Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)

Hegemonia, na tych zdjęciach aż razi miejsce na grzbiecie konia na którym znajdujesz sie Ty razem z siodlem🙂 tak jak juz ktoś napisał blokujesz kobyłce łopatki i byc może tu tkwi m.in Twoj problem. Nie da sie prawidłowo powodowac koniem siedzac mu prawie na szyi😀 tym bardziej że jesteś na niego dosyc duża. jeśli Twój koń jest przebudowany zadem powinnas spróbowac załozyc podogonnik, ktory załatwi sprawe. Moja kobyłka też jest troche przebudowana zadem ale mam dopasowane do niej siodło, jeśli nie masz takiej możliwosci pozostaje Ci podogonnik🙂
wtrącilam sie przypadkowo trafiajac na ten wątek😉
pozdrawiam!
Zapomniałam o tym wątku, a w związku z tym że już od dłuższego czasu jeżdżę bez trenera to proszę o Waszą krytykę.
Wiem, że zdjęcia były już w innych wątkach ale tutaj to chyba nie ma znaczenia bo nie chodzi o walory estetyczne (jak zwał tak zwał).
To była nasza druga jazda na haku

PS. Ciekawostka! Przy zmianie wędzidła na hak poprawiło mi się oparcie w strzemieniu. Wiem, brzmi kosmicznie bo niby fakty nie są specjalnie powiązane ale to chyba dlatego, że teraz mam 100 razy delikatny kontakt i się nie spinam a co za tym idzie mogę się rozsiąść w siodle.

kłus






galop



cofanie



Wiem, trochę dużo zdjęc ale innym mówicie że za mało to ja mogę mieć za dużo 😀 No a jakość halowa, nic na to nie poradzę.

Hegemonia, moze zostac napiersnik, ale musi byc luzny, a jesli kon przebudowany zadem, to podogonie obowiazkowe, i siodlanie bardziej z tylu. masz jeszcze kupe miejsca na grzbiecie. do tego rzuca sie w oczy brak kontaktu na wiekszosci zdjec, a na tych, gdzie wodza jest napieta kon ma otwarty pysk. nie ma czegos takiego jak "delikatny kontakt" to konczy sie luzowaniem wodzy podczas ruchu konia i dostawaniem po zebach. skroc wodze, wiedz lydka na wedzidlo, zapracuj dlonia. reka nie moze byc martwa, nadgarstek musi delikanie pracowac i korygowac ustawienie, wszystko co robisz z reka podpierasz lydka.
kujka   new better life mode: on
23 lutego 2011 22:02
Hegemonia, a jaki Ty masz problem z koniem?
niedopasowane, zle lezace siodlo moze byc zrodlem wielu problemow w trakcie jazdy. byc moze rowniez i tych o ktorych tu piszesz.
Hegemonia   Grunt to konik polny :)
23 lutego 2011 23:04
Hegemonia,  do tego rzuca sie w oczy brak kontaktu na wiekszosci zdjec, a na tych, gdzie wodza jest napieta kon ma otwarty pysk. nie ma czegos takiego jak "delikatny kontakt" to konczy sie luzowaniem wodzy podczas ruchu konia i dostawaniem po zebach. skroc wodze, wiedz lydka na wedzidlo, zapracuj dlonia. reka nie moze byc martwa, nadgarstek musi delikanie pracowac i korygowac ustawienie, wszystko co robisz z reka podpierasz lydka.


odpisuję na tą część odpowiedzi, bo kwestia siodła została wcześniej poruszona.

spodziealam się takiej diagnozy (odnośnie ręki/ kontaktu). sprawa jest trochę bardziej złożona, ale o tym nie chciałam pisać wcześniej, żeby pozostawić interpretację zdjęć bez sugestii z mojej strony. kobyła 3-4 lata temu chodziła w wozie/saniach a także ściągała drzewo z lasu. w uździe z "drucianym" wędzidłem (takie cieniutkie, cieniutkie) wszelka próba wejścia z nią na kontakt kończy się buntem, zadzieraniem głowy i rwaniem do przodu. jeśli jeżdżę na luźnej- delikatne przytrzymanie-> przejście do niższego chodu, zatrzymanie. jeśli jeżdżę na kontakcie-> otwieranie ryja i wojna. moja ręka nie jest martwa, a problem mam jedynie z własnym koniem :/. aczkolwiek na innych jeżdżę rzadko i też bez instruktora:/ no i są to oczywiście rekreanty, na których w danym momencie przyszło mi pracować w różnych stajniach. wpadłam w błędne koło- ona stresuje się próbą jazdy na kontakcie i ucieka, ja jej popuszczam wodze. na dłuższej wodzy żuje wędzidło i jest bardziej wyczulona. więc to też nie jest jednoznaczne "koń jest zaszarpany na ryju, nie reaguje na rękę". reaguje na bardzo delikatne impulsy, pod warunkiem, że jej wewnętrzna granica bezpieczeństwa/ zaufania do ręki nie zostanie naruszona. wtedy zaczyna się dramat.

sprawdzałam jak się zachowa jeżdżąc na kantarze. szła zupełnie wylajtowana, spokojnie, rozluźniona. pomimo jej wrodzonego adhd zabrałam ją na przejażdżkę w terene na kantarze- też super, nie rwała do przodu. nie jestem zwolennikiem kantarów, dlatego nie szłam w tą stronę. to był taki sprawdzianik reakcji. ale wprowadzenie substytutu nie rozwiązuje problemu.

lonżuję ją w gumach albo wypinaczach- łądnie pracuje, szuka kontaktu. tylko ręki się boi.

uwagi o siodle są cenne, ale również wyeliminowałam możliwość, żę kobyła ucieka ze względu na niedopasowanie siodła/ jego położenie na łopatce, bo na oklep zachowuje się dokladnie tak samo (czynnikiem niezmiennym jest wędzidło)
Hegamonia wiem jak to jest pracować z koniem, który pracował przy zrywce drewna oj wiem... nie jest to łatwe, ale da się. Ja może nie jestem jakimś supr przykłądem bo ujeżdżenie to wciąż nasza najsłabsza strona ale jednak idziemy do przodu i już wiem w jakim kierunku pracować. Na pewno musisz skupic się na sobie, oczywiście po zdjęciach niewiele wiadomo jak dzialasz reką i jak mocna ona jest, ale skoro jest problem to ja bym szukała rozwiązania najpierw u Ciebie. Czyli pełna samokontrola i koncentracja na spokojnej ręce, tym bardziej że tak jak piszesz koń jest po 'przejściach" dlatego nauczenie go prawidlowego wejścia na kontakt może trwac nieco dłużej, ale grunt to konsekwentne pomoce. Przede wszystkim spokojna ręka, kon nie oprze się na ręce, która to napina wodze, to je wypuszcza i robią się luźne, na początku możliwe, że będziesz musiała ją działać dość mocno, ale jeśli każde przytrzymanie podeprzesz rownie mocnym jehcaniem łydka do przodu (uważając by w tym momencie nie puścić wodzy a trzymać stabilnie) koń w końcu odpuści i zaakceptuje kontakt. Bo skoro na wypinaczach, które sa stabilne chodzi dobrze to i pod tobą gdy zapewnisz mu równie stabilne oparcie będzie chodził równie dobrze, takie jest moje zdanie, choć nie ukrywam, że prac to niełatwa i na pewno wymaga dużo konsekwencji i cierpliwosci.
Hegemonia, ja pracuję z kobyłą, która ma problem z akceptacją wędzidła. Bardzo dobrze na nią działa takie cwiczenie - przez pierwsze kilka/kilkanaście minut jeżdżę na nieco luźnej wodzy, pozwalam jej głowę nosic wysoko, ale przez cały czas jeżdżę esy - floresy na ujeżdżalni, w sensie, że koń nie ma możliwości ani sekundy się skupic na tym, jak bardzo "nienawidzi wędzidła", bo przez cały czas, ciągle coś się dzieje. Dosłownie, nie ma ani sekundy bez "zadania" - jeżdżenie "wywijasów" między przeszkodami, wężyki, ósemki, małe wolty, serpentyny. Po jakimś czasie, jak widzę, że klacz się uspokaja, zaczynam wymagac delikadnie ustawienia na zakrętach. Potem stopniowo, stopniowo "rozmawiam" z nią, wymagam coraz więcej, aż w końcu można na niej jeździc w pełnym ustawieniu.

No i przede wszystkim - spokojna, stabilna ręka to podstawa do jazdy na takim koniu 😉
Hegemonia, Jaka sprawa złożona. Skoro:
lonżuję ją w gumach albo wypinaczach- łądnie pracuje, szuka kontaktu. tylko ręki się boi.
to znaczy, że ręka coś nie teges. Cudów nie ma.
Poza tym - ja bym na Twoim miejscu olała gumy i wypinacze.

I nie wierzę, że koniowi nie sprawia różnicy TAKIE osiodłanie. Siodło leży faktycznie na szyi. Można spokojnie je cofnąć. Mimo, że to jest konik polski, to ma on na grzbiecie jeszcze bardzo dużo miejsca...
Hegemonia   Grunt to konik polny :)
24 lutego 2011 10:24
Hegemonia, Jaka sprawa złożona. Skoro:
lonżuję ją w gumach albo wypinaczach- łądnie pracuje, szuka kontaktu. tylko ręki się boi.
to znaczy, że ręka coś nie teges. Cudów nie ma.
Poza tym - ja bym na Twoim miejscu olała gumy i wypinacze.



ręka coś nie teges na mojej, a pozostała gromadka na których zdarzyło mi się pracować była dziwna i moja ręka im nie przeszkadzała?

dlaczego olać (szczególnie gumy)?

Magdzior, Ikarina - wężyki, wolty, zmiany kierunku, CUDAWIANKI to podstawa każdej jazdy z tym zwierzem 😉 . jak nie, to się po prostu nudzi. cierpliwością i zapałem udało mi się rok temu sprawić, że koń ładnie odpuszczał, szła aktywnie, rozluźniona. w wakacje bardzo poprawiła sobie mięśnie (tereny w górach), przez pewien czas praca z nią wyglądała tak, żę moja uczennica z srebrną odznaką wsiadała na Myszę, ja z ziemi korygowałam. to był szczyt myszatych umiejętności i naszej współpracy. w Krakowie jesienią nie tylko ja jeździłam na zwierzu, zaczęło być trochę gorzej, ale nie dramatycznie. na jedną jazdę koń poszedł beze mnie i nie wiem, co się wtedy stało (m.in. zdarzyło się że pierwsza osoba spadła z mojego konia, a o to trzeba się postarać, koń zaczął brykać później, oddając na bat...) no i właśnie problem z pyskiem powrócił tak wyraźnie jak na samym początku. skoro po określonej pracy z koniem powrócił raz zwalczony problem, to znaczy, że metoda uleczyła objawy, a nie przyczyny. chyba że "ręka z zewnątrz" (osoba która jeździła na kobyle oprócz mnie, albo wspomniana jazda beze mnie) przypomniała jej traumę z przeszłości i zamknęła się na współpracę (coś na zasadzie- "wędzidło było nieprzyjemne, ale ty mi pokazałaś że może być inaczej. zaufałam ci, ale... znowu bolało. jednak nie warto było ufać- lepiej się przed tym bronić/uciekać"😉
Moon   #kulistyzajebisty
24 lutego 2011 15:13
ręka coś nie teges na mojej, a pozostała gromadka na których zdarzyło mi się pracować była dziwna i moja ręka im nie przeszkadzała?
Ludzie są różni, konie też są różne - serio, serio ;-)
Poza tym zgaduję że konie, które wcześniej jeździłaś były na zupełnie innych "stopniach wyszkolenia", jezdności czy ułożenia. Na to nie ma reguły. Jeździłam kobyłę, która pluła się pode mną jak szalona, pracowała chętnie pode mną, jeździłam też pewnego wałacha, który na początku panicznie bał się mojej ręki. I co? Kobył dziwny, czy wałek? Musiałam baaardzo się pilnować, żeby chłopak nie odbijał od mojej łapy, ale potem dotarło do mnie, że to siedziało we mnie, nie w nim. Podejrzewam, że tak samo jest z Tobą - Nie twój koń, to jeździsz "normalnie, po bożemu", wsiadasz na swojego i cos się dzieje, że się spinasz, nie myślisz o swojej ręce tylko np. o efekcie tej jazdy - że koń nie podstawiony, że nie zganaszowany... - i to napędza spiralę, że jeszcze bardziej się "filmujesz".

A co do złych wspomnień z przeszłości, które wywołał inny jeździec, to no cóż masz dwa wyjścia: Albo machnąć na to ręką i robić "syzyfowe prace", albo zabronić dosiadać konia komu innemu. A jeśli chcesz naprawdę czerpać z jazdy przyjemnosć, musisz odbudować zaufanie kobyły do Twojej ręki i przyda ci się duuuużo cierpliwości ;-)

Omg, ale psychoanaliza wyszła, sorry. 🤣

Edit, bo doczytałam:
A może do jazdy spróbować by haka założyć, a do lonżowania wędzidło? Przynajmniej na próbę, przynajmniej na jakiś czas.
I też zrezygnowałabym z gum, (swoją drogą jestem ciekawa jak je zapinasz? Luźno, że wręcz wiszą jak koń stępuje, czy mocniej?) wypinaczy może też, na rzecz czambonu albo czarnej, zapiętej między nogami, pokazującej drogę w dół, ale nie spinającej jakoś mocno i nie wymuszającej ustawienia - niech konina ma szanse zakumać, że w dole jest naprawdę fajniej, a nie tylko "masz tak chodzić i już" - zwłaszcza, że z tego co piszesz to koń raczej pojętny i chętny do pracy.
Hegemonia, Dokładnie jak pisze Moon. Koń koniowi nierówny. ;-)

W obecnej sytuacji możesz:
a) nie jeździć na wędzidle, skoro koń tak świetnie chodził na kantarku
b) przekonać konia, że kontakt nie gryzie, tylko, że to tego trzeba mieć czułą i stabilną rękę [celowo nie piszę "delikatną". Czasami ręka musi przytrzymać z siłą 5 kilo, a czasami nie może mieć nawet grama siły]

O gumach tu było bardzo dużo. Jeśli masz odrobinę chęci, znajdziesz wiele informacji dlaczego nie gumy, ale pewnie szukać nie będziesz, więc postanawiam się powtórzyć: gumy to zło. 😉
Serio, mały jest % koni, które reagują na nie dobrze. One nie uczą stabilnego kontaktu tylko dlatego, że są gumami. Weź sobie recepturkę, naciągnij ją na palcu i puść, tak żeby uderzyła Cię w palec. Takich samych wrażeń doznaje koń, który postanawia spróbować cokolwiek z gumami zrobić. Z wypinaczami się trochę zagalopowałam, nie jestem ich przeciwniczką, aczkolwiek ciągle pozostaje pytanie jak długo na nich lonżujesz, kiedy i jak pracuje koń, ale to nie temat na takie dywagacje.
OMG! jaka wyrozumiała revolta!  😀iabeł:
Sory, zburzę sielankę.
Gdy czytam coś takiego:
osoba która jeździła na kobyle oprócz mnie, albo wspomniana jazda beze mnie) przypomniała jej traumę z przeszłości i zamknęła się na współpracę

od osoby, która uparcie siedzi koniowi na szyi, odmawia zmian (bo odmawia! nigdzie nie napisała, że już wie, że źle i że zmieni) to bebechy się we mnie przewracają. Hegemonia - albo zmykaj na kantarku na tęczę, albo pojmij, że bez poprawności nie ma mowy o jeździectwie. Jeżeli siedzisz na szyi - to absolutnie wszystko jest do dupy i porozmawiać to se można... o gwiazdach? o ulubionym filmie? Dlaczego mam założyć, że na oklep nie siedzisz na szyi?
Na szyi to podobno się jeździ na żyrafie. Na koniu - nie.

Wcześniej: niby-wyjaśnienia nightmare. A gdyby właściciel kazał założyć siodło tyłem naprzód, to też byś jeździła?  🤔 Pewnych rzeczy się nie robi. Nachrapnik hanowerski ma być zapięty jak hanowerski, angielski jak angielski. Wyjmuje się z własnej kieszeni równowartość jednej jazdy - i nabywa dla konia prawidłowy nachrapnik. Albo koń obywa się bez nachrapnika. Ale to tylko taka 'zmyłka', sprawa nachrapnika - dużo rozważań o koniu (a kaloszków "tła" pod kolor padu to nikt nie docenił) a wędzidło - dzwoni po zębach. Paski policzkowe są makabrycznie luźne. Tak to jest, gdy nie robi się od początku porządnie, tylko ciągle szuka usprawiedliwień.
Dawno już chyba ustaliliśmy, że koniowi krzywdy to nie robi przebywanie na padoku, nie? A gdy się chce jeździć, to ABC poprawności jest konieczne! I nie ma zmiłuj.

Ramires, spróbuj pożyczyć od kogoś w miarę pasujące na konia, ale z pewnością dobrze wyjeżdżone siodło, "przypilnuj się nieco" - i zapamiętaj wrażenia. To wręcz nieprawdopodobne, żeby w jednym siodle tak przeróżnie układać sylwetkę. Zawsze musisz pilnować, aby kolano "celowało w dół", aby noga była dłuuuga.
Uważam, że twoje siodło ma za sobą długą historię różnych stylów dosiadu (może być odwrotnie - może być niewyjeżdżone) i utrudnia ci na maksa swobodę i elegancję. Ty nie siedzisz w siodle - ty się w nim utrzymujesz. Szczególnie w galopie staraj się siedzieć jak najbliżej przedniego łęku i dążyć do sylwetki podobnej, jak (najczęściej) w kłusie (ta długa noga, to kolano! no i łydka przy boku a nie wyrzucona do przodu!)
Hegemonia   Grunt to konik polny :)
24 lutego 2011 18:02
OMG! jaka wyrozumiała revolta!  😀iabeł:
Sory, zburzę sielankę.
Gdy czytam coś takiego:
[quote author=Hegemonia link=topic=107.msg912201#msg912201 date=1298543067]
osoba która jeździła na kobyle oprócz mnie, albo wspomniana jazda beze mnie) przypomniała jej traumę z przeszłości i zamknęła się na współpracę

od osoby, która uparcie siedzi koniowi na szyi, odmawia zmian (bo odmawia! nigdzie nie napisała, że już wie, że źle i że zmieni) to bebechy się we mnie przewracają. Hegemonia - albo zmykaj na kantarku na tęczę, albo pojmij, że bez poprawności nie ma mowy o jeździectwie. Jeżeli siedzisz na szyi - to absolutnie wszystko jest do dupy i porozmawiać to se można... o gwiazdach? o ulubionym filmie? Dlaczego mam założyć, że na oklep nie siedzisz na szyi?
Na szyi to podobno się jeździ na żyrafie. Na koniu - nie.
[/quote]

Halo, czyli rozumiem, że jeśli napiszę "tak, ubiorę podogonie, tak, ściągnę wytok z napierśnikiem ..." uznasz, że postąpiłam prawidłowo? super. wyjaśniłam powyżej że wytok z napierśnikiem był błędem  z mojej strony, wyjaśniłam również, że z siodłem/podkładką/wytokiem robiłam rózne konfiguracje żeby zaobserwować poprawę lub jej brak. zaobserwowałam brak i nie dyskutuję nad tym. sprawa nie podlega dyskusji. ani razu nie powiedziałam, że uważam, że mój koń na tych zdjęciach jest osiodłany prawidłowo.

nakreśliłam, że sytuacja "pyskowa" jest niezmienna niezależnie od modelu siodła, tego czy jest na swoim miejscu, czy na szyi jak w tym przypadku, ani od braku siodła.

dziękuję za motywację i komentarze dotyczące pracy nad ryjkiem. oczywiście wdrożenie ich w życie zacznę od prawidłowego osiodłania konia, bez napierśnika, podkreślam- ażeby uspokoić  Halo 😉 . cieszę się, że ujawniły się w tym wątku osoby, które na co dzień borykają się z podobnym problemem.

Sankaritarina, zaczepkę "że i tak o gumach nie sprawdzę, nie poszukam"  ignoruję, za resztę wypowiedzi dziękuję 😉

Moon, dzięki za psychoanalizę
Hegemonia, a zrozumiesz, że jeździec musi! siedzieć w odpowiednim miejscu na grzbiecie, w równowadze z koniem? obiecujesz?  😀 To nie chodzi o siodło, o napierśnik/podogonie, o wędzidło/kantarek. Chodzi o dosiad i rękę.
Ramires jak patrzę na twoje fotki to tak jakbym widziała siebie.
Co mi ciągle mówią:
1. Siądz w siodło, w sensie siądź biodrami i pozostań zawsze blisko, b. blisko siodła
2. Jeśli siad jest dobry, trzymaj równowagę (noga pod biodrem)- sama się oprze w strzemieniu bo bez oparcia się zmęczy i usztywnia  a to jest równoznaczne z tym, że nie będziesz mogła siedzieć.
Być może na początku aby czuć się swobodnie i móc się biodrami do siodła przykleić będziesz musiała dziurkę, dwie skrócić strzemiona. Etap przejściowy nie staraj się na siłę siedzieć jak "książkowy ujeżdżeniowiec" bo dopóki się nie nauczysz siedzieć biodrem w koniu to na za długich strzemionach co koń zadrze głowę albo rónowagę zgubi będziesz jak wańka wstańka - albo cie będzie szarpnięciem wodzy wyciągał z siodła (wtedy noga do tyłu ci poleci a ty nie chcąc aby się to stało zaprzesz się w strzemieniu - blokada nogi, sztwność posypało się, przechodizmy do stępa i od nowa)  albo jak nagle przyspieszy, zadrobi, zmieni chód to ty plecami się odegniesz w tył a noga ci powędruje do przodu (wtedy najcześciej nie ma dobrego oddziaływania i po chwili koń zadziera ryjek i znów cie wyciąga w przód. Taka kołyska się robi lecisz w tył, chcesz to naprawić, lecisz w przód.
3. Skróć wodze
mam to samo- koń mnie wyciąga ryjkiem więc lecę w przód, naprawiam to naprawiam i nagle gdy on się ustawi prawidłowo to ja mam duuużo za długie wodzę i nadrabiam tak włąśnie nadgarstki do wewnątrz zaginając. Takie nadgarstki siłą rzeczy usztywnione są b. niemiłe w odczuci dla konia, więc chwilę idzie niby dobrze ustawiony ale po chwili albo się schowa (jeszcze dłuższe wodze, jeszcze więcej brania rąk do tyłu chowania nadgarstków), albo się wyryi (polecisz do tyłu, noga w przód, wodze z za długich robią się za krótkie), albo sie uwali (wyciągnie cię z siodła, stracisz równowagę, koń się posypie... najczęściej wtedy żeby się pozbierać trzeba do stępa przejść ... czyli ćwiczenie (każde) poszło się kochać a ko się uczy, że wystarcz nieregularnie iść i po chwili jest spokój.
Nie bój się krótszych wodzy, nawet na początku z końskim nosem za pionem delikatnie, jak się koń oprze stabilnie to najpierw na prostych jak prosi sama oddawaj wodze (ale nigdy poprzez pochylenie czy takie wyprostowanie za mocno rąk do przodu), tylko dawaj malusimi kawałeczkami i po chwili zbieraj z powrotem. potem to samo na woltach (będzie dużo trudniej). I jak zauważysz, że ci się robi pusto na wodzy (nagle za długa jest i się ratujesz zaginaniem nadgarstków czy cofaniem łokci) to skróć na maxa i mocno wyjedź go z powrotem na wodzę, jak się oprze i poczujesz, że prosi, znów dajesz.

Mi to uświadomiono jakieś 3 tygodnie temu i bardzo, bardzo mi to pomogło.
Mam też wrażenie, choć ja ekspertem nie jestem, że:
a) to szerokie strzemię wcale ci nie pomaga
b) jak złapiesz ta równowagę od bioder i stabilnie będziesz mogła wypuszczać konia to nie będzie ci potrzebny hak i zwykłe grube, pełne podwójnie łamane wędzidło będzie dobre
c) trochę się za mocno przejmujesz tym, żeby koń zganaszowany szedł - bo się patrzysz prawie ciągle na jego głowę, co powoduje to, że się garbisz (i nawet jak w galopie jesteś w tył odchylona  - swoją droga po co tak mocno - to i tak tam gdzie masz łopatki robisz garba- czyli sztywność... a ona się bierze chyba stąd, że jak tylko się koń wyryi to zaraz chcesz go rękoma w dół sprowadzić a jak masz wodze za długie to barki i tą cześć pleców napinasz.

Mi pomogło:
pojeździłam tydzień w siodle close contact b. dobrym i teraz wiem co (jak konia) powinnam czuć pod dupą
kilka razy na pół jazdy założyłam trójkątne wypinacze. To miało być na zasadzie - ok. koniu teraz przez 20 min cokolwiek się stanie będziesz szedł z głowa w dole, ale elastycznie a ja się zajmę wyczuwaniem jak to jest siedzieć w rónowadze  gdy ty będziesz robił przejścia z głową tam gdzie trzeba.

oczywiście ja jestem b. głębokim rekreantem i nie bierz proszę tego co tu pisze jako jedyne prawdy właściwe.
Tak jak napisałam na wstępie, bardzo podobnie robię, tu dowody:
1. pochylona do przodu bo:
-nie siedzę w siodle więc koń jak sie oparł to mnie wyciągnął
- aby się nie dać za mocno pochylona do przodu
- przez co uciekła łydka
- i po chwili wodze są za długie (bo się znalazłam za blisko przodu) i już sie ręce usztywniają... no i to wgapianie się w koński łep= garb i sztywnosć barków i ramion.

2. Tu próbująca w pełnym siadzie:
- a ze nie siedząca w siodle od biodra to odchylona za bardzo do tyłu, żeby na siłę wyjechać
- więc noga uciekła do przodu
- a zeby nie pasc na plery i ogarniać wodze- garb się i tak zrobił i już widać jak wodze za długie, ręce zbyt w tyle i już nadgarstkiem nadrabiam.



Euterpe, ano, jest. Co to jest to niebieskie, długie i dyndające a zupełnie niepotrzebne?  🤬

a oprócz tego.... to nie ma za bardzo czego oceniać 🙁 Zdjęcia są tylko ze stępa, a w stępie ciężko oceniać jakikolwiek dosiad. Stęp to powolny chód i tak naprawdę łatwo usiąść "ładnie" w stępie.... a w kłusie i galopie może się to pięknie popsuć.
[wsadź koszulę do spodni, znajdź sztylpy/cholewki. Masz plusa za ochraniacze i kask. Ludzie to czasami zapominają o tego typu rzeczach. 🙂]

Hegemonia Zaczepka liczyła na to, że zaczepiany jednak czegoś poszuka na forum. 😉
Poza tym, zgadzam się z tym co mówi Halo. Nie jesteś w stanie dobrze usiąść w tak źle założonym siodle. A przecież o to właśnie chodzi w jeździectwie, nie? Żeby nauczyć się dobrze jeździć, ładnie siedzieć i, niestety, z siodłem na szyi to Twój dosiad daleko nie zajedzie.
NIe mówiąc już o tym, że koniowi będzie sto razy wygodniej jak mu to siodło trochę cofniesz...
Nie wierzę, że ten koń olewa fakt, jak jest siodłany.... a jeśli faktycznie tak jest, to jest to bardzo smutne. 🙁
Poza tym, konie nie mają "ryja".
1. Siądz w siodło, w sensie siądź biodrami i pozostań zawsze blisko, b. blisko siodła
Fajnie się to czyta, ale ja nie mam wizji jak siąść biodrami? 🤔
1. Siądz w siodło, w sensie siądź biodrami i pozostań zawsze blisko, b. blisko siodła
Fajnie się to czyta, ale ja nie mam wizji jak siąść biodrami? 🤔

Na sucho czyli przez net to można tylko obrazki opowiadać.
Mi pomogło usiaść w dobre siodło. które było blisko konia. Poczułam, że jeśli jedna cześć moich bioder jest odrywana wypychana, to nie znaczy, że druga cześć miednicy też musi. No i zaowocowało to tym, że w końcu gdy anglezuję (przynajmniej staram się aby tak było), nie tyle "wstaję z siodła" co "odrywam miednicę".


Poza tym, konie nie mają "ryja".


hahahha, mój jest wyjątkiem i mam wrażenie, że czasami ma... szczególnie gdy go wtyka do ... śmietnika😉 (bo przecież w śmieciach  na hali są same najlepsze zabawki, zawsze jakiś plastykowy kubek po kawie można do ryjka wziąć i z nim potem biegać, albo można sobie jakieś straszydło foliowe  wyciagnąć i się go bać😉. Parafrazując - daj mi 5 minut "nudy" a pokaże ci jak z konia zamieniam się w prosiaka. Zaczynam od tarzania w błocku, kończę na grzebaniu po śmietnikach.
halo, kotbury  :kwiatek:

A teraz trochę się usprawiedliwię. No może nie będzie to usprawiedliwianie ale powiem co mi na wątrobie leży.

halo brawo, po kilku zdjęciach stwierdziłaś coś co zajęło mi duużo czasu. To siodło nie jest dla mnie odpowienie jednak nie mogę znaleźć na nie nabywcy więc jeszcze trochę się pomęczę. Niestety męczę się już długo bo na początku jakoś mnie oczarowało i uważałam, że jest genialne (i na skoki owszem jest) ale teraz widzę, że jest po prostu "nie dla mnie". Jeśli chodzi o "dynamiczną sylwetkę" 😁 - może i zdjęcia tego nie pokazują lecz na Dukim jest baaardzo dużo pracy i gimnastykowania się. Mimo że nie ma w zwyczaju wyryjania się ani nic w tym stylu to aby szedł w jakiejś tam równowadze i rytmie potrzeba dużo pracy łydkami a u mnie przekłada się na taniec całym ciałem. Poza tym ma bardzo bujający galop co też nie pomaga... 🙄

kotbury co do punktu 1 to aktualne jest to, co napisałam halo  (I wiem, że złej baletnicy to blablabla ale trochę prawdy w tym jest).
2. Ostatnio staram się cofnąć całą sylwetką do tyłu i pracuję nad oparciem. Jest już lepiej niż kiedykolwiek ale wciąż to nie jest to...
3. To była moja 2 czy tam 3 jazda na haku więc bałam się trochę jego działania. Te wskazówki które mi napisałaś pięknie obrazują niektóre moje jazdy na wędzidle. Szczególnie wtedy duki ma tendencje do trybu pustak - uwalony - pustak - uwalony.

a) a jak szerokie strzemię może pomagać/przeszkadzać? szczerze mówiąc nie zastanawiałam się nad tym nigdy
b) hak poszedł w ruch z przyczyn dentystycznych 😉 normalnie jeżdżę na zwykłym, pustym wędzidle jednak tak jak napisałam wyżej wtedy (szczególnie w galopie) Dukat bywa bardzo nieprzyjemny. Wiesza mi się na wodzy a na łydkę odpowiada tylko przyspieszaniem lub ewentualnie rolowaniem się. Dlatego zastanawiam się, czy na haku nie pozostać trochę dłużej.
c) tak, gapię się w szyję i jak tylko nikt nie stoi nade mną i nie upomina to o tym zapominam. Jednak na szczęście młody nie ma w zwyczaju wyryjania się więc nie musiałabym wcale tam patrzec. Taki głupi nawyk ciągnie się za mną od szkółki. 🙄

Dzięki za taką wyczerpującą odpowiedź, postaram się skorzystać  :kwiatek:


Jednak wczoraj dajmy na to miałam najlepszą jazdę w życiu.  🙂 Mój koń nauczył się poprawnie reagować na hackamore i chodzi bardzo rozluźniony taki... otwarty przodem. Szczególnie widać to na drążkach gdzie ruszał się jak na padoku - "wolny przodem, pracujący zadem". Nie potrafię znaleźć lepszego określenia.
Ramires, a jak wam miną kłopoty dentalne i już sobie pojeździsz go w haku to może zamiast pustego spróbuj pełne wędzidło.

Z szerokim strzemieniem to zauważyłam, (nie mówię, że tak jest u ciebie), że wiele osób nie mogących znaleźć w strzemieniu oparcia sobie tak niby próbuje ułatwiać... a to takie maskowanie problemu, który leży wyżej. I potem taka szeroka stopka daje w momentach utraty równowagi takie złudne poczucie, że to jest to miejsce gdzie najwygodniej przenieść ciężar ciała i często widać nogi wyjechane do przodu i takie "hamowanie" trochę jak w weście.
Nawet nie zauważyłam wielkiej różnicy przy zmianie.... Wiadomo, czuć że są szersze ale nie robi mi to wielkiej różnicy - takie dostałam to w nich jeżdzę 😉
cieciorka   kocioł bałkański
24 lutego 2011 21:40
Euterpe, jaki ma sens wstawianie zdjęć sprzed półtora roku?
Ramires, trochę dodam do obszernego opisu kotbury 🙂 i Twoich rozjaśnień. Koń zaczyna ufnie otwierać się w kłusie. Ma to związek z przyzwoitym dosiadem i działaniem sdpokojnej łydki leżącej przy boku. Ale! musisz uważać, żeby "szedł ci na rękę". Nie wystarczy, że się rozluźnia, ważne, żeby energia, aktywność - no, były odczuwalne od tyłu - do przodu, żeby nawet w długim/niskim ustawieniu mieć konia "przed sobą". Nie jest to łatwe, ale bardzo "skraca" drogę, nie trzeba potem mozolnie tego wypracowywać. Fajnie, że piszesz o drążkach, bo zapomniałam tego dodać - że jeśli z terenem kłopot, to przemyślane użycie drążków może bardzo poprawić równowagę jeźdźca i swobodę dosiadu. A Ty musiałabyś jeździć jakieś ciekawe kombinacje drągów/kawaletti na kłus i na galop - jakoś na zmianę, bez dłuższych przerw pomiędzy kłusem a galopem.
Przy okazji - mogłabyś napisać coś o swoich "podejrzeniach" (oprócz siodła) dlaczego kolano tak wysoko ucieka w galopie? Bo masę osób ma ten problem (znam też z autopsji  🤔). Jedyne, co dotychczas wymyśliłam, to owo "bujanie", o którym wspominasz, taką tendencję jeźdźca, żeby całym siedzeniem "wczuć się w ruch" galopu. I gdy ten galop obszerny a płaski - to kolano wędruje w górę, żeby tyłek jakby "szynę" miał dłuższą. To jedynie hipoteza robocza. Od czasu do czasu będę dręczyć osoby z taką "przypadłością" o wrażenia, bo bardzo mnie rzecz frapuje.
Jeździ się kupę lat, wie człowiek, że trzeba elegancko, w zasadzie "w punkcie" pomiędzy spojeniem łonowym a kośćmi kulszowymi siedzieć (owo "siądź biodrami" DoniuA. 🙂 ) a jednak ciało swoje wyrabia - czemu?
Euterpe, (oraz koniara79) - smutno mi jest  😕, gdy oglądam takie zdjęcia. Widać zaangażowanie amazonek, że starają się robić jak najlepiej, zgodnie ze swoją wiedzą (i czyjąś radą), a tu nasuwa się refleksja "no czego można wymagać?" Uwierzcie - obie mogłybyście jeździć perfekcyjnie, ale to wymagałoby codziennej pracy i (niemal codzienne) dobrej opieki, dobrego szkolenia. Przez internet pomóc się nie da  🙁 Można, gdy chodzi o zwrócenia uwagi na coś tam, o takie jakby "dodatkowe" oczy. U was za dużo jest kompromisu, "uśrednienia", zgody na... umiarkowaną jakość jazdy. To trzeba mozolnie odrobić. Życzę Wam świetnych instruktorów i okazji do poczucia jak to jest na koniu, gdy jest doskonale. Takie odczucie zmienia wszystko.
kotbury, to Ty "odrywasz miednicę"?  😁 bo mi - to siodło podbija (tyle i le trzeba)  😁
halo właśnie najważniejsza myślą jaka mi ostatnio przyświeca na jazdach jest to, żeby osiągnąć "konia przed sobą". (Z rozluźnieniem nie mamy problemów bo ja akurat mam w sobie coś takiego że łatwo mi idzie rozluźnienie jakiegokolwiek konia, trudniej mi go potem zachęcić do pracy 😉 ) W kłusie, gdy się tak otworzy - szczególnie czuć to na drągach i przy dodaniach - jest już całkiem dobrze lecz wciąż trudno go tak podstawić w galopie. Jak widać na zdjęciach Dukat jest bardzo długi i myślę ze to też może mieć spory wpływ.
Co do mojego roztańczonego kolana - myślę, że ucieka tak w czasie dawania impulsów łydką. Jak muszę go mocniej docisnąć, tracę oparcie i "chwytam się" kolanami przez co uciekają do góry a gdy dodamy do tego bujanie już jest total dizaster. U mnie jest to dość naturalny proces i trochę nie wiem jak temu zaradzić....?

Jeździ się kupę lat, wie człowiek, że trzeba elegancko


Niestety "elegancko" zazwyczaj kończy się gdy kończą się na hali uważni obserwatorzy - potem już tylko robota nad koniem i siedzę jak worek pyrów. 🙄
Ramires, to polecę ci wytrwałe (i brutalne) rozciąganie przednich mięśni biodrowych i najwyższego przywodziciela. Może być "na sucho" - wiesz, zaczynamy od równoważni a do piruetu typu 'łabędź' to już tyko moment  😁 Mostek, "schodzenie" po ścianie do mostka, wymachy nóg w tył, wypychanie bioder etc. Wszystkie przyczepy pomiędzy biodrami a udami muszą się rozluźnić (fakt, pośladki też  🤔mutny🙂
halo, możesz rozwinąć, jak robi się tą równoważnię i piruet typu "łabędź"? 🙂
Severus   Sink your teeth into my FLESH
25 lutego 2011 12:01
DoniaAleksandra - na załapanie o co chodzi w "siedzeniu biodrami" przydaje się takie bardzo proste cwiczonko:

wyjmujesz nogi ze strzemion, najpierw opuszczasz je maksymalnie luźno w dól, potem starasz się usiąść prosto tak żeby pięta znajdowała się mniej więcej pod środkiem biodra. Jak już się "usadzisz" nie tracąc przy tym luzu w nogach, postaraj się zachowując ta pozycje (luźna noga z piętą pod biodrem) odstawić obie nogi równoczesnie od boków konia najdalej jak dasz radę. Wytrzymać tak kilka sekund i powoli opuścić. Powinnaś czuć napięcie mięsni po zewnetrznej stronie nogi.

W momencie kiedy masz odstawione nogi bardzo dobrze czuć czy nie przechylasz miednicy w przód lub w tył, co zwykle mocno psuje dosiad  😉 Można tez robić to ćwiczenie w innych wariantach: podnosić nogi na przemian, albo nie wyrzucać strzemion.

Drugie też sympatyczne ćwiczenie to jazda z kolanami podciągniętymi jak najwyżej. Stopy powinny przylegać do siodła na wysokosci maszynek od puślisk. Pozwala fajnie wyczuć kośćmi siedzeniowymi ruch końskiego grzbietu.

No i oczywiście jazda bez strzemion pod warunkiem że się nie spinasz.
kenna, równoważnia_to_"waga"_no_i_ciągniesz_uniesioną_nogę_wyżej_i_wyżej...
Biodra_poziomo!_Nieprzekręcone.
A_gdy_już_będzie_baaardzo_wysoko_to_chwytasz_rękami_nad_głową_i_masz_"łabędzia"_ 😁_ 😀
(żart_ 🤣_bo_pewnie_tylko_Kucunio_by_dała_radę_ 🤣_ale_ważne_jest_dążenie_=_rozciąganie_a_nie_-_realizacja)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się