Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

imboz widzę, że podeszłaś do sprawy docelowo. Aby koniom bylo dobrze i nie marnowało się siano, na pewno najbardziej opłacalne mimo początkowych kosztów budowy paśnika. Bo w tych miejscach ktore ogładadałam, to na ogół siano rzucone na ziemię i dużo sie marnuje.
Ale skąd przekonanie że koniom szkodzi zmoczone deszczem/śniegiem siano?
Przecież np. kaszlakom specjalnie się siano moczy.
Obecnie mam 4 konie i wystawiam im belę na padok - na palecie w siatce i bez przykrycia.
Bela 150 schodzi w 4-5 dni (konie od rana do wieczora na dworze) - więc przy opadach siano zawsze jest zmoczone i zupełnie w niczym to nie przeszkadza.
A nawet wręcz przeciwnie, cieszę się bo mam konia z copd dla którego do boksu siano moczę i na dworze też powinien jeść zmoczone 😉
Z siatki siano z beli zjadają w całości i nic się nie marnuje, karmię tak od wielu lat i nigdy się nie zdarzyło żeby zmoczone opadami siano zdążyło się zepsuć zanim konie je zjedzą.
BeAtra moczone świeże siano a zmoczone i lodowate czy przymarźnięte  oraz kilkudniowe w takim stanie - to  2 różne rzeczy.  Jak widzę, to siana leżącego od 2 dni na padoku konie nie chcą jeść - nawet jeśli jest nie zmoczone, to te straty.
Grace,
Właśnie ze względu na to marnowanie siana, zdecydowałam się na paśnik. Oszczędności materiałowe, a co za tym idzie i finansowe, są znaczne. I zachodzę w głowę, dlaczego nie zrobiłam tego kilka lat wcześniej.
Nie dość, że mniej siana się marnuje, nie zamaka ono, gdy konie nie zjadają go na bieżąco, to jeszcze nie mam wielkiego sprzątania. Wcześniej wywoziłam koniom bale na łąkę. Siano rozciągnięte było na dużej powierzchni, więc co jakiś czas musiałam organizować traktor do uprzątnięcia tego. Pod spodem trawa była zaduszona, robiło się błoto i ogólnie syf.
Jedynym minusem obecnego rozwiązania jest to, że konie nie mogą sobie pościelić sianem i wylegiwać się na nim.
Paśnik budowałam z tatą sama, z materiałów, które już miałam (pochowane resztki drewna z budowy stajni z 2009), koszt był więc znikomy. Zajęło nam to dwa dni.

BeAtra,
Jeśli konie zjadają siano na bieżąco, tak jak piszesz w 4 - 5 dni, to nie jest problem. Ale, gdy koniom zajmuje to więcej czasu (bo np. chodzą już na łąkę), to takie długie zaleganie przemoczonego w głąb siana, może być przyczyną kłopotów.
BeAtra moczone świeże siano a zmoczone i lodowate czy przymarźnięte  oraz kilkudniowe w takim stanie - to  2 różne rzeczy.  Jak widzę, to siana leżącego od 2 dni na padoku konie nie chcą jeść - nawet jeśli jest nie zmoczone, to te straty.

Ale czy w naturze koniom przeszkadza wygrzebywanie zmrożonej lodowatej i przymarzniętej trawy z pod śniegu? 😉
Ja tylko dziwię się jakiejś takiej panice z powodu opadów na siano jaką tu można wyczuć w ostatnich postach - łącznie z wyrzucaniem siana z siatek bo zmokło  😉
Nigdy nie miałam takich problemów a wystawiałam zimą i po dwie bele na raz a latem kiedy konie wychodzą na pastwisko bela schodzi nawet 3 tygodnie.
cóż, przyjmuję do wiadomości że robisz tak jak napisałaś.  A podjadanie roślin (bo nie tylko trawy) zimą  to inna sprawa.
lardia, a jaki problem z mokrym sianem? Toć dla alergików i tak się moczy 😉 Bardziej bym się martwiła zapiaszczonym. Baloty są tak mocno zbite, że nie bardzo mokną w głąb. Są regularnie obgryzane. U mnie 3 sezon jadą na balocie i jest super.

Fakt, że u mnie bela schodzi max 3 dni. Nie ma szans na zepsucie się w tym czasie.
Ale skąd przekonanie że koniom szkodzi zmoczone deszczem/śniegiem siano?

stąd co i przekonanie o szkodliwości mokrej/zmarzniętej/zwiędniętej/świeżej/przerośniętej/(i jakiej tam jeszcze chcecie)...trawy.
Stad ze namoczone i niezjedzone gnije🙂 moje mokrego po nocy nie ruszaja.
Ale balot nie nasiąka tak jak siano luźne, np. rzucone na ziemię.
bera7 az tak to co prawda nie, i faktycznie jezeli schodzi w 3 dni to ma to sens. Ale w pensjonatach z reguly taki balot stoi i stoi, a jak zostanie z niego rozdeptana kupa z piachem to tez liczy sie jako "siano" 😉 wiec jest tam juz i piach, i pognite, itp... 🙂
lardia, im więcej koni tym krócej stoi. Jak jest w siatce to nie robi się z niego kupa.
Ja jak nie sciagnelam siatki na noc to mialam mokre przemrozone siano. Moje takiego nie ruszą i moze i dobrze 🙂 planuje siatki w wiatach, reszta w pasnikach z daszkiem. Ale mysle ze odbiegłyśmy od tematu wątku, czyli jak to funkcjonuje w pensjonatach. A tam siana nie ma wiec nie maja problemu 😉
Edit: slownik w telefonie...
desire   Druhu nieoceniony...
14 stycznia 2017 18:52
Wy tu o dokładaniu siana z jego braku w boksach, a ja miałam sytuacje na pensjonacie, że jedna z pensjonariuszek kradła koniom siano z boksów, mimo że jej koń w sianie dosłownie stał, srał, spał.  🙄 🤣 Większość siana "wychodziła" z boksu razem z porannym sprzątaniem.  😂
lardia, jak to w pensjonatach siana nie ma  😲
Stad ze namoczone i niezjedzone gnije🙂 moje mokrego po nocy nie ruszaja.

zimą nie zgnije  w ciągu nocy. Bakterie powodujące gnicie namnażają się bardzo powoli w niskiej temperaturze.
Bera7 na padokach w 90% stajni nie maja i konie stoja "o suchym pysku" a ilości do boksów sa małe. Wlasnie dlatego pensjonariusze sie skarżą i często wybieraja stajnie o niższej infrastrukturze bo np. jest to stajnia rolnika, ktory ma wlasne siano i nie żałuję 😉
lardia, mam konie/konia blisko 20 lat. Kilka pensjonatów zwiedziłam zanim ostatecznie osidłam na swoim . W części pensjonatów to siano było na padokach w innych nie. Dużo też zależało od tego czy konie idą w zimie na 8h na padok czy idą na 2h przewietrzyć tyłki.
U mnie objętościową staram się by miały non stop, znajomy rolnik na padok nie daje. Mają do oporu w boksach. Ale jego konie wychodzą na godzinę czy dwie i wracają do stajni zimą.
Bera7 na padokach w 90% stajni nie maja i konie stoja "o suchym pysku" a ilości do boksów sa małe. Wlasnie dlatego pensjonariusze sie skarżą i często wybieraja stajnie o niższej infrastrukturze bo np. jest to stajnia rolnika, ktory ma wlasne siano i nie żałuję 😉

Dobrze że ktos to w końcu głośno powiedział (napisał)
Inna sprawa. Mialam do czynienia z wieloma stajniami pensjonatowymi, bywalam w wielu jako pracownik np.  I nigdzie nie widziałam tak dobrego jakosciowo siana, jak u ludzi, ktorzy sami to siano zbieraja dla swoich koni. W pensjonatach, takich typowych biznesach siano kupowane bylo jak leci. Czasem wrecz mnie dziwilo, jak pensjonariusze moga placic za takie cos.
Z całą pewnością brak siana na padokach to oszczędność sama w sobie, w końcu nie zejdzie tyle bel ile faktycznie powinno (zakładając, że siano mamy non stop). Istnieją takie praktyki, obok mnie przynajmniej jedna stajnia wychodzi z takiego założenia, chociaż tutaj jest też kwestia krótkiego wypuszczania stada. Kopytne wyjdą na max 2/3h i zaraz do stajni. Za to jak już w niej stoją to śmiało można sobie dokładać siana bądź sianokiszonki, ale to już kwestia wiedzy właściciela, bo nie każdy (nie oszukujmy się) widzi potrzebę w skarmianiu objętościówki non stop.

Przy czym też można się przyczepić do nakładu pracy jak i czasu. Bardziej ekonomicznie wychodzi siano w siatkach, a do tych trzeba załadować. Nie znam pensjonatu, który miałby np. paśnik i tam znajdowałaby się cała bela (ja nie widziałam, ale wiem, iż takie są). Są też przypadki, że właściciela stajni nie ma na miejscu, działa tylko stajenny, a to również temat rzeka... z resztą, robi to za co mu się płaci...

Bo pensjonariusze dziela sie na dwie grupy:
a-slabo sie zna i liczy na kompetentna opieke za ktora to placi nie male pieniądze;
b- juz swiadoma i sie zna i chodzi sfrustrowana, bo nie da się/ciezko zmienic cos bez obrazania sie wlascicieli stajni a alternatyw brak bo w wiekszosci podobnie.
Amelia mysle ze problemem jest to ze sie nie mowi glosno tylko po cichu, ale i tak jest to dla mnie szokiem ze przy tak duzym rynku wydawaloby sie konkurencyjnym brak jest dobrych pensjonatów. Jakby sie wszyscy zmowili zeby nie podnosić jakosci.
Moje jeszcze swieze wspomnienia z tylu lat pensjonatów przez lata sa takie:
-brak siana na padoku lub walajace sie w piachu, duzo za malo siana w boksach. Generalnie brak siana 24h kontrastujace ze zdziwiem skad te wrzody/kolki itp. Niby kazdy wie ze konski żołądek MUSI miec objetosciowke 24 h ale przelozenia na praktyke brak.
- syf w boksach, czesto mimo dobrego scielenia bo kon zjada slome jak siana brak;
- brak wody na padokach (99,9% pensjo);
- karmienie niezgodne z zaleceniami wlasciciela, ginace pasze, dawkowanie wg widzimisie wlasciciela stajni;
- zbyt krotkie padokowanie (wg mnie np 2h to smiech na sali, a zakładam konia w treningu sportowym mniejszym lub wiekszym czyli pracujacego;
- wganianie/zganianie z padoku stadem;
- kurz i syf;
- b. kopne/b.twarde podloza na placu (naprawde nie wymagam kwarcow, nawet nie lubie, ale wyrownac czasem to chyba nie takie trudne? ( tu rowniez zdziwienia skad te urwane konie? Hm..)
- niska czujnosc obslugi stajennej (sytuacje typu nie ma cie trzy dni przyjezdzasz noga spuchnieta i to zdziwienie "naprawde?pewnie to sie stalo przed chwila!)
- ginace rzeczy (to akurat nie wina wlascicieli, ale porzadek zmniejsza ilosc takich zachowan).
I sporo mniejszych rzeczy, warte uwagi jest plotkarstwo czesto skupiajace sie wokol wlasnie prowadzacego stajnie (w sensie ze to on jest glownym plotkujacym), nie zdejmowanie kantarow do boksów itp.
Dla mnie siano i dlugie padokowanie są niezbedne, a i stajni z taka podstawa brakuje.

No to sie wygadalam 🙂
Edit:no i najgorsze jest to ze p pensjonariusze majacy wymagania (czytaj zadajacy realizacji usługi za ktora przeciez płacą!!!) Sa traktowani jak wrzody na tylku.
To czy ja też mogę się wyżalić z "drugiej strony barykady" - jako właściciel stajni i pensjonatodawca?

W stajni, która nie jest na rogatkach dużego miasta, kosztuje rozsądnie i która, wg Waszych opisów, spełnia praktycznie wszystkie wymogi, stoi kilka pustych boksów pensjonatowych. Chętni jakoś nie walą drzwiami i oknami...

Czyżby ci wszyscy świadomi i sfrustrowani właściciele koni mieszkali tylko w metropoliach i tak użytkowali swoje wierzchowe, że muszą je mieć koniecznie kilka km od miejsca zamieszkania?
Czy nie jest też tak, że niektórzy, pomimo świadomości gorszych warunków dla koni, wybierają te stajnie, w których im - ludziom - jest wygodniej? Argument bliskości lub innego ludzkiego udogodnienia, przeważa.

Nie oceniam tego, nie krytykuję - każdy ma inne priorytety, każdy dokonuje własnych, racjonalnych dla siebie wyborów. Tylko skąd potem tyle niezadowolonych osób...?
to i ja się wygadam .Bo po 'przerobieniu' kilku stajni, szukając kolejnej dla chorego już konia znalazłam w końcu ...własną . A gdy w tym roku muszę po raz drugi kupić słomę ( 3/4 spleśniało a niby dostawca sprawdzony itd ) naszła mnie taka myśl .
Jaki pensjonat wywali 3/4 zapasów i kupi nowe ? Bo ja mogę dla swoich dwóch ogonów.  Kto z pensjonariuszy patrzy na to co się dzieje z wierzchnią warstwą balota słomy siana , gdzie jest przechowywany ( na polu pod folią ? ), jak wygląda w paszarni ( ojj w niektórych jest różnie), jak jest w stajni ......
U mnie słoma w tym roku okazało się ,że była zrolowana wilgotna . To i spleśniała . Ale już po rozbiciu i roztrząśnięciu pleśni nie było widać . Słoma nie śmierdziała , konie żarłyby że hej a ja .... taka 'rozrzutna' ... kto by w pensjonacie zwrócił uwagę ?

a chciałam tylko podstaw , samych podstaw.... To w końcu je mam🙂. Najgorzej ,że jak koń dostanie w końcu alergii to ilość i jakość podstaw robi się bardzo istotna ..
imboz bo jednak ludzie pracujący mają określoną ilość czasu jaki mogą dziennie koniowi poświęcić.  I jeśli ktoś codziennie u konia bywa,  bo jeździ to odległość od miejsca pracy czy zamieszkania jest istotna.  I tutaj niejednokrotnie wstawiamy konia do stajni która jest bliżej kosztem nieco gorszych warunków. 
Dużo się rozbija wg mnie o cenę. Siano jest najdroższym elementem końskiego wyżywienia dla stajni i mimo przeprowadzenia wielu sporów na ten temat nadal nie mogę zrozumieć, jak komuś miesięczny koszt utrzymania konia zimą wychodzi poniżej 200 zł z kowalem.
Jeśli tak wychodzi to śmiem twierdzić, że gdzieś oszukuje. Albo nie liczy czegoś (bo swoje to darmo) albo daje za mało. Kostka siana kosztuje > 4zł. Chcąc dać uczciwie 2-3 kostki na konia dziennie łatwo wyliczyć koszt objętościówki.
ibmoz, wystarczy poczytać wymagania szukających stajni. Najlepiej w mieście z dojazdem komunikacją miejską, pastwiska, full jedzenia, hala i to wszystko za kilka stów.
Bera7, u nas w okolicy były baloty po 40 zł, Szafirowa chciała podjechać i sprawdzić jakość, ale jak zadzwoniła aby jechac obejrzeć, to siano było już sprzedane.
Tak więc można i taniej 😉 w niektorych pensjonatach patrzy się głównie na cene nie na jakość.
W naszej ulubionej stajni kiedyś konie (nie moje, ale pensjonariuszy, co nie przyjezdzali) dostały fosforyzujące na zielonkawo-niebieski kolor.
Megane, u mnie było po 50 do negocjacji. Jak wlazłam na strych, żeby je obejrzeć to mało płuc tam nie zostawiłam. Najtaniej 60 i trzeba sobie samemu zorganizować transport, więc dochodzi np. 10 zł to balota. W skali 1 sztuki nikt tego nie liczy, ale przy skarmianiu dużej ilości zaczyna robić kwoty. Ja karmię sianokiszonką głównie więc wychodzi mi jeszcze drożej, ale konie w tym roku fajnie wyglądają. Dużo lepiej niż rok temu na sianie.
No ja mam po 55 z transportem 😉 tzn ostatnia dostawa tak mi wyszła, (10 balotów) wczesniej 60 i 70.
Megane, u mnie ceny wyjściowe są po 80 zł balot (olx) taniej baloty ze stogu. Taki rejon i nic nie poradzę 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się