Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

Ascaia, jeśli  nie zapłaci Indianka to zapłacisz za to Ty. Ze swoich podatków 😉 Bo przecież państwo nie ma swoich pieniędzy, z których mogłoby opłacić lata beztroskiego życia i zaniedbywań popełnianych przez Izabelę 😉
Ja się nie godzę na to, niech ponosi odpowiedzialność za swoje czyny i płaci gruby hajs za swoją głupo.. nie, za swoje czyny, które popełniała z premedytacją. A jak nie jest godna i zbyt leniwą bułą by pójść do pracy i spłacić wszystkich swoich długów to niech komornik sprzeda tę ruinę i spłaci wierzycieli.


Ale nijak nie mogę do końca uwierzyć w racjonalne działanie służb i osób zaangażowanych w "walkę".
Cała ta sytuacja jest jakaś taka brudna, paskudna...


Nawet jeśli działają na granicy prawa, robią dobrą robotę. Nie sądzisz, że jej się to należało i to od bardzo dawna? A może raczej tym zwierzętom się należały lepsze warunki, koniec zaniedbań.
Co w tym brudnego i paskudnego? Weź pod uwagę, że każda informacja udzielana publicznie ze strony fundacji lub osób powiązanych ze sprawą jest czytana, a następnie trawiona i maksymalnie wykorzystywana przez Izabelę. To że ona się nie zawsze odzywa, nie znaczy, że nie czyta i nie próbuje wykorzystać. Czym innym były te pozorowane działania w stylu "odrobaczenia", "szczepienia", "werkowania" koni (które, jak mniemam, nie miały w ogóle miejsca)? Szczerze, gdyby ludzie o tym nie pisali, pewnie by nawet nie wpadła na to. Niewiele jej to pomoże, fakt, ale pokazuje, że ona jednak cwaniakuje i lepiej jest milczeć niż powiedzieć za dużo. To wbrew pozorom bardzo wyrachowany i cyniczny człowiek.


A dla mnie jednak całościowo ta sytuacja jest zła. Oczywiście gdyby nie patologiczne zachowania Indianki, gdyby nie kreatywność-inaczej to w ogóle sytuacji by nie było. To nie ma dwóch zdań. Nie rozumiem tej kobiety. Widzę, że jest manipulatorką. Widzę, że ma zaburzoną ocenę rzeczywistości, jest mitomanką. Widzę jaki brak poziomu kultury osobistej przedstawia.
Z drugiej zaś strony
Po pierwsze nie przemawia walka do mnie, która opiera się na równaniu w dół - w słownictwie, hejcie, agresji. To od razu wzbudza we mnie brak zaufania. Rozumiem emocje, ale jednak pewne normy powinny brać górę nad nimi. 
Po drugie mam "pretensje" do całego systemu. Do tego jak działa prawo w naszym kraju, jak papierkologia zabija działanie, itd.
Nie rozumiem dlaczego dopiero po tylu latach coś konkretnego w sprawie Indianki zaczyna się dziać.
A patrząc szerzej, już nie konkretnie na tę sprawę - wkurza mnie, że trzeba "ukrywać dowody" bo wszystko się rozciąga w czasie. I przez to rzeczywiście pojawia się pole do popisu do mataczenia dla obu stron. Mam bardzo! ograniczone zaufanie do wszelkich fundacji, a także wielu państwowych instytucji, więc wolałabym by tego typu działania były jednak jawne, a dokumentacja udostępniana publicznie. Mam taką (głupią i naiwną może) wewnętrzną wiarę w hasło "prawda się obroni".
JARA za bieżące koszty utrzymania odebranych zwierząt mogę płacić. Wolę, żeby na to szły moje podatki niż na np. utrzymanie rozbudowanej administracji parlamentarnej. Koszty leczenia wynikające z zaniedbania czy koszty transportu w czasie interwencji, jak już pisałam, powinny obciążyć byłego właściciela.   
Ascaia, z tym, że z tego co pisze Indianka między wierszami - niejednokrotnie miała kontrole i z PIW i z Inspekcji Budowlanej (czy jak to się nazywa). Nakładano na nią kary finansowe i pouczenia ws stanu zwierząt, braku identyfikacji, stanu budynków... Ba pisywała też, że dopłaty i tak komornik zabiera - możliwe, że w ramach spłat kar urzędowych (to już moje dywagacje). Zatem coś przez te lata się działo. Prawo w Polsce nie pozwala na inne działania, poza tym sądzę że na biednych Mazurach na wiele rzeczy przymyka się oko i daje sto siedemnastą szansę na poprawę. Stąd zapewne wiele lat się udawało...

Co do kosztów utrzymania zwierząt - tu też prawo jest jasne. Osoba winna w sprawie - ponosi jej koszty. Dlaczego koszty te miałby ponosić podatnik? Ja się na to nie zgadzam, bo niby dlaczego mam ponosić koszty tego, że ktoś łamie prawo?
Jak kuzynowi Tfundacja zabrała konie i okazało się że rzeczywiście zwierzęta zabrano bezpodstawnie (leczone, leczenie udokumentowane) - kuzyn nie poniósł żadnych kosztów z tym związanych, co więcej urzędnicy doradzali wystąpienie na drogę cywilną celem uzyskania odszkodowania od Tfundacji a koszty poniosła sama Tfundacja, także to nie jest tak że leżącego się od razu kopie. Jeśli jest niewinny - to jest niewinny i tyle.
Ascaia, sprawa rozciaga sie w czasie przede wszystkim dlatego, ze ona wysyla kilogramy swoich "wnioskow dowodowych" i odwolan od kazdego otrzymanego pisma, skarg, zazalen i na co polskie prawo tylko pozwala. Nawet zglasza do prokuratury popelnienie przestepstwa przez wojta i inne kwiatki. I wbrew temu co sama twierdzi (albo co niektorym by sie marzylo) tych wnioskow i odwolan nie wyrzuca sie do niszczarki "bo ta durna baba dupe zawraca" tylko rozpatruje, z tym zwiazane sa pewne minimalne terminy na odpowiedz etc. i wszystko trwa bezsensownie dlugo. A ona robi to swiadomie 🙂 bo to daje jej wiecej czasu na unikanie kary, fabrykowanie dowodow (bo to raz prosila wetow o dokumentacje fikcyjnej profilaktyki i leczenia z datami wstecznymi?) i nakrecanie internetowych awantur.

Procesy przeciwko tej pani i tej pani przeciwko sasiadom zaczely sie duzo wczesniej niz prowadzenie bloga, z ich strony glownie o wypas na cudzej ziemi (ten teren nigdy nie byl ogrodzony, przy stalym chowie przynajmniej kilkudziesieciu zwierzat!), z jej strony o wszystko - rzekome zagryzienia koz, kradzieze drzewek owocowych, utrudnianie dojazdu do gospodarstwa i co jeszcze szlo wymyslic. PIW jest tam co roku przynajmniej od poczatku istnienia bloga czyli 10 lat (!), bo bez kontroli PIWu ta pani nie ma w zwyczaju gromadzic paszy na zime 🙁 System jest IMO niewydolny, widac dopiero kompletne zrujnowanie tego gospodarstwa i owce padajace jak muchy byly dosc mocnym argumentem zeby interweniowac.
System jest IMO niewydolny, widac dopiero kompletne zrujnowanie tego gospodarstwa i owce padajace jak muchy byly dosc mocnym argumentem zeby interweniowac.

O to właśnie mi chodzi.
_Gaga, prawo w Polsce pozwala na inne działania - viede sytuacja Twojego kuzyna. Nie wiem tylko dlaczego w dużej mierze częściej skutecznie przeprowadzane są interwencje tam... gdzie niekoniecznie są potrzebne. A tam gdzie rzeczywiście dzieje się krzywda (czy to dotyczy zwierząt czy np. rodzin z przemocą domową) to jakoś zawsze wypływa sprawa procedur, umacniania się decyzji, itd.

Co do płacenia z podatków - to chyba nie łapiesz sensu mojej wypowiedzi - po pierwsze jak jest to już wiem, ale wolałabym by było inaczej. Piszę o moim wyobrażeniu słusznej drogi prawnej, nie o stanie obecnym. Po drugie - uważam, że interwencyjne zabranie zwierząt powinno być równoznaczne z odcięciem praw. Jestem za zaostrzeniem kar za znęcanie się i zaniedbania, za pokrywaniem kosztów leczenia. Za to rozliczenie bieżących kosztów utrzymania powinno być już na państwo - chodzi mi o status prawny, o odcięcie ex-właściciela od przyszłości zwierząt. Niech rozliczają go za przeszłość. Chodzi mi o nomenklaturę - bo jak widać po Indiance i wielu innych sprawach, jest to później wykorzystywane w sądach (płaciłem za nie, więc są moje). Kary powinny być na tyle wysokie i priorytetowo ściągalne by zasilały fundusz utrzymania takich zwierząt.

Tak czy siak mam nadzieję, że wkrótce zostanie opublikowany ogólnodostępny raport z interwencji.
[quote author=kokosnuss link=topic=80308.msg2793953#msg2793953 date=1530342654]
System jest IMO niewydolny, widac dopiero kompletne zrujnowanie tego gospodarstwa i owce padajace jak muchy byly dosc mocnym argumentem zeby interweniowac.

O to właśnie mi chodzi.
_Gaga, prawo w Polsce pozwala na inne działania - viede sytuacja Twojego kuzyna. Nie wiem tylko dlaczego w dużej mierze częściej skutecznie przeprowadzane są interwencje tam... gdzie niekoniecznie są potrzebne. A tam gdzie rzeczywiście dzieje się krzywda (czy to dotyczy zwierząt czy np. rodzin z przemocą domową) to jakoś zawsze wypływa sprawa procedur, umacniania się decyzji, itd.

Co do płacenia z podatków - to chyba nie łapiesz sensu mojej wypowiedzi - po pierwsze jak jest to już wiem, ale wolałabym by było inaczej. Piszę o moim wyobrażeniu słusznej drogi prawnej, nie o stanie obecnym. Po drugie - uważam, że interwencyjne zabranie zwierząt powinno być równoznaczne z odcięciem praw. Jestem za zaostrzeniem kar za znęcanie się i zaniedbania, za pokrywaniem kosztów leczenia. Za to rozliczenie bieżących kosztów utrzymania powinno być już na państwo - chodzi mi o status prawny, o odcięcie ex-właściciela od przyszłości zwierząt. Niech rozliczają go za przeszłość. Chodzi mi o nomenklaturę - bo jak widać po Indiance i wielu innych sprawach, jest to później wykorzystywane w sądach (płaciłem za nie, więc są moje). Kary powinny być na tyle wysokie i priorytetowo ściągalne by zasilały fundusz utrzymania takich zwierząt.

Tak czy siak mam nadzieję, że wkrótce zostanie opublikowany ogólnodostępny raport z interwencji. 




Widać ,że nie rozumiesz prawa . Niemożna komuś zabrać prawa własności zwierząt bez prawomocnego wyroku sądu , ale w przypadku kiedy dalsze przebywanie zwierząt  na terenie gospodarstwa zagraża ich  życiu i zdrowiu { opinia powiatowego weta } gmina ma obowiązek na czas rozprawy zabezpieczyć zwierzętom inne bezpieczne schronienie .  Dopiero kiedy wyrok się uprawomocnia właściciel traci prawa do zwierząt  i dopiero od tego momentu przestaje być za nie odpowiedzialny. Chyba ,że sprawę wygrywa wtedy zwierzęta są oddawane , jak i zwracane są koszta jakie oskarżony poniósł , w tym koszt przetrzymywania zwierząt poza jego gospodarstwem .  Co do Indianki to sprawa jest bardziej skomplikowana , bo ta kreatywna kretynka , nie ma nawet żadnego dowodu ,że te zwierzęta są naprawdę jej  , a nie na przykład kradzione .   
[/quote]
desire   Druhu nieoceniony...
30 czerwca 2018 10:22
_Gaga, było wałkowane już z milion razy, komornik nie może ściągać dopłat unijnych w żadnym wypadku! są wolne od zajęć komorniczych, za 11 tyś. Indianka po prostu żyła, a nie inwestowała w gospodarstwo, nie rozliczała się i przez to w tym roku dotacji nie otrzymała i w latach następnych nie otrzyma. Pisać, że komornik jej dopłaty zabiera to mogła sobie, ja też Ci napisze że mieszkam w willi 800m2 z basenem i mam 3 ferrari w garażu.  😁 😜
niesobia, nie bój żaby, rozumiem prawo, ale nie znaczy to, że zgadzam się ze wszystkimi ustawami. Cały czas piję do rozciągania w czasie działań, do tego, że wyroki zapadają po wieloletnich bataliach sądowych, nawet tam gdzie potrzebna jest szybka reakcja. Można by było temat rozpatrywać szerzej - o formułę zdobywania i oceniania dowodów, o wspomniane formuły powoływania biegłych, o ilość pracujących pracowników urzędowych, o ich możliwości częstych wizji lokalnych, o jawność dokumentacji i o milion innych spraw, które nie tylko w przypadku zaniedbywania zwierząt kuleją w naszym państwie. Jak widać po tej sprawie i wielu innych - system nie działa właściwie.


Z innej beczki - Indianka naprawdę wysyła te pisma co wstawia na bloga? Bo od pewnego czasu się zastanawiam czy ona to rzeczywiście wpuszcza w obieg kancelaryjny czy tyko wrzuca w internet i wydaje się jej, że to trafia w ten sposób do właściwych osób...
desire   Druhu nieoceniony...
30 czerwca 2018 10:35
Ascaia, niektóre rzeczywiście lecą w obieg.
Tylko komornik dopłat nie może ściągnąć z Agencji, a z konta rolnika już może, bo to są już środki jak każde inne.
desire   Druhu nieoceniony...
30 czerwca 2018 10:41
marysia550, nie, nie może.
http://krir.pl/2014-07-08-17-58-00/26-aktualnosci/pozostale/4144-czy-komornik-moze-zajac-platnosci-bezposrednie

Pierwszy z brzegu link.
Oczywiscie mozna to obejsc, ale Indianka jak widac nie wpadla na ten pomysl.
niesobia, nie bój żaby, rozumiem prawo, ale nie znaczy to, że zgadzam się ze wszystkimi ustawami. Cały czas piję do rozciągania w czasie działań, do tego, że wyroki zapadają po wieloletnich bataliach sądowych, nawet tam gdzie potrzebna jest szybka reakcja. Można by było temat rozpatrywać szerzej - o formułę zdobywania i oceniania dowodów, o wspomniane formuły powoływania biegłych, o ilość pracujących pracowników urzędowych, o ich możliwości częstych wizji lokalnych, o jawność dokumentacji i o milion innych spraw, które nie tylko w przypadku zaniedbywania zwierząt kuleją w naszym państwie. Jak widać po tej sprawie i wielu innych - system nie działa właściwie.


Z innej beczki - Indianka naprawdę wysyła te pisma co wstawia na bloga? Bo od pewnego czasu się zastanawiam czy ona to rzeczywiście wpuszcza w obieg kancelaryjny czy tyko wrzuca w internet i wydaje się jej, że to trafia w ten sposób do właściwych osób...


Musisz sobie w takim razie odpowiedzieć w jakim państwie chcesz żyć .  W czasach socjalizmu , nie było by sprawy Indianki .  Była by tylko prawomocna decyzja urzędnika weta ,że stado należy uśpić i zutylizować bo stanowi zagrożenie epidemiologiczne , a właścicielkę ukarać grzywną  zamienioną na areszt  i było by po sprawie . Jednak jak chcemy ,żyć w państwie demokratycznym , gdzie obywatel ma prawo do obrony , gdzie prawo własności jest chronione , gdzie mogą  funkcjonować nawet najgłupsze stowarzyszenia obrońców zwierząt  i każdy może założyć fundacje , to niestety musimy się pogodzić , że prawo w takich wypadkach działa powoli i nie zawsze skutecznie . Coś kosztem czegoś . Najhardziej skuteczny system egzekwowania prawa , mają państwa policyjne , demokracje zawsze z tym mają problem .
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
30 czerwca 2018 10:54
Jedna uwaga. Niekoniecznie trzeba być wpisanym na listę biegłych by sąd nakazał ci wystawianie opinii. Psychiatrzy otrzymują polecenia wykonania opinii nawet jeśli nie są na liście biegłych. Osobiście wystawiam opinie dla sądu, mimo że nie chcę tego robić. I chyba się zgodzę z tym, że sąd nie musi wydać wyroku zgodnego z opinia biegłych. Oczywiście zwykle przychyla się do opinii biegłego, wszak sam nie ma tej wiedzy i po to nakazuje wykonanie opinii, ale czy musi? Oj..  chyba nie. Przynajmniej w sytuacji leczenia, ubezwłasnowolnienia, przyszłości osoby chorej psychicznie. Nie wiem jak to jest z opiniami dotyczącymi innych sfer w których się inni biegli wypowiadają.


W takim wypadku nazywa się to biegły ad hoc, o czym pisałam post wyżej nad Twoim 😉

desire   Druhu nieoceniony...
30 czerwca 2018 10:58
marysia550, artykuł z 2016, obeszła to (a czego nie obeszła? przecież jest ponoć w prawie obeznana), zresztą "Przepisy tej ustawy nie ograniczają, jednak możliwości prowadzenia egzekucji komorniczej z rachunków bankowych producentów rolnych." Rolnik może mieć komornika, ale jeśli wypełni odpowiedni druczek to komornik nie ściągnie mu pieniędzy publicznych, także pudło.
niesobia, wierzę, że jednak istnieje złoty środek.
Że nie musi dojść do pobicia ze skutkiem śmiertelnym by ochronić matkę z dziećmi przed pijącym mężem. Że nie musi dojść do zapaści i zawału u nastolatka po zażyciu dopalaczy zanim zamkną dilującego po osiedlu chłopaka, którego działalność wszyscy znają. Że nie musi dojść do padnięcia z głodu i choroby zwierząt zanim stan utrzymania zostanie rzetelnie zweryfikowany przez odpowiednie służby.

To nie powinno być tak, że albo mamy państwo policyjne albo "prawo nie zawsze skuteczne i powolne". To nie powinna być jedyna alternatywa.

Akurat jest tak, że w pewnej sprawie stoję mentalnie jestem zaangażowana w sprawę fundacja pro-zwierzęca kontra pewne środowisko. I nie chciałabym by fundacja miała możliwość wejść do domów, do gospodarstw i zabrać zwierzęta. Bo zdaję sobie sprawę jakie ogromne krzywdy by można było wtedy wyrządzić. Dzisiejszy świat daje ogromne możliwości do manipulacji faktami - wszystkim stronom. Dlatego tak brakuje mi rzetelnych osób w administracji państwowej, jawności dokumentacji - żeby to jednak systematyzować i szukać rzeczywistej prawdy.
desire, gdzie o jakimś druczku masz napisane? Czyli jednak może ściągnąć pieniadze z konta?
ASCAIA Dobrze ,że są jeszcze na świecie idealiści ,  dobrze ,że nie godzisz się z taką rzeczywistością . Praktyka pokazuję , że mimo wszytko trzeba w życiu iść na kompromisy , a idee choćby najlepsze życie weryfikuję , bo ten świat  idealny nie jest . Jednak nie znaczy to ,że należy zaprzestać jego poprawy  .
_Gaga, było wałkowane już z milion razy, komornik nie może ściągać dopłat unijnych w żadnym wypadku! są wolne od zajęć komorniczych...

Ja odwolam sie do tego cytatu. Są wolne, co oznacza że Agencja nie może ich przekazac komornikowi. Za to komornik może jej zająć konto, o czym pisała zresztą (że ma zajete konto i żeby nie wpłacać jej tam żadnych pieniedzy). Jeżeli komornik jej zajął konto to zabrał pieniądze z dotacji. Może sie odwolac od decyzji komorniczej. Może, co nie zmienia faktu, że pieniądze zostaly zabrane i to akurat jest prawdą.


Natomiast gdyby miala kogos, komu by mogla zaufać (a pewnie nie ma) to wniosek o dotacje by mógł zlozyc ktos inny i pobrac pieniądze i jej przekazac.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
30 czerwca 2018 17:49
Dostalas jej wyciag z konta, ze wiesz co jej bank potrącił? 😉
_Gaga, prawo w Polsce pozwala na inne działania - viede sytuacja Twojego kuzyna.

(...)Po drugie - uważam, że interwencyjne zabranie zwierząt powinno być równoznaczne z odcięciem praw.


Kuzynowi zabrali tylko 3 konie (w tym klacz ze źrebakiem), nie wszystkie przecież. 2 klacze były chore: 1 20-kilku letnia z mega wrzodami i 2 z ropniem. Obie leczone, z prowadzoną dokumentacją weterynaryjną. Odebrali bezprawnie (bez nakazu / zgody burmistrza), przy próbie interwencji weta prowadzącego. Gdyby w tym przypadku zabranie zwierząt było równoznaczne z odcięciem praw - w nowych "cudownych" rękach padłaby pewnie cała trójka, nie tylko jeden koń, zatem kompletnie nie popierałabym takiej ścieżki postępowania. Historia mojego kuzyna skończyła się mega tragicznie, a PdZ straciło status IPP (takich nadużyć było o wiele więcej)... Kuzyn splajtował, koń padł a PdZ nadal działa  😵 od procedury państwowe  🤔wirek:
Taka ciekawostka. W jakiejś Uwadze czy innej Interwencji, było o koniu - chude, stare stworzenie, co to go odebrano właścicielce. Widziałam foty tego konia na fejsie jakieś 1,5 m-ca temu - na dzień dzisiejszy koń wyglądał równie chudo i szkapowato. Oczywiście były nagrania jak to koń człapie pod dzieckiem (na oko dziecko może 6-7 lat, drobne), oczywiście zdjęcia szkieletości konia i niedokończonego boksu - tyle, że w owym boksie koń żre siano, całkiem przyzwoite a i kupka tego siana całkiem spora. Właścicielka wystąpiła przed kamerą tłumacząc się, że koń ma wrzody, że leczony był, że pod opieką weta. Ci co zabrali - nie pamiętam, fundacja, jakaś straż czy inna organizacja, naturalnie bulwers, ale zrobili badania, no i potwierdziły się wrzody i wada serca na dokładkę. Ponieważ miałam kiedyś takiego konia - miał milion lat, milion chorób, był prawie tak samo chudy, ale jednocześnie miał zalecony wymuszony ruch, więc łaził półgodzinne stępo-kłusy właśnie pod małymi dzieciakami 2-4 razy w tygodniu, to zapaliła mi się czerwona lampka. Wiadomo, że takie reportaże są zwykle zmanipulowane do granic możliwości, ale ciekawi mnie dalszy przebieg tej akcji. Właścicielka wypowiadała się względnie składnie, fundacja/straż - jak zwykle, no i już zbierają na leczenie itd. Była też wypowiedź koleżanki/znajomej właścicielki zabranego konia, naturalnie zbulwersowana stanem konia plus wyliczanka ile to hajsu owa kobieta na jazdach na koniach nie rzeźbi... Tak się zastanawiam, czy w takim wypadku nie mądrzejsze by było porozmawiać z właścicielką, dać termin na przedstawienie badań lek. wet, zobowiązać do kolejnej wizyty lekarza itp., a dopiero po 2,4,6 tygodniach, w zależności od przypadku zwierzę zabierać?
PumCass   zachowaj zimną krew!
01 lipca 2018 00:06
A czy ruch wymuszony musi odbywać się tylko i wyłącznie pod siodłem? Nie może się to odbywać na lonży, bez obciążenia?
Reportaż oglądałam i o ile rozumiem fakt, że zwierze jest chore i wygląda jak wygląda to jednak nie kumam tego, jak można na taki szkielet ubrać siodło i posadzić dziecko, które nie ma równowagi i tłucze się koniowi dodatkowym ciężarem po kręgosłupie. Ekspertem nie jestem ale podejrzewam, że raczej przyjemne dla tego konia też nie było.
Może i postąpili "brutalnie" odbierając od razu konia, nie dając właścicielce szansy na wyjaśnienia i okazanie dokumentów z leczenia ale z drugiej strony ile temu koniowi zostało życia? 20 lat, chore serce, wrzody...na prawdę tak ciężko jest dać zwierzęciu zasłużoną emeryturę nawet jak jest chore? Albo oddać komuś jako kosiarkę, jeśli nie stać nas na jego utrzymanie i leczenie? Smutne to...

dla niezorientowanych:
https://www.tvn24.pl/katowice,51/kon-pod-kroplowka-do-konca-sluzyl-ludziom-do-rekreacji,832559.html
Musisz sobie w takim razie odpowiedzieć w jakim państwie chcesz żyć .  W czasach socjalizmu , nie było by sprawy Indianki .  Była by tylko prawomocna decyzja urzędnika weta ,że stado należy uśpić i zutylizować bo stanowi zagrożenie epidemiologiczne , a właścicielkę ukarać grzywną  zamienioną na areszt  i było by po sprawie . Jednak jak chcemy ,żyć w państwie demokratycznym , gdzie obywatel ma prawo do obrony , gdzie prawo własności jest chronione , gdzie mogą  funkcjonować nawet najgłupsze stowarzyszenia obrońców zwierząt  i każdy może założyć fundacje , to niestety musimy się pogodzić , że prawo w takich wypadkach działa powoli i nie zawsze skutecznie . Coś kosztem czegoś . Najhardziej skuteczny system egzekwowania prawa , mają państwa policyjne , demokracje zawsze z tym mają problem .

W demokracji rządzi większość, a większość jest głupia i łatwo nią manipulowć (500+ i inne kiełbaski wyborcze). Dlatego jak na ogół jestem za demokracją tak czasem, w pewnych sytuacjach, podzielam zdanie Korwina-Mikke, że najlepszym ustrojem byłaby monarchia oświecona 😉

A prawa własności w Polsce nie ma, skoro funkcjonuje np. system wywłaszczeń, w którym z mocą prawa można za pieniądze wywalić ludzi z ich domów (bo autostrada, bo kolej, bo...). Stosowną ustawę podpisano w roku 2006. Komu to zawdzięczamy ?...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
01 lipca 2018 07:44
Izabelo albo osoby przychylne Tobie, które czytaja to forum. Nie moge dodać komentarza z telefonu na blogu. Nie nalezy Ci sie zadem zwrot pieniedzy od komornika i nikt Ci tych pieniędzy nie odda 😉  Nikt na tym forum Ci nic takiego nie napisal, ze cokolwiek Ci sie należy, polecam jednak czytac ze zrozumieniem.

Wszelkie dotacje, zasiłki, 500+, alimenty itp sa zwolnione spod zajęć komorniczych. Jednak w momencie kiedy trafiają na konto dluznika traca przymiot. Tylko bank wie z jakiego tytulu wplywaja na Twoje konto środki i jesli masz zajecie komornicze to bank nie powinien potracac należności zwolnionych spod zajęć.
Jeśli jednak je potrącił powinnas zlozyc reklamacje do banku oraz wniosek o ograniczenie zajecia rachunku wraz z wyciągiem z konta bankowego z trzech ostatnich miesięcy. Skoro tego nie zrobilas przez ostatnie 10 lat to znaczy, ze jednak wbrew temu co wypisujesz na tym swoim mitomanskim blogu malo wiesz o prawie, zapewne stąd Twoje ciagle z nim konflikty. Zatem komornik nie zwroci Ci ani grosza z potrącony pieniędzy, ponieważ zostaly one kuz dawno przekazane na konto wierzyciela. Mozesz jedynie dochodzic ich zwrotu od wierzycieli na drodze cywilnej, ale raczej marne szanse, ze wygrasz z państwem 😉
PumCass, bo ludzie uważają, że koń musi na siebie zarabiać, nawet jak jest umierający. Myślę, że każdy z nas zna przykłady takiego traktowania konia.
A znaleźć miejsce, gdzie można oddać konia na kosiarkę graniczy z cudem...
To jest nie tylko smutne, to jest przerażające  😕
Jako ze kompletnie nie znam sie na komorniczych zaborach mienia - zapytam naiwnie,  niemniej - z niemala ciekawoscia: Czy Indianka, chcac uniknac zaboru, powinna odbierac swoje doplaty w gotowce, zamiast pozwalac wplacac je na swoje konto bankowe, do ktorego mial prawo dobierac sie komornik?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
01 lipca 2018 09:16
Większość (jak nie wszystkie) dotacji ma to do siebie, ze musza byc przekazane na konto. Nie ma możliwości wypłaty ich w gotowce, jest to warunek postawiony odgórnie.
Jesli pieniadze z dotacji wpływają na zajete konta to dluznik, any chronić sie przed potrąceniem ich musi wystapic z wnioskiem do komornika o ograniczenie zajecia rachunku bankowego i komornik zrobi to bez mrugnięcia okiem. Jeśli zrobi to wystarczająco szybko to potracone pieniadze wroca do dłużnika. Niestety w przypadku Indianki obudzila sie wiele lat za późno.
Ha, to rzeczywiscie z Indianki jest kiepska prawniczka. Bo pamietam jak pisala: " No i znowu komornik wszystko zabral... I znowu na koncie pusto." - I nic z tym nie robila, nie pytala w banku, w urzedach jak bronic owych dotacji - nic nigdzie... Ale na blogu sie na ten temat produkowala. W koncu blog to jej realne zycie ;-)
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
01 lipca 2018 10:50
MoniMoni, pisała również, że z dotacji pogłębiła wodopój
JARA - chyba zostałaś bohaterką dnia na blogu Kreatywnej  🏇
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się