pierwsza pomoc / sposoby leczenia ran / rana / rany / wypadek / leczenie

horse_art, również byłam przy wielu szyciach
mnie też szyto
w przypadku i koni i mnie było znieczulenie... konie dodatkowo dostawały głupiego jasia (poza jednym super spokojnym)...

czy ma to sens , czy nie - nie wiem. Nie jestem ani lekarzem, ani weterynarzem. Jednak szycie na żywca jest moim zdaniem nieludzkie (i ludzi i zwierząt)... zwłaszcza, że ranę trzeba najczęściej oczyścić, w przypadku zwierząt - również ogolić. To jest ból - samo szycie już sporo mniejszy.
nie chcę niepokoić Weta, to może tu zapytam...

czy rano mogę ją wypuścić na pastwisko?
zostały jakieś resztki siana w słomie, też zabrać?
zabrać słomę i zostawić na betonie, żeby jej nie jadła?
Isabelle, nie jesc (czyli i słomy) az głupi jaś minie. moze jej na pastwisko nauszniki /maske załóż (takie luźne) - jesli się da i nie bedą zawadzac oczywiście

_Gaga, twój wet tez u nas zakladal szwy bez ostrzykiwania 😉
tak - jak trzeba w ranie grzebac, opracowywac - jasne, ale jak nie trzeba - szycie boli tak samo jak znieczulanie - nie ma sensu kłuć 2x tyle....

czyli robią różnie- zaleznie od przypadku
horse_art, 
będą zawadzać.

dieta ścisła miała być 2 godziny. Minęły. Kobył przy drapanku już mordą wywija, więc raczej jaś minął.
Ale teraz jak minął to może żuć resztki siana i mieć słomę?
tydzień minął. A od wczoraj rana mi się nie podoba.
mam wrażenie, że pękło. od linii szycia,ale w drugą stronę. Wcześniej była tam gulka,a teraz zrobiła się sącząca dziura. na dniach będę wołać weta do zdjęcia szwów(choć chyba bardziej do zobaczenia rany, bo szwy zdejmowałam zwierzętom zawsze sama) ale, że mieszkamy na zadupiu, to wołanie go co chwila jest problematyczne. Czy to normalne,że po  5-6 dniach rana otwiera się ciut nad szyciem? to ta "przetoka"i rana się oczyszcza (pękło i wycieka ropa, która była w środku?)? Przemywam rivanolem, psikam neomycyną, ale ranka się nie zasusza. To normalne? poczekać ze zdjęciem szwów? wołać weta teraz? jest ciut powyżej zszycia i szwów ta "dziura".
A dałabyś radę zrobić zdjęcie i pokazać jak to wygląda?
Isabelle, nie to nie jest normalne, nie goi sie prawidlowo. nie powinno być gulek, ropy, przetok...
wygląda, ze zaszyte zostały drobnoustroje, albo się dostały pozniej przez ranę - stąd zakażenei rany. po to sa sączki, czesciowe zszywanie, antybiotyki itd - zeby beztlenowe nie mialy jak się rozmnazac... (to tak ogólnie w temacie- nie mega zarzut do weta, takei rzeczy się zdarzają...)
zawołaj weta, niech obejrzy, oczyści. czym szybciej tym lepiej. po tygodniu już powinno być ładnie zrośniete

+ czasem od iniekcji (także znieczuleniem) robi się np ropień (wczesniej krwiak, czy martwica... - no i boli bo rozwalone, obrzekniete) - jak się trafilo nie tam gdzie trzeba, bylo za malo miejsca i plyn zniszczył tkanki, wyżarł je itd - dlatego, po kilku takich obserwowanych przypadkach (także na sobie), nie jestem zwolenniczką pakowania leków w tkanki jeśli nie jest to konieczne...
zrobiłam zdjęcia. BARDZO różni się to od ustawienia ucha. Czasem wygląda jakby ogólnie "przeszczep" się nie przyjął, a jak inaczej ustawi - w oczy rzuca się tylko ta dziura jak na kilku fotach. zrobiłam ich trochę, przepraszam za ilość. i generalnie nie wiem, czy ona sobie... sama tego nie robi. Bo wet kazał trzymać odsłonięte, żeby się zasuszało i oddychało, a... włażą jej tam muchy i wtedy trzepie głową. Wezwę go chyba na wtorek, żeby przyjechał i zajrzał, ale do tego czasu chciałabym coś jej pomóc.

horse_art, sądzę, że niekoniecznie chodzi o drobnoustroje. Ja obstawiam albo uszkodzenie mechaniczne, albo jest kłopot, bo rana była rozcinana mocniej i skóra się nie przyrosła do ciała poprawnie. Znaczy, ja spekuluję. Nie wiem.














dzwoń po weta
ogurek,  zadzwonione. Przesłałam mu fotki na mail. Powiedział (przed wysłaniem zdjęć), że wcześniej jak na wtorek nie da rady, bo ma padnięty samochód. Jeśli ze zdjęć oceni, że trzeba szybko działać, wezwę kogoś innego.

wet już oddzwonił. Mówił, że można się było spodziewać rozbabrania, bo mimo rozcięcia, za późno było zszyte (więc musiała sobie to zrobić zaraz po wyjściu ze stajni 🙁 ) i ma poczekać do wtorku i on "oczyści, połata, maść zostawi i będzie żyć". Skoro on mówi, że może poczekać, ufam mu i nie bedę wzywać kogoś innego, kto nie zna moich koni.
Isabelle, pewnie, że mogła sobie rozwalic dodatkowo, ale ropa się nei tworzy z powietrza.
zdecydowanie - do poprawki 🙁 co już wet powiedział
szkoda, ale no cóż - to nei człowiek, że powiesz "nie ruszaj, nie brudz..." a szyte brudne (bo przecież nie była to czysta rana) i późno- bylo duże ryzyko, i tak dobrze, że opracował rane - szansa była... no ale tylko koń... (w sensie nie zadba sam jak powinien)
na zdjęciach nawet widac jakie to zasyfione, z włosami, wysiękiem.... powinnaś bardizej, częściej to czyścić...

kiedyś miałąm takiego z raną na ganaszu. miał tam nawracający ropień -prawdopodobnie jakiś luźny odłaek kostny czy coś..nigdy dobrze nei wyleczone...(i to od miesięcy czy lat - dokłądnie nie wiem). został wycięty, opracowany, rana zaszyta. goiło się ładnie. aż rozwalił to na padoku... a czesciowo już zarośniete, po paru godz już nie było jak szyć, brud itd... bez sensu też opracowywac na nowo. wtedy doleczyłam żelem na odlezyny, płukane wcześneij i kilka razy dziennie, lub w ramach czyczenia jak zaświnił (riwanol) - zagoiło się szybko, pieknie i bez wznów. też niby wszystko dobrze było zrobione... ale to tylko koń...
horse_art, myślisz, ze ona z ochotą daje sobie to czyścić, nie 😉 ?

3-4 razy dziennie ma płukane rivanolem ze strzykawki i psikane neomycyną (i tak zaczął być kłopot, żeby to nawet zapsikać). dotknąć - dotknąć żeby przeczyścić - nie ma szans, nawet na dutce. to spokojny koń, ale widać, że ją boli. Wczoraj próbowałam zrobić okład z rivanolu i zawinąć, tak się wyrywała, że nie było szans. a sedować 3-4 razy dziennie-też bez sensu.

i szyte było chyba czyste, bo lekarz opracował, wymył i zdezynfekował ranę.
No pięknie to nie wygląda, ale nie martw się, będzie dobrze. Może i zupełnie bez śladu za kilka miesięcy, może zostanie niewielka blizna.
Dobrze, że mamy ogurka, który fachowym okiem rzuci i podpowie. 😀
Dawaj znać jak postępy w leczeniu.
Julie,  wizualnie blizny czy brzydactwa mi nie przeszkadzają, to nie jest koń na wystawy czy zawody, ot szkapik dla rodziny. Mnie tylko o zdrowie się rozchodzi, żeby nie stało się nic poważniejszego w stylu zakażenie czy coś. a jak ma być brzydkie, to niech będzie, w nosie to mam.

w tym miejscu rana widzę wygląda diametralnie inaczej w innym ułożeniu ucha czy w innym oświetleniu. raz wydaje się, że tylko jedna krwawa dziura, a raz jakby wszystko rozwalone.

we wtorek zrobię fotki po opracowaniu rany. lekarz jeszcze przez telefon powiedział, że można się tego było spodziewać, że się nie będzie chciało znów przyrosnąć no i machanie głową odganiając muchy-nie pomaga w przyrastaniu. Kilka dni po zszyciu dawała ładnie sobie przemywać to ze strzykawki, mogłam to nawet robić sama, a teraz już widać, że sprawia jej to dyskomfort, bo nawet przy przemywaniu ze strzykawki na dutce - zadziera głowę i ucieka, ale jakoś tam mi się udaje. Zdaję sobie sprawę, że babrząca się rana wygląda źle i mogłaby być czystsza, ale nie bardzo wiem jak to zrobić, bo dotykanie nie wchodzi w rachubę.
U koni lubią się robić przetoki. Tfu!Tfu! Pooglądaj i monitoruj tkanki poniżej rany: szyja, kończyna aż do kopyta.
Tania,  przetoka to tak, że w zupełnie innym miejscu wywala ropa, tak? Póki co wszystko poza uchem wygląda "należycie". humor jest, brykando jest, apetyt jest.

Ale wlaśnie takich komplikacji sie boję, bo brzydkie w przyszłości ucho mnie nie rusza. żeby tylko nic poważnego się z tego nie wywiązało.
Isabelle, bardzo i się nie wydaje 😀 ucho jedno z  najgorszych miejsc, jak pachwina (bo ruchome), ale mocniej boli...... pogratuluj jej pomysłów 🙁 i może spray zmień na maść? (tribiotyk np - w kazdej aptece w malych saszetkach)- pewnie już się samego dźwięku psik boi 🙁 a boli 2 rzecz-takie rozpaprane musi 🙁

co do "brudności/ czystości" rany, to jesli nie jest zrobiona równo, sterylnym narzędziem w czystym otoczeniu, pokrwawi (czyści sie tak sama) i nei zostanie od razu zszyta - też sterylnie - to nie jest to czysta rana, nawet jak jest opracowana - chyba, ze b. glęboko (a tak a na uchu - nawet nei ma tyle tkanek do wycięcia...), w warunkach polowych nie ma na to szans na całkowitą czystość. dlatego dołożone antybiotyki itd.
daj znać co wet orzeknie - b. jestem ciekawa czy da sie to poprawić, czy juz tylko "czyszczenie" srodka...

współczuję - i mocno trzymam kciuki  :kwiatek:
horse_art, maść raczej też nie zadziała. Bo musiałabym DOTKNĄĆ. Psiku jako psiku się nie boi, bo pryskam wszelkie otarcia CTC. Nie odpowiada jej nawet płukanie tego miejsca z odległości,ze strzykawki. Widać, że uraża ją jakikolwiek kontakt z tym miejscem, a co dopiero wsmarowanie tam maści 😉 wyguglałam kilka środków,metod itp ze starej volty, np Pokemon polecała Chiopan czy jakoś tak, Crazy pisała o okładach z nasączonego mocno bandaża i gazy z rivanolem. Wiem co zrobić, ale ... sie nie da 😉 neomycyna  i płukanie powinno pomóc, ale nie pomaga, a sądzę, że mycie tego wodą z mydłem jeszcze bardziej rozmiękczyłoby ranę.

mój Boy mówi, że zerwała szew do tego. sądzę, że to nie takie babranie sie z braku opieki nad raną, tylko połączenie - późne szycie, machanie, trzepanie. i się po prostu nie przyjęło to, co zostało przyszyte (na niektórych zdjeciach widać, że tam gdzie są szwy to się to połączyło, ale ciut powyżej "odstaje". Ale ja tylko spekuluję, w końcu nie jestem wetem. Może powinnam faktycznie ją przywiązać do jakiegoś poskromu, unieruchomić głowę i czyścić gazikiem?

Wet rzucił jeszcze coś w stylu "teraz to musi wygnić i odpaść, skoro się nie przyjęło".
Tania,  przetoka to tak, że w zupełnie innym miejscu wywala ropa, tak? Póki co wszystko poza uchem wygląda "należycie". humor jest, brykando jest, apetyt jest.

Ale wlaśnie takich komplikacji sie boję, bo brzydkie w przyszłości ucho mnie nie rusza. żeby tylko nic poważnego się z tego nie wywiązało.

Dokładnie tak. Od rany za uchem może wywalić nad koronką. Patrz dokładnie, omacuj czy gdzieś nie grzeje. Mierz ciepłotę.
Isabelle, a mozesz skonsultować z innym wetem? jakoś "wygniwanie" do mnie nie przemawia..to nie są nowoczesne, prof. metody leczenia ran...

a co do "wiem, ale się nei da" - to ja cie dokłądnie rozumiem - 1,5 roku leczenia rany gdzie wetów stado, konsultowane i z takimi z najwyższej światowej półki, plus chirurdzy i inni spec. ludzcy... dostępny sprzet, srodki, wiedza o jakich przecietny wlasciel (a i czasem wet) może sobie tylko pomarzyć... i co? rana w takim miejscu, taka słaba skóra, taki koń (mlody i dziki), ze i tak nie dało się tych metod i środków zastosować, okłady odpadały po chwili, szycie, staplery po oddechu.... -rana się darła, nei można było zamknąć, zblizyć wszysytkich krawędzi (a było tego kilkadziesiąt cm) jedyne co mozna było lepiej - to w klinice, ale... polskie dałyby takie same warunki - nie mieli koncepcji na nic dodatkowo, lepszego, sprawdzonego(ew czystrze otoczenie... choć stał tym bokiem przy drzwiach na dwór (bez scianki pomiedzy) - wiec wentylacja lepsza niż w stajni, potem w dużym, czystym boksie. na szukanie po świecie - i ryzyko czy coś będize lepiej niz tu, nie było mnie stać, no i ...większość pomysłów w praktyce się nie sprawdzała, było niewykonalne.... moze jakby spacerował więcej, moze jakby bieżnie miał - ale.... jakby był starszy i spokojny i chodzić po niej bezpiecznie umiał - a nei był... . może może.... samo "może". goiło się w większości przez ziarninowanie - stąd czas, co jakiś czas rozrywając, podszywane żeby nie rozchodziło...., butle leków w iniekcjach, środków miejscowych "tony", .... zabawy było. jedyne co, to ani przez chwilę nie było zakażenia. caly czas było czysto i widac było prawidłowe zarastanie (tyle ze zarosło, znów sie troche rozerwało..i tak w kółko... przez cholerne prawie 2 lata 🙁((
wiec - dokładnie poznałam różnicę między teorią a rzeczywistością 🙁
horse_art,  nie wiem co dokładnie miał na myśli, bo ja nie rozmawiałam, tylko mój luby. ale nie chodziło raczej, że rana musi zgnić, tylko (tak sądzę) o to, że niektórych kawałków skóry nie da się już przyczepić i musza obumrzeć iodpaść. muszą się zasuszyć i odlecieć, bo nie da się sprawić, żeby były to z powrotem żywe tkanki. ja to tak zrozumiałam.

weta nie chcę zmieniać. Ufam mu. mogę na niego liczyć, że przyjedzie w niedzielę, znam go, on to szył i widział. Obchodzi się z końmi delikatnie, gdy mówiłam, że moja poprzednia kobyła bez dutki nie da sobie zrobic zastrzyku na spokojnie-posłuchał mnie, a nie próbował udowadniać, że jest chojrak i zrobi (jak inni weci, którzy najpierw zdenerwowali konia skrajnie, obkrwawlili wszystko a na koniec założyli dutkę). Dla mnie posiadanie jednego kowala/weta jest bardzo ważne, bo on zna historię konia, zna go i jego nawyki... komuś zaufać trzeba, bo stawianie samemu diagnozy i dobieranie weta tak, żeby przytaknął to nie jest dobre wyjście 🙁

Dziś kobył miał taką awersję do nawet dotknięcia uszka, że nie pozwala się do niego zbliżyć na tyle, żebym odczepiła przyklejone źdzbło siana. więc strzelam ze strzykawki z odległości 🙁 jeśli mimo dutki koń wywija łbem tak, że przez godzinę nie mogę zbliżyć się na tyle, żeby zdjąć kawałek siana, to nie wierzę w to, że da sobie taką otwartą ranę zasmarować czymś. Musi wet to pod sedacją oczyścić porządnie i jak będzie zasklepione nawet szwami to będę psiukać i smarować. bo może będzie ją mniej bolało i da się dotknąć. Ona nie robi tego ze złośliwości 🙁 odsuwa się i walczy, ale nie jest przy tym "elektryczna" i nabuzowana, nafukana.

Trzeba poczekać. Tam jest dużo martwej tkanki. To się będzie zmieniać. Wet na pewno pomoże i zrobi co się da. Jak sądzisz, długo trwało, zanim zauważyłaś?
Isabelle, a zasypać jodoformem?
bidulka... (wy obie)
no nic - przyjedzie wet, pewnie znów oczyści, wytnie co martwe żeby miało jak narastać i tyle...
potrwa ile potrwa...
nie mialam przypadku takiego z uchem - ale i z teorii i z praktyki widać, że paskudne miejsce - ruchome, mało tkanek , łatwo uszkodzić naczynia (i przez to też gorzej się goi), bronione nawet odruchowo...

ciakawe jak ona to zrobiła...
a rozcięta była tylko skóra czy cos pod też?
wcieło mi post :/

horse_art,  przecięta była TYLKO skóra.
Jakby... hmmm... Skóra została przecieta coś w kształcie odwróconego T. dwa płaty skóry na górze podciągnięte w kierunku koniuszka ucha. Po prostu zdjęta skóra z połowy ucha. ale cała struktura ucha czyli jakieś tam mięsko, chrząstki, naczynia - wszystko całe. Gołe, ale całe. Nawet nie krwawiło nadmiernie jak zauważyłam.
albo pies ją uszkodził podczas zabaw (co nigdy się nie stało, no ale to tylko zwierzęta), albo ostatecznie mogła się zahaczyć o siatkę. ciężko dociec co się stało.

halo, do przyjazdu jutrzejszego weta już nie będę kombinować. Niech zrobi co ma zrobić i zaleci mi ile razy dziennie i czym to traktować. o jodoformie też czytałam pozytywnie.

Tania,  było ponad tydzień temu ale tak z grubsza : około 11 konie wyszły. około 15 poszłam z lubym prać ogony, bo dziecko zasnęło. wtedy zauważyłam. wet nie odbierał telefonu, bo mu się popsuł, więc zanim się do niego dobiłam i zanim dojechał było coś okolo 16.30-17. wtedy powiedział, że to było z 6 godzin wcześniej rozerwane, więc wnioskuję, że jedyna opcja to uszkodzenie niedługo po wyjściu na pastwisko. cóż, moja wina, mogłam sprawdzić wcześniej. Ale mam wszystko tak zabezpieczone, że nie powinna taka sytuacja mieć miejsca.

Isabelle, jakbyś chciała takie rzeczy od razu zauważać, musiałabyć na nie 24/24 h patrzec....
dobrze, że sie tylko oskalpowała... no nic - zarosnie, najwyzej blizna będzie przecięte pod, duże naczynia, to większy problem.

a opowiecie dokłądniej co i jak z tym jodoformem? nigdy nei używalam, pierwszy raz się spotkałam jak chir. dentyści wpakowali mi z nim (taka żółta breja) sączek w dziąsło - zadziało fenomenalnie (a zadne antybiotyki wczesniej w ogóle)
a jakie są wskazania, forma aplikacji itd u koni?
horse_art, u nas jodoformem był traktowany koń, który oskórował zadnią od kolana po kopyto.
Myśmy ratowali (wówczas skutecznie) sukę, gdy puściły szwy na brzuchu po wycięciu guzów (rana/ziarnina była wielkości talerza).
halo,  możesz opisać procedurę używania? można to dostać w aptece? ile mniej więcej kosztuje? może sobie kupię do apteczki, bo ctc mi zaginęło.
no własnie - i jeszcze w jakiej to formie się aplikuje i jak? czy to proszek, ciecz? jak proszek to jakoś się go preparuje? mi pakowali to o konsystencji i wyglądzie takiej rozcieńczonej musztardy albo przyrządzonego sosu carry (nawet kolor podobny 😉 )
jak czesto? pod opatrunek? na rane czy przymoczki?
Oczyszczenie na nowo rzecz bezwzględna. Dziś wtorek, mam nadzieję ,że wet już zrobił co trzeba. Trzeba by za dzień lub 2 jak trochę podeschnie, próbować założyć opatrunek ze srebrem. Spróbować mocowania bandażem elastycznym i taśmą klejącą . Takie opatrunki : klik
lub takie klik
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się