Jak ogarnąć finanse?

[url=http://Na fajki mi idzie około 300 zł miesięcznie.]Na fajki mi idzie około 300 zł miesięcznie.  [/url]

sporo. Sporo tu dałoby się zaoszczędzić. 😉


To prawda! Jak ktoś pali przy mnie i przez grzeczność proponuje/pyta czy palę zawsze odpowiadam jedno: nie palę, nie stać mnie. Mam konia. 😉

Macie rację, przypomniała mi się jeszcze dodatkowa oszczędność. Kupuje zawsze taniej, na (prawdziwej) promocji i najczęściej starannie wybieram co gdzie kupię. Kocham dyskonty, outlety, allegro, nasze ogłoszenia itd. Nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłam coś "z nowej kolekcji" bądź "od ręki". Zawsze obejrzę, posprawdzam ceny, doliczę czas potrzebny (czy go mam żeby np. podjechać odebrać osobiście) i ew. paliwo żeby dojechać (sławne u mnie: "czy opłaca się odpalać samochód, czy taniej będzie wysłać"😉, gdy wejdzie w krew nie umie się inaczej. Przynajmniej ja już nie umiem 😉
(...)
Nie każdy na szczęście ma taki żołądek jak ty.  Większość spokojnie może kranówkę pić  😉

Może, może. Ja byłam z przyjacielską wizytą w Inspekcji Sanitarnej i pani mi opowiedziała o badaniu wody.
Spokojnie można.
Sierra- ja bym może i rzuciła, ale zaraz ...utyję jak wieprz. Czyli nowe gacie etc. No i koszty jedzenia.
Myślę ale się boję. Na razie ograniczyłam do paczki na dwa dni. Mam w planie przesiadkę na rower, może wtedy się uda rzucić i "schuść".
Tania ja zajadam stresy (głównie te z z pracy) i aktualnie jestem gruba jak wieprz... serio, to żadne tam przechwalania się dziewuszek w rozmiarze XS ("och, jaka ja gruba jestem i brzyyydka, jesssu"😉 tylko brutalna prawda. Zajadam, przewalam na to kasę, jestem opasem i to złym na siebie, że do czegoś takiego dopuścił.

Błędne koło jak z fajkami, tak mi się wydaje: wydajesz kasę, trujesz się, jesteś zła że nie możesz przestać. Każde uzależnienie jest niezdrowe i kosztowne, a "rzucenie nałogu" napawa lękiem. Też tak mam, łącze się w bólu...  🙁
Dobrze jest znaleźć stajnie, w której można dorobić, np w zamian za czyszczenie koni lub boksów móc trzymać konia za darmo lub półdarmo.
To pomoże zaoszczędzić lub i nawet zarobić 😉
Dobrze jest mieć wspólnie stajnie z koleżanką (kolegą) zawsze koszty podróży do stajni mogą się zmniejszyć(w przypadku samochodu).
Ja osobiście dojeżdżam rowerem 12km 😉 Zawsze to jest polepszenie swojej kondycji 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2014 11:23
Błędne koło to się zaczyna jak się zaczyna przeróżne diety. Potem po tej diecie efekt jojo murowany plus na dokładkę piękne rozregulowanie własnego organizmu.

Z tą "szkodliwą" kranówą i problemami żołądkowymi w wyniku jej spożycia to może też być taki efekt odwrotnego placebo. Człek taki ma tak dokumentnie zakodowane w głowie że kranówka szkodzi, że faktycznie jak wypije to szkodzi.
Tak na szybko ,potem jak będę miała wolne to dopiszę .
1 Wymiana papierosów na e-papierosy
2 Stara audi z 1988 r. służy nam do załatwiania interesów , wtedy jak jadę w interesach ludzi nie kojarzą auta z kasą . drugi plus pali około 25zł na 100km. (auto nie wygląda jak kupa złomu )
3 Terenówka służy mi do wożenia słomy ,siana , zarabia też na siebie targając różne rzeczy .
4 Nie kupuję nic na obiad i do chleba (mam swoje ) kupuję tylko drób , jakieś owoce morza .
5 kupuję zawsze dużo na promocji , jak np. olej jest po 4 zł to kupuję kilka sztuk , jeżeli cukier jest po 2 z groszem też robię zapas i tak ze wszystkim . oczywiście nie jadę specjalnie na zakupy tylko przy okazji .
5 Jak planuje jechać w interesach to układam sobie wszystko na jeden dzień ,oszczędzam paliwo .
6. Mam swoje zwierzęta co pokrywają się w utrzymaniu , krowa daje mleko ,cielaka . Kury , kaczki dają jajka i mięso . Utrzymanie świń też kosztuje ale tu wykładam co miesiąc kilka złotych i nie muszę od razu wydać tys. na jedną świnię a tak sprzedam 2 a 2 mam dla siebie .
7 Coś tam dorabiam na sprzęcie ale to jest loteria , nieraz zarobi się 10zł , nieraz 100zł . ale i tak rocznie nie przekroczę sumy 3tys. ale zawsze parę groszy jest .
8 Co do koni , mam swoją ziemię więc muszę i tak kosić , więc siano mam dla swoich koni , kopyta robię sama , wet. mam świetnego i jeszcze koleżanka mi pomaga w razie W bo jest wet.
9 Kupuję namiętnie ziemię , mam dotacje i wtedy ziemia spłaca się z dotacji ,ja tylko dopłacam ze swoich za odsetki . Nie kupując ziemi nie miała bym dotacji , konie musiał bym utrzymywać ze swoich a to lada wyzwanie bo mam 10 koni  😉 Za kilka lat ziemię spłacę i będzie czysty pieniądz .
10 Tak jak wspomniałam na temat ziemi , zawsze kalkuluję co z ziemi mogę wyciągnąć , więc jak kupiłam 1ha ziemi przy drodze , wystąpiłam z pismem na budowę domów i w takim wypadku ziemia z kilku tys. wzrosła mi na minimum 200tys.
11. Wszystko zawsze przeliczam , nie jest łatwo i trzeba uważać na każdy grosz bo same rachunki mam miesięcznie około 3 tys. ale w to wchodzą odsetki , samochody , ciągniki , przyczepy , raty, podatki ,dzierżawy ,ubezpieczenia , krus, prąd ,woda ,internet ,tv .
12 Odkładam ale na małe wydatki , ewentualne leczenie koni , psów itd.
13 Nie posiadam kart kredytowych , nie posiadam nawet karty do bankomatu , nie posiadam konta internetowego ,wszystko załatwiam w banku co ogranicza moje wydatki  😀  .
14 Kupuję dużo ubrań w lumpeksach ,u nas są promocje za 1-2 zł mogę kupić dobrą firmową kurtkę czy spodnie , przy pracy na gospodarstwie zawsze dużo idzie .
15 Ciuchy nowe kupuję na giełdach ,targach , można kupić fajne spodnie dzinsowe ,bluzy ,kurtki itd za 5 zł .
16 Jak kupuję sprzęt dla koni to taki co mogę w razie W sprzedać , tak jak np. czapraki Nici ,dobre derki , to zawsze jest w cenie ,więc to też traktuję jak inwestycje .
Mogła bym tak wymieniać i wymieniać ,to takie podstawowe oszczędności , inwestycje . Mąż pracuje ,ja siedzę w domu i pracuję na swoim .
Fantastyczny wątek. Excela odpalę w weekend.
Notorycznie się nie mieszczę i jeździecko robię różne głupie zakupy, nie planuję. Ale widzę tu dużo fajnych rad, które mam zamiar wprowadzić 🙂
majek   zwykle sobie żartuję
17 stycznia 2014 11:27
W zeszłym roku, kiedy było naprawde kiepsko, jeden kurczak starczał nam na tydzień (no, 5 dni) obiadu. (Ja+mąż+dwójka małych dzieci).
Poniedziałek piersi, rosół z kadłubka na dwa dni (zamieniony na pomidorówkę), potem udka i pałeczki, w końcu kadłubek oskubany i podany jako sos do ryżu. To byl mój życiowy wyczyn, tylko jakoś nie mam ochoty na kurczaki.

Szczerze, to można powiedzieć, że my wyemigrowaliśmy by nam sie łatwiej żyło i nie chodzi tu o pobieranie zasiłków od państwa, do którego sie przenieśliśmy (bo nie mamy), tylko lepsze wynagrodzenie i stosunek kosztów życia do wypłaty.

Największa oszczędność to chyba brak kosztów edukacji dzieci (nie wyobrażam sobie wydać 8 stów na podręczniki)
- Tu akurat nie warto jeździć komunikacją, warto mieć ekonomiczny samochód.
- Robię zakupy na redukcjach (wiem, że koło 20 u mnie w markecie można kupić tanie pieczywo, warzywa, owoce i mięso)
- Większość ciuchów, zwłaszcza tych codziennych i stajennych kupuję w charity shops (second handach), pilnuję promocji w sklepach np. z bielizną
- nie jeżdżę `raz w tygodniu zrobić zapasy na tydzień`. Codziennie wieczorem wracając od konia robię zakupy na następny dzień. Tylko to, co potrzebne... No dobra, mam w domu zapas ryżu, kaszy, cukru, mąki i pomidorów w puszkach.
- nie puszczam męża samego na zakupy (bo wraca z bagażnikiem jedzenia)
- Gotuję obiad na dwa dni
- I tu będę okrutna: staram sie nie zapraszać znajomych na obiad, tylko na kawę i ciastko wieczorem. Trochę się wytłumaczę dlaczego tak: większość moich tutejszych znajomych ma mieszkania, a ja mam dom. Ciągle ktoś wpada w gości. Każdy weekend mam `zajęty`. Dużo sprzątania, mało czasu dla siebie. Wkurzało mnie, że ktoś wpadal o 14, wychodził np. po 20 a ja zostawałam z bałaganem w kuchni i sajgonem w pokoju dziecięcym. Teraz goście wpadają wieczorami, wychodzą o tej samej porze (20) a ja mam nie dość że poł dnia więcej dla siebie to jeszcze mniejsze koszta imprezy i mniej energii władowanej w ogarnięcie chałupy `po`
- Korzystam ze skype albo darmowych aplikacji na telefonie. Własnie rozważam odłączenie telefonu stacjonarnego.
- Co mogę wrzucam w koszta firmy (paliwo, środki czystości, rzeczy do rysowania i malowania, bilety komunikacji itp)
- Zrozumiałam, że koń jest dla mnie, a nie ja dla konia.  Kwestia priorytetów. Najpierw dzieci, potem mąż, potem koń. Trudno, czasem mam czasową obsuwę w podaniu mu kolacji. Czasem nie mam czasu przez tydzień, żeby na niego wsiąść. Czasem do niego nie dojadę (wtedy oczywiście ktoś mu zapewni porcję żarcia).
- Ponieważ stoję w stajni DIY to staram się ogarniać konia 2 razy dziennie, nie 3 (Tzn ma śniadanie i wczesną kolację).
- Pranie robię po 22 kidy to mam tańszy prąd
- jak jest zimno, to zasłaniam zasłony w oknach, wtedy jest cieplej (zasłony mam białe więc specjalnie ciemniej nie jest, szkoda widoku z okna)
- obserwuję siebie. Wiem, że wydajniej pracuję, jeżeli mam w ciągu dnia dwie godziny bez dzieci. I na te dwie godziny mam opiekunkę. W tym czasie staram sie maksymalnie wypocząć, bo to procentuje mi na wieczór (tzn praca - bo pracuję w domu). Oczywiście wypocząć tzn zająć sie koniem, wsiąść i wyrzucić mu z boksu, więc wracam brudna, śmierdząca, ale szczęśliwa i pełna zapału.






ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2014 11:28
ja siedzę w domu i pracuję na swoim

No i na pewno, biorąc pod uwagę ilość żywiny, na brak zajęć nie możesz narzekać 🙂
Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 11:29
ElaPe Ty to masz teorię serio  🤔 🤣
Nie mam problemu pić kranówy na Mazurach ani w Szwecji ani nigdzie indziej, nie mam nawet problemu pić wodę ze studni albo strumyka. Dziwne, że zanim tu zamieszkałam piłam z kranu normalnie, tylko jakoś Krk woda na mój żołądek działa nie teges i nic na to nie poradzę.

Burza ja wolę staroświecko -notesik  😉
Odkąd planuję wydatki z wyprzedzeniem lepiej mi się żyje  😀
Palaczom polecam przerzucenie sie na skręty 😉
Dava- a, jeśli mogę spytać, co notujesz? Każdy wydatek? Czy grubsze?
Staroświecko mam kalendarz, komputerowego nie ogarniam, ale w sumie myślę że nawet na wunderliście mogę wydatki spisywać 🙂

W Warszawie np na Ochocie woda nie do picia, obrzydliwa. U mnie w Piasecznie umiarkowana, ja nieraz piję. Ale ja nie potrzebuję wody, wolę herbatę i zioła.
Monia, przywracasz mi wiarę w koniarzy😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2014 11:32
Dava: no ma się te teorie co nie? 😉

Ja na serio zastanawiam się nad likwidacją tel stacjonarnego + neostrady w zamian za internet mobilny. Plus nie wiem czy nie zrezygnuję z kablówki, zawsze mogę antenę zwykłą zakupić i podłączyć. I tak mało co oglądam TV.
Plus nie wiem czy nie zrezygnuję z kablówki, zawsze mogę antenę zwykłą zakupić i podłączyć. I tak mało co oglądam TV.


Jeśli naprawdę mało oglądasz TV to warto. U nas jak mieliśmy to leciało bo było, nikt nie oglądał, a płacić trzeba było. A film zawsze można w internecie obejrzeć. I to bez reklam.  🤣
Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 11:50
Notes mam osobny (w sensie kalendarz) i tam mam zapisane wszystkie spotkania, urodziny, święta itd. a osobny mam na wydatki.
W sumie to zapisuję 100% co jest związane z koniem i z grubsza rzeczy inne.
Bardziej to działa tak, że raz czy dwa co do grosza przeliczone miałam wszystko i teraz zwyczajnie wiem: ile na konia, ile na jedzenie itd. na miesiąc.
Jak mam jakieś inne wydatki (czyli np. rok temu postanowiłam koniowi wymienić derki na takie z podwyższaną szyją - przez rok szukałam okazji, trafiłam na super promocje, kupiłam, stare derki sprzedałam, czyli w sumie za nowe zapłaciłam 'grosze'😉.
Wydatki większe (filtr do wody, wakacje, sprzęt do domu itd.) planowane są wcześniej i realizowane w skali roku. Oczywiście im więcej kasy zarobimy tym możemy sobie pozwolić na realizowanie dalszych (mniej priorytetowych) rzeczy z listy.
Wiem zwyczajnie jakie muszę wydać minimum miesięczne na podstawowe rzeczy.
Na pocieszenie, przy pierwszym wyliczeniu spadałam z krzesła co tydzień  😁
Palaczom polecam przerzucenie sie na skręty 😉



Ale tytoń też kosztuje trochę , no chyba że ten z czarnego rynku . U nas jest taki sklep ze kupujesz liście i sobie sama je tniesz (w tym sklepie ), za pół kg. wychodzi jakoś 40zł .


Jeszcze chciałam dać cynk jak można zaoszczędzić , a więc w Tesco zawsze o 20 godzinie jest wszystko tańsze o 50% (na dziele z gotowym jedzeniem) , więc jak jestem to sobie kupię kilka gotowych kurczaków z rożna po 6 zł , wsadzę do zamrażalki i jak mam dzień na wariata to wsadzam do mikrofalówki i mam gotowe jedzenie . Kupuję tylko kurczaki , twierdzę ,że resztę jedzenia nie opłaca się kupić ,ze względu na cenę bo nawet pół ceny to i tak 15zł za kg.

ElaPe no jest trochę tej gadziny , ale mąż jak ma czas to mi pomaga , syn pomaga mi zawsze w wieczornym karmieniu . Wolę już trzymać swoje i siedzieć na swoim ,niż mam być ganiana w jakiejś firmie .
majek   zwykle sobie żartuję
17 stycznia 2014 12:01
ja mam jeszcze:
- derki zimowe kupuję latem

a to głupie akurat:
- zimą mam dywan w salonie (bo cieplej), a latem zwijamy (bo mniej sprzątania i chłodniej)
monia mi paczka 40 g za 23 zł starcza 1,5-2 tygodnie 😉
Nawet jeśli starcza na tydzień to jest to z bletkami i filtrami max 30 zł a tydzień kupnych kosztuje mnie 91 zł .
Miesięcznie kupne 390 zł skręty max 90zl
I tez sie trochę mniej pali bo sie kręcić nie chce wiec lepiej dla zdrowia 😉
Tez na fajki wydawalam ok. 300 zl miesiecznie, ale od prawie roku pale e-papierosa i wydaje teraz ok. 100 zl miesiecznie. Nie zrobilam tego co prawda, dla konia, a dla siebie i swojej wygody 😉
Kupowanie na promocjach, wyprzedażach, dobry pomysł - też tak robimy, mój mąż jest w tym specjalistą 😉 Nigdy, ale to nigdy nie chodzę do sklepu na głodniaka, bo wtedy nakupuję głupot. Jedzenie jest chyba dość sporą kwota w naszych wydatkach. Zrezygnowałam z karty kredytowej, nosze mało gotówki. Jeśli chodzi o końskie rzeczy to pierwszego konia mam obkupionego, przy drugim jestem na tzw. dorobku, wiec jeszcze pare rzeczy mi brakuje. Nie gardze uzywkami. Zakup siodła przede mną, ale zbieram kaskę, a do tego czasu będę obijać się w kulbace ... 🙂 Ale nie szaleje, tylko pomalutku uzupełniam. Nowe rzeczy kupuje gdy stare się zużywają, staram sie nie gromadzić klamotów. No i najważniejsze, staram sie oszczędzać kasę, jeśli coś na koniec miesiąca zostaje na koncie to przelewam na oszczędnościowe, bez konkretnego celu, ale zawsze jest skąd dobrać przy większych wydatkach, wakacje, itp. Zwłaszcza, że u mnie moja pensja jest stała i pewna (oby na zawsze), natomiast mój mąz to wolny strzelec i bywa różnie. Córka gimnazjalistka - swoje potrzeby też ma. Na szczeście to pasja rodzinna, więc ewentualne zaostrzenia wydatków nikogo nie bolą.
Moje konie stoją w przydomowej stajni, u moich przyjacioł i są tam tylko one więc ode mnie zależy co jedzą i ile. Jak wszystkiego są plusy i minusy. Staram sie, żeby miały wszystko co tylko im niezbędne. Nie kupuję gotowych mieszanek, sami mieszamy różne składniki w zależności od potrzeb i stanu posiadania.
Dla koni jestem w stanie zrezygnować z wielu zbytków 😉 nowych ciuchów np, moja kuchnia tez musi wziąć na wstrzymanie. Jednak nie zamieniłabym tego co mam teraz na nic innego, jestem szczęsliwa i czuję, że żyję.
Błędne koło to się zaczyna jak się zaczyna przeróżne diety. Potem po tej diecie efekt jojo murowany plus na dokładkę piękne rozregulowanie własnego organizmu.
Jeśli chce się schudnąć trzeba zmienić raz na na zawsze sposób odżywiania na zdrowszy. Nie na miesiąc, nie na rok.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2014 14:07
Błędne koło to się zaczyna jak się zaczyna przeróżne diety. Potem po tej diecie efekt jojo murowany plus na dokładkę piękne rozregulowanie własnego organizmu.
Jeśli chce się schudnąć trzeba zmienić raz na na zawsze sposób odżywiania na zdrowszy. Nie na miesiąc, nie na rok.


dokładnie tak.
ElaP, w Warszawie - na saskiej kępie wody z kranu pić sie nie dało, ani herbaty, ani zupy na tej wodzie. Mieszkałam i wiem. Woda śmierdziała i miała dziwny posmak.
Uwierz!!
Za to w wilanowie woda była ok, pitna. (Tez mieszkałam)

W Krakowie woda była ok. (Na Bronowicach)

Wiec nie jest tak, ze w Warszawie woda wszędzie jest ok. Bo na Saskiej był syf
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2014 14:29
Ja na Żoliborzu mieszkam od zawsze. Woda zawsze była ok. Ludzie jak kupowali butelkowaną, tak nadal kupują - całymi zgrzewkami.

Ta zła woda to zdaje się pieśń przeszłości. Np. wody się od dawna nie chloruje a ozonuje.
Dodofon, biorąc pod uwagę, że na duże miasto jest tych ujęć 2-3 a normy dotyczące wody pitnej są jakie są (mocno wyśrubowane i bardzo jednakowe) to niestety ale za smak wody odpowiada nie to, co nam wodociągi przekazują ale stan rur w naszych blokach / kranach. Zdziwiłabyś się jak może zmienić się smak wody tuż po wymianie starego sitka perlującego wodę w kranie... Dlatego raczej stwierdzenia, że w Wawie / Krakowie / Wrocławiu itp. woda z kranu jest zła to na serio nie jest prawda. Zresztą kupę lat temu na studiach badaliśmy kranówkę i już wtedy była to bardzo czysta chemicznie i bakteriologicznie woda. W przeciwieństwie do jakiejś pośledniej "mineralnej", którą badaliśmy dla porównania.
Dava   kiss kiss bang bang
17 stycznia 2014 14:36
Epk mieszkam w Krk, a do tej pory nie mamy kanalizacji, więc wszystko jest możliwe  😁
🚫

Smak wody nie wynika tylko z jej jakości, a przede wszystkim z jakości RUR którymi płynie. Tam gdzie są stare, to woda często ma posmak albo stęchlizny albo żelaza 😉 I wtedy można mieć rewolucje, jak ktoś wrażliwy.
Ja dodam od siebie: NIE DAĆ SIĘ WKRĘCAĆ.

Nie wierzyć reklamom i trendom. Tak jak w tv jest szał na preparaty z magnezem, tak na forum i ogólnie w jeździecki światku przewijają się różne mody: na określone preparaty, sprzęt, pasze, sposoby siodłania, werkowania, jeżdżenia. Aktualnie pół forum jeździ do dołu, siodła do tyłu, piska Absorbiną przeciwko muchom i na błyszczący ogon i karmi kulkami, mimo że jeszcze rok temu to tylko makuch lniany, dwa lata temu olej, a trzy - otręby ryżowe 😉
Ergo kupować tylko to, co naprawdę koniowi potrzebne. Na przykład zamiast gotową paszą (która i tak najczęściej ma w składzie owies, jęczmień i otręby i śladowe ilości witamin) karmić ziarnem i sensownie suplementować. Sprzęt kupować dobry i sprawdzony, nie dać się wkręcić, że pół forum kupuje ochraniacze BR to ja też sobie kupię takie ceratki; nie szaleć, że trzeba plastikowe wędzidło za 500 zł (bo wszyscy kupują), skoro koń chodzi dobrze na metalowym. Pewnie, że oprócz użytkowości warto patrzeć czy rzeczy ładne i fajne - wtedy mniej kuszą przypadkowe zakupy 😉

W skrócie: nie wierzyć że nowy sprzęt jest sposobem na zwiększenie zadowolenia z uprawiania jeździectwa albo rozwiązaniem wszystkich problemów, bo prędzej czy później na trenera albo weta i tak trzeba będzie wydać 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się