Kącik Rekreanta cz. VI (2013)

Lov, a jeśli zanim "w końcu się przyzwyczai" po drodze dorobi się jakiejś solidnej kontuzji? Na zdrowy rozsądek Wątroby to nie mam się co zdawać, jemu wielu klepek w głowie brakuje.

Na razie razie wręczyłam mu żółtą kartkę i myślę - póki co będę go dalej tylko po robocie puszczać i obserwować. No i może dodatkowo zmniejszę i tak już nieduży padoczek pastuchem, on pastuch o dziwo szanuje i trzyma dystans.

Jak jest ślisko w zimie, to ja swoich koni nie puszczam i może to dziwne co napiszę, ale nie obserwuję u nich żadnych zmian w charakterze / zachowaniu. Mają identyczny poziom energii, w stajni i obsłudze są zrelaksowane, kontaktowe do ludzi. Żadnych objawów typu zobojętnienie, tępe gapienie się w ścianę, stereotypie, brak zainteresowania otoczeniem - nic kompletnie, co by pozwoliło mi wyciągnąć wniosek, że oto odczuwają jakiś dyskomfort. Kasztan w obecnym trybie też wygląda na zadowolonego z życia. Więc może nie gonić króliczka na siłę, bo będę potem w tym wątku bardzo płakać, jeśli coś się stanie 🙁

Afrodyta8, jeśli pytasz o moje konie, to Skwaróg, czyli gniady. Na koniec sierpnia będzie miał dyszkę 🙂
quanta, odnośnie tego padokowania - to nie zmniejszaj padoku tylko puść go na największy. Im większy padok tym mniej szaleństwa. Pamiętam jak sto lat temu próbowaliśmy Rewira doprowadzić do stanu padokowania, ale jak się tylko lepiej poczuł na rozruchu to musiałam z nim stępować po korytarzu w stajni bo na dworze było tak ostro. Na lonżowniku wyprawiał straszne rzeczy, a puszczony na ogromna łąkę przegalopował w dwie strony i zaczął jeść trawę. Zdecydowanie im mniej miejsca tym większe ryzyko kontuzji.
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
20 maja 2013 21:36
rewir ma rację,jak ma mnóstwo miejsca to nie musi ostro hamować,nacieszy się pobiegnie ile sił dwie rundki i będzie spokój.Przynajmniej tak zawsze było z końmi które znam 🙂 Na małym padoczku to nawet moja szkapa się dała radę uszkodzić bo akurat chciała się przebiec no i nie było miejsca na hamulec.
Lov   all my life is changin' every day.
20 maja 2013 21:50
quanta, też mi się wydaje, że dziewczyny mają racje. Zwłaszcza, jak jest trawa, a jak nie ma pastwisk to chociaż siano na padoku 😉
U mojego też nie było żadnego otępienia, poziom energii niby miał ten sam, ale dużo więcej tej złej- na kombinowanie, płoszenie się i inne tego typu. Na padoku się wyłazi i potem więcej oleju w głowie ma (o ile 5ciolatek może mieć olej w głowie 😁 )
A na hali też tak lata?
Duży padok odpada, puszczałam w zimie parę razy na pustą halę (spora jest) i to się kończy niestety zawsze tym:







Czyli cwałującym szaleńcem, który się ściga sam ze sobą do momentu, kiedy go banda zatrzyma i który robi wtedy sliding stopy :/ Mózg mu wraca dopiero jak się bardzo mocno zziaja, spoci i zmęczy, to nie są 2-3 kółka, tylko 20 minut korby, nawet jeśli puszczam delikwenta po pracy. Oczywiście przy szaleństwach podkowy lecą.
Chyba już wolę hamowanie z trzech baranów, niż z cwałopady, do której gość miał 100 metrów rozbiegu.

Każdy normalny koń, który by miał na padoku trawę, to zamiast dziczeć, by się zajął trawą, a ten chyba dość wybiórczo przetwarza rzeczywistość. Zabrany na trawę w ręku ma to samo - spokojnie się pasie, po czym odpala wroty bez uprzedzenia. Szczęściem chyba zapomniał trochę o swojej sile, bo na kantarze i uwiązie z łańcuszkiem daje się go całkiem karnie sprowadzić na ziemię.

No nic, może zmądrzeje, bo jeśli będzie kontynuował swoją kreatywność, to pozostanie mu się cieszyć światem na uwięzi i z dozorcą u boku  🙄
mils   ig: milen.ju
20 maja 2013 22:27
quanta jaka maszyna ze Skwarka! 🙂 A Rudy to chyba się trochę pomylił, na torze mógły biegać. 😁 Oby się przyzwycział do padokowania. 🙂
wymodelowana to prawda, dawno nie miałam takiego zapału do wsiadania. 🙂
Wojenka   on the desert you can't remember your name
20 maja 2013 22:43
Chyba każdy nie wychodzący na padok koń reaguje turbowrotkami po wypuszczeniu. Mój staruszek jak go kupiłam potrafił galopować przez 40 minut bez przerwy(chodził w owym czasie po 2 h dziennie w karuzeli), a potem wyskoczyć z padoku i udać się do stajni. Nie potrafił po prostu korzystać z wybiegu. Odkąd do mnie trafił-padokowany od rana do wieczora, rzadko kiedy nawet zakłusuje, o szaleństwach nie mówiąc (no, chyba, że dzień przed zawodami  😀iabeł: 😀iabeł: 😀iabeł🙂.
Mój Młody pojechał w trening wyścigowy 1 grudnia, byłam u niego w odwiedziny w Boże Narodzenie. Pańcia zlitowała się nad biednym, zaboksowanym koniem i chciała go wziąć na spacer w ręku do lasu, tak jak wtedy gdy był u mnie...Mniej więcej po przejściu 50 metrów od stajni, szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. Koń napakowany energią fruwał nade mną w ręku niczym balonik.
Także quanta, może po prostu za dużo energii z żarcia+boks=dymiąca czacha? Może trochę paszy energetycznej mu zdjąć do czasu zanim się nie ogarnie na padoku?
Wojenka, uuuu, no gdyby to było takie proste, to dała bym radę na to wpaść, żeby mu obciąć michę 😉 Rude Zombie i Karolek jedzą tyle samo (obydwa mniej niż Skwarek). Rudy pracuje codziennie i bez taryfy ulgowej, bo szlifujemy to, co jest dla niego trudne, a dziecko Karol sobie podróżuje 4 razy w tygodniu po pół godziny - i jest zdecydowanie normalne 😉
To, jaki koń ma charakter i ile zużywa energii jest jego w głowie, a nie tylko w ilości żarcia. Kiedyś już zaufałam jednej osobie i kupiłam temat, że uda się "uspokoić" Skwarka zabierając mu żarcie. Oczywiście Skwarek skwierczał i przypalał się dokładnie tak samo, jak na pełnym wikcie, tylko raz dwa wychudł na wiór, a mi było strasznie wstyd, że mój koń tak wygląda 🙁
Skwar też jest wesołkiem i ze 2-3 razy w roku wraca z padoku niekiedy bez podkowy, albo z przeoraną nogą (już się podczas różnych wyjazdów treningowych nasłuchałam, że lubię ryzyko, skoro tak puszczam konia na pełną wolność), ale właśnie u Skwarka to ryzyko jest dla mnie do zaakceptowania (mały i lekki konik, brak możliwości poważnego wygłupiania, stalowe folblucie nóżki i super solidne kopyta. Czyli 100% przeciwieństwo rudzielca).

Jeszcze tak a propos energii - tak po mojemu, to celem codziennej pracy jest również to, żeby koń miał jak najwięcej energii, tzn. rozwinął wydolność i wytrzymałość, z łatwością podejmował duży wysiłek i szybko się po nim regenerował. To w sumie niezbyt sprzyja padokowemu snuciu się noga za nogą heh 😉

A w ogóle to się cykam, bo ostatni raz jak podjęłam decyzję o nielimitowanym padokowaniu, to już po 6ciu dniach jej żałowałam i żałuję do dziś :/
quantanamera, wydaje mi się że Wojenka ma sporo racji,  mój kiedyś zawsze odpalał jakieś turbo doładowanie po wejściu na padok,  ciągle wracał bez podkowy.  To były czasy bardzo limitowanego padokowania na hipodromie.  Na początku wychodzenia co dzień na padok też sobie pozwalał na wiele.  Teraz raczej spaceruje wcinając trawę.  Ale co jakiś czas lubi się nakręcić,  wczoraj z padoku zszedł w pianie 😉 
Natomiast ma przełącznik tryb padok- praca.  Na padoku śpiący osiołek, po wyjściu na plac pełen energii.  Jak dochodzą skoki,  naładowany duracell 😉
Wojenka   on the desert you can't remember your name
21 maja 2013 07:41
Twoje konie i Twój wybór  🙂. Jakby mój koń w treningu stał w boksie i wychodził tylko na trening to bym miała przechlapane, właśnie ze względu na jego pobudliwość. A tak- wsiadam na zrelaksowanego konia, który całą swoją energię może przeznaczyć na wykonywanie stawianych mu zadań, a nie na głupoty.
Tydzień temu ten koń przeszedł zawody 80 km przyspieszając na każdej pętli, lecąc cały czas do przodu i całą swoją energię wkładając w wysiłek.
kujka   new better life mode: on
21 maja 2013 08:07
milu, ale czemu chcesz gniadego, kasztaniaki Ci sie znudzily??
trzymam kciuki i tak!

anai, piekny jest Twoj kon. za kazdym razem, jak go wstawiasz, to sie zachwycam!

quantanamera, powiem Ci szczerze, ze przez lata nie bylam jakas wielka fanka Watroby, ale chyba mi sie zmienia. Teraz dopiero zaczyna mi sie podobac! A ze Skwara zrobil sie Monster a nie Sparkling (Skwarkling) Pony.

Dzią faktycznie to wyglada nieciekawie z tymi herami. Nie dasz rady sama gumka mocno sciagnac wszystkich wlosow?
quanta ja z regóły uważam, że każdy koń powinien mieć prawo do przestrzeni ciut większej niż jego własny boks i do możliwości dreptania w wybranym przez siebie kierunku, słowem do odrobiny autonomii 😉 Szczerze mówiąc nie spotkałam się jeszcze z koniem, który by się do padokowania nie nadawał, ale nie wykluczam, że takie poczwarki istnieją i wtedy należy im dobrać taki rodzaj autonomicznego wypoczynku, który im nie zagraża. Jasne, najfajniej byłoby, gdyby takie Wątroby hasały sobie po hektarach łąk pełnych trawy nie tworząc przy tym dla siebie zagrożenia, a potem na pełnym luzie, ale ze stosownym powerem pracowały pod jeźdźcem. Najwyraźniej jest to niemożliwe, a jak nie widzisz w chłopaku napięcia spowodowanego brakiem padokowania, to widocznie spacery w ręku mu wystarczają!
Jestem jak najbardziej za padokowaniem, pod warunkiem,  koń nie tworzy zagrożenia dla siebie i innych. Sprawa byłaby bardziej skomplikowana, gdyby brak hasania luzem był dla Rudego problemem, ale najwyraźniej nie jest. A może p. Bienias ma na takich gagatków swoje sposoby? Albo któryś z wetów? 🙂
kujka, ojej, dzięki!  😡 Przekażę sierściuchowi 😉 Marzą mi się jakieś zdjęcia z jazdy, bo ostatnio mam same z trawy 😉

Dzionka mam ostatnio tak samo z włosami  😂 Nie umiem ich ogarnąć, po jeździe wystają mi z każdej strony. Czekam, aż urosną na tyle, że dam radę jakoś porządnie je związać 😉
rybka   Różowe okulary..
21 maja 2013 09:06
Q   popieram decyzje o pa dokowaniu konia po robocie i to pod nadzorem, wiem co znaczy mieć konia, który ma mega gorącą głowę. Wiele koni miałam pod opieką i kiedyś też uważałam, że każdego można bezkarnie puszczać na padok przyzwyczai się... niestety niektóre mają jednej klepki mniej, tej odpowiadającej za obycie na wolności, Wątrobiany ewidentnie tez nie ma tej klepki. Ja mojego również przyzwyczajałam powolnym powiększaniem padoku, pomysł z pastuchem jest bardzo dobry, jak ogarnie się na małym, możesz powoli dosłownie po metr próbować powiększać z czasem. Z mojego doświadczenia wiem, że istotne jest też aby to zawsze był ten sam padok, najlepiej CI sami kumple za płotem. Mój koń obecnie wychodzi na padok taki wielkości 4 kwaterek Garo, no ale on ma już 9 lat.. jednak nadal wyprowadzanie go na pandok inną ścieżką niż zwykle, naraża wyprowadzającego na prowadzenie lewitującego konia, a w stajni tej stoi już ponad 5 lat. Twój koń na pewno ma sporo ruchu, wyprowadzanie w ręku, praca, karu, to większe zajęcie dla inteligentnego konia, bo dostarcza bodźców, pozwala zająć umysł.
amnestria   no excuses ;)
21 maja 2013 09:15
Zgadzam się, to tak nie działa, że każdego da się puścić na padok i będzie super, i się zaaklimatyzuje i ogarnie. Niektóre konie wyskakują, niektóre biegają jak wściekłe, niektóre się stresują. Nie zawsze lekarstwem na wszystko jest wypuszczenie na padok.
To czasem jest ryzyko, którego nie warto podejmować. Odkąd mój koń załatwił się na rok czasu właśnie na padoku, zmieniłam podejście do sprawy. Choć on jest grzeczny (miewa tylko głupie pomysły) dość. Ale jakbym wiedziała, że każde wyjście na dwór = ryzyko kontuzji to poważnie bym się zastanowiła.

Już nie mówiąc o realnej wartości konia, bo nie oszukujmy się, ale to też ma znaczenie.

Aha - była kiedyś dyskusja na volcie odnośnie tego, że nie zawsze koń cały dzień padokowany = zrelaksowany i skoncentrowany na pracy. Niektóre wnioski były takie, że zbyt długie wypuszczanie na padok potrafi (nie każdego!) konia zamulić, sprawić, że na pracę siły mu już nie zostaje, bez względu na suplementację.
ash   Sukces jest koloru blond....
21 maja 2013 09:22

Aha - była kiedyś dyskusja na volcie odnośnie tego, że nie zawsze koń cały dzień padokowany = zrelaksowany i skoncentrowany na pracy. Niektóre wnioski były takie, że zbyt długie wypuszczanie na padok potrafi (nie każdego!) konia zamulić, sprawić, że na pracę siły mu już nie zostaje, bez względu na suplementację.


dokładnie! Optymalny czas na padokowanie mojego konia to 5-6h.
Po całym dniu padokowania, mój koń nie ma ani ochoty ani siły na nic.
Mój się trochę nudzi na padoku i jak jest za długo i nie daj boże pojawią się owady,  wraca do stajni 😉  Wydaje mi się,  że konie jednak są różne i każdy,  kto jakiś czas ma własnego zwierza jest w stanie stwierdzić,  co jest najbardziej optymalne dla tego szczególnego osobnika 😉
Tez bym nie przesadzala ze stwierdzeniem ze na duzym sie uspokoi bo ma duzo wolnosci. Puszczenie mojego na duzy padok skonczylo sie po 10-ciu minutach rozwaleniem w drobny mak drewnianej bramy oraz wygieciem metalowego slupa swoim ciałem. Fajnie ze sie wygalopował ale o mały włos a miałabym po koniu.. Na lonzowniku jest ok.
Też jestem za podejściem indywidualnym. Jedne konie mając całe pastwicho trawy będą zapitalać w kółko i bitą godzinę (patrz Wróbelek Forty 🙂 ) aż się nie uszkodzą, a inne mogą cały dzień żreć, a potem na wieczór dać z siebie 100% na treningu skokowym. A propos - dzisiaj zastałam mojego konia leżącego plackiem na boku na pastwisku. Leżał w wysokiej trawie i już spanikowałam, że go nie ma 😀

kujka, ja mówię tobie, że gumka nie dała rady. Miałam jeszcze z 5 wsuwek i to chyba pogorszyło tylko sprawę 🙂 Kupię tą siateczkę, będę miała spokój.

anai, no właśnie ja mam takie włosy ni długie ni krótkie, do tego grzywka - też mi je trudno ogarnąć! Na siłowni mam to samo, po 10 minutach już włosy żyją swoim życiem 🙂
Dzionka, ja Cię rozumiem - jak miałam takie włosy, że nie bardzo je coś łapało to na zawody koniecznie spinka z siateczką, dookoła takie płaściutkie spinki + lakier do włosów. 🙂
mój koń też był z takich, co na padoku ganiał od jednej do drugiej strony  i cały mokry, ale ciągle jakaś kontuzja,  więc  ciągle stał i wychodził w kratkę, potem przez  6 mcy też miał ruch tylko kontrolowany
długo miał też tylko kwaterkę 4x4 bo po urazie rzepki brykał w boksie, więc ogrodziłam mu pastuchem,  powiesiłam siatkę z sianem, próbował brykać ale się niezbyt dało więc po 2-3 dniach przestał próbować - stał tam cały dzień , siano miał w siatce z małymi oczkami i nastał spokój 🙂

teraz jest w końskim raju  😍 chodzi 10-12 h na łąkę, rano najpierw ma karuzelę ponad godzinkę, po południu ma trening
na jeździe rześki, chodzi pod siodłem 5 x w tygodniu, w wolny dzień ma 2 x dziennie karuzelę i łąkę, jest spokój, rzadko ma odpały na padoku,chyba, że  wieje i bardziej rześka pogoda to pogalopuje, bryknie jak to on

ale trzeba znaleźć złoty środek - może obok jakiś spokojny koń, siano, trawa, mniejszy czy większy padok itd
Tylko my tu gadamy o kompletnie innych koniach niż ma Quanta. Ja stawiam na to, że koni tak elektrycznych i w pewien sposób pobudliwych na tym forum to jest kilka. I nie mówię tu o "oszołomstwie" typu lata jak wariat i płoszy się od byle czego tylko o koniu, który został wyhodowany tak, aby całym sobą odbierać jak najdelikatniejsze impulsy - owszem, podczas jazdy, ale raczej jeszcze nie wymyślono przycisku do wyłączania takiego stanu. Bo on się pewnie nie płoszy - jego po prostu świat podnieca. Chcemy koni, które są elektryczne, non stop chętne do pracy, odbierające mikro przekazy naszego ciała i do tego zakładające nogi za uszy 😉, poruszające się najlepiej pasażem tuż po wyźrebieniu (no to w ramach żartu) to nie ma co oczekiwać, że te same konie wyjdą spokojnie na padok i będą sobie trawkę skubać nie zwracając uwagi na świat dookoła. Dlatego trzeba wszystko dopasować do konkretnego konia i jego potrzeb i możliwości. Ja wiem, że zaraz się odezwą, że koń to koń - ale to chyba nie do końca tak - jednak się chyba trochę różnią. Jak psy, koty czy inne zwierzęta. Potrzeby podobne mają wszystkie, ale sposoby i intensywność ich zaspokajania może być kompletnie różna.
ash   Sukces jest koloru blond....
21 maja 2013 12:43


kujka, ja mówię tobie, że gumka nie dała rady. Miałam jeszcze z 5 wsuwek i to chyba pogorszyło tylko sprawę 🙂 Kupię tą siateczkę, będę miała spokój.



Ja ci sprezentuje. Dostałam taką, ale mi nie potrzebna bo się nigdzie nie wybieram poza stajnię 😀
Gillian   four letter word
21 maja 2013 12:46
ja też mogę oddać siatkę bo nie umiem jej używać 😉
Dzisiejszy terenik i klasyczne zdjęcia w rzepaku 😀 Czy jest ktoś kto takich nie ma ? 😀

Wróciliśmy lekko zgrzani.
Wnioski z terenu dzisiejszego:
ruszysz Portka do kłusa to z chęcią wejdzie w cwał i zapomnij o zatrzymaniu 🙂
20 lat na karku, dusza 5 letniej wyścigówki 🙂
ja właśnie po raz setny leczę konia  - tym razem właśnie po wypuszczaniu na padok -po godzinnej jeździe, pod kontrolą itd. Po raz kolejny potwierdza się, że mój koń, mimo pełnoletności,  jest nie do ogarnięcia, a kulawizna nie przeszkadza mu następnego dnia dalej brykać. Więc na prawdę nie z każdym koniem się da...
ekuss   Töltem przez życie
21 maja 2013 15:15
Mnie się wydaje,że takie konie nie-padokowalne wynikają z tego,że często od małego stoją w stajni... tutaj koń pierwsze 3-4 lata życia spędza na pastwisku i uczy się jak ma się zachowywać. Jak zaczynają trening to wychodzą na małe padoki,a latem znowu na ogromne pastwiska i nigdy nie słyszałam by jakiś koń non stop biegał (niektóre przez pierwszą godzinę czy 2 lekko wariują,ale potem widzą,że reszty to nie rusza i robią to co one-skubią trawkę). Chociaż na islandzkim padoku koń też zbytnio szaleć nie może,bo by się zabił,albo w najlepszym wypadku nogi połamał.
To czasem jest ryzyko, którego nie warto podejmować. Odkąd mój koń załatwił się na rok czasu właśnie na padoku, zmieniłam podejście do sprawy. Choć on jest grzeczny (miewa tylko głupie pomysły) dość. Ale jakbym wiedziała, że każde wyjście na dwór = ryzyko kontuzji to poważnie bym się zastanowiła.


Toć każde wyjście na padok= ryzyko kontuzji. Nawet wyjście na trening się z tym wiąże.

Ja mojego zwierza leczyłam ponad rok, dopiero wraca do pracy. W niedzielę przyjechałam do stajni, a Ed miał nogę jak bania. Oczywiście tą samą którą rok leczyliśmy. Koń miał 5 dni wolnego od siodła, chodził tylko na lonżę i na padok. Nie wiem co się stało, czy na padoku czy w boksie czy na lonży, nie dowiem się zapewne nigdy. Takie życie, kupując konia, posiadamy żywy organizm, którego nie da się zapakować w pokrowiec po użyciu i wyciągnąć w takim samym stanie. Nie ma gwarancji. Ja uważam że każdego konia da się padokować. Myślałam też, na podstawie przykładów w stajni że zdarzają się czasem beznadziejne przypadki, ale jak się po czasie okazało, nawet one są w stanie wychodzić na padok.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
21 maja 2013 16:07
Zgadzam się w 100% z Ekuss. Koń, który był trzymany w boksie od małego będzie szaleć na padoku. Taki ludzki twór, jak łyse koty.

Zależy tylko ile właściciel ma pieniędzy na  leczenie  😉 5 dni lonży wobec kilku tysięcy wydanych na naprawdę poważne kontuzje nie jest dobrym przykładem
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się