Stajnia czy wiata ?

Zastanawiam się od pewnego czasu nad postawieniem wiaty koniom na pastwisku, nie chodzi mi o taką " schron przed muchami czy zacienione miejsce" lecz  owiacie która może zastąpić stajnię - chciałabym aby moje konie chowane były że tak powiem bez stajni - mamy stajnię ale to kijowe rozwiązanie sprowadzać, wyprowadzać itp myślę, że wiata na pastwisku byla by super rozwiązaniem - konie same zdecydują czy mokną czy chowają dupska pod dach. Znalazlam ostatnio w internecie zdjęcie takiej mega prostej wiaty - bez szału przepychu i pierdół.
co myślicie o takiej wiacie ktora ma poniekąd tylko 3 sciany, czy na zimę i mrozy to wystarczy, gdyby wylozyc to slomą żeby mogly się tam kłaść
czekam na wasze opinie bo nad taką się własnie zastanawiam - bez boksów konie wchodzą jak chcą i siedzą tam jak chcą
Hmm. Z moich doświadczeń wynika, iż:
- ścielenie słomą ok, tylko, że konie wtedy zazwyczaj robią sobie z tej wiaty ubikację 😉 i potem to nogami roznoszą, przekopują, przesuwają.... w efekcie czego masz więcej roboty niż przy boksach
- taka wiata na 3 ściany to myslę, że wystarczy. Tylko musi byc odpowiednio duża, żeby konie sie nie musiały "sciskac", bo najpewniej ten najnizej stojacy w hierarchii moze to dej wiaty w ogóle nie wejść.
- w zimie najważniejsze jest zapewnienie koniom wody oraz odpowiedniej ilości żarcia - a konie w takim chowie potrafią zjeść duzo. Najlepiej byłoby zapewnić im nieograniczony dostęp do siana (wtedy z resztą ściółka zrobi Ci się sama, że tak powiem - konie siano przebiorą, część zostawią i pewnie w tych resztkach się położą. Nie wiem jak w zimie, ale moje konie tak robiły w lecie na padokach).
- w lecie wiata to super sprawa 🙂 konie się chowają przed muchami, przed słońcem, wiatrem. Przed deszczem też, choć zauważyłam, że rzadziej. Ja jestem zadowolona ze swojej małej wiaty. Jeszcze planuję konie wpuścić do lasu, to dopiero będą zadowolone.

btw, to nie wiatka forumowego jkobusa? 🙂

btw, to nie wiatka forumowego jkobusa? 🙂

to pierwsze, o czym pomyślałam na widok tego zdjęcia 😉
Tak, to jest moja wiata.

Niech pomyślę..? Cztery zimy stado w niej przetrwało, w tym trzy naprawdę ciężkie - i żaden nigdy nawet nie kichnął. Drugi rocznik źrebiąt się odchowuje. Tak że - sprawdza się!

Jak bym ją teraz budował, to zmieniłbym tylko dwie rzeczy: obróciłbym ją trochę w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara - to by mniej podwiewało do środka. I zrobiłbym znaaaacznie większą część magazynową. W tej, którą mam, mieści się maksymalnie 9 belek siana - a to oznacza, że czy chcę, czy nie chcę, zimą muszę mieć przejezdną drogę i dowozić skądś siano. Jak by się mieściło 30 belek, to bym nie musiał - tylko bym wytaczał co parę dni kolejną...

Oczywiście wszystko zależy od liczby koni! Maksymalnie zimowałem pod tą wiatą siedem sztuk, minimalnie trzy.
aneta   foto by Tynka
13 lipca 2014 11:12
W tym wątku znajdziesz kilka ciekawych informacji🙂

http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,14894.0.html
A propo siana. Siano składamy w stogi odgrodzone pastuchem i jak zjedzą  jeden stóg to odgradzamy następny. Bardzo wygodne w zimie. Ale i pracochłonne w wykonaniu latem. Przydatna byłaby przyczepa samozbierająca.
Ja mam wiatę, w środku paśnik i podstawa na duży kubeł na żarcie, no i lizawka, plus kubeł na ziemi na wode, genialne rozwiązanie i zastąpienie stajni 😀 W porównaniu do murowanej stajni w lecie jest tam lekki przeciąg co daje przyjemny chłód i tak nie śmierdzi bo ciągle jest dopływ świeżego powietrza, dodatkowo zrobiliśmy drzwi, więc jak pada mocny deszcz zabieram konia i zamyka (to również ze względu na stare naderwanie ścięgna - boje się powtórki kontuzji, stąd zamykanie!)  W zimie dorobi się drugą część drzwi, więc będzie można w zimniejsze (naprawde zimne) dni zamykać na noc 🙂
Także dla mnie TAK!
Tak, to jest moja wiata.

Niech pomyślę..? Cztery zimy stado w niej przetrwało, w tym trzy naprawdę ciężkie - i żaden nigdy nawet nie kichnął. Drugi rocznik źrebiąt się odchowuje. Tak że - sprawdza się!

Jak bym ją teraz budował, to zmieniłbym tylko dwie rzeczy: obróciłbym ją trochę w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara - to by mniej podwiewało do środka. I zrobiłbym znaaaacznie większą część magazynową. W tej, którą mam, mieści się maksymalnie 9 belek siana - a to oznacza, że czy chcę, czy nie chcę, zimą muszę mieć przejezdną drogę i dowozić skądś siano. Jak by się mieściło 30 belek, to bym nie musiał - tylko bym wytaczał co parę dni kolejną...

Oczywiście wszystko zależy od liczby koni! Maksymalnie zimowałem pod tą wiatą siedem sztuk, minimalnie trzy.


Odezwij się do mnie na facebook jesli możesz Malwina Kupiec Morzyszów
konie do temperatur pod wiatą świetnie się dostosują. miałam tak tej zimy folbluta i 2 źrebaki z matkami. Matki dostały tylko cieniutkie derki jako karmiące. problem z wiatą jest kiedy konie dokarmiamy treściwym - trzeba wiązać i stać i pilnować aż zjedzą, a jak zimno to jest to dla ludzi męczące.. inaczej jedne drugiemu wyje itd.. teraz konie trzymam pod wiatą, ale na karmienie spędzam do stajni, wiem ile który je i nie muszę stać nad nimi. 
Męczące..? 15 - 20 minut na mrozie nie przestoisz..? I wcale nie trzeba wiązać! Mnie tam bez problemu udało się wychować stado tak, że jak dostaną owies (a CODZIENNIE daję, trzy razy - niezależnie od pory roku), to każdy wkłada pysk w swoje wiaderko i je, aż skończy. Tylko trzeba dawać w kolejności zgodnej z hierarchią - no i trzeba dawać tyle, żeby kończyły mniej - więcej w tym samym czasie. Co faktycznie może być problemem, jeśli ktoś ma bardziej zróżnicowane stado niż moje.
U nas by coś takiego nie przeszło, zwłaszcza że szef je najmniej, co nie zmienia faktu że jak się ma dobrą wiatę, sensowne ogrodzenie i zgrane stado to przeważnie utrzymanie wolnowybiegowe okazuje się mniej upierdliwe od stajennego.

Lusiowata, imo bez sensu 'szczelne' zamykanie konia, który większą część roku spędza na zewnątrz. Konie same najlepiej wiedzą, czy chcą się schować czy nie, a różnica temp. między zamkniętą stajnią a tym co na zewnątrz po całej nocy chuchania przez konie będzie spora i przeziębienie gotowe.
Ja mam boksy angielskie i zamykam góry dopiero w okolicach -20 (a i tak nie szczelnie) albo jak jest zamieć taka, że sypie śniegiem do boksów.
Orzeszkowa Wiesz co, może nie w zimie, ale akurat przez nie zamykanie już się raz przejechałam.. Kolejne pół roku czekać nie będę, poza tym, lepiej gdy jest zamknięta we wiacie na noc, gdy jest mróz, niż gdy stoi na padającym śniegu plus wiejącym wietrze. No i co zime(gdy mróz sięga ponad -10stopni) sprowadzamy ją na noc do zimowej stajni, więc to też niekomfortowe 😉
Lusiowata, ja wolę ubrać w derkę niż zamknąć (zwłaszcza że u nas kaszlaków sporo), ale każdy robi to, co uważa za najlepsze dla swoich koni :kwiatek:
Orzeszkowa To też w sumie dobre rozwiązanie, choć mam już plany co do przebudowania trochę wiaty, więc trochę to inaczej będzie wyglądać. Się jeszcze zobaczy  😉
Orzeszkowa Wiesz co, może nie w zimie, ale akurat przez nie zamykanie już się raz przejechałam.. Kolejne pół roku czekać nie będę, poza tym, lepiej gdy jest zamknięta we wiacie na noc, gdy jest mróz, niż gdy stoi na padającym śniegu plus wiejącym wietrze. No i co zime(gdy mróz sięga ponad -10stopni) sprowadzamy ją na noc do zimowej stajni, więc to też niekomfortowe 😉


U nas konie dziwnie się zachowują gdy temperatura spadnie ponizej -20 stopni. Wychodzą wtedy spod wiaty i ida na koniec pastwiska (ok 200 metrów) w krzaki. Stoja tam cała noc. Do -20 stoja pod wiatą i przy stajni. Ani razu nie były w krzakach. a jak mróz solidny to w pole i tam marzną. Juz druga zime to obserwuję. I zaden nie kaszlał ani nie smarkał. Zdrowizna że hej.  Są to małopolaki 7, 11, 19 i 21 lat. Nie derkujemy i nie zamykamy, niezależnie od pogody.
LSW Nie wiem czy to dobrze czy źle, chyba dobrze, ale to zawsze ryzyko!
chyba mniejsze niż gdy stały w stajni pensjonatowej. Tam czasem zdarzały się przeziębienia i kolki.
Met   moje spore
15 lipca 2014 08:33
jakie ryzyko? dla każdego organizmu gorsze jest przegrzanie od wyziębienia. poza tym jeśli nie golimy koni i nie skazujemy ich na zimowanie bez przygotowania, to przecież one doskonale się do tego przygotowują. dużo gorsze jest fundowanie zwierzętom nocowania w cieplarnianych warunkach, a później wypuszczanie ich bez derek na wybiegi
LSW, wyjaśnienie jest prawdopodobnie takie: przy -20 na otwartym terenie jest suche powietrze, niska wilgotność. Natomiast zgrupowane pod wiatą konie podnoszą wilgotność powietrza. Przy wyższej wilgotności mróz staje się bardziej dotkliwy. Konie zapewne mniej marzną na otwartej przestrzeni (a z pewną osłoną od wiatru) niż pod wiatą.
I to jest właśnie jeden z dwóch powodów, dla których moja wiata ma tylko trzy ściany, a z jednej strony jest całkiem otwarta. Drugi powód to bezpieczeństwo: co by nie robiły, jak by się nie ganiały - zawsze jest otwarta droga ewakuacji...

Mina kontrolera ARiMR, który już gotował się mierzyć stężenie amoniaku i natężenie światła, gdy obszedł róg budowli i zobaczył, że mierzyć nie ma czego - bezcenna!
Męczące..? 15 - 20 minut na mrozie nie przestoisz..? I wcale nie trzeba wiązać! Mnie tam bez problemu udało się wychować stado tak, że jak dostaną owies (a CODZIENNIE daję, trzy razy - niezależnie od pory roku), to każdy wkłada pysk w swoje wiaderko i je, aż skończy. Tylko trzeba dawać w kolejności zgodnej z hierarchią - no i trzeba dawać tyle, żeby kończyły mniej - więcej w tym samym czasie. Co faktycznie może być problemem, jeśli ktoś ma bardziej zróżnicowane stado niż moje.


no dla mnie był mega problem 😉 tylko widzisz kluczowe jest by kończyły w tym samym czasie
folblut - gruby walach powinien zjeść pół miarki - wciąga to nosem chwila moment i nerwówka się zaczynała
karmiąca kobyla objętościowo miała z 5l (w tym wysłodki, otręby itd) i to już trwało
żrebięta - też ze 4l wychodziło i one modliły się z pół godziny, bo nie mogły spokojnie zjeść. Kobyły próbowały im podżerać (przerabiałam żłoby dla źrebiąt, nie sprawdziły się), wałach co zjadł wściekał się przy pustym wiadrze. Końcowa źrebica i tak kończyła porcję ogierka...

Jak dawałam też wyslodki to dotaszczenie tego pod wiatę tez było dla mnie problemem, bo wiadra ciężkie a pastwisko nierówne, więc o wózku nie myślałam. W stajni wszystko jest na miejscu, zadanie paszy 5min, każdy je spokojnie swoje w swoim czasie a ja po pół godzinki czy po godzince idę je wypuścić. czysta przyjemność 🙂

1. To tylko potwierdza, że chodzi o wygodę ludzi, a nie koni.

2. Nie zaprzeczam, że mam łatwiej. Stado bardziej jednolite być nie może - a poza tym, zadajemy wyłącznie suche pasze treściwe i to kierując się zasadą "lepiej mniej niż więcej", tudzież "lepiej częściej, a mniej, niż rzadziej a więcej".
A co to za problem przywiązać na czas karmienia? U nas się sprowadza do koniowiązu, przypina do uwiązów które tam są na stałe, odpina i wypszcza jak skończą jeść, a w tym czasie akurat można te co stoją w stajni oporządzić.
no nie ma problemu, one były wiązane.
Tylko jeśli jedno zje i pół godziny widzi jak jedzą inne, to się wścieka, próbuje odsadzić itp. Jak w stadzie mamy źrebaki to tez nie fajnie by łaziły miedzy takimi uwiązanymi końmi. Trzeba stać i pilnować co było dyskomfortem dla mnie (zwłaszcza, że mając w domu niemowlaka, to będąc samemu czas jest hiper ogrqaniczony 😉). nie idzie nakarmić wszystkich w wiacie, bo trzeba rozdzielić jednak pewną odległością konie co jedzą szybciej i dostają wściku. Jak pada wścieklice mokną a co za tym idzie ja często mokłam ogarniając towarzystwo.

jkobys - jasne że chodzi też o moją wygodę. po co mam sobie życie utrudniać. nie był to dla mnie problem nie do przeskoczenia, nie twierdzę że się nie da. Tylko w imię czego? Mój tryb życia nauczył mnie szanować i czas i zdrowie 😉
o konie też chodzi - jeden źrebak w systemie wiaty zjadł może pół swojej porcji, łaził, interesował się innymi co już nie jedzą... nerwus szalał na sznurku..  teraz konie stoją pod wiatą a na karmienia idą do boksów. Dla mnie wygodniej, dla koni tez dużo lepiej. Bez nerwówy, w spokoju każdy je swoja porcję do końca - źrebie nadal się modli nam jedzeniem ale wszystko dojada, nerwus grzecznie czeka.
Jak stadko zróżnicowane pod kątem diety lub nie do konca grzecznie stojace na sznureczkach  to naprawdę może być lipna sprawa z karmieniem w wiacie (oczywiście że się da, ale prościej w stajni).


minerwa, wyobraziłam sobie ciebie z małą na ręku próbującą ogarnąć stado przy jedzeniu 😉
mala w domu, dlatego ja wiesz - szybko, szybko bo trzeba wracać 😉
choć przyznam się, że zdarza mi się z dzieckiem na ręku iść teraz konie ze stajni wypuścić, ale wtedy grzeczne są.

Ty sobie lepiej wyobraź np Peliskę w tej wiacie jak jej Waldemarek próbuje zajrzeć do koryta (Jak Dylek tylko spojrzał poza porą karmienia to mało krat nie zjadła 😉).
Ciach, ogłoszenie.
A my zapraszamy do zapoznania się z regulaminem forum 🙄
Ja w przyszłym roku myślę o stawiania wiaty dla koni, ale myślałam o czymś bardziej zabudowanym
Coś w ten deseń tylko z jakimiś świetlikami.

Hej, czy możecie podpowiedzieć czy do budowy wiaty wystarczą grube płyty OSB czy muszą być deski?


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się