przyjazn damsko-meska. mozliwe?

Wojenka   on the desert you can't remember your name
05 stycznia 2012 14:18
Odkurzam.

zen, i jak rozwiązała się Twoja sytuacja?

Jeżeli chodzi o mnie, to jestem osobą, która nie lubi pochopnego nazywania uczuć i ogłaszania ludzi swoimi przyjaciółmi. Nie lubię pustych słów, cenię czyny. Chyba jednak mogę powiedzieć, że mam dwóch dobrych kumpli. Starsi ode mnie kilkanaście i 20 lat. Jednego znam ok 6 lat, drugiego ponad 3. Jak się poznałam z pierwszym to byłam jeszcze nastką  😁. Nasza przyjaźń ewoluowała. W tej chwili mogę im powiedzieć wszystko i dostanę dobrą radę. Rozmowa z nimi nastraja mnie mega pozytywnie, nawet jak jestem w dole. Ratowali mnie z kilku opresji, wiem, że mogę na nich liczyć.
Obydwaj mają żony i dzieci. Obydwóch uważam za niezwykle atrakcyjnych. Ale trzymam się wersji, że miłość platoniczna jest piękna i bezpieczna  😉.
O rany, nie pamiętam już na czym się skończyła moja opowieść, więc postaram się streścić końcówkę. Finał jest taki, że nie mamy w sumie żadnego kontaktu. Jakiś czas była zupełna cisza, po kilku miesiącach chłopak się odezwał chcąc 'odbudować' przyjaźń bez podtekstów. Teoretycznie było nawet ok, rozmawialiśmy czasem na gg o dupie maryni, trochę zaczynało już to wyglądać jak za starych, dobrych czasów, aż nagle zmieniłam samochód. Kolega się ucieszył, wyraził uznanie dla wyboru i może z miesiąc po kupnie samochodu zadzwoniłam do niego powiedzieć, że naprawdę czuję różnicę w prowadzeniu, w nowej jakości samochodu, że jest super etc. Porozmawialiśmy chwilę o samochodach, pożegnaliśmy się i po godzinie dostaję sms, że on sobie nie życzy, żebym dzwoniła wtedy, kiedy on jest ze swoją dziewczyną 😲 I to przekreśliło z mojej strony wszystko, dosłownie wszystko. Po roku dostałam od niego wiadomość na gg, gdzie jak gdyby nigdy nic mi mówi, że pozazdrościł mi suva i też kupił podobny samochód. Zdawkowo odpowiedziałam, wytknęłam, że raczej nie ma porównania między subaru a kią i tak jest cisza do dzisiaj. Tzn. wiem, że gdybym się odezwała, to by ze mną rozmawiał, ale naprawdę mam go serdecznie dosyć. Uff. To tyle 😉
No rzesz - faktycznie przyjaźń 🤣 w morde jeża  😜

Mnie wychodzi, że mam przyjaciela. 25 lat. Tzn. to była miłość  ❓ Platoniczna? Niespełniona. Bo najpierw on miał żonę i małe dziecko, potem ja męża i małe dzieci... Przyszło do składania życzeń najbliższym w tym (!) Nowym Roku.
"Ja pacze" co robi mój mąż? A on dzwoni z życzeniami do Naszego przyjaciela 😀
Na pewno bardziej mój Brat niż ten rodzony.
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że chłopakowi woda sodowa uderzyła do głowy. Dostał świetną pracę i się zaczęło, zachłysnął się światem, karierą, ok, jego wybór. Ale w tym wyborze zatracił gdzieś życie. Bardzo się zmienił. Ale czy wydoroślał..? Raczej nie..

Czasem wracam myślami te 10-15 lat wstecz, jednak bardziej smucą mnie te wspomnienia niż cieszą. Niewiele przetrwało z naszej paczki, a przecież byliśmy zupełnie nierozłączni..
przyjazn damsko-meska... taaaak.
ja opisze swoja historie.
poznalismy sie w liceum- nowa klasa, nowe znajomosci. juz od pierwszego miesiaca zaiskrzylo i bardzo szybko stalismy sie para. trwalo to bardzo krotko, niecale 2 miesiace. potem jego wielka nienawisc do mnie.
po kilku miesiacach ja mialam wypadek. przyszedl zobaczyc jak sie czuje. i tak znowu zaczelismy rozmawiac. wiedzialam juz ze jako zwiazek totalnie nie pasujemy- oboje bardzo silne charaktery, ciezko nam bylo znalezc kompromis, ale jako koledzy swietnie sie dogadywalismy. ja bylam w kolejnych zwiazkach, z jego strony wszystko ok. zawsze moglam na niego liczyc, on na mnie tez i wiedzialam ze jezeli cos jest nie tak, moge zadzwonic i chociazny helikopterem to przyleci do mnie natychmiast (byl z miasteczka obok-40km). zdarzaly nam sie wypady nad morze w nocy, tak ot zeby pogadac. z mojej strony zero chemii. on czasem lubil sie przytulic.
obcy ludzie czesto pytali czy jestesmy para bo lubimy sie zaczepiac, duzo sie smiejemy i widac ze sie dlugo znamy. z mojej strony byly zasady jasno postawione. trwalo to juz 4 lata.
kilka dni przed wyjazdem z polski zrobilam porzegnalna impreze, gdzie on oczywiscie byl. jakis taki smutny, nieobecny. postalam od niego branzoletke z wygrawerowanym "friends forever" i podpisem co mnie bardzo wzruszylo. humory sie poprawily, bawilismy sie w wiekszym gronie do rana. on zegnajac sie przy wyjsciu z rana zaczal plakac i poszedl. wychodzil z 2 osoba, jechali w 1 strone. podobno plakal bardzo. po 4 latach znajomosci przyznal sie ze kocha mnie od momentu kiedy bylismy razem i nigdy nie przestal. nie powidzial mi tego, ja oficjalnie o tym nie wiem.
przyjazn damsko-meska....  😕 bardzo mi jest go szkoda
"niestety", ale ja jestem szczesliwie zakochana w kim innym.
Każda relacja oparta na wzajemnym szacunku, zrozumieniu i wielu wspólnych sprawach jest piękna, o ile obie strony zgadzają się, co do jej formy. Kilka razy mi się zdarzyło, że bardzo dobry kumpel po pewnym czasie już nie czuł się dobrze w takim układzie i w którąś stronę trzeba to było "załatwić". Zawsze mi było szkoda takich rozwiązań, ale z żadnych z nich nie wróciłam już do takiej zażyłości, jak kiedyś. Z kilkoma mam nadal miły koleżeński kontakt, ale nic bliżej.
Ktoś fajnie napisał, że uczucia platoniczne są bezpieczne i piękne. Ja się podpisuję pod tym stwierdzeniem. Wszystko ma swoje wady i zalety 😉
Wojenka   on the desert you can't remember your name
06 stycznia 2012 10:44
Próbowanie czegoś więcej z przyjacielem może chyba tylko popsuć relację...
A jeśli chodzi o przyjaźń z mężczyznami, w moim przypadku są to trwalsze znajomości niż z dziewczynami.
Znajomości z dziewczynami u mnie wygasają wraz ze skończeniem szkoły, przeprowadzką, itp okolicznościami, które powodują, że nie mamy codziennego kontaktu.
mam dwóch przyjaciół mężczyzn...jeden nie do końca się liczy, ponieważ jest homoseksualistą. ukłąd fajny - jest z kim pogadać o zakupach :P
drugi jest hetero. znamy sie wiele lat. i nie ma między nami pociągu seksualnego, nie było nigdy. poznaliśmy się przez przypadek, niby łączyło nas wszystko, różnic mało, ale nigdy nie patrzyliśmy na siebie jako na obiekty seksualne - inna sprawa, ze jako para, z naszymi wręcz identycznymi charakterkami, pozabijalibyśmy się w końcu 🙂
konikikoniczynka, wybacz, ale z pierwszych dwóch zdań Twojego postu można wywnioskować, że homoseksualista to nie do końca mężczyzna i że można z nimi rozmawiać tylko o zakupach. Trochę krzywdzące...
nie o to mi chodziło, przepraszam jeśli kogoś uraziłam 🙂
chodzi mi o to, że między nami nie ma szansy na żadne inne uczucia niż czysta sympatia. nie ma namiętności, popędu seksualnego etc. pogadać możemy o wszystkim, ale mogę z nim pogadać o tym, co kolegę hetero nudzi. stąd np. wyszły te zakupy.
daleka jestem od homofobii i stereotypów.
,
dea   primum non nocere
07 stycznia 2012 09:09
Tja... plus ogólny wniosek, że może niekoniecznie trzeba przenosić swoje odczucia z danego układu na jego drugą stronę. Takie pewne głoszenie, że z drugiej strony również zainteresowania "ponadprzyjacielskigo" nie ma, często się kończą właśnie niespodzianką - "czegoż to ten wredny samiec/wredna samica się spodziewał/a??". IMHO nie ma nic gorszego niż utajone, niesymetryczne oczekiwania względem siebie.
[quote author=Tomek_J link=topic=133.msg1250420#msg1250420 date=1325913918]
[quote author=cavaletti]wybacz, ale z pierwszych dwóch zdań Twojego postu można wywnioskować, że homoseksualista to nie do końca mężczyzna
[/quote]

A co do czystych przyjaźni damsko-męskich - znałem pewną panią, która była świetnym przyjacielem dla kilku panów. I szlag ją po cichu trafiał, kiedy któryś z nich mówił, że jest z niej taki właśnie świetny przyjaciel. Bo chciała być wreszcie kiedyś potraktowana nie jak przyjaciel, a jak kobieta.

[/quote]

Ależ jedno drugiego nie wyklucza. Kiedy przyjaciel podaje mi płaszcz, wiesza półkę w domu, albo mówi, że dobrze w czymś wyglądam, czuję się zdecydowanie jak kobieta 🙂
[quote author=Tomek_J link=topic=133.msg1250420#msg1250420 date=1325913918]
A co do czystych przyjaźni damsko-męskich - znałem pewną panią, która była świetnym przyjacielem dla kilku panów. I szlag ją po cichu trafiał, kiedy któryś z nich mówił, że jest z niej taki właśnie świetny przyjaciel. Bo chciała być wreszcie kiedyś potraktowana nie jak przyjaciel, a jak kobieta.
[/quote]

A dla mnie to komplement usłyszeć, że jestem dobrą koleżanką/przyjaciółką (choć to bardzo ważne dla mnie słowo i nieczęsto używane) od faceta. Jeżeli ja go traktuję jak kolege to oczekuje, że on równiez będzie traktował mnie jak koleżanke. Byłoby mi przykro, gdybym usłyszała takie słowa od faceta, na którym mi zależy czy po prostu mi się podoba.
Cricetidae, Hehe... oczekiwać można... a co będzie to nigdy nie wiadomo. 😉
Czasem z takich koleżeńskich relacji może wyjść fajny związek 🙂 Ale nie mowie tu o sobie, bo w tym momencie (podkreślam - w tym, bo co bedzie za jakis czas... tego nie wie nikt 😀 ) nie wyobrażam sobie związku z ktorymś z moich kolegów.
Ja dosyć sceptycznie podchodzę do przyjaźni damsko-męskich,chociaż może jestem jeszcze za młoda by coś sensownego o tym powiedzieć.
Mam takąjedną dziwną relację,nie wiem czy da się to nazwać przyjaźnią. X. jest ode mnie dwa lata starszy,kiedyś tam mieliśmy się ku sobie,ale nic z tego nie wyszło. Mamy takie okresy,że jesteśmy prawie nierozłączni,ale bywa też,że tygodniami nie odzywamy się do siebie, mimo wszysyko wiem,że gdybym zadzwoniła w środku nocy,że wpakowałam sięw coś i potrzebuję pomocy,to bym ją od niego otrzymała,albo by mi ją zorganizował,tak samo to wygląda z mojej strony. Nie raz już ratowaliśmy sobie nawzajem tyłki.  Największy problem jest taki,że jest bardzo podatny na wpływ ludzi,których w danym momencie podziwia,albo mu zależy by zrobić dobre wrażenie i jest problem kiedy taki ktoś ma jakiś problem ze mną. Już jedna panna mnie zbluzgała,że "przeze mnie" mu z nim nie wyszło. Nieważne,że byłam wtedy na drugim końcu Polski :P
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się