majek bardzo współczuję 😕
majek, o nie.. 🙁 bardzo mi przykro. 😕
Osz kurde, majek, tak mi przykro... Jakie to jest straszne, że jest ten zwierz ok, ok, aż nagle pach! i wszystko się sypie. Ech 🙁
O jeny! Straszne! Majek :kwiatek: trzymaj się!! :przytul: :przytul:
majek, bez sensu zupełnie 🙁 przykro mi strasznie
Trzymaj się jakoś :przytul:
majek strasznie mi przykro, trzymaj się 🙁
Dziękuję dziewczyny. Trzymam się chyba lepiej niz wczoraj. Odszedł na pięknej, zielonej trawie patrząc w słońce.
majek, trzymaj się, jest mi tak strasznie przykro 😕
majek Przykro mi bardzo 😕 Trzymaj się :przytul:
majek, bardzo mi przykro 😕...
Majek strasznie mi przykro 🙁 Trzymaj się - ściskamy. Z dnia na dzień coraz smutniej w naszym kąciku 😕
majek, o raju, trzymaj sie mocno 🙁
majek, jesteś bardzo dzielna, trzymaj się...
majek, przykro mi 🙁 szybko się posypał. Coraz mniej tych naszych staruszków w wątku.
No właśnie, strasznie dużo ich tu ostatnio odeszło... Cóż, dziewczyny, nasze konie są w zbliżonym wieku, więc nie chce być inaczej 🙁
Jeszcze raz dziekuje dziewczyny. Wczoraj jeszcze dostalam wiecej wynikow i okazalo sie, ze mial jeszcze chloniaka. Lekarz powiedzial, ze to z tego powodu bylo tak zle, ale ... no ale slow mi brak. Potem zadzwonili jeszcze raz z pytaniem, czy zgadzam sie na pobranie probek, beda badac to cos kolo nerek, bo podobno jeszcze czegos takiego nie widzieli.
Musze sobie teraz na nowo zycie zorganizowac, takie absurdalne rzeczy: od teraz musze specjalnie sie wybrac do sklepu na zakupy. Zawsze je robilam po drodze z lub do stajni.
Nie planuje na razie kupna nowego konia, przynajmniej dopoki moje dzieci nie beda bardziej samodzielne. Ale juz wiem, ze bede szukac jakiejs weekendowej dzierzawy moze. Bo inaczej zwariuje.
Juz czuje ze mi brakuje. Swiadomosci, ze on tam jest i czeka. Ze mam gdzie jechac jak mam pol dnia wolnego (np dzisiaj). Ze mam gdzie jechac jak mnie maz wk*** albo musze odpoczac od dzieci. Od jakiegos czasu liczylam sie z tym, ze zaraz go zabraknie. Moze to glupie, ale dziekuje niebiosom, ze to wszystko sie potoczylo w sumie dosc szybko, ze nie musialam patrzec kilka lat jak jego jedyna mozliwa forma aktywnosci to snucie sie po padoku.
Zaluje, ze nie odszedl w swojej stajni. Ale z drugiej strony, gdybym go do tej kliniki nie zawiozla, to bysmy go pewnie faszwerowali przeciwbolowymi i nie wiadomo jak dlugo by to trwalo. Przynajmniej bylam z nim do konca.
Radze sobie, raz na jakis czas mam napad mokrych oczu. Moja corka sie na mnie obrazila, ze nie wzielam jej ze soba do tego szpitala i nie mogla sie pozegnac ze swoim jednorozcem.
Dobra, ja koncze, ale bede nadal zagladac do watku. Napiszcie co tam wesolego u waszych seniorow?
majek przykro ogromnie :przytul: Niestety to nieuniknione, szczególnie dla adresatów tego wątku. Niby każdy wie, ale nikt nie umie się do tego przygotować.
majek
bardzo Ci współczuje 🙁
Kasta odeszła w czerwcu, a ja dalej mam wrażenie, że ktoś mi wyrwał dziure w sercu... rzeczy w stajni wciąż czekają.
Od jakiegos czasu liczylam sie z tym, ze zaraz go zabraknie. Moze to glupie, ale dziekuje niebiosom, ze to wszystko sie potoczylo w sumie dosc szybko, ze nie musialam patrzec kilka lat jak jego jedyna mozliwa forma aktywnosci to snucie sie po padoku.
No właśnie ja tak mam od roku, patrzę jak się snuje bo kuleje i nawet nie poszaleje.
Przepraszam, mam nadzieję, że Cię tym nie uraziłam :kwiatek:
Broń Boże, nie miałam tego na myśli. Ale tak naprawdę troszkę ci tak jakby "zazdroszczę", że szybko i prawie bezboleśnie dla konia.
Bo moja owszem tarza się bo uwielbia, ale ze stadem już nie chodzi bo ją ganiają, a ona taka kulawa więc ma problem z bieganiem. Bez sensu.
majek przykro mi, choćby się wiedziało, to i tak nigdy człowiek nie jest do końca gotowy.
Co do córki - dobrze zrobiłaś. Pamiętam jak mając może z 14 lat żegnałam "swoją" kobyłę. To była trauma której z perspektywy czasu patrząc nie powinnam była sobie fundować...
majek,
współczuję bardzo... trzymaj się...
To ja Wam powiem, że mi żyć nie dawała myśl że może mnie nie być przy Monetce do końca. Ciągle się stresowałam, że odejdzie sama w nocy, że nie będzie mnie przy niej. Teraz czuje ulgę, że byłam i że wiem że nie cierpiała, że odeszła przy nas, a nie sama. Mam troszke poczucie spelnionej misji, bo obiecywalam jej zawsze że bede z nią do końca życia. Mimo że to był najgorszy dzień w moim życiu, "ciesze się" że wiem jak odeszła i byłam przy tym.
Mam nadzieje, że ten rok pomimo fatalnego początku już da spokój. Jak tylko widzę nową wiadomość w tym wątku to ze strachem tu zaglądam.
Tak, smutno i "do przemyśleń". Bo w sumie niedawno postanowiłam o emeryturze i o tym, że tu dołączę. I tak sobie coraz częściej myślę, że to bliżej niż dalej.
No nic, na razie odliczam dni do przeprowadzki i się martwię, że taki kawał Babulkę będę wieźć.
Zdrowia dla seniorów i dobrej energii dla Was, właścicieli.
majek, trzymaj sie :kwiatek:
Majek, bardzo mi przykro.
Moja ma 27 lat, jesienią przewróciła się i zerwała ścięgno. Leczę, masuję, rehabilituję... Na razie już chodzi, zaczyna rozrabiać, opuchlizna maleje.
Nie chce mysleć o chwili, kiedy przyjdzie pożegnanie. Mam ją juz 21 lat, jest członkiem rodziny i towarzyszką życia. Była ze mną w najgorszych chwilach .Na razie myślę optymistycznie i szykujemy się do spacerków pod siodłem na wiosnę 😀
majek bardzo wspolczuje 🙁