Wybór kierunku studiów

galopada_   małoPolskie ;)
20 czerwca 2013 11:46
tunrida może pierwszym krokiem do poprawienie tego sposobu nauczania jest ,,skrocenie" lekarskiego o rok. Przez pierwsze 2 lata mamy (przynajmniej w Lbl) same pierdołowate przedmioty, od 3 same kliniki. Staż jest wliczony w studia i jest jakby naszym 6 rokiem. Już na 5 będziemy mogli wybierać bloki z przedmiotami jakie nas interesują
To i tak macie lepiej niż ja miałam. U nas nie było możliwości wybierania. A macie jeszcze obowiązkowe praktyki w wakacje?
Praktyki są, 160 godzin jakoś.
No tak, cały miesiąc po każdym roku.  💃  😉
Haha to ja teraz na wecie mam 'ochronę zdrowia publicznego w stanach zagrożeń' i na zaliczeniu musiałam umieć t1/2 izotopów promieniotwórczych 😀

bera7 Zgadzam się, gdybym nie poszła na te studia, na ktorych jestem, to pewnie bym poszła na zaoczne. Jak zaczynałam studia to poszli wszyscy na coś. WSZYSCY! I wszyscy na dzienne. Nie było osoby, która by się wyłamała i poszła na zaoczne. Czesć teraz bardzo żałuje, bo ich studia nie są satysfakcjonujące, pomylili powołanie (nie trudno o to w wieku 18 lat), nic się na nich nie dzieje, albo są wręcz za trudne. Za to poznałam teraz kilka starszych osób po zaocznych studiach, którzy pracują w ciągu tygodnia i to doświadczenie jednak wychodzi im na plus, bo nie liczy się tak do końca na jakiej uczelni kto się uczył, czy to była szkoła prywatna czy państwowa...

no, tylko wtedy traci się fajną część życia jakim jest studiowanie. Pracuję od kilku lat, najpierw praca + dzienne, teraz praca + zaoczne. W ogóle nie czuję, żebym studiowała. Czuję tylko, że pracuję 😉 I jak patrzę na tych moich wyluzowanych znajomych to im zazdroszczę. Bo ja jestem w kieracie zawodowego życia, a oni jeszcze mają wakacje. I oczywiście wiem, że będzie im ciężej znaleźć pracę i wiem, że jestem te kilka lat do przodu przed nimi.
Czas pokaże czy było warto 😉
amnestria, oczywiście masz rację. Najfajniej w ogóle byłoby mieć całe życie wakacje 😉.
tunrida widzę, że sporo wiesz w temacie więc mam pytanie (mam nadzieję, że to nie  🚫 a jeśli nawet to proszę o przebaczenie). Jak wygląda dalsza kariera po lekarskim? Ja obecnie kończę 3 rok i szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak to wygląda. Wiem, że mam iść na staż, mam zdać LEP ale o co chodzi z tymi rezydenturami itp itd? Mogłabyś mi to jakoś krótko wyjaśnić?  :kwiatek:

galopada_   małoPolskie ;)
20 czerwca 2013 12:41
tunrida są kolejno takie (po 120godz)

po 1 roku: 4tyg  ,,zakresu opieki nad chorym" czyli pielęgniarskie
po 2: 3 tyg u lekarza rodzinnego i tydzien ,,w zakresie pomocy doraźnej"
po 3: 4tyg interny
po 4: po 2 tyg na intensywnej terapii/pediatrii
po 5: po 2 tyg na chirurgii/ginekologii i położnictwie

staż, czyli 6 rok mamy rozpisany tak:

interna 240godz
pediatria/chirurgia 120
gin i położnictwo/psychiatria/med ratunkowa po 60
specjalność wybrana przez studenta 180
Bardzo proszę. Po zdaniu LEP-u jesteś pełnoprawnym lekarzem, tak? Tak. No i wypadało by się gdzieś zatrudnić, nie? Ale musimy mieć na uwadze, że jesteś zwykłym lekarzem bez specjalizacji i bez większych możliwości dorobienia. I ogólnie- lipa i kibel. Trzeba szybko, jak najszybciej zrobić jakąś specjalizację. Specjalizację robi się tak- że wybierasz sobie kierunek- np pediatria i robisz ją przez ok 5- 6 lat ( zabij mnie, nie wiem dokładnie ile) I przez te 5- 6 lat, masz rozpisane w planie obowiązkowe staże jakie masz wykonać. Rok w rok. A więc np- na pierwszym roku masz mieć 4 miesiące Kliniki, 4 miesiące noworodków, 3 miesięcy czegoś tam innego.
I masz te staże wykonywać często nie w jednym szpitalu w jednym mieście, ale możesz to robić w różnych miejscach w Polsce. Bo nie zawsze te miejsca stażowe są. Jeśli jest sobie np taki oddział Kliniczny w Warszawie w szpitalu, to na tym oddziale w danym miesiącu może być np 3 stażystów. Więc dla ciebie tu akurat miejsca nie będzie. Musisz sobie albo znaleźć inne miejsce, albo poczekać na inny termin.

I jak to zrobić???

Ano tak, że:
a) zatrudniasz się na etat w szpitalu na oddziale pediatrycznym w swoim mieście i pracujesz tam za ok 2 tyś. W momencie kiedy przychodzi termin twojego wyjazdu na staż do Kiliniki pediatrycznej do np Warszawy- bierzesz w pracy wolne i jedziesz do Warszawy na staże. Potem wracasz i dalej pracujesz. Potem mówisz, że chcesz jechać na noworodki ( lub nawet nie jechać, ale przejść na oddział noworodkowy, który jest piętro nad tobą, by tam odbyć te 4 miesiące stażu) ale twoja pani ordynator mówi "nie, nie..kochana...teraz cię nie puszczę, bo musisz mi tu w oddziale pracować, bo nie mam akurat rąk do pracy, puszczę cię tam dopiero za pół roku, jak wróci dr Kasia z macierzyńskiego". I to jest ten minus specjalizowanie się na na etacie. Nie jesteś zależna od siebie, od swojego widzimisię. Możesz jechać na swoje staże, jak pozwoli pani ordynator i dyrektor szpitala. Plus takiej sytuacji- dostajesz cały czas wypłatę, nie ogranicza cię żaden czas. Czy jesteś w macierzystym oddziale, czy na stażu. Masz etat na zawsze- nie musisz się martwić o zatrudnienie. Poznajesz współpracowników, oni ciebie, zagrzewasz sobie miejscówkę, poznajesz pacjentów, masz w miarę spokojną głowę. Szukasz jakby tu i gdzie dorobić do pensji. I powoli robisz sobie te wszystkie staże ze specjalizacji. Na koniec zdajesz egzaminy specjalizacyjne po latach i jesteś specjalistą pediatrą w swoim oddziale. I świat staje przed tobą otworem i zarabiasz dużo więcej. ( ja specjalizację w ten sposób robiłam ponad 8 lat i nie było to z mojej winy, że się tak przeciągnęło, ale z powodu czynników ode mnie totalnie niezależnych)

b) starasz się dostać na tzw "rezydenturę"- to takie stanowisko pracy, które jest opłacane nie przez dyrektora szpitala, ale przez ministerstwo. Więc pensję dostajesz z ministerstwa. Nikt cię nie hamuje, nikt tobą nie rządzi. Nie masz jednostki macierzystej. Masz te 5-6 lat na zrobienie specjalizacji i MUSISZ się w tym czasie zmieścić. Jak się nie zmieścisz, to na pewno nie płacą dalej, a i nie wiem, czy nie trzeba kasy zwracać. (tego nie jestem pewna) Jeździsz na staże, tam, gdzie ci się uda załatwić, wkręcić. Nikt ci nie broni. I to jest duży plus!! I dlatego jest dużo osób chętnych na rezydenturę i nie jest tak łatwo się dostać na taką miejscówkę. Minus- jesteś takim wolnym ptakiem, nigdzie nie masz swojego miejsca, nigdzie nie zagrzejesz się na dłużej, jeździsz z miasta do miasta. Kończysz swoje staże, zdajesz egzamin i zostajesz specjalistą pediatrą i świat staje otworem i szukasz sobie - gdzie by się tu zatrudnić.

Dużo zależy od tego gdzie się mieszka, jaką się ma sytuację rodzinną. Jeśli masz mieszkanie w mieście B, to i chętniej od razu pójdziesz na etat do szpitala w mieście B. Bo masz tu mamę, która zajmie się twoim dzieckiem, jak będziesz jeździła na staże do innych miast. Mąż ma tu pracę i raczej nie zamierza wybywać do miasta D.
Jeśli jednak nie masz mieszkania, nie masz męża, nie masz dziecka, jesteś takim wolnym strzelcem, łatwiej o decyzję o rezydenturze. Jeździsz gdzie chcesz, zwiedzasz różne oddziały w różnych miastach, patrzysz przy okazji gdzie by osiąść później na stałe.

c) zatrudniasz się nie w szpitalu, ale jakoś inaczej- w poradni np u lekarza rodzinnego. I tam pracując na etacie próbujesz zrobić swoją specjalizację. I to jest kibel totalny, bo twoja pracodawczyni nie będzie cię chciała puszczać na staże, bo jakiż ona ma w tym biznes? Żaden. Ona cię potrzebuje do pracy w poradni, a nie po to, żebyś ty sobie jeździła na staże.

* a czemu jeśli jesteś zatrudniona na etat w szpitalu, to dyrektorzy szpitala cię puszczają na staże? Ano temu, że np podpisujesz tzw lojalkę, że w zamian, że on cię puszcza, to ty po zrobieniu specjalizacji zobowiązujesz się przepracować z jego szpitalu np 6 lat. Więc- opłaca mu się, bo będzie miał specjalistę, choćby tylko przez te 6 lat.

To chyba tyle.
galopada_   małoPolskie ;)
20 czerwca 2013 13:07
tunrida ooo to ja też już teraz wszystko rozumiem! Dzięki!  :kwiatek:

ps. dobrze, że mamy na rv kogoś kto nam może powiedzieć co i jak  😁
To tylko na początku wydaje się takie zawiłe. Potem się robi przejrzyste i jasne. Macie jeszcze czas.  🙂 Cieszcie się nauką i beztroską. Najgorsze ( zrobienie specjalizacji) przed wami. A najgorsze, bo nie dość, że znów się trzeba uczyć, to trzeba jeździć po świecie, przy okazji jakoś zarabiać więcej niż te 2 tyś, bo za 2 tyś nie utrzymacie rodziny z dzieckiem i nie opłacicie sobie dojazdów ( czy stancji) w obcym mieście. Trzeba ogarnąć urodzenie dziecka w międzyczasie i jakoś przekonać męża, że to, ze nas nie widzi w kółko jest stanem przejściowym.
Ale po zrobieniu specjalizacji- bajki!
Tylko nie róbcie jakiejś nieprzyszłościowej specjalizacji, po której nie można zbytnio dorobić. Pediatrzy na ogół są niezadowoleni, interniści są na ogół niezadowoleni. Ale macie na to jeszcze czas. Może coś się pozmienia do tej pory?
galopada_   małoPolskie ;)
20 czerwca 2013 13:16
gorzej jak mąż też lekarz i do tego w tym samym czasie kończy studia  😂  (albo i lepiej - bo rozumie)
Dobrze, jak babcie i dziadkowie lekarze- wtedy rozumieją jak to jest i zajmą się wnukami bez szemrania. Ogólnie- trzeba dobrze żyć z rodzicami z obu stron. Bo niańki są za drogie.  😉
galopada_   małoPolskie ;)
20 czerwca 2013 13:19
to kiedy polecasz dziecko?  😁 u nasz na uczelni jest jakiś szał na 3-4 roku 😁 wczoraj w dziekanacie przez pół godziny spotkalam z 8 dziewczyn w zaawansowanej ciąży (wiadać, celowały w wakacje, żeby urodzić między jednym rokiem a drugim  :hihi🙂
Kurcze to tylko u mnie na studiach nikt nie rodzi? 😀 Wszyscy się boja, bo na niektóre zajęcia wtedy nie można chodzić 🙁
galopada_   małoPolskie ;)
20 czerwca 2013 13:24
tutaj na 5 roku mało kto nie ma zony/meza i dziecka  😂
I to jest chyba niegłupi pomysł, wiesz? Bo potem, kiedy chcesz zrobić tę specjalizację ( a z powodów finansowych chcesz ją zrobić jak najszybciej) to naprawdę bywa trudno. W sumie...to zależy jeszcze gdzie się mieszka i jaką specjalizację chcemy robić!!

Jeśli mieszkasz w wielkim mieście, to po prostu co kilka miesięcy zmieniasz szpital, do którego dojeżdżasz. I to wszystko. Ale jeśli jesteś z pipidówy, jak ja, to lipa, bo musisz jeździć do innych miast.
Ja w sumie 3 lata przepracowałam przymusowo w innych miastach dojeżdżając tak dzień w dzień.  A dojeżdżałam tam i z powrotem właśnie ze względu na dziecko, które wypadałoby wieczorem zobaczyć.

Wpadłam na ostatnim roku. Gdybym nie wpadła, to nie wiem kiedy bym się zdecydowała. W sumie niegłupio wyszło, bo jak wyjeżdżałam na pierwsze staże, t mały miał już ponad 1,5 roku. Ciężko byłoby zostawić oseska babci i jechać.
Wow to jestem w szoku :O Niektóre dziewczyny, zwłaszcza starsze, owszem biora śluby w trakcie studiów (ale tez nie za często o tym słychać), ale z dziećmi to inaczej. Na moim roku jest jedna dziewczyna, która ma dwójke dzieci i wszyscy się dziwią czemu wpadła z drugim 😉 Nikt nawet nie myśli, że mogłaby je zaplanować 😉 No ale u nas jest inaczej, nie trzeba robić specjalizacji tylko od razu do pracy sie idzie.
Bo jak człowiek studiuje, to się cały czas czuje młody i jednak dziecinny. Kto by tam planował dzieci, kiedy można się jeszcze bawić.  🙂
galopada_   małoPolskie ;)
20 czerwca 2013 13:30
tunrida zeby nie było - ja nie planuje  😁 ale w razie ,,Wu'' mama nauczycielka - już mnie dręczy o wnuka (swoją drogą wtf mam 21 lat  :hihi🙂 a druga strona lekarsko-pedagogiczna z dzieckiem na 3 i 5 roku wiec spoko  😁
tunrida, chyba tak właśnie jest, z kim nie rozmawiam to każdy chce miec dzieci, ale nie teraz, bo z dzieckiem na impreze nie pójdzie 😉 W sumie mamy 22-25 lat, troche jeszcze przed nami...
Poszłam rodzić jak miałam 25 i według ginekologów byłam "stara pierwiastka".  😂 😂
galopada_   małoPolskie ;)
20 czerwca 2013 13:36
tunrida moja współlokatorka jest na 5 roku, ma 24 lata i jakis prof na ginekologii ją ochrzanił, że jak to w jej wieku można nie mieć męża nie mówiąc już o dziecku, bo przecież mąż jej niepotrzebny do zrobienia 😂

my na roku mamy już jedno dziecko, nówka sztuka. O takich większych nic nie wiem, ale laska niedawno wlasnie urodziła 🙂
Ja również uważam, że pójście do bylejakiej szkoły na bylejaki kierunek to głupota. Dlatego tak bardzo się bronię przed pójściem na coś takiego, a psychologia konia wydawała mi się po prostu interesująca. Na żadnej medycynie itd. nie dam rady, a tu moze byłoby ocś interesującego.. jezeli juz mam i tak iść na studia byleby iść :/ Myślałam nad fizjoterapią, rehabilitacją ale to chyba nie jest coś co chce robić przez większość życia..
Tunrida-super że troche rozjaśniłaś 🙂 wybór specjalizacji to trudny temat, co byś poleciła? 😉 myślałam o neonatologii..  🚫
Horsespace, niestety, przykro mi to pisac, ale właśnie psychologia konia to byle jaki kierunek 🙁 I czemu masz iść na studia byle by iść?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 czerwca 2013 15:20
Horsespace, ale zastanów się, spędzisz 3 lata studiując "psychologię koni", czyli to, co każdy normalny człowiek robi w stajni (uczenie chodzenia na uwiązie, szacunku do człowieka, grzecznego stania przy kowalu/wecie/goleniu, podawania nóg, chodzenia na lonży i wchodzenia do trailera), skończysz je... i co potem? Jaka przyszłość? Gdzie do pracy?
lenalena- a gdzie ty dorobisz jako neonatolog? Praca albo w szpitalu, albo w jakiejś prywatnej klinice. Z pracy w szpitalu mało kto żyje. A do prywatnej kliniki trza umieć się wkręcić. Nie jest łatwo o pracę dla neonatologa.

Ja wiem, że jesteście pełne wiary, zapału, dobrych chęci, empatii itd itp, ale potem przychodzi zwykłe, normalne codzienne życie. Lekarze, którym ciężko dorobić, lub których dorabianie kosztuje mnóstwo sił ( psychicznych i fizycznych) kiedy się z nim porozmawia, mówią, że żałują, że poszli na taki a nie na inny kierunek.
Po czym najlepiej dorobić? Warto wybrać taką specjalizację, która jest poszukiwana "na mieście". Często lekarze zbierają się w grupy i zakładają ośrodki zdrowia, w których na kontrakt z funduszem przyjmują pacjentów. Czasami akie ośrodki zakładają lekarze rodzinni i "wynajmują" specjalistów do pracy w danych godzinach, dniach. Kogo poszukują? Psychiatrów, kardiologów, neurologów, podspecjalizacji internistycznych ( gastrolog, endokrynolog), radiologów, urologów, okulistów, czasami ginekologów. 
Nikt nie chce zwykłego internisty, bo rodzinny robi jako internista. Mało kto chce pediatry, bo rodzinny robi jako pediatra. ( a jeśli rodzinny sobie nie radzi- odsyła i tak do szpitala, a nie do internisty)
Anestezjolodzy od zawsze mogą jeździć w karetkach i bywa to dobra fucha- zależy gdzie, ale raczej nie narzekają.
Z drugiej strony- bez sensu wykonywać coś, co nas nie interesuje.

W sumie to ciężko powiedzieć, bo jednak dużo zależy od miasta, od samego człowieka, jego zdolności, umiejętności radzenia sobie w życiu, wkręcenia się. I to już niezależnie od wykonywanego zawodu, prawda? Jedni sobie radzą świetnie na rynku pracy, a inni niekoniecznie.

Ciężko coś doradzić, naprawdę. Macie czas. Myślę, że jeszcze wiele wam się zmieni. Zwykle bardzo się zmieniają upodobania wraz z upływającym czasem. Bywa że okazuje się, że pracujemy w zupełnie innych specjalizacjach niż deklarowałyśmy na studiach.  😀
Strzyga Właśnie tego się obawiam, ze pracy nie będzie. Ale czy bez studiów będzie? ;/ a zanim będę mogła np prowadzić jazdy w stajni, to trzeba zrobić intruktora, do czego mi daleko jeszcze..

Cricetidae  Wiem, że byle jaki 🙁 Ale szczerze, to dla mnie wszystkie właśnie wszystkie takie są. Nie mam żadnego pomysłu na siebie i na to co mogłabym studiowac.. Chciałabym COŚ, bo boję się ze jak zrobie rok przerwy to juz nic nie bede robila. Po studiach ciężko o prace, a co tu mowic bez nich ?
A moja mama mówi, że właśnie pediatrów jest mało 😉 Ale pracuje w gigantycznym szpitalu dziecięcym i tam ciągle potrzebują specjalistów z takich dziedzin jak chirurgia naczyniowa czy kardiochirurgia. Dobry specjalista w wąskiej dziedzinie jest bardzo dobrze opłacany 😉 No i ja mieszkam w dużym mieście, więc to też inaczej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się