Szkoda bledu mlodego Matthiasa, bo przejazd do piruetu byl naprawde dobry...
Konczac moje przemyslenia na temat sponsoringu, rownego traktowania i rownych szans oraz nie wdajac sie w dyskusje na temat mojego wieku czy doswiadczenia zyciowego, chcialam podac prosty przyklad.
Skoro wszyscy wiemy, ze sponsoring i profesjonalna jazda konna to w zasadzie biznes i ze nie istnieja "dobrzy wujkowie", to do takiego interesu wypadaloby sie porzadnie przygotowac, po to by moc potem w razie czego narzekac przynajmniej z czystym sumieniem.
Jak przygotowac- a tak chocby, zeby istniec w sieci, na przyzwoitym poziomie, ze strona zrobiona w kilku wersjach jezykowych, z dobrymi zdjeciami, opisami, oferta, czytelnym przekazem. Moze warto tez zainwestowac mala kwote w obiecujacy biznes (ogloszenia o szkoleniu koni w zagranicznej prasie- mysle, ze niektore osoby moga sie skusic, jesli kwota za trening bedzie o polowe nizsza niz u trenerow np. z Niemiec- gdybam ale jak sie nie sprobuje, to sie nie bedzie wiedzialo). A moze warto pojezdzic po duzych imprezach jezdzieckich (targi, kliniki), porozmawiac z potencjalnymi sponsorami? Jesli zawodnik nie sam, to moze czlonek ekpiy, przyjaciel zawodnika- z odpowiednim portfolio, zrzutami ze strony. To jest naprawde podstawowy marketing...
Tymczasem, wrzuccie w wyszukiwarke najwieksze polskie nazwiska- ile z tych osob ma DOBRA strone
www? Ilu w wersji angielskiej, z aktualizacjami?
Rozumiem ograniczenia i niektorych z nich nie neguje (jak brak trenera, dzialania PZJtu), nadal jestem jednak zdania, ze sami zawodnicy nie robia dostatecznie duzo aby siebie wypromowac i to moze byc problem przy pozyskiwaniu sponsorow lub innych osob mogacych ich wesprzec.
PS: Strzyga, wiesz dlaczego Ty masz przewage nad np. Pania Katarzyna M? Bo Twoje www pokazuje sie na pierwszej stronie wynikow wyszukiwania po nazwisku. A jej nie. To sa niestety brutalne prawa rynku... jezdzieckiego takze.