Jak ogarnąć finanse?

długi czas liczyłam wydatki, dokładnie, w zeszycie (bo wtedy jeszcze kompów nie było)
Potem w excelu.
Od kilku lat nie liczę. Mniej-wiecej wydaje na tym samym poziomie.
Ale planuje tzw. budżet roczny - co obecnie muszę zrobić (bo styczeń) - czyli mniej wiecej wypisuje ile w danym miesiącu wydam (końie, np. wakacje, "większe wydatki" itd)

Ja mam "schizę" od wczesnej młodości, ze nie będę miała za co żyć. Raczej mi to minie, bo to cecha charakteru.
Z drugiej strony nigdy nie byłam w sytuacji "noża na gardle" wiec nie wiem dlaczego.
a moim zdaniem lepiej dojechać samochodem. proste przyczyny:
- stajnie są często w mało popularnych miejscach-mało komunikacji. wolę zapłacić więcej ale nie marznąć.
-jak mam jechać z przesiadkami kilka godzin to oszczędzam mój czas jadąc samochodem.
-zawsze można dogadać się z kimś w kwestii transportu i jezdzić wspólnie, wam tedy koszty maleją.
- maszerując z buta czy czekając na przesiadki można zmarznąć i cała chęć do pracy... maleje. a chcemy być przecież pełni wigoru.

ja mam oczywistą radę dla chcących "Zarabiać" na koniach. wszelka rekreacja czy hotel nie mają sensu bez dojazdu mpk czy pks. tylko specjalistyczne, drogie ośrodki mają szansę na dość bogatych klientów, żeby daleko dojeżdzali, więc niestety trzeba się usadowić blisko miasta.
A zeby ograniczyc koszty paliwa dojezdzajac do pracy - latem jezdze motocyklem  😁 Zawsze pali mniej niz samochod :p
Angeel, ojć w sumie to i racja, ale jakbym nawet liczyła bez ulgi to miesięczny wychodzi 116 czyli ok 4 zł/dzień w dwie strony. Przynajmniej tutaj. Autem wychodzi więcej ta odległość. Nie pamiętam ile wychodziło autem, ale google mówi że 12 zł w jedną stronę czyli 24zł/dzień czyli 720 zł miesięcznie. Nawet za gaz (a nie mam auta na gaz) nie wyszłoby 116zł. Nie wiem jak z biletami gdzie indziej, mówię jak jest u mnie,  ale ja do Kwidzyna w jedną stronę wydaję na bilet ok 15 zł  (normalny 22) więc wydaje mi się to aż nieprawdopodobne, żeby autem wychodziło taniej ;o

Chyba że google przekłamuje, w każdym razie kilka miesięcy temu liczyłam autentyczne koszta i wychodziło mi równie dużo.
Ja tak jak Nirw- robię mix żarcia sama. Gnieciony owies, a do tego prawie codziennie kukurydza gnieciona+ otręby, słonecznik i 2 razy w tyg siemię. Koszt w ogóle bez porównania do musli, a i radocha jest i koń b ładnie wygląda. Nawet przy małej ilości czasu do ogarnięcia.
o i jeszcze jedno,
Optymalizacja stajni.
Stałam w drogim pensjonacie - dokładnie 4 km od domu.
U konia byłam codziennie - co drugi dzień. Autem.
Teraz stoję w o wiele tańszym pensjonacie 14 km od domu. Przy dwóch koniach.
Jeżdzę 2-3 żyć na tycdzień. (Z powodu braku czasu)
Przy jednym koniu nadal stałabym w tym drogim.
Dlaczego?
Bo licząc paliwo OPŁACAŁO sie stać w drogim.
Obliczalam to dokładnie.
Dla mnie dojazdy samochodem są po prostu bezcenne, komunikacja miejsca to absolutna ostateczność. Nie jestem w stanie znieść smrodu, tłoku, powolnej jazdy najczęściej na stojąco i wielką torbą. Zanim dojadę mam mdłości i dużo czasu mija zanim dojdę do siebie.
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie 😀

Najlepsza jest jazda na wymianę jak Nord

Dodofon 4 km to marzenie, to jak porządny spacer.
Ja np. mieszkam na wsi i dojazd komunikacja miejska do stajni jest totalnie kosmiczny. Przy dobrych wiatrach zajmowalby mi jakas godzine - samochodem 20min. Jezdzac codziennie, zima, wieczorami po prostu nie wyobrazam sobie jezdzic autobusami. Zwlaszcza przy koniecznosci przesiadki i dopasowania jednego busa do drugiego robi sie to wrecz niemozliwe.
Pasja tylko w Excelu jest nieopłacalna.


🚫 jakie piękne!  😍
Angeel, no to akurat fakt, ja mam dojazd łatwy, ale daleko więc 2h dziennie z życia wyjęte. ale nie stać mnie na wydawanie 700zł na paliwo ;/
Dojeżdżać do stajni z kimś na zmianę i mniej się przepala

Jedzenie kupować w Auchan

Ciuchy kupować w Jomo (lumpeks)

Buty kupować w ZMaxie ( centrum chińskie)

Wmówić sobie że e-szlag jest spoko i ograniczyć jaranie zwykłych (100 zł na plus u mnie w mies)

Grać w lotto raz w tyg ( 😉 )

Nie myć samochodu

Wmówić sobie, że w tym miesiącu już poszalalam bo kupiłam szampony do firmy/ zaplacilam podatek kwartalny/ kupiłam materiały do firmy/ wydalam kasę na firmę więc już poszalalam nie?  🏇

I tak leci. I tylko czasem jest mi przykro że nie mogę sobie kupić wedzonej kury, trwałych butow, nowych ciuchow, i zatankować za więcej niż 30-50 zł mojego biednego zapowietrzonego diesla. Jest mi przykro tylko czasem tak średnio 2-3 razy w tyg. Że mam konia jest mi przykro tylko jak koń chory lub ja chora. Więc chyba się opłaca 😉
Ogarnąć finanse ?? Przy koniach ? Hahahahaha.... dobry żart.
za waszą radą poświęciłam właśnie 30 min na tabelkę excel tylko na ten miesiąc (17 dni! )

szczerze to mnie zatkało ile już wydałam 😲 nie spodziewałam się takiej kwoty.
Miesiąc dla mnie finansowo bardzo ciężki, bo zapłaciłam za realizacje swojego marzenia (końskiego), ale są to ogromne pieniadze! 😵 🤬

Excel moim przyjacielem jest... 😁
escada, podoba mi się twój ogląd sytuacji 🙂. Szczególnie to "nie myć samochodu" 😀.  A w ogóle chyba od ciebie kiedyś kupiłam buty "oficerkopodbne" w których jeździłam... ze 2 lata🤣.

Żal mi, że w zasadzie już nie ma "okazji". Polowania po ogłoszeniach na perełki.  Ceny są już realne i niemałe. Promocje... hmm. Tylko te ok. 50% czasem(!) warte uwagi. Na pewno bardziej opłaca się NIE kupić, niż kupić bo 5 PLN mniej 🙁

Wewnętrzny rygor jest ważny. Coś w stylu: "kupię, ale nie dziś" 🙂 Bo ze sprzętem to jest urwanie głowy. A uprzedzał mnie mąż, gdy kalkulowałam koszta utrzymania konia: drugie tyle pójdzie na sprzęt! (i koński i ludzki) Że co? A gdy sumiennie podliczyć - drugie tyle idzie 🙁 (albo - by szło, gdyby nie rygor). I to oszczędzając 🙁 i bez żadnych wymyślności.
Ogólnie polecam: lepsze jest wrogiem dobrego. Zmieniać, gdy coś się NIE NADAJE. Szkodzi, zniszczone, pawia już puszczamy na widok... A nie bo "takie zawsze chciałam mieć" albo "a może to wędzidło będzie lepsze???" (bo takie ładne 🙂😉

Ja sobie sporo szyję, przerabiam, naprawiam. Mąż ogarnia rymarkę - naprawy. Ba! Zadnie ochraniacze koń nosi... przemalowane 😁 Bo były taniutkie - tylko w "niemożliwym" kolorze.
Sporo rzeczy kupuję w lumpeksach. Mam świetne sztyblety za... 2 PLN. Zimowe stajenne za 4. Po nabyciu wrzucam buty do pralki 🙂 Skórzane ciepłe rękawiczki za 0 - bo tkwiły zapomniane w kieszeni kurtki. Marynarki, bluzki na zawody - kwestia wymiany kołnierzyka.

Zawody. Ciężka sprawa. Pół biedy, gdy się stacjonuje tam, gdzie zawody Bywają (albo bardzo niedaleko). Na pewno nie opłaca się jechać na zawody, gdy coś akurat szwankuje. Jak lubię nadzieję, to jest to... kosztowny pomysł. Pomysł pt. "a może na zawodach akurat wypali". Nie to, że wszystko musi być idealnie - ale gdy wyraźnie "zatarte" - odpuścić.

W "oszczędzaniu na zapałkach" jestem dobra. Że wolałabym wykorzystać ten czas, żeby zarobić? No wolałabym, ale "tak krawiec kraje, jak mu materii staje". Zaciskać pasa umiem - w końcu robię to bez przerwy, bo wszak stale "ciężkie czasy" i "będzie lepiej". Konkretnie zarabiać - zwyczajnie - nie umiem 🙁 Może czas się nauczyć?

Klami, żart? Oksymoron raczej. Rodzaj absurdu, z którym jednak każdemu z nas wypada zupełnie serio się mierzyć 🙁
Losia a co? Czyżbyś poniosła "opłaty rejestracyjne"? 😁

Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 06:54
A nie prosciej wziasc sie do pracy i zrobic tak zeby nas bylo stac  ❓  🤣 😎
Nie rozumiem dylematu, jak mnie nie stac na konia to go zwyczajnie nie posiadam, to bardzo drogie hobby i nieobowiazkowe w tym kraju 😎

Dava mnie np stac na konie, ale nie stać mnie na nowe buty, czy remont łazienki  😉
Kwestia chyba priorytetów

Na marginesie - ostatnio odkryłam Zalando
Fakt, cholernie kuszący serwis, ale zakup butów NIKE przecenionych z 300 na 120 zł (z przesyłką) to jednak przyjemność
Wiem ile buty kosztowały wcześniej, bo 3ci miesiąc chciałam kupić ten model  😉

Przy okazji polecam jeansy z Lidla i Tesco, oraz skarpetki z Tesco
Ciekawym i pomocnym wyborem jest praca w korporacji... Psychicznie wykańcza - fakt - ale finansowo się to jednak odczuwa co miesiąc (in plus oczywiście) 😉

Edit: i jeszcze zamiast prezenów - niespodzianek (które mimo wszystko uwielbiam) prezenty celowe, czyli coś czego w danym momencie potrzebujemy... Np. mikołaj przyniósł mi nowe puśliska i strzemiona Kieffera, oraz bryczesy softshell  😀
Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 07:13
Gaga -> ja zwyczajnie jestem uczulona na ludzi wiecznie majacych pretensje, placzacych, narzekajacych
na te konie, na to jakie to drogie, a ze beznadziejnie, a ze na wakacje nie maja itd. (nie chodzi mi tylko o forum, bardziej o takie polaczkowe podejscie do zycia)


Zle Ci? To wez sie do roboty albo pozbadz sie konia, a nie stoj i placz  🙄

Edit: a radzenie sobie, prosta sprawa, robie tak od zawsze:

-ubrania i wszystkie potrzebne rzeczy kupuje 2razy do roku na wyprzedazach (wiele tego wtedy wychodzi, wczesniej planuje ze potrzebuje takiej, a nie innej rzecz)
-kupuje jesli zobacze jakas super wyprz rzecz o ktorej zawsze marzylam, albo ktora bedzie mi potrzebna kiedys (wszystko witaminy, pasze, sprzet itd kupuje na wyprzedazach, z wyprzedzeniem itd.)
- jakies bzdetowe ubrania kupuje w lumpeksach (koszulki itp.) zawsze uda mi sie kupic firmowe (jezdzieckie tez) czesto nowe z metka za kilka zl
-dbam o sprzet (moze sie to wydawac dziwne ale czesto myje i smaruje)
-mam rzeczy dobrej jakosci (nie rozwalaja mi sie po chwili)

No ale te wszystkie rzeczy to nie jakis wielki sposob na poradzenie sobie z posiadania konia, bo robie tak od zawsze (konia mam od niedawna). Zwyczajnie nie lubie przeplacac i lubie planowac i jakos samo mi tak zawsze wychodzilo  😎
Ja skasowałam z listy zakupów książki.  😕 Korzystam z biblioteki i kundla.
Staram się nie marnować jedzenia i gotuję na cały tydzień. Łazienkę też odłożyłam na kiedyś. Na wakacjach byłam w zeszłym roku po raz pierwszy od 10 lat. Na takich zorganizowanych. Za to buty kupuję z tych drogich, bo nie stać mnie na tanie co się zaraz rozlecą.
Auta używam tak rzadko, jak się da. Koń ma tylko to co mieć musi. Gaszę obsesyjnie światło, przyciszam ogrzewanie.
A nie prosciej wziasc sie do pracy i zrobic tak zeby nas bylo stac  ❓  🤣 😎
Nie rozumiem dylematu, jak mnie nie stac na konia to go zwyczajnie nie posiadam, to bardzo drogie hobby i nieobowiazkowe w tym kraju 😎



aleś poradziła  🤔wirek:
Nie w każdym rejonie Polski praca jest.
I tu nikt nie narzeka,że przez konie rezygnuje,raczej dla koni 😉
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
17 stycznia 2014 07:31
Ogarnąć finanse?
No cóż.
Mnie ratują zestawienia roczne i miesięczne.
Otrzymując w styczniu kalendarz w formie książki zaznaczam sobie w nim nie tylko urodziny bliskich ale na co w danym miesiącu musze usupłać.
Np. na wiosne wiadomo kasa odkładana jest na sianokosy do tego szczepienia koni itp.
Dzieki temu nie zaskoczą mnie nagle akcje typu -> Obudziałm sie i musze odrobaczyc konie czy węgiel kupić. I o ja biedna nieszczęśliwa skąd ja na to wezmę?
Z każdej pensji odkładam 10% na konto oszczędnościowe. Jest to kasa na tz. wszelki wypadek.
Później w okresie ,,nagłych" sytuacji łatwiej mi coś  spłacić, opłacić itp. Ostatnio kiedy zepsuło się auto mielismy skąd wyciągnac na części.
Żywienie? mam ustaloną dietę ( taką co lubię) i szczerze ale dzięki temu oszczędziłam ponad 40% na wydatkach. Nie wspomnę ile na tym zyskało zdrowie.
Fakt póki co  nadwyżka idzie na nowe ciuchy i przeróbki ale mam nadzieję kiedyś ten temat się skończy  😎
Jeśli chodzi o tz. przyjemności:
- książki używane na allegro lub w promocjach- obczajam daną pozycję kilka miesięcy, obserwuję cenę i kiedy nadazy się okazja-> klikam.
- ciuchy? ostatnio kupuję tylko na allegro- znam swoje dokładne wymiary. A jeśli nowe spodnie moge mieć z przesyłką za 30 zł niż za 50zł w Tesco- to jest to nie mała przebitka.
Mam taką jedną zasadę- jesli dana rzecz mi sie spodoba to spisuję ją do zeszytu.
Jeśli za miesiac dwa dalej będę ją chciała mieć to kupuję.
Mało jest u mnie sytuacji typu- Idę do sklepu bez pomysłu i wykupuję połowę asortymentu i nie wiedzieć kiedy z portfela znika mi 300zł. Nie robię nadwyżek żywieniowych ani chemicznych.
Mam wszystko poukładane i  na przekór daje mi to wolność finansową. Wymaga to pewnego zorganizowania, konsekwencji ... ale no pracuje w dziale logistyki. I lubie pewne triki sprawdzać na sobie  😉
Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 07:31
Tak sie sklada, ze w calej Polsce jest praca, bo mozna pracowac zdalnie ze swojego komputera. Wystarczy tylko chciec...
Sorry ale ja nie lapie i nigdy nie bede czegos takiego, ze nie ma pracy.
Jak potrzebowalam to pracowalam na 3zmiany w tym np. W zabce ukladajac towar i na kasie, czy robilam jakies inne rzeczy co to brzydko wygladaja w cv.
Jeszcze mi się przypomniało. Wpłatomat. Mój bank ma. I jakoś polubiłam karmienie go.
Skasowałam karty kredytowe. Mam tylko płatniczą. Staram się nie mieć dużo gotówki przy sobie. (karmienie wpłatomatu).
Jakieś zupełnie nieoczekiwane nadwyżki przemieniam na dolary. Bo tanie teraz. Niech sobie będą i czekają.
No tak ogólnie: ograniczam wydatki i szukam przychodów. Staram się mieć w "buforze" pewną kwotę na wypadek W. Zapominam o niej i sobie leży. Nie ujmuję jej, ew. dokładam. Ale i tak coraz ciężej to utrzymać nie ruszane.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
17 stycznia 2014 07:37
własnie Taniu dziękuję. Przypomniałaś mi że czas najwyższy kupic troche zielonych  :kwiatek:
I nie mam telefonu stacjonarnego. I kasuję nc+.
Zapomniałam o najważniejszym- zamieniłam już dawno Almę na Biedronkę.
I taksówki na tramwaj lub nogi. I nie chodzę, jak dawniej, do restauracji.
No i...  😡 kucie konia przesuwam, jeśli się da z co 6 tygodni na co 8.
I..hihihi... nie zaglądam do wątków gadżetowych na RV. Unikam pokus.
Dava, całkowicie się z Tobą zgadzam. Od czasu, jak skończyłam liceum (kiedy to było  :icon_rolleyes🙂 byłam bez pracy tylko tydzień. W firmie do której szłam mieli akurat remont i chcieli poczekać do jego zakończenia.

Co do pracy w korpo - ja akurat w korporacji pracuję i psychicznie nic a nic się nie wykańczam. No ale od kumpla usłyszałam, że na starość będę zgorzkniała więc może to jest wytłumaczenie  🤣

Wakacje - co miesiąc odkładam sobie pewną kwotę na konto oszczędnościowe, żeby od razu nie musieć wydawać wielkiej kwoty na dwutygodniowy urlop. Wtedy w ogóle nie czuję, że jakąś dodatkową kasę na te wakacje musiałam wydać.

z moich obserwacji - koniarze których znam wydają na konia nie z tego co im zbywa, bo mają nadmiar - raczej to jest zawsze coś kosztem czegoś

i jak się ma do tego sławne już Voltowe "jak Cię nie stać na konia to nie miej"  😁

cóż, niektórzy bez konia są jak bez ręki lub nogi, i o ile jakoś starcza do 1 to jest OK
Tak sie sklada, ze w calej Polsce jest praca, bo mozna pracowac zdalnie ze swojego komputera. Wystarczy tylko chciec...
Sorry ale ja nie lapie i nigdy nie bede czegos takiego, ze nie ma pracy.
Jak potrzebowalam to pracowalam na 3zmiany w tym np. W zabce ukladajac towar i na kasie, czy robilam jakies inne rzeczy co to brzydko wygladaja w cv.

ale że co,uważasz,że wypowiadają się tu same bezrobotne nieroby co to im się pracować nie chce?
Bo tak to zabrzmiało.Ja mam pracę.Absorbującą,wielogodzinną i mało dochodową-jak to u nas na wschodzie bywa.I zawód-a nawet dwa-ale w zawodzie nie pracuję.I mam dwoje dzieci,nastolatki.Nie wspomnę o zwierzyńcu,bo powiesz,że narzekam i nic nie robię.
wstaję o 3,o 5 szykuję się do pracy,wracam przed 15,gotuję obiad,coś upiorę,kolacja.
Gdzie tu miejsce na druga zmianę?
Chyba że konie wyrzucić,dzieci do sierocińca i żyć jak Pani
W zeszłym roku obliczyłam,że psy kosztują mnie rocznie 2 tys a koty 1 tysiąc.I powiedziałam do Męża-kurcze,jakby tego nie było to byśmy mieli dla siebie.
A On na to-no i co,kto by nas pilnował,kto by się łasił?Po co ci ta kasa by była 😅
Kiedy wczoraj czytałam wątek Pati z Bieszczad, to mi się pojawiła w głowie myśl oddania konia. I aż mnie pot oblał z nerwów.
No, nie umiałam jakoś tak racjonalnie podejść. A pewnie powinnam. Spytałam syna, a on:
- Dobra, i co? Kupujemy młodego?
I to mi uświadomiło, że jestem uzależniona i pewnie bym zaraz kupiła i moje wydatki wzrosłyby pod niebo.  🙁
Gaga -> ja zwyczajnie jestem uczulona na ludzi wiecznie majacych pretensje, placzacych, narzekajacych
na te konie, na to jakie to drogie, a ze beznadziejnie, a ze na wakacje nie maja itd. (nie chodzi mi tylko o forum, bardziej o takie polaczkowe podejscie do zycia)


Zle Ci? To wez sie do roboty albo pozbadz sie konia, a nie stoj i placz  🙄


Nei jest mi źle i nie narzekam. Jak napisałam - kwestia priorytetów. U mnie priorytetem są konie, nie wakacje. Urlop spędzam w stajni i jest mi z tym dobrze  😀 Pracujew korporacji aby mnie było na to stać...

Tak sie sklada, ze w calej Polsce jest praca, bo mozna pracowac zdalnie ze swojego komputera. Wystarczy tylko chciec...


Jedź na wschód na wieś... większość ludzi niwykształconych. Nie wszędzie są komputery - tym bardziej Internety... Sklepy są 2 na 4 wsie - w sklepach pracują właściciele. Na prawdę są miejsca, gdzie o pracę bardzo ciężko...
Poza tym nie każdy może pracować na 2 czy 3 zmiany. Ludzie maja dzieci, którymi też trzeba się zająć...
Dava, jak ja wezmę 2 etat to konia będę widziała nie 4 razy w tygodniu tylko 0 (słownie: zero). Nawet jak to będzie zdalna praca, kiedyś ją muszę wykonać. W związku z czym raczej przyoszczędzę na czymś niż znajdę drugą pracę, bo raczej to drugie rozwiązanie jest lekko bez sensu. Na co mi kasa na konia bez...konia.

Exel u mnie od dawna sprawdza się jako korektor wydatków 😉. I za każdym razem na początku miesiąca dzielę kasę na konia i kasę na resztę spraw (paliwo, jedzenie, opłaty). Pieniądze na konia są stałe. Konkretna kwota z pensji. Ani pół złotego więcej. Mam się w tym zmieścić i już. Jak się nie zmieszczę to trzeba pokombinować. W exelu robię rozliczenie co najmniej z miesięcznym wyprzedzeniem. Wtedy widzę, czy nadwyżkę kasy (jeśli w ogóle mam...) przeznaczyć na przyszły miesiąc czy mogę kupić coś sobie sensownego. Ostatnio koń pochłonął takie pieniądze, że za pół roku będę to wspominać. No i trzeba przeżyć 😉. Moja psychika kontra mój portfel 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się