Eh burza dotarla i do mnie.
Ale pierwsza lekcja z instruktorem odbyta. Problem lezy calkowicie we mnie - zero rozluznienia, lydka za bardzo do przodu, kiepski dosiad i ogolnie spieta bylam ponoc jak robot :P
No ale duzo dobrych, ciekawych rad, troche smiechu i zartow i moj stres minal i na lonzy juz bylo lepiej. Za rada Pana instruktora, jego telefonami zgodzilam sie na wyslanie i Armaniego w trening. Bedzie to na pewno trening samego konia jak i pozniej kompletu czyli mnie + konia 🙂
Co z tego wyjdzie - zobaczymy , jestem dobrej mysli, choc troche zestresowana 🙂