Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Kot świetnie czytać! Brzmi trochę jak baśń o jednorożcach ale to tylko pozazdrościć takiej sielanki!  😍 a jak z Twoim macierzyńskim? Wracasz do pracy/już wróciłaś?
Dziękuję kolejny raz za kciuki 🙂 Każdy kolejny dzień jest dla nas wygraną. Na razie nic ze mną nie robią, tylko dziś miałam kontrolę CRP, ale jeszcze nie mam wyników. Na dokładkę złapałam katar, no ale cóż, nic nie poradzę. Trzeba wytrwać ile sie uda.

Rajstopy, body, pajac i jeszcze śpiwory i kołdry mnie zszokowały, szczerze mówiąc 😀 U nas zimą dochodzi do 16 stopni w sypialni i nie wyszliśmy nigdy poza pajaca polarowego ze stopkami, kołdra i wyjątkowo kocyk na wierzch, z czego regularnie sie wykopywal, bo mu za gorąco. Warstwowo ubieralam go do jakichś 3,5 kg wagi, od tego czasu j.w. W letnie gorące dni krótki rękaw i gacie i bez przykrycia. O 5 rano budził sie tylko czasami i "psikjij mnie" 😉
falleta jestem na wychowawczym teraz
ash   Sukces jest koloru blond....
05 września 2017 18:43
Tymek tez tych zimnolubnych, kołdra zostaje skopana od razu, żaden kocyk nie wchodzi w grę. Piżamka z odkrytymi stopami musi byc, inaczej nie ma spania. Zima kaloryfery musza byc zakręcone.
7 tydzień, zaraz zdechnę(bo wymioty),miałam wypadek przy zwierzynie gospodarskiej, moja mamusia średnio zainteresowana(sama kardiolog), za to teściowa chce się sprowadzić plus dwie szwagierki.Nie wiem po co.Przyjadą-uduszę.Małżonek ani tak ani nie.Nie wiem kogo bardziej się boi-mnie czy sióstr i mamusi.Baby inkubator chcą ze mnie zrobić.
Czy Tobie wcięło znaczną część posta? Bo z powyższego ciężko wywnioskować do kogo, o czym i w związku z czym piszesz.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
05 września 2017 19:41
Julie, juz tlumacze. Dziewczynajest w 7 tygogniu i generalnie zle znosi pierwszy trymestr, dodatkowo miala wypadek przy inwentarzu. W zwiazku z tym tesciowa i szwagierki chca sie do nich czasowo wprowadzic i odciazyc ja/przejac obowiazki. Ona to widzi jako sprowadzenie do roli inkubatora i nie bardzo ma ochote. Maz nje ma zdaniq, ale ogolnie chyba boi sie wszystkich kobiet wokol siebie, tylko ciezko stwierdzic kogo najbardziej. ;-)
No wcięło.Sorry, mój błąd klawiatury.A pisałam długo i namiętnie o ciąży baby lat 40(czyli mnie) z 35letnim mężem.Ja mam 18letniego syna, on troje kilkuletnich maluchów.I niestety ja mam wtrącającą się tęściową(plus aaaaa dwie jego siostry) z innego kręgu kulturowego.Ja tu w pierwszym miesiącu idę pierwszą kobyłę do lońżowania przygotować, a kobył 15 sztuk i słyszę:
Matas el nino.No i co???
no jak teściowa ze wsi 🤔
Dziękuję Szafirowej, o to mi chodziło.
Generalnie temat ciężki, bo moje kobyły i moje polo zarobiły na wszystko co mamy, a dla meksykańskiej/teksaskiej(tzw.Tex-Mex) rodziny męża to chabety do sprzedaży.No i nie mogą zrozumieć dlaczego zajmuję się klaczą po zerwaniu scięgna.U nich taki przypadek leci na karmę dla psów.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 września 2017 19:49
nerechta, kenna, ale Wy macałyście kiedyś 2,5 tog? Bo to o wiele cieńsze niż przeciętna kołderka. Jeśli ja przykryta kołdrą przy 18 stopniach zakładam skarpetki, to nie widzę przeszkód, żeby Hanka miała na sobie dwie warstwy (śpiwór plus pajac). Rajstopy zdarzały się kilka razy u moich rodziców, bo okna mają takie, że nawet przy zamkniętych jest przeciąg...
pani myk, tak tak, pisz mi jeszcze, powoduj bankructwo 😀 Mi się ta seria o Bincie i reszcie też bardzo podoba ze względu na to, jaki model rodziny pokazują - blisko natury, cała rodzina razem przygotowuje posiłki, mama gra i tańczy a nie gotuje i prasuje, dużo czułości i tak dalej. Nietypowe bardzo dla ksiażek dla dzieci :> Króliczka mam, u nas nie działa 😀 Nie wiem czy masz (pod kątem Alusia) Kto się kryje w lesie/ogrodzie? Sara bardzo lubi. A dziś kupiłam Pucio mówi pierwsze słowa i jest szał! Masz?

Dworcika, zimnolubny i już, nic nie poradzisz 😀 Choć mi, zmarźlakowi, ciężko to czytać hehe. Sara też nie daje się niczym przykryć. Zeszłej zimy spała w takiej ocieplanej piżamce z H&Mu, rewelka, polecam Teraz śpi w body na krótki plus na to pajac, też niczym nie przykryta, i jest ok. Ja śpię pod kołdrą i jej nie rozumiem, no ale oookej 😉

Scottie, ojej ojej, no co Ty 😀 Nic takiego nie robię, wychodzimy ze znajomymi z dziećmi i bez dzieci (choć nie wiem kiedy to się stało, ale nagle większość ma dzieci, a byliśmy jedyni przez chwilę), w różne miejsca. W sumie to głównie do knajp, szczególnie że mamy aplikację go out restautants, która jest zarąbista jeśli się dużo jada na mieście - jak idziemy ekipą 6-osobową, to płacimy tylko za 3 obiady dzięki temu 🙂 Poza tym praktycznie co tydzień z Sarą chodziłam do kina zeszłej jesieni -zimy, przynajmniej byłam bardzo na bieżąco z repertuarem 😉 Ostatnio też co jakiś czas na bulwary wiślane, bo tam dzieci mają fun w piasku a my możemy gadać i pić piwka/lemoniadki. Tak więc nic spektakularnego, ale jak się tego zbierze trochę w tygodniu, to czuję, że żyję 😉 No i do nas sporo ludzi wpada, odkąd mamy pojemny salon... Ciekawa jestem jak to u was będzie w swoim czasie 🙂

ash, piona! 😀

kenna, kurde no, porobiło się 🙁 Współczuję tych przejść... No ale już bliżej niż dalej, niech młody siedzi dzielnie w brzuchu jeszcze ze 2 miesiące nooo!!

KaNie, Sara też miała te słuchawki jak chodziliśmy na mecze Euro (?) w zeszłym roku 🙂 Super rzecz!

Powiem wam, że jestem zachwycona moim dzieckiem 🙂 Sika na nocnik od paru dni i traktuje to jako coś normalnego, ot tak. Gada codziennie nowe rzeczy, w zasadzie nie przestaje gadać 😉 Dziś rano zafascynowała się liczbą mnogą i leżała koło mnie na łózku, nogi zarzuciła na poduszkę i mówi: oczy...oko... buty...but... mmmm 😀 heheh. No i czasowniki zaczęła ogarniać więc powoli tworzy jakieś mini-zdania, typu pan myje, mama buja i takie tam. Słodka i kochana jest po protu 😍 I pomyśleć, że od 10 dni jestem z nią sama, raczej powinnam mieć dość, a tu takie rzyganie tęczą.

Acha i zasypia na materacu na podłodze, nie wiem po co kupiłam jej łóżko, no ale już trudno - wpłacona zaliczka i czekamy. Może łóżko też się spodoba...
Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 września 2017 20:09
Dzionka, kosmiczne masz to dziecko  🤣 Liczba mnoga, zdania i jeszcze nocnik  😲 Ja dwa dni temu cieszyłam się, że Hania prawie powiedziała "nie", ale odtąd to się już nie powtórzyło  🤣
Pucio to u nas był prawdziwy szał, troszkę już się niestety przejadł. Podrzucicie mi tytuły tych fajnych książeczek, bo przegapiłam? Będąc w PL nastawiałam się na zakupy w empiku i nic ciekawego tam nie znalazłam 🙁
Lotnaa, no dla mnie jest kosmiczna również, jaram się nią strasznie, ale to tak klasycznie, jak matka wariatka 😉 Nie ciesz się z tego nie, Sara mówi to słowo już w  10 różnych intonacjach 500 razy dziennie, co wcale takie super nie jest ;P Chociaż zaskakuje mnie, bo o ile na większość rzeczy jej pozwalam i uprawia czasem kaskaderkę, tak jak raz na jakiś czas powiem coś w stylu: o nie, tam nie wchodź, bo możesz łatwo spaść i będzie cię bolało, to ona centranie więcej tego nie robi Aż mi dziwnie, raczej spodziewam się, że nie ogarnie/będzie miała w nosie, a ona patrzy na mnie, myśli i ok, nie robi.
A ksiązki to kupuje się na bonito a nie w empiku! Jest mega różnica w cenie i wybór ogromny. Wypiszę Ci hity Sary:
Cała seria Przesuń paluszkiem, Kto się kryje w lesie/ogrodzie, W mieście, w dziczy, na ulicy, Pucio mówi pierwsze słowa, Wszyscy ziewają, Babo chce, Binta tańczy, Lalo gra na bębnie, do tego kilka jakichś małych, wg mnie głupawych, no ale ona lubi 😉 Jeszcze bardzo jej się podobają te puzzle Czuczu, od razu je ogarnęła i lubi układać:

Myślę, że takie w sam raz dla naszych dziewczyn, bo te gdzie trzeba dopasować przód robaka do jego d**py to jakieś nieporozumienie, sama mam z tym problem 😉
Lotnaa Twoja młoda już lonżuje konie 😉
Dokładnie, też mnie to zdjęcie rozśmieszyło 😀 Sara dalej na widok koni/psów/czegokolwiek wpada w ryk :>
Dzionka ash Z tymi atrakcjami i aktywnym spedzaniem czasu z dzieckiem, to pamietajcie dziewczyny, ze obie mieszkacie w Warszawie, w ktorej jest mnostwo mozliwosci. Ja na wiosce coprawda nie mieszkam, ale miasto do wielkich nie nalezy i po tygodniu mooooze dwoch musialybysmy zaczynac tour po atrakcjach/knajpach od poczatku. A co maja powiedziec mamy, ktore maja 5 domow wkolo, nie posiadaja np. koni i innych atrakcji wiejskich, tylko maja typowa podmiejska sypialnie. Mozna sobie w leb palnac. No i wszystko zalezy tez od posiadanego egzemplarza. Dzion twoja Sarka to jakas kosmiczna. Tez bym sie rozplywala w zachwytach, a zamiast tego mam...

no wlasnie mamy zonka z Paulinka. Przedszkole twierdzi, ze mocno odstaje od rowiesnikow w wielu obszarach i chca nas wyslac na specjalistyczne badania pod katem opoznien rozwojowych  🙄 🙄 Juz to jakos przetrawilam, ale tak na marginesie ja w ogole nie zauwazam deficytow. Wrecz przeciwnie widze progres i ostatnio faze papugi z gadaniem, ale faktem jest, ze ostatnio bardzo przebija sie jezyk polski i P. chwilowo sprawia wrazenie, jakby w ogole nie kumala niemieckiego. Wg przedszkola P. zyje we wlasnym swiecie i sprawia wrazenie, ze ich nie slyszy/nie slucha/nie reaguje i nienawidzi wrecz koncentrowac uwagi (a np. w domu jest szal na ksiazki, zabawy tematyczne, plastyczne tez, ale nienawidzi jak mama ukladac puzzli). I o to sie rozbilo.

Przypadkiem na weekend byla u nas znajoma terapeuta dzieciecy i jeszcze zanim byl temat z podejrzeniami przedszkolanek ona stwierdzila, ze Paulina sie mega rozwinela (nie widziala jej rok) i ze jest super inteligentym dzieckiem.

I wez tu czlowieku badz madry!! Oczywiscie, jesli nas gdzies skieruja, to sie przebadamy, ale powiem wam szczerze, ze jak bumerang wrocil do nas problem konsekwencji hipotrofii i wczesniactwa  😵

pani myk Oj, znowu ksiazki!!! Ty niedobra!! Zaraz oblookam, bo Paulina sie bedzie bardzo cieszyc  😜
Pandurska, oj ja wiem, wcale się tym jakoś nie chwalę, po prostu opisuję jak to u mnie wygląda. To, że tylko w dużych miastach tak się da żyć, to oczywiste... Chyba, że ktoś naprawdę lubi wychodzić i jest zdeterminowany - mam taką koleżankę, mieszka w typowej dalekiej sypialni Warszawy i co parę dni ładuje dziecko w samochód i spędzamy fajnie czas na miejscich rozrywkach 😉
Co do Paulinki, to nie zazdroszczę sytuacji... Pewnie jest tak jak piszesz, duża dysproporcja w jej zachowaniu w domu i w przedszkolu. Pewnie musi sie tam lepiej poczuć żeby się rozluźnić i zachowywać po swojemu. To jednak ały wrażliwiec, pewnie potrzebuje więcej czasu żeby wskoczyć w swój zwykły tryb.
Pandurska a może to o przedszkole chodzi? Mój się zupełnie nie odnajduje w grupie i w przedszkolu. Dlatego nie chodzi. Jego nadmierna pewność siebie w znanym sobie i akceptowanym środowisku może nieźle zmylić, bo w grupie średnioakceptowanej jest właśnie nieobecny. Widzę, że to się powoli zmienia, więc dobrą decyzją było pozostawienie go w domu. Rozmawiałam kiedyś z kimś, kto mówił, że do 4 r.ż. dziecko nie powinno być w instytucjach- maleństwo o tym wspominała. Może rozejrzyj się za inną placówką? Ja zawsze myślę przez pryzmat osoby dorosłej, bo ciągle się spotykam z podejściem "dzieci są jak guma" (nie mówię, że ty, ale czytając jakąś dyskusję o możliwościach adaptacji mnie to uderzyło), a ja uważam "nie, dzieci są małymi ludźmi i kropka" i trzeba szukać dla nich rozwiązań by ich strefa komfortu była maksymalna, tak samo jak to robimy dla siebie
nika77Co ty,Paulina w podskokach biegnie do dzieci,a i samo przedszkole wielokrotnie chwalilam,bo sa mega.Rodzice z miasta staraja sie tutaj o miejsca,bo mamy taka dobra opinie.Zreszta to czuc,bo dzieciaki duze i male sa wiecznie usmiechniete i wybiegane.Z reka na sercu nic im nie moge zarzucic. P.od roku juz chodzi i niesamowicie sie rozwinela od tego czasu.Faktem jest,ze potrzebuje jeszcze wewnetrznie dojrzec i tyle.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
06 września 2017 08:48
Dzionka, rany, Sara jest niesamowita. Znam chyba tylko jedno inne dziecko, które tak wcześnie tyle mówiło, ale za to późno chodziło i ruchowo rozwijało się dużo spokojniej.

Lotnaa, zawsze jak masz kompleksy, to pomyśl o Kijanke, która do 2 r. ż. mówiła tylko pojedyncze słowa, a z kopyta ruszyła mając 2,5... I teraz gęba jej się nie zamyka. Poza tym pamiętaj, że później to nie ma znaczenia, kto zaczął mówić mając rok, a kto mając trzy. Nie jest to wyznacznikiem geniuszu czy czegoś tam.

Pandurska, kurde, no moim zdaniem to przedszkole przesadza. Dzieci w tym wieku są tak różne, tak różnym tempem się rozwijają, każde na innej płaszczyźnie, tak mają inne sposoby funkcjonowania w grupie... Ja widzę u nas w piaskownicy, trzylatkow dużo, a każde inne i to bardzo...
malenstwo Moim zdaniem tez przesadzaja, ale to podobno cecha niemieckich przedszkoli (tak mowila mi ta znajoma terapeutka, ktora pracowala kilka lat w placowce dla zaniedbywanych dzieci i przerobila mnostwo przedszkoli i wychowawcow). Problem jest taki, ze niemieckie przedszkolanki koncza tylko chyba 2- letnie szkolenie zawodowe (Ausbildung) polegajace glownie na praktykach zawodowych. Mimo szkolen brak im zaplecza teoretycznego ze studiow, jakie maja np. polskie przedszkolanki. Nie wspomne juz o niemieckiej tendencji do wciskania wszystkich w ramki. Co do mowienia, to mam dokladnie z Paulina, jak ty mialas z Kijanka! 2,5 roku i tak wystrzelila, ze szok. No ale po polsku, wiec pewnie to jest "problem". Niewazne, dam ja przebadac i moze jakis tam swistek zamknie paniom (naprawde fajnym, ale widac chyba niedouczonym!!) buzie.

Lotnaa Naprawde dalabym sobie siana z tym stresem. To mowie ja, matka dlugo stresujaca sie gadaniem. Ruszy! Zobaczysz! Niemniej jednak dla swietego spokoju po w/w sytuacji z przedszkola skoluje sobie namiary na speca od dzieci dwujezycznych. Btw. pogooglalam sobie rozne mundre artykuly i ten mi sie bardzo podoba: J. Cieszyńska, Dwujęzyczność - rozumienie siebie jako Innego (znajdziesz w wyszukiwarce).
Dziewczyny mieszkające w DE, mam prośbę. :kwiatek:
Możecie mi podrzucić info jak wygląda niemiecki plan szczepień?


Jeśli chodzi o "niesiedzenie w domu" z małym dzieckiem, dużo niestety zależy od lokalizacji i zasobów finansowych. W naszym pięknym kraju pogoda z roku na rok co raz bardziej wygląda jak wieczna jesień i ciężko o zróżnicowane atrakcje poza płatnymi salami zabaw.
Pozostaje zaprzyjaźnić się z innymi matkami z dziećmi w podobnym wieku i zapraszać się do domu.
A jak ktoś jest średnio towarzyski i niełatwo mu przychodzi nawiązywanie kontaktów międzyludzkich/spoufalanie się... to ma przekichane.
Ja kiedyś byłam bardzo towarzyska, ale z wiekiem zdziczałam. 😁
Żadnych wieloletnich znajomych w Koszalinie nie mamy,  mieszkamy tu od niecałych trzech lat.
Spotkałam się kilka razy z mamami i ich dziećmi z Gabrysia przedszkola, fajnie było, ale nie zaiskrzyło między nami na tyle, żebym śmiała zaproponować zaproszenie do domu.
W ogóle, dla mnie większość kobiet jest z innej bajki. 😁
Nie umiem gadać o rzęsach, paznokciach, ciuchach i zespole napięcia przedmiesiaczkowego. Mogłabym pogadać o koniach, ale kogo to obchodzi... Poza tym z gadania o koniach też "wyrosłam", nie żyję tym tak jak kiedyś.
Teraz poznałam dużo dziewczyn w "szkole rodzenia", pewnie z niektórymi spotkam się kiedyś na spacerze, ale szczerze mówiąc średnio mnie fascynuje to o czym rozmawiają. 🙂
Mam fajną sąsiadkę, spotykamy się około 2 razy w tygodniu, ale raczej w plenerze, w dni powszednie i po 17.00, bo ona pracuje na pełen etat, a weekendy raczej spędzają rodzinnie, z mężem.
Kogoś znajomego, kto będzie "siedział w domu" z małym dzieckiem na tą chwilę nie mam i jakoś nie mam ochoty szukać na siłę.

Kto ma podobny "problem"?
maleństwo, Sara też późno zaczęła chodzić, w ogóle ruchowo jakoś nie szalała. Co do wczesnego gadania, to i ja i W gadaliśmy pełnymi zdaniami mając 2 lata, więc raczej się tego spodziewałam - genów nie oszukasz 😉 Ciekawa jestem jak druga młoda, czy będzie się podobnie rozwijać czy jakoś zupełnie inaczej. I to prawda, wczesne siadanie/gadanie/chodzenie wcale nie przekłada się na nic w przyszłości, a wręcz czytałam o badaniach, z których wynika, że dzieci wcześniej zaczynające chodzić miały potem gorsze wyniki w nauce w którejś tam klasie.

Julie ja mam ten sam problem - nawet wczoraj o tym gadałyśmy z przyjaciółką. Raz, że nie interesują mnie zupełnie tematy kosmetyczno-modowe, a dwa że z wiekiem chyba zrobiłam się nadwrażliwa na bodźce typu za szybkie, za głośne gadanie, za długie historie, nudne historie... i tak dalej 😀 Więc w sumie mam te same znajomości od ponad 10 lat i doszła mi, z okazji Sary i forum lutówkowego, tylko jedna stała koleżanka.

Moje dziecko jest meteopatką jak nic... Od rana ryyk, pokładanie się na podłodze i jedna wielka histeria. Położyła się sama spać na materacu o 10 zamiast o 12, więc śpi i nie wiem co dalej. Oby to był gorszy dzień a nie choróbsko tuż przed wylotem, bo się pochlastam chyba...
maleństwo   I'll love you till the end of time...
06 września 2017 10:05
Dzionka, z genami też różnie bywa. My z K oboje szybko gadaliśmy, ja chodziłam mając 10 miesięcy, moja mama 9, Kalina 13.

Pandurska, no dokładnie, chyba P została "wciśnięta w ramkę".

Julie, ja poniekąd.  Zawsze miałam mało znajomych, tu mieszkam od 6 lat i powoooli z kimś tam się zaprzyjaźniam. W odróżnieniu od Dzionki, znajomych mało i mało kto ma dzieci, dopiero zaczynają się rodzić, a jesteśmy juz trochę po 30tce... Ja akurat "siedzę w domu" z Kaliną, więc zmuszam się do łażenia po placach zabaw, salach zabaw i imprezach dla dzieci, choć jako introwwrtyczkę i osobę nieśmiałą, sporo mnie to kosztuje. Na placu zabaw, najbardziej przeszkadzaja mi,,, no właśnie inni ludzie. Tym bardziej, ze u nas to takie straszne wsioki miezkają. Trochę sie zakumplowaliśmy z mamą bojfrenda Kaliny, z nią jako jedną z nielicznych da się pogadać. I tak siedzimy - na jednej ławce wsiowe baby i ich "pazurki, włoski i PMSy", a na drugiej loża szyderców, czyli my.
Julie Piona! Mam to samo jesli chodzi o spotkania. Poza tym jestem typem dzialacza i np. w posiadaniu dziecka (hiperaktywnego dodam) wkurza mnie np. przygladanie sie jego zabawom z dziecmi. Wolalabym cos porobic razem z nia, ale co z tego, jak moje pasje sa dla niej nudne.

Prosze kalendarz:

Scottie   Cicha obserwatorka
06 września 2017 10:13
Scottie, ojej ojej, no co Ty 😀 Nic takiego nie robię, wychodzimy ze znajomymi z dziećmi i bez dzieci (choć nie wiem kiedy to się stało, ale nagle większość ma dzieci, a byliśmy jedyni przez chwilę), w różne miejsca. W sumie to głównie do knajp, szczególnie że mamy aplikację go out restautants, która jest zarąbista jeśli się dużo jada na mieście - jak idziemy ekipą 6-osobową, to płacimy tylko za 3 obiady dzięki temu 🙂 Poza tym praktycznie co tydzień z Sarą chodziłam do kina zeszłej jesieni -zimy, przynajmniej byłam bardzo na bieżąco z repertuarem 😉 Ostatnio też co jakiś czas na bulwary wiślane, bo tam dzieci mają fun w piasku a my możemy gadać i pić piwka/lemoniadki. Tak więc nic spektakularnego, ale jak się tego zbierze trochę w tygodniu, to czuję, że żyję 😉 No i do nas sporo ludzi wpada, odkąd mamy pojemny salon... Ciekawa jestem jak to u was będzie w swoim czasie 🙂


Pociągnęłam temat, bo mam podobne możliwości do Twoich (mieszkam w Otwocku), a mimo to jakoś sobie tego nie wyobrażam. Nie wiem, gdzie mogłabym chodzić z dzieckiem, tym bardziej, że nikt z moich znajomych w najbliższym czasie dzieci nie planuje. Przeraża mnie wizja siedzenia z dzieckiem w domu (a wcześniej komplikacji w ciąży i wizja leżenia przez 9 miesięcy). Dostałam depresji poporodowej jeszcze zanim zaszłam w ciążę 😉 Tym bardziej, że mój mąż "nie widzi potrzeby wychodzenia" i z aplikacji Go Out Restaurants (którą mam od maja) ani razu nie skorzystałam...
Chyba jeszcze nie dojrzałam do dziecka.
Scottie, z Otwocka do Warszawy to już trochę niestety jest... Ja mieszkam przy samym metrze, więc odpada mi opcja pakowania dziecka (nielubiącego jeździć) co parę dni do samochodu... Tak naprawdę wszystko wyjdzie w praniu, zobaczysz na co masz ochotę, co jest na Twoje siły i co Ci sprawia frajdę jak już dziecko będzie na świecie 🙂 Może pojechanie do miasta wyda Ci się ostatnią rzeczą, którą byś chciała zrobić. Mi Sara parę wizji brutalnie zrewidowała, więc wiem co mówię 😀
Julie bo większość matek jest młodsza i mają inne cele i problemy, bo inną dojrzałość 😉
Ja mieszkam na przedmieściach, w grę wchodzi tylko dojazd autem, ale i jeśli się chce to się da znaleźć nawet blisko siebie coś fajnego. Teraz nawet mniejsze mieściny i wioski starają się bardzo. Ja np mam lepszy park z placami zabaw w Skawinie niż w KRK i bliżej do Skawiny.
Pandurska to ja to inaczej zrozumiałam :kwiatek: otóż zrozumiałam, że mimo że tobie odpowiada miejsce-pamiętam co pisałaś, to nie odpowiada ono córce i jest tam wycofana na tyle, że zwraca to uwagę personelu.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
06 września 2017 11:01
Bo dziecko tzw rewiduje wszystko. Moja szwagierka ciągle twierdzi, że jesteśmy jacyś nie teges, że np atrakcje na wakacjach  planujemy pod dziecko, że Kalina potrafi latać w sukience w ciapki i legginsach w paski (zbrodnia!) i że jej syn będzie chodził godzinami po galeriach i muzeach, ubrany w stylowe ubrania rodem z poprzedniej epoki. Bo to wszystko kwestia ustawienia sobie dziecka. Na co mój mąż zawsze mówi - pogadamy za trzy lata.
Ech... ja zaczęłam chodzić, jak miałam 10 miesięcy, później chwila przerwy i po skończeniu 11 poszłam już na całego. Gadałam chyba w chwili, kiedy mnie doprowadzili do ładu po urodzeniu (a tak serio, nie wiem kiedy, ale ponoć ledwie łaziłam, to musiało być szybko), a Mieszko gadać, to gada. Obecnie jakieś tam pojedyncze wyrazy i monologi po swojemu (przy czym "nie!", to hasło na wszystko) i w sumie szybko zaczął, ale z chodzeniem gorzej. Długo było nic, późno zaczął raczkować, dłuuuuuugo chodził sprawnie przy meblach i z pchaczem, ale sam-sam odważył się w 16 miesiącu.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
06 września 2017 12:44
Hej, ja się naprawdę nie stresuję tym gadaniem! Może chciałabym już ją móc usłyszeć, chciałabym, żeby w końcu mówiła mama  🙄 , ale widzę po niej, że rozumie wszystko w myk i prędzej czy później i mówienie przyjdzie. Wciąż mnie zaskakuje małymi rzeczami, wczoraj np. wzięła z półki cd, podeszła do wieży, nacisnęła przycisk wysuwający szufladkę, włożyła płytę, i gdyby nie to, że już tam była inna, to samodzielnie by ją sobie włączyłaby 🤣 I nawet nie wiem, kiedy podpatrzyła, jak to się robi, bo my zazwyczaj słuchamy muzyki z usb.

Dzionka, dzięki za listę  :kwiatek:
A jak Sarka radzi sobie w nocy na materacu? Nie spada?

Julie, maleństwo, piona!!! Szkoda, że jesteśmy tak rozrzucone po świecie, już sobie wyobrażam naszą introwertyczną lożę końskich szyderców  😁 Ja też jestem jakaś inna i nie potrafię zawiązywać łatwo "matkowych" znajomości. Niedawno spadła mi z nieba nowa świetna sąsiadka z Torunia i ona musi wystarczyć 😉

Pandurska, kurcze, słuchaj przede wszystkim swojej intuicji! Szufladki Niemcy lubią jak mało kto, warto o tym pamiętać. Ja już tu kiedyś pisałam, jak syn mojego męża o mało co nie trafił do szkoły specjalnej, dzięki "życzliwości" psycholożek i pedagogów z przedszkola. Miał takie papiery, że kiedy trafił na rozmowę wstępną do swojej podstawówki, pani dyrektor była w szoku, że on normalnie mówi, liczy itd - spodziewała się jakiś głębokich problemów. Kuba lada dzień zacznie trzecią klasę, drugą skończył z b. dobrymi ocenami. Więc wiesz, warto być czujnym, ale to Ty znasz Paulinkę najlepiej!
I dzięki za tytuł, przeczytam na pewno!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się