sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
13 kwietnia 2009 22:08
A ja ostatnio dumam, że mi dominacja w siodle szwankuje- w terenie. Moja jak kiedyś pisałam jest nadpobudliwa i strachliwa, oraz mało obyta w terenie. W ręku klacz  poszłaby chyba za mną w ogień (a na pewno przechodziła przy ogniu), każdą straszną rzecz przechodzi po krótkim namyśle, a pod siodłem najstraszniejszych rzeczy nie przejdzie. I tak się głowię: czy mam za słabo domknięte, słabe pomoce ( - tu mi się włącza myślenie klasyczne, ale czuję, że tego konia przenigdy nie powinnam zmuszać do niczego w stresie), czy raczej leżą u Nas jakieś podstawy, które mogłabym poprawić zabawami na linie i jakie skoro koń w ręku idzie/skacze za mną praktycznie wszystko. Jak ten kontakt, układ przenieść w siodło. Coś musiałam spartolić i nie wiem gdzie. Podpowiecie może ??? Bardzo liczę na podpowiedz. :kwiatek:

Ach dodam jeszcze że w znanym klaczy miejscu nie ma kłopotów pod siodłem, przeciwnie - mogę ją uspokoić i poprowadzić równie skutecznie z siodła, jak z ziemi.
A ja ostatnio dumam, że mi dominacja w siodle szwankuje- w terenie.
Może spróbuj się przestawić z myślenia dominujący / niedominujący na pewny siebie / niepewny siebie?

I tak się głowię: czy mam za słabo domknięte, słabe pomoce ( - tu mi się włącza myślenie klasyczne, ale czuję, że tego konia przenigdy nie powinnam zmuszać do niczego w stresie)
Słuchałabym raczej odczuć... Jeśli konicy brak pewności siebie, to zapewnienie jej poczucia, że wszystkie drogi są zamknięte, raczej jej nie pomoże. Chyba, że nakręcić się bardziej. Bo strach + poczucie uwięzienia, to słaba kombinacja w przypadku konia. W razie czego raczej zostawiaj furtkę "do tyłu" (żeby koń mógł się wycofać), zamykając furtki w prawo i w lewo (żeby nie przejął kontroli nad sytuacją).

jakie skoro koń w ręku idzie/skacze za mną praktycznie wszystko.
Skupiłabym się na tym: ZA tobą.
I zaczęła budować prowadzenie konia z 3 strefy. Stopniowo przechodząc z pierwszej, do drugiej, z drugiej, do trzeciej.
Driving game - żeby mieć komunikacje.
Friendlly game i wszelkie "dotknij tamtego czegoś nosem", żeby budować pewność siebie konia.

Nic nie spartoliłaś, po prostu nadal masz co robić 😉 Jak wszyscy 🙂
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
14 kwietnia 2009 20:54
Teodora 
Ślicznie dziękuję :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Faktycznie muszę popracować nad wskazanymi kwestiami (szczególnie z prowadzeniem  konia z 2 i 3 strefy) .
Może spróbuj się przestawić z myślenia dominujący / niedominujący na pewny siebie / niepewny siebie?
A możesz mi jeszcze to rozwinąć? - chyba przespałam lekcję o różnicy miedzy obydwoma stylami myślenia. A  wyobraźnia podpowiada kilka rozwiązań. 😉  I jeszcze raz dziękuje.
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
14 kwietnia 2009 20:54
wiem wiem ze juz byly foty z tej sesji ale czy Teodora, jako naturalistyczne guru mogla by skomentować  :kwiatek:





Do żadnej gurowatości się nie poczuwam, ale mogę napisać, co mi się podoba na zdjęciach. Mimo, że koń na łbie goły a i teren otwarty, widać ruch naprzód, na luzie, ludź nie czyni prób zaciągania hamulca. Sznureczek jest chyba "na kontakcie" i tyle. Widać koń i jeździec mają do siebie szacunek i zaufanie i są "dogadani". Koń ma trochę szczurzą minę, ale można pewnie przyjąć, że to skupienie + skierowanie uszu na człowieka.
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
21 kwietnia 2009 20:42
Teodora,dziekuję.  :kwiatek:

a co w taklim razie sie nie podoba? co mozna by poprawić? za malo rozluzniewnia?
Dawno nas tu nie było



jak zwykle piekna 🙂
Sznurka widzę, że twoja też bez forsownych treningów wygląda apetycznie - ładna szyjka, krągły zadek, a mówią, że sznurki to żadna praca  😁

My dziś podagamy sobie z Brzaskiem o przyczepie, nie lubi wchodzic, bo ma uraz sprzed kilku lat. Było karmienie w przyczepie, był Parelli, ale tylko Monty go przekonał, mam nadzieje, że dziś też wlezie bez marudzenia.
Sznurkowcy co tam u was?

U Sznurki to poniekąd wiem i gratuluje zaliczonego Levelu 2! 😅

U nas przysłowiowa zima... Co prawda ja to taki podrabiany sznurkowiec, ale trochę mnie boli że halter i carrot się kurzą. :/ A tyle jest do zrobienia... Okazuje się, że umiejąc kilka "podstawowych podstaw", jestem w stanie ze schodków przystawić sobie konia do nich. Jestem w stanie stojąc na myjce zaprosić go na nią, nie ciągnąć, szarpiąc się czy przekupując.

Koń ufa mi z ziemi dużo bardziej, wszedł nawet za mną do rzeczki, mimo iż woda to wróg absolutny i ostateczny. Z siodła nawet - póki co - nie mam co o tym marzyć... 👿 Tyle jest do roboty, a ja bywam u konia albo bardzo późno, albo bardzo nie regularnie. (Brak auta i bycie zdaną na łaskę dobrej woli rodziców, lub znajomych...)

Promyczkowej nawet do nas nie ściągam, bo sama nigdy nie wiem kiedy będę u konia. Teraz mieliśmy jechać odznakę, więc wszystko kręciło się w około klasyki, treningi skokowe, ujeżdżeniowe, tereny kondycyjne. Kurs minął mi koło nosa w związku z brakiem urlopu, czyli pracującej soboty :/

Czyli totalna zima.

A u was? Też zima?  👀
Dzięki sierra! u nas z kolei teraz takie nie wiadomo co, obiecałam Holdzie ze jak zaliczymy to dam jej wolne na trochę ale spodziewałam się odpowiedzi za jakis miesiac albo lepiej
Ale mamy pewne rzeczy "rozbabrane" i musimy je skonczyc
Przystawianie konia do schodkow to moja jedna z ulubionych umiejętnosci bo od stołka kiedys Holda zawsze uciekała a teraz parkuje mi jak stara!
Generalnie jednak jest dobrze i jestem dumna z naszego duetu!
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
06 maja 2009 18:29
Snurka
My też gratulujemy zaliczeni poziomu  😅

.
Taka ciekawostka przyrodnicza poniżej

Ostatnio wydumałam sobie, że wcześniej Poświacie źle zrobiłam wykres koniobowości, ponieważ zrobiłam wykres ogólnie, a przecież ona mocno się zmieniła i czasem mieszał mi poziom nasilenia cech 'z dziś' i  'z kiedyś' . Ponadto niektóre cechy znikły  zupełnie (tratowanie,  niereagowanie).
Więc jeszcze raz zrobiłam tym razem dwa wykresy, dobrze przypominając sobie wybryki czarnej, to co przeszłysmy i  zastanawiając co nam się zmieniło. A działo się bardzo wiele  😁

I tak  mniej więcej to wyglądało gdy ją kupiłam  i przygotowywałam do zajeżdzenia :

Wierzcie mi, ze na papierze taka koniobowość i tak lepiej  wygląda niż praca na żywo 😵
Ważne, że na pierwszym wykresie niektóre cechy wywodziły się z innych cech np. koń zazwyczaj niereagował,  -bo co dosłownie  odlatywał katatonicznie, albo nasłuchując coś.

Dziś Poświatka to taki grzeczny spokojny tuptusiek - wciąż bardzo impulsywny, raczej żywiołowy, ale szybko uspokajający się, błyskawicznie zatrzymujący się. Czasem tylko wzdrygnie elektrycznie na coś, znieruchomieje, może kilka taktów ruchu, odskok -ale bardzo rzadko i 'łagodnie', a najczęściej niemal jak mulątko (ino delikatne i czujne).

Wyjątkiem są dość nowe dla niej sytuacje - dokładnie hubertus i tereny. Wtedy część cech (  np. hiperczujna, katatoniczna,  panikująca, spięta, zapierająca się ) może chwilowo skoczyć mniej więcej o jeden poziom natężenia ( z "łagodnie' do 'średnio', lub z 'średnie' do 'ekstremalnie'😉.
Ale  z  racji  rzadkości  takich  zachowań  ( ok 5%  czasu  ogółem )  uznałam  za  stosowne  zaznaczenie takiego, a nie innego nasilenia tych cech (-bo kiedyś koń tak jak w terenie- zachowywał się w stajni, na placu,  czy na pastwisku- więc  zmiana jest zasadnicza ). No i np. cecha 'charyzmatyczny'  jest jak dla mnie wyjątkowo względnym pojęciem. 🙂

Wykres Poswiaty po reformie  i przejściach z Pańcią 😁 :


---
Zmiany w wykresach są takie, 👀 że miałam potężne wątpliwości czy to pokazać. Ale co tam jedzcie mnie piranie  😉  - dla nauki to robię.  😁
Może jeszcze kilka koni wariatów dzięki temu od noża ucieknie i stanie się dla kogoś jak Poświatka dla mnie wspaniałymi kompanami.

Jak Wam się pozmieniały konie w procesie szkolenia?  -Byłabym bardzo wdzięczna za diagramy porównawcze .


Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
08 maja 2009 12:52

Taka cisza nastała -może jednak nie powinnam tamtego posta wysyłać  🙄
Ciągle sama nie wiem jak się ustosunkować do poniższych wykresów. Jak patrze na to obiektywnie- wygląda to bardzo nie rzeczywiście, absurdalnie. Jak przypominam sobie etapy rozwoju psyche Poświaty i oceniam każdą cechę z osobna - wszystko jest ok. Natomiast gotowy obrazek powoduje przynajmniej podrapanie się po głowie. Wierzcie mi, że  jestem najbardziej zmieszana widząc taki wynik na schemacie. Może schemat jak dla nas  powinien mieć więcej stopni -oprócz łagodnie, średnio, ekstremalnie np. silnie, minimalnie  - wtedy część cech byłaby na poziomie silnie i łagodnie a ogólne obrazki porównawcze nie miałyby, aż takich skrajnych? A może celowo, z jakichś powodów, twórcy schematu zawęzili skalę, odrzucąc skrajności, przez co schematy z dużymi zmianami wyglądają bardzo nierzeczywiście (skrajnie choć takie nie są - o ile ktoś nadąża za moim tokiem myslenia? ).  Jedno wiem - niezależnie od dziwnych wyników schematu-  zmiana psyche mej klaczy jest niesamowita , gdzie 'nieujeżdżalnego wariata"  wyszedł rekreant tuptuś (z błyskiem w oku  😉 ).
Dodam, że "moje" wcześniejsze trudne przypadki były łatwiejsze/ inne i nigdy nie miały, aż tak dużych zmian w psyche (co najwyżej wariat trochę się uspokoił i dał na sobie jeździć - ale z wybrykami itp.). Przy tamtych koniach nie pracowałam sama, raczej asystowałam tylko i nie było sznurków, ani zabaw itp. Miło by było przeczytać o jakiejś troszkę podobnej zmianie.
Może ktoś z Was miał do czynienia z korekcjami trudnych/zepsutych koni i pokusiłby się o wykonanie schematów przed i po korekcji?
Ewentualnie może wiecie do kogo mogłabym się odezwać w tej  sprawie (najlepiej pracującego naturalnie z trudnymi/zepsutymi końmi znającego schemat) ?
Dorotheah, lepiej na forum parellowe uderz
tak są gdzies w czelusciach tez schematy moich małpek
Niezłym wyzwaniem musiała być "dawna" Poświata 🙇

Takie "wszechćwiartkowe" konie to największe wyzwanie. Nie da rady pójść żadnym schematem, co działa teraz, za pół minuty może być od czapy - jeśli się koń "przełączy" w inną ćwiartkę. Ciągła uwaga, ciągłe rewidowanie własnych pomysłów i strategii, prawda? Oj, wierzę, że się dużo nauczyłaś w procesie 🙂

W sumie nie wiem, co budzi w Tobie wątpliwość co do wykresów? Zdziwienie, jaką drogę przeszłyście? To, co mi urealistycznia ten schemat, tak bardzo szeroko na niego patrząc, to to, że nie ma w nim jakiejś szczególnej zmiany akcentów, totalnej zmiany osobowości. Raczej wszystko równomiernie zmierza do środka koła, ekstrema się stopniowo wycierają. Powoli do środka vel równowagi.
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
10 maja 2009 18:50
🤣



swoją drogą skoczna z was para!
jak tam sznurkersi? jakis nowy narybek?
mam pytanie, znacie jakieś zabawy z koniem, który mało czego się boi? Próbowałem folii, jakiś śmieci w worku, parasolki itp. koń ponadto nie boi się strzałów, gdyż chodzi na pokazy rycerskie  🏇 Nie wiem co mogę jeszcze porobić z koniem...doradźcie  😉
dea   primum non nocere
29 maja 2009 09:58
Friendly weterynaryjne, tak dla upewnienia (ostatnio jestem w temacie):

1. Do ew. zastrzyków diagnostycznych przy kulawiznach - kłucie wykałaczką uniesionej nogi, nie może nią ruszać. Wyrywanie włosów  😀iabeł:

2. Do zwykłych zastrzyków - kłucie wykałaczką szyi, nie może się wyrywać, napinać mięśni

3. Odrobaczanie - przyzwyczaić do karmienia ze strzykawki bobofrutem - ułatwia życie 100x

4. Sonda przez nos - pakowanie palców do chrap

No i jak przy tym już jesteśmy to inne friendly z głową:

5. Smyranie po uszach, zaglądanie do środka, masowanie małżowiny usznej w środku

6. Wkładanie palców do paszczy, otwieranie paszczy, wyciąganie języka, podnoszenie górnej wargi (np. do sprawdzenia odwodnienia się przydaje, do wstępnego obejrzenia zębów - bo tarnikowanie i tak raczej na rozwieraczu)

7. Wręcz przeciwnie, podnoszenie ogona - badanie rektalne też bywa konieczne i dobrze jeśli koń nie robi problemów już na wstępie....



...także FG to nie tylko parasolki i owijanie w folie budowlane, na szczęście i niestety 😉 Pozdrawiam weterynaryjnie... A dla rozluźnienia atmosfery kilka fotek 😉



Rozwijając listę Dei:

- głowa: gmeranie przy oczach, zakraplanie

- "wręcz przeciwnie" czyli intymnie - u wałachów gmeranie przy puzdrze i dla bardziej odpornych w puzdrze (nie wiem, czy u ogierów nie jest to zbyt ryzykowna zabawa  😡 )
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
31 maja 2009 22:03
ja pierwszy raz w tym wątku  😡
otóż szukam miejsca na wakacje i chciałam udać się na kurs Parelliego  🤔wirek: czy ktoś się orientuje czy w wakacje (sierpień) gdzieś się odbywa?
przepraszam ja zielona  😡 :kwiatek:
Zu a skąd jesteś?

Wiem, że będzie kurs naturalnych metod jakoś niedługo w czerwcu pod Bydgoszczą/Nakłem, ale nie tylko parelli, poprostu podstawowe cwiczenia z koniem z ziemi. Jak coś to pw
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
31 maja 2009 22:25
Warszawa 🙂
niestety, mnie interesuje sierpień, w czerwcu jeszcze szkoła  🙁
Zu:
W Warszawie jest dużo naturalsów i także sporo kursów, udaj się na forum pnh i tam popytaj...Aquarius podała linka
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
31 maja 2009 23:02
dziękuję  :kwiatek:
cieciorka   kocioł bałkański
01 czerwca 2009 00:20
ale wybór 🤣 czym się różnią te kursy/szkoły? 🙂
czy jest dużo różnych szkół pnh? na czym polegaja różnice?
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
01 czerwca 2009 09:13
odmian naturalu jest wiele. PNH to Parelli Natural Horsemanship, jest jeszcze ANH - Australian Natural Horsemanship, Silversand Horsemanship - to założył jakis uczeń Parellego i pewnie jeszcze inne Cośtam Natural Horsemanship.
różnice są niewielkie - idea podobna, trochę inne założenia i podstawy.

no i oczywiście Monty Roberts, Nevzorov i inni, ale to już inna bajka.
Zu, nie wiem, co teraz słychać w Anka Rancho, ale tam zawsze były lekcje parelliozowate (właścicielka praktykowała PNH, wykorzystywała to w nauce, wszystkie konie zostały "przestawione na sznurki"😉. Były lekcje, były obozy, można było przyjechać na kilka dni (bo jest baza noclegowa). Teraz nie mam 100% pewności, co tam słychać (rodzina się powiększała itp.), ale warto sprawdzić IMO.

http://anka-rancho.blogspot.com

grzesiek.1993, naturalioza to nie tylko odczulanie na nowe sytuacje, przedmioty, zdarzenia itd. Jeśli koń jest pewny siebie - to dobrze, zostaje pielęgnować to i nie tłamsić. (To samo dotyczy wrodzonej ciekawskości.) Ale na przykład czy precyzja i subtelność komunikacji jest na równie wysokim poziomie? I chęć reagowania na sugestie człowieka? Naturalsowanie to szukanie równowagi. PNH posługuje się często skrótem LLL: Love - Language - Leadership. I zaufanie/relacja/przywiązanie/sympatia, i język/komunikacja, i przywództwo są potrzebne. W równych dawkach. Ale w takiej kolejności, jak wymienione.

Czy możesz powodować koniem, porozumiewając się tak delikatnymi sygnałami, że dla osoby z zewnątrz będą trudno widoczne? Nabraniem energii, wypuszczeniem, drobnym ruchem ręki, dotknięciem, od którego ledwie ugina się sierść?
Z jakiej odległości możesz "rozmawiać" z koniem? Musisz być tuż obok? A o 2 metry od konia? A trochę dalej?
Do jakiego stopnia musisz polegać na narzędziach (lina, kantar, carrot), a w jakim możesz porozumiewać się samą mową ciała?
Jak precyzyjny jest wasz język? Możesz konia cofnąć tylko o jeden krok? Przestawić zad o 1, 2, 3 lub 4 kroki według uznania? Poprosić o postawienie nogi na kawałku tektury? Poprosić o zwrot na zadzie/przodzie - żeby te nogi, wokół których koń się obraca zostały wewnątrz hula-hop? Cofnąć między drągami ułożonymi o 60 cm od siebie? Cofnąć konia między wiadrami ustawionymi o metr od siebie, tak że ty stoisz w miejscu, wiadra są o 3 metry od was i to koń się między nie cofa? Przesunąć konia w bok (bez dryfu w przód lub w tył), od samego dotyku ręką na wysokości popręgu?
Itd. itd. itd. 🙂

Możesz pomóc sobie kryteriami na zaliczenie poziomu 1 i 2 (nieco się zmieniły ostatnio egzaminy, ale te listy zadań to niezła podpowiedź):
http://www.parelli-info.waw.pl/articles.php?article_id=11
http://www.parelli-info.waw.pl/articles.php?article_id=10
Zacznij je po kolei robić i obserwuj, które wychodzą, a które niekoniecznie. Jak trafisz na coś, co nie wychodzi, masz odpowiedź, czym możesz się zająć 🙂
Jestem mocno zielona w kwestiach sznurkowania ale uważam, że to dobry sposób na nawiązanie porozumienia z koniem. Bawiłam się kiedyś z jednym nerwusem z ziemi ale na zwykłym kantarku i lonży (zamiast zbyt krótkiego uwiązu). Pomysły i wskazówki do zabawy brałam z metod PNH i SNH, troszkę Monty'ego R. i z takiej mieszanki stworzyłam autorską metodę 😉 Praca dała niesamowity efekt, koń nabrał do mnie zaufania, mogliśmy chodzić po szeleszczących foliach, dotykać nimi grzbietu i głowy. Nauczyliśmy się ustępowania od nacisku, cofania i podchodzenia na sygnał. Z uciekającego ogiera prowadzanego na łańcuchu zrobił się misiek z którym później moja młodsza siostra spokojnie mogła spacerować w ręku. Piękna sprawa 🙂
Marzy mi się profesjonalny kurs albo chociaż kilka "lekcji" u osoby, która ma o tym większe pojęcie niż ja bo chciałabym się w tej kwestii rozwinąć. Mam swojego źrebaka i z nim chciałabym nawiązać właśnie taki dialog z ziemi oparty na wzajemnym szacunku i zaufaniu.

Mam w związku z tym pytanie do bardziej zorientowanych, czy jest jakaś dolna granica wieku u konia z którym chciałabym pracować z ziemi? Czekać do 3 lat tak samo jak z zajażdżką czy można takie zabawy wprowadzić dużo wcześniej - jako wstęp do późniejszej pracy pod siodłem? Robił ktoś z Was takie rzeczy jeszcze przed pierwszym wsiadaniem?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się