sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
13 sierpnia 2009 14:13
a takie czysto techniczne pytanie
zabezpieczacie jakoś przyczepę aby się nie przeważyła?  Nigdy nie ładowałam konia do wolno stojącej przyczepy.
ma rewelacyjne nastawienie: jak już się przekona, że coś się da zrobić, to nie odmawia "bo nie" - stara się.

Nie? No najwidoczniej nie poznałaś go do końca, on ma jeszcze drugie dno:P ... a może to już i czwarte, albo kolejne:P
W każdym razie dzisiaj było super. Trochę szybciej niż wczoraj poszło dojście do etapu wchodzenia ( co nie oznacza, ze na poczatku nie było problemem postawienie jednej nogi na rampie:[ ) a trailer przestawiony w inne miejsce, czyli dodatkowe utrudnienie.
Pod koniec wprowadzałam już go sama. Zamknęliśmy raz mu belkę za zadem i nawet stał grzecznie chwilę, ale potem chciał się wycofać i tak się zestresował  że obniżył zad i belke od dołu po prostu wypchnął, bo on mały jest:] Takze jutro praca już nad tym końcowym elementem😉

LoveHorses, tak, mieliśmy podłożone pieńki żeby przyczepa sie nie huśtała.


Figaro dzięki, praca z ziemi mnie zdecydowanie przekonuje, na górze dalej wolę klasykę 🙂
Burza, wiesz tak Cię czytam i przypomina mi się ze tez się zarzekałam ze z gory to bedzie po staremu 😉
To może wyjaśnię, żeby nie było, że to wszystko moja zasługa - ostatnie sesje to już nie moje dzieło 😉 ale Chonsa bardzo lubię i sympatycznie mi się z nim pracowało, ma rewelacyjne nastawienie: jak już się przekona, że coś się da zrobić, to nie odmawia "bo nie" - stara się. Dobry chłopak 🙂
I tak jestem zadowolona z tego, co mi się osobiście udało z nim uzyskać. Zdecydowanie to było największe ładowaniowe wyzwanie w moich doświadczeniach. Dużo mnie nauczył.
czyli koń który zmusił Cie do kapitulacji, a którego ja załadowałem następnego dnia w 4 minuty, nie nauczył Cie niczego...?
pamięć selektywna poprawia samopoczucie widać...
A, teraz już rozumiem.

wrotki, to się nie wyklucza. Chonsu mógł Deę nauczyć dużo i inny koń mógł ją dużo nauczyć. Czy może to, że Chonsu dużo ją nauczył wyklucza naukę od innych koni?
Czy może wykorzystujesz byle jaki pretekst byle się przyczepić?
gdybym tylko chciał się przyczepić, to zapewniam,że mógłbym to zrobić i wcześniej i w bardziej przykry sposób, tak się składa ze znam w realu wszystkich aktorów uczestniczących w w serialu "ładowanie Chonsu do przyczepy", a powiem tylko tyle,że konie to sprytne zwierzęta i zwyczajnie wykorzystują swój instynkt,żeby obnażyć ludzkie braki...konie nie czytają forum, wiec nie można ich oszukać 😁
gdybym tylko chciał się przyczepić, to zapewniam,że mógłbym to zrobić i wcześniej i w bardziej przykry sposób, tak się składa ze znam w realu wszystkich aktorów uczestniczących w w serialu "ładowanie Chonsu do przyczepy", a powiem tylko tyle,że konie to sprytne zwierzęta i zwyczajnie wykorzystują swój instynkt,żeby obnażyć ludzkie braki...konie nie czytają forum, wiec nie można ich oszukać 😁


Nie rozumiem co masz na myśli?
Chyba nie napisałam kto tym razem pracował z Chonsu.
Wrotki, odpuśc sobie, nie psuj mi radości dnia :P Tym bardziej, że nigdy przy ładowaniu Chonsu do przyczepy Cię nie było. 
nie stawiaj znaku zapytania,skoro nie chcesz czytać odpowiedzi, koń Ci zrobił prezent, to i ja nie będę drążyć.
...tak naprawdę, to żal mi wszystkich, którzy sami sobie w obcowaniu z końmi robią sobie pod górkę i zamiast prostować te drogi, dorabiają sobie legendę do własnych słabości i bohatersko walczą z problemami, których inni ludzie zwyczajnie nie mają, bo pokonują je "przy okazji"
zapewniam, że moje wpisy w tym wątku wynikają bardziej z litości niż z czego innego...a jeżeli zabrzmiały złośliwie, to tylko dlatego,że wzajemne "lovebombing" zagłusza głosy zdrowego rozsądku i zwyczajnie żeby zostać zrozumianym,trzeba wstrząsnąć i walić faktami na odlew..
Nie wiem wrotki co wyróżnia Cie od innych osób, że Ty potrafisz załadowac każdego konia w 4 minuty bez zbędnych emocji i stresu właściciela, ale skoro to potrafisz to sie ciesz :] Nie musisz odczuwać litości, dawno nie byłam w tak dobrym nastroju jak przez te kilka dni:]
Zero znaków zapytania, pozdrawiam;]
sznurka, ale ja naprawdę za bardzo lubię zabawę w ujeżdżenie 😀
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
14 sierpnia 2009 01:57
Burzolku
No to może przyjrzyj się pracy Karen Rohlf  🤣 ( a może już to zrobiłaś)

Ja sznurków używałam bardzo dużo na ziemi, ale w siodle preferuję klasykę, szczególnie wizualnie. 😁 Zasady staram się łączyć na ile wiedza mi pozwala i etapy pracy z moją (na początku w siodło przenosiłyśmy głównie sznurkowe zasady, dziś koń jest gotowy na co raz więcej dobrej klasyki).  Dryfowałam bardzo długo, bez wsparcia mentalnego, pomiędzy klasyką i PNH, aż niedawno odkryłam Karen. Dzięki jej książce  "Ujeżdżenie. Naturalnie!" od niedawna konkretniej i mądrzej pracuję z kobyłem, a i nowe cele w końcu zaczęły być wyraźniejsze i pasujące  do wcześniejszych mglistych wyobrażeń i kierunku w jakim już podążałyśmy. 

Sznurki mogą świetnie pogłębić Wasz i tak fajny układ z Piorkiem, a to między wierszami może się przełożyć na pracę ujeżdżeniową. I pewnie to Cię przyciąga, nie?  Ja tylko przyklasnę, bo Piorun może będzie jeszcze szczęśliwszym koniem ! 😀


dea   primum non nocere
14 sierpnia 2009 07:15
Wrotek, jeśli mówisz o Kulesławie, to była to odrobinę inna bajka 😉 nie zmusił mnie do kapitulacji, bo nawet walki nie zaczęłam. Po prostu Alvika ma inną wizję pracy z tym koniem, a skoro widziałam, że sobie poradzi, to stwierdziłam, że moja pomoc jest niepotrzebna. Widziałam, że ona się stresuje, że jej konia popsuję. Ja też się stresowałam, że jej popsuję coś, co robiła wcześniej - a to nie jest najlepszy klimat do pracy.
Może spytaj ją, czy ten koń mnie zmusił do kapitulacji, czy po prostu ustaliłyśmy, że inna metoda w tym przypadku jest dobra. Ocenianie z pozycji loży szyderców nie zawsze prowadzi do trafnych wniosków.

Z mojej strony - uznałam tego konia za dużo prościej ładowalnego niż Choni - on się po prostu nie bał nawet w 5% tak bardzo - tak też mówiłam. M.in. dlatego zostawiłam go do normalnego załadunku bezstresowo. Nie miałam wątpliwości, że wejdzie. Były też inne czynniki, ale tłumaczyć się tu nie będę, bo nie mam ani takiego obowiązku, ani ochoty.

Myślisz, że tak łatwo się poddaję? :P Naprawdę mnie nie znasz.

Poza tym wyciąganie niezwiązanych spraw, o których na forum nie było wspominane, to taplanie się w błocie :/ Ja Ciebie i Twoje podejście szanuję, mimo że się z nim nie zgadzam. Nie obrabiam Ci pupy i nie patrzę, kiedy można podstawić nogę. Proszę ładnie o to samo - etap wielogodzinnych dysuksji na forum mamy już raczej za sobą, prawda?  :kwiatek:
Dorotheah, w zasadzie nic nie muszę powiedzieć, bo ze wszystkim trafiłaś 🙂 już widzę przełożenie na pracę w siodle, a cztery fazy to najlepsza rzecz jaką można wymyśleć, o ile zawsze używałam ich jeżdżąc o tyle drobne szczegóły pt długa pierwsza faza i szybko następujące kolejne nie były tak oczywiste. Im więcej porządku mam na ziemi tym przyjemniejszą i mniej 'kwestionowaną' robotę na górze. A to dopiero kilkanaście dni i sama zabawa 😉
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
16 sierpnia 2009 22:01
No dobra ;] Jestem pierwszy raz na tym watku i mam pytanie. Czy ktoś orientuje sie na temat pracy  z koniem metoda Karen Rohlf?  Chodzi mi o naturalne ujeżdżanie- ogólnie praca z koniem od podstaw? A obecnie nad szukaniem - TEGO ulubionego miejsca?

Mam młodą kobyłkę - 2 lata. Od roku poświęciłyśmy  czas na zdobyciu partnerstwa( metodą Join upa) oraz ustaleniu kto tutaj dowodzi. Kobyłka bezstresowo osiagneła podstawy które można wymagac od młodego konia- typu: podawanie nóg, spacerki po parku na uwiązie, odczulanie -> kałuża itp itd.  Ogólnie pracuję nad małą metodą M.R. i baaaardzo sobie chwalę. ALE....
Chciałabym  osiągnąć wszytsko to co daje nam gumowy czambon plus ogłowie, ale zdaję sobie sprawę jak wielkie to może być obciążenie ( psychiczne) dla młodej. Już raz widziałam taki pokaz i nie zamierzam nigdy więcej do tego dopuścic. Nie bardzo tez bawi mnie lonżowanie - w staromodnym znaczeniu- na jednym sznurku. Gdzie koń  leci na naciągniętej lince  i rozwala mu się biodra, kręgosłup ... po prostu  NIE.

Metoda Karen prowadzi do harmonii i  jej sposobami można BEZBOLEŚNIE uzyskac ,,zdrowe zebranie " Czyli postawę: Wyluzowaną, zaangażować mięśnie brzucha, rozlużnioną spokojną energię  gdzie łopatki i biodra swobodnie się kołyszą. Dwa że koń SAM w pełni zaangazowany jest we współpracę z partnerem a linka nie ma prawa byc napieta. Koń samowolnie nabiera giętkości , elastyczności i decyduje o swojej równowadze. A dzieki dodatkowym aspektom - braku bólu , presji  chętnie chodzi po okręgu który także sam wyznacza.
  Jak narazie wraz z moją szukamy TEGO miejsca by dojść do momentu  ,,zdrowego zebrania. Pracowałyśmy ( jedną sesję) 2 razy w tyg po 5 minut. W stępie młoda chodzi przecudnie gorzej jest z pełnym rozlużnieniem w kłusie. Czasmi wychodzi czasami gubi impuls. Nie mogę znaleść takiego komunikatu by rzez pierwsze 10-20 sek. nie stresowała się przy słowie,, kłus". A od razu popuściła  i została tak już przez kilka chwil.
Orientuje się ktoś coś na ten temat???? . Przez kolejny rok  zamierzam w - ZDROWYM trybie przygotowywac ją na  pierwsze siodo i jeźdzca... Chcę by to  nie było inwazyjne... Mam ją jedną i poświęcam jej cały mój wolny czas... kocham to co robię i  chcę aby przyszła nauka również wchodziła jej w nawyk tak ładnie jak do tej pory czyli chętnie.  Proszę o opinię.
Wrotek, jeśli mówisz o Kulesławie, to była to odrobinę inna bajka 😉 nie zmusił mnie do kapitulacji, bo nawet walki nie zaczęłam. Po prostu Alvika ma inną wizję pracy z tym koniem, a skoro widziałam, że sobie poradzi, to stwierdziłam, że moja pomoc jest niepotrzebna. Widziałam, że ona się stresuje, że jej konia popsuję. Ja też się stresowałam, że jej popsuję coś, co robiła wcześniej - a to nie jest najlepszy klimat do pracy.
no to tylko napisz proszę o czasie trwania tych bezskutecznych prób, po którym doszłaś to tego odkrywczego wniosku- wtedy wszystko będzie jasne i już wtedy nie będę tu obserwacjami i przykładami, psuć sekciarskiego błogostanu.
ps. oczywiście jeżeli pomylisz się pół godziny w jedną czy drugą stronę, nie będę mógł mieć żalu... 😎
zabeczka17: ja się cosniecoś orientuje...(uczestniczyłam z koniem w szkoleniach z Karen łącznie 8 dni), natomiast wogóle się nie orientuję o co pytasz...czytając twoją wypowiedz zrozumiałam, że chcesz osiągnąc zdrowe zebranie z 2 letnim koniem na podstawie 2 treningów trwających po 5 minut...

więc tak: metoda Karen oparta jest na naturalu...powstała w wyniku zespolenia jej doświadczeń z pracy dresażowej i szkolenia u Parelliego...aby przystapic do szkolenia ta metodą wymagane jest wypracowanie wielu podstawowych ćwiczeń ze szkoły pnh (rozdział "warunki wstepne" w książce, patrz również film:
)
mylisz pojęcia, "ulubione miejsca" i zdrowe zebranie":
"ulubione miejsce": występuje gdy odnajdujesz prawidłowe połączenie spokoju, energii i równowagi w ramach wykonywanego manewru. jest to harmonia ciała.
"zdrowe zebranie" to pozycja wyluzowana plus umiejętne szkolenie gimnastyczne
Karen nie używa komend : "kłus" itp tylko komunikuje się z koniem w tych sprawach za pomoca energii

Nie mogę znaleść takiego komunikatu by rzez pierwsze 10-20 sek. nie stresowała się przy słowie,, kłus". A od razu popuściła  i została tak już przez kilka chwil.
Potraktuj to jako naturalny etap przejściowy. KR zakłada, że pracuje się nad składnikami i łączy się je do kupy i w fajną całość stopniowo (jak przy próbach z poszczególnymi sekcjami orkiestry, która docelowo ma zagrać  razem).

Najpierw osobno pracuje się nad impulsem, nad przekazywaniem koniowi, ile chcesz od niego energiczności. Nad tym, żeby móc wysłać konia energicznie naprzód (najpierw nad samym odesłaniem, bez utrzymywania tego poziomu energii przez dłuższy czas). Ty podnosisz energię > koń podnosi energię.

Równolegle, osobno, zajmujesz się  rozluźnieniem - to np. te wszystkie gimnastyczne wygibasy na kole. Wszelkie ustępowania, które prowadzą do rozluźnienia (to,  co  masz już w stępie).

Na początku nie splatasz tego w jedno. Przy pracy z energicznością kryterium oceny reakcji konia jest właśnie jego energiczność.  Czy dopasował się do ciebie, czy poszedł naprzód, czy nie było ociągania. Jeśli nawet  dzieje się to kosztem pewnego rozluźnienia - na tym etapie: trudno. Postawienie zbyt wielu wymagań, zaciemniłoby obraz sytuacji koniowi i tobie. Przy pracy nad  rozluźnieniem natomiast, godzisz się nawet na pewną  utratę energii. Nierzadko koń, żeby się rozluźnić, musi na początek zwolnić tempo, przestać lecieć przed siebie.

Kiedy już i jedno, i drugie, jakoś działa - masz i odpowiedź na prośbę o podniesienie energii (i opuszczenie), i konia idącego luźno, z wypukłym grzbietem przy "wygibasach", możesz zacząć  to przeplatać. Koń idzie luźno - prosisz o kłus (dostajesz  energiczny kłus, koń traci rozluźnienie). Prosisz o rozluźnienie (przesuwanie na kole, to, co do tej pory wam działało). Koń się wyluzowuje, prawdopodobnie wytracając część  energiczności (i przechodzi do stępa). Itd.

Stopniowo, stopniowo, te dwie jakości zaczną się ze sobą  zlewać. Koń zacznie zakłusowując przygotowywać się do rozluźnienia, a rozluźniając  będzie zachowywał gotowość do podniesienia energii. Ale to na pewno nie od razu. Będziesz sobie mogła obserwować, jak czas potrzebny do rozluźnienia się będzie się skracał. I powoli odnajdziecie i rozluźnienie w kłusie. Choć to tylko cząstka puzzla, naturalnie. (BTW - KR mówi o 3 podstawowych płaszczyznach: impuls, rozluźnienie, równowaga).
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
17 sierpnia 2009 00:06
Chodziło mi raczej o rozciągnięcie tematu   zdrowego zebrania  oraz opis metody  Karen itp.
a dwa  poinformowałam, że DOPIERO w sumie ZACZYNAMy ;] No nie daj kto pomyśli że  kombinuję z koniem od długich miesięcy i cuda na kiju wydziwiamy ;]  Młoda ma 2 lata i nie zamierzam jej przeciążac z uwagi na nóżki.

Bardzo podpasowała mi ta metoda pracy z koniem bo raz:
- że mogę próbować  na luzaku  wprowadzać w jej zycie ćwiczenia ważne dla grzbietu i w późniejszym okresie ujeżdżania, sprawiam że rozluźnia grzbiet zad, mięsnie brzucha, łopatki
dwa:
- kontynuuję metodę Joinupa jeśli chodzi o  partnerstwo i połączenie pomiędzy mną a koniem.

A dwa sama widzisz - mylę pojęcia- dokładnie się z tym zgodze ;] czytam  kolejny raz rozdział i dopiero zacyznam  analizowac i podłapywać. No mam nadzieję w przyszłości osiągnąć  w końcu efekt Zdrowego zebrania bez  bólu.  Czyli Określam się dokładniej- 2 razy popracowałam z moją na padoku chcą uzyskac ,, postawe wyluzowaną"

A z tą komunikacją Karen to widzsz tak to jest jak się za dużo analizuje ;]  Czyli daruję sobie słowne komendy a popracuję bardziej nad  sobą , umiejętnością wydawania energii.

ps. załączam zdjęcia z nadzej pierwszej 5 min przygody  ( wybaczcie że nie mam kantarka sznurkowego, dopiero do mnie przyjedzie)

ps Piglet i Teodora dzięki za podejście do mnie takiego laika jak narazie w tej metodzie ;]
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
17 sierpnia 2009 00:46
Chodzi Ci o to ćwiczenie z rozciąganiem grzbietu i znajdywaniem ulubionego miejsca -w sensie wyprostowania między skrzywieniami? Na płycie chyba padało od Karen określenie ulubionego miejsca w kwestii odnajdywania prostoty między zgięciam i wyluzowania. Też mi się przez to pojęcia rypią. Ale ważne są ćwiczenia, idee a nie ich nazwy.
Jak ćwiczyłam:  najpierw na linie odsyłałam zad, przestawiałam łopatki, i różne kombinacje tego, plus starałam się bawić w masażystę. Nie oczekiwałam że nam "wyjdzie" a jedynie poprawy elastyczności konia. Pobawiłam się tak chwilę, by koń oswoił się z tym przestawianiem jego części, a potem wsiadłam, z identycznym nastawieniem. Po stępie itp. powróciłam do ćwiczonka, starając się przełożyć pomoce, bawiąc się też w masowanie/dotykanie i własnym dosiadem i o dziwo udało mi się znaleźć to miejsce miedzy zgięciami. Było rewelacyjnie.
Kolejne treningi gorzej wyszły (pewnie już chyba oczekiwałam, że wyjdzie, zamiast się tym bawić skupiając się na szukaniu skrzywień).
Choćby za to jedno ćwczenie kocham tę babeczkę  😁

I miałam wrażenie, że koń puszczony luzem po jeździe też zaczyna nieco szukać przyjemności płynącej z takiego ruchu jak na jeździe.
Burza, Dora... sznurki i klasyka nie wykluczają się przecież :-) zresztą sama Karen fajnie o tym pisze. Cel jest ten sam, pieknie zebrany, rozluźniony koń, zadowolony z siebie itd. Że parelioza śmiga na sznurkach, nie znaczy, że taki jest stan końcowy, raczej początkowy.
Szukanie wyprostowania na kole, to po prostu szukanie wyprostowania na kole 😉 (które odbywa się między skrajnościami - między jego nieprawidłowym wygięciem, a przesadzonym odwrotnym wygięciem, które koniowi proponuje człowiek podczas ćwiczeń-wygibasów).
Szukanie sweet spot (tłumaczenie mi niezupełnie leży) to odnajdywanie chodu o takim tempie/energii, w którym koniowi jest najłatwiej dobrze pracować, w rozluźnieniu, równowadze itd. Szukanie "jego" stępa/kłusa/galopu. Coś jak szukanie chodów roboczych danego konia.
a takze to miejsce w ktorym nastepuje calkowite rozluznienie nie tylko w aspekcie fizycznym ale psychicznym.Stawiajac sobie zadanie ,np załozmy ze prosimy o przestawienie lopatek na zewnatrz (tutaj zaczyna sie etap rozciagania ,zaczyna pracowac partie miesnia deltoideus itd ), pod katem fizycznym dla konia to rozciaganie ,pod katem psychicznym to ,,zadanie'' ,do ulubionego miejsca trzeba wracac po kazdym nowym zadaniu , musi to byc miejsce do ktorego wracasz zawsze gdy ,chcesz podniesc poprzeczke wyzej.Łącząc rozluznienie  ,energie,spokoj, rownowage posrodku wszystkiego jest wlasnie to miejsce.Stawiajac nowe zadania ,zauwazasz bunt, niepewnosc i to co mozesz zrobic to nie cisnac dalej tylko wlasnie przejsc do ulubionego miejsca,nienarazajac tego co wczesniej osiagneliscie i sprobowac jeszcze raz.Trzeba jednak pamietac ze zanim przejdzie sie do pracy na linie ,trzeba miec fundament.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
17 sierpnia 2009 11:49
Dziękuje dziewczyny na pewno zamierzam z małą popracować tak jak mi tutaj radzicie.  Następna sesja czeka mnie dopiero w weekend. Jak mówiłam żelazną sprawą dla mnie jest nie przeciążać młodej i nie kombinować z treningami.
Na koniec pochwalę się że udało mi się uzyskac ostatnio zatrzymanie klaczy na moje żądanie ( bez kantara). Po czym bezbolesne  zakłądanie i ściąganie ogłowia. Pracujemy tak po -2, 3 razy. Odczulamy się i bawimy.
Mała wędzidło wysmarowane ma miodem albo sokiem z jabłek i tym chętniej wychodzi jej łapanie za nie. Jeśli się cofa ja przystopowuje i daję jej szanse aby mogła sama z własnej woli podejśc , wykonać to o co ja proszę.  Kobyłka jest cudowna i  wytworzyła się między nami przeogromna więź którą zawdzieczam właśnie motodom pracy od Naturalsów. Teraz ostro biorę sie po raz kolejny za czytanie  o Karen i jej aspektach pracy z koniem, próbach anallizowania. Może już nastepnym razem dojdziemy w pełni do rozluźnienia na sznurku. Znajdziemy  całkowity ,,sweet spot" w kłusie i utrzymamy go trochę dłużej jak ostatnio.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
17 sierpnia 2009 13:49
5 groszy o pakowaniu Kuli metoda "na sznurki" - jakby się dał Dei zapakować, to bym go zabiła własnymi rękami. Serio serio.
I już tłumaczę dlaczego.

Oczywiście do sznurków podchodziłam i podchodzę jako klasyk zatwardziały. W mojej wizji wprowadzania koń nie przepadający za niskim stropem idzie za mną do wnętrza bukmanki. W tej wizji stawaliśmy w 1/3 drogi - owszem wchodził przodem do budy z zadem wciąż na trapie, ale potem była cofka. Potrzebowałam więc jakiegoś magicznego sposobu, przy którym mój koń wkroczy majestatycznie do bukmanki i z własnej woli zaparkuje tam na dłużej.
Dea zgodziła się popracować z Kulesłwem, ja oczywiście wtykałam swoje 5 groszy co drugi sygnał - co nie było poważne.
Moje ciśnienie się podniosło (założę się, że Dei pozostało constans, a Kulesławowi opadło sporo), więc odeszłam na bok obserwować z daleka z zamkniętym dziobem. Jak się okazało, sznurki wymagały od konia kilku reakcji na różne sygnały, które złożone do kupy miały dać efekt konia w budzie. Pojawiła się moja prywatna czerwona lampka - koń miał przejść przez coś, co ja nazywam moją strefą. Ujmijmy to tak, że mieliśmy z Kula na początku naszej znajomości pewną mało przyjemną dyskusję trwającą miesiąc z kawałkiem. W jej wyniku ustaliliśmy, że w pewnej odległości ode mnie koń ma się zatrzymać I JUŻ, bez prawa podejścia. Jedna ze sznurkowych reguł łamała to prawo. Bez tej reguły koncepcja sznurkowa kulała. Ja nie pozwoliłam na łamanie moich reguł. Dea wobec tego pobawiła się jeszcze z Kulą, co by facet nie myślał, że zaliczył wygraną, bo dupska w budzie nie postawił - i tyle zabawy w ładowanie.
Przepraszam od razu, jesli moja uwaga jest niepotrzebna, nie mam za wiele czasu, dlatego nie prześledziłam tego wątku jeszcze całego. Na wszelki wypadek tylko przypomnę, że Karen w swojej książce bardzo wyraźnie podaje, jak koń  powinien być przygotowany do robienia jej ćwiczeń, co powinien już umieć. Może warto tu to przytoczyć. Swoją książkę pożyczyłam koleżance, dlatego nie mogę tego zrobić, ale może ktos? Pamietam, że kojarzyło mi się to z umiejętnościami L2 parellowego. Przypominam o tym dlatego, że z doświadczenia wiem ile robi sie kłopotów i nieporozumień, jak podstawy zostały zaniedbane :-)
otóż to właśnie ten fundament mam na mysli😉.
Też nie mam przy sobie książki... Ale  np. tu [[a]]http://dressagenaturally.net/Sites/36/Images/CLICK%20HERE%20for%20prerequisites.pdf[[a]] są wymagania na kursy KR. Myślę, że wymagania dla kursu podstawowego (nomen omen nazwanego "finding the sweet spot"😉 odpowiadają tej bazie, o której piszecie, która jest potrzebna, żeby zacząć praktykować ujeżdżenie naturalnie. No, przynajmniej wymagania dotyczące współpracy z ziemi (jeśli się chce z ziemi działać). I jeszcze film ilustrujący
jak wygląda baza
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
17 sierpnia 2009 22:05
Hej hej, ale ćwiczenia Karen i wcześniej da się robić w zmodyfikowanej formie, albo częściowo. Np. ćwiczenia na odpowiednią pracę grzbietu  tak fajnie objaśniona przez Karen, lepiej by była od początku szkolenia odpowiednio wykonywane/pilnowana jakość pracy grzbietu niż np po 2 latach jeżdżenia na koniu z odgiętym grzbietem i nagle "teraz jestem gotowa/y na ćwiczenia Karen".

Część tych ćwiczeń np. zaczęłą robić moja znajoma (skoczek C klasy, nie naturals, ale z fajnym podejściem). Kurcze wiecie jak miło było obserwować jak u jej koni poprawiło się rozluźnienie, pojawiła się dzięki temu większa harmonia?   
Ja też nie spełniam wszystkich wymogów, bo od początku nie trzymam się idealnie systemu PNH, a teraz generalnie bliżej mi już do klasyka. Dlatego mam już nie korzystać z ćwiczeń Karen, nawet jeśli są nam pomocne?
Zwłaszcza, że Karen organizuje też kursy dla ujeżdzeniowców którzy nie mieli wcześniej styczności z „jeździectwem naturalnym”.

Edycja
Dopiero obejrzałam filmik i patrzę, że jednak małe w zasadzie są wymogi (zaznaczam, że dźwięk mi chwilowo padł, więc tylko widzę obraz).


zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
17 sierpnia 2009 22:36
Też nie mam przy sobie książki... Ale  np. tu [[a]]http://dressagenaturally.net/Sites/36/Images/CLICK%20HERE%20for%20prerequisites.pdf[[a]] są wymagania na kursy KR. Myślę, że wymagania dla kursu podstawowego (nomen omen nazwanego "finding the sweet spot"😉 odpowiadają tej bazie, o której piszecie, która jest potrzebna, żeby zacząć praktykować ujeżdżenie naturalnie. No, przynajmniej wymagania dotyczące współpracy z ziemi (jeśli się chce z ziemi działać). I jeszcze film ilustrujący
jak wygląda baza


Jesteś niezastąpiona 🙂dzięki
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się