Lonżowanie

tak , na lonży samej bez problemów żadnych , przejścia w dół / w górę , nie szarpie się nic - jest ok .
Ja za dużo nie doradzę w tej sytuacji, bo sama nie dałam rady z taką kobyłą, ale jeśli chodzi o akceptację gogu czy chambonu, to radziłabym lonże tylko w stępie. Miałam do czynienia z koniem, który za chiny ludowe nie chciał ustąpić od nacisku chambonu, i przez 2 tyg był sam stęp na chambonie i załapała. Uzbrój się w cierpliwość. Oczywiście wykluczając jakiekolwiek przyczyny zdrowotne.
szuwar, a tempo?
Sankaritarinaidzie do przodu chętnie, nie musze ją popychać mocno , kłusem utrzymuje tempo jak mam oko na nią, nie zwalnia i nie przechodzi do stępa , nie mam problemu żeby wyciągnęła na lonży i gdy pilnuję to nie zwalnia , aczkolwiek w kłusie lama , usztywnienie , parsknięcia chociażby nie uraczę , co najwyżej to kupę ze stresu , zwłaszcza nasila się ta reakcja przy próbach popędzania i przejściach w górę . Z batem zaprzyjaźniona , ma go głęboko w poważaniu . Kobyła praktycznie bezproblemowa , założyłam ogłowie , pas , ochraniacze pierwszy raz - żadnej reakcji wybuchowej . Oaza spokoju , typ bezproblemowy powiedziałoby się . A jednak ...

Cierpliwość przede wszystkim , ale nie wiem czy wstrzymać się z patentami , czy czekać , na czym lonżować i czy w ogóle lonżować .
A ona nie ma kłusaka w genach?
pochodzenie NN , więc nic nie powiem na ten temat  🙂
ja bym się wstrzymała z patentami. I starała się nie mocować z koniem przez 2 godziny na jakimś jednym patencie.
skoro ona tyle lat nie widziała choć cienia ustawienia, które daje jakikolwiek patent, to może potrzebować więcej czasu, żeby się do któregokolwiek przekonać. Pierwszych kilka lonż może być sztywnych, ale miło by było, gdyby trwały tyle, ile koń jest się w stanie skupić. Tak mi się wydaje.

a druga sprawa: żeby się koń rozluźnił na patencie, musi być m.in. opanowany, spokojny i skupiony na lonżującym. Skoro ona się w kłusie stresuje, póki co, dobrze jest postarać się, żeby się uspokoiła, zwolniła. Bez patentów, póki co. Może ją tak lonżowano, że "idź se koniu jak chcesz, byle idziesz".
dzięki , postaramy się cokolwiek ruszyć w kierunku rozluźnienia bez patentów . Nie będzie łatwe zadanie , ale mam nadzieje że damy radę .Ja musze sobie na to wszystko cierpliwość wyrobić odpowiednio 🙂
No właśnie może warto poświecić kilka 'jednostek lekcyjnych' na uspakajanie i skupianie na sobie uwagi, jakieś zabawy pseudo naturalowskie.
A zdrowie okej? Nie zęby ale np. ten kręgosłup?
kręgosłup obmacany , wydaje się wszystko w porządku , łopatki luźne , przy uciskach nie ma reakcji , kobyła prosta na kręgosłupie , nie jest asymetryczna . No zobaczymy bo póki co to spięta jak kołek jak ma iść kłusem , ale np . jej ucho jest w moim kierunku , nie mam też problemów z kontrolowaniem jej tempa jak mówiłam , kobyła słucha , kręgosłup odgięty , szyja sztywna i tak się porusza . Hmm może ona zaprzęgana była kiedyś i stąd taka reakcja na wędzidło i kłus ?
kujka   new better life mode: on
13 sierpnia 2012 08:55
ja bym nie rezygnowala z patentow, tylko dala koniowi wiecej czasu. duzo, duzo przejsc i zmian tempa na lonzy i zobaczyc jak to bedzie po kilku razach - czy jakkolwiek lepiej.
i sprobowalabym z nisko zapietymi trojkatami.
dzięki , postaramy się cokolwiek ruszyć w kierunku rozluźnienia bez patentów . Nie będzie łatwe zadanie , ale mam nadzieje że damy radę .Ja musze sobie na to wszystko cierpliwość wyrobić odpowiednio 🙂



I to najlepsze z tego wszystkiego co możesz zrobić. Praca z ziemi. Brawo za intuicję.
Ja z wszystkimi młodymi końmi pracuję najpierw naturalem, 5 miesieczne żrebięta wchodzą do przyczepy bez problemu jakby się w niej urodziły  - potem praca na ląży to luzik - koń i człowiek muszą się zrozumieć to podstawa - trzymam kciuki
ps. też kiedyś -  kiedy mi nic nie wychodziło to były patenty - rózniaste -  i nic tylko rozczarowanie i rozdrażniony koń - ale u mnie to już na szczęście historia - pozdrawiam
kandawa1 wszystko pięknie ale czy to aby nie przegięcie w drugą stronę? Czy nie lepiej 5 miesięcznemu konikowi dać żyć a nie pakować je do przyczepy? Ofc są różne sytuacje, choroba nie choroba, no ale....
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
24 sierpnia 2012 20:02
Zorilla nie przesadzajmy 😉 Wchodzenie do przyczepy to nic strasznego. My ze źrebakami również ćwiczymy w ten sposób. Taka nauka trwa dosłownie kilka minut, a źrebak najczęściej za matką wchodzi nie mając żadnych oporów. Gdyby zdarzyła się tak jak piszesz np. choroba, to ja wolałabym wieźć konia, który wie, że przyczepa to nic strasznego, niż takiego, który nagle i na siłę został rzucony na głęboką wodę. Nasze źrebaki od pierwszych dni życia są czyszczone, po ok. 3 tyg. zaczynają podawać nogi. Myślę, że dla źrebaka to nie jest nic strasznego, a pomaga zaoszczędzić w późniejszych latach wiele nerwów zarówno konia jak i ludzi.
Tez prawda.
No dokładnie. O wiele mniej stresu potem i u ludzi i u koni, jak się od małego do pewnych rzeczy przyzwyczai. U mnie źrebaki od pierwszego dnia w kantarach i chodzą na dwór na uwiązach. Od razu zaczyna się nauka brania nóg, czyszczenia itd.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
24 sierpnia 2012 21:28
My kantary zakładamy po kilku tygodniach, wtedy też powoli maluch uczy się chodzić na uwiązie. Rok temu 6 miesięczny ogierek na wystawie źrebiąt wszedł do przyczepy ładniej niż jego matka  👍

Żeby nie było tak całkiem off topu, to pochwalę się sukcesem wychowawczym 😉 Migotka jest koniem w obsłudze idealnym, można z nią robić na co ma się ochotę, a koń grzecznie to znosi. Pod siodłem również większych problemów dotyczących buntów nie mamy, chociaż do idealnej jazdy brakuje nam (i mi i jej) baaaaardzo wiele. Schody zawsze zaczynały się przy pracy na lonży. Kobyła ewidentnie tego nie lubi i potrafi zaatakować człowieka, w zasadzie bardziej postraszyć niż zaatakować, ale jednak. Do tej pory na każde delikatne uniesienie bata, a czasem chociaż cmoknięcie, koń wbiegał na mnie pokazując zęby, ewentualnie przebiegała machając nogami koło mojej twarzy. Na początku wystraszyła mnie na tyle skutecznie, że na długo przestałam w ogóle ją lonżować. W końcu jednak wzięłam się za siebie i za nią. Obecnie może nie jest jeszcze super, ale ataki już się nie zdarzają, nauczyła się chodzić na lonży stępem (wcześniej nie było mowy o przejściu stępem więcej niż pół koła), ładnie zmienia chody, czasem w galopie pokaże jeszcze swoją złość, ale nie jest to w żaden sposób niebezpieczne, ot zwykłe bryknięcia, które mam nadzieję, że z czasem też znikną, tym bardziej, że konisko co raz lepiej reaguje na głos i każdą reprymendę głosową dzielnie przyjmuje. Ponieważ do tej pory nasza praca polegała wyłącznie na oduczeniu jej złych zachować, teraz zaczynamy bardziej konkretną pracę. Pierwsze lonżowania na czambonie mamy za sobą. Miga zrozumiała, że chodzenie na lonży to nie tylko bezsensowne kręcenie się w kółko i zaczyna całkiem fajnie pracować. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła pochwalić się zdjęciami konia, który naprawdę ładnie chodzi. 😉
Czasem udaje nam się rozluźnić  😜
Mam pod opieką ośmiolatka, który przez ostatnie trzy lata nic konstruktywnego po za wychodzeniem na pastwisko nie robił. Od jakichś 2 tygodni koń chodzi na lonży, średnio co drugi dzień po 10-15 minut na patencie aby odbudować plecy. Lonżuję go na gumach  i trochę się o nich naczytałam. Załączam zdjęcie i byłabym wdzięczna :kwiatek: gdyby ktoś mógł się wypowiedzieć czy to co robię idzie w dobrym kierunku.

ash   Sukces jest koloru blond....
27 sierpnia 2012 14:14
Szyja prosta, małe zaangażowanie zadu.
Osobiście jestem na NIE dla gum, mam złe doświadczenia z nimi na przykładzie kilku koni.
Wieczorem wrzucę zdjęcia jak mój koń chodzi na czambonie.
Blondek, spróbuj innego patentu, czambon lub wypinacze trójkątne
Zgadzam się z tym co wcześniej napisano, ale na litość boską nie przesadzajmy z "zaangażowaniem zadu", jakie Ty chcesz Ash zaangażowanie u takiego konia, po prostu kiepskie tempo.
A mój koń jak wygląda na gumach?  :kwiatek:
ash   Sukces jest koloru blond....
27 sierpnia 2012 14:43
jakie Ty chcesz Ash zaangażowanie u takiego konia, po prostu kiepskie tempo.


tak się składa, że mamy 14 letnią kobyłę pod opieką która ostatnie 6 lat spędziła na pastwisku i na lonży pracuje zdecydowanie lepiej niż ten koń na zdjęciu.
Da się.
A zaangażowanie zadu nie pojawia się od "ganiania" konia w kółko.
My dzisiaj pierwszy raz pracowaliśmy na gogu.
Jestem mile zaskoczona, koń też na początku był zaskoczony  😎
Dotarło że przejścia trzeba robić z głową w dole, i można wtedy być przepuszczalnym, a nie zadzierać łeb i się usztywniać i kogucić. Nawet niespodziewane spłoszenie i nafukanie gog szybko ujarzmił, ściągając łeb w dół, szyjka okrągła cud miód i orzeszki..
My kantary zakładamy po kilku tygodniach, wtedy też powoli maluch uczy się chodzić na uwiązie. Rok temu 6 miesięczny ogierek na wystawie źrebiąt wszedł do przyczepy ładniej niż jego matka  👍

Żeby nie było tak całkiem off topu, to pochwalę się sukcesem wychowawczym 😉 Migotka jest koniem w obsłudze idealnym, można z nią robić na co ma się ochotę, a koń grzecznie to znosi. Pod siodłem również większych problemów dotyczących buntów nie mamy, chociaż do idealnej jazdy brakuje nam (i mi i jej) baaaaardzo wiele. Schody zawsze zaczynały się przy pracy na lonży. Kobyła ewidentnie tego nie lubi i potrafi zaatakować człowieka, w zasadzie bardziej postraszyć niż zaatakować, ale jednak. Do tej pory na każde delikatne uniesienie bata, a czasem chociaż cmoknięcie, koń wbiegał na mnie pokazując zęby, ewentualnie przebiegała machając nogami koło mojej twarzy. Na początku wystraszyła mnie na tyle skutecznie, że na długo przestałam w ogóle ją lonżować. W końcu jednak wzięłam się za siebie i za nią. Obecnie może nie jest jeszcze super, ale ataki już się nie zdarzają, nauczyła się chodzić na lonży stępem (wcześniej nie było mowy o przejściu stępem więcej niż pół koła), ładnie zmienia chody, czasem w galopie pokaże jeszcze swoją złość, ale nie jest to w żaden sposób niebezpieczne, ot zwykłe bryknięcia, które mam nadzieję, że z czasem też znikną, tym bardziej, że konisko co raz lepiej reaguje na głos i każdą reprymendę głosową dzielnie przyjmuje. Ponieważ do tej pory nasza praca polegała wyłącznie na oduczeniu jej złych zachować, teraz zaczynamy bardziej konkretną pracę. Pierwsze lonżowania na czambonie mamy za sobą. Miga zrozumiała, że chodzenie na lonży to nie tylko bezsensowne kręcenie się w kółko i zaczyna całkiem fajnie pracować. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła pochwalić się zdjęciami konia, który naprawdę ładnie chodzi. 😉


NO i oto chodzi !!!!! ja żrebakom zakładam kantarki juz w pierwszych dniach życia tak na parę minut jak matka je w boksie. Ale gdzieś wyczytałam że kantarek żrebię powinno mieć cały czas natomiast ściąga się je matkom - ABY W CZASIE ZABAWY Z MATKĄ NIE WSADZIŁ KOPYTKA - dla mnie to bardzo logiczne choć tego sama nie stosuję. A wchodzenia do przyczepy uczę bardzo wcześnie -  I KOŃ MA WEJŚĆ SAM NIE ZE MNĄ -  a jak chcecie zobaczyć efekty to zaglądnijcie na mój fb. pozdrawiam
Jaki pas lepszy ? Z futrem Mustanga czy Yorka dokładnie ten http://www.gnl.pl/lonzowania-york-p-5132.html ?
D.dream, dla mnie to...byłoby obojętne. Jeśli masz wrażliwego konia to z futrem 😉 jeśli nie, to obojętnie.
ja mam ten z yorka już 4 rok i oprócz lekkiej rdzy na sprzączkach i nitach, wszytko jest ok.

ash, No, okej, da się, wszystko się da. 🙂 Tylko że na tym konkretnym zdjęciu ten konkretny koń wygląda jakby człapał, a nie energicznie pracował. I o to chyba Nevadzie chodziło...
Sankaritarina taaaak :kwiatek:
Jakiej długości są wypinacze trójkątne dla kuca?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się