masaż koni

behemotowa a mozesz przytoczyc jeszcze raz swoja opinie o p. Paulinie ? :kwiatek:
Pani Paulina jest jedyną osobą w Polsce, która oficjalnie zajmuje się głębokim masażem. Teraz powinnaś znaleźć. Zacytowałabym, ale chyba nie można swoich postów cytować (?).
Behemotowa -to ja poproszę o szersze wyjaśnienia co do ,,zepsucia,, koni przez Pauline, kto i co po niej ,,naprawiał,, i od razu zaznaczam ze znam osobiście i Pauline i Marysie więc to zweryfikuje .
no wlasnie ja tez bym konkretow chciala..

Behemotowa -to ja poproszę o szersze wyjaśnienia co do ,,zepsucia,, koni przez Pauline, kto i co po niej ,,naprawiał,, i od razu zaznaczam ze znam osobiście i Pauline i Marysie więc to zweryfikuje .

Proszę przypomnij mi gdzie napisałam, że Pani Paulina psuje konie 🙂



Myślę, że każda osoba, która wie na czym polega głęboki masaż i jaka jest to duża ingerencja w tkanki konia to zdaje sobie również sprawy z tego jak bardzo jest to kontuzyjne. Masaż głęboki może na prawdę zdziałać cuda, ale ma również wiele skutków ubocznych, dlatego jest tylko jedna osoba (przynajmniej oficjalnie), która w Polsce się tym zajmuje.

blucha zapraszam do weryfikacji 🙂 Nie mam nic do żadnej z masażystek, mówię tylko na temat masażu głębokiego, a tutaj już tylko wystarczy czytać ze zrozumieniem 🙂😉
Niestety wiele osób ani nie przestrzega zaleceń, ani nie zdają sobie sprawy z tego na czym polega taki masaż jak widać po osobie, która nawet zna tak wszystkich osobiście  😁 
Behemotowa napisalas ze chyba kazdy zoofizjo w pl mial przyjemnosc " naprawiania" po niej koni- mozesz to wyjasnic? Bo zapytalam 2 znane mi osoby i nie potwierdzily. Jestem ciekawa co mialas na mysli i kogo od tych napraw.
Miałam na myśli głęboki masaż, a w dalszym ciągu, nie masażystkę 🙂
W wypowiedzi jest "po niej" i z tej wypowiedzi wynika, ze po masazystce ktos naprawiak konie. Dziwne... W tej chwili wyglada to na obracanie kota ogonem.
ja umiem czytać ze zrozumieniem , a ty zanim następnym razem będziesz próbowała oczernić kogokolwiek to sie dwa razy zastanów zanim ,,wklepiesz,, coś w klawiaturę  🤬
to może chociaż rozwiniesz to - ...,,Myślę, że każda osoba, która wie na czym polega głęboki masaż i jaka jest to duża ingerencja w tkanki konia to zdaje sobie również sprawy z tego jak bardzo jest to kontuzyjne ,, też ciekawe 🙂
a tak jeszcze Behemotowa  🙂 masaż który wykonuje Marysia też jest zwany ,,głębokim,,  http://eqma.pl
Po niej, chyba, że jest ktoś kto jeszcze robi masaż głęboki. Chyba Pani Paulina nie robi tylko tego masażu, a ja miałam na myśli tylko ten. Nie obracam kota ogonem, dla mnie jest to zrozumiałe, ale może źle coś ujełam. Dla mnie cały czas chodzi o masaż głęboki, bo jest to strasznie inwazyjny zabieg.
Nikogo nie próbowałam oczerniać. Ktoś wcześniej pytał o masaż głęboki i napisałam, że wiem o tym, że dużo koni więcej straciło niż zyskało. Czy to kwestia właściciela jak przygotował go di takiego zabiegu, czy to jak go użytkował czy też chodzi o sam masaż głęboki jak sam w sobie jest inwazyjny.. różnie, ale odpowiedziałam na pytanie kogoś tam z wcześniejszej strony i liczę na to, że czytaliście wszystko, a nie tylko chwytacie się słówek. To co napisałam nie było w kontekście masażysty, a nadal masażu głębokiego, poczytajcie sobie na co ja w ogóle odpowiedziałam.
no właśnie czytałyśmy
w takim razie i ja napiszę .
Konie - sztuk dwie były masowane i przez p. Marię i panią Paulinę.  Dwukrotnie - dwa sezony.
Sezon pierwszy .
Pani Maria- masaż jak masaż - nic się nie wydarzyło , ani lepiej ani gorzej . Konie jakie były takie były .  Dlaczego wzywałyśmy - 'coś nam nie pasowało' w koniach. Tyle tylko ,że jeszcze nie było wiadomo co.
szukałyśmy dalej . Zaliczyłyśmy etap werkowania naturalnego . Porażka. Aby ulżyć koniom wezwałyśmy p. Paulinę . Po masażu - konie już w ogóle się do niczego nie nadawały. Konsultacje telefoniczne - to normalne ,że konie mogą chodzić jak paralityki , a właściwie nie chodzić .  Trzeba było je powolutku zmuszać . Teraz wiemy,że tak być nie może . Poszło to wszystko na karb kopyt - jeszcze . Bo miały miękkie podeszwy .
Minął czas. Lato , jesień .Konie doszły do siebie , leki itd . Ale do ideału było daleko . Przyszła zima . Kobyła A - rozsypała się podczas konkretniejszych jazd . Wet , leki - ale nadal brak prawidłowej diagnozy. Kobyła B delikatnie chodziła bo nadal 'coś było nie tak ' . Zostały zrobione zęby . Ha, jedna miała zrobione ok , druga spieprzone na maksa - aż robiła sobie rany w pysku. Ten sam wet! Wiosna - kobyła B zaczęła się buntować . Ogólnie coś się działo . Wet jeden , drugi - koń tak ma ....
Robimy masaż kobyle B - p.Paulina. 
Kobyle A - termowizja p. Maria.
W tym samym czasie pojawia się w tej samej stajni koń C - masaż p. Pauliny.
Koń B i C - rozsypały się . Klęska !
Koń A - termowizja pokazała ogniska zapalne . Ale wskazań - brak . Nawet ukierunkowania

I gdyby nie ukierunkowanie jednej z piszących tu osób , i jeszcze jeden taki przypadek w okolicy nigdy nie trafiłybyśmy na doktora Kmiecika i to , że konie trzeba Nastawić . Nie w jednym miejscu a kilku. Wszystkie trzy.

Gdzie Problem ? No właśnie .
Po tym wszystkim , same poszłyśmy na masaż . Aby zobaczyć jak to jest.
Efekt ?
Jedna jak 'Młody Bóg' , druga - żal patrzeć . Wyszło , co dolega i jaki masaż może być.

Myślę ,że w przypadku konia zdrowego wszystko ok. Gdy koń jest do nastawienia - pojawia się problem . Brak informacji - ot co . Czy jeszcze coś ?
Co byłoby gdybym nie została naprowadzona ?

Piszą tu niektórzy , że to nie prawda,że 'Koń Tak Ma" . Co trzeba sprawdzić . I nie należy wierzyć we wszystko . Trzeba słuchać , myśleć i spokojnie rozmawiać . A jak błąd się popełni - naprawiamy. W tym leży cały problem . W przyznaniu się do błędy . Choćby takiego - w tym konkretnym przypadku - że po kowalu , masażu , zmianie siodła itd.... nie może być GORZEJ !!!!!!!

I to tyle . Wszyscy powinni ze sobą współpracować . Weterynarz, masażysta, kowal , właściciel .... . Wszyscy powinniśmy słuchać konia.
Nigdy nie może być GORZEJ . Proste. A jak jest, spokojnie należy poszukać przyczyny.



Jolka moze i jest gorzej, szczegolnie kiedy kon wymaga diagnozy i leczenia a wlasciciel diagnozuje i leczy- kowalem, masazem, nowym siodlem sam...:-(
jolka 🙂 i teraz podsumuj , czy lepiej było jak u konia A ? pokazane że jest coś nie tak ale dalszego działania brak , bo koń ,,jakoś,, nadal funkcjonował , czy jak u koni B C , które zmusiły do szukania przyczyny i jej usunięcia ?
opiszę o sobie . szukaliśmy prawidłowej diagnozy u wetów z 'nazwiskiem' też . Poza drenażem kieszeni nie wynikło nic. Jestem zwyczajnym człowiekiem , nie muszę znać się na wszystkim. Szukanie zajęło mi sporo czasu i zużyło sporo kasy. Za to na dziś, efekt - Jest 🙂
Teraz, niektórzy piszą , co należy sprawdzić i w jakiej kolejności . A i weci których kolejno zaliczyłam -śmy też zmienili spojrzenie na niektóre sprawy przez ten czas. 

Spokojna rozmowa . Ludzki masażysta znalazł problem i wysłał na badania. Koński - nic nam nie powiedział. Obie panie. A problemy tam były cały czas te same.
Ale to zdarza się niestety w każdej dziedzinie życia.



Jolka , proszę , napisz więcej - jak konkretnie udało się odnaleźć problem , co i jak było nastawiane ?
po masażach 🙂 znaleźliśmy dowód na problemy. Konie był w  częściach , ot co . Humory , niechęć do ruchu itd ...
Tyle ,że naprowadziła nas , taka 'jedna stąd" 🙂 pozdrawiam🙂  .
A powinna-y zrobić to ??? .... masażystka-ki  za pierwszym razem. Tu tkwi pytanie .
Tylko za drugim razem już nawet się nie kontaktowałyśmy tylko dzwoniłyśmy po konkretnego weta🙂   
No tak , ale co w końcu się okazało - co było nastawiane - i jak to wyglądało ?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
25 stycznia 2016 10:04
W obecnych czasach żeby byś dobrym fizjoterapeutą to trzeba się rozwijać, a niektórzy tego nie robią.
Ba, boją się koni i nie mają pojęcia o niczym poza mięśniami, a koń nie tylko z tego się składa. Nie mówiąc już, że reklamują się jako osoby od dopasowania siodła, a nie mają o tym bladego pojęcia 😉
Livia   ...z innego świata
25 stycznia 2016 10:10
Mojego konia masowała p. Marysia Soroko, u Pauliny Puchały byłam na warsztatach z masażu. Warsztaty fajne, natomiast trochę zastanowiła mnie część dotycząca dopasowania siodeł. Ćwiczyliśmy na siodłach klasycznych, natomiast wiem, że Paulina jeździ westowo. Kiedy spytałam o radę na co patrzeć przy wyborze siodła west, nie potrafiła nic mi powiedzieć, nawet jakiegoś ogólnika.
Ja dostałam od Marii Soroko bardzo konkretną informację, o jakie badanie poprosić weterynarza, jeśli nie będzie poprawy po masażu.
W obecnych czasach żeby byś dobrym fizjoterapeutą to trzeba się rozwijać, a niektórzy tego nie robią.
Ba, boją się koni i nie mają pojęcia o niczym poza mięśniami, a koń nie tylko z tego się składa. Nie mówiąc już, że reklamują się jako osoby od dopasowania siodła, a nie mają o tym bladego pojęcia 😉

Szczerze powiedziawszy szkolenie przez takie osoby innych ludzi to oszustwo. Konska masazystka nie znajaca sie na sciegnach , biodrze i uwaga! na kregach  😁
Livia bo Paulina sama jezdzi  w Natowej  😁
[quote author=Karla🙂 link=topic=53.msg2485893#msg2485893 date=1453712202]
Jolka moze i jest gorzej, szczegolnie kiedy kon wymaga diagnozy i leczenia a wlasciciel diagnozuje i leczy- kowalem, masazem, nowym siodlem sam...:-(
[/quote]
Tak poza tematem to u nas było odwrotnie.  Koń był diagnozowany przez wet (bardzo dobrych). Plecy wykluczone -konsultowałam z kilkoma, spadło na nogę -była kulawizna (na zdjęciach trzeszczki itp )
Ale chciałam jej ulżyć w cierpieniach związanych z nogą , podczas masażu met. mastersona wyszły plecy.
1 masaż i 20 letnia kobyłka zero kulawizny i śmiga jak 2 letni źrebak. Jak ja zobaczyłam po 2 dniach od masażu to sie popłakałam bo nie ten koń.
No ale teraz w razie potrzeby nie ma kto nas masować 🙁
Jeśli chodzi o masaż głęboki, to Paulina Puchała nie jest jedyną osobą w Polsce, która twierdzi, że to robi. Ostatnio znalazłam jeszcze co najmniej jedną osobę, która się tym zajmuje - nie wiem, czy to osoba po kursie u Puchały (choć część osób po jej kursie też chyba masuje, nie wiem tylko, na jaką skalę i z jakim skutkiem, bo kurs się skończył raptem 3 miesiące temu), czy ma jakieś inne kwalifikacje (i czy w ogóle jakieś ma)... No ale jest i działa (chyba koło Łodzi, o ile kojarzę). Z jakim skutkiem - nie mam pojęcia.

Jeśli chodzi o nastawianie - no, właśnie. Może to będzie niefajne, co teraz napiszę, pewnie się ktoś z tym nie zgodzi, ale... W tym rzecz, że niektórzy fizjo się o tym nie zająkną, że koń krzywy, bo... no bo jak się nie zlikwiduje źródła problemu, to dolegliwości konia będą wracać. Albo narastać. I zabiegi trzeba powtarzać, żeby znosić objawy. Lub robić je na tyle często, żeby te objawy nie zdążyły wrócić. Wniosek, czemu się nie mówi, chyba prosty... 😉 Inna sprawa, że niewielu mamy końskich osteopatów w Polsce, zdaje się, że na palcach jednej ręki można policzyć (podobnie jak konie niewymagające nastawienia :hihi🙂. No, przyjeżdżają też zagraniczni (w sumie nie wiem, czy liczba mnoga jest tu w ogóle zasadna? mam na myśli regularne wizyty w Polsce). Czasem ściągnięcie takiego do siebie to spory jednorazowy koszt. Czasem właściciele nie zdają sobie sprawy, że poniesienie tego kosztu jest na dłuższą metę tańszym rozwiązaniem niż regularne wizyty masażysty (albo nie chcą wywalać kasy na coś, z czym koń żyje, odkąd go mają). Mówię tu tylko i wyłącznie o przypadku koni, których spięcia i blokady wynikają z tego, że kwalifikują się do nastawienia, nie o koniach, które są masowane w ramach odnowy biologicznej po pracy czy do których fizjoterapia jest stosowana związku z konkretnym schorzeniem/urazem i fizjoterapeuta przyspiesza proces leczenia lub masuje, by zapobiec kompensacjom wynikającym z urazu i utrzymać poziom nabudowania konia, znieść ból wynikający z niedopasowanego siodła itd. Czasem wet (zwykły ortopeda, nie mający nic wspólnego z osteopatią) odradza, no bo "ten koń to już ma 9 lat, on tak ma". Czasem wet stwierdzi, że miednica się wyprostuje, jak koń przestanie kuleć na przód (...a kuleje, bo miednica zrotowana, rotacja niewielka, ale ewidentnie stara i pourazowa)... Cóż, sporo ludzkich lekarzy też uważa, że osteopatia to pic na wodę i fotomontaż. 😉 Zaufanie w Polsce jednak ciągle większe do wetów niż do fizjoterapeutów. A to powinien być team, tak jak koń-jeździec-trener, tak powinna być współpraca na linii wet-fizjo-osteopata-kowal (ewentualnie wet lub fizjo powinni się zajmować osteopatią). Może za 10 lat tak będzie. 😉 Przy czym fajnie by było, jakby większość wetów patrzyła na konia jako całość, a nie jak kulawizna na przód, to źródło problemu na pewno z przodu. Niestety w ten sposób patrzą tylko niektórzy. Również rzadko kiedy poproszą o przyniesienie siodła do sprawdzenia... nie mówiąc o wiedzy, jak ono powinno leżeć.
Co do tego, że część zoofizjo się nie doszkala - zgodzę się z Jarą niestety. Niektórzy uczą się jednego rodzaju terapii i przy niej trwają, nie rozwijają się w żaden sposób. Całe szczęście, że nie wszyscy. Ba, w temacie asymetrii niektórzy nawet ogarniają coś więcej niż rotacja miednicy widoczna na pierwszy rzut oka. 😉
Sumire, takie teamy sa od dawna-chocby K. Zukiewicz i Ania Jasinska,ktore wspolpracuja z czolowymi wetami, zywieniowcami itp.
Ja brałam do swojego konia Olge Kuleszę, Marię Soroko i Paulinę Puchałę. Oprócz tego widziałam przy pracy innych zoofizjo bądź widziałam efekty ich pracy po koniach. Więc dorzucę parę słów.

Konia mam po kontuzji (więzadła okalające trzeszczkę) - Olga była w momencie, gdy koń zaczynał mieć problem, ale kulał jeszcze sporadycznie - po zabiegu jakiś czas była czysta, ale problem wrócił jak próbowałam jeździć. Ale cały koń był tak czy tak luźniejszy, swobodniejszy, byłam zadowolona z zabiegu. Marysia przyjeżdżała jak koń kulał już mocniej (robiła terapię powięzi kilkukrotnie) - jej zabiegi nie wpłynęły na kulawiznę ale puściło wiele spięć mieśniowych, które się tworzyły przy okazji kulawizny, więc też byłam zadowolona, że jakkolwiek się koniowi dało pomóc. Paulinę brałam jak kulawizna przeszła po leczeniu, potem znowu jak nawróciła - byłam baardzo zadowolona z masażów, miałam innego konia po nich jeśli patrzeć na sylwetkę, mięśnie, a gdy była po nawrocie kulawizny koń chodził po zabiegu zdecydowanie lepiej. Masaże/zabiegi wszystkich 3 pań się różnią i ja np nie brałam ich po to, żeby mi wyleczyły konia, ale pomogły jego organizmowi, obciążonemu przez kulawizny. Koń po ponad 2 latach przestał kuleć (doktor czas najprawdopodobniej, plus intensywna suplementacja, bo leczenie nie przynosiło trwałych efektów i w końcu przestałam ładować w nią leki/ostrzykiwać), ale myślę że jakby próbować jeździć to by się rozpadł, więc ma przedwczesną emeryturę.
Każda z dziewczyn zastanawiała się nad przyczyną kulawizn - Olga i Paulina kazały szukać w PP poniżej nadgarstka - i miały rację. Marysia mówiła o prawej łopatce i barku - też miała poniekąd rację, bo one się spinały przez kulawiznę i wtórnie bolały. Paulinie do tego nie podobał się LT - też miała rację bo zaczynał się tam szpat.

Wielu moich klientów korzystało z usług tych pań a także dziewczyn od Mastersona, osteopatki z Niemiec (nie pamiętam nazwiska) i pana od młoteczka, co nastawia. Jednym koniom pomagało, innym nie, ale nie znam żadnego konia, któremu byłoby gorzej po którejkolwiek z wymienionych osób. Największe sukcesy wśród tych koni co znam były chyba po Kasi Żukiewicz (która niestety już tu nie przyjeżdża).

Ja sama chodzę regularnie do fizjo - byłam u osteopatów, na masażach głębokich, na mocnym fizjo, byłam nastawiana - różne rzeczy mi pomagały w różnych stopniu, ale jedno jest pewne - trzeba baaardzo przestrzegać zaleceń po zabiegach. Ostatnio 2 razy po mocnych zabiegach kiedy mialam zalecenie nie robić nic poszłam na zakupy - lekkie, nosiłam lekką siatkę, albo sprzątałam coś w mieszkaniu (też niby bez noszenia itd, ale jednak...)ale jak teraz po kolejnym zabiegu faktycznie nie robiłam NIC to widzę ile był skuteczniejszy. Tak samo z koniem - po mocnym zabiegu powinien odpoczywać, najlepiej przykryty polarem i na następny dzień powinno się przypilnować, żeby się nie nadwyrężył. Mój koń dzień po zabiegach akurat nie czuł się nigdy gorzej - ale ja np dzień zawsze umieram, dopiero po 2 dniach czuję się lepiej niż przed zabiegami. Każdy organizm reaguje inaczej, ale jeśli się coś przedobrzy na te 2-3 dni po to można zrobić większy problem niż był. A niestety wiem że niektórzy nie przestrzegają zaleceń, np wywalają na dwór przy wietrznej pogodzie konia po masażu głębokim i nawet derki nie zarzucą...

A co do nastawiania - znam konie, którym nastawianie nie dało nic, albo dało na kilka dni po czym problem wracał, Ale znam i taki którym pomogło. Nastawianie może pomóc jeśli potem koń albo kompletnie nic nie robi (np stateczny emeryt), albo sie z nim ćwiczy, wzmacnia mięśniowo-więzadłowo w zalecony sposób, inaczej problem wraca i tyle.


PS W moim odczuciu fizjoterapeuci, weci i kowale/strugacze często współpracują ale może ja akurat z takimi właścicielami koni mam do czynienia, nie wiem.
Moją też masowała Maria Soroko - tak profilaktycznie, teraz też wiosną planuję ją do nas ściągnąć, zanim zacznę znowu regularne jazdy. "Od pierwszego dotknięcia" wiedziała, gdzie są słabe punkty konia i z czym były problemy w przeszłości, a także opisała mi bardzo dokładnie, jak ruda jest zbudowana, co ma krzywe i dlaczego (koń "krzywo urósł" na skutek kontuzji w czasach wczesnomłodzieńczych, nie widać tego, bo rosła tak, by zrekompensować sobie problem, ale w efekcie nie jest symetryczna ani na linii lewo-prawo, ani przód-tył). Nie wiedziałabym tego, gdyby nie te masaże, bo tego nie widać "tak po prostu".
Karla, mam na myśli coś na szerszą skalę. Ile jest takich osób? Ilu jest wetów, którzy odeślą do fizjoterapeuty, zamiast leczyć konia przez pół roku coraz to nowymi metodami, a bez większych efektów? Wreszcie, ile jest takich osób (niezależnie od specjalizacji), które powiedzą "nie wiem, proszę spróbować czegoś innego"? Nie mówię, że nie ma ich w ogóle. Mówię, że to na razie dość rzadkie zjawisko w skali kraju. Przy czym brak chęci współpracy zwykle nie leży po stronie fizjoterapeuty (a już jak się wyciągnie temat akupunktury :emoty327🙂... No i chodziło mi też o dołączenie do tego teamu kogoś, kto się zajmuje osteopatią. Nie każdy problem można załatwić tylko standardowym leczeniem, nie wszystko można załatwić samą fizjoterapią i osteopatia też nie jest lekiem na całe zło. Tylko że wiele osób się zamyka wyłącznie na swoją dziedzinę. Najlepiej obolałe plecy ostrzykać, a jaki powód bolesności, to już nieważne. Zwykle ktoś inny niż lek. wet. jest wzywany z inicjatywy właściciela konia.

branka, jeśli chodzi o powrót problemu - niezależnie od tego, jaka była metoda terapii (nie tylko przy nastawianiu), jeśli się potem nie stosuje do zaleceń (albo wybiórczo), to ciężko o długotrwałe efekty. I to już jest akurat zmartwienie wszystkich specjalności. 😉
sumire z tymi wetami to już nie jest tak źle... sprawy zdrowotne mojego konia konsultuję w tej chwili z 2 wetami, jednym z Poznania, drugim z Wrocławia i jeden wysłał mnie do masażystki a drugi do osteopatki 😉 I są to lekarze dość dobrze wszystkim znani.

Co do wspomnianego pana wet, który nastawia wszystkie zbadane konie, to u nas nie dało to totalnie żadnego efektu. Miałam wrażenie że zapłaciłam za lekki ucisk w krzyż... Teraz dopiero, kiedy widzę jak dokładnie bada kręgosłup osteopata, zanim zacznie cokolwiek z koniem robić, to badanie pana doktora uważam za bardzo mało wnikliwe.

Po tych opiniach to już sama nie wiem czy jest w ogóle sens pchania się na taki kurs  🤣
Ramires, no to zazdroszczę szczęścia do wetów, ja nie miałam zbyt wielkiego, znaczna część moich podopiecznych też niekoniecznie - a weci też znani. 🙄 Ale to, co piszecie, daje nadzieję, że nie wszędzie tak jest i może nie jest tak źle, jak sądziłam. 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się