Poprawny dosiad

Nalle   Klapiasty & Mała Cholera
30 października 2011 17:53
No oczywiście, że potrzebujesz. Tak, jak w typowym rozciąganiu - w momencie oporu chwilę przytrzymaj, i odpuść, a jeździj zrotowana nieco mniej. Ciało dość szybko powinno się przyzwyczaić.
Rozumiem 🙂
Mi podczas ostatniej jazdy przypomniało sie o rotowaniu  😉 i powiem wam, że o wiele lepiej się człowiek "trzyma" w siodle jesli zrotuje te nogi do wewnątrz. Ja zrobiłam to tak jakbym miała zrobić tzw. nogi iksy tzn kolana do wewnatrz takie jakby koslawe nogi i wtedy nogi same się rotują(oczywiscie zrobiłam to juz siedząc nam koniu)Jednak jesli sie nie pilnowałam to nogi wracały do starej pozycji. Druga opcja było podczas kłusa anglezowanego , gdy wstawałam probowałam objac konia jak najwieksza powierzchnia moich ud .Fajnie sie tak jezdzi ale dzsiaj ledwo chodze tak mnie sciegna bola. musze czesciej tak jezdzic . 😀
czasem nachodza mnie takie wątpliwości jeździeckie.........mnie nauczyli tak siedziec i dobpiero czytając ten temat zdalam sobie sprawe ze ja tak jeżdże....Zawsze tłumaczylam ludziom ze konia się dosiada a nie na nim siedzi, tutaj juz dośc dokladnie opisaliście jak tego dokonywac....
ale zastanawiam sie jak mnie tego uczyli to jak mi to tłumaczyli, bo napewno inaczej niz wy tu.
Macie jakieś pomysły jak uczyć takiego dosiadu? W sposób prosty, zrozumialy, zwłaszcza jeźdżźów rekreacyjnych czyli takich co nie wiele wymagają od siebie, byleby koń ich słuchał...tłumaczenie o rotowaniu itp to juz dla nich czarna magia, której nie chcą słuchac.....

Macie jakieś pomysły jak uczyć takiego dosiadu? W sposób prosty, zrozumialy, zwłaszcza jeźdżźów rekreacyjnych czyli takich co nie wiele wymagają od siebie, byleby koń ich słuchał...tłumaczenie o rotowaniu itp to juz dla nich czarna magia, której nie chcą słuchac.....


wybacz ale ja jestem jezdzcem rekreacyjnym i po pierwsze nie jest to dla mnie czarna magia a po drugie wymagac to ja mam od siebie a nie od konia, przeciez to ja sie szkole a nie kon( bo czego on ode mnie moglby sie nauczyc) nie jestem super jezdzcem ale probuje wszystkiego co mnie moze do tego przyblizyc.Moim zdaniem nie mozna generazliwac.
julia, kiedyś było tak, że początkujący jeździli w tzw. tramwaju. Konie szły na ogonach, tylko czołowy dzierżył wodze. Dawało to masę okazji do ćwiczeń w siodle, nie tylko w stępie.
Dzisiaj tej fazy szkolenia brakuje. Lonże też dziś trwają jak najkrócej, a pamiętam czasy, gdy lonżowicz "spuszczany z uwięzi" umiał poruszać się w trzech chodach na kontakcie, we wszystkich rodzajach dosiadu. Dziś instruktor musi "walczyć" o elementarną równowagę adeptów, żeby nie pozsuwali się z siodeł, żeby nie latali jak worki i nie szarpali koni.
Obecnie w warunkach "rekreacji" najlepiej dosiad kształcą "zadania" - drążki, slalomy, wyrysowane koła, miejsca, gdzie trzeba ćwiczebnym, kolejno - np. krótka ściana ze zrotowanym udem etc. Adept skupia się na zadaniu, instruktor poprawia elementarne błędy ustawienia bioder i nóg. Z pewnością warto przed jazdą  wprowadzić chociaż 5 min. ćwiczeń rozciągających na ziemi i zalecić każdemu ćwiczenia "do domu".
Julie super że zrobiłaś taką instrukcję z fotami :kwiatek:

Ja sobie też to popróbuję 😉
julia  mnie w szkólce też uczyli tak jeździc, tyle,że nie nazywało się to tak fachowo jak teraz  i z tego co pamiętam, to pokazywano mi ta pozycję nogi jak stałam w strzemionach. Instruktor ustawiał moją nogę w odpowiedniej pozycji i kazał usiąść. I tak kilkakrotnie. Potem ćwiczyłam to sama. Wstawałam i siadałam. Było czuc różnicę kiedy siada sie poprawnie i mocno w siodle ,a kiedy nie.
i taki dosiad załatwia od razu sprawe palców ustawionych od konia, gdyz za cała kończyną palce zwracaja sie tez do konia🙂
[quote author=julia link=topic=67050.msg1171709#msg1171709 date=1320059886]

Macie jakieś pomysły jak uczyć takiego dosiadu? W sposób prosty, zrozumialy, zwłaszcza jeźdżźów rekreacyjnych czyli takich co nie wiele wymagają od siebie, byleby koń ich słuchał...tłumaczenie o rotowaniu itp to juz dla nich czarna magia, której nie chcą słuchac.....


wybacz ale ja jestem jezdzcem rekreacyjnym i po pierwsze nie jest to dla mnie czarna magia a po drugie wymagac to ja mam od siebie a nie od konia, przeciez to ja sie szkole a nie kon( bo czego on ode mnie moglby sie nauczyc) nie jestem super jezdzcem ale probuje wszystkiego co mnie moze do tego przyblizyc.Moim zdaniem nie mozna generazliwac.
[/quote]

nie zrozumiałas, miałam na mysli moich jeźdźców o charakterze rekreacyjnym, co oznacza ze : jak napisałam, nie ma mowy o wiedzy ponad to by umieli sie poruszac w 3 chodach do przodu, poza tym mam dzieci które połowy tego co tu napisano nie zrozumieją, stad moje pytanie jak uczyc by ludzie nawet nie wiedzieli jak ważnej rzeczy się uczą.
Ja tez próbowałam tych wszystkich ćwiczeń z rotacją i to kilkakrotnie w trakcie jazdy-i na ujezdżalni iw terenie.Nie jest to łatwe i nie czuję jakichś specjalnych zmian poza tym, że miałam wrażenie jakbym siedziała bardziej z przodu, za tyłkiem czułam jakby troche wiecej miejsca.Ale czy to to????to nie wiem.
Próbowałam jeszcze czegos innego. po wprowadzeniu konia  w kłus czy galop dawałam luźne wodze i rekami trzymałam sie przedniego łęku, skrecajac jednocześnie uda do wewnatrz i wciskajac sie kroczem w siodło.Ale miałam przyleganie 😉No i koniecznie bez strzemion.Nie trzymając wodzy mogłam skupić sie na dosiadzie. Bardzo mi sie podobało takie ćwiczenie, bo czułam jak mi sie luzowały wszystkie przywodziciele.Oczywiscie było to tylko ćwiczenie, a nie sposób jazdy 😉
palemka, no tobie akurat przesuniecie sie blizej przedniego leku przyda sie w 100%, pamietam z filmiku problem z siadaniem na tyl siodla🙂
oj przyda się przyda 😉mam tego świadomość. A wy długo ćwiczyłyście tę rotację, zanim wam weszła w krew?
Mam pytanie: można jakoś poprawić dosiad, żeby łydka nie latała tak w kłusie? Od Czerwca dużo się poprawiłam, bo już mi tak nie lata, ale czasami tak się mocniej zabuja. . . Wiecie jak to poprawić?
w 1989 Zbrocławice wydały broszurę  o rotacjach "Gawędy jeździeckie" Jak osiagnąć niezależny dosiad"
w 1989 Zbrocławice wydały broszurę  o rotacjach "Gawędy jeździeckie" Jak osiagnąć niezależny dosiad"


Jest to gdzieś dostępne?
Jest to gdzieś dostępne? trzeba poszukać po znajomuch
anita cyt. z broszury" ..przez skręcenie nieusztywnionego uda do wewnatrz łydka zostaje ułożona we właściwej pozycji i nie zmienia jej nie tylko w spokojnym kłusie ale również w kłusie wyciągnietym. Niespokojne, powiewające na obie strony łydki w kłusie wyciągniętym, mają swe źródło w silnie przyłożonych do siodła udach. Odbija się to ujemnie na całości dosiadu, a szczególnie przeszkadza w uzyskaniu głębokiego dosiadu. Utrudnia też pracę krzyża przy włączaniu się do ruchu konia, jak również uniemożliwia spokojną pozycję oraz swobodne działanie łydek. .."
kotbury ktoś sprzedaje na allegro jeden egzemplarz. ganasz dzięki : )
To w "Gawędach..." właśnie jest ta rewelacja, jakoby w siodle nie dało się usiąść tak, żeby i kość łonowa i kulszowe były jednocześnie "w siodle"? (uzasadnienie - bo na krześle się nie da). I inne takie...
Pewna nie jestem, bo to gdzieś w 92 czytałam.
Halo, hahah, czyli jak zawsze nie ma "rzeczy" dobrych w 100%. Jak to w UK studentom zawsze zalecają "evaluate critically..."

Muszę się podzielić pewnym spostrzeżeniem i nie będzie to miłe dla osób, które swoją niemoc w siodle tłumaczą sobie skrzywieniem kręgosłupa, przebytymi urazami itd. (też należałam do wczoraj do tych osób - ale mnie "oświeciło boleśnie".) 😁

Mam wrażenie, że jednak osobom w 100% zdrowym trudniej osiągnąć idealny dosiad w każdych warunkach i na każdym koniu. Dlaczego? Ano dlatego, że jako osoby zdrowe ich ciała są w stanie bez bólu znieść dużo więcej naprężeń, usztywnień itd. Inaczej - mając przebyte kontuzje można to dobrze wykorzystać aby opanować prawidłowy dosiad.

Przykład z własnego podwórka - mam kolano po przeszczepie pewnych części. Zawsze było to, wydawać by się mogło realną wymówką co do jazdy w siodle skokowym i skoków- no bo po 20 min. mnie boli i dlatego nie mogę siąść, jeździć, przepracować czegoś tak efektywnie jak inni (zdrowi). a tu proszę! Doczytałam, zrotowałam się i nagle okazało się, że moje kolano nie dostawało w kość dlatego, że było kontuzjowane, ale dlatego, że ja źle siedziałam.(ok nie mówię o jeździe parkurów 150 cm na 4 koniach dziennie). Przed wypadkiem przecież siedziałam tak samo, czyli też źle ale kolano mnie nie bolało od razu - bo jako zdrowe mogło więcej tego złego naprężenia wytrzymać.

Podobnie mam z kręgosłupem. jak się wczoraj okazało to, że sztywnieję itd. nie jest wynikiem przebytego urazu ale niewłaściwego dosiadu= nieprawidłowego "używania" kręgosłupa na koniu. Długo bym tak jeździła "powyginana i pospinana" próbując to "przejechać" - bo zdrowi potrafią ale mam nagle 25 kg wagi więcej (ciąża i to duża haha). No i nagle zaczął mnie boleć bardziej kręgosłup. Boli i usztywnia się w tych samych miejscach, które oskarżałam o mój brak umiejętności rozluźnienia się zanim zaczęłam tak więcej ważyć. Więc myślę sobie - to nie dlatego, że jestem w ciąży mnie boli ale bolało mnie pomimo tego, tylko do tamtego bólu przywykłam - wzięłam go za naturalny stan bo od zawsze był. A teraz przy większym obciążeniu dostałam od ciała  sygnał ostrzegawczy, że dalej jeśli tak będzie to będzie źle.

Więc od wczoraj "przyświeca" mi taka idea, żeby za każdym razem gdy mnie coś łupnie w trakcie lub po jeździe szukać przyczyny nie w konkretnej części ciała, że krzywa, że sztywna - ale w obrazie ogólnym- czyli w używaniu całego ciała (dosiad) i ewentuanym szukaniu przyczyny bólu (nawet właśnie schorowanego kolana) w moich błędach.
Taka trochę jazda z większym wczuciem w siebie i w mechanikę konia.

Co jeszcze ciekawego (IMHO): z tym brzuchem moja przepona nie może pracować tak efektywnie jak zawsze i dopiero teraz odkrywam jak siłowo do tej pory jeździłam. Teraz po 5 taktach kłusa "siłowo" dostaję zadyszki i kolki... i było to dla mnie b. zaskakujące objawienie, no bo przecież ja nigdy! Ja nie jeżdżę siłowo! ja tak lekko jeżdżę! Za lekko bo mi się z ziemi drą wszyscy, że mocniej, bardziej itd. A tu proszę. Okazuje się, że wręcz odwrotnie.  Teraz dopiero chyba w sumie dociera do mnie co znaczy dążenie do tego aby pomoce były niewidoczne... i nie ma to aż tyle wspólnego ze szkoleniem konia (przynajmniej na moim etapie) ale właśnie z prawidłowym dosiadem.

I jeszcze jedno - wydaje mi się, że często nie zdajemy sobie sprawy jak obecność obok innych osób na nas wpływa. Niby to prawie każdy potrafi się w towarzystwie gapiów, czy nawet po prostu znajomych ze stajni wyłączyć i skoncentrować ale nie do końca tak jest. Odkryłam to niedawno i też było to dla mnie zaskoczeniem. I nie mówię o sytuacjach gdy mimowolnie się spinamy bo się czujemy oceniani bo nie żywimy sympatii do osób, które są w pobliżu, ale nawet często jazda z dobrym znajomym obok uruchamia w nas schematy, które wcześniej powtarzaliśmy. Warto więc aby sobie tak "pojeździć terapeutycznie" zafundować taką jazdę "za stodołą" bez jakiegokolwiek towarzystwa - tylko ja (moje ciało) i mój koń.


Da się jechać 3 kościami w siodle jednocześnie! Dziwna ta Gawęda....
Co do skrzywień kręgosłupa, mój jest bardzo pokrzywiony i z dosiadem jako takim problemów nie mam, gorzej jest z przesunieciem konia w lewo, czyli chody boczne wszelakie, bo nie mogę lewego biodra przesunac taka bardzo w bok jak prawego, staram sie mimo wszytsko ćwiczyc to, kto wie może wpłynie to terapeutycznie na moje skrzywienie....a tak poza tym mam wysunięty jeden dysk lekko do środka co powoduje ze jak mocneij wypchne konia to mi się te dwa kręgi zderzają.......masakra, nie bawem wyjdzie mi z tego jakies mega zwyrodnienie.....🙁
no nie ma idealnej recepty, bo to wszystko teoria, gdyby to było takie proste, to wystarczyłoby przeczytać parę podręczników i pomykać na czworoboku na podstawie  "Nauka jazdy konnej w weekend" 😀iabeł:
"Wsłuchiwanie się" w swój dosiad i reakcje konia najlepsze jest sam na sam w terenie.
Zależy jakie krzesło autor miał na myśli, pewnie że się da się jechać na trójkącie ale gdyby tak spróbować tak jak radzą w broszurze i porównać odczucia?
Siodła są szyte pod męskie siedzenie, a babeczki mają inną budowę anatomiczną np. szerszą miednicę, są firmy które szyją siodła dla kobiet np. włoska Piariani  😉
Do mojej wyobraźni przemawia to co powiedziała M. Morsztyn - cyt. Teraz tylko do bioder jesteś człowiekiem, od bioder w dół jesteś człowieko-koniem, spróbuj to poczuć." tylko tyle i aż tyle.  🙁
kotbury, możemy sobie podać rączkę 😉 Mój napad świadomości dotyczy dziwnych problemów z krzywymi strzemionami.
Ciągle miałam wrażenie, że prawe strzemię mam krótsze. Siodło leży równo, koń stoi równo, puśliska nowe, dziurki wybite równo. I ciągle to durne wrażenie,że krzywo siedzę.
Mam taki durny zwyczaj, że jak siedzę na krześle, to ciągle zakładam prawą nogę na lewą, nigdy odwrotnie, bo mi niewygodnie.
To i prawy staw biodrowy mam  mniej rozciągnięty niż lewy i stąd te dziwne wrażenia.
..a tak poza tym mam wysunięty jeden dysk lekko do środka co powoduje ze jak mocneij wypchne konia to mi się te dwa kręgi zderzają.......masakra, nie bawem wyjdzie mi z tego jakies mega zwyrodnienie.....🙁


No właśnie o to mi chodzi. nauczyliśmy się, że coś trzeba mocniej... ale przecież konie to jedne z szybciej uczących się ssaków i b. łatwo (stosunkowo) je nauczyć, że mają reagować mocniej na lżejszy sygnał. To chyba na klinikach w PL na samym początku próbowała pokazać Kyra.
Osobom ze "Zdrowym kręgosłupem" też nie sprzyja "mocne wyjeżdżanie" bo choć krążki pomiędzy kręgami to zamortyzują to długofalowo nie jest to dla kręgosłupa dobre i z czasem krążki nawet w "prostym kręgosłupie" nie mają już takich możliwości amortyzujących.
To ja sobie załatwiłam kręgosłup garbiąc się z powodu siodła, w którym nie mogłam normalnie usiąść i z powodu trzymania wodzy na sztywno u konia, który ciągle próbował mie je wyrywać. No i w tym roku latem powypadały mi dyski w w odcinku piersiowym tak, że nie mogłam sie wyprostować. Bez kręgarza się nie obeszło, bo ból był okropny.Teraz jest już ok. ale bardzo sie pilnuję, zeby mieć prosty kręgosłup. Dodatkowo przed i po jeździe robie ćwiczenia rozluźniające oraz takie nastawiające kręgi(super sprawa). Ponadto wzięłam sobie głęboko do serca rady halo- trzymam ręce na wodzy a nie rękami za wodze 😉  i staram się wypinać biust.Przestały mnie wreszcie boleć ramiona, barki, dłonie.
Wiwiana mam identycznie z prawym strzemieniem. Ale wiesz kiedy poczułam równe obciążenie? Kiedy raz złożyłam popręg BEZ GUM. Przejechałam kilka godzin w terenie i było super. Następnego dnia założyłam ten z gumami i po pierwszym kilometrze już mi prawa kostka napierniczała równo.Myślę, że po prostu siodło przechyla się na strone gum, co daje wrażenie dłuższego strzemienia po tej stronie. 😤
palemka, mój popręg jest bez gum. Ale to możliwe.
Tak samo staram się nie wsiadać z ziemi (na kuca 126 w kłębie, haha), żeby nawet minimalnie nie zmieniać położenia siodła.
kotbury, he - he, cwaniara - hormony rozluźniły biodra i już myśli, że po problemie 😁
A poważnie - w ciąży jeździ się źle :/. Zupełnie inny układ "grawitacyjny", inne reakcje psychomotoryczne... No może nie - źle, ale nieciekawie. I nie można wszystkiego "przenosić" z automatu. Inaczej jest. Fakt - sytuacja "komfortu inaczej" pozwala wiele rzeczy dostrzec.
Skąd idea, że konno jeździ się bez wysiłku? Mięśnie wykonują pracę non-stop. Choćby nad dynamicznym równoważeniem. Solidną pracę więc potrzebują tlenu. Ktokolwiek "przestaje" oddychać natychmiast odczuwa tego skutki (zakładając, że jeździ a nie tylko pozwala kołysać się w stępie).

ganasz, Schuzzdziarom (?) chwała, że zainteresowali się poważnie biomechaniką jeźdźca. Jednak, to co pionierskie - no właśnie jest pionierskie 🙂
A cytat z M.M. nieco mnie zdumiał: znaczy, że ręce i tułów nie muszą tworzyć jedności z koniem? A mózg - wczuwać się w jego ruch?
No własnie-ja ostatnio usłyszałam, że nie oddycham 😂 Już wiem skąd mam zadyszkę 😉
halo  myślę, że ta uwaga o jedności miała podziałać na wyobraźnię czyli jeżeli dół jest "koniem" to całą resztą łatwiej zarządzać 😉. czyli dobry niezależny dosiad ma wpływ na całą resztę.
pionierzy zasiedlili Amerykę, niech działają,
Krój męskich byczasów też różni się od naszych -uwzgłędnia anatomię albo ...obcierają 😉 
hmm to z gumami daje do myślenia, może wypróbować i zapiać gumy z prawej strony - tak w celu porównania.


Skąd idea, że konno jeździ się bez wysiłku? Mięśnie wykonują pracę non-stop. Choćby nad dynamicznym równoważeniem.

Nie, nie chodzi o to, że bez wysiłku ale o to, że często wkładamy za dużo wysiłku tam gdzie nie potrzeba i nie czujemy tego dopuki nas coś nie zacznie boleć, a ból to już jest spory sygnał ostrzegawczy od organizmu, że coś używamy "niezgodnie z przeznaczeniem".

I dopiero gdy nagle mamy dużo mniej siły aby taki za mocny wysiłek mieć - jesteśmy w stanie sobie uświadomić, że on jest niepotrzebny, że coś robimy za mocno, za siłowo a co za tym idzie w zbyt dużym napięciu.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się