Sprawy sercowe...

....dobra.... 🙁 postaram się , ale nie obiecuję 🤔 z tymi kropkami..Przez to czytasz 2 razy i sens złapiesz , to taki głębszy oddech....
Nie zgadzam się na przeniesienie.Przecież G. 😉 pisze o rozterkach związanych z tematem i bardzo ciekawie.Szczęśliwy...nie szczęśliwy?
Kiedy tak się dzieje? Opowiadaj...dobrze Ci z oczu patrzy 😀  :grupa:

Breva ty to masz dobrze...boski , to tak ładnie....
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 czerwca 2010 23:46
xequus, a to nie Szepcik i B. po paru godzinach od zapoznania się, lizali się i miętosili gdzieś pod schodami, czy moja pamięć już jest tak beznadziejna, że trzeba mnie zamknąć gdzieś?
Miki, dzięki😉 doceniam! wydzielać nie każę, ot tak, marudzę sobie, bo tu wszyscy marudzą a mi się o zdradach marudzić nie chcę:P to o wydzielenie marudzę😀 a dobrze... oj mam😀😀😀
Nie zamykajcie ..Strzygi... 😲 może sobie coś jeszcze przypomni co ma związek z sercem 😀 ...znaczy dotrzeć ma do serca 😉
Tak ....sprostuję.Wrażliwość człowieka budzi się w różnoraki sposób.Ta o której piszę  spowodowana jest cierpieniem i  smutnym doświadczeniem.Przybiera różne formy.

A jakie formy i jaka wrażliwość? Niech no ja się czegoś dowiem o sobie. Jako dziecko z rozbitej rodziny to muszę być wrażliwa, że hej i to w różnych formach. No dawać mi z tą psychologią. Przy okazji o definicję miłości proszę z uwzględnieniem co nią jest, a co nie. Już wiem, że będąc kochanką/kochankiem kochać nie można.
A niech się czegoś nauczę w wakacje.

xequus, a to nie Szepcik i B. po paru godzinach od zapoznania się, lizali się i miętosili gdzieś pod schodami, czy moja pamięć już jest tak beznadziejna, że trzeba mnie zamknąć gdzieś?

Ja rozumiem, że wszyscy co się tutaj udzielają czekają z seksem do ślubu? Albo przynajmniej 3 miesiące jak to w Zołzach jest opisane za wymagane aby facet Nas szanował?
I z tego co pamiętam to było buzi na huśtawce, a nie na schodach.
Nieźle się to czyta 😀

Grzegorz, uwielbiam czytać Twoje posty, zawsze trafiasz w sedno  😎
Podobnie jak Breva wydaje mi się, że wiem co xequus ma na myśli. Zrozumienie, czy też choćby próba zrozumienia przesłanek czyjegoś dzialanie NIE oznacza jeszcze akceptacji tego działania. Nie akceptuję układu trójkowego w związku, ale myślę, że niewiele jest takich ludzi, którzy na drugi dzień po tym, jak zafascynowali się/zakochali/przespali z kims innym, niż żona/mąż/partner/partnerka - pakują walizki i kończą dotychczasowy zwiazek.
Dlaczego?
Pewnie przyczyn może być wiele - ciągła nadzieja na poprawę stosunków w stałym związku/małżeństwie, obawa o utratę kontaktu z dzieckiem, ktore pozostałoby np przy matce, zwykły strach przed podjęciem decyzji, która może się wiązac z ostracyzmem społecznym (krytyka ze strony rodzinki, sąsiadów, przyjaciół), układy ekonomiczne np wspólny biznes prowadzony z mężem, żoną, a także zwykłe cwaniactwo i wygodnictwo. Pewnie można jeszcze kilka przyczyn dopisać.

Zdrada nie pojawia się ni z gruszki, ni z pietruszki. Jeżeli w związku jest wszystko na swoim miejscu u każdego z partnerów razem, jak i osobno - do zdrady nie dojdzie. Natomiast jesli coś nie gra nalezałoby najpierw ów związek zakończyć, a potem szukac nowego partnera. Czesto to pozostaje w sferze teorii, ponieważ przyczyny wyżej wymienione paraliżują podjęcie decyzji o rozstaniu. I koło się zamyka.
Natomiast w kwestii Szepcik z mojego punktu widzenia chodzi o to, że jak już zauważono, gdyby miała jakiekolwiek problemy sercowe wypowiadałaby się w innym tonie. Z jej wypowiedzi wynika, że nie przeszkadza jej fakt, że "jej" facet mieszka z inną kobietą, z którą w dodatku ma dziecko. Gdzie tutaj miłość? A może to jest właśnie miłość? Tylko, że ta poza femme fatale i wspólne z facetem nabijanie się z jego żony to moooocny kwas. Stawiam na wersję Wrotka 😉
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
25 czerwca 2010 08:48
Tylko, że ta poza femme fatale i wspólne z facetem nabijanie się z jego żony to moooocny kwas. Stawiam na wersję Wrotka 😉



nasze kobiety świadczą o nas mawia jeden z facetów,którego bardzo szanuję...i to mój cały komentarz,zarówno do zacytowanej odpowiedzi,jak i całej sytuacji.
a jak facet chce być z "kobietą życia" to po prostu z nią jest.oficjalnie i legalnie 😉
"nasze kobiety świadczą o nas" - dobre, zapisałam w kajeciku  😉
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
25 czerwca 2010 09:08
Breva, Edyta   :kwiatek:   
nigdzie nie napisałam, że akceptuje postępowanie szpecika, a że jedynie rozumiem o co jej chodzi i staram się przekazać Wam mój tok(a może też jej) myślenia 🙂 co prawda pewnie według niektórych powinnam zostać spalona na stosie razem ze szpecikiem  😉
Uwielbiam takie dyskusje 😉  gdyby ktoś nie był po stronie szpecika to nie byłoby dyskusji 😉 a ja lubię być wszystkiemu i wszystkim na przekór to daje wiele mozliwości 🙂
A poteoretyzować i wyciągać różne hipotezy zawsze można 🙂 A prawda jest taka, że nikt oprócz autorki nie wie tak naprawdę tak to jest w rzeczywistości 🙂



Gładkie słowa, ale nadal wynika z tego, że ludzie zdradzeni są za swój status współodpowiedzialni. Tak więc panie z trudnym i długim połogiem, czy kobiety nie mające ochoty na realizacje nowych pomysłów "misiaczka" rodem z Redtube, same są sobie winne.
Fascynuje mnie takie przekładanie odpowiedzialności za świństwo na osobę zdradzoną: "Hej, ale o co masz pretensje? Gdybym był szczęśliwy, to bym do tej drugiej nie poszedł!". 


Grzegorz nadal zaneguję Twoją wypowiedź 😉 odnoszę wrażenie, że chodzi Ci o zdradę bardziej fizyczną niż psychiczną - która moim zdaniem w całokształcie nie polega tylko i wyłącznie na seksie, ale bardziej na uczuciu, pewnych współrelacjach, zżyciu, a nie tylko "Chodź do łóżka, bo jesteś młoda i piękna, przerobimy kamasutrę od A do Z, bo moja zona musi się opiekowac dziećmi i wiecznie boli ją głowa"

ciągnąć dalej dyskusje, ktoś mądry powiedział też:
"Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień", więc ile wirtualnych kamieni poleci? zapewne żaden ...  😉

Jedyny mój wkład w dyskusję - nie mogę się powstrzymać:

xequus - szepcik, nie szpecik
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
25 czerwca 2010 09:26


Gładkie słowa, ale nadal wynika z tego, że ludzie zdradzeni są za swój status współodpowiedzialni. Tak więc panie z trudnym i długim połogiem, czy kobiety nie mające ochoty na realizacje nowych pomysłów "misiaczka" rodem z Redtube, same są sobie winne.
Fascynuje mnie takie przekładanie odpowiedzialności za świństwo na osobę zdradzoną: "Hej, ale o co masz pretensje? Gdybym był szczęśliwy, to bym do tej drugiej nie poszedł!". 


Grzegorz nadal zaneguję Twoją wypowiedź 😉 odnoszę wrażenie, że chodzi Ci o zdradę bardziej fizyczną niż psychiczną - która moim zdaniem w całokształcie nie polega tylko i wyłącznie na seksie, ale bardziej na uczuciu, pewnych współrelacjach, zżyciu, a nie tylko "Chodź do łóżka, bo jesteś młoda i piękna, przerobimy kamasutrę od A do Z, bo moja zona musi się opiekowac dziećmi i wiecznie boli ją głowa"


heh.. ale stereotypowo myślicie  - ja zauważam inny problem wokół siebie - coraz częściej jest odwrotny problem  - to JEGO boli głowa  😁 😎
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
25 czerwca 2010 09:28
Jedyny mój wkład w dyskusję - nie mogę się powstrzymać:

xequus - szepcik, nie szpecik



faktycznie wszędzie przekręcam  😲 przepraszam... przekręciłam jej nick już na samym początku i tak to jest jak sobie coś człowiek wbije do głowy :/




heh.. ale stereotypowo myślicie  - ja zauważam inny problem wokół siebie - coraz częściej jest odwrotny problem  - to JEGO boli głowa  hihi cool


żonie też nikt nie broni zdradzać 😉 to działa w obie strony



a tak z mojego punktu widzenia, żeby nie było, że jestem jakaś niereformowalna i lekkoduszna 😉 za zdradę czysto fizyczną spaliłabym na stosie, jeśli kochanka uwiodła i rozkochała to też nie fair... ale jeśli chodzi o zdradę na gruncie psychicznym(małżonek nie tyle szuka seksu i wrażeń co zrozumienia i ciepła) wolę to rozłożyć na czynniki pierwsze, zanalizować, bo moim zdaniem na pewno wina wtedy leży po oby dwóch stronach w małżeństwie.
No ale mimo wszystko częściej o facetów chodzi i o to toczyła się cała ta dyskusja tutaj 😉 że facet bierze sobie świeże mięsko i jest super zabawa 😎
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
25 czerwca 2010 09:37
No ale mimo wszystko częściej o facetów chodzi i o to toczyła się cała ta dyskusja tutaj 😉 że facet bierze sobie świeże mięsko i jest super zabawa 😎



z uporem maniaka będę powtarzać, że nie o takie coś w tym wypadku chodziło 😉 bo w tym wypadku to nie tyle chodziło o spotykanie się, żeby iść do łóżka co o spędzanie ze sobą czasu...
albo ja jestem jakaś uparcie wierząca w prawdziwą miłość... heheh 😉
heh.. ale stereotypowo myślicie  - ja zauważam inny problem wokół siebie - coraz częściej jest odwrotny problem  - to JEGO boli głowa  😁 😎
raczej główka
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
25 czerwca 2010 09:39
[quote author=efka link=topic=148.msg633440#msg633440 date=1277454378]
heh.. ale stereotypowo myślicie  - ja zauważam inny problem wokół siebie - coraz częściej jest odwrotny problem  - to JEGO boli głowa  😁 😎
raczej główka
[/quote]

hahahaha właśnie  😉
xequus - Nie wnikam o co chodziło bo nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. Mieliśmy tylko jedną mało obiektywną wersję zdarzeń przedstawioną przez Szepcik. Informacje o żonie wyselekcjonowane odpowiednio przez B potem Szepcik itd. Tak naprawdę to nic nie wiemy o tej kobiecie, zarówno o B jak i Szepcik, więc trudno tu cokolwiek analizować i wyrokować. Mnie to w ogóle już śmieszy ta cała dyskusja nad moralnością ich trójki bo totalnie nigdzie nie doprowadzi. Może jedynie do tego, że Szepcik wykasowała avatar i wyedytowała posty o całej tej sprawie 😉

A co do miłości, jak sie kogoś kocha i jest się tego pewnym to nie zwleka się z rozwodem z kobietą, której rzekomo ma się dosyć. Nie śpi się z nią w jedym łóżku i nie spędza wspólnie czasu. No chyba, że naprawdę jest sie taką ofermą co to męskiej decyzji podjąc nie umie 😉

wrotki - 👍
powiem może troszkę protekcjonalnie, ale
oj Daniela życia nie znasz... zagmatwone potrafią byc losy ludzkie

Nie twierdzę, że własnie tak jest w przypadku Szepcik i B. ale nie można generalizować.
Fakt trudno znać życie w wieku lat 20 😉
Ale umiec podejmować ostre decyzje to juz kwestia charakteru a nie życia w moim mniemaniu.
Ludzie uwielbiają na własne życzenie gmatwać sobie życie, tkwić w toksycznych sytuacjach i ubolewać nad swoim losem.
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
25 czerwca 2010 10:00
dyskusja może i śmieszy, ale w swojej śmieszności jest ciekawa 😉 no i od tego jest forum, żeby dyskutować 🙂 toż to już prawdziwa burza mózgów jest hehe 😉



i zgodzę się z Edytą, życie nie jest takie szablonowe 🙂 ale tutaj musielibyśmy wysuwać kolejne hipotezy i teorie o tym jak to ktoś zawarł związek małżeński z rozsądku/bo należało/z przymusu/bo sam nie wiedział czego chce/bla bla bla, oczywiście nie była to prawdziwa miłość, więc się popsuło, a że znalazł tą jedyną akurat jak był już w związku małżeńskim to nazywa się to zdradą, a jego wybranka kochanką(w wersjach bliższych uczuciom niektórych ludzi nazwana byłaby dziw*ką i k**wą...). A nie bierze rozwodu dlatego, że... ludzie są neofobami 😉 boją się zmian hehe 😉 rozwód to ogrom papierków, kolejne kłotnie, separacja, walka o dzieci... Ale to oczywiście kolejne domysły 😉


Powinno się skończyć tak, że on bierze rozwód, bierze ślub z kochanką i żyli długo i szczęśliwie... szkoda tylko, że pojawia się strach przed tym, że może to też nie będzie to... może jest kolorowo bo ona jest kochanka, a w małżeństwie pojawi się kolejna codzienna rutyna... Tulipan dobrze ujęła to kilka stron wcześniej - MAŁŻEŃSTWO WSZYSTKO KOMPLIKUJE. Znam ludzi, którzy byli ze sobą narzeczeństwem wiele lat i było cukierkowo, wzięli ślub i nagle wszystko się popsuło...


ale tym razem zapłonem do dyskusji chyba nie do końca było to, ze szepcik  sypia z obcym facetem...nie chodziło o to kto z kim powinien się rozstać , kto nie wie czego chce, czy to  głupota, czy wyrachowanie...tym razem chyba poszło (początkowo przynajmniej)o coraz bezczelniejsze naigrywanie się na forum z zony B.
Według mnie mówienie, że małżenstwo wszystko komplikuje to pojechanie po najprostrzej linii oporu.
To LUDZIE wszystko sobie komplikują 😉
Tyle ode mnie, i może życia nie znam ale póki co trzymam sie swoich zasad i dobrze mi się żyje 🙂

Daniela i zyczę Ci z całego serca, aby tak było zawsze w Twoim życiu.
Chodziło mi o to, że człowiek naprawdę czasem musi podejmować trudne decyzje, nie wszystko jest takie oczywiste jak się komus z boku wydaje. Są różne zależności emocjonalne. W takich sytuacjach często następuje gra dzieckiem.

Natomiast faktycznie skrajną bezczelnością jest wysmiewanie żony faceta przez jego kochankę. I budowanie pozytywnego wizerunku siebie w takiej sytuacji.

Zgadzam się, że to nie instytucja małżeństwa utrudnia zycia, a sami ludzie to sobie robią.

Daniela ma rację. Życie jest proste, wręcz banalne. Można powiedzieć tak lub nie. Półśrodki wybierają ludzie.
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
25 czerwca 2010 12:21
Daniela ma rację. Życie jest proste, wręcz banalne. Można powiedzieć tak lub nie. Półśrodki wybierają ludzie.



nie zgodzę się... Nasze "tak" może zranić wiele osób, a jeśli będziemy chcieli tego uniknąć i powiemy "nie" to zranimy osoby, których nie zranilibyśmy mówiąc "tak"... Błędne koło wiem, ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie ma jednego, dobrego punktu wyjścia i zawsze ktoś cierpi.





ale tym razem zapłonem do dyskusji chyba nie do końca było to, ze szepcik  sypia z obcym facetem...nie chodziło o to kto z kim powinien się rozstać , kto nie wie czego chce, czy to  głupota, czy wyrachowanie...tym razem chyba poszło (początkowo przynajmniej)o coraz bezczelniejsze naigrywanie się na forum z zony B.

zgodzę się, na to nie ma usprawiedliwienia i jest to wyjątkowo nietaktowne.
na ten temat nawet nie ma dyskusji, bo nikt jej nie będzie bronił.
Grzegorz  nadal zaneguję Twoją wypowiedź wink odnoszę wrażenie, że chodzi Ci o zdradę bardziej fizyczną niż psychiczną - która moim zdaniem w całokształcie nie polega tylko i wyłącznie na seksie, ale bardziej na uczuciu, pewnych współrelacjach, zżyciu, a nie tylko "Chodź do łóżka, bo jesteś młoda i piękna, przerobimy kamasutrę od A do Z, bo moja zona musi się opiekowac dziećmi i wiecznie boli ją głowa"

ciągnąć dalej dyskusje, ktoś mądry powiedział też:
"Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień", więc ile wirtualnych kamieni poleci? zapewne żaden ...  wink
Piszemy o innych sprawach, bo ja nie wnikam ile to rodzai zdrad mamy, a o odpowiedzialność stron za popełniony czyn.
Napisałaś, że zdrada jest tylko skutkiem ubocznym rozkładu małżeństwa. Czyli osoba zdradzona jest za swoje upokorzenie współodpowiedzialna. Dla mnie to nic innego, jak zrzucanie odpowiedzialności za swój wybór na partnera. A to zawsze mnie razi - bo otoczenie dyktuje okoliczności, ale nie samą decyzję! Idąc Twoim tokiem rozumowania, możemy pokusić się o związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy kusą spódniczką i chęcią zaoszczędzenia na taksówce, a późniejszym gwałtem. Albo zostawieniem w roztargnieniu otwartego mieszkania i okradzeniem naszego lokum... Mam prawo powiedzieć zgwałconej miłośniczce nocnego zwiedzania miasta, że "sama się o to prosiła"? Albo okradzionemu zapominalskiemu, że to "wszystko jego wina"? Jak dla mnie, to nie - stworzyliśmy okoliczności, ale gwałciciel/złodziej sam podjął decyzję. Na tej samej zasadzie, zdradzona osoba nie ponosi odpowiedzialności za wybór ukochanej/ukochanego.

Nie ma idealnego związku, w każdym na przestrzeni czasu znajdzie się miejsce dla innego/innej. Pułapka relacji opartej na zaspokajaniu własnych potrzeb polega na tym, że rozsypią się w momencie próby - vide przykład z kobietą ciężko przechodzącą połóg, bądź misiaczka zafascynowanego figurami geometrycznymi rodem z Redtube'a. Albo chociażby tak oklepany przykład jak ciężka choroba rzekomo ukochanej osoby. Mam prawo iść na panienki, bo mam swoje potrzeby, a żona nie może? Już widzę ten las rąk wśród forumowiczek... Mam wrażenie, że dobry związek nie podlega prawom typowym dla relacji handlowych.  😉

I, ekhm, to że dwa tysiące lat temu, pewien Żyd powiedział coś o rzucaniu kamieniami, a ciemny lud to kupił, naprawdę nie oznacza, iż jest to dobry argument w dyskusji. Ja tam mogę rzucić kamieniem...  😉

Ja rozumiem, że wszyscy co się tutaj udzielają czekają z seksem do ślubu? Albo przynajmniej 3 miesiące jak to w Zołzach jest opisane za wymagane aby facet Nas szanował?
I z tego co pamiętam to było buzi na huśtawce, a nie na schodach.
Strzyga po prostu dosyć zgrabnie obaliła teorię o rzekomej próbie ratowania małżeństwa lansowaną przez xequus. Nie ma potrzeby wypominania komuś, że się "szanuje".  😉
Każdy jest panem własnej d..y i tego się trzymam.
Za to brakuje mi szacunku dla ludzi, którzy dla własnej wygody lub z braku odwagi nie potrafią zdobyć się na szczerość wobec partnera lecz wolą oszukiwać i zdradzać. Ale mądre przysłowie mówi, że faceta poznaje się po tym jak kończy a nie jak zaczyna. I uważam, że tyczy się ono nie tylko facetów, ale całej populacji.
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
25 czerwca 2010 12:44
Piszemy o innych sprawach, bo ja nie wnikam ile to rodzai zdrad mamy, a o odpowiedzialność stron za popełniony czyn.
Napisałaś, że zdrada jest tylko skutkiem ubocznym rozkładu małżeństwa. Czyli osoba zdradzona jest za swoje upokorzenie współodpowiedzialna. Dla mnie to nic innego, jak zrzucanie odpowiedzialności za swój wybór na partnera. A to zawsze mnie razi - bo otoczenie dyktuje okoliczności, ale nie samą decyzję! Idąc Twoim tokiem rozumowania, możemy pokusić się o związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy kusą spódniczką i chęcią zaoszczędzenia na taksówce, a późniejszym gwałtem. Albo zostawieniem w roztargnieniu otwartego mieszkania i okradzeniem naszego lokum... Mam prawo powiedzieć zgwałconej miłośniczce nocnego zwiedzania miasta, że "sama się o to prosiła"? Albo okradzionemu zapominalskiemu, że to "wszystko jego wina"? Jak dla mnie, to nie - stworzyliśmy okoliczności, ale gwałciciel/złodziej sam podjął decyzję. Na tej samej zasadzie, zdradzona osoba nie ponosi odpowiedzialności za wybór ukochanej/ukochanego.

Nie ma idealnego związku, w każdym na przestrzeni czasu znajdzie się miejsce dla innego/innej. Pułapka relacji opartej na zaspokajaniu własnych potrzeb polega na tym, że rozsypią się w momencie próby - vide przykład z kobietą ciężko przechodzącą połóg, bądź misiaczka zafascynowanego figurami geometrycznymi rodem z Redtube'a. Albo chociażby tak oklepany przykład jak ciężka choroba rzekomo ukochanej osoby. Mam prawo iść na panienki, bo mam swoje potrzeby, a żona nie może? Już widzę ten las rąk wśród forumowiczek... Mam wrażenie, że dobry związek nie podlega prawom typowym dla relacji handlowych.  😉


No właśnie, jak sam napisałeś piszemy o innych sprawach, więc nigdy nie dojdziemy do żadnego konsensusu 😉 Twoje domysły na temat mojego toku myślenia są po prostu błędne i źle się "pokusiłeś" na przytoczenie związków przyczynowo-skutkowych, bo o ile są one prawdziwe i poniekąd słuszne o tyle nie widzę w nich powiązania do tematu zdrady. Starałam się zagłębić bardziej w sfere uczuciową, a nie tak jak większość to widzi powierzchowną, przyziemną chęć "przelecenia kogoś" dla przyjemności.

 

I, ekhm, to że dwa tysiące lat temu, pewien Żyd powiedział coś o rzucaniu kamieniami, a ciemny lud to kupił, naprawdę nie oznacza, iż jest to dobry argument w dyskusji. Ja tam mogę rzucić kamieniem...  😉


Sprawa religijności to kwestia do osobnej dyskusji. Jednakże skoro traktuje się małżeństwo jako świętość, mówi się o nim w wydźwięku religijnym(mowa o dekalogu nr 6 i 9), a więc większość ludzi udzielająca się w tej dyskusji jest religijna to przytoczenie cytatu z pisma świętego jako kontrargument uważam za słuszne 😉

Strzyga po prostu dosyć zgrabnie obaliła teorię o rzekomej próbie ratowania małżeństwa lansowaną przez xequus. Nie ma potrzeby wypominania komuś, że się "szanuje".  😉

Po pierwsze nic nie 'lansuje' i proponuje sprawdzenie w związku z czym używa się tego terminu, bo jakoś niespecjalnie odczuwam, żebym was agitowała do moich racji... 😉 A po drugie, czytając początkowe posty szepcika, prawdą jest iż na początku ratowała to małżeństwo. Po trzecie prawdą jest też, że właśnie ta pomoc w odbudowie tamtego związku przyniosła im zgubę 😉
xequus, , litosci, czytaj ze zrozumieniem.. rozne historie sie ludzim zdarzaja, zaplatanie sie w trojkat rowniez. Ale nikt o jako takim kregoslupie moralnym nie robi z tego widowiska na forum, osmieszajac, obrazajac  przy tym zone kochanka. O to wlasnie chodzi w przypadku dyskusji o Szepcik, wiec daj juz spokuj z tym powtarzaniem sie o altruizmie i milosci, bo to zaczyna brzmiec smiesznie :-)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się