naturalna pielęgnacja kopyt

Wszystko zależy w jakim wielu dochodzi do przykurczu.. Ja mam zrebaka u którego bylo wszystko ok do 4 miesiąca - potem sztorc gigant. Udalo sie go wyprowadzić bez podkowy, ale strugając początkowo co tydzien-dwa (minimalnie). Teraz ma ponad rok i ma piękne kopyta w których jedynie jest kosmetyka do robienia. Najwięcej zdzialal ruch z innym zrebakiem i zabranie go ze stajni gdzie stal w miękkiej sciolce.

Takich po urodzeniowych natomiast nie ruszam, tylko ruch ruch i ruch.
Myśmy kiedyś takiego krzywulca wyprowadzali. Opisywałam przypadek parę lat temu. Jedno kopyto strome, drugie wyłożone całkowicie.
W tym przypadku przykurcz był taki, że koń nie był w stanie się poruszać. Jedyny ślad jaki został to blizna po przecięciu ścięgna. Giry proste, kopyta też niczego sobie.
😲 😲 😲

Znam od kilku lat konia, który obecnie ma lat 7.
Urodził się z przykurczem, w wieku pół roku został okuty na 3 miesiące.
Teraz przykurczu nie ma, nawet nie wiadomo na której nodze był.

Koń za to ma trzeszczkozę 4 stopnia i cystę w kości kopytowej, a po 2 wlewach thildrenu dożylnie nadal kuleje.

edit.: Czasem chcąc LEPIEJ można więcej zaszkodzić niż pomóc. Niestety. Myślę, że każdy chciał dobrze i właściciele i kowal i weterynarz. Ale nie wyszło. Koń jest kaleką. Szkoda. Być może wystarczyło wypuścić na dwór 24h i natura zrobiłaby swoje.


I takie spustoszenie z powodu podkucia odsadka na 3 miesiące?  Bzdura i absurd, nie ma takiej możliwości.
To jedna z wielu przyczyn. Jednak warto to wziąć pod uwagę zanim na siłę zacznie się prostować mechanicznie.
Ja też nie wierzę 🙂
No to co byście obstawiali? Jestem ciekawa opinii 😉

Co się stało że 7 letni koń ma trzeszczkozę 4 stopnia i ubytek w kości?
Wróżyć nie potrafię ale na pewno nie jest to spowodowane korekcyjnym kuciem odsadka ponad 6 lat temu
Noo...zawsze można stwierdzić jak dr Golonka, ze koń jest spier****** genetycznie 😁
ja obstawiam zbieg okoliczności.
Niezły ten zbieg okoliczności jak na konia, który nawet nie zdążył popracować pod siodłem częściej niż 2x w tygodniu na lekki teren.
znam konia, który ma trzeszczki jak dobry ser, a nawet siodła nie zdążył przyjąć.
Przecież nie jesteśmy w stanie, nie widząc i nie znając konia stwierdzić dlaczego jest kaleką, przez 6 lat mogło się wydarzyć wszystko. Może być i tak, że Golonka ma rację, są takie przypadki. Nie każdy rodzi się zdrowy,. Natomiast na 200 % - podkucie, czy klejenie butów odsadkowi w celu korekcji przykurczu nie ma wpływu na jego problemy w wieku 7 lat. Tym bardziej, że korekcja była udana.
podkucie, czy klejenie butów odsadkowi w celu korekcji przykurczu nie ma wpływu na jego problemy w wieku 7 lat. Tym bardziej, że korekcja była udana.


Ciężko rozmawiać przez internet o "jakimśtam" przypadku. Ja nie jestem fanatykiem żadnej metody dobrej/złej. Uważam, ze zawsze trzeba oceniać zdroworozsądkowo i w ślepo nie wierzyć weterynarzowi czy kowalowi.

Czy korekcja została przeprowadzona prawidłowo, nie wiadomo, nie wiem, nie widziałam.

Widzę co jest teraz. Płacz i rozpacz. Może dr Golonka ma rację może nie. Tego też się już nie sprawdzi.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
24 maja 2016 14:54
Przepraszam, za off topic, ale mysle ze w tym watku dostane najrzetelniejsza odpowiedz, zgodna z moimi pogladami.
Prawie trzy lata temu wywiozlam konia w chow bezstajenny i absolutnie nie zaluje tej decyzji. Nie mialam dla niego wtedy zbyt duzo czasu (szkola, matura, praca, studia), taki system utrzymania dla konia pracujacego okazjonalnie byl o wiele lepszy niz stanie w boksie. Kopyta sie mega poprawily, kon w systemie sciezek na paddock paradise, jezdzony srednio raz w tygodniu niestety.
Obecnie w moim zyciu wiele sie pozmienialo, pracuje praktycznie od rana do wieczora w dwoch stajniach, takze w swieta i w dni wolne. I niestety mam dla konia jeszcze mniej czasu, w efekcie kon stoi. Mam mozliwosc przeniesc go do stajni bez łąk, jedynie z padokami, ale na takich warunkach, ze nie bylby zamykany w boksie tylko mialby swobodny dostep do padoku z caly czas otwartym boksem. System ten sie sprawdzil zimą, kiedy w celu treningowym wywiozlam go na czas ferii. Kon stal na zewnatrz, do boksu wchodzil jedynie sie napic. Jednak zdecydowanie mniej ruchu niewymuszonego, po padoku sobie lazil, ale nie az tyle jak w stajni ze sciezkami.
Chcialabym jednak moc zaczac jezdzic i cieszyc sie tym, ze mam konia, jednak nie chce go skrzywdzic zdrowotnie. Zywienie sie nie zmieni, w dalszym ciagu siano non stop w siatce z malymi oczkami, do tego wyslodki, luska slonecznika i marstall vito, a w treningu tez lucerna. Jednak bedzie mial mniej ruchu samodzielnego na rzecz fosc intensywnej pracy pod siodlem (moje treningi + pomoc w szkolce czyli spacery do lasu z dzieciakami i lonze).
Potrzebuje potwierdzenia, ze go tym nie skrzywdze... Ten kon to wszystko co mam, moje oczko w glowie i nie chce, aby moje ambicje byly wazniejsze niz jego zdrowie. Ale myslac o sobie - obecnie jestem u niego raz na dwa tygodnie, gdybym go przeniosla bylabym u niego 6 razy w tygodniu...
Po raz kolejny - nie miala baba klopotu, kupila sobie konia i w dodatku nie potrafi obiektywnie ocenic bilansu plusow i minusow i podjac decyzji 🙁
Dla mnie żadnego dylematu nie ma, wywiozłabym. Widzę, że koń będzie miał dość dużo wymuszonego ruchu (zapewne po zróżnicowanym podłożu) zatem bilans wychodzi na zero.
LatentPony A co masz "do stracenia"? Koń jeszcze zdrowy, w sile wieku, to jeździć. Na emeryturę i nicnierobienie jeszcze przyjdzie czas.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
24 maja 2016 19:28
Do stracenia mam miejsce w chowie bezstajennym, bo niestety na moje miejsce bedzie poszukiwany pensjonariusz i doskonale to rozumiem. Tez bym nie trzymala miejsca miejsca w nieskonczonosc. Po prostu tak dlugo szukalam raju dla swojego konia... Ze żal mi go stamtad zabierac... Od dogadanego stada, swietnej opieki... Jedyną wadą miejsa jest to, ze poswiecam okolo 2 godzin na dojazd i dojscie, a pracujac obecnie od 6 rano do 20 no nie mam jak u niego bywac... Nie dam rady sie sklonowac. A przeniesc go moge do jednej ze stajni w ktorej pracuje i miec go na oku co najmniej 6 razy w tygodniu.
Latentpony może napiszę trochę po bandzie, ale konie sa dla nas a nie my dla nich. Mamy je by cieszyć się z naszej relacji z nimi i wspólnej pracy lub po prostu spędzanego czasu. Jeśli konia nie widujesz, tylko na niego łożysz to trochę bez sensu. Tym bardziej, że warunki "zastępcze" nie będą tragiczne, po prostu ciut gorsze od poprzednich.
Ja mojej kobyle w czasach gdy dużo trenowałyśmy i z racji tego stała dużo w stajni fundowałam 2/3 miesiące wakacji na łąkach.
Życie to kompromisy...

A wracając do tematu KOPYT..
Jakie mogą być następstwa nie wycinania (w ogóle bez ruszania) podeszwy przy werkowaniu? Kopyto załóżmy, że jest w miarę prawidłowe.
Gillian   four letter word
24 maja 2016 20:07
k2arola, patrząc po moich - krwiaki. Nie ruszałam nic a potem jak zaczęła odłazić to matko bosko, pod spodem czerwono :/

Parę dni temu przeniosłam konia z przydomówki (wysłodki, trawa po pas, siano b/o) do pensjonatu (owies, trawa do poskubania, siano rozsądnie). Stoi od poniedziałku, w niedzielę robiłam mu kopyta, podeszwa milczała jak zaklęta. Wczoraj przy czyszczeniu kopystką zdjęłam ją CAŁĄ w dwóch płatach... odkryło się całkiem spoko kopytko 😉 dziś został zrobiony klasycznie, pełne werkowanie za 2 tygodnie. Nie jest źle, a chyba miałam najgorsze kopyta na rv, o ile ktokolwiek pamięta. Zmiana ilości ruchu i podłoża wywarła naprawdę meeeega wpływ, nie poznaję tych nóg.
dea   primum non nocere
24 maja 2016 20:13
Podeszwa sama w sobie powinna się wykruszać w miarę potrzeby, jak reszta jest regularnie strugana. Nie działa to ino jak jest sucho. Wtedy się može z kopyta zablokowany kloc-beton zrobić. Efekt - pogorszenie ruchu, postawy (podsiebna), mogą być podbicia i ropnie. Mówię oczywiście o martwej podeszwie. Żywej nie trzeba tykać, powinna być drogowskazem jak ciąć resztę.

Wracając do malucha z przykurczem - cholera, jestem skrzywiona, bo osobiście mam konia z przykurczem zaopiekowanym za późno, klaczka którą podstrugiwałam i ostatecznie została okuta (i tym wyprowadzona), bo zabrakło jej pazura, też minimalnie za późno się dostała pod tarnik. Gdybym miała pod opieką źrebaka i narastałby problem potwierdzony przez weta, to na pewno bym podpiłowała kąty - do podeszwy i tyle. Nie sądzę, by to zaszkodziło. O ruchu po twardym też pisałam. Pazura oczywiście nie ruszamy, bo on ma rozciągać. Može skrzywiona jestem, bo znam efekt zaniedbania - koń emeryt od urodzenia praktycznie :/ ale jestem zdania, že  zaniechanie može tu więcej napsuć niż delikatna korekta zawczasu.
Taka korekta jak najbardziej. To co napisałam wcześniej nie miało odstraszyć od ingerencji. Jedynie dać ostrzeżenie, że nie ma 1 słusznej metody. Sama też kleiłam buty dla przykurcza mix od matki szetlandzkiej po ojcu sp/śl....
dea   primum non nocere
24 maja 2016 20:31
A, właśnie, przypomniałam sobie jeszcze przypadek - kobyła od źrebola na pastwiskach. Chyba 4? 5? lat miała, jak przyszła na zajeżdżenie. Przerośnięte talerze, ale wszystko szerokie, żadnych przykurczów ino flary dokoła (cukier i brak tarnika ....) i? trzeszczki 2/3 stopień. Wyprowadzona struganiem do niekulawizny i užytkowości, ale jak widać i od latania po polu się trzeszczki mogą psować 😉
u 10-cio dniowego sysaka nie wystaje nic ponad podeszwe, co byś piłowała i ile ???
Jeśli u 3 miesięcznego sysaka ściana wystaje nad podeszwę dobre 0,5cm to też się nie struga ?
dea   primum non nocere
24 maja 2016 21:34
Nie wiem, nie widziałam tego przypadku.

EDIT. powiem tak: gdyby ściany nad podeszwę nie było, to bym nic nie piłowała, tylko postawiła na ruch po twardym. Chyba że widać, że pazura z podeszwą ubywa, wtedy by trzeba kombinować. U tej klaczki którą robiłam, ściana nad podeszwę była wyraźnie na kątach. Nie pamiętam w jakim była wieku. Miesiąc, może dwa?
Dea namów moje konie do zrzucenia podeszwy a ozłocę 😉 Smyk zrobił to zaledwie raz (na 6 lat to chyba kiepski wynik?). Jaśkowi też nigdy nic nie odpada. Beton i górki z czasem powstają. Scarlett rozlewa wspory a różnicę w wyskości między podeszwą a ścianą zalewa klinem rogowym. Jeśli nie użyję noża konie chodzą pospinane a pod górkami ukazują się po podstruganiu krwiaki. Jedyne 2podbicia jakie mi się przytrafiły były spowodowane przerośniętymi kopytami.
Do stracenia mam miejsce w chowie bezstajennym.


Czyli tak na prawdę tylko to? Myślę, że nawet jeśli odejdziesz i znajdzie się nowy koń na Wasze miejsce to Mehari chętnie przyjmie Was z powrotem za jakiś czas.
Nie przejmuj się na zapas. Korzystaj póki możesz. Ciężko pracujesz, więc miej dla siebie trochę litości 😉
Tuch pisze tu o mim koniu o Hultaju. W wieku 6 miesięcy miał zalożone podkuwki ortopedyczne na niespełna 3 miesiące. Pozniej wszystko wydawalo się byc okey. Kon do 5 roku zycia nie wykazywał żadnych dolegliwosci bólowych czy kulawizn. W iweku 5 lat nagle zaczał kuleć, pewnego dnia wyszedł z boksu ciagnąc dwie nogi przestraszyłam sie i zawiozłam konia do lecznicy na Slużewcu. Był tam ponad 2 tygodnie i nie stwierdzono nic. Kon cudownie ozdrowiał.
Po roku zaczal znów kulec byli weci , by ściagany Samsel pozniej  dr Kozioł i co ? I nic . Cholera nikt nie widział chorych trzeszczek. Dopeiro gdy wezwalam dr Swiderek (przyjechala razem z dr Golonko) padł "wyrok" chore trzeszki i to ostatnie "stadium"
Czy na chore trzeszki miały wpływ podkuwki ortopedyczne? Po tylu latach? Watpie , natomiast mam zal do naszych wetów, bo wczesniejsza diagnoza mogłaby wiele zmienić. Tyle zdjec rtg , pozniej i usg szukanie i nic??! Co do ruchu . Fakt moje konie nie biegaja po pastwiskach 24/24 ale codzien sa na pastwiskach teraz latem to i do 22 -giej a zimą do 18-tej.Wypuszczane sa o 5-tej rano.Teraz wiosna i latem sa w stajni max 7 godzin , zamykane tylko na noc.
Czy rzeczywiście brak ruchu spowodował te zmiany? Nie wiem, nic już nie wiem. Wiem jedno starałam sie i staram aby moje konie były zdrowe a jesli choruja to wyzwam wetów natychmiast. Nigdy nie żalowałam i nie załuję wydanych pieniędzy na leczenie czy na wetów.
Czasmai już sie zastanawiam czy ja powinnam miec konie? Może rzeczywiscie robię cos nie tak. Ot ostatnio Kaska zerwane sciegną . Lunar 3x w szpitalu -rzekomo zdrowy kon a ciagle znaczący na lewa nogę .Może Tuch ma racje i ciągle robię coś nie tak. Nie wiem już sama,
Nie chciałam pisać personalnie, ani konkretnie o tym koniu. Ale jak już jest to Okey.

łukaszpodkuwacz Jestem obserwatorem, praktykiem a nie teoretykiem. Nie ufam hipotezom. Nie jestem fanatykiem ani przeciwnikiem kucia, uważam ze prawidłowe kucie może bardzo pomóc w specyficznych przypadkach i ma praktyczne zastosowanie w sporcie.

dea Na pogorszenie się syndromu trzeszczkowego ma wpływ wiele czynników. Skoro pogorszenie nastąpiło od zaniedbania terminu rozczyszczania do 6 roku życia to czemu nie mogło zaszkodzić zaniedbanie źrebaka do 6 miesiąca życia + np. kucie? Skad od razu opinia, że NIE i już?

Jednak w przypadku tego konkretnego konia Hultaja. Może kowal i weterynarz coś przegapili? Może "zabieg" trwał zbyt długo? Albo był przeprowadzony zbyt gwałtownie? A może podkowa była zbyt ciężka? A może koń od początku był całkowicie chory? Jest pewne że do 6 miesiąca życia źrebak był zaniedbany i stał w stajni na gnoju z przeznaczeniem na mięso. Stąd też przykurcz nie naprostował się samoczynnie pod wpływem ruchu i po odkupieniu go, został podkuty. Nie szłabym ślepo w opinię, że w tym przypadku kucie ortopedyczne nie miało wpływu na pogorszenie stanu zdrowia. Może nie miało w 100% ale może miało np. w 20%? Może to 20% to nie byłaby trzeszczkoza 4 stopień tylko 3 stopień.

Ja znam konia od 4 latka i już wtedy koń miał problemy z poruszaniem się po twardym podłożu, odmawiał galopowania po kole. Mimo przeróżnych weterynarzy nikt nie znalazł przyczyny sztywności w ruchu. Dopiero w wieku 6 lat koń przeszedł profesjonalną diagnozę i niestety weterynarz załamał ręce.

Trudno pisać o tym konkretnym koniu bo to bardzo ciężki przypadek.

Chciałabym jedynie ostrzec przed ingerowaniem bez namysłu i wierzenia na ślepo weterynarzom. Ot tyle.
A ja bym wszystkie problemy zdrowotne zrzuciła na trzymanie konia do 6 miesiąca w stajni. To byłby cud, gdyby ten koń po takim starcie był zdrowy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się