Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

Czy jest tu rodzic dziecka, które miało usuwane migdałki?



Mój syn miał. Pytaj o co chcesz.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
31 sierpnia 2017 09:47
Julie ano ciekawe, skąd się dowiedział. Raja usłyszała o tej koncepcji od dzieciaków mojej siostry, które z kolei usłyszały ją od koleżanek które są katoliczkami. Ot, poczta pantoflowa 😀
Raja jeszcze nie ma wyrobionego poglądu na te sprawy, ale ona jest typem raczej nie rozmawiającym poważnie. Lubi paplać i robi to cały czas(to po tatusiu 😁 ), ale jak wchodzą "poważne" tematy to unika wyrażania swojego zdania jak ognia 😉 Raczej jest typem który albo sprowadzi rozmowę od razu na tory żartu, albo będzie siedzieć i słuchać ale się nie wypowiadać(to po mnie 😁 ).
Inna sprawa, że z braku wyboru młoda idzie do szkoły nastawionej mocno na katolicyzm(jak 3/4 szkół tutaj), więc na pewno te tematy będą wychodzić i się pojawiać. U nas w domu się raczej o tym nie rozmawia, święta obchodzimy w ramach tradycji i fajnego okresu w roku na spędzenie czasu rodzinnie, ale nie obchodzimy ich w znaczeniu religijnym. To ona zdecyduje kim chce być i w co wierzyć, jedyne na co ja postawiłam to próby wyjaśnienia jej jak najrzetelniej na czym konkretna doktryna czy religia polega. A co ona wybierze- kto wie 😉
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
31 sierpnia 2017 10:34
witajcie...
a już w poniedziałek 🤣

U mnie usłyszała w przedszkolu, za co zadałam pytanie paniom - czy to już katolickie przedszkole...
Moje dziecko niestety przeżywa motyw śmierci bardzo. Próbowałam mówić, że nie wiem, że nie wiadomo, itp, itd, ale było za dużo żali, i u nas stanęło na reinkarnacji. I powiem Wam, że to świetny motyw jest, bo jak jest niegrzeczna to odgrażam jej się, że odrodzi się jako karaluch albo pokrzywa.
Ciekawa jestem jak będzie w szkole, bo rzygać mi się chce na tematy pt - zaczynamy rok szkolny od mszy  😲
Ja, jako "naczelny antykatolik we wsi', też mam z tym problem.
Ostatnio mnie wmurowało, bo mój syn nagle ni z tego, ni z owego bawi, się bawi i wyjechał z tekstem "Panie Boże ... i cośtam o dostąpieniu łaski"... okazało się w rozmowie, że ponad pół roku temu z przedszkolem obchodzili dni autyzmu (wycieczka, baloniki) i przedstawienie, które im odegrały dzieci z jakiejś tam szkoły było mocno religijne.
Nie będę robić afery po takim czasie ale serio nie wymagam aby usunąć śpiewanie kolęd czy jasełka z repertuaru przedszkolnego, ale przynajmniej chciałabym mieć wybór i wiedzieć wcześniej i tego dnia nie posłać dziecka.


Co do śmierci to rozmawiamy o tym z dziećmi. Mówimy, że generalnie umrzemy jak one będą duże, ale ze względu na mnie przygotowuję je też na "szybszy" wariant. Mówię, kto im wtedy pomoże ale zawsze wyliczam też, co już potrafią, czyli z czym dadzą sobie radę same.
I powiem Wam, że to świetny motyw jest, bo jak jest niegrzeczna to odgrażam jej się, że odrodzi się jako karaluch albo pokrzywa.
No dokładnie, wersja z reinkarnacją wydaje się być całkiem fajna dla dzieci. 😁 Ale to Gabryś od razu włożył między fruwające w niebie aniołki i jednorożce.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
01 września 2017 13:18
Ja jestem bardzo liberalna w kwestiach wierzeń i kiedy moje dziecko wyraziło chęć uczęszczania na lekcje religii w przedszkolu nie widziałam żadnego problemu. Jednak stwierdzam, że Marcel jest coraz bardziej zindoktrynowany, a mój mąż wręcz twierdzi, że "tym dzieciom robią pranie mózgu".
Np. moje dziecko autorytatywnie stwierdza:
"Bóg stworzył świat i to jest prawda, bo ja się o tym uczyłem na religii, a ty nie wiesz, bo na religię nie chodzisz."

No i dyskutuj z takim argumentem. Na razie staram się mu tłumaczyć, że ludzie mają różne wierzenia, istnieją różne religie i jest to tylko kwestia wiary, nie faktów.
ElMadziarra, dzieci w wieku wczesnoszkolnym najczęściej traktują słowa uslyszane w szkole jak świętość, obojętnie, czy chodzi o Panią od edukacji wczesnoszkolnej, katechetę czy anglistę. Tak więc niekoniecznie chodzi tu o indoktrynację czy pranie mózgu.
No i stało się. Dziecko trafiło do klasy popołudniowej. Zajęcia od 11:30 do max 15:50. A rano swietlica. Ja jeszcze nie ogarniam. Nie daje po sobie poznać ze nie kumam bazy i nie wiem jak to będzie. Na szczęście syn ucieszony wizja świetlicy. Ciekawe na jak dlugo
Mój w technikum druga klasa. Zajęcia od 12😲0-20😲0 !!! MASAKRA. Kiedy on ma się uczyć? Po tej 20😲0 jak wróci zmęczony, w ciemną noc zimą? Rano znając go, to będzie spał do 9:30. Z jego tempem, to zanim wstanie zje, to trzeba będzie wychodzić. Kiedy ja mu korki poumawiam?? Która nauczycielka będzie miała rano czas? A kto go na te korki zawiezie rano?
Beznadzieja.
tunrida, calkiem bezsensu te godziny zajec! 🤔
Ja tez mialam duzo zajec codziennie w liceum, bo chodzilam do 'plastyka', wiec dochodzilo malarstwo, rzezba, kowalstwo, itd, ale chodzilismy na 8, wiec konczylismy o 15, a to i tak bylo dosc duze obciazenie pamietam.
Kazałam sobie pokazać ten plan, bo coś za długo i za dużo tych lekcji i mi się wierzyć nie chciało. I słusznie. Nie jest tak źle. Dwa razy do 18😲:, 2 razy do 19😲0 i raz do 20😲0  🙂 Przesadzał gówniarz 🙂 I to nie od 12😲0, tylko i od 13😲0 i raz od 14😲0. Ostro przesadził.
Z ciekawostek- jest w technikum informatycznym. Na cały tydzień jest: 3 godziny polskiego, 3 godziny matmy, 3 godziny angielskiego, 1 godzina niemca, 2 godziny fizyki, 3 w-fy i 2 religie. Reszta to przedmioty zawodowe.
Z religie go wypisuję, na szczęście jest albo na początku albo na końcu! Uf...
A korki dostanie z polaka, matmy i fizyki. W jego szkole matury nie zdała prawie połowa dzieciaków!!! A miało to być najlepsze technikum w mieście! W tym roku na maturach wypadło najgorzej!
Dziecka szkoła stresuje mnie najbardziej ze wszystkiego w moim dorosłym życiu.  🤔

Mój w technikum druga klasa. Zajęcia od 12😲0-20😲0 !!! MASAKRA. Kiedy on ma się uczyć? Po tej 20😲0 jak wróci zmęczony, w ciemną noc zimą? Rano znając go, to będzie spał do 9:30. Z jego tempem, to zanim wstanie zje, to trzeba będzie wychodzić. Kiedy ja mu korki poumawiam?? Która nauczycielka będzie miała rano czas? A kto go na te korki zawiezie rano?
Beznadzieja.


u mnie 5 klasa.... uwaga - codziennie 7 lekcji, raz 8 lekcji... od 8 do 14.45 (LUB 15.30)
masakra jakaś, nie pamiętam czy my też mieliśmy tyle lekcji?
No...w Gimnazjum też miał jakoś tak dużo! Też sobie próbowałam przypominać, jak to było za naszych czasów.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 września 2017 13:40
Hm.. no ja jestem młodszy rocznik, ale lekcje w podstawówce miałam do 13-14, w gimnazjum już 14-15, technikum przeważnie do 15(chyba, że praktyki- to do 16). Lekcji zawsze ok. 7, czasem 8, przerwy standardowo po 5-10 minut plus jedna 20 minutowa na obiad.
Eeee...nie jest źle. Patrząc na ten plan właśnie sobie uświadomiłam, że to KONIEC mojej nauki z młodym! Z zawodowych nic nie będę mogła mu pomóc. Od polaka i matmy ma od lat korepetytorki. Z fizyki się kogoś załatwi, żeby już zaczął z nim robić powoli do matury. Angielski i niemiecki sam robi dobrze. I ..do niczego nie jestem potrzebna. 🙂 Wszystkie biologie, chemie, geografie, historie i inne pamięciówki się pokończyły!  💃  Od razu mi lepiej.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
04 września 2017 14:49
Ja jestem chyba przedostatnim rocznikiem ośmioletniej podstawówki ('84) i do 6 klasy mieliśmy po 6h, a w 7 i 8 po 8h. W LO 8 to był max, plus fakultety, więc wychodziło się późno. Ale my mieliśmy 60 min. lekcje i jedną 30 min.przerwę, więc rozciągało się to w czasie.
tunrida, o masz..... Rany gdzie te czasy jak chodziło się na 8 do szkoły. A 8:45 to był szał, bo można było się wyspać.
Ja chodziłam do normalnej szkoły. Zajęcia od 8😲0. W pierwszej klasie jeszcze mama mnie przyprowadzała i odbierała. W klasie II klucz na szyje , obiad w termosie, i po szkole czekałam na karmicielkę w domu ( albo u koleżanek, albo na dworze niepotrzebne skreślić )

Z mężem prace zaczynamy od 8. Dojazd do pracy zajmuje mi 20 min. W robocie tez nie mogę być na styk. Czyli dziecko dzień w dzień od 7:30 do 16:30 w szkole. No szal po prostu. Już widzę jak mi lekcje odrabia, i skupia się na zadaniach. Ehe jaaaasne.

Muszę się pożalić. Dzisiaj, w mojej obecności została zamordowana dziecięca kreatywność.
Prowadzę zajęcia dla dzieci. Z programowania i (zupełnie oddzielnie) plastyczno-techniczne (w szkołach, w czasie świetlicowym). Na tych drugich, jak mam już grupy to staram się wbijać dzieciakom do głów, że mogą eksperymentować, robić po swojemu i ogólnie działać mniej więcej tak jak chcą, oczywiście z moją pomocą i w granicach rozsądku. Z wykształcenia jestem pedagogiem kreatywności i arteterapeutą więc temat kreatywności jest dla mnie mega istotny.
Zajęcia są płatne więc, żeby rodzice nie zapisywali dzieciaków w ciemno robimy zajęcia pokazowe dla klas pierwszych (starsze najczęściej już nas znają).
Dzisiaj robiliśmy witrażyk z samoprzylepnej folii. Od początku zachęcałam dzieci, żeby robiły po swojemu. W pewnym momencie jeden z chłopców domalował powstającemu zwierzakowi oczy. Zrobił to flamastrem więc jak mnie zapytał o zdanie to powiedziałam, że pomysł dobry ale takie oczka od razu mu się rozmażą na folii. Do tego ja miałam zaraz rozdawać takie naklejane, wypukłe. W każdym razie tutaj aktywowała się Pani Wychowawczyni.
Noooo... nie sądziłam, że można dziecko aż tak opieprzyć za samowolkę i "nie wykonywanie poleceń".
Normalnie aż mnie zatkało ale w sumie co miałam zrobić? Nie będę się wychowawczyni wpychać w kompetencje. W końcu ja mam z tymi dzieciakami jedną godzinę a ona najbliższe 3 lata. Albo one z nią...
majek   zwykle sobie żartuję
18 września 2017 10:25
kiedy jestescie na grillu w srodku lata i nagle z wnetrza domu slychac jingle bells


😵
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
18 września 2017 21:23
Cukier, mąka?!  😁 Jak byłam mała, to do opieki nade mną przychodziła czasem kuzynka mojej mamy. Ja miałam lat 6, ona 25. Moja mama miała w szufladzie opakowanie confetti. Rozsypałyśmy to całe w pokoju. A później ciotka zajarzyła, że trzeba to będzie sprzątnąć zanim mama i dziadkowie wrócą.  😁 Tiaaaa. Sprzątnąć. Confetti. Z dywanu.  🏇 Uwielbiałam z nią zostawać.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
18 września 2017 23:15
Dzis Raja przyniosla pierwsza prace domowa- w czwartek mam ja nauczyć "znaku krzyza", dzis pokazała jak musi skladac ręce w szkole (w sensie jak do modlitwy 😎 ).
Ciekawe co mi powie nauczycielka jak jutro przyjdę i oznajmie, ze średnio będę pomocna przy religijnych zadaniach bo nie jestem katoliczka 😉 Chyba zostawię to ojcu, niech sie męczy  😀iabeł:
majek   zwykle sobie żartuję
19 września 2017 11:30
gorzej. Styropian w kulkach. Pekla im taka wielka maskotka na szwie. To sie do wszystkiego przyczepia.
tunrida, o masz..... Rany gdzie te czasy jak chodziło się na 8 do szkoły. A 8:45 to był szał, bo można było się wyspać.
Ja chodziłam do normalnej szkoły. Zajęcia od 8😲0. W pierwszej klasie jeszcze mama mnie przyprowadzała i odbierała. W klasie II klucz na szyje , obiad w termosie, i po szkole czekałam na karmicielkę w domu ( albo u koleżanek, albo na dworze niepotrzebne skreślić )

Z mężem prace zaczynamy od 8. Dojazd do pracy zajmuje mi 20 min. W robocie tez nie mogę być na styk. Czyli dziecko dzień w dzień od 7:30 do 16:30 w szkole. No szal po prostu. Już widzę jak mi lekcje odrabia, i skupia się na zadaniach. Ehe jaaaasne.




U nas tak jest, 1 klasa, obowiązkowo zaprowadzanie i odbieranie, dzieci chodzą w mundurkach z logiem szkoły. Lekcje od 8😲0 do 12:20 we wtorek, środę, poniedziałek i piątek 8😲0 - 11:25. W czwartek 6 lekcji, ale ta 6 lekcja to zajęcia dodatkowe, wiec będą tańczyć, grać na instrumentach, śpiewać.
Jestem bardzo zadowolona z nowej szkoły Julki.
Zadań domowych trochę mamy, ale za to pani powiedziała że przez te 3 lata ani razu nie będą mieli zadań do domu na weekendy, bo weekendy są dla rodziców.
Panią ma wspaniałą, wczoraj mieliśmy zebranie i jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że to nauczycielka z powołaniem.

Majek - haha czadowo, też mieliśmy po Bożym Narodzeniu dziecięcy pokój w styropianie... współczuję sprzątania, bo było to dziadostwo wszędzie.
Weekendy dla rodziców?  😕 A nie lepiej, żeby były dla dzieci. Zresztą również szkoła łącznie z zadaniami domowymi jest dla dzieci. Powinniśmy wspierać nasze dzieci, starać się by były mądre i dobrze wychowane, ale nigdy nie powinniśmy zapominać o tym, że są to odrębne istoty, które nawet w młodym wieku mają prawo (w możliwie dużym stopniu) same o sobie decydować.  😉
majek   zwykle sobie żartuję
27 września 2017 11:49
weekendu dla rodzicow mial oznaczac brak prac domowych. Wspolny wyjazd etc.

W szkole moich dzieci prace domowe oddaje sie w srody, a jak sobie ustawia czas jej odrabiania to juz od nich zalezy (duzo jest, nie da sie usiasc we wtorek wieczorem i zrobic wszystkiego)
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 września 2017 12:15
U nas tak samo, praca domowa jest od poniedziałku do czwartku, na weekend się nic nie zadaje.
Weekendy dla rodziców?  😕 A nie lepiej, żeby były dla dzieci. Zresztą również szkoła łącznie z zadaniami domowymi jest dla dzieci. Powinniśmy wspierać nasze dzieci, starać się by były mądre i dobrze wychowane, ale nigdy nie powinniśmy zapominać o tym, że są to odrębne istoty, które nawet w młodym wieku mają prawo (w możliwie dużym stopniu) same o sobie decydować.  😉


Wyczuwam reklamodawcę zakamuflowanego.
W szkole moich dzieci nie ma takich sztywnych reguł. Zdarzają się zadania na weekendy. Ale to nie jest jakiś wielki problem. Bardziej mi się nie podoba, jak w tygodniu z dnia na dzień nauczycielka zada tyle pracy domowej, że w kilka godzin nie da się wyrobić. Dziecko nie ma kiedy odpocząć, niepotrzebnie się stresuje. Już chyba lepiej, żeby na spokojnie w weekend wygospodarowało odpowiednią ilość czasu.
Halo policja, proszę przyjechać na re-voltę!

Ps. czy moderator mógłby sprawdzić czy AgataBolska i MariaMuszka to nie są te same osoby (linki do sklepów w podpisach, podobne nicki i pojawiły się znikąd)

pokemon, wysokie pięć! :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się