Kącik folblutów

escada, może tak nią błysnęła, że aż po oczach dała i to się nie spodobało?  😁


mój kiedyś w walce był przekomiczny. :P do stada dołączył kucyk. pierwszy raz mój widział takie coś na oczy, zawsze tylko duże konie. no i zaczęło się ustalanie hierarchii (mój był wtedy na szczycie). tyle że... T celował wyżej, na gabaryty dużego konia. więc kuc zawszę się prześlizgnął pod jego giczołami i celnie trafiał w co chciał i uciekał. 😀 no i oczywiście T. został zdegradowany.  😁

Evson tym bardziej trzymam kciuki. jak rokowania?
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
23 czerwca 2014 22:08
ale fajne te siwki  😍
Rany, jak "dobrze" ze jestem panikarą!! Rano jak Boga kocham widzialam na tej nodze faje. To troche nawet śmieszne i infantylne ze od razu uznalam ze jest urwany.. Po poludniu noga juz normalna, tylko jakiś drobny opój, który czasem nam sie pojawia i znika. Przyśniła mi sie ta fajka?  😵 Przed chwilą było USG, jest tylko maleeńki obrzęk jakiejś tam struktury (nie ścięgna). Dzieki wszystkim za kciuki !!!
a widzisz!  💃

a ja wczoraj pojechałam do sklepu jeździeckiego po małe zakupy i dostałam radosną wiadomość, że najpóźniej w poniedziałek przyjedzie siodło! kłąb wreszcie odpocznie i skontrolujemy go z wetem.
U nas trener postanowił sobie zrobić prezent na imieniny 🙂 I przegonił przez parkurek 110 + okser 115 i okser 125. Koń nie daje się w nic wrobić, skacze jak zły 🙂, jak wytrawny skoczek, tfu. Jakby od zawsze wiedział co robić i jak. Blisko, daleko, takie tempo - śmakie, z krótkiego, dalekiego, prosto, po mocnym łuku, "dziwna" optyka - nic mu nie robi. A ja chciałabym jeszcze więcej i lepiej. Chciałabym, żeby "rozgrzewały" go przeszkody, żeby do nich "darł opony". A ten nic. Jedzie jak po płaskim. W jednej fuli mogę skrócić - wydłużyć. Jak chcę. Zawsze miałam jeden cel: jeździć parkury 130 bez zadyszki, z przyjemnością i na luzie. Już coraz bliżej. Jeszcze jakiś czas będziemy jeździć nisko, ale nieschodzący z twarzy uśmiech już staje się realny. Niedawno nie do pomyślenia. Niedawno "Czy oboje będziemy po drugiej stronie?" było wiodącą myślą 🙁 i musiałam stawać na uszach, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo oddania skoku.

Nie traćcie ducha dziewczyny! Byle był dłuższy okres bez przerw w pracy, a wszystkiego można się dopracować. Czyli - zdrowia dla koniowatych! Reszta to pikuś 🙂

Mam zagwozdkę: Czy użyczyć konia córce na srebrną odznakę? Czy lepiej nie narażać z trudem wypracowanego porozumienia? Na nim dotychczas tylko dwie "obce" osoby skakały, w takich jednorazowych, "kontrolnych" akcjach, i były to osoby, hmm... wysoce umiejętne, dwóch jeźdźców dobrych w swoim fachu. Zdać zdałaby na pewno, tylko nie mam z nim pewności, czy później jakiejś chimery nie włączy 🤔 Do konia-profesora to mu jeszcze daleko.
Halo ale przecież palenie wrotek to nic dobrego... Wszyscy dążą do tego co opisujesz czyli równego tempa i kontroli odskoku. Przy koniach piecujacych nigdy nie wiesz czy się nie wpakujesz zębami w draga jak ten źle policzy 😉

Syfy zchodza, jest jeszcze trochę w ogonie. Teorii pochodzenia jest więcej niż mniej więc cieszę się że schodzi no nie mam pojęcia co to. Miesiąc do usg... 😉
escada, a po co wiedzieć 🙂 Ważne, że mija 🙂 Ty wskakuj w bikini i się opalaj spacerując z koniem 🙂 (chodzi mi o to, żeby podejść z relaksem do tematu, skoro już "cza"😉
Ale dziś wstał cudny dzień.

Tylko dwa konie spotkałam w życiu wykazujące zero emocji wobec przeszkód. Mój jest drugi 🙂 Zawsze te emocje grały: pozytywne, "nadmiernie" pozytywne 😁, obawy, ekscytacja, niepewność - coś. Ideał to jest koń "drący opony" a pod kontrolą, mocno pchający się zadem i przepuszczalny. Na koniu "drącym opony" jeździ się o niebo łatwiej. Owszem, rytm i tempo zachować trzeba, ale dużo łatwiej jest "redukować". Bo "wstecz" z wolą konia idzie podyskutować 🙂 A "do przodu" - ni hu hu 🙁 (w każdym razie nie na większe parkury ani na kros).
Dotychczas miałam od konia "co ujadę" albo i mniej. Dopiero teraz sytuacja zaczyna się zmieniać - że koń oferuje własne chęci, wkłada własną inicjatywę (w kierunku mnie satysfakcjonującym 😉). Już zmiana jest ogromna - jakbym miała zupełnie innego konia. Ale "petrolu" trzeba jeszcze znacznie więcej.
famka   hrabia Monte Kopytko
25 czerwca 2014 07:35
escada, widzę że humor Ci się poprawił  a nie mówiłam  :P mam dalej ściskać palce  ? 😉

halo, ja bym chyba dała na spróbowanie, bała bym się jednego że może dziecko Ci konia podbierze, bo co będzie jak się z nim zgra  ? 😉 całą resztę inną przepracujesz w razie co  😉
Famka bo mój koń pogodził się z losem i przestał zdychac z rozpaczy. Kciuki dalej potrzebne bo niekoniecznie dostaniemy zielone światło na rozruch. A sam rozruch też do łatwych należeć nie będzie 😉

Halo w tym sensie to się zgadzam. Jeździłam na takiej kobyle co jej przed skokiem nawet ucho nie drgalo. I mimo że skakala wszystko to nie umialam jej zaufać 😉

Ja chyba dopadne się do konia właściciela naszej stajni, on chwilowo nie ma czasu przez żniwa, dziewczyna która go jeździ ma sesję więc koń stoi 😉  że to glut/achal  to do wątku pasuje. Koń ogólnie fajny mądry i cacy ale ma headshaking co unimila jazdę 😉 ale jak się nie ma co sie lubi... 😉
ja wczoraj zsiadłam rycząca. ze złości i ze swojej bezsilności. od czasu wymuszonej przerwy w jeździe nie odzyskałam dawnej kondycji, ręce mam wiotkie.
a koń wymagający. technika jest, ale jestem za lekka jak dla niego. wczoraj się zderzyliśmy. mocno. najpierw trener z koniem, potem ja z koniem. było sporo walki. ale dosyć zagłaskiwania. co prawda w końcowym efekcie był piękny luźny galop na prawo w totalnym zebraniu i z nadgarstka (!) i poprawnie zrobiony ciąg w stępie, ale i tak zsiadłam rycząca.

ale się nie poddam. w ogólnej opinii trenerów mam konia złoto na 140. i ja wiem, że to koń kochany i niesamowicie inteligentny. po rozsiodłaniu porzucił siano i podszedł do mnie szturchając pyskiem, jakby chciał powiedzieć "ok, przepraszam, nie chciałem, zrozumiałem". zobaczymy czy zrozumiał. bo ja sił nie mam nieskończenie wiele.

to się wyżaliłam.

halo dawaj konia córce. niech z radością pojedzie. a jakby coś to konia się poprawi, choć czuję w kościach, że to nie będzie potrzebne 😉

escada kciuki wciaż są, a jak się dorwiesz do tamtego to koniecznie poka zdjęcia. a nawet jak się nie dorwiesz to możesz pokazać.  😁
famka   hrabia Monte Kopytko
25 czerwca 2014 08:56
escada, to kciuki dalej są :P a swoją drogą to bym chciała zobaczyć Twojego gluta, chciałabym zobaczyć te zdychanie z rozpaczy 😉 ciekawa jestem czy ma takie samo jak mój te zdychanie  😉
janka o boże. Nie dość, że siwy to jeszcze folblut.  😜 Nie wiem czemu ale mam świra na punkcie siwych koni. 😍 I folblutów też od jakiś ponad dwóch lat.  😀


My dzisiaj mamy trening i w niedzielę mamy zamiar się wybrać do BB na zawody. Jak znów nam transport nawali to chyba się pochlastam ..
Wiesz w tym jej stadium to ostatnie co by mi przyszło do głowy to utrwalanie tego na zdjęciach czy filmach ku pamięci...
famka   hrabia Monte Kopytko
25 czerwca 2014 09:59
escada, wiem wiem, nie myślałam o sytuacji dennej, raczej że pokaż chłopaka  :kwiatek:
famka, Tadek to baba 🙂
famka   hrabia Monte Kopytko
25 czerwca 2014 11:14
no to dlatego że dawno nie widziałam  😡  🤬

escada pokaż w takim razie tą Babę o imieniu Tadek  😀
ale ja też długo byłam skołowana i starałam się wyrażać... bezosobowo. 😀
Hihi tadek nazywa się Tagi i jest technicznie kobylą a psychicznie walachem 😉

Fotek aktualnych nie mam może na dniach jakieś zrobię 😉
escada Tagi, po Brelok? widzę, że u Ciebie bardziej amerykański papier. 😀
Tak Brelok usa i Thessi ire 😉 więc mieszany przerosniety 😉
escada kciuki dalej są! dopinguję szybki powrót do zdrowia 🙂
Kahlan u nas bardzo podobnie (może nie ten sam etap, ale jakbym siebie czytała - względem emocji). Mocno kryzysowo się też u nas ostatnio działo, ale wczorajsza jazda była na prawdę cacy, więc po każdej mniejszej-większej burzy wyjdzie słońce 🙂

Aaaa właśnie, odnośnie tego słońca... Staram się póki co nie panikować, ale chyba chmura nad nami  🤔 proszę o revoltowe kciuki, bo i u nas zdrowotny zakręt. Na lewym przodzie lekko nabrane ścięgno, delikatnie grzejące wczoraj, dziś minimalnie. Koń w świetnym humorze, biega, nie kuleje, ale mam zmartwienie, bo to niestety to ta felerna noga (za młodego rozwalony nadgarstek). Póki co chłodzę i obserwuję, vet kazała się przyjżeć się i poczekać - może się naciągnął ("marzę" o tym). Do końca tygodnia mam zadzwonić z raportem sytuacji ale i tak będziemy sprawdzać przed/po weekendem.
Nie  ukrywam, boję się...  🤔
Dżastka, spokojnie, nie martw się, będzie dobrze. 🙂

no i miałaś rację: wczorajsza jazda bez trenera - bardzo udana. nie tak mega, bo problemy były, ale już koń dużo chętniej współpracował. zsiadłam w innym nastroju. 🙂 a mój mąż tak się trenera już nasłuchał, że wczoraj wiedział z czego mnie pilnować w czasie jazdy.  😂

Taja też czeka konkretna kontrola po weekendzie, bo teraz wet wyjechał do Norwegii. niby nic się nie dzieje, no ale nie podobają mi się te jego zgrubienia na tylnych nogach. :/
no i kłąb. na razie faza rozgrzewania. może się rozejdzie. :/
czeggra ale fajne te kombinacje do których nie udało Wam się dojechac, ale następnym ra`em się uda! Jak plany na najbliższyt czas startujecie gdzies?

escada będzie dobrze już tyle daliście rady to i jeszcze trochę i kiedyś bvędziecie śmigać jak dawniej🙂

janka witamy w kaciku, ale super siwek!

Evson uff całe szczeście, że nie urwany, najgorsze w sumie to nie wiedzieć nic i takie właśnie niezdiagnozowane kulawizny ale kciuki nadal są!

halo no Ciebie to się miło czyta bo ostatnio nie czytałam regularnie i teraz tak nadrabiam zaległości a tu same kulawizny i prześladujący pech te nasze gluty. A Wy śmigacie aż miło i oby tak dalej, jakie plany startowe niebawem?

U nas w sumie bez zmian. Może to i dobrze, U. sobie odpoczywa tuptając co drugi dzień ujeżdżeniowo, zaprzyjsźniliśmy się z czarną wodzą na co ktorąś jazdę bo wydziwiał strasznie a ja nie mam ani siłī ani cierpliwości się z nim szarpać pół jazdy. Zovaczymy jaki bedzie długofalowy efekt, ale póki co nagle się okazuje, żę da rade iść prosto, da radę nawet stać równo i n akontakcie i zrobić przejście bez wyrywania wodzy. A sprawiał wrażenie jakby go to przerastało wcześniej. Skokowo narazie odpoczywa psychicznie może za jakiś tydzień się poodrywamy od ziemi więc zdam relację.

A ja na nowo odkrywam młodziaki i jakie to fajnie z taką świeżynką pracować, z dnia na dzień mieć progres jak nie o 100% to przynajmniej o 50% do dnia poprzedniego. Bo co prawda nie folblut ale przygarnęłam do jazdy jeszcze jednego kopytnego z odzysku jakżeby inaczej więc też musimy powolutku odbudowywać zaufanie i do jeźdźca i do ręki i do wszystkiego co nowe. Ale 5-cio latek dopiero więc może akurat coś się uda z nim zdziałać fajnego i do niego dotzeć🙂
Magdzior, no ciekawe, jak będzie po odpoczynku (i po czarnej 🙂😉
Pewno, że w młodziakach ten progres jest fajny! (ale już mam po kokardę użerania się z młodzieżą 🙂 5-latek to jeszcze akurat: już ciut dojrzały, jeszcze nie "stary-malutki" - bo już wolę 3,5 latka niż 7 - ale dzikiego jak 2 🙂

My mamy Ligę Mazowsza i będziemy skwapliwie korzystać z wyjazdów o 100+ kilometrów krótszych. Teraz przyjdzie się zmierzyć z jednodniowymi 🤔
Ech, skakałam wczoraj na tej "córkowej" klaczy. Roześmiana od ucha do ucha. Ech, muszę pogodzić się z tym, że mój aż taki chętny to nigdy nie będzie 🙁 Dopiero przy tej okazji poczułam, jaki to piekielnie trudny do jazdy koń 🙁 z tego mojego xx-a. Bo można wziąć taką nieledwie dzicz (w moim pojęciu) i szybko progresować wysokością/obszernością - byle w przeszkodę wcelować. A na swoim muszę wszystko wolniutko urzeźbić. Mikry wzrost też nie ułatwia. Nie powiem, pojawia się rodzaj goryczy/frustracji. Tyle, że sądzę, że mój wszelkie obciążenia wytrzyma i jeszcze wiele lat przed nami - wszystko na to wskazuje, odporność i wydolność ma niesamowite + wszystko przysycha jak na psie, a ta "młoda" - będzie jak sporo polskich "skoczków" - 9 lat i na emeryturę 🙁 (ona tkaczka 🙁 m.in.). Ale, że "nie ma sprawiedliwości" - to różnie wszak może być.
Ale dziś też nawet fajnie było. Postawiłyśmy takie "bardziej dziwa", w tym naturalną bramkę w kolorze gruntu na drewnianej skrzyni, fioletowe płotki, liverpool - takie tam. Do tego część naszych przeszkód jest z dziwnego kompletu: drągi są krótkie, nieco cieńsze, jaskrawe. W rezultacie te przeszkody wydają się nam dużo większe/wyższe niż faktycznie. Co ciekawe - koniom też. Potem na zawodach wszystko wydaje się takie przyjazne 🙂 Złudzenie optyczne jest konkretne. Te z normalnego kompletu wydają się takie niskie, "takie nic".
Ojoj, a ja znowu muszę ponadrabiać zaległości i poczytać wątek...

escada, drapuszki za uszki dla Tadzika! Kciuki oczywiście są i niech dziewczyna szybko zdrowieje!
Magdzior, próbujemy jutro atakować Eridge ( farma i rodzinna stajnia rodziców Pippy Funell ). Jest tam bardzo górzyście - Biały Bór może się schować 😉. Traktuję ten wypad czysto treningowo. Jak Czesiu Czesiu się zatnie, coś go przerośnie, to za parę dni wrócimy obskakać, bo to miejsce jest rzut beretem od nas oraz jest udostępniane treningowo.

Orfeusz przechodzi na emeryturę. Nie, nie jest kontuzjowany jakby ktoś się pytał. Miewa się całkiem dobrze jak na konia, który od drugiego roku życia jest całkiem intensywnie użytkowany pod siodłem. Martwiła nas mocno jego sztywność ruchowa po wyjściu z boksu, której to , mimo prób, nie możemy zminimalizować. Niestety są zmiany zwyrodnieniowe w stawach. Lekarz mówił, że w zasadzie, dla starszego pana, który się już w życiu napracował jak Orfi,  lepiej nie prosić już go o wyższy level i większe obciążenia. Najlepsze dla niego będzie utrzymywanie jak najdłużej w sprawności fizycznej poprzez regularną pracę, ale juz na niższych obrotach niż dotychczas. Flatwork, spacery, małe podskoki jak najbardziej, ale w formie rekreacyjnej, bez dużych obciążeń.  Wszystko to aby utrzymać go w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej ( to z natury bardzo pracowity jegomość) oraz dobre nawilżenie jego stawów. W zasadzie dostałam dwa wyjścia: nie prosić konia już o więcej i zapewnić mu aktywną rekreację ( tak jak wyżej opisałam) i próba utrzymania go w kondycji fizycznej pozwalającej na dalsze uzytkowanie stricte sportowe, ale bez obietnicy 100% skuteczności i w sposób farmakologiczny ( częste iniekcje dostawowe i ciągła suplementacja środkami przeciwzapalnymi i wysoko stęzonymi, wspierającymi stawy).
Wybrałam ta pierwszą opcję, bo uważam, że tak jest fair wzgledem Orfeusza. Nie zamierzam go "zajechać", bo jest szczery i póki co przejdzie przegląd.
Postaram się aby mój malowany przyjaciel miał jak najlepszą, aktywna emeryturę i aby cieszył się życiem w sprawności jeszcze wiele lat.
Poniżej pierwsze zdjęcie emeryta Orfeusza:
czeggra1, niepierwszy raz cię podziwiam.  👍  😵  🙇 Nie tyle za podejmowane decyzje (to też) co za mistrzowskie "obłaskawianie" emocji. Chciałabym kiedyś osiągnąć taką dojrzałość!
A że, póki co, jestem przy tobie emocjonalny szczeniaczek - to pochlipię sobie cichutko  😕
czeggra miałam napisać podobnie jak halo ale ujęła to duużo lepiej niż ja bym to zrobiła, podziwiam Cię za decyzje, które podejmujesz🙂 Szkoda, ale teraz będzie najszczęśliwszym emerytem-rekreantem na świecie coś czuję🙂

A my nadal się ujeżdżamy i.... FAJNY dziś był! Tak po cichu liczę na jakieś światełko w tunelu, odką∂ zaprzyjaźniliśmy się z czarną czyli od kilku jazd tak naprawdę jest z dnia na dzień lepszy. Na początku musiałam często ją skracać, każde przejscie to jego próba ucieczki w górę no bno nauczony, że się da. A dzisiaj, na pcoczątku owszem dla przypomnienia parę razy musiałam zadziałać a pod koniec przejechaliśmy sobie czworobok koń luźny, przejścia w dole tylko na wodzy wędzidłowej. Cudownie się jechało. Zatrzymania na kontakcie i w ogóle jakiś taki inny jest, nie tylko o ten nieszczęsny kontakt chodzi ale przez to, że mogę go precyzyjniej prowadzić dużo bardziej prosty jest i na prostych i na łukach. Łopatki, ustępowania w oboie strony śmiga aż miło. Ciekawa jestem tylko czy utrwali mu się to i uda się w końcu takie coć osiagnąć bez protez i pomocy sztucznych. Oby🙂

Młody też się zaczyna ogarniać, niewiele ponad tydzień pracujemy razem a róznica jest kolosalna jednak regularnej pracy pd jednym jeźdźcem nic nie zastąpi. Może nawet wyrobimy się na jakieś zawowdy w tym sezonie🙂
Retna   nic nie zmieniać
29 czerwca 2014 11:08
Czy orientujecie się może, czy na przetargach w SK Iwno są wystawiane te "odpady" z torów w niskich cenach, a jeśli nie, to gdzie można kupić takiego konia? Koń nie będzie do mnie, jakby ktoś chciał się zbulwersować, że małolata chce konisia po torach.
Z góry dziękuję  :kwiatek:
Magda Pawlowicz, im niżej, tym trudniej folblutowi się pozytywnie wyróżnić 🙂 Czyli - możesz liczyć na więcej w trudniejszych 🙂
Gratki!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się