KOTY

Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
08 grudnia 2010 14:50
dea, trzymam nadal kciuki za Felę! Na pewno będzie lepiej, MUSI!
dea   primum non nocere
08 grudnia 2010 15:13
Dzięki za dobre słowa, ale to chyba naprawdę nie ma sensu... http://vet.sagepub.com/content/18/2/188.full.pdf 🙁 Jedno co mi się nie zgadza, to te koty mają biegunkę - Fela nie miała od początku... Teraz to już nie ma czym mieć tej biegunki, od 3 dni nie było kupy AFAIK :|
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
08 grudnia 2010 19:41
Dea co u Feli?? 👀 Jak się czuje?

ps. Borutka śpi u mnie kolejna noc  😉
dea ja też trzymam kciuki...


cieciorka
u mnie też taka dzicz, mała jest nieznośna, ale kochana. Ja tam się zawsze śmieje jak coś nabroi, choć moim rodzicom mniej do śmiechu 😉 Ale takie to urocze, że też sie nie umieją na nią gniewać.
Najgorsze, że moja dwuletnia kotka Pirania bawi się z tym małym oszołomstwem, a ona jest duża i nawet jak mała czegoś nie zrzuci, to właśnie Pirania to robi  🤣
Do tego oczywiście pies.

Moje poprzednie koty nigdy niczego nie zrzucały, a te to jakieś łamagi 😂
dea   primum non nocere
09 grudnia 2010 09:35
Fela wczoraj wylądowała na dyżurze nocnym i dostała kroplówkę - pierwszy raz do żyły i z duphalyte. Do tego masa soli fizjologicznej i jeszcze coś, zapomniałam spytac co to bylo. Ma wenflon na wynos. Wyraźnie się ożywiła, zaczęła przytomniej patrzeć i interesować się otoczeniem, bo była zupełnie zobojętniała i "lecąca przez ręce". Wcześniej jeszcze koło południa dostała ranigast i czopek przeciwwymiotny i chyba po tym czopku wieczorem bylo własnie tragicznie - słaniała się na nogach jak pijana. Nie wymiotuje od wczoraj rana, czopki się teraz boję dawać. Dopóki jest taka "rozbujana", spróbujemy bez, tylko karmić małymi porcjami. No i ranigast dostaje, mam wrażenie, że jej pomaga... Znowu chcę podjechać w południe podać tabletkę, jeśli śnieg mnie nie unieruchomi. Dzisiaj jej jeszcze nie widziałam.

Do końca tygodnia mamy zobaczyć jak terapia wcelowana w nadkwasotę jej pomoże i zbadac krew - jak wątroba i nerki po tym wszystkim wyglądają. Znacie grę picnic paranoia (stara jak świat, jeszcze z ATARI)? Siedzi się na obrusiku i pilnuje kanapek i innych dobroci piknikowych a ze wszystkich stron lezą mrówki i kradną. Tak się trochę czuję - patrzymy na jedną stronę, to z drugiej coś się podstępnie zakrada. Ja już nie wiem co jej tak naprawdę jest i czy to jest uleczalne... Ten wet z dyżuru ma się z naszym skonsultować i coś podpowiedzieć jeszcze. Fakt, ze po tej kroplówce naprawdę odzyła. Pytanie czy to nie "sztuczne"... grunt że nie wygląda jakby ją coś bolało teraz, tylko słaba jest straszliwie i chuda.
cieciorka   kocioł bałkański
09 grudnia 2010 09:48
dea, a co mówi doktor? Ten czopek to na co był, rozpuścił się na pewno?
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
09 grudnia 2010 09:52
Dea, trzymajcie się dzielnie!  :przytul:
Regularnie czytam ten wątek i na bieżąco śledzę Twoją walkę o Felę.
Sama przeżyłam, jakieś 2 lata temu, walkę o kotkę mojego faceta.
Wtedy, jedyny raz w ciągu 4,5 roku naszego związku, widziałam jak płacze.
Ale póki jest jakakolwiek szansa nie wolno się poddawać i tracić nadziei.
Siły kocicy życzę!
Mam kota cukrzyka, codziennie insulina, cholernie droga specjalistyczna karma i wizyty u weta co 2 tygodnie.
Upierdliwe toto ale kot czuje się dobrze i to jest najważniejsze.

Mocno trzymam kciuki i czekam na wieści z frontu.
dea   primum non nocere
09 grudnia 2010 10:08
Agnieszka jak ja bym chciała, żeby ją się udało "ustawić" na jakieś takie leczenie... żeby nie było tak, że codziennie się boję co zobaczę jak wrócę z pracy.

cieciorka - czopek przeciwwymiotny, bo rano zwymiotowała nawet płynne żarcie (convalescence). Zawroty głowy i senność to efekty uboczne tego. Fakt, że nie wymiotowała odkąd dostała to i ranigast, a apetyt wraca.
Dea, apetyt to wyznacznik kociego nastawienia do zycia, Fela wciaz walczy, wiec jest dobrze. Trzymam mocno za Was obie kciuki! Teraz jest najgorszy moment, musicie to przetrwac, potem bedzie juz duzo latwiej, bo bardziej przewidywalnie i rutynowo..
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
09 grudnia 2010 10:32
Dea, trzymam kciuki, żeby wszystko wróciło do normy...
Ja jestem załamana Marmurem - jak trafia z kupą do kuwety, to nie trafia z sikaniem, jak ma inny nastrój to na odwrót. Od trzech dni znów ma areszt w pokoju z łatwo zmywalną podłogą, bo załatwiał obie potrzeby gdzie popadnie. Dzisiaj mój mąż będzie mu robił drzwiczki w piwnicy, bo ja się najzwyczajniej w świecie poddałam...
cieciorka   kocioł bałkański
09 grudnia 2010 10:52
Makrejsza, a kuweta jest otwarta? może warto kupić krytą, a przez wejściem położyć kocią, plastikową wycieraczkę?
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
09 grudnia 2010 10:56
Cieciorko, rozważałam to, ale on się panicznie boi zamknięcia - on nawet futrzastą budkę omija szerokim łukiem....
Teraz nawet jak nie ma kontaktu z moimi kotami i ma własną kuwetę, to ją ignoruje. Przez dwa dni robił kupę do kuwety, a sikał poza, od wczoraj jest na odwrót. Jestem najzwyczajniej w świecie załamana.

edit: Cieciorko, chyba się nie zrozumiałyśmy stwierdzenie - "nie trafia do kuwety" oznacza, że on nawet do niej nie wchodzi - sika pięknie do niej, a kupę wali na środku pokoju. Po prostu masakra 😵
cieciorka   kocioł bałkański
09 grudnia 2010 11:01
Ale on robi poza, czy po prostu wypina się i nie trafia?
Budka budką, ale do kuwety często o bojące koty wchodzą, wtedy jedyna droga wypadnięcia to wejście, co rozwiącuje wycieraczka. Nie masz możliwości pożyczyć takiej kuwety?
Jak położysz na boku tekturowej pudełko też nie wchodzi do niego, nie ogląda?
Można spróbować podkleić ścianki kuwety, by były wyższe i stopniowo zabudowywać.

Edit: aha, uściśliłaś, jak pisałam, pierwsze pytanie więc nieaktualne.
Jak się załatwia, wygląda normalnie, nic nie boli? Brzuszek daje zmacać?
to ja mam zlote koty, nawet byly dziczek (byly)  zaczal korzystac z kuwety od pierwszego dnia... Ale takie smarkanie poza kuweta to zazwyczaj jakis apel o cos lub song protest..
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
09 grudnia 2010 11:04
To okaz zdrowia - rozwala się do góry brzuchem z "miną drap mnie drap, tak mi dobrze"....
Sanna - przez mój dom przeszło w końcu ca dwadzieścia parę kotów - pierwszy raz mam taki problem. Myslałam, że moje go terroryzują, ale odseparowanie go nie dało rezultatu...
ojj, to wspolczuje takiego malego smierdziela..
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
09 grudnia 2010 11:26
Nie chcę Cię załamywać, ale kot moich znajomych, od lat sika w kuwecie a kupę robi obok  😵
I nie jest to kwestia nietrafiania tylko nawyku, którego nie potrafili zwalczyć i tak już pozostało.
jesli mowa o nawykach, to jeden z moich kotow, dluuugo mial tak, ze sikal do jednej kuwetki a koope zostawial w drugiej, taki podzial kuwetek sobie zrobil.. Inna moja kotka miala "swoja prywatna" i druga jej nigdy tam nie wchodzila, szla do swojej.. i tak dalej.. i tak dalej. kocie nawyki.. 🙄
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
09 grudnia 2010 11:46
dea, niezmiennie kciuki za Królewnę trzymam!

sanna, jakaś aktualizacja od nowego domu Silver?  :kwiatek:
nie  🙁ale  mam nadzieje, ze wszystko jest dobrze.. czekam na swieta aby przy okazji skladania zyczen zapytac o Malutka..
dea cały czas trzymamy kciuki.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
09 grudnia 2010 12:50
Dea trzymamy kciuki ! Musi być dobrze. :kwiatek:

A u mnie mały przełom ....to czarne to obrażona Boruta, ale pozwoliła mu siedzieć a tym samym łóżku co ona.
powiedzialabym, ze to juz krok milowy  😀 a na drugim zdjeciu ma usmiechnieta buzie, wiec nie jest zle  😀
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
09 grudnia 2010 13:02
uśmiechnięta bo 5 min wcześniej została wygłaskana i wypieszczona za wsze czasy 🙂 😍
zbeczka to już powinnaś traktować za sukces 😉 Oczywiście moze być wielka miłość, ale np. u mnie w domu na tym etapie zaprzyjaźnianie się zakończyło 😉
cieciorka   kocioł bałkański
09 grudnia 2010 13:53
zabeczka17, chwal ją za takie zachowania! chwal jeśli go np powąch bez straszenia itd.
Karmisz je jednocześnie?
Kotkom chyba trudniej zaakceptować nowych, kocich znajomych, niż kocurom- też macie takie obserwacje?
dea   primum non nocere
09 grudnia 2010 14:21
OK, mała aktualizacja dla trzymających kciuki:
Dzisiaj rano siostra została w domu - i dobrze, miała okazję zaobserwować szczyt kociego dobrego samopoczucia. Fela - od wczoraj wieczora (po kroplówce) non stop głodna - przyszła do niej, połozyła się na boczku i nawet nadstawiła brzuszek do głaskania! Co godzinę dostawała racjonowane żarcie i chętnie je jadła. A potem coś przestało dzialać (ranigast albo ten czopek - ale raczej ranigast, bo od czopka już doba, chyba nie działałby tak długo?) i znowu się "skurczyła" i przycupnęła, poszła do pustego pokoju i machała ogonem że chce wejśc na łózko (boi sie sama wskakiwać, w nocy nie udało jej się wskoczyć na biurko 🙁) Dostała ranigast niestety później, śnieg mnie zasypał i nie dojechałam na rano 🙁 Zobaczymy czy pomoże. Pół godziny po ranigaście dostała 15ml mleczka convalescnce - przez ostatnie dwa dni jeszcze bardziej schudła. Trudno w to uwierzyć, wiem, ale wazy chyba z 1,5 kg teraz 😲

Będę dziś prosić doktora, żeby jej dał dożylnie znowu taką kroplówkę jaką dostała wczoraj w nocy - oby się zgodził... Wyraźnie potrzebowała tego kopa aminokwasowego od duphalyte. A może płukanie NaCl na nery też dobrze jej zrobiło? Zaczynam się skłaniać ku opcji "jednak nerki + bardzo silne powikłanie w postaci nadkwasoty" - ma komplet objawów nadkwasoty wykopanych w sieci.

Czopka nie dałam. Dostaje maleńkie porcje żarcia, ranigast i środek wiążący fosfor (pod kątem tych nerek). Zobaczymy czy znowu będzie mieć zaburzenia równowagi, jeśli tak, to będzie chociaż wiadomo, ze to ranigast. Echhh...
Bischa   TAFC Polska :)
09 grudnia 2010 14:29
Kotkom chyba trudniej zaakceptować nowych, kocich znajomych, niż kocurom- też macie takie obserwacje?


Kitka nigdy nie akceptowała ani Cezara, ani Salomona póki była u mnie. U rodziców jak zostały razem wypuszczone we trójkę skończył się problem, między Kitką i Salomonem jest wielka przyjaźń. Hiszpana (któy przypomnę jest kotką 😁 )zaakceptowała po 3 dniach. Hiszpan to taki brat łata koci, ze wszystkimi kotami się zaprzyjaźnia.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
09 grudnia 2010 15:01
Dea jest już chyba jakaś nadzieja dla Felci... coś tam zjadła.. może w końcu się poprawi. Jeśli taka akcja było po czopkach tez bym się już nie odważyła ich podawać. Myślę że wet powinien się zgodzić na kroplówkę.  Trzymaj się i ie poddawaj i dużo zdrowia dla kici.

Dziękuję wszystkim za wsparcie.  :kwiatek: :kwiatek:

Ps. Niestety Marcela nie karmię równocześnie z Borutką, bo nigdy nie wiemy czy kocica do nas wróci.
Ale.. jej jadło przygotowane na nią czeka i kiedy przyłazi.. to dzieciakiem zajmuje się mój tato aby kocica mogła zjeść w spokoju.
Przypomnę że Borutka prowadzi tryb życia pół wolny - czyli po prostu jest wypuszczana na dwór a kilka razy dziennie ktoś po nią wychodzi. Wołamy ją na gwizdanie i młoda zazwyczaj przybiega.
Najpewniejsza pora kiedy możemy się jej spodziewać to 19.00( wypuszczana jest w nocy) i 6-7.00 rano powrót.
Boruta nigdy nie robiła do kuwety, swoje sprawy załatwia na dworze. Wychowała się tak razem z  moim już nieżyjącym ( od września) psiakiem.

A Marcel to typowy domowy kot.
Bischa   TAFC Polska :)
09 grudnia 2010 15:03
Luna mi właśnie prawie oko wyjęła. Da się oduczyć kota wystawiania pazurów, gdy "majstruje przy twarzy"?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się