rozbudowa mięśni- cwiczenia, itd

Zu, "puchnięcie" mięśni folbluta to ogólnie jest ciężka sprawa. Długotrwała. I raczej możliwa dopiero z dojrzałym koniem, w mocnym treningu - i ujeżdżeniowym i skokowym. Przerwy utrudniają to na maksa 🙁 No i - na sianie i sieczce się nie da 🙁, te "drobinki" potrafią zeżreć zaskakująco dużo bez efektu, kto ocenia po np. młopolakach - nigdy tego nie pojmie.
Folblut nie może mieć ujemnego bilansu energii, nawet króciutko - "spala się" natychmiast.
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
27 maja 2011 19:08
Oj dojrzały to on jest, aż nadto-ma 15 lat  😁
Jedzeniem też nie może pogardzić, a z badań krwi wynika że wszystko w normie, więc pozostaje brać się solidnie do pracy, zanim trzeba będzie pomyśleć o emeryturze 😉
dziękuję baaardzo, zapewniłaś mi spokojną noc  :kwiatek:
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
28 maja 2011 11:04
Zu mój glut był wiecznie bezmięśniowym chudzielcem i "jak koń to on nie wyglądał" (jak to ujęła moja kumpela), ale teraz wygląda Z A J E B I Ś C I E ❗
Wcześniej, gdy był w "treningu codziennym" i dostawał dodatkowe żarcie nie straszył (choć wciąż był szczuplutki, co widać na moim avatarze), ale wystarczyła przerwa 2 tygodnie i habeciał w oczach. Co mu pomogło ❓ Kupa żarcia (naprawdę kupa żarcia przeciętny koń na takich porcjach albo nie mieścił by się w drzwiach stajni, albo tą stajnię by rozniósł na proch od nadmiaru energii) w tym oprócz siana i owsa dostawał jęczmień, śrutę kukurydzianą i otręby. Poza tym łąki/padoki od rana do wieczora. Mimo tego, że koń w ogóle nie chodził pod siodłem, to łażenie po górskich łąkach (góra - dół) przez cały dzień dało lepszy efekt niż 1,5 godziny intensywnej jazdy 5 razy w tygodniu. Specjalnie piszę łażenie, a nie pasienie, bo to było w sezonie jesień-zima, więc szału z trawą nie było.

Dlatego moja rada jeśli chcesz zobaczyć diametralną różnicę - więcej żarcia i więcej ruchu (niekoniecznie pod siodłem).

Zdjęcia porównawcze (sierota - fajny koń) w wątku o wpływie żywienia na wygląd.
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
28 maja 2011 15:17
Zdjęcia widziałam, dziękuję  :kwiatek:
A ja się zapytam: Jakie ćwiczenia radzicie do poprawy umięśnienia zadu.
Zdjęcia:



Przerabiamy przejścia wszelakie, wiadomo, ale kobyła jak się okazało ma dość spięte plecy, które mimo sprowadzenia masażysty bardzo pomału puszczają...
Lonżowanie na patentach na różnym wypięciu przerobione...
Zastanawiałam się nad wodzami Passoa - tylko, że podpiętymi do pasa, a nie do wędziła, bo po pierwsze byłby to pierwszy jej raz, a każdy wie, że nie wiadomo jak koń zaaraguje na takie coś, a po drugie jest dość młoda i do takich patentów nie chce jej przyzwyczajać.
Co myślicie o takim czymś? A może same coś polecacie
delta   Truth begins in lies.
28 maja 2011 18:26
Melanie, le Pessoa jest podpięte do pasa i do wędzidła, jak nie podepniesz do wędzidła to dla mnie to nie ma żadnego sensu.

A na umieśnienie zadku sprawa jest prosta - niech tym zadem zacznie pracować, a sam zacznie się budować. 
delta - Wiem jak jest podpięte, ale ja robiłam kiedyś na młodych koniach, że nie podpinałam do wędzidła, a zostawiałam sam pas na zadzie, by koń automatycznie podstawiłam go pod siebie.
Jeszcze jest ten problem, że my z trenerem próbujemy, ale ona ciągle uparcie na przodzie idzie, choć i tak już trochę odpuściła i zaczyna znajdywać równowagę w galopie i już się tak nie wiesza. Ona jest młoda, rok ma w plecy, bo jeździła tylko w bezsensowne tereny u kogoś tam, więc zaczęłam ją od podstaw robić.
Melanie, przejścia, przejścia i jeszcze raz przejścia. Na tym etapie ważniejsze są poprawne "w górę', no ale, żeby zrobić w górę 🙂 trzeba zrobić w dół 🙂
halo - No właśnie ktoś mi rzucił taką propozycję i teraz częśniej je robie na jeździe, ale zobaczymy w krótce jakie wyniki. ; ) Ale dzięki.
A propos folblutów, pamiętam teorię, że żeby budować u xx mięśnie, trzeba między pracą robić dłuższe przerwy niż w przypadku innych typów koni. Proponowano poważniejszą pracę co drugi dzień, inaczej mięśnie nie zdążą się zregenerować po wysiłku i wynik będzie odwrotny do zamierzonego.
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
29 maja 2011 12:35
a co drugi co? spacerek? łąka?
my trzeszkowcy więc jakkolwiek musi się ruszyć codziennie, ale może wartoby spróbować takiego trybu  :kwiatek:
delta   Truth begins in lies.
30 maja 2011 18:39
A propos folblutów, pamiętam teorię, że żeby budować u xx mięśnie, trzeba między pracą robić dłuższe przerwy niż w przypadku innych typów koni. Proponowano poważniejszą pracę co drugi dzień, inaczej mięśnie nie zdążą się zregenerować po wysiłku i wynik będzie odwrotny do zamierzonego.


to by się zgadzało bo mój wprawdzie pół xx, ale coś z xx ma i jak po moim powrocie pracowaliśmy codziennie tak szedł do przodu ale bardzo wolno, a jak od miesiąca pracujemy na 2-3 dni pracy dzień wolny to widzę jakby mi rosnął w oczach, zwłaszcza plecy.

Teodora - nie wiem na ile to co piszesz jest prawdą, a na ile sobie dopowiadam, ale coś w tym jest. Moja 5 letnia pół-folblutka jest drobnym bardzo konikiem. Kiedy jednego dnia porządnie popracuje i robi wszystko na 100 procent, na drugi dzień mogę być pewna że będzie duużo gorzej. Uznałam że to muszą być zakwasy, zmęczenie materiału.  W końcu sama doszłam do tego, że porządna robota 3-4 razy w tygodniu, nie częściej, reszta teren, lonża czy padok. Bo inaczej kobyła wyraźnie pokazuje, że za dużo.
Od razu też lepiej wygląda.
Nie wiem czy było już, ale potrzebuję rozbudować górne mięśnie szyji, mięśnie długie kręposłupa, no i zad.
Konio chodzi na czambonie, bardzo dużo, koziołków też masę, górki i dołki, ale czy coś jeszcze znacie?
gryglodor, Czas 😉 Każda dobra praca daje efekty.... po dłuższym czasie.
vissenna   Turecki niewolnik
05 czerwca 2011 11:37
gryglodor, Czas 😉 Każda dobra praca daje efekty.... po dłuższym czasie.


Pod warunkiem, że jest wykonywana poprawnie. Mięśnie grzbietu nie poprawią się na przykład od bezmyślnego przegonienia konia po kółku w chambonie.  Czasem jak widzę jak ludzie lonżują konie to aż zęby swędzą...
Wiem, że czas, widzę efekty, koń pracuje tak już 3 miesiące, tylko poprostu chciałam się dowiedzieć czy ktoś nie zna jakiś nnych sposobów.
przepraszam, zły wątek  😡
A np. jak koń chodzi po górkach, to co jest najlepsze jak ma jeźdźca na sobie w zebraniu, luźno na lonży, na lonży na wypięciu np. czambon czy w ręku?

Czy chodzenie po górkach luzem w ręku daje coś wgl?

edit: generalnie chodziło mi o stęp.
a którym chodem najlepiej pokonywać górki? tylko błagam nie zjedzcie mnie za te pytania.
gryglodor, tak naprawdę najlepiej wolniutkim galopem 😉
croopie aha. dobrze. a jeśli chodzi o pracę w ręku/na lonży? to jak to jest z tym w połączeniu z górkami.?
gryglodor, tak naprawdę najlepiej wolniutkim galopem 😉

a dlaczego tak?
Gillian   four letter word
07 czerwca 2011 21:19
ja jeździłam po górkach wolnym kłusem albo aktywnym stępem - i były bardzo fajne rezultaty w niedługim czasie.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
07 czerwca 2011 21:24
Wszystko zależy co chcemy osiągnąć, ale mnie uczono, że tak ogólnie najlepiej jeździć stępem, ponieważ koń wtedy musi najwięcej w to siły włożyć.
No oczywiscie, ja jezdze tylko stepem. Ale ja skoczek jestem  😎 
Dużo trudniej zejść z górki koniowi spokojnym stępem niż rzucić się w dół.

A bardzo bardzo wolniutki galop - pewnie tak, ale na początku na pewno będzie zwiększał tempo pod górkę, a chodzi chyba o taki naprawdę wolniutki, tak?  Więc na początek i tak najlepszy będzie stęp.
[quote="visenna"]Pod warunkiem, że jest wykonywana poprawnie. Mięśnie grzbietu nie poprawią się na przykład od bezmyślnego przegonienia konia po kółku w chambonie.  Czasem jak widzę jak ludzie lonżują konie to aż zęby swędzą...[/quote]
Tak, zgadzam się! Tylko tak sobie rozumiałam, że skoro gryglodor przedsięwzięła takie kroki to chyba rozumie co to znaczy prawidłowa praca z koniem 🙂

gryglodor, Stęp będzie najbezpieczniejszy, że tak powiem. Nie znam się na szczegółowych elementach tak naprawdę, ale wiem tylko tyle, że jak koń będzie przebywał te górki w tempie błyskawicznym to nieważne jakim chodem będzie pędził - nic mu to nie da. Najlepsze efekty daje hmmm... aktywna praca w jednostajnym tempie. Stęp jest wymagający, ale jest podstawą i ja bym od stępa zaczęła.
O tak, górki są super, pod warunkiem, że podchodzi się do nich z głową. Faktycznie, wolne tempo kłusa i galopu (stępa też w niektórych przypadkach) daje lepsze efekty, bo wymaga większego wysiłku, niż pędzenie ile fabryka dała.

Fajnym ćwiczeniem jest utrzymywanie tego samego tempa (i rytmu!) na płaskim i pod górkę (czyli np. kłusujesz po płaskim, zaczynasz wjeżdżać pod górkę i nie pozwalasz koniowi zapitalać). Wbrew pozorom to nie takie proste na początku 😉

Druga rzecz - najlepsze są długie, niezbyt strome stoki - takie pokonuje się 'na krechę' czyli prosto na dół, pilnując przy tym, żeby koń szedł wyprostowany(!). Te bardziej strome lepiej pokonywać trawersem (w sensie wspinaczkowym, nie jeździeckim 😉) - zakręt/zwrot na końcu każdej prostej to też świetne ćwiczenie, angażujące mocno zad.

W '101 ćwiczeń...' zdaje się wspominano też o cofaniu pod górkę - ja nie próbowałam, mam za strome górki  😁
Nigna   Warto mieć marzenia...
21 września 2011 21:37
Cofanie pog górkę : D ? Nie wyobrażam sobie , trzeba wypróbować chociaż u mnie z lekkimi górkami też ciężko : D
Mój koń dopiero zaczyna myśleć i pracować po kilku cofaniach pod górkę. Mamy ujeżdżalnię pod górkę i to dość sporą, więc z tym nie ma problemu. Przejścia do niższego chodu z górki też dobrze robią 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się