Nasze upadki z koni.

ChingisChan   Always a step ahead! :)
11 sierpnia 2012 20:21
Facella, są przypadki w których przy złamaniu/ pęknięciu kręgosłupa można chodzić i normalnie funkcjonować. (a kość ogonowa mnie boli) Tylko ból narasta. Więc wolę popanikować i dmuchać na zimne.
Ja kiedyś jeździłam całą jazdę bez strzemion. Galopuję, wszystko pięknie, ładnie, nagle mi koń skrócił zakręt, bo się spłoszył czy coś, a ja się zsunęłam na bok, tak że zamiast tyłka to na siodle miałam nogę. Przejechałam tak całe okrążenie w hali przy dopingu 'Spróbuj się podciągnąć!' aż nie stwierdziłam, że nie dam rady i się puściłam, a koń galopował sobie dalej. 😁

Drugi raz miałam taki, że kłusowałam sobie na haflingerce, nagle mi wywaliła takiego barana z głową między nogami, że zanim się obejrzałam byłam już na ziemi. Oddychać zupełnie nie mogłam, jak otworzyłam oczy to zobaczyłam centralnie nad swoją twarzą jej pysk z wyrazem totalnego zdziwienia.

No i trzeci upadek, niestety niefajny w skutkach. Ta sama haflingerka co powyżej tez mi nagle wywaliła barana tak, że wyleciałam jak z procy, przejechałam parę metrów po piachu, prawie waląc głową w ścianę hali. Szybko chciałam wstać, bo się wkurzyłam, ale niestety ręką, którą się podparłam mi się ugięła. Potem się okazało, że obojczyk złamany w trzech miejscach z przemieszczeniem, naprawiany operacyjnie i blacha na pół roku. A jak zadzwoniłam wtedy po mamę, żeby po mnie przyjechała to od razu wiedziała, że spadłam. Potem stwierdziła, że chyba mam wstrząśnienie mózgu, bo nie czułam bólu w ogóle, a w dodatku się cały czas śmiałam z tego wszystkiego. 😂 A jak czekałam aż mama przyjedzie i siedziałam na przeszkodzie to kobyła, sprawczyni tego wszystkiego pyrgała mnie w plecy, jakby prosiła o wybaczenie. 😁
Można też tak złamać, że po upadku nie boli  NIC, a na drugi dzień nie możesz się podnieść z łóżka..
Facella, są przypadki w których przy złamaniu/ pęknięciu kręgosłupa można chodzić i normalnie funkcjonować. (a kość ogonowa mnie boli) Tylko ból narasta. Więc wolę popanikować i dmuchać na zimne.


masz Ojca lekarza to spytaj go o taki przypadek. Bo sorki ja miałam złamany trzon kregosłupa po wypadku. Z bólu tylko klęłam, nie,nie krzyczałam klęłam, przeklinałam jak "szewc". Nie mowiac juz jak bolało po operacji. Miałam "tylko" 3 blokady bólu.
A upadek centralnie na kosc ogonową daje łupnia po kregosłupie i owszem ale...zapewne kosc ogonowa Cię boli, nogi pewnie wyżej nie uniesiesz - to tez boli.Co ciekawe wcale siedzenie nie boli ale uniesienie nogi ,nawet głupie wejscie do autobusu bedzie stawrzalo problem. Wejscie po schodach itp itd. Ale na wszelki wypadek idz na rtg kręgosłupa wtedy bedziesz miała 100% pewnosc.
To może ja tu opiszę jeden upadek.
Z grupą znajomych pojechaliśmy w niedzielny teren. Aż w końcu ktoś rzucił : O, zobaczcie, droga. Patrzeliśmy dość długo i nie było ani jednego samochodu na drodze, poza tym konie nigdy nie bały się ruchu ulicznego. No to jedziemy!
Wyjechaliśmy na drogę, przejechało kilka samochodów, nie było żadnych problemów. Po ok. 15 minutach usłyszeliśmy jakiś głośny silnik. Okazało się, że to wielki tir. Usunęliśmy się na bok jak tylko mogliśmy. ( potem był tylko wielki rów). Kiedy kierowca tira nas zobaczył dodał gazu jak tylko mógł i zatrąbił.
Wszystkie konie wystraszyły się, jeden bryknął, a mój chciał uciekać gdzie popadnie, nie ważne gdzie. I tak się złożyło, że tuż obok był wielki rów. Wlecieliśmy tam . Koń się poślizgnął i na chwilę przykucnął, a ja poleciałam gdzieś na bok. Koń szybko wstał i wybiegł na drogę. Chciałam szybko wstać, żeby go złapać , ale byłam zaplątana w jakieś krzaki. Na szczęście znajomi zdążyli go złapać, a 2 samochody jadące z naprzeciwka zatrzymały się i pozwoliły nam się ogarnąć i zjechać na bok. Na szczęście ani koniowi ani mi nic się nie stało 😉
Miałam zbitą kość ogonową, nie wiem czasem czy i aby nie złamaną, ale nie poszłam do lekarza. Siniak jak arbuz, wszystkie ciemniejsze kolory jakie można sobie wyobrazić, niemożność zgięcia się i wyprostowania, pozycja lekko pochylona. Nie siadałam przez bite 2 tygodnie, bolało. Siniak zszedł po miesiącu. Opuchlizna była dłużej, nie pamiętam ile, ale utrzymywała się konkretnie. Teraz przy jakimkolwiek nacisku, nawet delikatnym, boli mnie kość ogonowa, nie mówiąc o tym, że nie mogę jej naruszyć ani się w nią walnąć, bo automatycznie powraca wielki ból. Jeżeli za często coś podnoszę, za często pochylam się i dźwigam, ból się odnawia. I tak kilka lat już.

Almerkowa - ja nie mogę, co za idiota z tego kieorwcy  👿 Ludzie naprawdę nie myślą... Mieliście dużo szczęścia, że nic się nikomu nie stało! Normalnie krew mnie zalewa, jak słyszę o takich numerach  😤 A jakby Twój koń, uciekając gdzie popadnie, wywiózł Cię centralnie pod ten tir?
ChingisChan   Always a step ahead! :)
11 sierpnia 2012 22:59
Być dlatego jeśli ból będzie bardzo narastał jedziemy z tatą do szpitala.
Ja spadłam dwa razy. Jeżdżę od 2007 roku. Raz przez derkę siatkową cztery lata temu (trenerka źle ją założyła i siodło poszło pod konia ale mądrzejszemu nie wytłumaczysz, że coś jest źle  :głupi_łeb🙂. Drugi raz wczoraj. Miłość dostała powera i postanowiła na koniec powozić mnie. Przegalopowała z ekstremalną prędkością przez środek placu, skręciła przed ogrodzeniem. Trzymałam się grzywy - mądra zahamowała spuszczając łeb w dół. Najpierw leciałam pod konia ale chwilę później leżałam z boku, a koń miał ubaw. No to po niedzieli pół litra musi być  🥂 Konie z poczuciem humoru.
Miałam znajomą ,która spadła podczas terenu hubertusowego i przywaliła w drzewo. Wsiadła na konia i pojechała do stajni.
W domu ból , ale mysląc ,że to od zderzenia z dzrzewem nie posżła do lekarza. POszła po tygodniu, gdy ból nie ustał.
Okazało się,że tydzień chodziła ze złamanym kręgosłupem i jeden fałszywy krok i mogła zostac kaleką.
Nie lekceważmy upadów i ostrzeżeń naszego ogranizmu. Jak boli, to ma zazwyczaj powód ...
Dziś klacz dostała dosłownie pierdzielca. Wsiadłam na lonżę (była wcześniej lonżowana godzinę)  . Wyrwała się trenerowi(!!) i szalonym galopem przewiozła mnie trzy okrążenia po placu... Dobiegała do płotu placu i hamowała głupia kobyła. Za którymś razem zostałam na siatce... Wszystko ok niby ale noga w kostce strasznie mnie boli i jest spuchnięta  :/ Jak rozchodziłam nie bolało... Teraz znów boli. Robić prześwietlenie? Wydaje mi się, że to tylko skręcenie. Trener też tam mówił... Nienawidzę tego konia  👿
miłość, maszeruj jak najszybciej (taksówką?😀) na urazówkę! To najprostszy sposób. Bo niby można zastosować "zasadę 3 dni" - jeśli po 3 dniach jest nie lepiej to kontuzja poważna, ale wtedy trzeba się użerać ze skierowaniami/terminami lub chodzić prywatnie i płacić. A tak - to od razu (poczekać trzeba, ale warto) wiesz co i jak. W dzień wypadku muszą udzielić pomocy.
Co do klaczy - ona jest po prostu półdzikim zwierzęciem. To szkolenie szwankuje.
halo Ostatnio po trzech dniach pojechałam do szpitala xD Powiedziałam, że rano w szkole się przewróciłam. Zrobili mi RTG ale wszystko było OK. Dostałam maść i jakieś tabletki. A mój "wypadek" to była zupełnie inna historia. Żyłam do wczoraj spokojnie i bez większych przeszkód. Teraz to mam ochotę udusić tego schabowego. Ten koń ma takie głupie szczęście i akurat dziś ma wolne... No po prostu nie wytrzymam  😵
miłość, człowiek nie jest nieśmiertelny...
Idź do lekarza. A konia wyślij do jakiegoś dobrego (i odważnego) trenera. Teraz spadasz i masz tylko siniaki, ale obyś kiedyś nie spadła tak, że będziesz miała coś złamane.... 🙁
miłosc nie bagatelizuj upadków, bólu. Jedna z moich kolezanek nie tak dawno spadła z konia , zawiozłam ja do szpitala na SOR i okazalo się ,że nie jest złamana.Dziewczyna odmowila zalożenia pólgipsu i...pare dni pozniej okazało się ,ze ma kłopoty ze stwaem skokowym. Jest już 2 miesiace na zwolnieniu, rehabilitacjie itp. A ile sie przy tym nacierpi. A gdyby zgodziła sie na ten pólgips, eh pewnie zapomniałaby o sprawie.
No i podobnie było z moim kręgosłupem, pewnie na poczatku nie bylo nic powaznego, pobolewalo i owszem ale brałam pyralgine i ból mijał, no i tak trwało prawie rk aż któregos dnia poprostu nie mogłam sie podniesc. Corka zawiozła mnie do szpitala....
[quote author=miłość link=topic=30241.msg1494698#msg1494698 date=1344984704]
Dziś klacz dostała dosłownie pierdzielca. Wsiadłam na lonżę (była wcześniej lonżowana godzinę)  . Wyrwała się trenerowi(!!) i szalonym galopem przewiozła mnie trzy okrążenia po placu... Dobiegała do płotu placu i hamowała głupia kobyła. Za którymś razem zostałam na siatce... Wszystko ok niby ale noga w kostce strasznie mnie boli i jest spuchnięta  :/ Jak rozchodziłam nie bolało... Teraz znów boli. Robić prześwietlenie? Wydaje mi się, że to tylko skręcenie. Trener też tam mówił... Nienawidzę tego konia  👿
[/quote]
Nie bagatelizować.
Ja jestem z tych, co machają ręką i teraz mam parę problemów, które nabyłam w przeszłości i już nie da się nic z tym zrobić. Spuchnięta kostka może być zwichnięta, a może być z nią coś jeszcze, warto to sprawdzić.
mtl   I M Equestrian
15 sierpnia 2012 12:50
miłość, człowiek nie jest nieśmiertelny...
Idź do lekarza. A konia wyślij do jakiegoś dobrego (i odważnego) trenera. Teraz spadasz i masz tylko siniaki, ale obyś kiedyś nie spadła tak, że będziesz miała coś złamane.... 🙁


17latka i mlody kon (?) to w tym przypadku chyba nie za dobre polaczenie... TRENER (i lekarz tez!) - koniecznie  👀
mtl nie chwaląc się to jeżdżę konno od 6 roku życia... Taka rodzinna pasja. Miłość nie jest moim pierwszym młodym koniem aczkolwiek mam z nią ostatnio najwięcej problemów. Poprzednie konie były tylko do zrobienia i oddania. Wsiadałam, jeździłam i wszystko było OK. Od kilka lat moja rodzina przestała podzielać tą pasję.. Kilka przykrych wypadków. Jeden śmiertelny i tylko ja z wujem jeździmy. Nie myślałam, że aż tak to wszystko się skończy. Niestety... 🙁

Być., Faza , Sankaritarina najpierw odwiedzę taką babkę co nastawia skręcone kostki. Jak będzie widziała, że coś nie tak każe mi jechać na urazówkę. Tyle razy co mi się coś działo z nogami. Nigdy jeszcze się nie pomyliła. Zobaczymy co i jak.
Śmiertelny, ale ludzki?
To nie ważne od ilu lat się jeździ.... Ważne w tej chwili, że masz problem z tym koniem i jeśli się czegoś nie zrobi to w końcu wylądujesz w szpitalu. To nie problem typu "konik nie daje nogi". Nie wiem skąd ten koń przyszedł, ale z tego co mówisz, ktoś już próbował z nią "pracować" i tak dobrze wychował, że teraz masz coś z kostką...

edit: Moment, moment. Skoro jeździsz od 6 roku życia, to..... masz 5 lat? 😉 Niebywałe. 😉 I dotychczas spadłaś 2 razy, z czego drugi raz z Miłości? Ciekawe, ciekawe. 😉
mtl   I M Equestrian
15 sierpnia 2012 14:57
Od maja mam 3latkę. Ostatnio rozważam jej sprzedaż. Nie mam czasem siły na jej złośliwość od kilku tygodni...

Tak poza tym hmm... Ostatnio spadła moja koleżanka, która uczy się jeździć. Wsiadła na Miłość, a ta jest wesołym koniem i pogalopowała sobie (przypuszczam, że dała jej mocną łydkę). Spadła. Biegnę jej pomóc, zobaczyć czy wszystko OK, a ta wstała, złapała konia i wydarła się mu w pysk "Ty głupia kobyło! Paznokcie sobie połamałam przez ciebie!" . Wyglądało to tak jakby miała mi konia zabić . Kolejne niezbyt śmieszne aczkolwiek prawie się posikałam z jej wyrazu twarzy i siwej

nie wazne od ilu lat sie jezdzi, tylko jakie ma sie doswiadczenie... jak mozna wsadzic kolezanke ktora uczy sie jezdzic na 3 letniego konia ktory nie akceptuje jezdzca w 100%?
Sankaritarina Mój błąd. Trenuję poważniej od 2007 roku  😵 Od tej pory dostałam "swojego" konia i trenera. Jeździłam konno bardziej weekendowo czy z rodzicami/wujkiem od czasu do czasu. Miałam rok przerwy i dostałam Miłość.  Tak to wyglądało jak mam sprostować całą sprawę. Nie spadałam - to moja wina ? Bo nie wiem jak się odnieść do tego? Jak ktoś dobrze jeździ albo uczy się poprawnie jeździć musi spadać? To jakaś miara doświadczenia ?  :oczopląs:


mtl Sama chciała na własną odpowiedzialność. Podpisywała zgodę, że NIKT nie odpowiada za to co może się stać w stajni i podczas tego jak jeździ. Chciała na mojego konia i ją wsadziliśmy. Coś złego zrobiłam ? Może pójdę się powiesić ?  Albo konia powieszę ? A najlepiej tak jak mówiła sprzedam w cholerę . :bum:
mtl   I M Equestrian
15 sierpnia 2012 15:37
miłość ja osobiscie nie zgodzilabym sie na wsadzenie osoby niedoswiadczonej na jeszcze mniej doswiadczonego konia  😉
miłość nawet jakby mnie ktoś prosił to nie pozwoliłabym, żeby osoba niedoświadczona ( a co dopiero ucząca się jezdzic) wsiadła na młodego konia  🤔
mtl Możliwe ale cóż wsiadała na własną odpowiedzialność i to nie moja wina, że spadła . Wiedziała na co wsiada

galopada_ Jakby był tak namolny i przemądrzały to byś tego kogoś wsadziła i jeszcze konia pognała
miłość, może to co piszesz wydaje ci się normalne, ale to NIE JEST NORMALNE.
Może być np. tak, że seria wypadków jednak na was wpłynęła, podświadomie, i pozwalacie koniowi na zbyt wiele. A może być tak, że seria wypadków nie była przypadkiem, że, zwyczajnie - kompetencji jednak brakuje. Bo zawsze można trafić na konia, na którym "połamie się zęby". Każdy(!) może trafić.
halo Pechowy rok dla stajni był. Z mojej rodziny z wyjątkiem dziadka nikomu nic się nie stało ale się zrazili. Nie muszę mówić, że to dziadek zginął? Pechowy trening, pechowy dzień. Stało się i już się nie odstanie. Z tego powodu też nie mam zamiaru się wieszać albo zrezygnować z koni.  Brak kompetencji ? No w przypadku dziadka to zdecydowanie NIE.  
miłość zapewniam cię, że NIE. Niebezpieczeństwo dla tego kogoś i dla mnie bo młody koń głupot uczy się łatwo i pozniej ja bym miała z koniem problemy  🙄
galopada_ Kobyła i tak ma odpały. Ale nie poddaje się. A to, ze ktoś z niej spadł to już trudno. Stało się i tyle. Nie ubolewam szczerze mówiąc .
mtl   I M Equestrian
15 sierpnia 2012 16:04
Ja bym tego konia oddala komus w trening dla bezpieczenstwa i Twojego i jej  😉
Nie wsadziłabym nikogo na swojego konia, bo go znam. Mam przewagę nad innymi, bo go znam. Wiem, że to koń uznający jednego jeźdźca, a znowuż innemu będzie sprawiać multum problemów. Poza tym, mam młodego konia i to ułożonego na razie jako tako, nawet bym nikomu nie proponowała spróbować. Dostaje propozycję czy nie mogłabym dziecka wsadzić, ale odpowiadam dobitnie: jak chce spać to owszem. I nie wsadziłabym nikogo zielonego, kto nie zna konia, a koń wyczynia różne cuda.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się