Koń "pensjonatowy" po wypowiedzeniu umowy przez stajnie

Właściciel normalny - leczy za własne pieniądze przecież...
teoretycznie mógłby olać
On jeszcze afery nie chce robić, koń stoi raptem 4ty tydzień... ale mi już coś tu śmierdzi
Wyobrażacie sobie nie przyjechać do własnego konia po wypadku?? Rozumiem dzień - dwa - wszak czasem człowiek akurat nie może, ale tydzień? Bez żadnego zainteresowania, czy koń w ogóle żyje?  😲
Ja zostawiając własne zdrowe (tfu tfu) konie na 2-3 dni organizuję im kilkuosobową obstawę: jeden zajrzy, czy mają wszystkie nogi, drugi pasze przygotuje, trzeci wody podolewa...  😉 dlatego tak "olewająca" postawa nie mieści mi się w głowie  😵
Może właściciel miał wypadek
no ale jak brak kontaktu, to rozumiem ze o niczym nie wiedzą  👀
Odpowiedzieli na 1 sms - mieli być następnego dnia po wypadku... I cisza  🙁
Od wypadku minął ponad tydzień

Może właściciel miał wypadek

Miesiąc temu chyba, bo - jak pisałam - koń przyjechał miesiac temu i tyle widzielismy właścicieli. Poza tym jeśli odpowiada siena sms - można zadzwonić chociaż zapytac o stan zwierzęcia... Poświecam małej coraz więcej czasu - "cierpią" na tym moje konie. To nie fair...  🙁 ale małej mi szkoda... nawet nie wiem jak ma na imię

Edit: literówka
Damarina tyle, że po konie przyjechał nowy właściciel ze starym... Ten kolega, który zgłosił na policję był nieobecny gdy przyjechali  😉. Ten drugi wydał konie no bo poprzedni właściciel potwierdził sprzedaż, tyle, że kasy nie oddał.. Do tej pory jeszcze wszystkiego nie oddano. Ale kolega stwierdził, że woli nie mieć tych kopytniaków dłużej na swoim utrzymaniu, bo dług tylko by rósł, a tak na ich miejsca stanęły zwierzaki z odpowiedzialnymi właścicielami.
_Gaga nalezy jednak pamietać, że wypadek zdarzył się z powodu nie wywiązania się z umowy przez pensjonat? koń miał stać w boksie tak? (dobrze zrozumiałam?) a bez zgody właściciela był wyprowadzany na padok i na tym padoku doznał urazu.
więc domaganie się zwrotu kosztów leczenia itd. to chyba jednak nie za bardzo fair? jak już to właściciel mogłyby odszkodowania żądać, a nie odwrotnie....
to niestety nie pierwszy taki przypadek tam....

tak czy siak bardzo współczuję klaczce i dla was wyrazy szacunku za zaangażowanie i pomoc zwierzakowi!
_Gaga  to, ze ktos nie byl u konia 4 tyg to jest pryszcz. Pracowalam w kilku stajniach i niektorych wlascicieli koni widywalam raz na pol roku !!!
Nie, koń miał chodzić na padoki - nie było mowy o tym, że ma stać w boksie...
Właściciele mieli pomóc wypuścić, ale nie pomogli - to wszystko...
Koszty leczenia rozumiem że miał ponieść właściciel stajni i to on ma konia czyścić , prowadzać, rehabilitować, tak?  🤔
Bo koń kopa dostał i się popsuł? To się nie stało przy wyprowadzaniu / wprowadzaniu. Poza tym od kiedy stoję w tej stajni - konie generalnie wychodzą i wracają stępem... a opowieści dziwnej treści o wypadkach są dalece przesadzone. Poważne wypadki przez całe "życie stajni" były 2 czy 3... Dodam, że w stajni jestem codziennie - ostatnio najpóźniej o 6:30 (rano), potem po pracy do 18 - 19 czasem 20... widzę znacznie więcej tego co się dzieje niż wszelcy "opowiadacze"  😵

FirstLight w tej samej stajni stoi porzucony koń z zaawansowanym COPD - nieleczony, bo za drogo dla właściciela stajni. Ale stoi przy oknie / drzwiach, wychodzi na padoki, je jak cała reszta , wnuczka właściciela stajni czasem go wyczyści a on sam płaci za kowala, czy weta...
Dziwi mnie sytuacja w której porzuca się konia 2 dni po jego kupieniu  🤔wirek:
I też mnie to wkurza bardzo , bo małej mi mocno szkoda  🙁
FirstLight, Raz-dwa do roku, w sezonie letnim mieszkając ulice obok stajni.
To jest wyczyn  🙄
Na szczęście właściciel płaci przynajmniej za hotel, weta itd.
_Gaga, i o tych wypadkach własnie mówię 😉
a o tych kosztach napisalam  jesli  wypuszczanie było bez zgody (chęci) włąsciela - wtedy to pensjonat powinien płącić. bo dlaczego, jesli powiesz, "mój koń ma stać" a go wypuszczą to masz ty za uraz płacić? jakby się zastosowali to by wypadku nie było. i taki był przypadek - konik miał iśc osobno, i to za iles czasu a zostal wypuszczony od razu w stado i doznał urazu fatalnego. pewnie po nim wprowadzili zasadę wypuszczania przy właścicielu - i bardzo dobrze!

ale oczywiście, jeśli miał koń normalnie wychodzić - to już sprawa między tymi 2 stronami, czy to przypadek losowy czy niezapewnienie bezpiecznych warunków...
tak czy siak, olewactwo właściciela jest karygodne. brak słów.  ;/

kiedyś tam padł piekny ogier. spokojny, miły. niewypuszczany, nie ruszany, pan przyjeżdżał co pare miesięcy - zaplacić, albo pochwalić sie znajomym (przez kraty). nawet go nie widzielismy nigdy będąc codziennie prawie w stajni. tam na końcu stajni stał przy zrzucie siana. zachorował od tego, zakolkował. przyjechał wet, potem jakiś facet co pomagał, ale mało rozgarniety, pomagał troche, psioczylismy przy nim na właściciela. nic nie mówił. potem zapytał czy może jechac - no jedz! i tak taka sierota... poradzimy sobie...cały dizeń, cała noc... koń w końcu uśpiony. ten facet sie okazał właścicielem. nie dość, ze o konia nie zadbał za życia, to nawet utylizacje zwłok olał.
podobno tłumaczył, ze niby sie z trenerem dogadał, zeby konia ruszal itd. ale trener nic o tym nie wiedział. jak my go bralismy na spacer- podobno miał pretensje to mieliśmy zakaz....

ludzie to potwory. naciągactwo naciągactwem, ale jak mozna robić taką krzywdę zwierzakowi??
[quote author=horse_art link=topic=93799.msg2025153#msg2025153 date=1393534220]
jesli  wypuszczanie było bez zgody (chęci) włąsciela - wtedy to pensjonat powinien płącić. bo dlaczego, jesli powiesz, "mój koń ma stać" a go wypuszczą to masz ty za uraz płacić? jakby się zastosowali to by wypadku nie było.[/quote]

Nie mam pojęcia jak było kiedyś, ale warto pamiętać że kiedyś stajnia była dzierżawiona (za czasów Dyganta) i właściciel nie miał wpływu na wiele rzeczy. Aktualnie nie ma problemu - nie chcesz wypuszczać konia - nie wypuszczą. Nie chcesz karmić - nie nakarmią (to mi się akurat zdarzyło - nie chciałam dawać kolacji przed wizytą lek weta). Jeśli ktoś jeździ w okolicy posiłków stajenny ZAWSZE pyta, czy konia nakarmić (np. jest za wcześnie). Co więcej 2 konie na prawdę "szalone" są 6 razy dziennie prowadzane w ręku. Reszta idzie stępem na pastwisko i z niego - nie ma problemów żadnych wbrew wszelkim opowieściom. Wypadki - jak w każdej dużej stajni. Jeden z moich koni wpadł na bramkę wejściową na pastwisko - wyrwała się dzierżawcy, pocięła dość mocno, bramkę zmasakrowała. Czyja to była wina? Właścicieli ośrodka? Dzierżawcy? Moze moja? Stało się i tyle - ja wyleczyłam konia, właściciele naprawili bramkę... Nikt nie miał o nic do nikogo pretensji...
Aktualnie właściciel stajni codziennie sprawdza co z małą - a ponoć "nic go nie obchodzi"  🤔wirek:
Od kiedy stoję w tej stajni (01.06.2014) powstała hala z dobrym podłożem, została zbudowana nowa ujeżdżalnia o wymiarach trochę większych niż duży czworobok, w marcu stanie nowy pełnowymiarowy lonżownik. Ujeżdżalnia jest równana, hala też... Także jak ktoś mówi o tej konkretnej stajni , że jest słaba - proponuję przyjechać zobaczyć, ocenić samemu...

Przepraszam za  🚫 ale miewam dość narzekań ludzi, którzy nie mają pojęcia o codzienności tego miejsca.
_Gaga, - bo to dobry człowiek jest, niezależnie co mówią.

a o tych niebezpiecznych galopadach na padok, o niezajmowaniu się, nie interesowaniu, braku opcji dodatkowych świadczeń, brudzie, dziwnych ludziach itd - to akurat ty najwięcej na forum opowiadałaś, jak miałaś sie tam sprowadzić i zaraz po tym jak sprowadziłaś. i nic cie wtedy nie przekonywało moje opowiadanie jak jest (w końcu kilka lat tam spędziłam) - czyli dokładnie tak jak teraz opisujesz. a mówiłam, że zmienisz zdanie 😉

opis wypadków i postepowania z winy stajni jest ogólny - nie tyczy się konkretnie tego miejsca (dlatego napisałam JEŚLI właściciel ie wyraził zgody lub JEŚLI teren jest niebezpieczny)

Pisałam o tym, ze wkurza mnie sprzątanie boksów, codzienne czyszczenie sprzętu i nierówne podłoże ujeżdżalni i hali.
O ile pierwsze dwie rzeczy pozostały bez zmian (i nadal wkurzają) o tyle ujeżdżalnia jest równana oraz powstała nowa hala z dobrym, bronowanym podłożem. Przenigdy nie pisałam słowa o sprowadzaniu z pastwisk (aż przejrzałam dokładnie swoje posty na ten temat...) ani słowa o niezajmowaniu się czy dziwnych ludziach  😲 nie wiem skąd wzięłaś te słowa - ale nie są moje  🤬 Pisałam dokładnie odwrotnie o ludziach, właścicielu i stajennym - że są na prawdę fajni... Nie zmienię zdania nt sprzątania - dla mnie raz w tygodniu to za mało. Ale zgodziłam się na to z pełną świadomoscią, co również wielokrotnie podkreślałam - i teraz sama dosprzątuję z grubsza w tygodniu majac pozwolenie włąściciela stajni na moje "fanaberie"  😉.
Nawet reklamowałam tę stajnię, np TU pisząc m.in o nowej hali.

no to juz później 😉
no ale to nie istotne. szczególnie w tym watku. tylko nie przypisuj mi, ze nie wiem o czym mówię i jak jest, że pomawiam choc nawet ten niby pomawiający post ma całkiem inny sens. jeszcze z transparentem. bo to nie jest fajne.
reklamowanie tej stajni i podloza i hali czy na to miejsce czy nie tez chyba nie ma sensu (ktos tu o to pytał, że wytłuściłaś?)
horse_art oczywiście, że w tym wątku to totalny offtop za co przepraszam forumowiczów...  😡
Wytłuściłam zmiany - czyli powód braku moich początkowych narzekań
Natomiast szczerze nie lubię jak ktoś mi wciska słowa, których nie wypowiedziałam (ba nawet nie pomyślałam nigdy w taki sposób) - stąd reakcja... poczytaj proszę moje posty w temacie zach-pom stajni (są pod linkiem na poprzednich stronach) - narzekania dotyczyły podłoża i sprzątania boksów - tylko tego... w zyciu nie powiedizałam złego słowa o właścicielu, stajennym czy pensjonariuszach - nie miałabym ku temu żadnych podstaw...  🤔wirek:
ale w "przydomowych" zdaje się 😉

tak czy siak.
czy już znalazły sie zapisy prawne, żeby tak na 100% mieć jasną i wiążącą umowę ? przejęcia konia, kosztów jak w opisie _gaga itd? sprawdzone? wazny tamat - co raz częściej (jak widac) takie porzucenia.... ;/
Tak, pisała o tym damarina na 3 stronie wątku...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 lutego 2014 12:18
Od kiedy stoję w tej stajni (01.06.2014
Gaga czyli za 4 miesiace tam dopiero staniesz 😉

A odnośnie TOZu na kogo chcecie go nasłać? Na właściciela? I co TOZ  sprawdzi w domu u właściciela? Czy są dobre warunki? Czy do stajni na konia, czy właściciel stajni dobrze o niego dba?
Rozmawiałam o tym z dziewczyną, która pomaga w TOZie - masz rację, nic się nie da zrobić
Nicto - trzeba czekać, opiekować się małą w wolnych chwilach (których jest zdecydowanie za mało  🙁 ) i tyle
Strasznie to przykre
Mam nadzieję, że coś się jednak zmieni, że to nie zła wola właścicieli, ale coś im się poprzestawiało w zyciu czy coś
Bardzo mi tej małej szkoda. Okolica rany brzydka - trzeba umyć...  była zostawiona dziurka przez którą wypływała krew, osocze i wszyskie "syfy" - teraz to wszystko jest na przednich nogach - blee... Ale skoro koń się panicznie boi dotyku, to jak z nią pójść na myjkę? Duda?  🙁
Pytanie do klauzuli o pełnomocnictwie: czym ta klauzula różni się od niedozwolonego przejęcia konia za długi ?

Podobne zapisy zostały uznane za nieważne w Rejestrze Klauzul Niedozwolonych UOKiK-u:

1) w poz. 1624 za niedozwolony uznano zapis w umowie z Motor Trade I o przejęciu samochodu w razie nie zapłacenia
przez klienta za usługę serwisow±,<br>
2) w poz.i 2172 za niedozwolony uznano zapis w umowie z Techmexem o przejęciu sprzętu oddanego do serwisu i przez
kienta po naprawie nieodebranego,<br>
3) w poz. 2342 unieważniono zapis w umowie firmy kurierskiej Quriers o możliwości sprzedaży paczki nieodebranej,
a przez nadawcę porzuconej. <br>

Postanowienia UOKIK dotyczą niekonikowych przypadków i nie mogą być wprost przykładane do długów pensjonatowych, ale sąd może się posłużyć nimi i podobnie brzmiące klauzule o dowolnym dysponowaniu koniem za długi też uznać za niedozwolone i tym samym nieważne.
rollnick, ale to wszak ci innego? Nikt niczego nie przejmuje, jedynie dysponuje pełnomocnictwem aby sprzedać w imieniu właściciela. To zupełnie co innego, ale mi kojarzy się z... wekslem. Że zgodny z prawem weksel sobie leży i czeka.
rollnick, ale to wszak ci innego? Nikt niczego nie przejmuje, jedynie dysponuje pełnomocnictwem aby sprzedać w imieniu właściciela. To zupełnie co innego, ale mi kojarzy się z... wekslem. Że zgodny z prawem weksel sobie leży i czeka.


Uważam, jak Halo.
Właśnie aby uniknąć tego, że własność konia przechodzi niejako "automatycznie" (przez fakt istnienia zadłużenia) na stajnię, bez wiedzy i zgody dotychczasowego właściciela. Zgodnie z Konstytucją RP - istnieje coś takiego jak ochrona prawa własności (b. silne prawo) i mocna pozycja własciciela.

Przy "pełnomocnictwie" jest inaczej; tutaj do końca własnośc konia pozostaje po stronie dotychczasowego własciciela. Stajnia ani przez chwile nie staje się właścicielem konia. Co wiecej, zobowiazuje się - po sprzedazy - rozliczyc się z dotychczasowym właścicielem (na końcu stajnia nie zyskuje nic poza pobyciem się kosztow związanych z trzymaniem konia u siebie).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się