Kącik Ujeżdżenia

Na szczęście u nas jest zadaszony i oświetlony lonżownik. Na hali nikt nie lonżuje. Czasami ktoś na placu, ale generalnie korzystamy z lonżownika.
Hala ma 30/70 m, więc nie wiem jak trzeba lonżować, żeby zająć pół hali🙂 Lonżownika i sensownego podłoża o tej porze roku na zewnątrz brak, a gdzieś robić to trzeba. Tym bardziej, że divy, którym konie na lonży przeszkadzają w trakcie ich treningów same konie w innych godzinach i w trakcie treningów pingwinów swoje konie lonżują, Myślę, że naprawdę możecie mi zaufać, że to jest czepianie się o nic, co w wielu stajniach ma miejsce. Po prostu "ciężkie przypadki" zdarzają się i po stronie skoczków i ujeżdżeniowców.
rudziczek, z tych 30 m szerokości i 70 długości zabierasz lonżą 20- 25, więc sporo. Na tyle dużo, że mogę nie opanować swojego gagatka jak odskoczy od ściany i wpaść w taką lonżę
I co wtedy?
Serio jestem mega przeciwnikiem lonżowania i jazdy na hali jednocześnie i też bym kwękała.
W poprzedniej stajni nie miałam krytego lonżownika, więc generalnie nie lonżowałam w sezonie halowym. W przypadku braku innego wyjścia - lonżowałam tylko na pustej hali.
rudziczek wymieniłaś chyba wszystkie rzeczy, które mi by też przeszkadzały.
Żadna stajnia, w której stałam nie pozwalała na lonżowanie na hali. To samo zostawianie otwartych drzwi - sama kiedyś byłam świadkiem jak spłoszony koń wyleciał z hali z jeźdźcem na górze. Z psami to samo, niby grzeczne, a czasami zdarzało się, że wleciał mi prosto pod nogi konia i co, ja mam się martwić, żeby go koń go nie nadepnął? U nas w stajni są jasne zasady. Nie ma lonżowania na hali, psy mają być na smyczy, drzwi trzeba zamykać, na derki jest miejsce na bandzie, a nie na ziemi.
_Gaga Doczytałaś, że te którym to przeszkadza, same robią to samo?

W stajni stoi 50 koni- to na tyle dużo, że wszyscy musimy nauczyć się kompromisów aby dało się funkcjonować. Po prostu dla niektórych kompromisy są mocno jednostronne😉

Z tego co piszesz, masz gagatka, który potrzebuje spokojniejszych warunków na hali. U nas jest to rozwiązane tak, że piszesz wtedy na grupie na fb z wyprzedzeniem, kiedy wchodzisz i prosisz o spokój na hali/ brak lonż czy co tam jeszcze Ci przeszkadza i zazwyczaj, jeśli nie jest to między 17 a 19 ludzie pójdą Ci na rękę. Np ja wsiadam na młodzież po 20, bo zazwyczaj wtedy na hali jest cisza i spokój (i moje psy). Jeśli Twój koń skacze jak zajączek i boisz się, że możesz nad nim nie zapanować, to nie możesz oczekiwać, że cała reszta świata sama się tego domyśli i dostosuje, bo jeśli to Ty masz specjalne potrzeby i oczekiwania, to Ty musisz się sama zatroszczyć o to, żeby były one spełnione. To samo dotyczy treningów skokowych jak rozkładany jest cały parkur tak że cała hala jest zajęta. To samo tyczy treningów ujeżdżeniowych kiedy jeździ się programy lub są konsultacje z trenerami z zewnątrz.

Ja akurat lubię jak jest umiarkowany harmider na hali czy w ogóle na terenie stajni, bo uważam, że to najlepsza metoda odczulania. Potem okazuje się, że fajerwerki w sytwestra (niespodziewane dźwięki), banery na zawodach (kolorowe kurtki i derki wieszane w rogach hali) itp są mniejszym problemem.

Przykład- jedna jeździczka miała problem, że moje psy kręcące się koło miejsca do siedzenia płoszą jej konia. Regulamin ośrodka pozwala na przebywanie psów bez smyczy. Powiedziałam jej, że nie ma sprawy, jak siodła konia, to niech mi wyśle SMS, będę miała chwilę to zamknę moje psy. Nie ma jednak opcji jeśli ja jestem w środku roboty, że rzucę wszystko bo ona bez zapowiedzi wpada na halę i ja mam natychmiast zamknąć psy, bo jej koń może się spłoszyć. SMS nie wysłała nigdy, focha miała wielokrotnie. W stajni spędzam 8-10 godzin dziennie i bardzo chwalę sobie to, że moje psy są wtedy ze mną.
anp U nas nie ma innego miejsca, więc chcąc nie chcąc wszyscy zimą lonżujemy na hali. Psy są mile widziane przez właścicieli ośrodka, nawet te bez smyczy. Derki i kurtki zazwyczaj wiszą w rogach lub leżą na ławce.

Po tym co napisałaś rozumiem co oznacza "klimat jak ze szkoły z internatem".
Na szczęście rynek stajni jest duży i każdy znajdzie coś dla siebie- zarówno Ci, którzy lubią luźny klimat w granicach zdrowego rozsądku, jak i Ci, którzy lubią ordung jak w wojsku🙂
rudziczek, niee, ja lubię jak się dużo dzieje. Mi nie przeszkadza, jak mi koń odskoczy od czegoś. Lonżującemu mogłoby jednak przeszkodzić, dlatego rzeczywiście przy lonżach wolałabym nie jeździć - nie z uwagi na potrzebę ciszy, a bezpieczeństwo. A lonżowanie na hali zawsze będzie mnie dziwić - w sensie pozwolenia. Bo serio jak się stoi w 1 miejscu i koń gania po jednym kole, to się podłoże niszczy bardzo, a łazić sobie z lonżą można jedynie po pustej hali.
Otwarte drzwi by mi nie przeszkadzały, ale to też bezpiecznenie jest. Podobnie, jak psy łażące luzem - raz, że mogę nie wykręcić jak coś wlezie pod kopyta, dwa - obsikany wózek ze sprzętem, czy wyniesione w świat ochraniacze to nie jest to, co lubię w stajennej codzienności 😉

Tak sobie myślę, że ja chyba stara jestem i się zwyczajnie naoglądałam wypadków, których można było uniknąć np. zamykając halę...
A wiecie, ze głównie, aby wszystkim było dobrze, trzeba czasem pomyśleć i rozmawiać? Działa to w dwie strony, niestety sporo osób chyba nie potrafi.
Czasami jak jest kocioł, większy trening itp. mozna sie dogadać. Ktos wejdzie 15-20min pozniej, ktos postępuje chwile na zewnątrz.
Milla W punkt! To są te kompromisy, o które mi chodzi.

_Gaga Polecam latem przy 30*C halę otwartą na przestrzał, tak, żeby był przeciąg. Przy wilgotnym podłożu działa to prawie jak klimatyzacja i da się jeździć nawet w okolicach południa🙂 Mamy na hali trzy duże bramy, przez które może wjechać ciągnik- jedną w C i dwie po bokach A. Latem ratują nam życie. Infrastruktura ośrodka zdecydowanie nie jest ekskluzywna, ale jest funkcjonalna😉

Tez jestem stara, też widziałam sporo wypadków. Uważam, że to zdrowy rozsądek, a nie sztywne reguły pomagają zapobiegać wypadkom.

Np. wkurza mnie niemiłosiernie, jak ktoś zamiast konia lonżować, czyli sensownie jakoś z nim pracować, "puszcza sobie latawca". Biega taki koń bez kontroli na lonży jak wolny elektron. Bryka, wali z zadu, nagle przyśpiesza, wyciąga właścicielkę na zewnątrz koła itd. Zgadzam się, że to jest niebezpiecze i może prowadzić do wypadków.
A co do psów właśnie też kolejna rzecz - w jednej ze stajni w której stałam psy notorycznie załatwiały swoje potrzeby (nr 2) na hali
Wydaje mi się, że ustalanie takich zasad odgórnie to kwestia doświadczenia właściciela stajni, bo ostatecznie jak coś się stanie, to kto za to będzie odpowiadał?
Co zrobisz jak koń staranuje twojego psa? Albo ktoś przypadkiem przejedzie się po derce która leży na ziemi?
Właściciele stajni wolą po prostu uniknąć bólu głowy w rozwiązywaniu konfliktów
anp Warukiem bezpiecznego przebywania psów w stajni jest to aby te psy były z przebywaniem w stajni obyte. Ogarnięty, spokojny i dobrze wychowany pies nie wtargnie koniowi pod kopyta. Jeśli jakiś koń staranuje mojego psa, to jest to wyłącznie mój problem, bo to ja jako właścicielka powinnam zapewnić mu bezpieczeństwo.

O co Ci chodzi z tą derką leżącą na ziemi, po której ma przejechać koń? U nas derki kładzie się na ławkę albo wiesza na stojakach w kątach hali. Niektórym pensjonariuszom to jednak przeszkadza, bo np derka jest kolorowa i ich koń się jej boi i mają o to pretensje.
Apropos psów, to w ostatnim pensjonacie w jakim stałam psy właścicieli chodziły bez smyczy (i wszystkie inne), ale jeden, labrador, łaził po ujeżdżalni, hali, jak święta krowa. No i wszyscy na psy uważali, bo wiedzieli, że tak jest i już (a nierzadko wchodziły pod przeszkodę, która akurat skakano, nawet na zawodach, itp). Ale prowadziłam jazdę, na której mój uczeń staranował klusem owa święta krowę. Pies szedł sobie "stepem" do wyjścia, no a uczeń kłusował po śladzie. Krzyknęłam, że pies idzie, ale było za późno, a jezdziec się nie przejął, bo właśnie "hala jest dla koni, a nie biegajacych psów". I ja mimo, że nigdy nie startowałam psiaka, to jednak przyznalam mu rację, bo to wkurza.
Oczywiście na ucznia poszło dużo brzydkich słów 😉
U nas jest aktywny kalendarz Google i zapisy na halę - każdy się wpisuje, z ewentualnym dopiskiem "trening", "skoki", "lonża". Każdy ma też pogląd na bieżąco co się będzie działo. Bardzo fajne rozwiązanie, w dodatku darmowe, polecam 😁
Lonżownika nie mamy, więc zostaje nam tylko hala. Zakaz lonżowania jest na placu, a gdzieś czasem trzeba. Hala jest spora, 20x60. Jest zasada, że tylko jedna lonża na raz i prośba, żeby w miarę możliwości nie stać w jednym miejscu, co często jest wykonalne 😉 Podłoże się po prostu równa regularnie, nie ma też aż tylu koni, żeby w jeden dzień zrobiła się jakaś masakra, staramy się lonżować w różnych miejscach hali (spokojnie idzie wyciągnąć 3 osobne miejsca/koła). Pewnie, wolałabym lonżownik i trochę mi go brakuje, ale no, to jeden z niewielu minusów, jestem w stanie przeżyć 😉
Pieseły też są, jeśli nie są trzymane to zwykle każdy się pyta, czy mogą być na hali. Są na tyle wychowane i nauczone życia w stajni, że raczej nie pchają się koniom pod nogi, tylko sobie siedzą w rogu/na środku. Jeszcze mi tutaj żaden nic nie ukradł, bo są po prostu pilnowane przez właścicieli (choć niestety wcześniej się zdarzało i rozumiem wściek). W takim wydaniu piesy mi totalnie nie przeszkadzają. Tylko tutaj znowu rozbija się to o ludzi.
Generalnie - jak się chce dogadać, to się da 🙂 Jak umawiam się na trening staram się w miarę tak ustawić, żeby nie wbić się w tłum ani czyjeś skoki, staram się nie lonżować w nieogarniętej grupie rekry, albo mieć konia bliżej. Jak wiem, że jest nafukany i może bryknąć, to mówię, że uwaga, zamierzam go zagalopować na lonży i mogą być wystrzały - zwykle nie ma problemu, żeby ktoś mi na te 3 minuty zostawił miejsce. Do tego jak widzę ruch większy, to sobie stępuje konia w ręku, zawsze mniej czasu zajmuje duże kółko, a spacerek nie zaszkodzi.
Dużo robi atmosfera na stajni. Wiem też, że są ludzie niereformowalni, z którymi się nie da... na szczęście teraz takich nie mam 😁 a jakby byli, to wróć do kalendarza - da się uniknąć 😎
rudziczek, niee, ja lubię jak się dużo dzieje. Mi nie przeszkadza, jak mi koń odskoczy od czegoś. Lonżującemu mogłoby jednak przeszkodzić, dlatego rzeczywiście przy lonżach wolałabym nie jeździć - nie z uwagi na potrzebę ciszy, a bezpieczeństwo. A lonżowanie na hali zawsze będzie mnie dziwić - w sensie pozwolenia. Bo serio jak się stoi w 1 miejscu i koń gania po jednym kole, to się podłoże niszczy bardzo, a łazić sobie z lonżą można jedynie po pustej hali.
Otwarte drzwi by mi nie przeszkadzały, ale to też bezpiecznenie jest. Podobnie, jak psy łażące luzem - raz, że mogę nie wykręcić jak coś wlezie pod kopyta, dwa - obsikany wózek ze sprzętem, czy wyniesione w świat ochraniacze to nie jest to, co lubię w stajennej codzienności 😉

Tak sobie myślę, że ja chyba stara jestem i się zwyczajnie naoglądałam wypadków, których można było uniknąć np. zamykając halę...

_Gaga,

AMEN.
Aby wszyscy mogli funkcjonować potrzebne są zasady (bezpieczeństwo przede wszystkim, potem dbanie o infrastrukturę), do których stosują się wszyscy... bo jak nie to "tam są drzwi od pensjonatu".
Serio jak wychodzą/wchodzą do kibla to też ludzie drzwi nie zamykają- nie kuma co w tym tak ciężkiego. Drzwi się zamyka także aby podłoże miało wszędzie jednakową jakość, bo przy wejściu podmarznie, przeschnie jak w przeciągu itd.
Lonżowanie na hali to głupota, bo to jest potem kopna rynna w tym miejscu i szkoda nóg po czymś takim jeździć.
kotbury, da sie funkcjonowac bez lonzownika lonzujac na placu/hali, ale co druga lonze trzeba bronowac. W pensjonacie na 50 koni to jest niewykonalne, ani czasowo, ani finansowo bo traktor na wode nie jezdzi. Co do zamykania drzwi, ja celowo ucze mlode konie chodzenia i przy zamknietych i przy otwartych - ale nie jak za hala pada albo jest -15 i nie jesli sa zasady mowiace inaczej. Natomiast mozliwosc otworzenia na przeciwleglych scianach drzwi i/lub okien w hali latem to jest, jak juz pisano wyzej, zloto, inaczej zostaje pobudka o 5, jazda do 9.30 i powrot w siodlo po 19.30 - dlatego nie ma ze boli, kon musi dzialac przy otwartych drzwiach
Generalnie chyba najrozsądniej trzymać się lokalnych zasad i tyle. Byle wszyscy mieli równe. Jak się to rozjechało w poprzednim pensjonacie, czyli pensjonariusze podzieleni na lepszych i gorszych (rozjechało się więcej rzeczy), to ... skorzystałam z drzwi, o których pisze kotbury, . Życie jest za krótkie na nerwy w czymś, co ma być hobby, czyli rozrywką 🙂 M być przyjemnie i bezpiecznie na poziomie przez nas akceptowanym.
rudziczek, zapewne się i tacy zdarzają, ale gdzie nie stałam to ból dupy mieli zawsze dresiarze. Kiedyś laska się popłakała bo na hali 24x60 2 konie jeźdizła 3!! krzyżaki ustawione na skok wyskok i ona nie może wsiąśc w takich warunkach... Już nie wspomnę o wojnie jaka miała miejsce, żeby w narożniku zostawić 4 metalowe stojaki. Były na hali duże drewniane bandy, a i tak nie da się przeciez wyjechać narożnik pod kątem prostym idealnie. Zawsze jest ten kawałek gdzie sie nie dojedzie. Argument był ze kolanka sobie będą obijać. Ostatecznie się udało, i oczywiście nikt nie był w stanie zbliżyć się do stojaków ani końską nogą, ani swoją,.
Z moich doświadczeń wynika, że najbardziej wnerwiający jest brak myślenia i wyobraźni... Niektórzy traktują lonżowanie jak sposób na wybieganie konia albo łażą za tym koniem prawie po całej hali zabierając kilka ładnych metrów przestrzeni... O dziurach w podłożu już nie wspomnę. Z psami też jakoś tak czasem bywa, że niektórzy właściciele mają grzeczne i "ogarnięte socjalnie" pieski, a niektórzy traktują pensjonat jak wybieg dla psa. Dlatego mnie osobiście bardzo się podobają zakazy lonżowania na hali, wprowadzania psów, nakaz sprzątania po sobie przeszkód...

Wydaje mi się, że wszędzie wszystko można rozwiązać przez sensowny grafik równy dla wszystkich & stosowanie się do niego (!) + informowanie się np. na grupie jeśli są jakieś zmiany...
Generalnie to ja też bym wolała nie lonżować na hali, no ale jak nie ma lonżownika, to 😅 Lonża to czasem konieczność, nie sposób na wybieganie konika bez wsiadania (rehabilitacja na przykład, ja w zeszłym roku musiałam codziennie lonżować).
Sama staram się łapać luźniejsze momenty na lonżę i tak jak pisałam stępować w ręku.
Przy regularnym równaniu dram nie ma, ale u nas w sumie mało kiedy więcej niż trzy-cztery lonże dziennie przypadają i dzikich mustangów też raczej nie ma 😉 Na podłoże mój zwierz nie narzeka, a to jest taka księżniczka, że mu ufam w tym temacie. Fakt, że jest świeżo poprawione, przed poprawką było średnio...
keirashara, Rehabilitacja to jednak trochę inna sytuacja. Choć to na pewno, bez lonżownika czy drugiej hali, ciężko wprowadzić kategoryczny zakaz lonżowania na jednej, jedynej hali w sezonie zimowym...
Mi się wydaje, że powodem, dla którego jest większość wojen jest brak szacunku jednych do drugich. Wojny skoczkowie - dresiarze są od zawsze i prawda jest taka, że jedni drugich traktują z góry i uważają, że to strona przeciwna robi problemy bo nie umie / boi się. A serio wystarczy trochę szacunku do pracy drugiej strony i odrobina zrozumienia i życie staje się prostsze. Serio da się nie przeszkadzać sobie wzajemnie w treningach - jak widzę treningi skokowe na hali to nie wchodzę nie tylko dlatego, że ja nie lubię ale także dlatego, że to żadna przyjemność dla obu stron. Ja też rozumiem, że skoczkowie ćwiczą prawidłowe najazdy, tempo itp. Ale także oczekuję zrozumienia, że jak wpisuję trening uj. to nie pojawi mi się skoczek i nie zacznie rozstawiać przeszkód. Niby tylko dwa krzyżaczki ale na hali 20x60, która jest odpowiednikiem czworoboku to się okazuje sporo, jak się zaprosiło właśnie trenera za nienajmniejszy hajs i jednak elementy mają wypadać tam gdzie mają wypadać - trening niekoniecznie ma polegać na próbie wciśnięcia elementów między rozstawione przeszkody 😉. Czy muszę zawsze wykonywać chody boczne przez całą szerokość czworoboku? Nie! Ale potrzebuję mieć miejsce gdy coś nie idzie - a nie kończyć nieudany element bo dalej to mi rozstawiona stacjonatka stoi. A i skoczek po przeszkodzie też lepiej jak ma gdzie ogarnąć konia co przyświrował a nie ląduje na innym koniu co właśnie półpiruet w stępie robi 😉.
A już do szału doprowadza mnie w stajniach gdzie jest obowiązek sprzątania przeszkód - sprzątanie ale na sam koniec, jak już się wszystko z koniem zrobi. I kończy taka osoba trening i idzie sobie konia ogarnąć - w efekcie co najmniej kolejną godzinę jest zastawiona hala a czasem i dwie. Posprzątał? Posprzątał! A to, że przeszkody jeszcze 2 godziny stały? No cóż 😉. I dla mnie to jest po prostu brak szacunku i patrzenie się dokładnie tylko na czubek własnego nosa.
Na całe szczęście stoję obecnie w stajni, gdzie każdy po sobie sprząta - i to szybko. Takie zasady są i nie rodzi to problemów. Mamy i skoczków (mniejszość) - zawsze sprzątają od razu po treningu i problemu nie ma. Nie włazimy sobie na treningi - bo i po co? Niech każdy ma komfort do pracy. I serio może to zasady jakie mamy a może ludzie serio jacyś pozytywnie nastawieni wobec siebie bo raczej każdy pyta o wszystko czy innym nie będzie przeszkadzać. Psów nie ma - ani naszych ani właścicielskich. I mimo, że większość ludzi w stajni ma psy to ich po prostu nie przywozi. A właścicielka swoje trzyma przy domu. Równe podejście do wszystkich i tyle. Jasne, że wolałabym móc zabierać moje psy do stajni. Ale prawda jest taka, że obecna stajnia to nie jest ogromny teren a to oznaczałoby na bank, że moje psy szwędałyby się blisko placu podczas jazdy - i to nie byłoby komfortowe dla innych. W poprzedniej stajni jak stałam to psy biegały luzem na "górze" a chowałam je do samochodu albo boksu jak szłam jeździć i miałam pewność, że pod moją nieobecność będą w miejscu bezpiecznym dla nich i dla innych.

A co do lonżowania - da się lonżować tak, żeby nie było zniszczeń po koniu (rowek) natomiast to co zawsze zostaje - to udeptane placki po łażeniu człowieka. Widziałam halę tak zniszczoną i szczerze - błogosławię stajnie, w których lonżownik jest i hala jest tylko do jazdy.
karolina_, nie wiem po co latem jeździć na hali. Chyba, że leje, wprowadzanie po kontuzji i tego typu.
Mi się robi szkoda ciut koni, które cały rok są w halowym kieracie. Klaustrofobia. Dla mnie podobnie jak niepuszczanie na padok ( i tak,wiem,że są sytuacje gdzie koń się nie nadaje- nie o tym mówię). To są potem często konie, które się własnego cienia boją...i dlatego właściciele mają pełne gacie i jeżdżą w hali.

Ja stoję w stajni gdzie dobry przykład dobrostanu idzie z góry, czyli od zawodnika wkkw. I w sezonie w zasadzie każdy koń idzie raz w tygodniu w teren, każdy koń jest wygalopowywany i jeżdżony na dworze. Praca ujeżdżeniowa jest zarówno na placu ale i np. w otwartej przestrzeni. A to są mega gorące konie. Latem w hali to głównie zajazdki, skoki luzem itd.
Nawet ogiery mają swoją kwaterkę i są wyprowadzane, żeby sobie "głowy przewietrzyły".


Da się też bez lonżowania przez kilka tygodni w roku realnie. Pewnie trudniej z młodymi końmi ale przecież jak koń jest nauczony chodzić na lonży to nie potrzeba "lonżownika" w znaczeniu zewnętrznej ściany. Można iść gdziekolwiek gdzie podłoże ok.
My nie mamy lonżownika i nie lonżujemy na hali.
Nie lonżujemy na placach kwarcowych też🙂 i jakoś dla chcącego nic trudnego.

Ba! Na hali o szerokości 16m da radę przygotować konia do halowego pucharu Polski WKKW!!! Ot przez kilka dni stoją dwie krosówki. Wszyscy dają radę. I szkółka w swoich godzinach też. I konie też muszą się nauczyć "nie dostawać zawału", że nagle hyrda na środku hali. Owszem, przez te kilka dni nie da się pojechać przekątnej idealnej. Można przeżyć.

Ja mam wrażenie, że w dobie "dereczek, wciereczek, paszuniek, suplemencików" sporo właścicieli zapomina, że konie są końmi - do wszystkiego idzie je przyzwyczaić i powinno się do tego dążyć.

Osobiście nawet teraz nie korzystam z hali bo jeżdżę jednego konia więc nie zdążę zmarznąć, a jak podłoże na placu zamarznięte to idę na trawę. A jak leje to ubieram pelerynę. Da się. Ja akurat jeżdżę na dworze bo to jest często moja jedyna godzina nie w pomieszczeniu - stąd taki zdrowotny dla mnie wybór. Ale nie jest to wyjątkowo upierdliwe. Ot ochry trzeba częściej prać. Ba! Po ciemku jeżdżę bo za leniwa jestem żeby na plac z oświetleniem pedałować.
Realnie dopiero teraz pogoda tak się spieprzyła (czyli podłoże wszędzie), że zacznę na halę chodzić. Mam nadzieję, że nie na długo.
Uważam, że to, że są u nas ludzie preferujący różne dyscypliny jest super wartością tej stajni. Tworzy to super atmosferę, w której i owszem "primadonny" się nie odnajdują być może...
Mialam taka hale gdzie latem było o dobrych kilka stopni chłodniej niż na zewnątrz, dodatkowo bez inwazji robactwa. Dla mnie to był dobry powód do używania jej latem, zwłaszcza dla turbo wrażliwego na owady konia z lipcowka.
Powody są różne, nie zawsze to bycie primadonna...
kotbury, to ja tak krótko, bo przeżyłam w jednej stajni sezon halowy w lecie.
Jeździliśmy prawie wszyscy bo plac tam był zdatny do jazdy (nie kopny) jak trzymał jakąkolwiek wilgoć i był wałowany. Niestety przy temp. rzędu 38 stopni przez 1.5 miesiąca nie dało się go utrzymać w stanie przyzwoitym. Po godzinie od zlania był suchy. Na hali było fajne podłoże i drzwi na przestrzał robiły robotę. Nie uważam, żeby to była szkoda dla koni - stały na padokach 6-20. I niczego się bać nie zaczęły od tego. Jak się ochłodziło normalnie wyszły na plac.

A co do lonżowania - stoisz chyba w wielkim ośrodku. Serio są małe ośrodki, w których wszystko jest podzielone między padoki / place / hale / ciągi komunikacyjne. U nas nie ma wolnego miejsca w którym można by lonżować od tak se. No nie ma. Wszystko, co nie jest zajęte przez infrastrukture jest zarośnięte drzewami / krzakami. Nawet ostatnio o tym myślałam, żeby mojego przelonżować gdzieś na otwartej przestrzeni ale takiego miejsca nie ma - no taka rzeczywistość.
epk, No ale masz powód- nie masz innej infrastruktury.



kotbury, ja stałam w stajni, gdzie do jeżdżenia były tylko 2 hale tj. plac był, ale w stanie takim sobie, więc zdecydowałam się tam nie jeździć. Jeździłam też w tereny. Ówczesny koń nie wyglądał na jakoś specjalnie "zamkniętego". Po zmianie stajni też nie odczułam różnicy plac vs hala. Różnicę robiły godziny tj. jak któregoś pięknego dnia postanowiłam jeździć rano, a nie po południu/wieczorem, to koń nagle wszystko widział, wszędzie "paczył" i średnio się skupiał. Ale też jakoś specjalnie szału nie było.

Natomiast obecnie z dzikim mustangiem vel oqrwieńcem w trakcie rehabilitacji -> różnicę robiło wszystko... Czasem wpadaliśmy w spiralę nerwo-stres-kijwiczego, więc ja wpadałam w pozycję "pełnych gaci", co jeszcze bardziej nakręcało sytuację. Zrezygnowałam z lonżowania, bo to nie miało sensu. Najlepiej było samotnie na hali albo w terenie.
Sytuacja została ogarnięta dopiero jak koń wylazł na porzadne, wielkie, całodzienne padoki (choć nasz ostatni teren wyglądał mniej więcej tak, że ekipa spokojnie sobie galopie na przodzie, a ja walczę o życie na brykającym oqrwieńcu, który a to bał się każdego cienia, a to był szczęśliwy, że biegnie, a to ujrzał jakieś duchy....).
Zobaczymy co przyniesie sezon 2023.... :-)))
kotbury, - trawę też trzeba mieć 😜 Ja tylko mam pola w około i podejrzewam, że jakbym tam próbowała jeździć/lonżować to by mnie na widłach wynieśli.
W sezonie letnim zdarza się lonżować na piaskowych padokach, ale podłoże jest tam mocno takie se, a od jesieni do późnej wiosny w zasadzie 100% czasu jest tam błocko.

W Drzo też sobie chodziłam na teren crossu, stare czworoboki czy inną łączkę. Czasem po prostu się jednak nie da, mimo chęci 🤷 Każda stajnia ma jakieś minusy, dla mnie ten brak lonżownika nie jest jakiś dramatycznie upierdliwy.

PS. Stara Drzonkowska hala, na której kupa ludzi przygotowywała się do ME WKKW ma niecałe 15m szerokości. Potrafiło tam jeździć 10 osób, z przeszkodami i skokami. Choć wg. mnie to częściej była walka o życie niż rzetelny trening 😂 i wolę być rozpuszczona, niż wracać do tych warunków. Wiele się da, pytanie czasem po co.
Jak by mi ktoś lonżował na łące to też bym pogoniła.
U mnie plac do kompletnego remontu przez lonżowanie, jest nas tylko 3 osoby, dziewczyny lonżowały w 3 różnych miejscach... ale ciągle w tych samych, w efekcie są 3 twarde placki rynny, bandy itp. Równanie równiarką nic nie dawało bo zagęszczenie piasku było skrajnie różne...
W tym roku powstanie lonżownik i całkowity zakaz lonżowania czy ganiania koni na placu.
kotbury, ja mam na myśli sytuację gdzie jest środek lata i ma się kilka koni dziennie - nie da się wtedy nie jeździć w największy upał, zawsze coś ci zostanie na godziny 10-18, a na (murowanej, nie namiotowej) hali jest zawsze troszke chłodniej, cień i przewiew, do tego mniej robactwa
karolina_, ale ile takich osób w takich stajniach jest?
Dyskusja była o tym, że "szkoda, że ujeżdżeniowe stajnie zmieniają właścicieli". Moim zdaniem nie szkoda.

Problemem jaki w tych dyskusjach się wyłania to "niedostateczne"infrastruktury ośrodków. I to one sa problemem a nie to, czy pingwiny ze skoczkami i wkkwistami razem stoją.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się