kącik skoków

Nevermind, tu się zgadzamy, to jest ściema. Ale chyba za dużo oczekujesz od laików, osób które często konia widziały wcześniej na obrazku. Imho kontrola wewnatrz środowiska ale z pełnym ujawnianiem i unikaniem konfliktu interesów to jest dobra droga. Trochę to w ta stronę idzie, np. teraz już oficjalnie nie można sędziować swoich zawodników. Tylko różnie z przyjęciem tego, jedni się stosuja, inni omijają w oczywisty sposób, jeszcze inni wywierają cicha presję.

Imho w sytuacji gdzie może rzeczywiście inne konie są kulawe/szemrane (tego nie wiemy) i nagle pojedzie syn, prezes PZJ powinien iść na urlop, może nawet podać się do dymisji i oficjalnie pozostawić decyzję wetowi i trenerowi kadry. Jak będziemy mieć takie wewnętrzne standardy, znane z innych branż i krajów, to możemy gadać o tym, że potrzeba nam spojrzenia randomowego użytkownika internetu.
xxagaxx, no, ale jak mówisz dziecku, żeby nie ciągnęło obrusu, bo zrzuci wazon, ale ono dalej ciągnie, bo nie rozumie, to uderzenie go nie jest przemocą, a korektą?
Strzyga, jak ktoś ma dziecko 700 kg to gratuluję.
I jak ktoś uważa, że zrzucenie obrusu to sytuacja wielce niebezpieczna, porównywalna do zdeptania kogoś na śmierć - to też gratuluje.
Ja mówię o KOREKCIE i dopukaniu się do byciu odbieranym (tak dopukaniu się batem) przez zwierzę 700 kg, które jak zaraz odpali to przebiegnie po ludziach, aż im flaki na wierzch wyjdą.
Nie wiem kurde co jest trudnego w tym do zrozumienia tego!
Jakieś z dupy metafory, sytuacje z dziećmi.
Ja (ciach) powiem tak: gdy muszę, pizgam konia batem, żeby nie stratował dzieci, które kiedyś mogłyby ściągnąć albo i nie obrus. Nie pizgam żeby ładnie nóżki podnosił.
To jest zasadnicza różnica rozumienia korekty dla mnie.

I ponawiam:
człowiek analizuje i wyciąga wnioski i umie w myślenie abstrakcyjne, ludzkie dziecko też umie całkiem sporo w myślenie abstrakcyjne. Mowa, która odróżnia człowieka od zwierząt jest kluczowym elementem rozwinięcia myślenia abstrakcyjnego. Koń, nawet najmądrzejszy, najlepiej kojarzący, nigdy nie będzie mówił. I dlatego całe życie będzie myślał tylko zero jedynkowo. Konie się komunikują dotykiem- nawet często bolesnym. I w systuacji gdzie trzeba taki komunikat musi zostać wydany, żeby do konia dotarło.
Pizganie konia batem po girach, żeby wyżej nogi podnosił jest dla mnie znęcaniem się. Ale wymuszenie batem posłuszeństwa, żeby otoczenie nie doznało krzywdy jest przykrą, ale koniecznością i się zdarza.
No nikt nie wstaje rano z pomysłem- (ciach) sobie dziś konie bo im z zasady lepiej od tego będzie.
Komentarz moderatora: wycięte wulgaryzmy
karolina_, - no jak widać nie tylko szeroka publika nie rozumie, bo taka wilann jeździ i twierdzi, że nie odpowiadanie na pomoce nie jest problemem. Tyle, że właśnie jest. Po prostu tego bata użyje ktoś inny i prawdopodobnie ostrzej, bo raz czy dwa to próba, a potem już nawyk do wyplenienia.
Mój koń był odkupiony od takich laików, bo tak wlazł na głowę, że sprzedali go za grosze, niech się ktoś inny buja. Dlatego jestem czuła na ten temat, bo znacząca ilość sytuacji niebezpiecznych, a w konsekwencji też batów, mogła nigdy nie zaistnieć.
keirashara, to już jest problem wyszkolenia, ludzie uczą się jeździć i skaczą/robią kolejne elementy a brakuje podstaw. Potem zaczynają uczyć innych, szkolić konie i masz sztywne kołki, które nie wyginają się, nie reagują na pomoce ani do przodu ani w bok i chodzą albo uwalone na przód albo z głową w chmurach więc wchodzi czarna wodza. Jak ktoś jest ntym "pokoleniem" uczonym tak jeździć to nawet nie wie jak wygląda reakcja na pomoce
Nevermind   Tertium non datur
27 lipca 2024 22:29
karolina_, a ja bym powiedziała, że głównie problem mentalności. Bo ludzie z małą wiedzą nie widzą, jak mała jest. Oni się nauczą galopować na większości koni szkółkowych, zaczną skakać i myślą, że są guru. Dlatego narzekam na skoki i skoków nie lubię, bo niestety takie osoby idą właśnie w skoki. W ujeżdżeniu albo coś umiesz pojechać, albo nie umiesz i widać to dość wyraźnie, choćbyś miał i konia ze złota.
Nevermind, o ile jedziemy konkurs, a nie jest to swobodna prezentacja. Dość ciekawym doświadczeniem jest wsiąść na niektóre konie ujezdzeniowe aukcyjne - beton taki że głowa mała, ale potem jeździec siedzi na narciarza i jedzie sporo ponad tempo i koń łapami macha.
Nevermind   Tertium non datur
28 lipca 2024 00:53
karolina_, koń który jedynie macha łapami nie zrobi ładnie żadnego elementu, o ile jakiś zrobi. A jeździec który niczego nie umie już na pewno nic nie zrobi.
Nevermind, robią elementy ale pojedyncze, bo podstawy żeby z elementu do elementu dojechać leżą. Inna bajka niż jechanie programu na zawodach, stąd warto sprawdzać wyniki na stronie FN albo KNHS kupując konie za granicą.

I jeździec który siedzi na narciarza to nie znaczy że nie umie, tylko że siedzi 1) mocno asekuracyjnie 2) łatwiej tak wysiedzieć zapitalanie ponad tempo 3) jak siedzisz na betonku to za ręką niezauważalnie idzie ciężar ciała
Oni konie aukcyjne dostają tak 10 dni przed. Ten dosiad to jest adaptacja i to kogoś kto w to bardzo umie.
Nevermind   Tertium non datur
28 lipca 2024 10:34
I jeździec który siedzi na narciarza to nie znaczy że nie umie, tylko że siedzi 1) mocno asekuracyjnie 2) łatwiej tak wysiedzieć zapitalanie ponad tempo 3) jak siedzisz na betonku to za ręką niezauważalnie idzie ciężar ciała
Oni konie aukcyjne dostają tak 10 dni przed. Ten dosiad to jest adaptacja i to kogoś kto w to bardzo umie.
karolina_, nie zrozumiałyśmy się, nie mówię o jeźdźcach ,,aukcyjnych" (że tak to ujmę), tylko o tym, że jak się nie umie jeździć, to w ujeżdżeniu tego się nie zapudruje. Jeździec będzie się pół roku męczył z łopatką i na pół ściany jej nie utrzyma. A jak ktoś galopuje, dostanie konia co skacze to wsiądzie i skoczy. Taka jest różnica.
rudziczek   Małe i duże.
28 lipca 2024 10:48
Nevermind Dobry koń szkoleniowy do nauki elementów działa na guziki. Jeśli jeździec jeździ poprawnie w trzech chodach, to gwarantuję Ci, że nauka łopatki na takim koniu zajmie mu kilka treningów, a nie pół roku. Oczywiście, nie pojedzie tego na każdym koniu, nie nauczy tej łopatki niewyszkolonego młodziaka, nie złoży tego od razu w program na zawodach. Ujeżdżenie to nie czarna magia ani wiedza tajemna, choć wymaga dużo więcej ogarnięcia własnego ciała i więcej techniki niż skoki.
Jak ktoś jest cienki w skoki i prowadzenie konia, to owszem jego rumak będzie pod nim jakiś czas skakał- aż przestanie. Dobry koń juniorski do skoków też wymaga wsparcia trenera bo inaczej zaczynają kombinować.
że jak się nie umie jeździć, to w ujeżdżeniu tego się nie zapudruje. Jeździec będzie się pół roku męczył z łopatką i na pół ściany jej nie utrzyma. A jak ktoś galopuje, dostanie konia co skacze to wsiądzie i skoczy. Taka jest różnica.
No i ja się z tobą i tu nie zgodzę.
Ujeżdżeniowiec nie GP ale C ze spokojną głową - posadzisz osobę jeżdżącą w trzech chodach to się odwali do tyłu i sobie przepodróżuje poprawnie P.
Posadzisz kogoś nieogarnietego w skokach na konia "profesora" z dobrym baskilem to nie masz gwarancji, że z ciałem nadąży i nie walnie. Co innego jeden skok, a co innego parkur. Na elastycznym koniu w parkurku 110 przeciętna koniareczka może nie nadążyć tempa zmian.
Nevermind,
Nevermind   Tertium non datur
28 lipca 2024 14:59
rudziczek, w świat ujeżdżenia wprowadził mnie koń wyszkolony do małej rundy. Chodził na guziki. Łatwo się robiło elementy - ale tylko jak się wiedziało jak. Bez trenera osoba najmądrzejsza i na złotym koniu do niczego nie dojdzie. Co więcej - małe umiejętności szybciutko wychodzą, bo koń dobry, a jeździec nawet go poustawiać nie umie.

kotbury, Chyba dawno nie widziałaś osób z rekre jeżdżących w trzech chodach 😉 Dla nich do P to jest masa zmian i dziwów. Ba, L to wyzwanie, bo się trzeba w literce zatrzymać. Nawet na dobrym koniu. A widzę takie dzieciaki na codzień.

Żeby nadążać za koniem wystarczy skakać, skakać i skakać. Nie trzeba się uczyć jeździć poprawnie - można, ale nie trzeba, niestety. Przykład z mojego podwórka - dziewczyna kupiła konia profesora, ujeżdżeniowo mocne P, konkursy bodajże 130. Wprowadził ją w skoki i przewiózł do 110. Po dwóch latach jeżdżenia tylko przez nią koń nie był w stanie wyjechać prosto na linię środkową, w galopie zupełnie stracił równowagę, pędził, koło 20m to był hardcore, każde zadziałanie ręką równało się wyryjeniu i uwieszeniu na wodzach. Laska się przesiadła na innego konia i startuje w wyższych konkursach, poprzedni konik no cóż, ,,już tak ma" 🙂
rudziczek   Małe i duże.
29 lipca 2024 11:29
Nevermind Kurde, nie przyszło mi do głowy, że Ty chcesz żeby jeżdżący w trzech chodach amator składał konia bez trenera z marszu do przejechania czworoboku czy parkuru. Śmiem twierdzić, ani w skokach, ani w ujeżdżeniu się to nie uda.
To bzdura, że "wystarczy skakać i skakać". Jak się kilka razy konia w stojak właduje, skacze na mocno niepasujących odległościach, wpędza/jedzie bez energii to nawet najlepszy koń bez korekty stwierdzi, że on ma to pod ogonem i już więcej skakać nie będzie. Serio, nigdy nie widziałaś zatkanego na skoki konia?
Poza tym poruszyłaś ważny problem- koń z Twojej opowieści był jeżdżony TYLKO PRZEZ WŁAŚCICIELKĘ, czyli nie miał korekty trenera. Ktoś z nimi pracował po płaskim? Z tego co piszesz- nie. Czyli podajesz przykład klasycznego kiepskiego treningu skokowego. Koń się popsuł zarówno pod kątem skokowym jak i ujeżdżeniowym. W jaki sposób to dowodzi wyższości ujeżdżenia nad skokami? Pytam z perspektywy osoby uważającej się za ujeżdżeniowca, dla której ujeżdżenie jest najwspanialsze na świecie.
karolina_, - no jak widać nie tylko szeroka publika nie rozumie, bo taka wilann jeździ i twierdzi, że nie odpowiadanie na pomoce nie jest problemem. Tyle, że właśnie jest. Po prostu tego bata użyje ktoś inny i prawdopodobnie ostrzej, bo raz czy dwa to próba, a potem już nawyk do wyplenienia.
Mój koń był odkupiony od takich laików, bo tak wlazł na głowę, że sprzedali go za grosze, niech się ktoś inny buja. Dlatego jestem czuła na ten temat, bo znacząca ilość sytuacji niebezpiecznych, a w konsekwencji też batów, mogła nigdy nie zaistnieć.

keirashara, pokaż mi proszę, gdzie napisałam, że odpowiadanie na pomoce nie jest problemem. Oczywiście że jest! 😉 ktoś tam jeszcze pytał czy w tereny jeżdżę bez bata. Tak, jeżdżę bez bata. Uważam, że w terenie użycie bata zapewne wiązane jest z zapewnieniem bezpieczeństwa, jak w podanych przykładach. To nie jest sytuacja z widzimisie, o której mówię ja. Póki co mój koń nie dostał batem, ani moja trenerka, ani koleżanka która też jeździ. Radzimy sobie bez, i uwaga, nie jest to rekreacyjny koń na guziki tylko młody koń. Strasznie się nakręcacie jak na nic nie znaczące słowa rekreanta laika 😁
wilann, ale wiesz, że taki przykąłd "mój koń" to trochę takie urban legend.
Ogólnie (bez szydery i sarkazmu) ja ci zazdroszczę konia, na którego nie jest potrzebny bat do szlifowania elementów.
Ja w teren jeśli jadę na spacero galopollo to też nie mam bata bo konik ma sobie wtedy iść jak se chce- byle w kierunku gdzie ja chcę.
Ale już do pracy, jeśli zamierzam w terenie coś przepracowywać to mam bat.
Bat to dla mnie przedłużenie łydki. Sięga tam, gdzie nie sięgnie łydka, lub sięgnełabny ale musiałaby się odkleić od bezpiecznego dla mojego dosiadu położenia.
wilann, - post na stronie 670 cytując "nie odpowiadanie na pomoce nie stanowi zagrożenia dla mnie".

Może samo pojedyncze nie ruszenie od łydki na placu nie jest sytuacją niebezpieczną. Natomiast u większości koni przyzwolenie na brak odpowiedzi na pomoce kończy się źle, prędzej czy później.
Nevermind   Tertium non datur
29 lipca 2024 14:38
rudziczek, ale o czym jest ta dyskusja w ogóle? Ja piłam do tej wiadomości karoliny_
keirashara, to już jest problem wyszkolenia, ludzie uczą się jeździć i skaczą/robią kolejne elementy a brakuje podstaw. Potem zaczynają uczyć innych, szkolić konie i masz sztywne kołki, które nie wyginają się, nie reagują na pomoce ani do przodu ani w bok i chodzą albo uwalone na przód albo z głową w chmurach więc wchodzi czarna wodza. Jak ktoś jest ntym "pokoleniem" uczonym tak jeździć to nawet nie wie jak wygląda reakcja na pomoce Po prostu uważam, że dużo łatwiej o takie osoby w skokach. Ujeżdżenie szybko studzi, poza tym samo w sobie polega na doskonaleniu swojej jazdy. Dlatego nie lubię skoków, bo wiele jest tam osób najmądrzejszych, na które nie mogę patrzeć na koniu. W ujeżdżeniu też ktoś zapewne znajdzie to czego nie lubi, ciągniecie za pysk czy odstawione zady. Ot, co kogo drażni.
Nevermind, widzisz, a gdzie ja stoję trochę odwrotnie🙂
Szkółka regularnie jeździ czworoboki szkoleniowe jak są organizowane, na szkółkowych koniach.


wilann, a co robisz jak kon nie reaguje na lydke nie majac bata? Imho, becki ostrogami sa "lepsze" o tyle, ze docelowo kon i tak musi umiec w ujezdzeniu chodzic bez bata. Wtedy samo odstawienie dwoch lydek staje sie silna pomoca popedzajaca (u Edwarda Gala to bardzo widac np). Tylko, ze nie kazdy jezdziec z kazdym mlodym koniem tak da rade. Sa takie, ktore na lydke czasem zostaja za pomocami i oddaja. Ja wtedy wole dotknac batem za lydka niz uzyc ostrog, bo mam duze i silne konie a jestem torba i takiej konkretnej sesji oddawania na lydke moglabym nie wysiedziec, a na bata sie tak "nie obrazaja" tylko ida do przodu. Jesli jestes w stanie zawsze wyegzekwowac reakcje bez bata, tylko lydka i ewentualnie ostroga to sie chwali i Tobie i koniowi.
Nevermind   Tertium non datur
29 lipca 2024 23:29
kotbury, moim skromnym zdaniem, to nie jest już szkółka, tylko nowi do sekcji sportowej 😉 Gdzieniegdzie po prostu nie ma rozdzielenia na szkółkę i niski sport.
kotbury, moim skromnym zdaniem, to nie jest już szkółka, tylko nowi do sekcji sportowej 😉 Gdzieniegdzie po prostu nie ma rozdzielenia na szkółkę i niski sport.
Nevermind, wierz mi, to jest bardzo szkółka.

Moim zdaniem patrzysz z bardzo specyficznego punktu widzenia. Osoby, która coś tam w deptanie kapusty kuma i samo rozwijanie siebie (nie tylko na koniu ale i o koniach w tej dyscyplinie) daje ci frajdę. Ale jest mnóstwo ludzi i dzieci, które się po prostu chcą "ścigać". Sensem ich jeździectwa jest rywalizacja. I nawet w ujeżdżeniu można zielonego pojęcia nie mieć jak koń jest zbudowany, co ma na co wpływ, tylko po prostu jechać i trenować na zasadzie- " tu więcej łydki, tu więcej ręki".
Nevermind   Tertium non datur
30 lipca 2024 17:32
kotbury, mówimy o dwóch o zupełnie innych poziomach. Jak ktoś nie ma problemu z poruszaniem się w trzech chodach, to dla mnie nie ma co go kisić w szkółce. I jasne, będzie na początku wyglądał sztywno, nie będzie umiał zgięcia i będzie widać u niego masę podstawowych błędów, ale od czegoś się zaczyna. Taka osoba to owszem, pojedzie Ci szkoleniowo Lkę
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
30 lipca 2024 20:03
Nevermind, miałam na jazdach osoby, które niby tak super jeździły, metrowe skoki, galopy i co nie tylko. No i co z tego, skoro na jeździe indywidualnej nie potrafili nawet wolty zrobić, zatrzymać konia albo ruszyć kłusem. A dlaczego? Bo jeździli tylko w zastępie, koń za koniem. A w stajni, gdzie pracowałam, nawet w terenie jak jechało się w zastępie to koń nie zmienił chodu, jeśli nie wymagał tego jadący na nim człowiek.
Nevermind   Tertium non datur
30 lipca 2024 20:57
Dementek, też pytanie ile w tym zastępu, ile zwykłego bajania 😉 U nas najpopularniejsze: ,,Ja umiem cuda niewidy... ale jestem po długiej przerwie"
Dementek, Nevermind, W sumie to te osoby mogły nie kłamać. Przynajmniej nie nadmiernie 😉
Znałam przynajmniej dwie stajnie, gdzie były konie albo po sporcie, albo takie "człapki dobrze wyszkolone", gdzie faktycznie, jazda jest prowadzona mniej-więcej tym samym schematem, konie idą "na pamięć" albo/i "na głos instruktora" i wtedy faktycznie, wystarczy mniej-więcej nie tracić równowagi, nie trzeba się nadmiernie wysilać, właściwie to nic nie trzeba robić.
Tylko potem jak się taki człowiek przesiądzie na konia, który już "tak nie ma", to się może okazać, że nie ruszy nawet kłusem.

kotbury, Mnie się wydaje, że wszystko zależy. Konie, które się "przewalają" przez parkur - a do 80-90 można się "przewalać" - przewiozą w sumie każdego.
Rozumiem co ma na myśli Nevermind, bo też mam takie doświadczenia. L-P skakane na naskakanym koniu, gdzie na górze siedzi właściwie nie jeździec, co człowiek utrzymujący się w siodle. I ten koń sezon-dwa, tak poskacze i "przewiezie".
No, ale prawda, wystarczy koń z większą siłą w skoku i można łatwo nie wysiedzieć.
Colinero nie startuje...
"Podczas wczorajszej procedury kontroli weterynaryjnej, na wjeździe do stajni w Wersalu miał miejsce wypadek. Luzak jednego z zawodników Belgijskiej ekipy stracił panowanie nad prowadzonym przez siebie koniem, który zaatakował Colinero Michała Tyszko. W skutek tego zdarzenia, Colinero doznał kontuzji, która jest obecnie diagnozowana przez lekarzy weterynarii. Niestety jest już pewne, iż ze względu krótki czas do inspekcji weterynaryjnej, nie będzie mógł on wystartować w tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich.

Michał, dziękujemy Ci za wszystko, ale nadal potrzebujemy Cię z naszym teamie i mamy nadzieję na Twoje wsparcie, a Colinero życzymy szybkiego powrotu do pełni sprawności! �

Miejsce Michała Tyszko i Colinero w pierwszym składzie zajmie para rezerwowa - Dawid Kubiak i Flash Blue B, trzymamy za Was kciuki! �

Do ekipy w Wersalu dołączyła dzisiaj Cassandra Orschel i Dacara E na miejsce rezerwowe."
anetakajper   Dolata i spółka
31 lipca 2024 08:27
Ja pier.... jaki pech 🙁
Moon   #kulistyzajebisty
31 lipca 2024 08:34
Dzizus... jak nie urok to sraczka! 🤦😖
A to to już jakiś wyjątkowy pech!
Japrdl.0245627520171E+34;
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się