PSY

Potrzebuje pomocy, tak na wczoraj  🙁 Mamy z dnia na dzien problem z ostrym lekiem separacyjnym, nie ukrywam, ze jestem zalamana  🙁 Z gory dziekuje za rady i jakiekolwiek dobre slowo. Behawiorysta ofkors wchodzi w gre, ale musze to jakos sobie poukladac.

Mielismy, nosz wlasnie mielismy bezproblemowego psa, ktory 8-9h zostawal ot tak, w razie emergency to i 12h posiedzial bez problemu. W ogole samotnosc na chacie byla spoko i luz, pieselek kimal na kanapie. Teraz po 20 minutach na zakupach spozywczych wracam do zezartej sciany i drzwi. Listwy na scianie kolo drzwi juz nie mam, drzwi mam polowe  😀 wynajete mieszkanie w ogole, takze fajnie.

Zaczelo sie od naszych wakacji, pies zostal z jedna dziewczyna, niech bedzie X. U X pierwsze 4 dni byly perfekt, potem podczas jej nieobecnosci podrapal drzwi. Tak na pare cm bardzo plytkich rys, nic dramatycznego. Od tego czasu drzwi byly oklejone kartonem, a pies nie zostal sam w ogole. O czym X poinformowala nas po fakcie. Do tego jak pies drapal drzwi sypialni, bo nie chcial spac sam, to dostal wstep do sypialni i na lozko. W efekcie byl 24/7 z ludzmi.

Wrocil do nas, pierwszy weekend jakos przeszedl bez zniszczen, myslelismy, ze przy normalnej rutynie etc. jakos "zapomni" o calej sytuacji. Wrocilismy do pracy, pierwszy tydzien (czyli ten zeszly) caly dzien pies zostawal sam, cos nadgryzl, cos drapnal. Przy naszym powrocie do domu juz spal wyluzowany na kanapie. Za to kazde ewentualne drugie wyjscie z domu - doslownie 15 minut w najblizszym sklepie - oznaczalo obzarta framuge. Dorzucilismy mu wiecej spacerow, wiecej cwiczen "umyslowych", zero pozegnan/powitan, wlaczone radio pod nasza nieobecnosc, gryzaki etc. Mimo to constans, pare drapniec w ciagu tych 8h, obgryzanie framugi przy 15 dodatkowych minutach.

W ten weekend pies by z moim chlopem, 24h razem :/ Bo chlop mial tryb domatora, pierwszy wolny weekend od dawna. Ja spedzilam oba dni 8-21 w pracy i srednio to ogarniam. Podczas wyjscia chlopa na zakupy pies zarl drzwi. Przywyklismy...  🤣 Dzisiaj po 8h bylo znosnie. Ale wyszlismy do sklepu i po 45min moze? zastalam stos drzazg, wyorana pazurami dziure w parkiecie, brak sporego kawalka drzwi, no sorry ale rozpie*dol totalny. Pies uciekl na klatke schodowa i mial nas w d.... Wyszlam z zalozenia ze lepiej go nie nakrecac, jak wrocil sam i sie uspokoil to tyle co chlop go wzial na spacer (czyli teraz). A ja nie wiem, co poszlo nie tak.

Serio, jak ktos cos moze podpowiedziec to prosze :kwiatek: Wlozylismy w tego psa - bylo nie bylo starszego, dlugo siedzacego w schronie  i w ogole po przejsciach  - mase serca, czasu, pracy i kasy zeby ewentualne leki dusic w zarodku i w ogole zrobic z niego fajnego towarzysza dnia codziennego, takiego co smiga sztuczki i kazdy laik go ogarnie bez problemu. A teraz nagle taki kosmiczny regres  😕 rozkleilam sie i pozbierac sie nie moge :/
kokosnuss, próbowaliscie zostawiać mu np konga z zamrożoną zawartością?
kokosnuss, mam psa z mega lękiem separacyjnym, tylko u nas objawia się to darciem ryja, a nie niszczeniem (jak ma dostęp do drzwi wejściowych). Próbowaliśmy masę różnych sposobów, walczyliśmy z problemem 3 lata.

Po pierwsze, zaczęłabym od wprowadzania klatki. Stopniowo, powoli i dokładnie. Pies musi ją zaakceptować na 100% zanim zostanie sam w domu zamknięty w klatce. Na czas wprowadzania klatki ratowałabym się czymś co zajmie psa na długo: ulubione smaczki porozrzucane po domu, duża kość do obgryzania (taka, której nie da rady zjeść) lub zamrożony kong. Do tego możecie spróbować feromonów lub naturalnych środków wyciszających (np. Zylkene).
Również mam psa z lękiem separacyjnym
Kong nie pomaga, tabletki wyciszające tez nie, kamerka z mówieniem podczas napadów niszczenia też nie, radio lub tv nie...
U nas pomogła klatka, wprowadziliśmy ją gdy pies miał 9 lat (nie jest z nami od szczeniaka). Ona to niszcząco-wyjący przypadek. Na początku wprowadzenie klatki, przyzwyczajanie jej i klatkę pulubiła i w niej spała- jak my byliśmy w domu  🙄 klatka niszczona-pręty pogryzione, posłania porwane i zsikane, nawet jak był podgląd i możliwość gadania z psem, po pomagało... no ale z powodów zdrowotnych pies musi siedzieć w klatce podczas nieobecności. Jak wracaliśmy siedziała w niej jeszcze z 0,5h-1h żeby przyzwyczajać i tak samo przed opuszczeniem domu. Klatka od początku jak byliśmy w domu była fajnym miejscem do spania. Dni mijały, i pies się nauczył. Udało się i zostaje sama w niej i już z 2-3 lata, czasem jej coś jeszcze się odwidzi i zniszczy legowisko, ale to sporadycznie, teraz to czasem wracamy wypuszczamy, a pies niee uchodzi z niej tylko nadal w niej śpi 😉
Może u Was klatka również zda egzamin? I nie załamuj się, dacie radę 🙂
Zarcie, kongi, gryzaki etc to sobie moge niestety w tylek wsadzic :/ ten pies nie jest i nigdy nie byl szczegolnie zarty i jesli jest minimalnie chociaz zestresowany to po prostu nie je. Od wczoraj nie je nic btw, smaczkow tez nie.

Pomysle nad klatka :kwiatek: ale z dnia na dzien nie wprowadze.

To nie jest typowy lek separacyjny, jego schizuje samo wychodzenie, zamykanie drzwi, same drzwi go schizuja 🤣 dzisiaj zaczal drapac jak ja wyszlam, a moj chlop byl z nim w domu (!). Przy otwieraniu drzwi zwiewa na schody i siedzi tam i po 15-20 minut mimo ze oboje jestesmy w domu i chillujemy na kanapie. Jakby samo bycie w mieszkaniu bylo ryzykowne, bo a nuz go zostawimy 🙁

Szczerze powiedziawszy to chyba trzeba zaczac od uspokajaczy i to dla wszystkich domownikow 🤣 on jest tak przerazony ze w ogole nie kontaktuje, nie je, nie spi, nie przychodzi wolany 🙁
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
04 września 2018 07:55
kokosnuss, ja bym się zastanowiła czy jednak nic się nie wydarzyło podczas waszej nieobecności.
Jakoś nie łykam, że pies z dnia na dzień, bez żadnego powodu zaczyna mieć lęk separacyjny i nie ma z nim kontaktu.

Jeśli mój pies nie spałby, nie jadł to nie zwlekałabym raczej z wezwaniem pomocy.
Hej,

Polecicie kogoś ogarniętego w Bielsku-Białej do pracy z młodą suczką GP, która boi się obcych ludzi?
JARA, dostalam pozwolemie, za pare h zrywam sie z pracy i lece szukac pomocy :kwiatek:
Spróbujcie może na początku coś łagodniejszego uspokajającego? Nam polecano Stresnal i podawaliśmy go przez jakiś czas, niestety z słabym efektem, ale może u Was pomoże?
http://www.sklep.veterynaria.pl/145,stresnal-syrop-psy-koty-125-ml.html

Zgadzam się z JARA coś mogło się wydarzyć, skoro stało się to z dnia na dzień jak wcześniej nie było problemu
Behiaworysta i tak bedzie :kwiatek: ale wrzuce update, moze ktos to rozkmini.

Urwalam sie z pracy, zrobilam najszybsze 100 km mojego zycia 🤣 weszlam do domu i... pies spi na kanapie. Wyluzowany. Podniosl tylek sie przywitac i teraz dalej sie wyleguje. Rano po moim wyjsciu chlop go wzial na spacer, nakarmil etc. i pies podobno juz zachowywal sie ok, zjadl z apetytem. Nic nie zniszczone; drzwi po porannym drapaniu obklejone grubym, miekkim kartonem i nawet zadrasniecia nie ma. No zadnego sladu po wieczornej panice, jakby psa podmienili. Caly czas powtarza sie wzor: wyjscie w dzien (nawet na 8-9h) idzie bezproblemowo, wieczorem (tylko na 15-30 minut! poza ew. wyjsciem do sklepu ZAWSZE ktos jest) - schiza i panika. Poza porami dnia nic nie ma wplywu.

Az mi sie legnie w glowie kretynskie pytanie, czy pies moze bac sie ciemnosci 🤔wirek:
smartini   fb & insta: dokłaczone
04 września 2018 12:09
kokosnuss, Może faktycznie jak dziewczyny pisały już - coś się wydarzyło pod Waszą nieobecność, 'petsitter' nic Wam nie powiedział a pies potrzebował kilku dni na powrót do normalności i że nic mu się już nie stanie i wróciliście?
Może coś się dzieje w tych godzinach wieczornych? Nasz ONek np bał się fajerwerków i zimą w okresie świątecznym... nie mogliśmy zostawiać włączonych lampek na choince. Odbijały się w oknach i pies myślał, że są fajerwerki i łaził zestresowany jakbyśmy go bili. Wyłączenie na noc lampek rozwiązało problem całkowicie. Może u Was występuje jakiś dziwny czynnik o tych porach na który nie zwracacie uwagi? U mnie np koło 23 wychodzą na spacer jacyś idioci z pieseczkami i chyba myślą, że pieski się dobrze bawią ale dźwięki wskazują na coś innego (jeden z psów chyba się boi tego drugiego który przegina w zabawie........ tragedia). Cho jak nie reaguje na dźwięki zza okna za bardzo tak te jęki doprowadzają go do szału
Hej, a ja bym sie chciala poradzic w sprawie dysplazji stawow biodrowych. Chodzi o mloda suke, 2,5 roku, niestety, o bardzo zywiolowym charakterze, wazy ok 20kg. Czy ta terapia komorkami macierzystymi faktycznie cos zdziala? jaki jest mniej wiecej koszt? Jak dlugo przebiegala rekonwalescencja?

Dziekuje za podzielenie sie wszelkimi doswiadczeniami.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
04 września 2018 14:03
kokosnuss, bać się może nie boi, ale może ma jakiś problem ze wzrokiem, wszak to starszy piesek i może to jest powodem ?
Nie wiem, bylo ok, potem mial atak paniki w momencie jak wyszlam z mieszkania  (podgladajac na skajpie), jak wrocilam to uciekl do sasiadow z dolu. Nie je, nie pije, nie spi, ni sika...bylismy u weta i na konsultacji, mamy cos na uspokojenie i wstepne zalecenia. Zdrowotnie bez podejrzen.
kokosnuss, bez kontaktu na żywo to wiadomo, takie wróżenie z fusów, ale...
Znasz wcześniejszą historię psa?
Wiesz... może to za bardzo "ludzkie" co napiszę, ale... czy to nie jest tak, że dla niego rozstanie z Wami było tak trudne? Pies wzięty ze schroniska, który w końcu dostał swoich ludzi, swoje stado, poczuł bezpieczeństwo i dom. Sporo schroniskowców jak już wyjdzie z boksu to oddaje się nowym właścicielom w 120%. A tu nagle zniknęliście...
Ascaia, wiem tyle, ze ktos kiedys go na tyle nie lubil, zeby napakowac go srutem. Pozniej blakal sie po wsi, w koncu zgarneli go do schronu z przydroznego rowu, w ktorym spal. Potem siedzial prawie 4 lata w schronie, ale generalnie kiepsko to znosil. Potem przytrafilismy mu sie my. Taka historia 😉

Niestety mozesz miec troche racji, on jest mega zafiksowany na nas. Za bardzo. A moze faktycznie wydarzylo sie cos jeszcze, o czym petsitterka mi nie powiedziala i nie zamierza powiedziec. Zobaczymy, co powie behawiorystka na spotkaniu na zywo. Niestety postawienie w domu klatki tez pewnie bedzie schiza. No shit happens.

Inna sprawa, ze sama jestem sobie winna, chodze pospinana na maksa i pies Lipton na pewno to czuje. Nie je, nie spie, nie kontaktuje, rozni nas tylko to, ze ja nie obgryzam drzwi 😂 Jeszcze inna sprawa ze naprawa drzwi to pikus przy naprawie psiej psychiki 😉 na to leca trzycyfrowe sumy w ojro, a to przeciez dopiero poczatek
Moon   #kulistyzajebisty
04 września 2018 16:55
kokosnuss, oj współczuję 🙁
Nero miewa takie fiksacje, ale tylko na mnie - w końcu ja zostałam "jego, jego i tylko jego mame", więc jak zamierzam gdzieś wyjść, widzi że się ubieram szykuję, to łazi za mną, piszczy i generalnie schizuje się. (Jak wychodzę rano do pracy, to ma to w zadzie, zje śniadanie i idzie na kanapę w kimono. A też on ze schroniska w którym siedział 3 lata, porzucony przez właściciela, więc mniemam że to po prostu typ psa, który ma jednego pana takiego, kocha na zabój do końca swojego życia) Jego piszczenie wwierca mi się w mózg, ciśnienie mi skacze i mam ochotę go powiesić na suchej gałęzi czasem, ale najlepiej to... nie reagować. (ta, wiem, łatwo się mówi...)

My na wakacje do tej pory wyjeżdżaliśmy tylko z nim, ale zaczynam myśleć, bo na przyszły rok planujemy wyjechać gdzieś w tropiki, więc pieseł pewnie zostanie z moimi rodzicami lub z moją siostrą. I na samą myśl o zostawieniu go mam zawał, no ale jakoś trzeba będzie ogarnąć "dziecko"... ehh -.-
Moon, rozumiem ten bol. Pies Lipton tez jest "moj", sterowany na myslenie 😉 I z perspektywy obecnej rozpierduchy nie wiem, czy dobrze robilam nakrecajac go az tak na siebie. I zostawiajac komus. Z drugiej strony zostawanie z obcymi (nasza rodzina, ale psu przeciez to wszystko jedno) szlo do tej pory ok. No ale z drugiej strony nie na az tak dlugo.  No bije sie z myslami 🙁 Na najblizsze wakacje na 200% jedziemy razem, co by sie nie dzialo.

Ale po dluzszym zastanowieniu obawiam sie, ze to moja wina. Bo laze te ostatnie 2 tygodnie spieta, bezczasowa, psem zajmuje sie w 99% chlop. Robie na raz pelny etat stazu w korpo, z kosmicznymi dojazdami, i pol etatu innej roboty, jeszcze konie do tego. A chlop ucial prace do minimum, zeby ogarniac psa na co dzien. A pieselkowi chyba swiat sie zawalil 🙁 bo u nas zawsze bylo na odwrot, chlop to okazjonalnie wieczorem wyszedl z psem na siku i poglaskal po brzuchu. A Lipton to taki pieselkowy typ, co cala pewnosc siebie bierze od przewodnika i powiedzmy, ze niezaleznosc nie jest jego mocna strona. Take luzne przemyslenia mam, skonsultuje z kims jeszcze.
Moon   #kulistyzajebisty
04 września 2018 17:40
kokosnuss, skonsultuj na pewno, szkoda byście się tak męczyli.
U nas taka "mamoza" sama wyszła, w sumie nie nakręcałam Nero na nic, ot... emocjonalny ciapunio no :P

My teoretycznie mamy czas, więc możemy go zacząć przyzwyczajać do zostawania, chociaż wiem, że będzie ciężko, oj będzie ciężko 😉
Cześć wszystkim!

Niespełna dwa miesiące temu przygarnęłam suczkę, obecnie ma 4 miesiące. Jest bardzo bystra, opanowała już kilka podstawowych komend, natomiast mam ogromny problem z podgryzaniem dłoni. Zachowanie nie wynika z agresji czy strachu, z reguły gryzie podczas zabawy, chociaż czasami potrafi znienacka złapać za ręce tak for fun i z racji tego, że ząbki ma bardzo ostre gryzie dość dotkliwie 🤔 Niestety ani zabawki, ani smakołyki, ani kary nie pomagają. Potrafi podgryzać nawet w trakcie drapania po brzuchu  🙄 
Zna ktoś jakieś sprawdzone sposoby na taki przypadek? Ręce mi już opadają  😵

Zdjęcie gigant!
smartini   fb & insta: dokłaczone
05 września 2018 12:19
Hoof, po pierwsze - to szczeniak, będzie podgryzać bo tak już po prostu robią. Siebie nawzajem też podgryzają 😉 także nie ma co za takie zachowanie 'karać' jakoś znacząco, bo pies po pierwsze jeszcze niespecjalnie rozumie co robi źle, po drugie może potem np odmówić szaprania/łapania zabawki z ręki obawiając się, że ugryzie rękę (my mamy problemy z szarpaniem i cóż, zagryzam zęby i się uśmiecham jak mnie przypadkiem złapie, bo jak się choć trochę skrzywię to pies potem się obawia, że znów mnie złapie i zaangażowanie spada znacząco).
Nie prowokujcie zabaw rękoma, zawsze pod ręką niech będzie lubiana zabawka, w którą można zatopić zęby i przekierować paszczę a jak złapie to z pełnym spokojem zignorujcie psa. Skończcie się bawić , drapać po brzuchu, witać czy cokolwiek robicie 🙂 Zabawa w gryzienie jest z szarpakiem albo wcale 🙂
smartini własnie w ten sposób staram się z nią postępować, niestety bez żadnego skutku  😕 W każdym pokoju leży chociaż jedna zabawka, która jest pod ręką kiedy Młoda zaczyna zaczepiać do zabawy. Jedyne kary jakie stosuje to przerwanie zabawy, stanowcze "nie" albo wycieczka na swoje miejsce. Prawdopodobnie była bita, więc wszelkie kary cielesne czy nawet głośny krzyk sprawia, że bardzo się boi, dlatego unikam takich rzeczy. Zabraliśmy ją z M. od tzw. "patoli", gdzie pies nawet swojego gryzaka nie miał, był zostawiany sam sobie na całe dnie w domu. Zaowocowało to lękiem separacyjnym, który całe szczęście stopniowo mija. Ogólnie jest bardzo kochana i nie niszczy niczego w domu, ale nie długo będę wyglądać jakbym wpadła rękami w kontener ze szkłem  😲 Postaramy się przeczekać cierpliwie, może po zmianie zębów sytuacja się poprawi 🙇 Ale dziękuję, psychicznie odrobine mi lepiej  😅
smartini   fb & insta: dokłaczone
05 września 2018 12:36
Hoof, w końcu przejdzie, jeśli będziecie konsekwentni i nie będziecie podpuszczać do takiej zabawy. Mój ma rok i nadal na powitanie czy przy zabawie łapie ręce ale nauczył się tyle, że nie zaciska - mi to odpowiada także nie pacyfikuję 😉 to tylko szczeniaczek, jeszcze pewnie długo będzie się sytuacja poprawiać 😉
Adoptowałam psa na początku czerwca "bo alergia", ale wyszło potem że pies ma lęk separacyjny (plus totalnie nie wyhowany, mógł robić co chce, bo właściciele nie mieli pojęcia o psie, kupiony w 5 tyg z pseudohodowli jako shar pei) po oddaniu ten lęk się masakrycznie nasilił. Tutaj tylko behawiorysta pomoże i odpowiednie wprowadzenie kennelu. Do kennelu dostaje ulubioną kość Alpha Sprit i konga, plus jeszcze jakaś zabawkę i mogę go zostawić. Na początku przegryzł druty klatki..... ale teraz zostaje już po 2 godziny i jest wszystko ok.
Ostatnio zostawiam go poza klatką i idę do śmietnika i po tych 5 min, grzecznie czeka i nie gryzie drzwi.
Na początku zniszczenia straszne, wygryziona dziura w drzwiach wejściowych, pogryzione drewniane meble w przedpokoju, drzwiczki z szafki wyłamane. Ogólnie przedpokój mamy do remontu.

Teraz pracujemy, by pies nie dostawał spazmów na dworze, kiedy np mój mąż wsiada do auta i jedzie do pracy, a my zostajemy na dworze na spacerze... na początku pies dostawał histerii, teraz już tylko ciągnie przez cały spacer.
No i kolejny problem to wychodzenie na dwór ze wszystkimi domownikami, pies bardzo mocno się ekscytuje, ciągnie strasznie. Szelki ruffwear poszły do odstawki, teraz mamy easy walk, ale średnio pomagają, jak już to treningowo kolczatka jeszcze jakoś opanuje psa podczas wychodzenia rodzinnego.


Kokosnuss - trzymam kciuki za psiaka, mi to wygląda na jakieś podłoże o silnej depresji, zrób jeszcze badania krwi.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 września 2018 13:23
Każdy ma takiego psa pracującego, na jakiego sobie zasłużył  😁



smartini   fb & insta: dokłaczone
06 września 2018 13:44
JARA, dasz fotę w kagańcu z bliska? 😀 czego to w ogóle plan?

Kiełbasce stuknął rok w niedzielę... nie wiem kiedy to się stało :O



Jara - uuu celebryta 😀

smartini - boskie fotki  😍 wszystkiego najlepszego  😅
desire   Druhu nieoceniony...
06 września 2018 16:30
🤣
Kokonuss mój Mackie niestety też szczeka wieczorami - przy czym może siedzieć cały dzień cicho (gdy jestem w pracy), ale gdy tylko zacznie delikatnie choćby zmierzchać, zaczyna się już niepokoić. U mnie zdecydowanie problem pogarsza fakt, że psy zostają w salonie otwartym na przedpokój i Mackie wtedy zaczyna stróżować pod drzwiami wejściowymi - zostawianie psów w zamkniętej sypialni działa, tzn. nawet, gdy zostawię je tam wieczorem, to początkowo oba szczekają  🙄, ale jak wracam po godzinie-dwóch jest cisza.
Spontaniczne oraz tzw. wtórne wyjścia zawsze były problemem - też niestety za dużo pracy z domu przy szczeniaku się kłania.

Btw moja Szardulka 6 lat przeżyła w doskonałym zdrowiu i się skończyło - wyrósł jej na szyi paskudny ropień, który nijak nie chciał się wyleczyć - antybiotyki, smarowanie, wszystko na nic, aż pan Wojtek stwierdził, że trzeba to po prostu wyciąć. Operacja, szew na szyi - wszystko ok, aż tu dosłownie dwa dni później, Mackie złapał Szardę zębami  w tym miejscu podczas spaceru  😵 przez co zrobiła jej się w szwie dziurka. Przestraszyłam się, że się to nie będzie goić - więc kolejna wizyta u weta, tam zastrzyk z antybiotyku - po paru dniach szyja cacy, ale za to w miejscu zrobienia zastrzyku pojawił się paskudny odczyn. Zgodnie z zaleceniem weta chłodziłam i osłoniłam, ale oczywiście pod moją nieobecność Szarda rozebrała się z bandaży i rozlizała sobie to miejsce do żywego odkrywając bardzo ohydną, ropną przetokę. Pies dostał kołnierz i kolejną dawkę antybiotyku. Pierwszej nocy po tym, jak się to otworzyło, to właściwie nie spał, tylko siedział i dyszał 🙁 teraz jest już lepiej pod względem samopoczucia, natomiast dziura nadal wygląda paskudnie - dzisiaj jedziemy na ściągnięcie szwów z szyi, a z tym kraterem będziemy się pewnie bujać jeszcze kilka tygodni, bo nie wygląda to na coś, co się szybko zagoi 🙁 taki o pech. Gdybym nie spanikowała w związku z tym rozejściem się szwu, to by tego nie było. Z drugiej strony - jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył. Swoją drogą - dobrze wiedzieć, że taka reakcja może wystąpić po zastrzyku, nie miałam o tym pojęcia 🙁

edit: desire, Hoof - cóż za słodziaki! 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się