Jacky, pierwszy film z upadkiem jaki wstawiłeś - absolutnie zgadzam się z poprzednikami: 1. ujeżdżeniowe siodło które w skoku nie jest miłe ani dla konia ani dla jeźdźca 2. ostatnie podwyższone przeszkody jechała z "nieskokowego" tempa, więc koń "ratował się" przy odbiciu (potrzebując dużo więcej siły) co zaburzało rytm i równowagę 3. w nieudanym skoku koń zabrał się do skoku conajmniej pół foule za wcześnie a dziewczę tego nie wyczuło ani się tego nie spodziewało więc zostało za ruchem. Pochylenie się w tym przypadku nie ma nic do rzeczy, akurat musiała jakoś skompensować wylot z siodła więc reakcja jej ciała "na ratunek" była mniej więcej prawidłowa/normalna.
Sama miałam tę przyjemność skakania w ujeżdżeniowym siodle w dość nawet renomowanej stajni w Polsce... skoki niby dla rozruchu do metra, ale koń którego dostałam - klacz po wyźrebieniu, która chodziła 140... Resztę możecie sobie wyobrazić... koń wyskakiwał z dużym zapasem a ja "ratowałam się jak mogłam", niestety za którymś razem już nie udało mi się trafić w siodło i poleciałam na kark - prawdopodobnie gdybym siłą wyrzutu i odruchu nie przeturlała się dalej to bym go złamała...
Ergo osobiście uważam, że skakanie w ujeżdżeniowym siodle 1. nic nie wnosi 2. może sobie na takie spontaniczne, malutkie skoki ewentualnie pozwolić doświadczony jeździec z wyczuciem 3. początkujący jeździec absolutnie nic się w ten sposób nie nauczy, wręcz odwrotnie 4. pozwalanie na to (czy jako właściciel szkółki, sprzętu czy instruktor) aby jeździec uczący się skakać w takim siodle skakał jest skrajnie nieodpowiedzialne (ponieważ może się okazać bardzo niebezpieczne)
Jeździec powinien się uczyć w siodle wszechstronnym. Do metra skoków i do P/N w ujeżdżeniu nie ma z takimi siodłami większych problemów.
Jacky, koń nie jest na pomocach i nie galopuje.
w samo sedno
Lepszy przykład? do naśladowania ? Dziewczyna z mojego miasta, bardzo Jej kibicuję.
@aga - masz rację chyba strzemiona były za długie i ucierpiała na tym amortyzacja.
Gabriela to całkiem przyjemny przykład, ale pamiętaj, że na zawodach jeździ się też inaczej niż na treningu. Najlepiej podglądaj ludzi, którzy publikują swoje treningi albo konkretne ćwiczenia a już najlepiej jak z jakimś komentarzem.
Osobiście śledzę na insta np. Julię Jaglarz - wybitnie podoba mi się jej styl, camillam01 (dużo młodych koni objeżdża ta młodziutka zawodniczka i też to ładnie wygląda) no, a z wyższej półki Penelope Leprevost (mój niedościgniony ideał) czy Luciana Diniz (dużo ćwiczeń publikuje).
Jedziemy sobie na przeszkodę ale koń nie idzie takim tempem jakiego byśmy sobie życzyli . Co robimy bo przeszkoda się zbliża ? Zanim zaczniemy skakać pracujemy nad tempem i reakcją na pomoce - jeśli np. na 5-6 foule do przeszkody tempo jest marne koń powinien natychmiast odejść od Twojej łydki i to tempo poprawić. Jeśli tego nie robi, to skokami na siłę ani woltami tego nie naprawisz. A jeśli koń ma problemy z rozbujaniem się do pierwszej przeszkody w parkurze np. to po prostu bierzesz cały boży czas i plac żeby go rozbujać zanim w ogóle do tej przeszkody dojedziesz. Jeśli zrezygnujesz ze skoku właśnie na te 5-6 foule lub wcześniej to nie ma to praktycznie żadnego wpływu kontr-treningowego na konia, więc jeśli już w dystansie czujesz że jest nie halo to objedź przeszkodę i najedź jeszcze raz z lepszego tempa.
Trener mówił nie pędź tak bo on się pogubi i będą problemy.
To prawda, że koń może najechać na przeszkodę "za szybko" i nie wymierzyć dystansu ???
Każdy koń jest inny i wymaga innego podejścia, nie ma jednej, sztywnej ramy. Ale tak, koń pędzący na oślep może sobie i jeźdźcowi zrobić krzywdę. Parę stron temu w tym wątku omawialiśmy właśnie różne rozkłady tempa. Możesz mieć szybkie pośrednie wolne tempo które będzie bardzo dobre lub bardzo złe w zależności od wielu innych czynników. Ogółem w skokach wysokie tempo jest pożądane pod warunkiem że koń jest w harmonii z jeźdźcem, odpowiada na pomoce i się niesie.
A byłby ktoś tak miły i opisał co się dzieje z jego ciałem lub co robi skacząc?
Tak jak już zostało napisane - skok trzeba wyczuć, nie ma tu żadnej teorii poza manewrowaniem balansem Twojego ciała. Pozwolę sobie namalować obrazek z Twoich opisów, bo dla mnie wygląda na to, że skupiasz się zupełnie nie na tym co trzeba.
1. siodło ujeżdżeniowe + długie strzemiona w tymże + brak objeżdżenia i wyczucia powoduje najprawdopodobniej, że zakleszczasz się kolanami, a to powoduje, że łydka leci do tyłu a tułów w efekcie do przodu, bez większej kontroli.
2. puszczanie wodzy bo zaboli - bierze się z tego że nie wiesz jeszcze/nie umiesz / nie jedziesz na kontakcie tylko po prostu trzymasz coś w rękach. Tak - koń ma cię pociągnąć do przodu wodzami, a ty masz je mu oddać tyle ile sobie wziął żeby zebrać się do skoku, ale nie lecąc ciałem do przodu tylko podążając ręką za ruchem jego szyi. Jeśli w efekcie bojąc się, że pociągniesz go za pysk wolisz wodze puścić to oznacza, że masz zablokowane na blachę ramiona i łokcie.
3. skoki w półsiadzie są trudne jak się jeszcze nie umie jeździć półsiadem, ale zdecydowanie przyjemniejsze dla konia a jeździec się w końcu wyrobi. Np. o ile się nie mylę (lata mijają) licencję sportową w skokach jedziesz przejeżdżając cały parkur w półsiadzie. Ergo - do metra i koń i jeździec powinni bezbłędnie jeździć w półsiadzie (z wielu względów). Jazda w pełnym siadzie przez niedoświadczonego jeźdźca tak naprawdę zaburza koniowi rytm, równowagę i przeciąża biedne plecy. Jeśli w półsiadzie masz większe problemy z wodzami niż w pełnym, poza ww. brakiem kontaktu, po prostu wstajesz z wodzami tak jak są, czyli nie dość ze już były za długie to po przejściu w półsiad są jeszcze dłuższe... To powoduje że cofasz rękę pod jajka a potem balansujesz górą ciała utratę równowagi za ręką... Wstając z siodła skracasz wodze i oddajesz rękę do przodu (nie w dół i nie do tyłu).
To co Ci by pewnie najbardziej pomogło poza zmianą siodła i żywszym tempem to:
a) tak samo jak w pełnym siadzie - w półsiadzie musisz obrócić miednicę pod siebie
b) Twój środek ciężkości w półsiadzie powinien być na wysokości siodła (a teraz pewnie jest w klacie lub ramionach) a stopy solidnie obciążone i oparte na strzemionach
c) punkt styku z koniem - nie ma punktu - nie rób osi obrotu na kolanie (jeszcze Ci rzepka poleci...), cała noga, udo powinno przylegać do konia (ale tricky part: w rozluźnieniu 😉 ) Trochę jak w tańcu - trzymasz ramę - na koniu też "trzymasz ramę" ale ta rama ma być "pozytywnym naprężeniem" a nie napięciem całego ciała - może yoga Ci w tym pomoże jako ćwiczenia uzupełniające i aktywujące core; cała zabawa w jazdę konną to rozwinięcie mięśni głębokich. Na koniu powinieneś przede wszystkim działać mięśniami głębokimi a nie powierzchownymi - głębokie napięte, powierzchowne rozluźnione.
d) nawet jeśli kontakt to jeszcze wieki świetlne przed Wami - skróć wodze i wysuń rękę do przodu i do góry - trzymanie nad grzywą pomaga jeśli tracisz równowagę, bo możesz się szybko czegoś złapać, ale nie pomaga w sztuce jeździeckiej. Może lepiej zrobić mostek z wodzy ale nadal trzymać rękę wyżej...
e) odblokuj ramiona i opuść/ściągnij barki w dół - cała ręka od obojczyka po palce dłoni powinna być miękka i elastyczna (na etapie na którym jesteś zapewne jest napięta bo jak każdy człowiek odruchowo łapiesz równowagę ręką dlatego też sypie ci się środek ciężkości). Klasyczne ćwiczenie - usiądź na krześle z kolanami pod kątem 90 stopni i spróbuj wstać bez wyciągnięcia rąk do przodu. A teraz podwiń miednicę i przesuń/bujnij krzesło tak żeby Twoje pięty były pod tyłkiem i spróbuj wstać bez rąk... to jest Twoja właściwa pozycja w siodle, niezależnie czy siedzisz czy w półsiadzie. Jak ktoś Ci to krzesło teraz zabierze to nadal zostaniesz w tej pozycji zauważ.
f) pochylenie przodu ciała w półsiadzie nie jest konieczne ani ustalone w jednym konkretnym miejscu itd ponieważ balansem ciała w półsiadzie na późniejszym etapie będziesz w stanie regulować różne aspekty tempa i równowagi konia. Np. wycofując ciało prawie jak w staniu w strzemionach (najlepiej na niskim tyłku) jesteś w stanie przekierować pęd konia z przodu na tył; pochyleniem do przodu jesteś w stanie konia przyspieszyć bo zaburzasz mu równowagę na łopatkach i on próbuje tę równowagę dogonić... (spójrz na jeźdźców na crossie w wkkw jak manewrują ciałem w dystansie i przy przeszkodzie) W efekcie skoki do 90 cm o ile koń nie przestrzeli odległości i wysokości nie wymagają za szczególnego pochylenia ALE wymagają podążania TYŁKIEM za koniem - siodło strzela w tyłek, bo masz zablokowaną miednicę bądź wypinasz ten tyłek do tyłu za bardzo i już tak zostajesz nie podążając za ruchem.
mindgame, mój zawsze wchodził do transportu jak po sznurku a ostatnio wracając z zawodów nie chciał wejść w ogóle... nie jest jeszcze specjalnie doświadczony, niemniej podejrzewam aspekt psychologiczny bo zmieniło się też jego zachowanie ostatnio - był dużo bardziej zestresowany na codzień. Wyjazdy na zawody co tydzień, podnoszenie wymagań w treningu i nie tylko to co normalnie go nie przerażało to zaczęło czyli np myjka, golarka czy rzeczony transport (z czym nigdy nie było problemu) ale też ponapinał mięśnie i więzadła i się poblokował fizycznie. Teraz mieliśmy dłuższy odstęp między zawodami plus zamówiłam masażystkę i jak ręką odjął. Zestresowany koń wrócił do swojej strefy zen. No, transport przetestujemy jeszcze lada dzień.