związki homoseksualne

emptyline   Big Milk Straciatella
02 października 2018 07:12
rollnick, naprawdę nie widzisz różnicy w tym co ja napisałam, a tym co ty? Kurczowe trzymanie się i opieranie na badaniach z 20 lat wstecz jest definicją zacofania, braku chęci rozwoju i kompletnej ignorancji. Nie wiem jak Ci to jaśniej wytłumaczyć.  🤔
dempsey, ale kto twierdzi, że rodziny, gdzie rodzice są homoseksualni mają za zadanie ratować przed tą patologią?

A jaki inny cel ma wstawianie w kolejkę adopcyjną par homo przed czekającymi parami hetero? Jaki? Przecież to dlatego, że homo będą lepsi od tych brzydkich hetero. Bo każda para homo jest na pewno lepsza i już a jak masz wątpliwości, to jesteś homofobem, mówisz nienawiścią i jesteś niedojrzała do zmian.
Szczerze, miałam nadzieję, że podany przez Ciebie link się odbije bez echa, ale już go drugi raz wywlekasz. Podałaś za przykład ekstremum, które wg ciebie jest punktem finalnym, tendencją, do której osoby homoseksualne zmierzają, a co najlepsze, oni nawet homoseksualni nie są...

Ekstremum? Zgoda. Ale zauważyłaś, że to ekstremum jest prezentowane nie jako patologia, tylko jako .... ciekawostka, nowy trend, coś nowoczesnego? Media nie piszą o tym z przerażeniem, tylko z takim uśmiechem, akceptacją. Bo jakże inaczej, jesli nie z akceptacją? Jeśli masz wątpliwości to j.w. : homofob, nienawiść itd. 

Ja zestawiam to ekstremum rodziny lgbt (zauważ że ludzie o tych poglądach sami zgrupowali się razem o czym świadczy nazwa lgbt, transi z homo itd, więc ja ich też traktuję razem jeśli tego chcą) - a zatem to ekstremum kładę na jednej szali z patologią hetero. Z ekstremum typu ojciec tyran.
No i co? Wyobrażasz sobie prezentację na łamach modnego magazynu  takiej rodziny z ojcem hetero i krzywdzonym w ten sposób dzieckiem? Nie. Bo to złe.
Ale ekstremum z dzieckiem krzywdzonym przez tych dwoje kolorowych ludzi nie jest niczym złym, bo  przecież media to pokazują bez komentarza.
Nie jest to złe? Naprawdę?
Badania które podałaś to takie lanie wody, że nie za bardzo wiem jaki z tego wniosek mam wysnuć. Że chłopak wychowany przez matkę będzie gorzej rąbał drewno i bardziej lubił różowy? No i dobrze, jeśli będzie wartościowym, mądrym, dobrze wychowanym człowiekiem to nie widzę problemu. To już naprawdę nie te czasy, kiedy mężczyzna musi być silny jak dąb, upolować jedzenie, albo pracować w kopalni, żeby wyżywić całą rodzinę w czasie kiedy partnerka zajmuje się gospodarstwem domowym. Tak, w 19, 20 jeszcze wieku może nawet, miało to większe znaczenie - dzisiaj podział się zaciera, a co za tym idzie, ewoluują też wzorce...

Przede wszystkim podałam ten link jako pierwszy z brzegu z googla, nie jako badania.
Ja naprawdę nie potrzebuję do tego badań,  ja to rozumiem. Jeśli ktoś potrzebuje badań, no to niech szuka, na pewno gdzieś są.
Ja to rozumiem, że jest męski świat i jest kobiecy świat. Fajnie że się na siebie otworzyły i częściowo przeniknęły.
Ale to nie oznacza, że można je zamienić miejscami i nic się nie zmieni.

I nie oznacza, że zwolennicy takiego poglądu mają prawo do wpływania na moje poglądy.
Tak jak to ktoś tu napisał: społeczeństwo nie jest gotowe. Więc trzeba je przygotować. Światli postępowi pochylą się i będą  uczyć tych maluczkich co się zapierają. Zacofani będą uczeni, aż zrozumieją.
Cóż, to wszystko już było. Nie wiem dlaczego tego niektórzy nie widzą.

Co do rąbania drewna.
Oczywiście, że można wychować miękkiego mężczyznę i twardą kobietę. Przecież każdy jest inny. I super że te światy zaczęły się bardziej przenikać, otwierać na siebie.
Ale jeśli spojrzy się  dystansu na kierunek w którym idzie nasza cywilizacja (brak trwałości rodzin, co bardzo wpływa na dzieci; brak odpowiedzialności i brak gotowości na zobowiązania związane z rodziną; zamiana ról społecznych, która miała uszczęśliwiać ale jednak nie zawsze uszczęśliwia; przysłowiowych hipsterów w rurkach i karykaturalną modę męską.. można wymieniać) to nasuwają się wątpliwości. Jak to będzie wyglądać kiedyś.

Cóż, miłej dyskusji. Ja zostaję przy moich poglądach: kobieta jest cudem inności dla mężczyzny i dlatego go zachwyca. Mężczyzna jest cudem inności dla kobiety i dlatego ją zachwyca. Jako kobieta potrzebuję mężczyzny silnego i mądrego, aby być dla niego ciepłem i oparciem, bo on tego potrzebuje.  To mnie nie osłabia ani nie dyskredytuje. Ani tego mężczyzny. Nie ma w tym nic złego i proszę mi nie wmawiać że jestem zacofana. Dziękuję. Wolę określenie niemodna 😉

Tak, są jeszcze tacy niemodni ludzie, i jest ich calkiem sporo. Tylko nie mają czasu klikać w netach.
No właśnie, wiecie co? Lecę, bo w sumie dyskusje na takie tematy to strata czasu. Życie czeka.
Miłego dnia!


Ale jeśli spojrzy się  dystansu na kierunek w którym idzie nasza cywilizacja (brak trwałości rodzin, co bardzo wpływa na dzieci; brak odpowiedzialności i brak gotowości na zobowiązania związane z rodziną; zamiana ról społecznych, która miała uszczęśliwiać ale jednak nie zawsze uszczęśliwia; przysłowiowych hipsterów w rurkach i karykaturalną modę męską.. można wymieniać) to nasuwają się wątpliwości. Jak to będzie wyglądać kiedyś.




to jest też właśnie coś co mogłoby podlegać dyskusji
np. takie "brak trwałości rodzin" - kiedyś rodziny były "trwałe" ale czy szczęśliwe? Kobiety często nie pracowały i były zdane na łaskę mężczyzny. Rozwody nie istniały. Facet robił co chciał - łącznie z ty, że np. kobiety nie dziedziczyły, nie mogły mieś swojego majątku czy swojego "biznesu". Była to pozorna trwałość. Wyzwolenie, pójście do pracy kobiet, własna kasa ale również ANTYKONCEPCJA zmieniły świat (przynajmniej ten zachodni) na zawsze. Oczywiście prawdopodobnie większość rodzin była stabilna i szczęśliwa - ale nie ma co uogólniać.

Geje zawsze byli - ale się nie afiszowali - bo albo prawo było surowe, albo kulturowe naleciałości nie pozwalały na to.

Odpowiedzialność? Myślę, że w większości jej brak- dotyczy mężczyzn - wystarczy spojrzeć ile facetów nie płaci alimentów, ile facetów opuszcza żonę/kobietę gdy urodzi się dziecko niepełnosprawne. To na kobietach spoczywa w większości trud wychowania dziecka. I są to faceci z pokolenia 30-40 lat - czyli urodzeni jeszcze w powojennych rodzinach (lata 60-70-80)"klasycznych" - gdzie była mama/tata i rozwodów było o wiele mniej - więc "wzorce" były INNE.

A moze te wzorce były do d.py? Bo rodzicie się żarli, ojciec poniżał matkę, pił bił dzieci. I takie osoby z pokolenia 60-70-80 nie chcą powielać tego wzorca? Rozstają się by się nie MĘCZYĆ jak ich rodzice?
Wystarczy poczytać forum - gdzie dużo osób wyżala się, ze żyły w "normalnej" pełnej rodzinie, która tak naprawdę była/jest patologią ...

Myślę, ze warto by zagłębić się w badania socjologiczne - skąd to wynika.
emptyline   Big Milk Straciatella
02 października 2018 07:59
dempsey, nie wiem jak czytasz nasze wypowiedzi, że udało Ci się wysnuć takie wnioski. NIKT, ale to dosłownie nikt nie napisał, że rodziny homoseksualne powinny mieć pierwszeństwo i są jakakolwiek bardziej wartościowe. 🤔 Uważam natomiast, że powinny mieć prawo adopcji, legalizacji związku etc. Stworzą inny model rodziny, ale nie musi on być gorszy.

Dalej, wrzucasz wszystkich do jednego worka, bo powstał ruch LGBT w którym  jak i w każdym innym ruchu zdarzają się dość oryginalne, oderwane od rzeczywistości, szkodliwe czy dziwne przypadki. Czy jeżeli Pani X jest chorą katoliczką, to znaczy, że wszyscy katolicy tacy są? No chyba raczej nie.

I dalej. Już bym chyba jednak wolała od ojca tyrana, taką mało inteligentną parę pogubionych rodziców, którzy gdzieś tam w głowie mają nawet dobry pomysł, że ich syn ma prawo do bycia człowiekiem przede wszystkim i rodzice akceptują jego wybory, mimo, że wykonanie tego pomysłu jest, zaznaczam, dalekie od ideału. Jednakże w dalszym ciągu to nie o tym tu mowa. Jak już wcześniej napisałam, jedna dziwna jednostka, nie oznacza, że cała grupa jest zła i to jest podstawowy problem w naszej percepcji. Wszystko traktujemy ogólnikowo, a szczególnie, jeśli pojawią się jakieś złe zachowanie... Przede wszystkim jednak, to nie orientacja świadczy o tym jak wartościowym człowiekiem jesteś.

Co widzisz karykaturalnego w modzie męskiej? To jest rzecz bardzo zmienna, niezwykle związana z kulturą i epoką i sztuką. Spójrz na czasy Ludwika XVI - panowie nosili wtedy rajstopy i buty z obcasem. I ktoś im odmawiał męskości? Zresztą nie wiem czemu aż tak Cię to drażni i krzywdzi. Jaka to różnica kto co nosi? Uważam, że bardzo ważny i dobry jest wzrost tolerancji, bo ludzie mogą wreszcie wyjść ze swojej skorupy i żyć pełnią życia tak jak i Ty żyjesz. Różnorodność moim zdaniem jest bardzo dobra. To wszystko nie oznacza, że nagle mają cię zacząć pociągać kobiety, albo faceci w obcisłej koszulce. Twoim ideałem może być silny, super mocny mężczyzna. I świetnie! Ale nie odbieraj innym możliwości na posiadanie tak samo spełnionego życia, tylko dlatego, że ich preferencje są różne od Twoich.
Z ta trwałością dawnych rodzin tez bym polemizowała. Porównując srednia dugosc zycia i śmiertelność okoloporodowa "puki smierc nas nie rozlaczy" ma teraz zupelni inny wymiar, dlatego nie sadze ze mozna porownywac trwałość związków.
dokładnie, wystarczy poczytać o ówczesnych czasach... o znanych np. ludziach - FACETACH, jak sie zachowywali i traktowali małżonki.
Albo wyszła niedawno książka o prostytucji w międzywojennej Polsce... ponoć była to "plaga"

A kobieta? jakie miała wyjście - z 5-8-10 dzieci i do tego w ciąży? Zdana na łaskę męża i już... co się miało rozpadać?? Pilnowała swoich interesów i starała sie przeżyć kolejny poród
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 października 2018 08:48
Bojownicy LGBT  mają tylko jeden argument i przytaczają go jak mantrę , jak to źle i jaka to patologia panuję w związkach heteroseksualnych ,pijani ojcowie  ,pobite matki istny horror.  Był by to może i jakiś argument , gdyby w parach homoseksualnych  było by tylko sielsko i anielsko . Niestety nie jest. Przemoc , alkohol , narkotyki  w związkach  gejowskich to prawie norma ,  lesbijki może są trochę spokojniejsze jednak i tam  patologie się zdarzają . Twierdzicie ,że facet gej to 100 % facet zgadza się , a  faceci to zło , są agresywni , pijanice , autodestrukcyjni ,itp wszytko co daje testosteron i tak w związku heteroseksualnym jest drugi biegun kobiety , ale w związku gejowskim  ? Dwóch facetów  wjednym łóżku pod jednym dachem  , to nie związek  tylko burda w knajpie  . 😵 , I wy takim męskim szowinistą i mizoginom chcecie dać dzieci na wychowanie . Wzorzec geja  fryzjera w koszuli w kwiaty z małym pieskiem , jest przecież przekłamany . Chyba ,że się mylę .
emptyline   Big Milk Straciatella
02 października 2018 10:14
niesobia, no chyba się mylisz. I to mocno. Tu podsłuchałeś, tam przeczytałeś pół słowa, tu ktoś coś powiedział i wysnułeś takie rewelacyjne, bardzo obiektywne wnioski, którymi się teraz musisz koniecznie podzielić i głosić jako najświętsza, największą, niezaprzeczalną prawdę. Gratulacje, czapki z głów. Szczególnie przypadły mi do gustu podwójne standardy dotyczące lesbijek np.  😵
niesobia - nie do końca się z Tobą zgodzę. Masz podobnie jak większość spaczony wizerunek geja.
Spaczony przez media -gdzie kreuje się kolorowo ubranych , umalowanych gejów-mydłków, gdzie w szoł-bizie dużo ludzi bierze narkotyki i jest uzależniona (geje też)

Piszesz, że "przemoc alkohol narkotyki to w związkach gejowskich norma"... znasz z autopsji? Ile znasz związków gejowskich? Albo gejów singli?
Po prostu widzisz to co wykreowały media - geja-pedała. I pewnie wielu takich jest.

Ale myślę, że to czubek góry lodowej. Widzimy tylko te skrzywienia.
Biorąc pod uwagę, ze % gejów jest 4,9% populacji męskiej w Polsce (w innych krajach około 6%) to rozkłada się to przecież po równo...

Gejami są lekarze, artyści, prezesi firm, muzycy ale też kierowcy autobusów, czy spawacze, czy rolnicy. I nie sądzę by wszyscy z nich ćpali, chlali czy się bili.

Faktem, ze geje często zmieniają partnerów - bo u nich liczy się wyglad, sex. (tak twierdzą  geje, których znam)

I teraz z autopsji: wynajmowałam mieszkanie 2 gejom - najbardziej porządni ludzie - nie wiem czy ćpali, chlali - ale mieszkanie oddali mega czyste i zadbane, nie zalegali z czynszem itd.
Mam pracownika geja w związku od 2 lat z innym facetem. Nigdy nie widziałam go schlanego czy nawet na kacu. Raczej też nie zaobserwowałam by przychodził do pracy po narkotykach. Nie afiszuje się, mało osób wie, ze on gej.
Znam też parę gejów po 50-stce. Mieszkają od 15 lat razem, oboje pracują, jakoś widocznie nie afiszują się oraz nie chodza zachlani, na kacu czy na haju. Znam ich biznesowo, więc spotykam na oficjalnych spotkaniach i są normalnym biznesmenami. Może w domu się tłuką czy chleją. Kto wie.

znam też kilku KRYPTO-Gejów i tu problem... bo sobie nie radzą z sexualnoscią. Wszyscy wiedzą, że są gejami ale oni nigdy się nie przyznają.

I tak - mnie też 2 facetów w łóżku BRZYDZI... i jest ble, fuj... i dwie baby też... do wyrzygu.

Ale nie uogólniam, że Ci ludzie chleją, ćpają i się tłuką wiecej niż "statystyczny" polak hetero
Martita   Martita & Orestes Company
02 października 2018 10:32
niesobia Argumentów było podanych więcej tylko trzeba czytać ze zrozumieniem.  Żadna z osób, które jest neutralna lub pozytywnie nastawiona do homoseksualistów nie pisała, że w związkach heteroseksualnych to tylko patologie. Ale trzeba chcieć zrozumieć drugą stronę dyskusji. I nie! Rozczaruję Cię! W związkach gejowskich przemoc, alkohol, narkotyki to nie jest norma! Skąd Ty bierzesz takie historie? To, że ktoś kocha osobę tej samej płci nie czyni go od razu zwyrodnialcem. Serio tak bardzo interesuje Cię kto z kim sypia? Twoje teksty o gejach można przyrównać do tego, że każdy ksiądz to pedofil. Witki opadają. To, że ja nie wyobrażam sobie dwóch mężczyzn w łóżku i nie chciałabym na to patrzeć to jest moja sprawa tak samo jak czyjąś sprawą jest to co robi za zamkniętymi drzwiami sypialni. Nie interesuje mnie to jakiej orientacji są moi przyjaciele czy znajomi bo dla mnie nie ma to żadnego znaczenia.
DODOFON ja się wychowywałem w półświatku portowych dzielnic  😉 ,więc coś tam wiem , coś  tam widziałem  😁 Ciekawe ,że policja nie inwigiluje jako potencjalnie kryminogennych środowisk  rodzin katolickich { Może to  błąd } , ale za to zawsze inwigilowane są środowiska gejowskie . Miejscami gdzie natężenie osób homoseksualnych w stosunku do heteryków jest większe niż przeciętnie są pierdle  męskie i żeńskie , więc może jednak coś w tych stereotypach jest  ?  A tak na poważne to moja odpowiedz jest to ironia i parodia oraz prowokacją na argumenty środowisk LGBT , które każdy  kontrargument sprowadzają do stereotypów , za to sami tylko i wyłącznie posługują się w swojej argumentacji stereotypami i w swoim zacietrzewieniu przypominają krzyżowców i czekistów . Ja właśnie dlatego ,że z niejednego pieca chleb jadłem ,staram się widzieć za i przeciw i nie wrzucam wszystkich do jednego wora { nie musisz mi tłumaczyć ,że są geje artyści  lekarze itp , bo ja to wiem  } jednak  słuchając aktywistów tęczy należy się obawiać czy za pięćdziesiąt lat  normalne rodziny nie będą zamknięte w rezerwatach jak amisze , a wałek do ciasta będzie pokazywany w muzeum jako broń feministek używana do wyzwolenia  się z pod męskiego jarzma  😁 A tak na marginesie dwóch facetów w łóżku jest ble i fuj , ale dwie baby są słodkie 😍
Trusia, chociazby z twoich postow odczytuje, ze nie chcesz prawa adopcji dla homo bo dzieci w pierwszej kolejnosci powinny trafic do rodzin hetero. Wg mnie, czy trafi takie dziecko do pary hetero czy homo jest mi wszystko jedno byleby bylo obdarzone miloscia i opieka.

Wg mnie, i wg konstytucji (tu niestety teoretycznie)  jestesmy rowni wobec prawa. Dlaczego przez to ze urodzilam sie homo nie mam miec takich  samych praw jak hetero? Dlaczego jesli hetero nie moze miec dzieci bo taki sie urodzil ma prawo adopacji a osoba homo, ktora przez to ze taka sie urodzila, nie moze miec dzieci (no chyba ze zdecyduje sie na podwojne zycie) i nie moze spelnic marzenia o dziecku poprzez adopcje i o zwiazku zawartym w swietle prawa? Nie widzicie tu niesprawiedliwosci? Wykluczenia? Przeciez te osoby same nie zdecydowaly ze sa gejami, tylko takie sie urodzily. A panstwo nie powinno dyskryminowac obywateli.


Ja nigdzie nie mówiłam, czy chcę czy nie chcę. Kolejna nadinterpretacja. Zadałam pytanie, na które nikt mi nie odpowiedział. Zadałam pytanie, bo nie wiem, a bym chciała wiedzieć. W związku z brakiem odpowiedzi wyciągam wniosek, że po prostu chodzi o pokazanie, jaka jestem/jaki jestem nowoczesna/y i toleracyjna/y, a pod płaszczykiem tych haseł jest po prostu pusto. Ty również rzucasz sloganami, chociażby „Jak mozna myslec ze jest im lepiej w domu dziecka niz w rodzinie moze niestandardowej, ale jednak rodzinie gdzie ludzie sie kochaja i obdarzaja szacunkiem?” Kto tak myśli?
 
Tu nie chodzi o prawa jednostki – mylisz pojęcia i istotę sprawy. Czy w konstytucji zapisano prawo do posiadania dzieci? Prawo do spełniania wszystkich marzeń?  Gdzieś jest taki zapis – „każdy obywatel ma prawo do spelniania wszystkich swoich marzeń”? Jak jakieś moje marzenie się nie spełni, tzn. że jestem dyskryminowana i wykluczona, bo ktoś inny ma to coś, a ja nie?  Zacytuj proszę, gdzie konstytycja daje prawo do posiadania dzieci i spełniania marzeń, skoro to taka niesprawiedliwość konstytucją potwierdzona.

W adopcji chodzi o dobro dziecka, a nie o zaspokojenie pragnień ludzi nie posiadających dzieci. Dlatego z  uporem maniaka powtórzę moje pytanie: co takiego ma do zaoferowania adoptowanemu dziecku związek homo, czego nie zapewni dziecku związek hetero, a co jednocześnie będzie kompensować brak powszechnej akceptacji społecznej* rodzin jednopłciowych i związaną z tym stygmatyzację dziecka? W ogóle nie wypowiadam się na temat sformalizowania związków homo, bo jest mi to kompletnie obojętne. Natomiast nie jest mi obojętne narażanie dzieciaka na radzenie sobie z piętnowaniem. 

Ktoś pisal o nietolerancji dla inności.  Zgoda, oswajajmy „inność”, ale nie kosztem dziecka! 



*Zanim ktoś zakwestionuje domagając się badań: nie opieram tej opinii na badaniach, ale na obserwacji. Jak na razie model małżeństw jednopłciowych nie jest traktowany na równi z modelem dwupłciowym. 
Adopcja to zobowiązanie  , a nie prawo i właśnie dlatego ,że środowiskom LGBT wydaje się ,że to ich prawo  nie powinny dzieci adoptować .
1. W ogóle nie ma czegoś takiego jak "prawo do dzieci". Posiadanie dzieci (własnych albo przysposobionych) to jest, owszem, zaszczytny obowiązek, a od czasu do czasu nawet i wielka radość - ale nikt nigdy nikomu nie obiecywał, że ma "prawo do dziecka". Dzieci się nie "ma" ze względu na potrzebę samorealizacji, potwierdzenia własnej wartości czy z innych względów - tylko dla nich samych. One powinny być celem, a nie środkiem. Stąd absurdalne jest domaganie się "prawa do adopcji" (podobnie jak "prawa do in vitro"😉. Nie masz dzieci..? Cierpisz z tego powodu..? No trudno. Cierpienie jest niezbywalnym elementem rzeczywistości. Istniało, istnieje i będzie istnieć, póki istnieć będą istoty zdolne do cierpienia.

2. Nie ma niczego gorszego, groźniejszego i bardziej niszczącego niż "różnorodność". Wiecie dlaczego nie ma już autentycznego folkloru, a co najwyżej stylizacje i pastisze..? Bo odkąd istnieje radio ludziska już wiedzą, że dwie wsie dalej śpiewa się albo wycina z papieru całkiem inaczej niż u nich - stracili wiarę w to, że ich własna twórczość ma sens. Czy w efekcie jesteśmy bogatsi kulturowo - czy zgoła przeciwnie: ubożsi..? A sfera kształtowania osobowości, wzorów zachowań, płci - jest o wiele delikatniejsza od upodobania do rzępolenia na "skrzypicach"..! I każdy rozsądny rodzic powinien dążyć do tego, aby NIE DAWAĆ NAWET CIENIA WYBORU. Ludzie nie lubią, nie potrafią i na ogół - nigdy w życiu nie dorastają do "dokonywania wyborów". "Dokonywanie wyborów" to zło samo w sobie. Dokładnie tak samo jak z koniem. Koń potrzebuje pewnej, stabilnej ręki - wtedy czuje się bezpiecznie, pewnie, ma komfort. Człowiek potrzebuje bezalternatywnych, narzucających się na każdym kroku, nie pozostawiających żadnego wyboru - wzorców i wymagań. Wtedy nie hamletyzuje, nie traci czasu, ani kompasu - jest mu dobrze. Że niektórzy są aż tak bardzo odchyleni od gatunkowej i kulturowej normy, że czują się z tego powodu nieszczęśliwi i cierpią..? No trudno..! Cierpienie jest niezbywalnym elementem rzeczywistości... Lepiej, żeby cierpiała nikła mniejszość - niż wszyscy jak leci.
Niesobia, czyli rozumiem ze ty tez jestes zoobowiazany do adopcji? Chyba nie rozrozniasz pojecia obowiazku od pojecia prawa.

Trusia, Moje poglad jest taki ze kazdy obywatel powinien byc rowny wobec prawa, jesli chodzi o prawa i obowiazki, panstwo nie powinno dyskryminowac ze wzgledu na to kim sie ten obywatel urodzil dopoki nie dopuszcza sie czynow karalnych.

Obecnie nasze panstwo sankcjonuje dyskryminacje, sankcjonuje brak akceptacji spolecznej dla ludzi o odmiennej orientacji seksualnej poniewaz nie przyznaje im tych samych praw w zakresie maleznskiego czy wlasnie adopcji. Zamiast dzialac na rzecz poprawy sytuacji prawnej tych osob, powiela stereotypy. Ja od panstwa oczekuje niesienia kaganka oswiaty pod strzechy a nie ulegania stereotypom i kosciolowi. Ci ludzie maja takie same obowiazki jak hetero, musza placic podatki, etc. Ale praw tych samych nie maja. Przykre. Inny sort obywatela.

Wg mnie rodzina hetero i homo moze zapewnic to samo dziecku. Argument o braku spolecznej akceptacji do mnie nie trafia bo w ten sposob zadne postulaty np legalizacja glosowania kobiet czy rozwodu nie staly by sie powszechnym prawem. Kiedys dzieci rozwiedzionych rodzicow wytykano palcem. I z tego powodu powinno bylo sie zabronic rozwodu?

Niestety ten strach przed prawem do adopcji dla osob homo jest koronnym argumentem przeciwnikow zwiazkow partnerskich. Dlatego nic sie nie zmienia w tym temacie w naszym kraju. Poziom nietolerancji jest naprawde przykry.
Owszem myślę o i namawiam żonę  .Mam dwóch rodzonych synów w tym jednego pełnoletniego , dom, w miarę stabilną sytuacje majątkową, z żoną  raczej po tylu latach się nie rozejdziemy , a teraz mam jeszcze trochę zdrowia  i czasu , które mógł bym poświecić wychowaniu niechcianego  dziecka.  Lecz nie traktuję tego jako prawa , nie uważam że należy mi się dziecko z adopcji . Myślę o adopcji dlatego ,że mógł bym coś jeszcze  komuś dać  , a nie dlatego ,że mam potrzebę posiadania dziecka I dawać mi je do adopcji bo chkcem i takie mam prawa w końcu płace podatki .
podziwiam, bo ja nie adoptowałabym dziecka, nawet za wielkie pieniądze ...

(pomijając sytuację adopcji w najbliższej rodzinie, czy wśród przyjaciół)

Niestety wszystkie adopcje jakie znam skończyły się źle.

Trusia, Moje poglad jest taki ze kazdy obywatel powinien byc rowny wobec prawa, jesli chodzi o prawa i obowiazki, panstwo nie powinno dyskryminowac ze wzgledu na to kim sie ten obywatel urodzil dopoki nie dopuszcza sie czynow karalnych.

Obecnie nasze panstwo sankcjonuje dyskryminacje, sankcjonuje brak akceptacji spolecznej dla ludzi o odmiennej orientacji seksualnej poniewaz nie przyznaje im tych samych praw w zakresie maleznskiego czy wlasnie adopcji.


ekwan, nadal nie rozumiesz. Nie ma czegoś takiego jak prawo do adopcji. Jest prawo do nauki, ochrony zdrowia i inne – poczytaj konstytucję. Nasze państwo nikomu takiego prawa nie przyznaje ani nie zabiera – takiego prawa po po prostu nie ma.  Nie każda para dwupłciowa zostaje zakwalifikowana jako kandydaci na rodziców adopcyjnych – czy to znaczy, że odrzucona para jest dyskryminowana? Są też np jakieś ograniczenia dotyczące wieku – czy to znaczy, że osoby w jakimś wieku są dyskryminowane? 
Argument o braku spolecznej akceptacji do mnie nie trafia bo w ten sposob zadne postulaty np legalizacja glosowania kobiet czy rozwodu nie staly by sie powszechnym prawem. Kiedys dzieci rozwiedzionych rodzicow wytykano palcem. I z tego powodu powinno bylo sie zabronic rozwodu?
Przykre, że nie trafia, ale w ten sposób pokazujesz, czyje racje i czyje dobro uważasz za ważniejsze. A przykre dlatego, że dzieci nie mogą się bronić przed tym, co dorośli im zgotują. Co z tego, że kiedyś wytykano dzieci rodziców rozwiedzionych? To usprawiedliwia, że inne dzieci też będa wytykane? Dzieci mają być narzędziem do wprowadzenia nowego prawa?  To są sprawy dorosłych, a ty ustawicznie pomijasz tę kwestię i stawiasz interes dorosłych ponad interesem dzieci. Skoro ktoś chce adoptować dziecko, należy przymknąć oczy na to, jaki wpływ pozycja społeczna nowej rodziny będzie miala na losy tego dziecka.

Ja od panstwa oczekuje niesienia kaganka oswiaty pod strzechy a nie ulegania stereotypom i kosciolowi.
Nie wiem, czy to jest uleganie kościołowi, bo konstytucja mówi, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny. Nie kościół ją stworzył. Uchwalona została za rządów Cimoszewicza, podpisał ją Kwaśniewski – czy sugerujesz, że ten rząd i ten prezydent byli na usługach kościoła? Aha, nie zapominajmy, że potem było referendum, w wyniku którego konstytucja została przyjęta.

Poziom nietolerancji jest naprawde przykry.
Możesz to nazywać jak chcesz. Natomiast to, co ty głosisz w tej kwestii jest więcej niż przykre. Jest po prostu okrutne i egoistyczne.  Myślałam, że dasz przykład „coś za coś”. Czyli coś za ostracyzm społeczny. Ale nie „Wg mnie rodzina hetero i homo moze zapewnic to samo dziecku”.  Może zapewnić to samo w pakiecie z czymś, co do ciebie nie trafia, bo skoro inni już byli wytykani, to wytykajmy kolejne pokolenia, dopóki ten model rodziny nie zyska szerokiego poparcia społecznego. Bardzo budujące podejście. 
niesobia, szacun 🙂

"Prawo do adopcji" to jakieś nieporozumienie. Dziecko (czy człowiek w ogóle) to nie rzecz, którą się używa do realizowania czyichś roszczeń czy praw. Może zrobimy np prawo do żony/męża i będziemy nadawać pragnącemu drugiej połowy prawo do używania konkretnej osoby dorosłej jako współmałżonka? Adopcja jest dla dzieci, nie dla dorosłych.
Hmm, moje wrazenie jest takie ze mieszaja sie tu rownosc z "rownoscia". Skoro osoby homo tak samo placa podatki itd jak osoby heteri, to powinny miec mozliwosc dowiedzenia sie co z partnerem w szpitalu, czy rozliczania sie wspolnie z podatku. Nie musi sie to nazywac malzenstwem, bo ten termin jednak mocno kojarzy sie z kosciolem (sama na dzikim wschodzie spotykam sie ze zdziwieniem ze mam tylko slub cywilny). Nie wazna jest nazwa a stan faktyczny. Co do adopcji dzieci - żadnego wciskania w kolejke. Jesli para homo spelnia warunki, ok. Nie spelnia? No sorry. Ale to i tak za jakis czas, bo narazie raczej polskie społeczeństwo na adopcje przez pary homo gotowe nie jest.

Ja mam ogolnie problem z tym jak panstwo pod wodza pisu podejmuje decyzje, bo szerza nierownosci i ich decyzje sie kupy nie trzymaja. In vitro, wspomniane wczesniej jest dobrym przykaldem, bo zostalo to juz przeliczone (nie w Polsce) i biorac pod uwage odprowadzane przez tak poczete dziecko podatki koszty refundacji in vitro zwracaja sie panstwu z nawiazka
Trusia , ja rozumiem co do mnie mowisz, ale sie z tym nie zgadzam. I nie uwazam ze umieszczanie dzieci w takich rodzinach to jest ich krzywdzenie. W porownaniu do domu dziecka, to to jest na pewno in plus.

Przez ta przykra nietolerancje wlasnie takie dzieci byloby wytykane. Tylko ze to powinien byc problem tych co wytykaja, tych nietolerancyjnych doroslych, ktore takie a nie inne poglady wpajaja swoim dzieciom.

Moze prawo do adopcji to zle sformulowanie, ale tu czepiacie sie slowek. Chodzi o to ze zwiazki homo nie sa uznawane w swietle prawa wiec takie pary nie moga starac sie o adopcje. Wynik jest jeden - ci ludzie, te zwiazki sa dyskryminowane.
Taka jest moja opinia.

Wplyw kosciola na zycie publiczne jest chyba oczywisty. Nie wiem czy jest inny kraj gdzie duchowny moze udzielic slubu urzedowego? Chyba tylko w polsce tak jest. Czy to jest normalne ze ksiadz zastepuje de facto urzednika panstwowego? Traci jednak panstwem religijnym.. juz nie bede wspominac o dwoch godzinach religii w szkole..i ze to placi panstwo.


Prawo do... Może mniej problematycznie byłoby mówić nie o "prawie do adopcji", "prawie do posiadania dziecka" (czy tym "prawie do posiadania męża / żony"😉, ale o prawie do dążenia do posiadania dziecka, do małżeństwa, prawie do starania się o adopcję. Pierwsze kojarzy się z jakimś odgórnym rozdzielnikiem, czymś jak prawo do urlopu (każdy zatrudniony na etacie dostaje). Drugie – z równym prawem do startu w dążeniach.

Nie każdy znadzie sobie partnera, ale każemu wolno szukać (i znaleźć, moim zdaniem – tzn. jeśli jest dorosły i nie jest ubezwłasnowolniony).
Teodora, to jest teoria. W praktyce czy wyobrażasz sobie ze pozwalamy w PL gejom adoptować i oni godzą się, bez pyskowania po wszystkich mediach, trybunałach i sądach o homofobii, brać wyłącznie dzieci starsze i upośledzone, tak jak aktualnie godzą się na to osoby samotne („dyskryminacja singli”) i starsze małżeństwa („ejdżyzm”). Oczywiście, że nie. Tu byłby w pierwszej kolejności naruszany interes dziecka, który na dzień dzisiejszy w procesie adopcji jest najważniejszy. Nie ma innej opcji. W praktyce dzieci stają się tu rzeczą do realizacji „praw” i roszczeń grupy dorosłych, dokładnie tak jak napisałam. A ta grupa dorosłych uprzywilejowana względem innych dorosłych. To tyle jeśli chodzi o równość.
Karolina myślę że większość Polaków nie miała by nic przeciwko homoseksualnym związkom partnerskim  dającym prawo do dziedziczenia , informacji o stanie zdrowia partnera , czy nawet adopcji dziecka partnera gdy to jest sierotą lub półsierotą , sprzeciw jest przeciwko zrównaniu i nazywaniu takich związków małżeństwem .

zamiana ról społecznych, która miała uszczęśliwiać ale jednak nie zawsze uszczęśliwia; przysłowiowych hipsterów w rurkach i karykaturalną modę męską.. można wymieniać) to nasuwają się wątpliwości. Jak to będzie wyglądać kiedyś.
Nie ma wątpliwości. Jest za to pewnik: będzie to wyglądać tragicznie. Owszem, czasy, kiedy facet musiał się wykazywać na co dzień siłą i żywić cała rodzinę to przeszłość. Niemniej jednak cały czas są w życiu "męskie" dziedziny.
Miałem kiedyś przez przypadek nieprzyjemność obejrzeć kilka minut bardzo prymitywnego show "Dżentelmeni i wieśniacy" (czy jakoś tak) z niejakim Michałem Przybyłowiczem, który jak rozumiem w tym programie robił za dżentelmena... Nie dyskutuję, czy to, jak ten człowiek się ubiera, maluje itd. to jest normalne, czy nie; biorę teraz pod uwagę obejrzane scenki, gdzie gość bierze się do pracy fizycznej w dziwnym, totalnie niedopasowanym do charakteru tej pracy "modnym" stroju, czy jego roztkliwianie się nad losem rybki, którą "ratuje" przed zjedzeniem. Pytanie: kto z was dałby mu karabin i puścił do walki z islamskimi terrorystami ? Albo dał kask strażaka i wypuścił do pożaru ? Albo puścił gościa do huty, do pracy przy surówce ? Albo... pozwolił adoptować dziecko ?

[quote author=emptyline]Przede wszystkim jednak, to nie orientacja świadczy o tym jak wartościowym człowiekiem jesteś. [/quote]
Owszem. Natomiast treść i forma wypowiedzi - jak najbardziej. Dlatego już wiem, jakim człowiekiem jesteś.

[quote author=Dodofon]Piszesz, że "przemoc alkohol narkotyki to w związkach gejowskich norma"... znasz z autopsji? Ile znasz związków gejowskich? [/quote]
Ja nie wiem, czy używki i przemoc w związkach gejowskich to norma. Raczej zgadzam się, że jest tego tyle samo, jak w innych środowiskach.
Wiem natomiast coś innego: do mniej więcej połowy lat 90-tych wyraźna większość zakażonych to byli mężczyźni.
"Fakt, ze geje często zmieniają partnerów" miał na to wpływ.
Dzieci potrzebują dorastać w bezpiecznym, stabilnym środowisku kochających rodziców.
Ergo: pary gejowskie nie powinny być traktowane tak samo w procesie adopcyjnym, jak pary heteroseksualne.

[quote author=ekwan]Ci ludzie maja takie same obowiazki jak hetero, musza placic podatki, etc. Ale praw tych samych nie maja. Przykre. Inny sort obywatela.[/quote]
Zgadzam się, że powinni mieć prawo do tworzenia formalnych związków. Nie zgadzam się natomiast na prawo do adopcji i nie, nie uważam, żeby to była kwestia mojej nietolerancji, braku otwartości, niewyedukowania, czy ogólnej ciemnoty i prymitywizmu.
Powtórzę: tolerancja to nie równość. Tolerancja to akceptowanie odmienności, a nie jej hołubienie.

[quote author=Dodofon]podziwiam, bo ja nie adoptowałabym dziecka, nawet za wielkie pieniądze ... Niestety wszystkie adopcje jakie znam skończyły się źle.[/quote]
Kontekst pieniędzy w temacie adopcji to raczej sobie pomińmy.
Kwestię podziwu również, bo dziecko się adoptuje nie dla splendoru i podziwu.
Natomiast zapewniam Cię (z własnego doświadczenia), że głęboko się mylisz postrzegając adopcję jako rzecz podwyższonego ryzyka. Tak to nieraz widzą ludzie "z zewnątrz"; żeby to ocenić bardziej obiektywnie musiałabyś poznać cały proces adopcji i wziąć w nim udział (zwłaszcza w warsztatach), mieć kontakt z większą liczbą rodziców adopcyjnych, czy np. zdawać sobie sprawę z tego, czym pod względem rozwoju i dojrzałości psychiki różni się dziecko z domu dziecka od dziecka z rodziny zastępczej, dziecko z rodziny patologicznej od dziecka po prostu pozostawionego przez rodziców itp. Ale to temat na inny wątek.

P.S. Niesobia, jak już się kiedyś spotkamy i damy sobie po razie to stawiam Ci potem piwo - za normalność i zdrowy rozsądek 😀


Wplyw kosciola na zycie publiczne jest chyba oczywisty. Nie wiem czy jest inny kraj gdzie duchowny moze udzielic slubu urzedowego? Chyba tylko w polsce tak jest. Czy to jest normalne ze ksiadz zastepuje de facto urzednika panstwowego? Traci jednak panstwem religijnym.. juz nie bede wspominac o dwoch godzinach religii w szkole..i ze to placi panstwo.


Co do religii sie zgodze, ze panstwo nie powinno za nia placic i nie powinna ona byc w srodku lekcji. Ale serio? Przeciez slub koscielny jest uznawany przez panstwo na mocy konkordatu, jeszcze na poczatku lat 90tych trzeba bylo brac osobno cywilny i koscielny, teraz ten drugi jest uznawany przez panstwo. I nie jestesmy jedynym krajem ktory tak ma, w Anglii pare ceremonii religijnych jest uznawanych (poza anglikanskimi), np zydowskie i katolickie.

Bobek gdzie geje sa.uprzywilejowani? Chyba s show bizie, co akurat takim zwyklym gejom przysparza tyle samo pozytku co mi popularnosc serialowych gwiazdek.
Trusia , ja rozumiem co do mnie mowisz, ale sie z tym nie zgadzam. I nie uwazam ze umieszczanie dzieci w takich rodzinach to jest ich krzywdzenie. W porownaniu do domu dziecka, to to jest na pewno in plus.

To ja z kolei nie rozumiem, dlaczego ustawicznie i uparcie porównujesz do domu dziecka, a nie do rodzin hetero. Powtórzę jeszcze raz, chociaż nie przyjmujesz do wiadomości przekazów, które nie pasują do twoich teorii: więcej jest par oczekujących niż dzieci, które mogą zostać adoptowane. Owszem, jest grupa, której trudniej znaleźć rodziców: dzieci starsze, rodzeństwa i dzieci niepełnosprawne. Ale skoro w grupie liczniejszej – czyli rodzin hetero – nie ma chętnych, trudno się spodziewać, że grupa mniej liczna by ten problem rozwiązała i faktycznie byłby sens porównywać życie w rodzinie jednopłciowej z życiem w domu dziecka. Ale osoby homo to normalni ludzie, a nie aniołowie z ukrytmi skrzydłami, więc patrzmy na to realnie.

Naturalnie można dyskutować, która grupa (chętni do adopcji hetero vs homo) jest faktycznie licznejsza. Bo rodziny hetero mogą mieć własne dzieci, a związki homo nie zawsze. Ale biorąc pod uwagę, że związki kobieta-kobieta nie wykluczają dzieci biologicznych, a związki mężczyzna-mężczyzna raczej wykluczają chęć adopcji dzieci niepełnosprawnych, pewnie jednak grupa hetero jet liczniejsza.  

Przez ta przykra nietolerancje wlasnie takie dzieci byloby wytykane. Tylko ze to powinien byc problem tych co wytykaja, tych nietolerancyjnych doroslych, ktore takie a nie inne poglady wpajaja swoim dzieciom.
Może i powinien, ale co z tego, skoro jest też problemem dzieci. I dopóki jest takim problemem, nie nalezy świadomie dzieci na to narażać.

Pozwolę sobie tu zacytować bobek, bo to jest kwintesencja sprawy, a ja za bardzo rozwlekam:

Tu byłby w pierwszej kolejności naruszany interes dziecka, który na dzień dzisiejszy w procesie adopcji jest najważniejszy. Nie ma innej opcji. W praktyce dzieci stają się tu rzeczą do realizacji „praw” i roszczeń grupy dorosłych.


Nie wiem czy jest inny kraj gdzie duchowny moze udzielic slubu urzedowego?
Tak, jest wiele takich krajów.


Natomiast zapewniam Cię (z własnego doświadczenia), że głęboko się mylisz postrzegając adopcję jako rzecz podwyższonego ryzyka.

Masz całkowitą rację, ale podejście dodofon nazwałabym typowo polskim. Lata temu też tak myślałam, ale praca z nacją, dla których są dwa równorzędne sposoby zostania rodzicem – biologicznym lub adopcyjnym, otworzyły mi oczy. Oni nie widzą różnicy pomiędzy staniem się rodzicem poprzez narodziny czy adopcję, celebrują tak samo naturalne narodziny dziecka jak narodziny adopcyjne, ba, niektórzy gratulując mówią, że rodzicem biologicznym może być każdy, a adopcyjnym – nie każdy. A polscy koledzy i koleżanki po kątach się dziwują, że oni się nie boją. 

Ale faktycznie to temat na inny wątek.
Rollnick nie wiem czym się tak zasłużyłem , ale piwa zawsze mogę się napić  🥂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 października 2018 09:57
Żeby pary homoseksualne były traktowane gorzej w procesie adopcji dzieci, musiałoby zostać UDOWODNIONE, ze wychowanie dzieci przez nich ma bardziej negatywny wpływ na dzieci, niz przez pary heteroseksualne.
Nikt tego jeszcze nie udowodnił.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się