A propos dzięciołów, moim niedoścignionym celem do sfotografowania jest dzięcioł czarny.Widziałam go na własne oczy dwa razy w życiu....i tyle go było, BARDZO płochliwe ptaszysko.I, tak jak zielony, też nie ma talentu do śpiewu 🤣 JEdnak satysfakcja ze spotkania...ogromna.
A dziś po raz drugi znalazłam ptaka wymagającego pomocy, tym razem dorosły bodajże kwiczoł.Niestety skonał 🙁 Miotał się w deszczu na środku ścieżki w małym miejskim zagajniczku, pies go spłoszył więc pijackim stylem na desperata uniósł się na metr, przepikował kawałek i spadł w krzaki, w których potem leżał z nienaturalnie wygiętą szyją(nie miał przetrąconej, był w stanie trzymać głowę normalnie).Wzięłam bidaka do domu, był przemoczony, skołowany i miał jakiś uraz głowy(rana przy dziobie, potem zorientowałam się, że mogła być poważniejsza niż sie wydawało pierwotnie).Początkowo starczało mu sił na walkę i głośną bulwersację 😉 Potem zaczął gasnąć. Wyścieliłam mu ciepły i suchy kartonik po butach i zadzwoniłam do ptasiej fundacji Albatros(bardzo się cieszę, że w razie takich wypadków oni są blisko, pod Olsztynem), mieli odebrać go jutro.Wg zaleceń podałam mu przegotowaną wodę z miodem ze strzykawy-pił chętnie.Kilka chwil później ożywił się, widać było, że cierpiał, odszedł w spazmach.Cieszyłam sie tylko, że nie trwało to długo.Wydedukowałyśmy ze znajomą, że musiał mieć uszkodzenia wewnętrzne i podanie płynów przyspieszyło zejście.Pzynajmniej nie skończył w paszczy kota...
A poprzedni przypadek-młody gołąb z otwartym złamaniem, toczyły go larwy much ale myślę, że mu pomogli w Albatrosie, niestety zapomniałam się dowiedzieć co z nim się stało potem.
EDIT: mam zdjęcia moczypióra...
miał problemy z równowagą...
kwiczoł?Czy ten drugi podobny? 😉