Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

A może właśnie zamiast stwierdzić "ona tak ma" i wychować w przyszłości jeszcze większą jęczybułę i beksę, która będzie ewidentnie odstawać od otoczenia pod tym kątem, robić co się da właśnie teraz? Póki jest maluśka, młodziutka i póki istnieje szansa, że jakoś można pewne jej cechy ukształtować? Może nie uzyska się twardziela opornego na wszystko, ale może się uda jęczybułe doprowadzić w pobliże środka średniej.
Potem, kiedy już będzie miała lat naście, będzie na to za późno. Ja bym właśnie próbowała kształtować różne cechy we wczesnym dzieciństwie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 czerwca 2016 07:28
No i ja nie mam pewnosci, czy to jej cecha charakteru czy taki wiek. Nie wiem.
Jeśli wiek to musze czekać, jeśli charakter to chce jej pomoc juz teraz. Bo nie sadze, żeby by bycie super nadwrazliwa jej w życiu jakos mega pomogło. Bo potrafi odstawać juz teraz- raz się z dzieciakami bawi super, ale innym razem z byle pierdoly sie obrazi i pójdzie chlipac w kąt czy do mnie z pretensja. I dzieci wtedy nie chcą utrzymywac z nia relacji.
Nie chodzi o to, żeby była zawsze uśmiechnięta i radosna, nie tego oczekuję. Oczekuję, że jeśli chce pić to podejdzie i powie normalnym tonem "mamo, chcę pić" a nie od razu z marszu z jękiem "mamaaaaaaaa, piiiiiiiiić...!" I upominam od kilku miesięcy, że ma nie jęczeć, tylko prosić normalnie. Na jęki nie reaguję.
Ale luz, już zdążyłam usłyszeć od chłopa, że to moja wina, bo kilka miesięcy temu zareagowałam na jęk 💃 Więc problem się rozwiązał.
Też jestem ciekawa czy Rajka jest bardziej jęcząca niż przeciętny 3,5-4-latek, czy to normalne i taki wiek.
Ja obstawiam to drugie.
Wydaje mi się, że po prostu różnie widzimy te same zachowania.

Gdy nie jeczy jest absolutnie przegenialna i fantastyczna. Gdy nie jeczy... a jeczy codziennie. I mi juz psychika siada powolutku. Zwlaszcza, ze jej jeki przekladaja sie na to, ze jako 4 latka jestl mega niesprawna, bo niczego nie chce próbować. A ja po prostu nie umiem jej zachęcić. Już nie mam sił na krzesanie w sobie "pozytywnej energii", bo wystarczy jeden wybuch jeku i mam dosyć jej towarzystwa. Więc ciężko tu o entuzjazm. Zwlaszcza, ze to trwa od kilku miesięcy.
Moje "bycie soba" jej nie bardzo pomoże, bo jestem mocno niepewna, nietowarzyska i introwertyczna. Czas najchetniej spedzalabym sama, z problemami innych tez sobie nie radzę. Wiec moje bycie soba moze jej tylko zaszkodzic.


Co do introwentyczności - mój mąż jest największym introwertykiem na świecie. 😎 Uważam to za jedną z największych jego zalet, po prostu taki jest, takim go kocham i w pełni akceptuję.
To nie musi być wada! 😀


Czy Raja chodzi do przedszkola?

Jeszcze zapodam kilka zdjęć.
Na siłce:





(Chodzi ze mną na siłkę i bawi się w tym czasie w "Misiowym Kąciku", ale jak wychodzimy, często nalega, żeby zajrzeć jeszcze na salę 😉 )

W szatni:



I zbiera czereśnie z naszego drzewa, z ojcem swym:




CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 czerwca 2016 10:04
Julie z ciekawości policzę dziś, ile razy mamy jęk z "byle powodu" i ile razy z faktycznej przyczyny. Od rana(2h) zdążyła już zajęczeć ok. 5 razy, z różnych powodów(w tym dlatego, że spadła jej ciastolina, nie ma łyżeczki i nie chce szukać spodni- bo ja mam je znaleźć).
Na pewno widzimy je różnie. Ja nie umiem być taka radosna i pełna energii, po prostu nie umiem. Na pewno mając inną matkę ona też by była inna.

Introwertyczność w moim przypadku jest moim przekleństwem. Ale to nie ten wątek na takie rozważania.

Raja nie chodzi do przedszkola, zacznie od września.
Raja nie chodzi do przedszkola, zacznie od września.

I tu jest pies pogrzebany. 😵
Przysięgam, że gdybym miała spędzać z Gabrysiem cały dzień, dzień w dzień, to bym ocipiała. Przysięgam, trafiłabym do psychiatryka po tygodniu.  😜
Żadna matka, nawet najbardziej energiczna, entuzjastyczna i kreatywna nie jest w stanie zapewnić 3-4 latkowi takich atrakcji jak towarzystwo innych dzieci  ❗
Oni już są "za starzy" na siedzenie cały dzień z mamusią. Matka na dłuższą metę jest nudna, więc cudują, jęczą i mędzą.
Jestem pewna, że z wami obiema wszystko jest ok.
Nie przejmuj się, jesteś najlepszą matką na świecie!  :kwiatek:
Tylko dotrwaj do września i zobaczysz, jak Raja pójdzie do przedszkola, to trochę jęków po przedszkolu znosi się znacznie łatwiej.  😀

Może też z ciekawości policzę ile razy Gabryś zajęczy, jak wróci z przedszkola.  😁
Może też nie licz cały dzień, tylko tak jak ja, od 17.00 do końca dnia, czyli u nas do 22.00.
Ok?
Zrobimy konkurs jęków!  🏇
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 czerwca 2016 10:28
Mogę od 15 do 20, bo o 20 już w łóżku leży.

No nie jestem w stanie jej rozrywki zapewnić. Na tym, że siedzimy w domu cierpimy obie- bo ona nie ma towarzystwa a mi obecność drugiego człowieka bez przerwy sprawia nieomal fizyczny ból.
Dziś ma fantastyczny dzień, wstała w super humorze, jest genialna i radosna. Tylko szkoda, że ja mam katar i zero sił 😵
Modlę się o wrzesień i mam nadzieję, że uda mi się nie oszaleć przez kolejne dwa miesiące. Co prawda pójdzie tylko na 3h, ale to i tak fantastycznie.
Ja też tak myślę, że to o to biega...
Cały czas razem.
No niestety, po 3-4 latach mama już nie wystarcza za towarzystwo. Mnie ratuje kuzyn Franka jeśli nie może pójść do przedszkola. Inaczej - tak jak Julie mówi: i ja bym ocipiała i on  😁

Jeśli chodzi o cechy charakteru dziecka, to moim zdaniem to jest właśnie jedna z najtrudniejszych rzeczy w macierzyństwie. Z jednej strony dziecko już "jakieś" jest i nie można tego przyćmić czy na siłę zmieniać. Z drugiej strony trzeba z tymi cechami osobniczymi dziecka nauczyć go żyć w społeczeństwie i dostosowywać się do niego z jak najmniejszą szkodą dla dziecka i jego poczucia własnej wartości. Nieśmiali introwertycy powinni umieć podejść do kogoś i poprosić o pomoc, a dzieci pewne siebie i energiczne wyciszać się gdy jest taka potrzeba (taaaa, takie proste). Jeśli komuś przypadł jakiś skrajny przypadek to wierzę, że bardzo trudno to osiągnąć.

Nawet nie wierzę, a wiem  😁
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
22 czerwca 2016 14:23
Isabelle, blisko, placuszki bananowe- przyjete entuzjastycznie, zjedzone 7 😉

Z tego co piszesz, to z Niki super babka 😉 A co u Ciebie-Ciebie?

My dzis zaliczylismy zakonczenie roku w przedszkolu, znowu z tancami z pomponami (Jas ostatnio stwierdzil, ze uwielbia tanczyc), a jutro maja fajna wycieczke do gospodarstwa agro z zabawami na sianie, wlasnorecznym przygotowywaniem pizzy i (dla mnie niestety) oprowadzanka na kucyku. Juz dalam wychowawczyni instrukcje jak to powinno sie odbywac, zeby bylo akceptowalne i ma trzymac reke na pulsie.

CzarownicaSa- to fakt, oby do przedszkola. Przedszkole duzo, duzo uczy i zmienia. Raz, ze dzieci przyzwyczajaja sie do jakiegos ustalonego porzadku, zasad, funkcjonuja w duzej, roznorodnej grupie. No i czas maja zorganizowany, posilki, zajecia, inne aktywnosci. No i odpoczywaja od mamy 😉
BTW- czemu tylko 3h? Strasznie krotko.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 czerwca 2016 14:25
Tak tu państwówka działa. Jestem matką niepracującą, więc nie przysługuje mi większy wymiar godzin. Jak znajdę jakąś pracę to może dostanie więcej.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
22 czerwca 2016 14:28
CzarownicaSa, aaaa, taki myk. Tylko jak masz znalezc prace, majac realnie 2h wolnego?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 czerwca 2016 14:30
Jeszcze nie mam pojęcia 💃 😁
Teleportacja. Czas zacząć się uczyć teleportacji 😁
tunrida, przecież nie chodzi o to, żeby nic nie robić. Ale dużo łatwiej robi się "coś" gdy się wie, na czym się stoi, i gdy się pogodzić z rzeczami nie do przeskoczenia (a nadal możliwymi do modyfikacji). No i człowiek się nie wkurza, oczekując czegoś, co, póki co, jest dla wychowanka nie do przeskoczenia. Jak z końmi, no. Jak koń nie daje rady utrzymywać skupienia dłużej niż minutę nikomu nic nie da, że będzie się o to wściekał. Trzeba dopuścić do siebie, że "ten typ tak ma" i zaplanować pracę, żeby pozytyw trwał dłużej i dłużej, przychodził łatwiej i łatwiej. I raczej odpuścić sobie pomysł, że taki koń będzie ujeżdżeniowcem GP. A człowiek wyjątkowo źle znoszący frustracje - skutecznym i szczęśliwym telemarketerem.
Każdy może i powinien się rozwijać, i w zasadzie im wcześniej tym lepiej - bo najwięcej można zmienić. Ale "wyżej d* nie podskoczysz". Z siebie, z konia, z dziecka da się "wycisnąć" nie więcej niż tam jest. Można poprawiać, cyzelować, usprawniać, czynić rutynowym i łatwym. Dosztukować się nie da (czego nie ma).
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 czerwca 2016 15:52
No, zmieniacz czasu też 😜 Bo nikt mi nie gwarantuje, że dostanę te dodatkowe godziny i ile 😉
Niestety smutna prawda jest taka, że takich matek jak ja są tu setki- więc znalezienie kogoś, kto będzie pracował max 2h dziennie jest bardzo łatwe, więc... nie potrzebują takich osób 😉
Ale będę szukać, głupi ma zawsze szczęście- więc powinnam sobie poradzić 😀 Może jak się z szefem chłopa dogadam to mogłabym pójść na te 2h dziennie do niego malować stal, zawsze coś. Tylko to dalekie plany, 2 miesiące to szmat czasu.
CzarownicaSa, tak jak dziewczyny prawią. Dziecko w wieku lat juz 3 potrzebuje towarzystwa swoich rówieśników.
Inaczej przebywanie razem 24 na dobe staje sie dla obu stron po prostu męczarnią.
Zadna,  totalnie zadna rozrywka z osoba dorosłą nie jest tak samo fascynująca jak z rówieśnikiem.
Dzieci nadaja na innych,  tylko sobie zrozumiałych falach.
I to co dla nas doroslych jest nudne, dziwne, kiepskie do zabawy dla dziecka jest fascynujące.
A Raja szybko w grupie nauczy sie ze jeczybulostwem niewiele zdziała.

Ja sie ogromnie ciesze ze w mojej mieścinie bez problemu Kuba dostal sie na dyzur wakacyjny do przedszkola. Inaczej bym oczadziala z nim przez 2 miechy w domu
Potwierdzam. Jak Milan nie chodzi do przedszkola, bo chory, czy coś, to po 2-3 dniach  max mam ochotę wysłać go w kosmos i przeżywam załamanie nerwowe. Od momentu powrotu do przedszkola po kilku dniach powracam do w miarę równowagi psychicznej 😉

szafirowa, u nas podobnie, też wycieczka na farmę, z różnym rodzajem zwierzątek i ... o oprowadzance na kucyku dowiedziałam się po fakcie. Oczywiście że bez kasku (z relacji Milana to wiem), ale postanowiłam się nie zdenerwować, jako że na rzeczy, które już się zdarzyły nie mamy wpływu. Jak będzie gdziekolwiek jeszcze miał jechać, to mam zamiar zapobiec takiej ewentualności. Moje dziecko od maleńkości stroniło od kucyków, nie było totalnie zainteresowane jazdą, a ja ani nie namawiałam, ani nie zachwalałam (w sumie to chciałabym, żeby posiadał umiejętność jazdy konnej, tak samo jak jazdy na rowerze i pływania, ale raczej wiek około 10-11 lat wydaje mi się bardziej odpowiedni na start w tej dziedzinie 😉 ). Raz kiedyś wsiadł na kucyka, trzymał się mnie kurczowo i jak tylko ruszyliśmy stępem powiedział, że już chce zejść, że "już mu się znudziło". No więc po przyjeździe z wycieczki oznajmił, że chce jechać "do nas do stajni pojeździć na koniu". No to skoro chce... Od 3 dni jeździ codziennie po przedszkolu. Bo sam się dopomina, wsiada kiedy chce, zsiada kiedy tylko zaczyna się nudzić. Pierwszy raz jeździł jakieś 40 minut, no zsadzić go nie mogłam 😉 Drugi dzień już tylko 10-15 minut, dziś raptem 10 minut i już chciał zejść, więc być może to tylko chwilowa fascynacja i wyciszy się po kilku dniach 😉 Ale i tak cieszę się, że moje dziecko chce w ogóle coś robić, bo jego ani do roweru, ani do hulajnogi, ani do piłki nie ciągnie... masakra.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
22 czerwca 2016 20:38
kenna, o kurcze- to co on lubi robic na dworze? Jasiek uwielbia wszystko co opisalas- rower, hulajnoge (co tam, ze u nas trawa do pol lydki wszedzie i jezdzic moze po kawaleczku wybetonowanej stodoly- i tak jezdzi), pilka tez, wspinaczka, trampolina. Jeczy o rollki i deskorolke, ale u nas do asfaltu dobry kilometr i to przelotowka, nijak nie mialby gdzie pojezdzic.

Co do kucyka- nakazalam, zeby chociaz 3 rzeczy byly sprawdzone i zweryfikowane- kask regulowany w rozmiarze adekwatnym dla maluchow, zadnego wkladania nog w strzemiona/nie daj bog pusliska i asekuracja poprzez 'obejmowanie' za biodra, tak, zeby w kazdej chwili moc w sekunde sciagnac dzieciaka 'na siebie'. Oczywiscie wolalabym, zeby Jasiek nie chcial wsiasc (co jest realne, bo do jazdy go nie ciagnie, za to obdziela towarzystwo cukierkami i suchym chlebem, szykuje jedzenie i dolewa wody do wanny), ale zabronic nie zabronie.
szafirowa, nie no cośtam pojeździ, ale generalnie trzeba go wołami wyciągać 😉 A wokół domu woli głównie biegać, jakieś swoje wymysły typu dziury w piachu i budowle z kamieni, gania z psami, jakiś patyk weźmie i używa go w sobie tylko znanym celu (nie ogarniam clue jego zabaw czasami)
CzarownicaSa, Jak tam licznik jęków?
Ja się pogubiłam przy 23. 😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 czerwca 2016 22:43
No ja dziś byłam bardzo leniwa i samoluba matka, bo przez katar stwierdziłam ze pitole, nie robie- Raja calutki dzień ogladala bajki a ja dogorywalam w łóżku.
Jak bajki sie skończyły(19😲0) mielismy wybuchy dopoki nie położy się spac (średnio jestem w stanie powiedziec ile, bo przerwa miedzy nimi trwala kilka sekund)- bo nie wie gdzie sa spodnie, bo nie ma ich na kanapie, bo ona nie pojdzie i nie sprawdzi, bo na pewno nie ma, bo jednak są!(tak, o to tez był jek) bo spodnie sa na lewej stronie i ona nie wie jak je założyć, bo ona ich nie wywinie, bo wywinęła jedna nogawke i nie wie co dalej, bo ona jest głodna, bo ona nie weźmie serka sama tylko ja mam jej podać, bo ona nie chce tej pizamy tylko z dora, bo piżama z Dora jest mokra a ona ja chce, bo... bo nie wiem co, zostawilam ja ojcu i poszlam w cholere 🤣
Czas- ok. 50 minut.
Dzisiejszy dzień był wyjątkowo dobry. Obudziła się w świetnym humorze i był dziś wyjątkowo wesoła.

No, a z ciekawostek- masa ludzi straszyła mnie, że Irlandczycy będą mieli straaaaaaszny problem z imieniem mojego dziecka. A okazuje się, że łatwiej im wymówić Raisa niż Raja 😁
I patrzą na mnie dziwnie, bo ich dzieciaki(nawet takie młodsze od niej!) latają totalnie bez opieki ze starszakami i nikt się nimi za specjalnie nie przejmuje, a ja jak ta wariatka wychodzę co minutę-dwie przed dom i ją wołam, żeby się pokazała 😵 Nie powiem, upierdliwe to to jak 150 😁
W poniedziałek mamy dzień otwarty w przedszkolu, młoda idzie je poznać i zobaczyć pierwszy raz 😜
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
23 czerwca 2016 10:36
CzarownicaSa, puszczenie dzieciakow z dzieciakami samopas i hulaj dusza to IMO ciut za lekkomyslne podejscie. Wystarczy, ze ktores wymysli cos glupiego, podpusci mlodszego i problem gotowy.
Ja na wlasnym podworku odwoluje Jaska co kilka minut i ma meldowac co robi i czy wszystko ok. Najczesciej przybiega i oznajmia 'bawie sie z pieskami/biegam z pieskami/ szczekam z pieskami'. Dzieki temu moge spokojnie np sprzatnac w stajni nie wybiegajac co 3 min.
szczekam z pieskami
:wysmiewacz22: Zobaczyłam oczami wyobraźni Jaśka na czworaka, wśród psów, jak obszczekują przez płot kogoś przechodzącego drogą.
(Pewnie niewiele się mylę w mojej wizji, co? 😉 )
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 czerwca 2016 10:54
Dla mnie to też lekka przesada, nie ufam jednak młodej że będzie się pilnować 😉 Więc co chwila na nią zerkam.
Lecimy na miasto w poszukiwaniu hulajnogi 😎
Julie, oprócz na czworaka to zdaje mi się, że zgadłaś. Milan również obszczekuje z psami przechodzących obok. Biegnie razem ze stadem i "hau! hau! hau! HAUUU!" i leci wzdłuż płotu (na nogach) razem z 3 futrzakami. Śmiesznie to musi z zewnątrz wyglądać 😉
Ja mam nadal problem z puszczeniem go do ogrodu otaczającego dom samego. Tzn. jak jestem na dole - w kuchni lub salonie, taras otwarty, to jeszcze ok. I tak co kilka minut muszę wyjść dowiedzieć się, czym się bawi, co robi (bo on ma blokadę przed tym, żeby jak go zawołam, to się odezwać i powiedzieć, gdzie jest 🤔wirek🙂, ale jak idę na górne piętro, skąd z żadnego okna nie można zobaczyć dołu podwórka, to jest mi bardzo nieswojo. Nie ma mowy, żebym np. w tym czasie odkurzała, czy oglądała tv (bo nie usłyszę jakby płakał, czy wołał mnie) 🤔... I tym się różnimy od naszych matek, moja np. puszczała mojego 2 letniego brata, który z 4 piętra z bloku szedł do szpitala, który był praktycznie styczny z naszym blokiem (blok pracowniczy przyszpitalny) na któryśtam oddział, do któregośtam pokoju, na zabiegi fizykoterapii (miał porażenie nerwu twarzowego). SAM 😲. I to nie raz. I całe życie się tym chwali (moja mama, nie brat).
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
23 czerwca 2016 11:48
kenna, dokladnie! Biegnie sie na nogach, bo szybciej. Wzdluz plotu do bramy. I przy bramie szczeka juz stadko- czarny duzy gamon, ktory szczeka, bo suka szczeka, suka, ktora szczeka a'la 'podejdz blizej, a Cie zezre, rozszarpie i zakopie w ogrodku' i 3 latek wielkosci 1/3 kazdego z psow ze swoim 'hau hau'.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 czerwca 2016 13:02
No opowieści rodzinne są czasami fascynujące. Jak ja się urodziłam to moja siostra miała 7 lat- moja mama pracowała na pełen etat, więc to ona calutki dzień(8-10h!) spędzała ze mną i się mną zajmowała 😲 Babcia też nie raz zostawiała malutkie, śpiące dzieci(takie od niemowlęcia do kilkulatka) w wysokim łóżeczku i szła do oddalonego o pół godziny drogi sklepu.
Jakim cudem my żyjemy?! 😜 😁

Mnie obecnie pociesza to, że tutaj kierowcy są mega uważni i mają pełną świadomość tego, że na drodze mogą być dzieci. U nas wgląda to [url=https://www.google.co.uk/maps/@54.0659905,-6.0207235,3a,75y,150h,65.39t/data=!3m6!1e1!3m4!1sFCL0Ez2kKpWvz3jr7PY9Fg!2e0!7i13312!8i6656] tak [/url] i na tym rondzie dzieciaki potrafią na samym środku(!!!) sobie siedzieć a kierowcy po prostu w tempie żółwia je mijają 😲
Co nie zmienia faktu, że ja na Raję ciągle krzyczę, że nie wolno jej wychodzić na ulicę, nawet jak ją inne dzieci ciągną. Tylko ja zazwyczaj albo siedzę przed domem i ciągle ją obserwuję, albo wychodzę właśnie co kilkadziesiąt sekund i paczam co jest mega upierdliwe 😉 Chyba, że sąsiadka siedzi- wtedy ona obserwuje.
Ale sądzę, że jeszcze spokojnie kilka lat minie, zanim pozwolę sobie wypuścić ją tak np. totalnie luzem na pół godziny.
W sumie bardziej boję się tego, że zostanie porwana(tak, jestem świrem 🤔wirek: ) czy trafi na niewłaściwego człowieka niż tego, że sobie coś zrobi.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
23 czerwca 2016 14:07
Uff, Jasiek po wycieczce. Mowi, ze zrobil pizze i nalozyl duuuzo skladnikow. I zjadl. Kucyka olal, uznal, ze to nie atrakcja.
A ja przychodzę się pochwalić bo puchnę z dumy. Moje dziecko zakończyło dziś rok szkolny ze średnią 6.0  😅
brzezinka, gratulacje! O mamusiu... za moich czasów celujący na zakończenie roku otrzymać można było tylko wtedy, kiedy brało się udział w olimpiadzie albo innych konkursach, robiło się coś "ponad". Czyli córcia bardzo wszechstronnie uzdolniona 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się