Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Meise, mi na razie daleko do powrotu na siłownię, ale ciekawa jestem, ile taki pakiet kosztuje, żeby odkładać kasę i po powrocie ruszyć pełną parą. 😀 Będę wdzięczna za pw. :kwiatek:
busch   Mad god's blessing.
15 września 2017 21:42
tunrida, co do obręczy barkowej, to ja mam bardzo sztywną obręcz barkową z małą ruchomością (z powodu mieszanki mojego trybu życia i pewnych dolegliwości zdrowotnych) i właśnie treningiem siłowym to akurat poprawiam  🙂. Mam takie niesamowite szczęście że moja siostra jest trenerem personalnym na początku swojej zawodowej drogi i zgodziła się mi pomagać  🙂

Powiem tak - odpowiedni trening siłowy to rewelacja na tego typu sprawy, 100 razy lepszy niż bieganie czy inne ćwiczenia typu cardio. Moja siostra znalazła co dokładnie mnie 'trzyma', przepisała mi ćwiczenia na aktywizację grup mięśniowych których nie używam + tzw. mobilkę mięśni, które mnie trzymają + ćwiczenia siłowe na wzmocnienie całej grupy mięśniowej. Teraz akurat miałam trochę pauzy ale przy ćwiczeniu zgodnie z planem mojej siostry widzę stałą poprawę.

Także absolutnie nie mogę się zgodzić że to ćwiczenia siłowe są winowajcą. Prawdopodobnie, tak jak ja, masz jakieś swoje słabe strony (czy to nieaktywne, czy też 'trzymające' Cię) i w swoim samodzielnym treningu pewnie to pogłębiasz  😉 Dobrze prowadzony trening siłowy może wręcz poprawić mobilność stawów, postawę i ogólnie jakość życia. 

Niestety sama bym na pewno nie doszła do tego, co faktycznie jest moim problemem. Pewnych mięśni tak bardzo nie używałam, że dopiero po pół godziny mobilizacji ich z moją siostrą pierwszy raz w ogóle poczułam te mięśnie i że je mogę ruszyć czy napiąć  😜
15.09
sanna-4+  tunrida-4  Scotie- ElMadziarra-5-
................
busch- Z moich obserwacji ćwiczenia siłowe na masę mięśniową powodują, że mięśnie się nieco skracają. I usztywniają. I jeśli nie będziesz się porządne rozciągać, to stajesz się coraz bardziej sztywna i coraz mniej wygimnastykowana. Spójrz na takiego typowego "karka". Mostek? hehe On nawet skłonu do ziemi często nie zrobi, rozkroku, ręki mocno do góry i tylu nie wygnie. Wręcz przykurcze się robią. Oni są poprzykurczani i na rehabilitację się nadają.
I po sobie wiem ile kontuzji miałam spowodowanych skróconymi, nie rozciągniętymi mięśniami.
A mieśnie trzymają się na stawach. To wszystko jest połączone. Więc jak skrócony mięsie, to i staw mnie ruchliwy.
I po sobie to widzę. Jako że dbam o rozciągane dołu ciała to jest wszystko tam super porozciągane. (fizjoterapetka potwierdziła!) A górę mam zbyt sztywną. Z tym że może tak jak Becia pisze, to nie tyle obręcz barkowa, co kręgosłup

edit- a ja dziś znów po swoim porannym treningu powalczyłam z mostkiem i .. jest lepiej. 🙂 Przeniosłam bardziej ciężar z nóg na ręce, udało się prawie wyprostować kolana. Ale skutek tego taki, że przenosząc ciało nad ręce automatycznie muszę bardziej wygiąć nadgarstki i to tu koncentruje się teraz blokada. Nadgarstki. Wręcz napierd...  a nie bolą. Ale gdyby bardziej się wygła w plecach i obręczy, to dłonie mogłabym mieć bardziej pod sobą i byłyby mniej wygięte nadgarstki. Powalczymy dalej.

busch   Mad god's blessing.
16 września 2017 11:47
tunrida, no właśnie w tym rzecz że ćwiczenia siłowe mogą pogorszyć Twój stan albo polepszyć. Takie karki to zwykle gałąź kulturystyczna treningu siłowego, która wg mnie nie jest specjalnie fajna. Jeśli na zawodach oceniają Cię tylko po wyglądzie mięśni, to funkcjonalność danego treningu idzie się czasami króliczkować... 😉 Zwłaszcza, że tak jak mówisz, samo podnoszenie i opuszczanie ciężkich rzeczy skraca ogólnie mięśnie.

Ale np. już w takim trójboju siłowym sztywna obręcz barkowa może spowodować złą technikę przysiadu, gorsze wyniki i częstsze kontuzje. Dlatego wewnątrz samego treningu siłowego również zawierają się techniki poprawiające takie rzeczy jak słaba mobilność. Część odpowiedzi to faktycznie po prostu rozciąganie, oczywiście z naciskiem żeby to było właściwe rozciąganie właściwych mięśni. Oprócz tego jest rolowanie, ale też mobility (ćwiczenia poprawiające mobilność) czy aktywizacja (ćwiczenia pomagające 'obudzić się' grupom mięśniowym, których nie używasz za bardzo z przyczyn osobniczych 😉). Razem z takimi przygotowaniami robisz ćwiczenia typowo siłowe, dobrane pod Twoje słabe strony i naprawdę poprawiasz swoją ogólną mobilność i sprawność fizyczną, nie tylko pracując nad wielkością mięśnia.

Niestety trzeba się trochę namęczyć, żeby znaleźć odpowiedniego trenera jeśli nie interesuje Cię tylko pompowanie mięśni, dlatego mam takiego strasznego farta z moją siostrą. Ale jak już znajdziesz taką osobę, to dzieje się magia jak z końmi w dobrym treningu ujeżdżeniowym 🤣 - nagle nie tylko robią jakieś tam elementy, ale są ogólnie bardziej rozciągnięte, silne i sprawne.

BTW. według mojej siostry mostek to ćwiczenie bardzo zaawansowane i generalnie niepolecane jeśli masz jakieś poważniejsze blokady do przepracowania - właśnie dlatego że kompensując jakiś brak narażasz się np. na bolące nadgarstki. IMHO robisz mostek jak ja bym go robiła, z rękami wyciągniętymi przed siebie przez zblokowaną obręcz barkową. Lepiej jest najpierw popracować nad obręczą barkową, a do mostka wrócić jak już jesteś fest porozciągana 🙂 . Samo robienie mostka teraz Ci nic pewnie nie pomoże, to tak jakbyś próbowała zrobić szpagat tak po prostu, bez rozciągania poszczególnych grup mięśniowych i pracowania wcześniej na szpagat. Same próby zrobienia szpagatu nie doprowadzą do zrobienia szpagatu i tak samo w mostku się nie rozciągniesz do prawidłowego mostka  😉
Strasznie nie lubię pisać takich eleboratów. 🙂 Więc skrótowo:
-Ale ja właśnie robię typowe siłówki (czyli podnoszenie i opuszczanie ciężkich rzeczy), bo ja chciałam i chcę przede wszystkim tymi ćwiczeniami zmienić sylwetkę i podpompować to tu to tam. I patrząc po mojej sylwetce, to sprawdza mi się to. Zależy mi GŁÓWNIE na wyglądzie, reszta jest bonusem, który przy okazji dostaję. Na trenera nie mam czasu, niestety. I albo robię sama, albo wcale.
-Rozciągam się 1) raz, że trener kiedyś zalecał, żeby się mięśnie nie skracały i aby zapobiegać kontuzjom  2) sama widzę, że zwłaszcza po bieganiu BARDZO kurczą się mięśnia w nogach, zwłaszcza te z tyłu i czuję, że muszę nogi rozciągać. Górę zaniedbałam w rozciąganiu, bo do niczego mi nie była potrzebna.
-A co do mostka, to teraz sobie wymyśliłam, że ot tak sobie, po prostu chcę go robić lepiej. I tyle. Bez żadnego rozdłubywania tego na elementy pierwsze. I zauważyłam właśnie, że jestem pospinana na górze tułowia. Ot i wszystko. Porobię tak jak robię i zobaczę, do jakiego momentu z nim dojdę. Jeśli do zadowalającego dla mnie, to odpuszczę. Mam jeszcze ochotę znów robić stanie na rękach przy ścianie. Kiedyś to była bułka z masłem, a teraz mam stracha przed "rzutem na podłogę". A...i chcę stojąc na rękach przy ścianie zrobić pompkę. Bo tak. Chciałabym jeszcze się umieć podciągnąć, ale czegoś gdzieś mi tam brakuje i musiałabym mocniej się postarać. A nie wiem czy mi się chce. 🙂
-Z tego co napisałaś wyciągnęłam to, że również, jak ja na początku, uważasz, że mam pospinaną obręcz kk górnych. A nie kręgosłup. I że aby lepiej robić mostek, warto porozciągać te ręce oddzielnie. Bo faktycznie by nauczyć się szpagatu, trzeba porobić inne ćwiczenia niż sam szpagat. Możliwe, że przy mostku jest podobnie. To porozciągam i ręce.
busch   Mad god's blessing.
16 września 2017 19:06
tunrida, każdemu wedle potrzeb, mnie szczerze mówiąc dużo bardziej jara aspekt 'fukcjonalny', bycie ogólnie sprawniejszą i silniejszą niż same mięśnie, więc może dlatego nie łapiesz mojej podjarki 😉.

Siostra mi daje prace domowe raz na miesiąc - raz na dwa miesiące, więc koszt nie byłby to spory nawet gdybym za to płaciła.

I tak, wg mnie wygląda to jak obręcz barkowa, a nie kręgosłup. Ale ja jestem za cienki bolek żeby coś przypisywać komuś 😉
Łapię i świetnie rozumiem. Tyle, że mnie jara po prostu co innego. 🙂 Do tego stopnia, że kiedy zauważyłam, że aż tak intensywne bieganie powoduje, że mi grubną uda, postanowiłam że odpuszczę takie ostre bieganie, mimo, że emocjonalnie BARDZO mnie kręci, podoba mi się i cieszyłam się, że przy okazji robiłam się coraz bardziej wydolna, wytrzymała itd.
Jednak wygląd wygrał ze sprawnością ogólną.

ps- ja też czuję, że to blok gdzieś w barkach, łopatkach ( te okolice)  i dziś dodatkowo wiem, że i w nadgarstkach. Ale urobię se to. Tak dla jaj, że tak powiem.

ps- bo jak ty sobie "walczysz" na tych swoich treningach kraw-magi, to tobie ogólna sprawność fizyczna jest niezbędna. I pewno odwrotnie- wybrałaś takie treningi, które tę sprawność poprawiają.
busch   Mad god's blessing.
16 września 2017 21:32
tunrida, krav magę też wybrałam bo to wysiłek 'funkcjonalny' 🙂 Biegam dla kondycji, ćwiczę na siłce żeby mieć więcej siły i lepszą mobilność.
16.09
sanna-5  tunrida-4  Scotie- ElMadziarra-5
.......................
Zestawienie z pierwszej połowy września:
sanna 5= 5 5= 5 4+ - 5- 5- 5= 4 5 5= 4 5= 4+ 5
tunrida 5 4 4 4 5 5 5 5 4- 2 4 3 5 5 4 4
Scotie 5 4 5 4 5 5 5 2 5 1 1 5 3 1 - -
ElMadz. - - - - - - 4 5- 4 5 3 4 3 5 5- 5
.............
Takim tempem, to my nie schudniemy. No..poza sanną, która jak zazwyczaj, poniżej 4 nie schodzi.
Przed nami druga połowa września.
Ja może nie chudne bo za bardzo nie mam z czego, mój cel to raczej nie przytyć przy siedzącym trybie życia, i ujędrnic, "wyciągnąć" mięśnie. Przyznaję, szczesciara ze mnie, bo niewielkim nakładem sił mam w sumie to co chcę. Stąd też moje oceny, wystarczy że pojezdze, przejdę się na trasie pociąg - praca i nie obezre się jak prosiak i to mi wystarcza. Dar od losu, niczym nie zapracowany.  🤔
Kolejny dzień zaczyna się dobrze, kawa na tarasie  w towarzystwie kotów, potem rower, teraz mogę zacząć ogarniać chatę.
Btw mam okazję dołączyć do fajnego klubu, MMA, Ju-jitsu, samoobrona (sąsiad po prowadzi) ale mój szyjny może mi pokrzyzowac plany i skończę  ćwiczac jogę i patrząc jak oni walczą  🙁 w każdym razie w październiku będę u ortopedy, zobaczymy na co mi pozwoli. Ale sama czuje, że jeszcze za dużo nie mogę..
Sanna zazdroszczę Ci.
Ja potrzebuje kopa i motywacji.
Nawalam z dieta i nie biegam
Przeziębienie mnie lapie.
I posiadam.
Boję się ze utrace to co wypracowalam.
Ciężko zaczynać kolejny raz....
busch   Mad god's blessing.
17 września 2017 12:59
sanna, no niestety z problemami z szyjnym odcinkiem kręgosłupa sztuki walki mogą nie być dla Ciebie, zwłaszcza brazilian ju-jitsu gdzie na okrągło są jakieś chwyty duszące. Krav maga np. nie skupia się tak bardzo na parterze, teoretycznie można by jakoś obejść te lekcje gdzie się te elementy pojawiają. Tylko że przy kontaktowym sporcie nikt Ci nie da gwarancji że przez przypadek nie dostaniesz mocniejszego trafienia np. w twarz i szyja siłą rzeczy zapracuje. Nikt nie chce zrobić krzywdy na zajęciach ale wypadki chodzą po ludziach, u nas w sekcji krav magi już był przypadek że ktoś miał złamany nos totalnie przez przypadek, a ja nabiłam wielkie limo pod okiem swojej instruktorce, również przez zupełny przypadek i nawet nie w sparingu.

Gdybym miała 'trafiony' odcinek szyjny, to nie wiem czy bym się zdecydowała na taki sport - raczej nie. No chyba że ortopeda da zielone światło i nic tam się nie dzieje.
W bardzo wielu metamorfozach dziewczyny podkreślają, że "zaczynały" wiele razy. Ja wychodzę z założenia, że może to jest właśnie ten odpowiedni moment. galop Nie poddawajmy się!

Ja sobie kopa zasadziłam, bo zapisałam się na cross trening dwa razy w tygodniu (plus czasami w weekendy robią fajne spotkania na dworze). Nie mam na to kasy, więc tym bardziej muszę docenić :P Treningi są zaraz po treningu jujitsu brazylijskiego mojego syna, więc i tak muszę obrócić samochodem. Na czas treningu wrzucę dziecko do pobliskich "kulek" i jadę z koksem.

Do tego ćwiczenia z Chodzią z kumpelą, bo biegać nam się nie chce w taką pogodę. Nie mam stroju na takie warunki  😁

Tylko ta dietaaaa!
Busch, dokładnie tak.. Nam świadomość ryzyka i tak jak kiedyś, tuż po urazie, jeździłam konkursy w kołnierzu ordopedycznym  🤔 to teraz nie podejmę już ryzyka wyladowania na wózku.. Zobaczę co powie ortopeda ale w sumie wiem, że jedyne co będę mogła to trenować sobie jakieś łagodne pozycje solo, bez ryzyka, że mnie ktoś niefortunnie popchnie /uderzy i wyśle w duże kłopoty.. Strasznie mi żal że nie będę mogła pokazać moich zadzornych pazurkow na macie ale jak wyżej napisałam, tym bardziej że w sumie po przeciążeniu, bez żadnego uderzenia, mija mi miesiąc gdzie wciąż czuje ból przy nieco gwaltowniejszych czy obszerniejszych ruchach szyja/glowa.

ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
17 września 2017 20:00
sanna,
przychylam się do wypowiedzi busch w sprawie bjj i odcinka szyjnego kręgosłupa.
Ja zaczęłam w lipcu treningi i powiem Ci, że moja szyja porządnie dostała w dupę.
Teraz już mi się mięśnie karkowe wzmocniły i  tak nie cierpię. A bywało, że po tarzaniu
z chłopami po 100 kg ledwo ruszałam głową.
Parter mma to nic innego jak bjj (oglądam sobie treningi czasem).
Byłam też na muay thai i to było fajoskie. I wydaje mi się, że najmniej kontuzyjne
by to było dla odcinka szyjnego (oczywiście na takim poziomie początkująco-rekreacyjnym).

A tak w temacie chudnięcia, to 6 treningów bjj i 4 kg mniej (żarłam jak prosiak), także polecam 🙂!
Ms_konik, dzięki  :kwiatek: przemyślałam  sobie to wszystko i odpuszczę sobie te sporty walki. Kusilo mocno ale to nie byłaby rozsądna decyzja, za mocno mam tam, póki co, wszystko rozchechlane. W zamian zapisuję się na kurs acca (nie, to nie skrót żadnej fajnej siłowni czy czegoś w tym stylu, to "the association of chartered certified accountants"  :oczy2🙂  . 2 x w tygodniu od 19.30 do 22.00 przez kolejne pół roku plus moja praca z dojazdem do Dublina wybiją mi z głowy wszystkie inne hardkorowe pomysły   :jogin:

17.09
sanna-5-  tunrida-1  Scotie-  ElMadziarra-5
Scottie   Cicha obserwatorka
18 września 2017 08:48
Jestem, żyję! Nie podawałam się do oceny przez weekend, bo nie miało to najmniejszego sensu. W sumie i tak w każdy dzień bez oceny można wpisać "1". W piątek zjadłam śniadanio-obiad w Maku, a na kolację białe kiełbaski i tonę cukierków u teściowej 😉

W sobotę rano zważyłam się i pomierzyłam- coś tam spadło z wagi, coś tam spadło z cm, ale to dalej za mało jak na redukcję. Chciałabym gubić około 0,5 kg tygodniowo i 0,5 cm w obwodzie. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, że po tygodniu na pałę tak mało spadło.
Później poszłam na trening- i nawiązując do Waszej rozmowy odnośnie rozciągania- mój trener (jak i reszta trenerów z siłowni, na którą chodzę) mocno zwraca uwagę na rozciąganie i rozgrzanie się przed ćwiczeniami, a później rozciągniecie mięśni po treningu. Każda z dziewczyn w mojej grupie ma jakiś problem z przykurczami- ja mam problem z mięśniami dwugłowymi uda oraz garbieniem się. I na to garbienie się robimy odpowiednio dużo ćwiczeń na plecy (pomagają, serio!), ale robimy też klatę i żeby nie sprawiała problemów, to ją mocno rozciągamy na koniec treningu. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi (tzn. rozciągałam się, ale nie aż tak dokładnie), bo nie sądziłam, że to aż takie ważne. Uwielbiam rozciągać klatę na TRX-ie 🙂
No i zaczęłyśmy się też rollować, o matulu, jakie to bolesne! A jaki świetny efekt daje, szczególnie zaraz po 🙂

Jeśli chodzi o jedzenie w sobotę, to też lipa, na śniadanie jajka na miękko z pieczywem i śliwkami, później kilka dziabów rollsa sushi, a dzień zakończyłam obfitą kolacją i słodyczami- znowu u teściów.
Wczoraj nie było lepiej, śniadanie zjadłam dopiero o 16😲0- na imprezie rodzinnej. I jak zaczęłam jeść, to skończyłam dopiero o 19😲0. Obiad, ciasta, przystawki, wino, słodkie napoje gazowane- wszystko wpadło.

Ale dziś jest nowy dzień, nowy tydzień. Zrobiłam dwumiesięczną tabelę w excelu, gdzie wpisuję wszystkie swoje pomiary- na koniec października chciałabym mieć chociaż 2 kg mniej na wadze. No i trener ma nam dać w tym tyg wytyczne co do diety- już coś przebąkiwał o tym, żeby nie jeść węgli na noc... jakoś to do mnie nie przemawia, ale poczekam na ostateczną rozpiskę.
tunrida Ej no, ogarnij się! Głównym motywatorem wątku jesteś, nie możesz dawać ciała!

A ja nie chcę być motywatorem i w ogóle się do tego teraz nie poczuwam, bo ja sama potrzebuję kogoś, czegoś co by mnie motywowało.

edit- no dobra, zapisałam się na botoks i być może na kwas na za równo 3 tygodnie. I do tej pory muszę zwalić ze 2 prawdziwe kilo, bo inaczej nie będzie widać co gdzie kłaść i będę stratna 1000 zł i być może będę miała źle zrobiony zabieg. O! 3 tygodnie!
Na razie mam od rana zrobiony trening i 500 kcal zjedzonych.
Ja dziś po drugim treningu!
Było dziś dużo z ciężarami. Robiłam tzw. "wiosłowanie" i martwy ciąg. Oprócz tego takie cosie:




Robiłam też wyciskanie z taką piłko-ketlem, ćwiczenia z gumami na nogach, różne ćwiczenia ze sztangą i planki boczne. Nawet mi to szło. Ćwiczyłam też na skrzyni.
Jutro pewnie nie będę mogła chodzić, ale czuję już wzmocnienie (na pewno w głowie). Ost razem po treningu mi "odcięło prąd" w domu i normalnie nie mogłam pracować, tylko zasnęłam z kompem na brzuchu... I spałam jak zabita do 16stej chyba. A dziś już ok 🙂

Scottie   Cicha obserwatorka
18 września 2017 16:14
Meise, a ile razy w tygodniu masz te treningi? U mnie tylko po pierwszych 2 odczuwałam mocne zakwasy- teraz czuję mięśnie, ale normalnie funkcjonuję. A obciążenie mam większe i więcej powtórzeń (ostatnie to ledwo daję radę zrobić). Mam w pracy koleżankę, która jest... bardzo mocno umięśniona... i ostatnio mi powiedziała, że już od DAWNA po treningu nie miała zakwasów, a mięśnie rosną.

Poza tym- czy mi się wydaje, czy babka z pierwszego linku wrzuconego przez Ciebie mocno kaleczy hip thrusty?

No i jak się trzymacie? U mnie dziś dzień na 5 (póki co) 🙂
busch   Mad god's blessing.
18 września 2017 16:35
Meise, ten pierwszy coś też często robię. Jeszcze bardziej lubię jego modyfikację, w której robisz to samo ćwiczenie ale z ziemi, bez podwyższenia - to się chyba wtedy glute bridge nazywa. Strasznie mi zawsze pompuje ego bo byle kasztaniak taki jak ja potrafi w tym ćwiczeniu podnieść 60+ kilo dupą 🤣 Pojedyncze powtórzenia nawet z wagą 80 kg robiłam. Trochę beka bo rąk nie mam nawet w przybliżeniu tak silnych, więc potem odkładanie ciężarków na miejsce to wyzwanie  😁

Co do odciętego prądu, to ja też przy intensywnych treningach nagle potrzebuję znacznie więcej snu 😀

Scottie, dokładnie, rolowanie jest bardzo bolesne ale też bardzo skuteczne. Rozciąganie na gumach też nie jest mi obce 🤣

Scottie, taki z trenerem to 3 razy w tyg 🙂 Ja myślę, że zakwasy szybko mi miną, nie ruszałam się od marca, dlatego teraz organizm przeżył szok  🙂

A co do pierwszego linku, to też od razu zwróciłam uwagę, że dziwnie ona to robi. Ja chyba inaczej wyglądam jak to robię  😁

busch, 80 kg  😲 😲 😲 Jejciu, ja się cieszyłam, że robiłam dziś 20 kg ^^ Ale pan trener powiedział, że na pierwszy raz to wystarczająco :>

Nie mogę się już doczekać rozpisanej diety 🙂
busch   Mad god's blessing.
18 września 2017 16:44
Meise, z ciężarami tak jest że dużo blokad ludzie mają w głowie. Ja też na pierwszy raz przy glute bridge'u byłam osr*** na miętowo na 20kg ale tak naprawdę siły miałam na znacznie więcej - po prostu strach mnie trzymał. Także na początku możesz się spodziewać błyskawicznego progresu kiedy Twoja głowa i układ nerwowy się przyzwyczajają do nowego rodzaju treningu. Potem jak progres będzie wolniutki, to zaczną blokować Cię za słabe mięśnie 🙂. Akurat przy glute bridge'u takie ciężary u kobiet to naprawdę nie jest żaden hardkor - ja jestem totalnym mikrokoksem 😉. Ale nie powiem, strasznie mi samoocena wzrosła jak laski robiły wielkie oczy kiedy te swoje 60kg podnosiłam w glute bridge'u  😁 Na szczęście nie zostały do momentu kiedy turlałam 20kg talerze bo noszenie to za dużo na moje ręce  🤣
Hahaha, piękne  😁
Ja też mam ręce i górę ciała totalnie słabe! 1 męskiej pompki nie zrobię...

Spróbuję koło piątku zrobić 40 kg, zmotywowałaś mnie  😎

Fajnie się ćwiczy z trenerem. Cały czas poprawia mi sylwetkę i wszystko naokoło. Upociłam się dziś konkretnie. Jeżeli takie regularne treningi mi nie pomogą osiągnąć celu i poprawić nóg i pośladków, to się poddaję i zaczynam wieść życie kanapowca na diecie pizzowej. Daje sobie czas do końca roku na jakieś efekty.
tunrida No! Dajesz 😉

Ja też po crosstreningu. Wszystko mnie boli, jutro będą zakwasy jak ta lala. Podobało mi się, zmęczyłam się, ciało popracowało. Wreszcie mnie ktoś poprawiał.

Idę się umyć. I umrzeć.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
18 września 2017 19:38
Życie jest do dupy.
Człowiek się stara, lepiej lub gorzej, ale trzyma dietę, stara się, żeby mieć codziennie ruch i tu nagle jeb prawie 3 kg więcej w 3 dni. Do duuuuuuuuuuupyyyyyyyy ❗
Jestem pewna, że to moja tarczyca szaleje, bo @ właśnie mi się skończył, do tego lecą mi włosy, ale fakt faktem, że nie ma sprawiedliwości na świecie, a życie jest do dupy.

Pocieszałam się lodami, teraz pocieszam się winem czerwonym wytrawnym i jestem coraz bardziej sfrustrowana, a nie pocieszona, do tego mam wyrzuty sumienia.

Niech mnie ktoś przy tuli  😕 I kopnie w tyłek  🙄

Nic kwa nie będę jeść ❗
hehehe...ja cie przytulam. I też nic nie będę jeść. Jak Angelina Jolie.  😁
A na pocieszenie ci powiem, że nie ma szansy by prawdziwe 3 kilo tłuszczu ci wskoczyły w 3 dni. Wodę masz w sobie i tyle. Albo kiedy się ważyłaś wcześniej, to byłaś odwodniona.
Więc przestań już żreć lody i pić wino, bo naprawdę przytyjesz. I nie pij wina, bo a) rozbudzisz sobie apetyt b) zostaniesz alkoholiczką  😉 a nie chudą dupą
Jutro tez jest dzień.
ElMadziarra, przytulam  :przytul:
Dokładnie, jutro jest nowy dzień! Życie, skubane, lubi podkladac świnie, jest jakie jest, ale Jest!
Ja celebruję ostatnie dni gdy o 20.30 leżę sobie w łożku, czytam co mi tam podejdzie, delektuje się herbata i za chwilę pójdę spać  bo czarna noc za oknem...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się