błąd weterynaryjny szukam prawnika

Ech, nie wiem co zrobić.

Koń zdrowy, niecałe 10 lat, pierwszy raz wizyta weta, powód - brak apetytu, niewielki, grzejacy obrzęk bez przerwania skóry, ale mocno bolesny.
Weterynarz tego samego dnia bez specjalnej diagnostyki (badaniem rektalnym wykluczona kolka) podał leki - m. in. przeciwzapalny w niedrożną żyłe i stwierdził, że sprawa załatwiona.
Nie mieliśmy pojęcia, że zalecenia na kolejne dni będą wyrokiem śmierci.
Po dwóch dniach stan konia już był na tyle poważny, że nie dało sie go uratować mimo zdiagnozowania problemu i wdrożeniu prawidłowego leczenia.

Po kilku dniach szoku i pustki po stracie przyjaciela, pojawiło się pytanie co z tym zrobić?
Oczywiście zgłoszę sprawę do Inspekcji Wet, bo nie może być tak, że przyjeżdża wet uśmierca członka rodziny (co prawda nie chcący przez brak wiedzy) i jedyne co to wszystkim jest przykro.
To mogło się przytrafić każdemu.

Koń nie był wyceniany, nie był na sprzedaż i nigdy nie chorował. Okaz zdrowia, niestety pech, ze ten, a nie inny wet mógl przyjechać najszybciej.

Czy ktoś miał podobną sytuacje? Może polecić prawnika?
Bardzo mi przykro z powodu sytuacji, która Cię spotkała. Tak naprawdę może spotkać każdego z nas. Napisałam do Ciebie priv, może uda się coś zdziałać.
Bardzo mi przykro z powodu tego, co Was spotkało...


Napisz trochę więcej -  co to było i co może pomóc w diagnozie - może uchroni kogoś przed podobną sytuacją..
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
09 grudnia 2019 16:08
A czy lekarz, który popełnił błąd nie jest ubezpieczony ? W sensie czy nie ma ubezpieczenia od błędu w sztuce ?
My nie mieliśmy takiego przypadku, ale rozmawiałam z jednym z naszych lekarzy, już jakiś czas temu, na temat tego typu sytuacji.
Nasz wet mówił, że sam jest ubezpieczony, i że lekarze weterynarii zazwyczaj mają ubezpieczenia na takie przykre zdarzenia.

Bardzo mi przykro, że tak się stało.
Współczuje ale mam kilka pytan:
1. Skąd wiedzialas ze kon ma niedrozna zyle?
2.gdzie był bolesny obrzęk?
3. jaka byla tak naprawde diagnoza?
Primo- takich rzeczy nie zgłasza się do Inspekcji tylko do izby, a dokładnie do jej rzecznika odpowiedzialności zawodowej.
Secundo- kto stwierdził popełnienie błędu? drugi lekarz?
Uprzedzam, że udowodnienie  błędu w sztuce przy tego typu sprawach i objawach będzie trudne. Drogi są dwie- cywilno-prawna i przez rzecznika odpowiedzialności.
Zastanów sie tez czy warto wstepowac na droge prawna, żeby sie potem nie okazalo ze zaden wet Ci więcej nie przyjedzie bo bedziesz ta co robi afery. Moze lepiej sie z nim dogadac i wziac kase z jego ubezpieczenia. Współczuję sytuacji.
Nie może być tak, że sprawa będzie zamieciona pod dywan, klient boi się, że żaden wet do niego nie przyjedzie. Co to jest klika jakaś? Trzeba walczyć z takim podejściem!
Czy oddałaś zwłoki do utylizacji? Jeśli błąd lekarza jest stwierdzony na podstawie opinii innego lekarza, która brzmiała mniej więcej jak u mechanika o poprzednikach " O pani, a kto to pani tak sp.....", a nie ma możliwości zrobienia sekcji to na jakiej podstawie sąd lub Izba ma wszcząć postępowanie. Trzeba mieć twarde dowody, wydruki wizyt, wykonanych badań, najlepiej wyniki sekcji zwłok i jeszcze drugiego lekarza leczącego to zwierzę, który będzie zeznawać. Zeznawałam w kilku sprawach o znęcanie i jest to marnowanie czasu szczerze mówiąc, najpierw zeznania na  policji, potem zeznania na policji np po 2 latach, więc już nie pamiętasz o co chodziło, potem zeznania w sądzie, po 3 latach od pierwszych zeznań) więc większość zapracowanych wetów (a większość hipiatrów jest zawalona robotą po uszy) nie chce mieć z sądami nic wspólnego. Weci też się boją, że jak pójdą zeznawać to nikt ich nie zawoła więcej bo są pieniaczami sądowymi...
gosiaopti Gdybyś lepiej znała podejście polskich lek.wetów do kolegów po fachu to byś wiedziała, że nie ma żadnej solidarności zawodowej, każdy każdego by najchętniej utopił w szklance wody. Ale jak rozchodzi się wieść, że właściciel np nie płaci, albo wie lepiej niż lekarz, albo olewa zalecenia to żaden wet nie jest instytucją charytatywną ani psychiatrą i woli odpuścić takiego pacjenta niż marnować swoje nerwy i pieniądze oraz czas.
co prawda to było z 7 dobrych lat temu, ale też znałam osobe chcącą wejść an drogę prawną z lekarzem wet. za błąd. Ostatecznie osoba nie zdecydowała się ponieważ po konsultacji dowiedziała się że:
po 1. takie sprawy są ciężkie do udowodnienia i ciągna sie latami, zwłaszcza jak nie było tam jakiegoś super hiper rażącego i walącego po oczach zaniedbania.
po 2. Do rozpatrzenia takiej sprawy powołuje sie biegłych, którymi są inni lekarze weterynarii, najczęściej z tego samego rejonu, a żaden z nich nie bedzie chciał "s*** do własnego gniazda" i raczej nie ma woli w narodzie żeby zeznawać przeciwko koledze po fachu, zwłaszcza, że chyba każdemu weterynarzowi prędzej czy później zdaża się jakaś wtopa i żaden nie chciałby wtedy znaleźć się po drugiej stronie.

* nie wiem czy dobrze to zapamiętałam, więc mam nadzeję, że żadnych głupot nie nawypisywałam.

bziubek Sytuacja trudna i smutna - mam nadzieję, że uda sie ja satysfakcjonujaco załatwić.

Jakiś czas temu wyświetlił mi sie na FB profil Pani Prawnik z adnotacja ze specjalizuje sie w sprawach zwiazanych z jeździectwem (bo sama jest z nim czynnie związana) oraz stronka tego projektu: Elżbieta Liberda Radca Prawny; Prawo & Konie
Osobiscie nie znam i nie korzystałam, ale może jest to jakiś start.
Small Bridge, niestety znam i środowisko i podejście. Ale wiem też, że podejście typu "lepiej nic się nie odzywać" prowadzi do właśnie takich sytuacji jak teraz w środowisku weterynaryjnym. I nie chodzi o pieniactwo sądowe, ale o uczciwość zawodową. Jeśli jest przyzwolenie społeczne na olewanie klienta, to każdy będzie tego klienta olewał. A jeśli jest groźba konsekwencji, to każdy jednak jest trochę bardziej ostrożny w swoim postępowaniu.
darolga   L'amore è cieco
10 grudnia 2019 22:21
bziubek - Przede wszystkim współczuję straty przyjaciela. Jeżeli faktycznie lekarz jest odpowiedzialny za śmierć Twojego konia to twarde zero-jedynkowe dowody, sekcja, kontropinia, wiarygodny specjalista orzekający o popełnieniu błędu w sztuce etc. będą tutaj konieczne i kluczowe. Nie zniechęcam, ale miej świadomość, że łatwo nie będzie. I mówię to jako osoba, której koń stracił wzrok przez niepodważalny błąd lekarza. Jako osoba, która skapitulowała i odpuściła walkę prawną pomimo świadków, przyznania się samego lekarza do błędu i orzeczenia niezależnego specjalisty o popełnieniu tegoż błędu. I jednocześnie jako osoba, która obserwuje dwie walki "o sprawiedliwość" toczone od kilku lat pomiędzy poszkodowanym właścicielem konia i lekarzem/zespołem, który popełnił błąd.
Ale mimo wszystko życzę dużo siły oraz wytrwałości. Na cokolwiek się nie zdecydujesz - dobrze się do tego przygotuj. Naprawdę dobrze i solidnie. Nie działaj pod wpływem impulsu i targających Tobą emocji, choć masz do tego pełne prawo. Działaj spokojnie racjonalnie.
I przyjmij raz jeszcze wyrazy współczucia z powodu zaistniałej sytuacji. Powodzenia.
[quote author=karolina_ link=topic=102936.msg2901875#msg2901875 date=1575928495]
Zastanów sie tez czy warto wstepowac na droge prawna, żeby sie potem nie okazalo ze zaden wet Ci więcej nie przyjedzie bo bedziesz ta co robi afery. Moze lepiej sie z nim dogadac i wziac kase z jego ubezpieczenia. Współczuję sytuacji.
[/quote]. To też raczej przez sąd sie zalatwia
[quote author=karolina_ link=topic=102936.msg2901875#msg2901875 date=1575928495]
Zastanów sie tez czy warto wstepowac na droge prawna, żeby sie potem nie okazalo ze zaden wet Ci więcej nie przyjedzie bo bedziesz ta co robi afery. Moze lepiej sie z nim dogadac i wziac kase z jego ubezpieczenia. Współczuję sytuacji.
. To też raczej przez sąd sie zalatwia
[/quote]

Chyba ze pojda na ugode, bo udowodnić (albo bez emocji określić) gdzie sie skończył trudny przypadek a zaczął błąd w sztuce nie jest łatwo
możesz napisać więcej o objawach i co się działo w kolejnych dniach?
Bardzo, ale to bardzo współczuję. Nie radzę, bo nie wiem sama co bym zrobiła w tej sytuacji. Najlepiej wyszłoby, gdyby to Pan doktor postanowił wziąć winę na siebie i jakoś zadośćuczynić. Wiem, marzenia się mnie trzymają.
Miałam raz jeden sytuację, że lekarz źle leczył mojego konia, koń cierpiał przez to. Skończyło się dobrze. Jedyne co to nie skorzystałabym już z jego usług.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się