Najbardziej szalona lub nieodpowiedzialna rzecz jaką w życiu zrobiliście !

Kapri ale jako dziecko miałaś chyba lepsze pomysły niż ja. 😉. Też mam trochę dziwnych szram, ale to takie "zwykłe" blizny. np. po ściganiu się z kolegami kto pierwszy przejdzie przez ogrodzenie z siatki. Byłam pierwsza, ale przypłaciłam to rozcięta wargą na jakieś 2 tygodnie przed 1 komunią.
busch   Mad god's blessing.
13 lutego 2010 15:55
bera7 - to mi przypomina moją przygodę z pewnym kucem o wdzięcznym imieniu Prinz. Był moim pierwszym 'prawdziwym' wierzchowcem, na którym naprawdę jeździłam, a nie tylko mnie prowadzono.
Na pierwszej jeździe stanął dęba i spadłam, co nie przeszkodziło mi w wybieraniu tego krnąbrnego ogierka na każdą kolejną jazdę  😀 . Z nim zawsze było wesoło, instruktor nigdy nie używał nowomodnego wynalazku zwanego lonżą, więc od razu z Prinzem wypłynęliśmy na szerokie wody. Nie zliczę, ile razy mnie zrzucił w efektowny sposób (miał chłopak talent do brykania i stawania dęba). Jakoś nigdy nic mi się nie działo, zawsze wsiadałam na niego z powrotem i w ogóle prezentowałam zdumiewającą odwagę jak na mój wiek. Tym bardziej, że dzierżony przeze mnie toczek firmy Jabu był na mnie za duży i trzymał się doprawdy jedynie dzięki sile woli - a przy upadkach zwykle to on pierwszy spotykał się z matką ziemią  😁
Chyba nie muszę dodawać, że rodzicom nigdy nie pofatygowałam się powiedzieć, że mój kucyk trochę się nie nadaje dla dzieci?  😁
Dowiedzieli się dopiero o mojej ostatniej jeździe na Prinzie. W pewnym momencie coś postanowił mi udowodnić, poniósł mnie, a ja inteligentnie zaczęłam wrzeszczeć. Pomogło tylko tyle, że zrzucił mnie na najbliższy płot. Pechowo akurat wtedy musiała mi się zaklinować noga w strzemieniu, więc nie zaptrzymałam się na tym płocie, ale zostałam po nim przeciorana, po czym Prinz zafundował mi wycieczkę mojego życia. Ciągnął mnie za tę nogę zaklinowaną w strzemieniu jeszcze kilkanaście metrów, wreszcie stopa  uwolniła mi się ze strzemienia, a kucyk pogalopował przed siebie już sam.
Efekt? Prawą rękę miałam w znacznej części oskalpowaną: od nadgarstka do połowy ramienia, o rozlicznych mniejszych urazach już nie wspomnę  😵
To było tuż przed komunią, a na uroczystości miałam nie tylko śliczną białą szatę, sandałki i rajstopki, ale też równie biały bandaż ciągnący się przez niemal całą prawą rękę.
Blizny na początku były potężne i rozległe, ale potem zaczęły blaknąć (jak wszystkie moje blizny) i teraz nie ma już śladu po przygodzie z moim karym kucem Prinzem 😀.
A ja - nie moge uwierzyc! - zapomnialam o moim chyba jednej z najbardziej szalonych akcji  😁

Calosc miala miejsce po koncercie Green Day'a pare miesiecy temu. Pojechalam na ten koncert do Londynu, a przenocowac obiecaly mnie kolezanki jeszcze z czasow licealnych. Tak wiec po powrocie z nieziemskiego koncertu kumpele oznajmiaja, ze one ida ciac trawe, a ja zebym sobie szla spac 😉  😁 ja sie oczywiscie buntuje, jak to chca mnie tak tu zostawic, wiec mowie ze ide z nimi. Kumpele wziely wiec taka lopatke jak do przewracania nalesnikow, kratke do pieczenia w piekarniku (taka "grillowa"😉 i ogromny noz, dlugi jak cale moje przedramie i naprawde z wielkim ostrzem. Dla niedoinformowanych - w anglii nie wolno chodzic z nozem, jest to nielegalne i chodzi sie za to do wiezienia  😁 dzieciakom mlodszym niz 16 lat to noza nawet nie mozna kupic  😁 no ale do rzeczy.
Nie wnikajac, po co im wlasciwie te przyrzady wylazlysmy w ciemna noc (bo byla juz 1:30) i ruszylysmy na poszukiwanie wystarczajaco dlugiej trawy. Wiec najpierw: gdzie w ogole JEST trawa - w parku oczywiscie. Wejscie do parku otoczone krzaczorami, ciemno jak wiadomo gdzie, a my lazimy i komorkami (oraz mikrolatarka) i moim iPodem swiecimy w poszukiwaniu trawy dluzszej niz 0,5 cm (w Londynie w parku - nierealne). Po spedzeniu ze 20 minut w parku (ze nikt nas nei zaatakowal to czysty fart; w parkach jest generalnie bardzo niebezpiecznie w nocy) ruszylysmy szukac gdzies indziej - buszowalysmy po najwiekszych krzakach i w ogole  😁 dobrze, ze nikogo nie spotkalysmy, bo ktos by chyba zszedl na zawal jakby zobaczyl nas wylaniajace sie z ogromnym nozem, lopatka do nalesnikow i kratka od grilla z krzakow 😂 no ale w kazdym razie po dluzszych poszukiwaniach udalo nam sie znalezc kawalek trawy dlugiej przy jakims starym garazu. Ja stalam na czatach, a dziewczyny wykopywaly  😁 potem wrzucily spory kawal tej trawy na kratke od grilla i ruszylysmy w kierunku domu, ale kolezanka ktora potrzebowala owej trawy do jakiegos projektu na studia stwierdzila, ze jej sie ta trawa nie podoba, bo jest za malo sztywna do takiego przyciecia jakie jej potrzebne. Ale wracamy z ta trawa i w pewnej chwili wypatrzylysmy idealna trawe, dokladnie taka jak sobie wymarzylysmy, rosnaca sobie przy smietniku... w cudzym ogrodku  👀
no to wio przez plotek, bo niski, ja na czatach, a dziewczyny kopia 😁 wykopaly te trawe na wymiar tej wykopanej wczesniej i zamienily ja na miejsca, a potem tylko sprint do domu. Zaluje, ze nie moglam zobaczyc miny kogos kto rano wyszedl wyrzucic smieci i zobaczyl zamiast swojej pieknej rowno przycietej trawy poczochrany wiechec  😂 😂 😂
Swoja droga w parku tez narozrabialysmy bo porozwalalysmy wszystkie nagromadzone w sterty liscie (skaczac po nich), a jak buszowalysmy w krzakach to w pewnym momencie minela nas policja  😎 nie moge sie doczekac kolejnej takiej akcji  😎 😎 😎 😅 😅 😅

apropos rozrabiania; wklejalam juz do kacika pechowca (apropos tego, co sie dzieje wszystkim biednym ludziom dookola 😉 ) ale to co robi band ewidentnie podchodzi pod rozrabianie i robienie rzeczy nieodpowiedzialnych  😁 final klipu - bezcenny  😁 jak sie komus muzyka nie podoba mozna sobie wylaczyc, ale obejrzec warto 😉

Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
13 lutego 2010 16:26
Kaprioleczka, Jesteś moim mistrzem 😁 😂

O pamietam jak na obozie, jednym z końskich pierwszych dziewczyny wymyśliły sobie zabawę.
Akurat była pora karmienia koni, a zwyczajem stajennego było zrzucanie siana z otworu w suficie ze strychu, który akurat był w głównej stajni. Po karmieniu doszłyśmy do wniosku, że byłoby fajnie poskakać z tej dziury na stertę tego siana co to stajenny sobie na środku korytarza przygotował na wieczorne karmienie kopytnych. Dodatkowo powiększyłyśmy tę stertę kilkakrotnie by zamortyzować działanie grawitacji 🤔wirek:
Wyobraźcie sobie jaką miał minę stajenny i szefowa stajni jak to zobaczyła. Wiałyśmy równo do pokoi, a opierdziel taki dostałysmy, ze podczas pór karmienia wstyd nam było się pokazywać w stajni 😂

Ale, ze nikomu nic się nie stało...
Chociaż jedna niefortunnie tak spadła na tyłek, że obiła sobie kość ogonową 😁
zawsze miałam słabość do różnych zakładów  😎
-kiedyś z kolegą się założyłam o krate browara  😵 obiecałam że juz nigdy się nie spotkam z byłym-nie doszłym w takim sensie ze nie dam się namówić na spotkanie strasznie się zapierałam że nie, nie na pewno wygram taka twarda jestem! a tu o... przegrałam  😵
-siedzialam w pubie z kolegą, i gapiło się bez przerwy na mnie dwóch chłopaków założyłam sie z kumplem ze podejde do nich i poprosze o numer telefonu, zakład o piwo no i wygrałam haha  😁
-ostatnio na fizyce, prof. pokazywala nam jakieś takie mega wahadełko i ono się bujało przez całą lekcje, zakład o podejście do wahadełka(stało przy biurku prof) i rozbujanie go jeszcze mocniej, o 10zł  😂



a co do rzeczy nieodpowiedzialnych to chyba jazda z koleżanka na oklep na jednym koniu w rezultacie obie spadłysmy, ona obiła tyłek a ja złamałam obojczyk, ale i tak po paru dniach pojechałam na tym samym koniu w teren  👀

pilam wódke w szkole 😂 jestem w radiu szkolnym, mielismy tam wigilie i jakoś tak wyszło

najbardziej głupia,szalona rzecz którą zrobilam to:
Bierzmowanie: pytanie kto jest proboszczem Twojej parafii?  eeeeee.... pierwsze co mi przyszło do głowy to nazwa innej parafii w moim mieście i palnelam ANDRZEJ BOBOLA i nagle zaczełam się śmiać bo doszło do mnie co ja powiedziałam  😵 ksiądz mówi ''podejdz do proboszcza i zapytaj jak się nazywa''  😵  nigdy się tyle wstydu nie najadłam  🤣
ja przed I komunia św. w czasie spowiedzi powiedziałam 'więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie dziękuję..'  🤣  oczywiście przez pomyłkę  🤣
Nikaa  😂
pony   inspired by pony
13 lutego 2010 18:01
nikaa, dobre

skoro już jesteśmy przy kościelnych sprawach: jak byłam mała, taka całkiem malutka, byłam z rodzicami w kościele. Ksiądz miał zbierac pieniadze na tace, rodzice mi po cichu wytłumaczyli, o co chodzi. A ja? Ja coś poprzekręcałam i kiedy podszedł do nas ksiadz z koszykiem kasy to zwyczajnie wziełam sobie garść 😀
Pony, podoba mi sie Twoje podejscie  😎
rozbiłam lustro na głowie kolegi.  👀

zdenerwował mnie.
Jeszcze dość durna rzecz jaką zrobiłam to to , że wracałam do domu rowerem z dużą antyramą. Coś mi się zamaniło żeby pojechać na skróty przez łąki. Koło ścieżki leżała sobie krowa, a krów się boję  😁 to zaczęłam biec z tym rowerem i antyramą  😂  Krowa nawet się nie ruszyła, patrzyła się na mnie jak na ostatniego debila  🤣  Gdzieś krzywo stanęłam i prawie się wywróciłam, antyramę pobiłam na drobne kawałeczki i nieźle się uderzyłam głową o kierownice  🤔wirek:
Dużo rzeczy się robiło za małolata hehe
Jak byłam mała to mojej siostrze, 6 lat starszej zreszta, wbiłam cyrkiel w głowę. Bo na mnie krzyczała  😁
Babcię, która pomagała mi wyjść z baseniku, pociągnełam do wody i poleciała głową w dół  😡

Akcja w któreś wakacje. Dziewczynki lat 12-13. Kumpela jachała na rowerze, ja na rolkach trzymajac sie jej bagażnika. Po czym ja najechałam na kamień, strzelilam pięknego orła... ale roweru nie puściłam. Twardo zdzierając skórę z całej swojej części frontowej po starym asfalcie, dzielnie trzymałam się dalej. Kumpela zatrzymała sie z przerazeniem i jeszcze nawrzeszczała na mnie, dlaczego sie nie odzywałam  😵

Zadzwonić do koleżanki Kasi, z użalaniem się na drugą koleżąnkę o tymże imieniu, po wykreceniu przez nia nieciekawego numeru. Po czym po jakichś 10 minutach monologu, skojarzyć w końcu, że do tej drugiej Kasi jednak sie zadzwonić chciało.  😉

Jak miałam może z 12 lat, miałam psa. Nowofunland jakieś 50/60kg wagi (czyli dwa razy ciezszy ode mnie wtedy) uczyłam go chodzić na smyczy jako 2 letniego już psa i pylalam z nim na spacery po mieście  🤔wirek: Dobrze, że przy jego (moich) głupich pomyslach, to on zawsze miał dobry charakter i wychodziliśmy cało 😉
Ale raz jak poleciał za jakimś psem to frunełam za nim przez cała ulice gdzieś tam na drugim koncu smyczy. Oczywiście nie pusciłam  😵
pilam wódke w szkole 😂

O tak, pamiętam z czasów gimnazjalnych wódkę na pół z colą w dużej butelce coli śliwkowej na przerwach 🤣 albo wlaną do butelki wody Żywiec i zagryzaną bułką z pasztetem.  😂

Zresztą gimnazjum było ciekawe - w 1 klasie sylwester do rana w środku lasu, nawet podłożyłam znajomych o ,,starym" głosie jako rodziców kumpla dla niepoznaki, żeby mnie mama puściła  😁 
Boże, ale ja jestem nudna 😉
Chyba nic szalonego nie robiłam...no o ile pominąć kupno konia...choć raz zrobiłam, ale jest to tak wstydliwe że się nie przyznam.
Chyba muszę to zadrobić 😉

tak samo jak ja... jesten nudziarą 😂
feno - moi mnie chyba za dobrze znali, bo zawsze sprawdzali kilka(nascie) razy  😂
Kaprioleczka, moim by nawet chyba nie przyszło do głowy, że ich słodka córcia lat 13 mogłaby spędzić całą noc w podpitym towarzystwie w lesie/na opuszczonej budowie/pod monopolem  😂  za to teraz nadzór jest, jest  🤣
Feno - moi wiedzieli, ze nie taki ze mnie aniolek na jakiego wskazuja te jasne wloski  😎 teraz juz sie nie kryje z rogami  😁

dowiedzieli sie czy wycielas inny numer?  😎
*kiedy byłam w podstawówce to poszliśmy z kolegami(razem jakoś koło 5 osób) na górkę pozjeżdżać na sankach,kiedy zaczęło być nudo zaczęliśmy związywać sani, a w końcu wymyśliliśmy zjeżdżanie bokiem. Dziwnym trafem nie wyszło,ja zrobiłam przewrót do tyłu,kolega na mnie spadł po czym przejechały mnie sani z chłopakiem na górze,ale dziwnym trafem nic mi się nie stało.

* w te wakacje układałyśmy siano na górze stajni i na samym środku jest taka dziura przykryta zbitymi deskami,trener zawsze nam powtarzał,że mamy uważać na tą dziurę, i co.. i ja oczywiście musiałam wpaść w tą dziurę i wisiałam w połowie na strychu w połowie nad stajnią i się śmiałam,pomińmy fakt,że pode mną nie było nic oprócz betonu.

*też w podstawówce,poszłyśmy z koleżankami na jakąś budowę,szukać rzeczy na naszą bazę  🤣 zafascynowana poszukiwaniami nadepnęłam na deskę,w której był wbity wielki gwóźdź,nie mogłam go wyjść,a kiedy go wyjęłam nie byłam się,że coś mi się może stać,tylko co powie mama,kiedy zobaczy przedziaruwioneogo buta 😂

*mając jakieś  5 lat chciałam się popisać jak wychodzę górą z łożeczka ze szczeblami, tak wyszłam,że wylądowałam głową w kant stolika  😁

* ganiałam się z kolegą po domu i kiedy patrzyłam czy jest już blisko,zapomniałam,że zaraz jest szafa i z całej siły walnęłam głową w szafę,miałam wielką szramę i wielkiego siniaka przez X czas.

* w tamtym roku myłam taki gruby,duży kubek i w pewnym momencie urwało się ucho kubka i rozcięło mi to takie zgięcie pod małym palcem tak,że było widać to wszystko wewnątrz,a odcięta skóra tak mi dyndała  😵
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
14 lutego 2010 13:44
emade kurcze zaczynam żałować, że o nic nigdy z nikim się nie zakładam  😁  👍 moja droga! co do picia wódki z szkole, to mi też się zdarzyło  😡 ale miałam wtedy "dyżur" z koleżanką więc nikt nie widział  😡
nikaaa po przeczytaniu Twojego posta roześmiałam się na głos  😂 Rządzisz!

A ja najdurniejsze rzeczy w swoim życiu zaczęłam robić na studiach... Co idzie w parze z tym, że zaczęłam pić (właściwie to pierwszy rok mogłabym nazwać rokiem picia...  🤔 😡 Szczególnie że Juwenalia rozciągnęły mi się na 2 miesiące i co 2-3dzień chodziłam podpita / pijana...  😡 Boję się co będzie w tym roku  🤔wirek:

1. Tańczyłam w pubie na stole z kolegą i wszyscy bili nam brawo.

2. Zadzwoniłam do wtedy jeszcze nieznajomego murzyna i powiedziałam mu że I love u, I'm on X street, come on! I przyjechał... Zabrał mnie samochodem do centrum... I nawet byliśmy tego dnia i jeszcze 2 następne razem  😂 😂 😂 Na szczęście nic złego się nie stało, ale o czym ja wtedy myślałam, to sama nie wiem  🤔

3. Na after party w gronie znajomych i przyjaciół niechcący klepnęłam kolegę w tyłek i powiedziałam "ups pomyłka" na to on klepnął mnie i powiedział to samo, po kilku sekundach cała sala klepała się po tyłkach i powtarzała "ups pomyłka".

4. Po oblanym egzaminie schlałam się z moim najlepszym kumplem i koleżanką (oboje niestety odpadli po pierwszy roku  :marze🙂 po czym stwierdziliśmy że idziemy do miasteczka żeby schlać się jeszcze bardziej. Nie zeszliśmy nawet z jej ulicy- kolega lekko popchnął mnie na żywopłot, a ja runęłam jak długa wgniatając go w ziemię. Za chwilę i on sam się wywalił i przeleżeliśmy tak chyba z 10min twierdząc wówczas że to najzabawniejsza rzecz jaka nam się w życiu przydarzyła. Oczywiście nigdzie dalej nie doszliśmy- wróciliśmy do domu.

5. Wymyśliłam sobie że przybiję z kolegą 5 z obrotu (w sensie że z obrotu o 360*) Byłam pijana jak świnia więc gdzieś w miejscu 270* wywaliłam się na plecy...

6. Pijana około 24😲0 byłam pewna że wykręcam numer kolegi. Ktoś odebrał a ja na to "Zbieraj ekipę i wbijaj do Wikliny!". Okazało się, że zadzwoniłam do mamy...  😵

I na początek może wystarczy jak powiem tyle... Oczywiście wszystkie powyższe sytuacje zdarzyły się pod wpływem alkoholu...  😡
Averis   Czarny charakter
14 lutego 2010 14:14
Numer szósty, to mój absolutny faworyt 😎
okwiat , dzięki  😁   😁

,,2. Zadzwoniłam do nieznajomego wtedy jeszcze murzyna ...''

przepraszam za głupie pytanie, ale on nie jest już murzynem?  😀

a z tym klepaniem po tyłkach, niezłe  😁
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
14 lutego 2010 14:30
wiesz bo to Michael Jackson był  🤣 "wtedy" odnosi się do "nieznajomego" a nie do"murzyna"  😁 W sensie że jak dzwoniłam to jeszcze go nie znałam  😂 Wiem, że mam problemy ze składnią, w końcu egzamin w sesji zimowej oblałam nawet z tego  🤔wirek: Zaraz zmienię tak żeby wyszło logiczne zdanie  😉
🤣  ja mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem więc się pytam  😁

tak mi się jeszcze przypomniało jak miałam jakieś góra 10 lat, byłam w sklepie z dziadkiem. Był tłok okropny i dziadek mi sie zawieruszył gdzieś  🤣 Za chwile zobaczyłam tzn. wydawało mi się, że to mój dziadek...z jakimś dziwnym okrzykiem podbiegłam do tego pana i zaczęłam się do niego przytulać. Po chwili zrozumiałam, że to przecież nie jest mój dziadek  😁

Nie tak dawno jeszcze, bo parę miesięcy temu, byłam na zakupach, weszłam do przymierzalni. Było tam strasznie dużo luster. Jak chciałam stamtąd wyjść to najpierw uderzyłam parę razy głową w te lustra, zanim znalazłam wyjście. Zresztą tak samo było kiedyś w restauracji, szłam przed siebie do stolika i tak widziałam, że przede mną jakby szedł ktoś podobny do mnie, ale ja dalej uparcie idę przed siebie...również miałam bardzo bliskie spotkanie z lustrem  😁
tak mi się jeszcze przypomniało jak miałam jakieś góra 10 lat, byłam w sklepie z dziadkiem. Był tłok okropny i dziadek mi sie zawieruszył gdzieś  lol Za chwile zobaczyłam tzn. wydawało mi się, że to mój dziadek...z jakimś dziwnym okrzykiem podbiegłam do tego pana i zaczęłam się do niego przytulać. Po chwili zrozumiałam, że to przecież nie jest mój dziadek  hihi

ja za to pomyliłam tatę z jakimś panem,przytuliłam się i jeszcze poprosiłam o 5zł  😂
A ja wlasnie wrocilam do domu z biblioteki i nie moge uwierzyc, ze to odpuscilam - TAKA okazja!  👀
Ide sobie ulica a tam stoi sobie na poboczu samochod. Wrzucony kierunkowskaz (ze stoi). Otwarty.
Z wlaczonym silnikiem!
Nikogo w srodku, nikogo w poblizu.
Alez mnie kusilo by komus to autko przeparkowac 😉 nie, nie chcialam go ukrasc, tylko troszke je ruszyc - w ramach nauczki, ze kluczykow od wozu nie zostawia sie w stacyjce.

😁 😁 😁

jestem dzielna, ze sie powstrzymalam  😁 to by bylo nieladne  😁

Okwiat, ja Cie nie znalam z tej strony  😎 ale co do 3 to widze, ze ustalasz nowe trendy 😎 😎 😎
Mi aktualnie się przypomina , jak wyjechałem ze znajomymi  nad jezioro na ryby i % ... Kiedy wszyscy byli juz dosyc podpici zaczęły się u mnie odpały  , że piwo jest za ciepłe  i zacząłem wyrzucac wszystkie pełne puszki na środek jeziora , żeby się schłodziło  🙂
Jedyny problem że jeziorko było spore i wszyscy najebani prawie by potoneli płynąc po nie ^^
Innym razem podobna sytuacja z tym, że ktoś tam przyszedł , ja siedziałem na pomoście i łowiłem ryby ^^ i chcąc się przywitac  wstałem i... nie wiem do dzis jak ale stanąłem obok pomostu tak, że z wędką i w pełnym ubraniu  wpadłem do jeziora jak wbity gwóźdź i gdyby nie bluza która napełniła się powietrzem poszedłbym pod wodę ... a płynąc juz nie byłem w stanie ...
przypomnialo mi sie
1.wsiadlam bez kasku na 3latka po jego 2giej lonzy 😎
2.bedac na warsztatach ucieklysmy z kolezankami na dyskoteke mimo zakazu, wracajac oczywiscie pod wplywem-darlam sie na pol osrodka, ze "X mnie moze w d*** pocalowac, nie bedzie mi pieprzyl kiedy i gdzie mam chodzic, pewnie jak wrocimy znowu sie dopier***, ale niech sie j***" jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy dochodzac do domku na tarasie ujrzalam owego X...dodam, ze jest to przyjaciel rodziny, mowie do niego per wujek 😵 do tej pory jest mi glupio jak go spotykam, a to juz kilka lat minelo 😉
3.czekajac na odprawe na granicy w Serbii powiedzialam straznikowi, ze ma fajny berecik i wasy, skad mialam wiedziec,ze on mowil po Polsku 😡
Jeśli chodzi o kask i młode konie, to może i wstyd, ale spod mojego tyłka wyszło ponad 30 młodziaków i nie przypominam sobie, żebym na którymś miała kask na głowie.
okwiat i kaprioleczka to chyba specjalnie dla was wątek! dawno się tak nie nasmiałam na forum  😁

Przypomnialo mi się że w piatek szłam do szkoły, i patrze o idzie chłopak z mojej klasy, podbiegłam do niego bo był przede mna zlapałam go za rękaw rzuciłam tekst ''siema korzen!'' i ku mojemu ździwieniu to wcale nie byl korzeń a chłopak o dwa lata straszy z całkiem innej klasy  😵 później na mnie dziwnie patrzył w szkole  😡

w gimnazjum wpadłysmy z koleżanka na pomysł żeby komus zrobić kawał, i przylepiłysmy jakiemuś chłopakowi podpaske do bluzy chodził tak całą przerwe  😂

ogólnie czesto na domówkach wpadamy na pomysł zeby do kogoś dzwonić, dzwonilismy do jakiegos chłopaka czy daje lekcje gry na gitarze, do jakiegos faceta czy ma do sprzedania koła do ciągnika tylko takie zeby moja ciocia mogła je prześcignąć(akurat chyba była to najlepsza rozmowa 😁 )
i czy ma do sprzedania młot pneumatyczny bo chcielismy zrobic modernizacje trawnika. Najlepsze bylo to ze zawsze dzwonilismy z mojego telefonu, ale nie miałam zastrzeżonego numeru i pewnego razu dzwoni do mnie jakis nieznajomy numer pytanie ''dzien dobry czy zamawiała pani kury na dowóz?'' ja byłam tak ździwiona ze nie wiedzialam co odpowiedziec, myslałam sobie ze ktos sobie ze mnie jaja robi ze znajomych ale nie...  😀 rozmowa wygladała tak
-tak tak ja poprosze 10 kur na wesele syna
😀obrze prosze podać tylko adres ale jest problem bo mężowi ciagnik nie chce odpalic i bedzie musiała pani sama przyjechac po te kury
-a macie moze świnie z pinezkami? (ze co  😂 😂 )
:nie tylko z gwoździami, ale mamy w ofercie darmowe wiazanie krawatów
gadałam tak z tym kimśz 15 minut  😁

ogólnie jak byliśmy na sylwku na domkach, to w nocy dzwonilismy przez ten telefon w domku do innych domków z tekstami ''czy zamawiała pani chesseburgera bez sera do łózka na sniadanie?''
też na sylwka z kolezanka chodziłysmy po domkach i pozyczałysmy mopa+wiadro, płyn do mycia naczyn i worek na smieci  😵 😁
wkrecilismy dla kolegi ze w recepcji daja za darmo hamburgery, po chwili tam powędrował :
-poprosze dwa hamburgery
🤔łucham?
-poprosze dwa hamburgery
:jaja sobie ze mnie robisz?    babka tak się z niego śmiała, a on stał i nie wiedział co robic  😂  😁


jak miałam z 11 lat bylam z kolezankami na osiedlu, przyszli chłopacy i taki jeden mi się podobał ale mial dziewczyne, za to ja się podobałam dla innego który mi sie nie podobał! a koleżanki uknuły ze mnie z nim samych zostawią! policzyły do pięciu i wszyscy uciekli zostalismy tylko we dwójke... a ja byłam kiedyś bardzo nieśmiała, i stwierdziłam że tak być nie może! obrócilam się na pięcie i poszłam w długą pamiętam jak ten chłopak za mną biegł  🏇 😵


btw. okwiat, kto to w avatarze?
Jak bylam mala to wskoczylam jakiemus facetowi na barana nad jeziorem krzyczac przy okazji do niego "wujku, alez sie spaliles!"

niestety, okazalo sie ze to nie wujek  😁 w kazdym razie nie moj  😂

na szczescie byl wyrozumialy i przeprosiny przyjal  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się