Wiedźminki - ezoteryka, parapsychologia, wróżby, itp

Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
13 listopada 2012 20:00
ikarina, ooo, koty swoich opiekunów odwiedzają bardzo często. świadczy o tym chociażby ilość 'zeznań' na kocim forum. 🙂 Ok, ktoś pewnie powie, że podyktowane jest to tęsknotą, ale jeśli tego doświadczysz to będziesz na 100% pewna, że to nie omamy. Kilka razy byłam świadkiem jak Czarna chodziła po parkiecie (skrzypienie parkietu i listw progowych w ten sam sposób jak za życia Czarnej), słyszałam głośne 'łup' jakby kot zeskoczył z dużej wysokości. Ale te kilka dni temu to był pierwszy raz jak widziałam ją 'całą'.

Wcześniej widziałam cienie (ale tylko kątem oka), czułam jej obecność. Ba, parę razy spała ze mną w nogach jak to miała w swoim zwyczaju
ufff w takim razie ciesze sie, ze moj stary kocur nie byl jakos ze mna mocno zwiazany emocjonalnie, nie przezylabym tego 😀
A.   master of sarcasm :]
13 listopada 2012 23:00

A., jak odczuwasz ta dodatkowa osobe w domu? Czy jest ona tobie przychylna, czy wolalaby, jakbys sobie poszla?



Zwyczajnie, jakby ktos byl w mieszkaniu. Przychylnosci na pewno nie ma, a mieszkanie jest bardziej "osoby" niz moje - mieszkam tu juz ponad 3 lata i nigdy sie dobrze w nim nie czulam;
A.,  może to zabrzmi głupio, ale nie myślałaś o jakimś medium (zagwozdka kto udaje a kto jest nim naprawdę), żeby pogadał z tą "obecnością"? nie czujesz dyskomfortu w takim stanie rzeczy?
A.   master of sarcasm :]
14 listopada 2012 08:57
Juz pisalam wczesniej, ze nasz batiuszka byl dwa razy i to nic nie dalo. Przywyczailam sie zreszta, moj TZ wczoraj wyczul "obecnosc" ale ja juz przywyklam, ze "ktos" szwenda sie po salonie i kuchni. Czasem lazi tez po korytarzu ale do obu sypialni rzadko zaglada, a do lazienki chyba wcale.
A., jeny, ja nie wiem, jakbym wytrzymała. Raz, ze zawału bym dostała, jakby coś mi ciągle meble przestawialo, to uczucie bycia niemile widzianą... Nie dalabym rady przeżyć tygodnia, a co dopiero 3 lata.
A co robił ten batiuszka? Rozmawiał z tym duchem?
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
14 listopada 2012 14:41
ikarina, zapraszam do mojego mieszkania w takim razie. 😁
Teraz o dziwo się ten COS uspokoił, ale był okres kiedy można było dostać szału. W sumie moi rodzice nie odczuwali tego, ale ja potrafiłam wpaść w histerię, ryczeć bez wyraźnego powodu. Strasznie na mnie ta negatywna energia działała, a po pewnym czasie po domowych awanturach czułam jakby 'satysfakcję' w atmosferze w domu - doszłam do wniosku, że to coś zaczęło żreć energię z kłótni i mu pasuje taka sytuacja. 🤔 🤔wirek:
Teraz nie daje znaku, że w ogóle jest.

Dlaczego byś nie chciała się spotkać ze swoim kocurem? 😉
Balabym się go 😂
Zresztą, i tak by mnie nie odwiedzał, on wolal mojego tatę.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
14 listopada 2012 14:49
Eeee tam. Żywych się należy bać, a nie martwych 😉
Co najwyżej byś się w nocy obudziła z uczuciem, że 'ktoś się na ciebie gapi' 😉
A.   master of sarcasm :]
14 listopada 2012 18:14
ikarina odprawial modly na duchy i swiecil chalupe, rysujac "seals" poswieconym olejem. Biskup mowi ze trzeba trzeci raz, wiec zaprosze batiuszke niedlugo pewnie znow.

Mnie tam nie przeszkadza, chociaz jak mialam psa i kota w domu to reagowaly na "widok" "wspolokatora" bo zwierzeta widza duchy.
A., a ja się tak zastanawiałam - czy nie warto by było zaprosić kogoś, kto by porozmawiał z tym duchem? Dowiedzieć się, jaki jest powód, ze tu został? Może jakby pomoc mu rozwiązać jego niedokonczona sprawę, to by w końcu poszedł w stronę światła? Swoja droga, zaczęło mnie zastanawiać, dlaczego duchy "przyklejają" się do określonego miejsca?
A.   master of sarcasm :]
15 listopada 2012 19:12
ikarina jak tu w latach 60. budowali, to wielu ludzi wykwaterowano ze starych chalupek. Tak na przyklad w centrum gdzie stoi 6 blokow councilowych, i wykwaterowywano ludzi, zyly w chalupce dwie siostry, obie po 70. Kiedy dostaly nakaz wyprowadzki (no, na pewno im dali lokal zastepczy...) pojechaly nad morze, i weszly do wody, trzymajac sie za rece. Takich samobojstw moglo byc wiecej, zreszta jak juz chyba kiedys dawno pisalam, "moj" duch to jakby starsza osoba, szurajaca kapciami. Robi na mnie wrazenie mocno postarzalego dziadka. I nie jest zlosliwy, czasem talerze przestawia czy doniczki, obrazek z gwozdzia zwali. Taki obojetny jest, ani mily ani niemily, po prostu jest


edit kursywa zamiast bolda   🤔wirek:
Ja dosc twardo chodze po ziemi, a w zyciu mialam kilka dziwnych akcji. Jakis czas po urodzeniu dziecka wzielo mnie na wspominki, bylam sama z mlodym (i z psem), bylo juz dosc pozno wieczorem. Oblozylam sie starymi albumami i doszlam do czasow podstawowki i liceum i zdjec kolegi, ktory popelnil samobojstwo. I dlugo myslalam o nim, o tym, kim by byl, co by mogl robic, obejrzalam wiele naszych wspolnych zdjec, posluchalam piosenek, ktore nas wtedy inspirowaly. W pewnym momencie poczulam, ze cos chyba jest jeszcze ze mna..odwrocilam sie, ale nikogo nie bylo. Pomyslalam, ze jakby bylo, to pies by cos wyczul a on..zamiast spac, to intensywnie sie patrzyl w punkt za moimi plecami. Bardzo sie wtedy wystraszylam. Ciekawa jestem, czy to moja wyobraznia czy jednak naprawde kogos przywolalam 😉

Mnie tam nie przeszkadza, chociaz jak mialam psa i kota w domu to reagowaly na "widok" "wspolokatora" bo zwierzeta widza duchy.


U nas w lesie mamy takie miejsce, w którym pies zawsze reaguje. Pierwszym razem sądziłam, że to przez deszcz, który szumiał w gałęziach, ale nie - następnymi razami to samo - ogon podkulony i nerwowe oglądanie się za siebie. W tym miejscu były w czasie wojny bunkry.
zen, calkiem mozliwe, w sumie nie wiadomo - mogl to byc faktycznie duch, a moze atmosfera tesknoty podrzucila ci to dziwne uczucie 😉
Ja jednak zauwazylam, ze zmarli chyba nie lubia, gdy sie za nimi placze, gdy sie zaluje ich smierci. Moja mama i babcia snily o ich zmarlych czlonkach rodziny, ktorzy prosili, zeby sie nie martwily, zeby zostawily je w spokoju. Ja zawsze sie smialam z mojej mamy, ze to po prostu zwykly sen, ze podswiadomosc im mowi, ze nie warto sie tak zamartwiac, az pewnego razu ja sama doswiadczylam takiego snu. Pewnego dnia poszlam do mamy i powiedzialam, ze "wiesz co, snil mi sie A., ze stoi na przystanku autobusowym i mi mowi, ze mam go zostawic w spokoju, ze mam przestac". Na co mama mi mowi, ze fajnie, bo ona, i jeszcze taki inny kuzyn mieli dokladnie taki sam sen 😵

Zaciekawiliscie mnie z historiami o zwierzetach widzacych duchy. Czy one tez sie zawsze boja, czy reaguja, jak na zwykla osobe? Jestem bardzo ciekawa, jak one to wszystko odczuwaja i dlaczego one sa w stanie cos widziec, a my nie.

edit:
A. twoja historia jest strasznie smutna 🙁 Nie dziwie sie, ze cos ci sie paleta po domu. I cale szczescie, ze duch nie jest zlosliwy.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
15 listopada 2012 21:59
Ikarina, ja słyszałam, że jeśli właśnie kogoś często opłakujemy i żałujemy śmierci to tą osobę przywołujemy i jakby ściągamy, może stąd ta prośba o danie spokoju? 👀
Byc moze 🙂 Musi to byc dla nich bardzo nieprzyjemne, skoro wrecz krzycza, zeby ich zostawic.
A.   master of sarcasm :]
15 listopada 2012 22:09


Zaciekawiliscie mnie z historiami o zwierzetach widzacych duchy. Czy one tez sie zawsze boja, czy reaguja, jak na zwykla osobe? Jestem bardzo ciekawa, jak one to wszystko odczuwaja i dlaczego one sa w stanie cos widziec, a my nie.




Mam w telefonie video mojej Rosie jak warczala na powietrze. Drugie pietro, za oknem nic, szaro sie robi a pies warczy i warczy na jedno miejsce siedzac u mnie na kolanach. Kot tez potrafil znienacka prychnac i najezyc sie, i warczec tez czasem.
Czyli zwierzeta nie lubia duchow? Kurka, co w nich takiego jest, ze zywe stworzenia czuja do nich niechec...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
15 listopada 2012 22:46
ikarina, Jak COS było aktywne jeszcze u mnie ruda potrafiła stanąć jak wryta i kilka chwil się przypatrywać bez ruchu. Pewnego dnia zaatakowała to COS, ale widocznie jej się to bardzo nie spodobało bo naprychała jak wariatka, napuszyła i zwiała z miaukiem niezadowolenia do innego pokoju. Od tej chwili nie ruszała tego w ogóle.
A.   master of sarcasm :]
16 listopada 2012 07:42
Czyli zwierzeta nie lubia duchow? Kurka, co w nich takiego jest, ze zywe stworzenia czuja do nich niechec...


Jakbys zobaczyla ducha to tez bys sie pewnie najezyla, tzn wlosy by Ci deba stanely 😉 Mnie sie wydaje ze to nie chodzi o niechec, tylko zdolnosc widzenia.
Jak tam, ktoś eksperymentował z tarotem od zeszłego roku..?
Ostatnio wkręciłam się w oglądanie wróżbity Zefira 😁 Nadal to dla mnie zagadka, dlaczego ludzie potrzebują aż takiego wsparcia i wydzwaniają do tv z jakimiś dylematami w stylu 'będziemy mieć dziecko', 'wrócimy do siebie czy nie' etc. 🤔 😵 sam wróżbita wygląda na ostro zakręconego, więc mam co jakiś czas zapewniona porcję rozrywki 😁
Oj, chyba zdrowo naćpanego 😉
Ostatnio stwierdziłam, ze mógłby być moim mężem 😁 😜 Zero problemów z decyzyjnością- wszystko w kartach widać 😁
dziewczyny mam głupie pytanie na które nie wiem czy będziecie w stanie mi odpowiedzieć.. ale potrzebuję chyba głownie jakiegoś uspokojenia.. mam możliwość przejęcia i zamieszkania w domu, którego własciciel powiesił się w jednym z pokoi w zeszłym roku... i niby myślę sobie, że przecież wchodząc do domu daje mu się też swoją, pozytywną, energię, że przecież w co drugim domu ktoś zmarł i w ogóle, ale i tak chyba mam trochę stracha.. jest to gdzieś potwierdzone, ze dusze samobójców pozostają zawieszone między światami, czy nie ma reguły i równie dobrze może być już gdzies i niekoniecznie przestawiałby mi meble?
Breva, idź pogadaj z księdzem, niech Cię odwiedzi w tym domu😉
Thymos, a ksiądz po wejściu do domu z marszu wyczuwa że coś w nim jest? nie ma innej opcji? ja bardzo mało "księdzowa" jestem...
Raczej Ci to nie pomoże, ale pare lat temu poznałam babke, która zajmowała się takimi rzeczami. Oczyszczała mieszkania przez palenie ziółek i wypisywanie na kartce czegoś (ona jedyna wie co tam było), właściciel musiał nosić to zawsze przy sobie i nigdy nie miał prawa zajrzeć do środka. Wiem, że działało, ale szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak szukać takiej osoby  🙁  jedyne co mi przychodzi do głowy to właśnie osoba zajmująca się energią, ksiądz często zawodzi w takich sytuacjach
hmm a tak teoretycznie - samobojca zawsze osiada w miejscu? czy jest szansa że już sobie poszedł?? byłąm tam kilka razy, ale zawsze tylko na chwilę i w dzien - nigdy nic nei poczułam, ale też medium nei jestem..
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się