odrobaczanie

leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
29 października 2013 20:46
a ja mam pytanie dziewczyny. Odrobaczacie się jakoś? Może dziwne pytanie. Ale ja często o tym myślę. Bo w sumie zobaczcie. Konie się tarzają często w odchodach. Potem je czyścimy. Często wsuwamy szczerząc zęby i gadając to co z sierści zleci 🙂 Odrobaczamy nasze zwierzęta, często kilka razy w roku. A co z nami ? Czasem ludzie mają pasożyty przez wiele lat zupełnie bezobjawowo.
To ja zadam pytanie - czy któreś pasożyty końskie przenoszą się na ludzi, jesteśmy ich żywicielami? Chyba nie? Nawet wszy końskie nie przenoszą się na ludzi. Psie i kocie pasożyty wewnętrzne owszem. Więcej ludzi ma domowe czworonogi niż konie a nie okupują aptek 😉
dea   primum non nocere
29 października 2013 21:33
Ja się obawiam, że glistę kocią mogę mieć. Od koni raczej nic nie złapię 😉 ale ostatnie badanie krwi - eozynofile w górnej granicy normy - mam nadzieję, że dużo tego nie nazbierałam  😜

klapcio89 - AFAIK nie ma (przynajmniej na polskim rynku) past na 800kg. Największe jakie widziałam to Equimax na 750kg. Radzę kupić dwie i zużyć półtorej, poszukać jakiegoś właściciela drugiego dużego konia i opchnąć mu drugą połowę (czyli: w dwie osoby kupić trzy tubki). Ja mam o tyle łatwiej, że mam dwie duże kobyły 🙂 więc po prostu kupuję o jedną pastę więcej i dzielę między nie.
Nie odrobaczaj mniejszą dawką niż zalecana!
leosky, ja sie odrobaczam (nie ze wzgledu na konie). Leki przepisuje mi wet, bo lekarza rodzinnego mam conajmniej niedouczonego 😉
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
30 października 2013 08:22
dea equimax w tabletkach jest na 800kg
dea   primum non nocere
30 października 2013 08:27
OK, dzięki za info.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
30 października 2013 08:33
Byłam na klinice weterynaryjnej w uk jakiś czas temu, weterynarze tutaj zalecają (mając konia zdrowego oczywiście)
odrobaczać co roku, mówili o uodpornieniu na skład w pastach, wydelikaceniu konia etc, jeśli nie widzimy nic co
wskazuje na zarobaczenie- nie powinniśmy tego robić.

Do wielu hodowców taka informacja bardzo przemówiła, do mnie jednak tak średnio.

Pramox za 60zł? Toż to jak za darmo
famka   hrabia Monte Kopytko
30 października 2013 08:36
dlatego też nie powinno się co roku odrobaczać ciągle jedną i tą samą pastą,
ale jakoś do mnie nie przemawia żeby konia nie odrobaczać regularnie, bałabym się momentu że nagle okaże się "że koniowatemu glisty nosem i uszami wychodzą" :/
dea   primum non nocere
30 października 2013 10:39
Tak, nie powinno się co roku jedną i tą samą... to niech ktoś znajdzie zastępnik dla iwermektyny... Ewentualnie moksydektyna jeszcze - i koniec. Niczym innym gzów się nie ubije. Szkoda, że abamektyna w Polsce "odpadła". Na prazikwantel też niespecjalnie jest alternatywa (tasiemce). Niby pyrantel, ale testowałam u nas - nieskuteczny, nawet w dwukrotniej dawce (z zalecenia weterynarza).

Uważam, że lepszą strategią jest odrobaczać rzadziej, obserwując konie i skupiać się na polityce czystości środowiska, niż dawać za małe dawki past albo słabe, nieskuteczne środki* "ku uspokojeniu psychiki" = "koń odrobaczony".

* np. fenbendazol w jednorazowej, pojedynczej dawce (panacur) albo pyrantel (antiverm).
No właśnie - każdy skupia się na tym "nie odrobaczać jedną i tą samą pastą". Raczej powinno być "tą samą substancją czynną". Nawet tu na forum ludzie myślą, że np. grovermina i antiwerm to to samo tylko inna nazwa, albo odrobaczają "różnymi" pastami np. wiosną grovermina jesienią equalan - jedno i drugie to iwermektyna różnica w cenie i producencie. Niestety jesteśmy skazani na iwermektynę i pochodne w walce z gzami, ale odrobaczać trzeba z głową, a i tak nie ma konia w 100% czystego od pasożytów. Nawet iwermektyna nie wybija wszystkich stadiów larwalnych robali - najbardziej upierdliwa jest chyba walka z słupkowcami na których jaja nie działa nic i trzeba robić kilka serii odrobaczań w odpowiednich odstępach żeby opanować ich inwazję.
famka   hrabia Monte Kopytko
30 października 2013 10:58
tak oczywiście macie rację, może źle sformułowałam swoją wypowiedź
tak dla poprawki moja ściągawka
klapcio89   Walczący z cieniem...
30 października 2013 13:54
dea, a jak cenowo wygląda equimax?? 🙂
dea   primum non nocere
30 października 2013 14:04
zielona_stajnia - na larwy słupkowców małych działa fenbendazol w dwukrotnej dawce, pięć dni z rzędu (w sumie 10 dawek). Potwierdzona skuteczność - a było neverending story 🙂 Jeszcze podobno moksydektyna (w pojedynczej dawce) jakąś niezerową część larw tłucze. Wolę fenbendazol - zimowe odrobaczanie właśnie "słupkowcowe" naszym robię. Na jesień mamy iwermektynę+prazikwantel, więc następne może mieć węższe spektrum.

Swoją droga te słupki to były frustrujące - dwa, trzy tygodnie po odrobaczeniu rozbiegająca się kupa, pełna czerwonych niteczek  😵 i tak dwa razy, zanim westchnęłam ciężko i zaczęłam jednak czytać o tych substancjach aktywnych i na co działają 😉

klapcio89 - normalnie u weta około 80-90zł najczęściej - bywa trochę taniej albo trochę drożej. Można sprowadzić ze Stanów i wtedy się czasem udaje osiągnąć 40-50zł, ale to się trzeba większą grupą dogadać (koszt przesyłki ma spory udział). U nas w tym roku iwermektyna z prazikwantelem na jesienne odrobaczenie wyszła po 36zł za 600kg 🙂 Opłaca się myśleć perspektywicznie i zaopatrzeć się z wyprzedzeniem w środki, najlepiej dla całej stajni.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
30 października 2013 14:10
Do kiedy (kiedy najlepiej to zrobić)  wskazane jest odrobaczanie pod kątem gzawicy?
edit : lit 😉
famka   hrabia Monte Kopytko
30 października 2013 14:14
za equimax płaciłam wczoraj 85 zł
Do kiedy (kiedy najlepiej to zrobić)  wskazane jest odrobaczanie pod kątem gzawicy?
edit : lit 😉

na dniach, zdaje się, ze ksiązkowo za optymalny termin przyjmuje się początek listopada. Ja jutro będe podawać pastę
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
13 listopada 2013 09:58
Pierwszy raz od trzech lat , po odrobaczeniu zauważyłam w kupie robaki. Nie wiem, czy ma to przypadkiem związek ze zmianą sposobu podawania pasty  z dopaszczowego na dożarciowy. Wymieszałam pastę z jedzeniem w dawce wiekszej o jakies 200kg niż dawka zalecana. Konie wszystko zjadły. I od razu wylazły robale. A przy wcześniejszych odrobaczeniach nic nie zauwzyłam. Zdarzało się bowiem, ze przy podawaniu konie część pasty zwyczajowo wypluwały. Co do robaków to było ich po 2-3 sztuki w kilku kupach. Czerwonawe, długie na ok 1 cm i grube na ok 3-4 mm. Wyglądają na larwy gza, ale pewna nie jestem. Zostawiłam jednego  dla weta żeby przy okazji zobaczył, ale nie wiem czy robal dotrwa bo wet ma być dopiero w sobotę. W związku z pojawieniem się robali w kupie zastanawiam się, czy jest konieczność powtórzenia odrobaczenia w niedługim czasie.
dea   primum non nocere
13 listopada 2013 10:13
Jeśli wyglądają bardziej na takie podłużne, "prążkowane" grubasy niż na nitki, to są to gzy. Pod ich kątem raczej nie trzeba odrobaczać ponownie.

M.in. z powodu tego, że może się zdarzyć, że koń wypluje część pasty, naprawdę trzeba dawać dawki większe niż zalecane - i trąbię o tym odkąd sama odkryłam jakie to ważne. Chociaż moje nie plują akurat - dostają bobofruta, pastę, bobofruta i raczej domyślnym zachowaniem na widok strzykawki jest łyknąć wszystko niż pluć 🙂
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
13 listopada 2013 10:22
Aha to czyli chyba gzy, bo były prążkowane.
Z bobofrutem nie próbowałam, ale może następnym razem.

Ostatnio w myśl lepiej więcej niż za mało strułam nieco przygarniętego kota. Nie będąc pewna czy zjadł to co dałam  (trochę wypluł) dałam drugą połowę tabl. Kot nie chciał jeść przez kilka dni. Na szczescie w końcu apetyt wrócił do normy i znów jest żebrakiem przy każdym otwarciu lodówki.
dea   primum non nocere
13 listopada 2013 10:30
Możesz bez odrobaczania - kupujesz słoiczek "marchewki ze słodkim jabłkiem" (albo odwrotnie, nie pamiętam), strzykawka po paście albo zwykła 20ml - nabierasz i karmisz konia. Nawet lepiej początkowo bez pasty poćwiczyć. Jak się dobre skojarzenie ze strzykawką utrwali, to jeden słoiczek u nas starcza na 3 konie. Pewnie i na wszystkie by wystarczył, ale one tak to lubią, że dajemy im trochę więcej niż "musimy" 😉
A widok jak wchodzimy na padok celem odrobaczenia i konie się pchają do strzykawki - bezcenny 🙂 Starszym nawet kantarów nie trzeba zakładać.
Ważne, żeby doprowadzić do tego, że koń wyraźnie łyka to, co dostaje, nie próbuje memłać. Bo tak, na początku "domyślnie" plują, nawet tą marchewką z jabłkiem.

Żeby nie było, że to mój pomysł - patent od forumowej Teodory  :kwiatek:  Prosty i skuteczny.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
13 listopada 2013 12:37
Do kiedy (kiedy najlepiej to zrobić)  wskazane jest odrobaczanie pod kątem gzawicy?
edit : lit 😉



w Anglii zalecane po pierwszych przymrozkach🙂
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
03 grudnia 2013 22:50
Właśnie przyszły wyniki badania kału: u koni stwierdzono od pojedynczych do bardzo licznych jaj nicieni z rodziny Strongylidae (słupkowce).
Rano robiąc cotygodniowe szorowanie pastwiskowej wanny znalazłam pływające "glistki" - czerwone, mocno ruchliwe. Okropne!  😵 

Ostatnio były odrobaczaliśmy iwermektyną, więc chyba wypróbujemy fenbenat.
dea, podzielisz się info jakie będą dawki dla koni?
Może uda się to załatwić raz a dobrze.

Możesz bez odrobaczania - kupujesz słoiczek "marchewki ze słodkim jabłkiem" (albo odwrotnie, nie pamiętam), strzykawka po paście albo zwykła 20ml - nabierasz i karmisz konia. Nawet lepiej początkowo bez pasty poćwiczyć. Jak się dobre skojarzenie ze strzykawką utrwali, to jeden słoiczek u nas starcza na 3 konie. Pewnie i na wszystkie by wystarczył, ale one tak to lubią, że dajemy im trochę więcej niż "musimy" 😉
A widok jak wchodzimy na padok celem odrobaczenia i konie się pchają do strzykawki - bezcenny 🙂 Starszym nawet kantarów nie trzeba zakładać.
Ważne, żeby doprowadzić do tego, że koń wyraźnie łyka to, co dostaje, nie próbuje memłać. Bo tak, na początku "domyślnie" plują, nawet tą marchewką z jabłkiem.

Żeby nie było, że to mój pomysł - patent od forumowej Teodory  :kwiatek:  Prosty i skuteczny.

Genialne!
Na_biegunach inwazję strongolidów zwalaczałam u swoich koni fenbenatem dobre pół roku. Dawki chemii spore, włącznie z kuracją 3 dni z rzędu - przerwa - znów 3 dni z rzędu + każdorazowo szorowanie i odkażanie boksów, sprzątanie i zmiany pastwisk  😵
Wydałam na kurację jakieś bajońskie sumy (pomimo, że jednorazowo nie wychodziło drogo) nie wspominając o wpływie na same konie.
Suma summarum walkę wygrałam dzięki paście 2 składnikowej (typu Equest Pramox) a fenbenat (i ivermektynę) włożyłam między bajki raczej  😉
ale Equest Pramox w pojedyńczej dawce też nie wybije słupkowców - owszem wybije ale nie jaja, a "konstrukcja" słupkowców w tłumaczeniu na chłopski rozum jest taka. Mamy inwazję - odrobaczamy, wybijamy osobniki dorosłe, ewentualnie larwy (zależy od preparatu), po około tygodniu w świeżych kupach można znaleźć ciemnoczerwone/bordowe małe niteczki - nowe pokolenie słupkowców, które na wieść, że jest więcej żarcia, bo tamte wytłukliśmy wykluło się z jaj.
U mnie z powodzeniem wystarczyło odrobaczenie iwermektyną - były to serie 4 co bodajże 7 dni - powinien to dobrać dobrze ogarnięty wet.
Na_biegunach - to co znalazłaś w wannie to nie słupkowce - słupkowce po kilku-kilkunastu minutach po opuszczeniu konia zdychają - zasychają tak, że nawet w kupie gołym okiem je ciężko znaleźć. No i opuszczają konia tyłem 😉, więc musiałby Ci jakiś do tej wanny narobić i są mało ruchliwe. Robaki z Twojego zdjęcia to najprawdopodobniej młodziutkie dżdżownice, szukając wilgoci bardzo często włażą do wiader, pojemników, wanien
zielona_stajnia dostały 2 dawki w odstępie - nie pamiętam jakim (to mi dobrze ogarnięty wet ogarnął) cała sprawa sprzed 8 czy 10 lat... Niestety wówczas korzytstałam z usług mniej ogarniętego weta - stąd pomysł z "milionem dawek" fenbenazolu. Po zmianie weta zmieniłam środek i pozbyłam się słupkowców
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
04 grudnia 2013 11:01
Co do kupowania środków odrobaczających- polecam kupowanie w hurtowniach weterynaryjnych. Weterynarz potrafił brać za pastę 2x więcej niż była cena w hurtowni (w której sam się zaopatrywał). Zresztą w hurtowni jest większy wybór środków odrobaczających (wet miał tylko Groverminę).
Mój koń był u poprzedniej właścicielki odrobaczany iniekcyjnie (iwermektyną), u mnie pastą. Ale nie miałam problemów z podaniem- koń zjadał ją bez problemu. Tylko raz jakaś mu nie odpowiadała, to podałam mu ją na wysuszonej kromce chleba. Przed i po odrobaczaniu starałam się kontrolować jego gówniaki, czy są jakieś robale. Były raz (po odrobaczaniu), a że koń musiał chodzić po tym samym pastwisku (sprzątałam je), to po 3-4 m-cach widziałam znów te same świństwo (przed sprzedażą konia). Poinformowałam nabywcę konia, że koń jest już do odrobaczenia (żeby nie było).
Dementek fakt, że nie widać pasożytów w odchodach nie oznacza wcale, że koń nie jest zarobaczony
Co więcej - jeśl ipasożyty widać - oznacza to najczęściej, że zarobaczony jest mocno...

Co do hurtowni weterynaryjnych - nie każda sprzedaje środki człowiekowi "z ulicy".  U mnie np. tylko lek wet moze tam kupować... No i nie każdy wet narzuca takie marże  😀
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
04 grudnia 2013 11:22
Wiem, że nie zawsze widać robale, więc regularnie odrobaczałam, starając się stosować pasty o różnym składzie. I wiem, że nie każdy wet narzuca ceny z kosmosu- ten akurat tak robi. A w tej hurtowni to raz, jak sprzedawała p. weterynarz, musiałam podać swoje dane i konia.
Dodam, że w hurtowni kupowałam tylko środki na odrobaczanie konia. Szczepionki przeciwko grypie brałam u weterynarza.
Ja kupiłam przy wyjeździe z Niemiec od weta kilka past na odrobaczenie w tym Equesta. Jutro odrobaczę moje pindy,mam nadzieję,że nic nie wylezie. Chociaż w kupach nic nie zauważyłam,wyglądają tak samo,ale wiadomo to może być "cisza przed burzą",więc wolę je odrobaczyć i mieć spokój w głowie.
Te czerwone robale w wannie to larwy ochotki , ,,larwy komarów"🙂. Można tym karmić rybki akwariowe albo używać jako przynęte na ryby 🙂.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się