własna przydomowa stajnia

Mi przez widły z linka bobki nie przelatują... i o wiele łatwiej mi siesprząta z piaszczystej części wybiegów, oraz z ujeżdżalni
Z trawy fakt - łatwiej metalowymi o podobnej budowie. Trawa "przelatuje" a to co ma zostać na widłąch - zostaje 🙂
A używam plastikowych na prawde od lat - łamią sie po kilku miesiącach, ale za tę cenę po prostu co jakisczas wymieniam. A różnica w masie jest zdecydowana - o wiele łatwijemi się niemi pracuje, niż jakimkolwiek sprzętem metalowym.
haha, gdzie ja mam glowe, nie skojarzylam, ze unawen mowi o tych plastikowych 😉
Mazia   wolność przede wszystkim
26 marca 2013 08:13
unawen podziwiam za odwagę, ile sypiesz paszy treściwej? bo rozumiem ze siano do woli?
Uderzam do Was jako najaktywniejszego wątku, bo wątkiem dedykowanym ogrodzeniom (który parę dni temu pozwoliłam sobie założyć) nikt nie jest zainteresowany.

Czy ktoś z Was praktykował użycie paneli słonecznych do zasilania ogrodzeń z pastucha? Właśnie się natknełam na info że mozna tak zrobić (elektryzator + akumulator + panel, który jak widzę na allegro nie jest taki drogi) i całe lato nie martwić się ogrodzeniem. Tylko pytanie jak dobrać sprzęt no i czy to faktycznie ma sens i się sprawdza?
Mazia   wolność przede wszystkim
26 marca 2013 11:55
esef nie praktykowałam paneli, ale według mnie nie jest to konieczne, u mnie pastuch na zwykłym akumulatorze działa 2-3 m-ce (10-12 godz/dobę), potem podpinam pod prostownik i podłączam drugi, mam dwa na zmianę i tak w kółko bez problemu.
Mazia Tak, siano do woli + lizawki + codziennie nowe gałęzie różnych drzew do obgryzania 🙂
Treściwe daję 2 razy dziennie wysłodki + otręby pszenne + łuska słonecznika. 2 razy w tygodniu jeszcze siemię lniane.
Jak dziewczyny mniej jeżdżą to dostają po szklance suchych wysłodków na posiłek, jak więcej jeździmy to Luna dostaje zdecydowanie więcej bo ona to potrafi wszystko spalić podczas jazdy 🙂 Otrąb to garstka tylko, a łuski to tak ze dwie szklanki.
W ciągu dnia dam im po jabłku lub kawałki chleba ale nie za dużo, 2-3.

Był czas, że mieszałam owies z wysłodkami, teraz tego nie robię i zostałam z kilkoma workami owsa 🙂 Będzie na gości 🙂 No i zasieję go trochę na mojej pustyni, bo słyszałam, że ładnie wiąże trawę.
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
26 marca 2013 21:35
A skąd bierzesz łuskę?Bo kurcze już się czaję od pewnego czasu i jakoś nigdzie nie mogę dostać,jedynie cały słonecznik w cenie 15zł/kg  🙄
unawen, karmimy konie tak samo 🙂 tylko proporcje inne, ja daje pol miarki suchych wyslodkow, pol miarki luski i cala miarke otrebow x2 (dzielone na 4 posilki). Grand w czasie choroby mocno schudl, jak juz wroci do normy bedzie dostawal polowe tego podzielona na 2 posilki. Do tego probiotyk, biotyna i witaminy.
Z galezi upodobal sobie teraz leszczyne, a ze ma wlasciwosci akurat na jego schorzenia to donosze mu galezie z kwiatami 3 razy dziennie.

lacuna, luska jest w atosie i na allegro.

a propos probiotyku, genialnie sie sprawdza przy gnijacych strzalkach i wszelkich otarciach skory.
lacuna Dokładnie tak jak pisała stillgrey  Atos i allegro. A ja jeszcze kupowałam czasem od Pana, który sprzedawał karmy dla gołębi i innych ptaków 🙂

No właśnie zapomniałam o probiotyku, moje też dostają 🙂 Witaminy i biotynę skończyłam i na razie nie będę kupować. Za to kupiłam algi w proszku i planuję zostawić na padoku żeby mogły jeść do woli. Zobaczymy ile wyjedzą 😉
Ja bym te algi jednak dodawala do wyslodkow, szkoda zeby sie zmarnowaly (wiatr, deszcz, konie zadepcza, zjedza na raz, albo wcale 😉 ). A skad masz algi? Od podkowy?
Ja chce teraz zamowic elektrolity, zen-szen, hakorosl, babke plesznik, anyz, koper wloski, algi, czarnuszke, gryke, kozieradke i olej lniany... ale kwota po zsumowaniu robi sie spora i chyba bede musiala pojsc na kompromis i wybrac tylko najpotrzebniejsze rzeczy :/
Algi od podkowy, kupiłam też jeżówkę żeby w razie kataru mieć.
Algi sypnę na dno wiaderka, nie powinno się wysypać ani wywiać. Nie chcę do wysłodków dosypywać bo wszelkie dodatki spowalniają nam jedzenie, a zależy mi na sprawnej konsumpcji 😉 Naużerałam się z dodatkami, które teraz miałam i nie chcę tego powtarzać. Wolę im zostawić- chcą to zjedzą. Nie chcą to schowam.
Mazia   wolność przede wszystkim
27 marca 2013 07:38
dajesz wysłodki zamiast owsa? jakie mają właściwości? ile kg dziennie? konie, które przebywają całą dobę na dworze zimą przy mrozach muszą przecież dostać paszę wysokoenergetyczną.....
Mazia na forum jest obszerny wątek dotyczący wysłodków...
Skoro konie żyjące wolnowybiegowo muszą dostawać paszę wysokoenergetyczna, to jak wytłumaczysz to, że chowane w ten sposób kniki polskie, czy mustangi w USA i Kanadzie - paszy treściwej nei dostają w ogóle? i żyją...
Mazia   wolność przede wszystkim
27 marca 2013 08:09
ojjj nie porównuj koników polskich do koni sp....
Mazia, konie podczas mrozow potrzebuja stalego dostepu do paszy objetosciowej, to naprawde wystarczy. Ja mam 21letniego wlkp z copd, ktory ma bardzo duze problemy z nabieraniem masy, do tego teraz jest po dosyc ciezkiej chorobie (2 tygodnie wysokiej goraczki, do tej pory na antybiotykach) dlatego dostaje dodatkowo tresciwa, ale owies tez mu obcielam bo nie jest mu do niczego potrzebny. Wczesniej podawalam mu jeszcze muesli/granulat, ale doszlam do wniosku, ze nie chce mu podawac przetworzonej paszy, ot tak dla zasady, ze co naturalne to zdrowsze 😉
Kon ma 172cm, cale zycie golony, derkowany, trzymany w chowie alkierzowym, od 2 lat jest u mnie wolnowybiegowo, nie derkowany i przed choroba udalo mi sie go doprowadzic do naprawde przyzwoitego wygladu, a przyszedl do mnie z zebrami na wierzchu, wystajacym kregoslupem i kosciami biodrowymi.
Jak wygladaja u mnie huculy tylko na sianie nie bede nawet wspominac, bo wstyd, ze takie kulki z nich zrobilam, no i to huculy 😉
Mazia   wolność przede wszystkim
27 marca 2013 08:46
nie wszystkim wystarczy siano....
Mazia - poza tym co napisała _Gaga o wątku wysłodkowym, to w temacie utrzymania koni w chowie otwartym i ich żywieniu mogę się wypowiedzieć po 2 latach takiego utrzymania. No i nie są to koniki polskie - fakt jeden kuc i jeden mieszaniec z zimnokrwistym, ale też klacz z dolewem achał tekińca, klacz po Palegro z matki po West (czyli trochę jakby szlachetna, do konika polskiego jej daleko 😉), klacz pół krwi xx. Od 3 lat moje konie nie widziały owsa, a energię wykorzystywaną do ogrzewania ciała konie pobierają z włókna. Najważniejszą rzeczą na początek, to wyobrazić sobie, że kon trawi, jakby odwrotnie niż człowiek - my włókno czyli błonnik pokarmowy wykorzystujemy jedynie jako balast, wypełniacz - jakby to powiedzieć, żeby kupka ładna była 😉, nie trawimy tego, dobrze trawimy cukry i tłuszcze - u konia jest odwrotnie (choć nie do końca). Dlatego w utrzymaniu wolnowybiegowym najważniejszy jest stały dostęp do paszy objetościowej - siana czy sianokiszonki, a dodatek pasz energetycznych podajemy w przypadku niekorzystnych warunków pogodowych i tu wysłodki, jako pasza o dużej zawartości włókna czyli wolno uwalnianej energii z dodatkiem np. siemienia (źródło tłuszczu) i otrąb (fosfor i białko) sprawdzają się znakomicie. Piszę akurat o moich koniach - nie pracujacych w zimie. Przy takim żywieniu (dawka treściwego jest naprawdę symboliczna) kobyły szlachetne mają przysłowiowy "rów przez dupsko", nie marzną, są energiczne i zdrowe.
Edit. No i jakość siana się liczy - to, że ładne i zielone, ale zebrane w lipcu = wartość pokarmowa słomy.
Mazia, pewnie, ze nie wszystkim, dlatego diete konia ustala sie indywidualnie w zaleznosci od potrzeb. Jesli kon jest w treningu to rzecz jasna, ze bedzie potrzebowal paszy energetycznej.
Jesli jest chory, ma problemy z przyswajaniem pokarmu to takze. Jednak jesli kon jest zdrowy, dobrze wykorzystuje pasze i jedynie obija sie po padoku to staly dostep do siana mu wystarczy w zupelnosci zeby utrzymac tzw. kondycje padokowa 😉
Jesli kon slabo wykorzystuje pasze, slabo obrosl na zime i nie ma wystarczajacej tkanki tluszczowej to wtedy trzeba go wspomagac dodatkowo, moim zdaniem wyslodki z otrebami sa tutaj wystarczajace. Pasze naprawde wysoko energetyczne podawalabym tylko w przypadku treningu. Ale to ja, kazdy robi jak uwaza, a i tak najlepiej dostosowywac diete konia na biezaco, obserwujac go, sprawdzajac wyniki krwi itd.
No właśnie, każdy karmi jak uważa i ja nie zamierzam nikogo do wysłodków przekonywać. Sama byłam bardzo sceptyczna i do naszej obecnej diety doszłam metodą prób i błędów.

Był moment, że moja Luna potrzebowała nabrać masy to wtedy dawałam jej jęczmień i świetnie się sprawdził. Natomiast Jamajka była za gruba i przez jakiś czas dostawała tylko siano do oporu. Straciła nadmiar wagi i od tej pory obie dostają wysłodki. I to tyle żeby utrzymały wagę, bo wg mnie wyglądają teraz dobrze. Może troszkę tego tłuszczyku mają na żeberkach ale jak tylko zaczniemy jeździć to akurat to zgubią.

Moje konie to wielkopolska i małopolska z dużą domieszką folbluta. Obie miały problemy z niedowagą u poprzednich właścicieli. Obie były uznawane, że ten typ tak ma i grubszy nie będzie. Obie były chowane tradycyjnie, Jamajka nawet derkowana zimą w stajni (nie ogolona).

Konie grzeją się z paszy objętościowej, a nie wysokoenergetycznej. Dlatego w mrozy potrzebują przede wszystkim siana do ogrzania się. Poza tym dużo osób sięga po wysłodki "'na przytycie' koni, czyli wysłodki dostarczają dużo energii, tylko że wolnouwalnianej. Tym lepiej, bo karmisz wieczorem, a całą zimną noc konie trawią wysłodki i pobierają z nich energię.

Na chów wolnowybiegowy przechodziłam bardzo powoli bo ja sceptyczna jestem 😉 I to, że mi ktoś powiedział, że tak jest dla koni lepiej to nie znaczy, że ja to bezkrytycznie łyknę :P Zmiany wprowadzałam powoli, cały czas obserwując moje konie. A ponieważ ciągle widziałam zmiany na lepsze to ciągle zmieniałam.

I muszę powiedzieć, że dzisiaj patrzyłam przez pół godziny na mrozie na moje dziewczyny, bo były tak szczęśliwe, że aż miło było patrzeć. Obie zrelaksowane, rozluźnione i szczęśliwe. Naprawdę. Mój ukochany ma wyrzuty sumienia, że tak długo je męczyliśmy zamykaniem w stajni. Bo widać po nich, że w ogóle za tym nie tęsknią. Ani razu nie stały przy bramie, nie domagały się wpuszczenia lub zabrania z padoku.

Dla mnie osobiście to jest duży szok bo przez 20 lat żyłam w przekonaniu, że konie mieszkają w stajni. W swoim życiu spotykałam się tylko z chowem ciepłym, stajennym. Dla mnie to jest taki szok jakbym od dzisiaj na rękach zaczęła chodzić.

I jeszcze raz mówię- nikogo nie namawiam i nie przekonuję. U mnie się sprawdza i tyle 🙂 A każdy karmi i chowa tak jak uważa, że jest najlepiej dla jego koni.
i ja nie raz i nie dwa słyszałam ,że konie "nic nie robiące" albo "mało robiące" można trzymac tylko na sianie.
Ok, może i można , może i nie padną ale..jak na samym sianie utrzymac je w dobrej formie. Jak podac witaminy których o tej porze roku w przyrodzie (w sianie a trawy jeszcze nie ma) nie uswiadczysz, jak czasem "przemycic" jakies inne suplementy czy leki?
Ja swoim bardzo mocno "przyciełam" pasze , dostają bardzo neiwleie doslownie 2 garsci rano i wieczorem ale oprócz siana dostają trochę lucerny, jabłak, marchew, buraki no i 2 x w tygodniu mesz.
Udalo mi sie je odchudzic (he, he bardziej Tuch je odchudziała niż ja). Codzien są "ruszane" choc na godzinkę, są we wspaniałej formie. Dostęp do siana mają non stop (choc i tu ograniczylismy obżarstwo , bo w stajni siano mają w siatkach o malutkich oczkach, wiec trochę się namęczą zanim coś tam wyciągną)
Faza, ale takie dwie garsci to sa w sumie pomijalne ilosci nie wplywajace w zaden znaczacy sposob na mase konia. Bardziej znaczace sa wlasnie te witaminy, suplementy i warzywa, nie mowiac o tym, ze konie maja zapewniony ruch wymuszony.
Dla mnie stwierdzenie, ze kon jest na samym sianie absolutnie nie wyklucza tego, ze wspomaga sie go suplementami, warzywami czy meszem - taka suplementacja jest dla mnie oczywista, bo w sianie zwlaszcza pod koniec zimy brakuje skladnikow mineralnych i witamin 😉
Na totalnie samym sianie (dobrej jakosci) kon dobrze wykorzystujacy pasze tez bedzie wygladal dobrze, czesto, az za dobrze 😉 Jednak jesli go podopieszczamy bedzie wygladal jeszcze lepiej, siersc bedzie sie bardziej blyszczec, kopyta beda mocniejsze etc. 😉
Dla mnie kon na tresciwym to kon dostajacy znaczace ilosci owsa, granulat pelnoporcjowo czy pol wiadra wyslodkow. Garstka to co najwyzej dla smaku i witamin 😉
i ja nie raz i nie dwa słyszałam ,że konie "nic nie robiące" albo "mało robiące" można trzymac tylko na sianie.


No właśnie, często się o tym słyszy. Ale zapomina się, że wszyscy którzy twierdzą, że tak się da to dodają również: małe konie. Małe konie i nic nie robiące da się trzymać tylko na sianie. Niestety duże konie w większości nie są w stanie dostarczyć sobie odpowiedniej ilości energii tylko z siana. Bo są sztucznych tworem człowieka, natura nie przewidziała takiego wyrośnięcia i dlatego naturalne żywienie, czyli tylko z siana nie daje rady.

Ale gdzieś uwaga: małe konie zwykle umyka i ja też długo nie mogłam zrozumieć jak się komuś udaje utrzymać konie tylko na sianie. Ale moje konie nie są małe 😉
Eee, nie prawda, moje dwa wałachy wlkp, oba po 170 cm wzrostu, jeden 15 lat, drugi 9 lat na samym sianie i sianokiszonce, witaminy - po prostu w granulacie miareczka do żłobu. Oba w kondycji powiedziałabym tłuszczowo-źrebnej 😉. Jednak są to zdrowe konie, bez problemów z trawieniem, ruchem itp.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
27 marca 2013 13:38
Przyłączam się do tego co napisała zielona_stajnia. Moja klacz sp, 11 lat żywiona sianem w ilości właściwie do woli, garstce sieczki i musli rano i wieczorem ma wieczny syndrom źrebnej klaczy. No może jak przymroziło bardziej to lekko zeszła, ale ku mojej wielkiej rozpaczy znów powoli wraca do swojej "normy" .
unawen, a ile wzrostu i jakiej budowy są Twoje konie?
Cariotka   płomienna pasja
27 marca 2013 14:38
Faza słyszałam że u Ciebie konie to pączki w maśle.

Dziewczyny ze swojego doświadczenia wiem, że to nie zależy tylko od rasy, wysokości, charakteru ale od jednostki. Każdy koń ma inny metabolizm. Mój koń w pensjonacie dostawał mnóstwo owsa (ok 6 litrów dziennie). No i wyglądał kiepsko. Natomiast w pensjonacie gdzie miał tylko dwóch towarzyszy a dostawał 1litr owsa dziennie wyglądał lepiej. Teraz no wygląda dobrze. Od owsa odeszliśmy. Dostaje wysłodki i otręby pszenne (1l+0,5l dziennie). Siano do woli.
Nie pracuje.
No mimo wszystko nawet w lecie dostaje trochę tego treściwego.
Znam konie które zawsze wyglądają dobrze i zazdroszczę właścicielom 😍
Fliper jest bezproblemowy. Oprócz Tego że mięśni brak...mimo wszystko.

Dziś u Nas sypie śnieg. Do mnie przyszła dera siatkowa dla Płomienia, bo Młody ma. I mierzyliśmy derę w śniegu 😁
Ja chce już wiosne, taką ze słoneczkiem i błotkiem.
Moje mają po 165 w kłębie. Zdrowe bez niedoborów, Jamajka doskonale przyswaja paszę bo nawet na garstce owsa puchła do wielkości pączka 😂
A i tak na samym sianie chudną obie.
Ale pewnie zależy to od wielu innych czynników nić tylko wielkość konia, jakość siana, pora roku i faza księżyca 😲 Dlatego trzeba eksperymentować i wszystko samemu sprawdzać. No i obserwować swoje konie.

Przed chwilą zrobiłam pierwszy raz kopyta Jamajce. Jestem przerażona :P Pacjent przeżył ale czuję na sobie presję.
Cariotka   płomienna pasja
27 marca 2013 15:40
a czemu postanowiłaś sama robić?
ja pamiętam jak po kursie przyjechałam i tam kopyta były trudniejsze. Wzięłam kopyta Płomienia i stwierdziłam że nic do roboty nie ma 😁
A mi na kursie wydawało się wszystko takie proste. Za to jak przyszło do robienia własnych kopyt to ogarnęło mnie mnóstwo wątpliwości.
Czemu robię sama? Bo nikt sensowny nie chce przyjeżdżać, niestety. Ostatni kowal załatwił nas trochę, a ponoć najlepszy w okolicy i "werkuje naturalnie". Werkuje naturalnie czyli nie wycina do krwi i w większości przypadków nie rusza podeszwy. Ale to trochę za mało, niestety.
nie wszystkim wystarczy siano....

I tu się zgodzę.
Moje konie przestały pracować, więc postanowiłam zostawić je na sianie. Oczywiście dostawały marchewki, jabłka itd...
Jednakże spadły z masy i to widocznie. Postanowiłam więcej tak nie robić, wróciłam do starego menu. Poprawa po tygodniu.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się