Poprawny dosiad

Ja zauważyłam że lecę na lewo też przez to, że w lewej nodze miałam skręcony staw skokowy kilka razy i zakres ruchu "pięty w dół" mam w tej nodze mniejszy niż w prawej stopie.
Facella   Dawna re-volto wróć!
06 sierpnia 2012 11:52
ja jestem cała krzywa i jak stoję prze lustrem, to wydaje mi się, że jedno kolano mam nieco niżej - krótsza noga? przez to w siodle siedzę krzywo na boki, chociaż ostatnio mi to przechodzi samo  🤔wirek:
Mi tez wydaje się ,że albo mam krótszą nogę ,
albo załamuję się w miednicy, bo czuję,że na początku obciążam jedną kośc kulszową bardziej.
Wtedy pomaga mi stanie w strzemionach i ponowne usadowienie, podnoszenie barków, nadmierne przekrzywianie i prostowanie do właściwej pozycji, podciąganie nóg, takie ćwiczenia rozluźniające ,ale też takie na równowagę.
Szczerze zaczynam myslec o lekarzu, bo często boli mnie kręgosłup lub kolano przy nadmiernym wysiłku
Nie jestem specjalistą, ale myślę, że gdybyście miały krótsze nogi, to byłoby to na tyle odczuwalne, że trzeba byłoby np. buty z wkładkami nosić. Tak mi się wydaje. Możecie mieć ewentualnie jakieś skrzywienia, które powodują takie odczucia.
mam koleżankę z delikatnie krótszą jedną nogą, jest dokładnie tak jak pisze Sankaritarina.
lira: Dziękuję Ci bardzo za ten opis, podziałało!
Cieszę się bardzo . Powodzenia !!
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
09 sierpnia 2012 22:22
ja dowiedziałam się, że mam jedną krótszą nogę na rehabilitacji po kontuzji kręgosłupa

a krótkość tej nogi potwierdza delikatne skrzywienie kręgosłupa w najniższej partii i zapewne częściowo obecne problemy ze stawem biodrowym dłuższej nogi... różnica jest niewielka i gołym okiem niewidoczna, ale zauważyłam że jak chodzę to każda noga sobie ;p

no i jak siedzę na koniu, nie ważne jak równe są strzemiona, zawsze mam wrażenie że są krzywo, krzywo też pewnie siedzę

nikt mi nigdy wkładek nie zaproponował... w ogóle jestem krzywa, lewa strona jest większa od prawej, dłuższa lewa noga, dłuższa i szersza lewa stopa (buty, tego samego rozmiaru prawy musi latać, żeby lewy był akurat) etc nie wgryzając się w szczegóły
🚫
Mój chłopak właśnie boryka się z urazem ścięgna i podczas badań okazało się właśnie, że jedną nogę ma minimalnie krótszą, co skutkuje tym, że inaczej ją obciąża (co mogło przyczynić się w pewien sposób do kontuzji). Aktualnie nosi wkładki ustawiające ścięgno w prawidłowej pozycji (coś jak kucie ortopedyczne 😉), jednak lekarz nie zalecił wkładek, które niwelowałyby różnicę w długości nóg.
Nie jestem specjalistą, ale myślę, że gdybyście miały krótsze nogi, to byłoby to na tyle odczuwalne, że trzeba byłoby np. buty z wkładkami nosić. Tak mi się wydaje. Możecie mieć ewentualnie jakieś skrzywienia, które powodują takie odczucia.


no właśnie podobno bardzo bardzo dużo ludzi ma jedną nogę krótszą, tylko są to na tyle minimalne różnice, że wynikające z tego problemy/dyskomfort/bóle w innych częściach ciała (najczęściej w kręgosłupie) przypisuje się innym przyczynom, a sami krzywulce zwykle dowiadują się o tym przy okazji i zwykle jak już są dorośli i jest już po ptakach. - tak powiedział mi ortopeda, bo oczywiście też jestem "szczęśliwą" posiadaczką jednej nóżki "bardziej".  🤔


Facella   Dawna re-volto wróć!
10 sierpnia 2012 11:08
dobra, zmienię temat totalnie, ale mam nurtujące mnie pytanie: też czasem macie tak, że w jednym siodle siedzicie perfekcyjnie, bierzecie jakieś inne i za diabła nie możecie w nim usiąść? ostatnio jeździłam w dwóch siodłach wszechstronnych na tym samym koniu, w jednym mi się siedziało świetnie, w drugim - beznadzieja, latałam jak worek kartofli, spinałam się, nie mogłam usiąść, każda noga żyła swoim życiem... jednym słowem porażka 🤔 czym to jest spowodowane?
normalka🙂
po pierwsze - cialo sie przystosowuje w pewien sposob do ulozenia🙂
po drugie - rozne siodla sa roznie zbudowane, wiec nie da sie na nich usiasc tak samo.
po trzecie - rozne siodla roznie leza na grzbiecie, a to tez wplywa znaczaco na nasz dosiad.

Facella - przyzwyczajenie i możliwości? W każdym siodle usadzę się poprawnie i ujadę, jednak kwestia komfortu roboty to kolejna sprawa, więc śmiem twierdzić, że zapewne byłaś bardzo przyzwyczajona do poprzedniego siodła i ciało nauczyło się w nim siedzieć, a coś jeszcze nie daje ci takich możliwości by od razu hop siup usadzić się w kolejnym? Powodów może być wiele.. Po za tym z tego co dobrze kojarzę to jeździsz w rekreacji i jesteś wysoką szczupłą osobą, więc może siodło też nie pasuje do Ciebie rozmiarem. Za dużo, za mało miejsca, coś cię trzyma, blokuje albo daje za dużo luzu? To trochę wróżenie z fusów  😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
10 sierpnia 2012 11:38
pytałam tak ogólnie, na co dzień jeżdżę w przydużej ujeżdżeniówce z dużymi klockami, które mnie "trzymają", łatwiej mi w niej usadzić i zrotować udo. wszechstronne wzięłam tak dla sprawdzenia, w żadnym nie jeździłam dłużej i nie miałam szansy się do niego przyzwyczaić (-; nie jeżdżę na tyle dobrze żeby w każdym siodle i na każdym koniu siedzieć mniej więcej tak samo i poprawnie...
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
12 sierpnia 2012 11:30
Facella, witaj w klubie, ja się przyzwyczaiłam do ujeżdżeniówki i jak wsiadłam w rajdówkę to pierwsza jazda była porażką, latałam po siodle w te i wewte, nogi mi uciekały, masakra 😵 Po 2-3 jazdach było już ok, przyzwyczaiłam się do tego, że nie siedzę w ujeżdżeniówce i mogłam siadać w inne siodła (wszechstronne) i nie było już takiego armagedonu jak "pierwszy" raz w rajdówce (chociaż cały czas namiętnie ustawiałam puśliska bardziej ujeżdżeniowo i musiałam skracać 😁 )
Facella   Dawna re-volto wróć!
13 sierpnia 2012 12:57
właśnie po przesiadce z ujeżdżeniówki w pierwszym wszechstronnym siedziało mi się dobrze i stabilnie, w drugim była tragedia  😵 wróciłam z piskiem na ujeżdżeniówkę i nie oddam! chociaż to nie moja  🙄
A ja a propos podciągania kolan w górę.
Przyjechała moja koleżanka(jeżdżąca) no i pierwsze co mi powiedziała to to, że mam nierówne ręcę, tzn. lewą rekę mam przyciągniętą do siebie. Jak wyrównałam to zrobiło mi się ...dziwnie. Bo okazało się, ze cały czas jeżdziłam prawą stroną wysunietą do przodu. Jak wyrównałam ręce, wyrównały się biodra i prawe kolano opadło na dół.
Tak więc radziłabym się dobrze przyjrzeć, czy nie jeździcie z jednym biodrem wysuniętym bardziej do przodu 😉
A jakieś ćwiczenia na niestabilną rękę i za długie, wysuwające się wodze?
deborah   koń by się uśmiał...
19 sierpnia 2012 09:47
na za długie wodze polecam wodze ze stoperami i zaznaczenie stoperów kolorową taśmą izolacyjną. łatwiej wtedy o samokontrolę.
A ja polecam kogoś, kto wytłumaczy i pokaże co to jest prawdziwy kontakt. Wtedy wysuwać się nie będzie na pewno. A na niestabilną rękę lonże dosiadowe. Ustabilizuje się ciało, to dopiero można myśleć o ręce, bo inaczej to.. Cienko to widzę  😉
Moja instruktorka dała mi kiedyś cienki uwiąz, który trzeba było trzymać razem z wodzami. Uwiąz na szyi, trzymany tak samo, jak wodze. Niby ręce miały być na tym samym poziomie i miało jakoś pomóc, ale tylko usztywniło mnie całą bardziej, więc nie polecam.
Mi także ciężko się jeździ z "pomocą" na szyi konia. Aczkolwiek bardziej wynika to z tego, że utrudnia mi to poprawne oddziaływanie wodzą.
Jednak między poprawnym dosiadem, a dobrym dosiadem istnieje różnica. Po mimo tego myślę, że warto się tutaj zastanowić, czy każdy może osiągnąć taki stan. Niektóre warunki fizycznie po prostu uniemożliwiają osiągnięcie "podręcznikowego" dosiadu. Poza tym według mnie poprawny dosiad to taki, który w dobry sposób oddziałuje na konia. Czasem więcej szkody niż pożytku może wyniknąć z nieustannego kontrolowania własnego ciała.
Kometa masz sporo racji w tym co piszesz!

Inne warunki fizyczne, kontuzje i różny poziom wyszkolenia konia, często zmuszają nas do przyjęcia niewłaściwej postawy, ale też nie nalezy się zbytnio usprawiedliwiać i wciąz nad sobą pracować 🙂
Mam pewną zagwozdkę... mam nadzieję, że to odpowiedni wątek, bo w końcu chodzi o dosiad w zakręcie 🙂

otóż uczę warszawską ( i podwarszawską) rekreację jazdy konnej. Wydaje mi się, że prawidłowo, klasycznie i przede wszystkim świadomie.

I mam pewien problem, chodzi o skręcanie. Otóż wiele osób, które przychodzą od innych instruktorów (również instruktora sportu ze stajni gdzie prowadzę jazdy:/ ) jest nauczona skręcania od zewnętrznej łydki (nic nie robiąc wewnętrzną). Czyli zew wodza idzie do przodu, wew skracamy lub pulsujemy, zew łydka działa na bok konia (u jednych jest cofnięta u innych nie), a wew łydka jest przyłożona bez zmian, nie robi nic. Skąd bierze się takie tłumaczenie? Bo na logikę nie mogę zrozumieć...

Na szczęście potrafię przekonać, że "mój sposób z wewnętrzną łydką" jest prawidłowy i logiczny 🙂 Ale skąd się bierze ten opisany wyżej? Bo żeby to się raz/ dwa trafiło to rozumiem, ale słyszę to dość często.
deborah   koń by się uśmiał...
19 sierpnia 2012 21:03
szlachta, a zewnętrzna łydka nie pilnuje w zakręcie zgięcia?
Tak, zewnętrzna jest jak najbardziej potrzebna, ale nie pojmuję czemu uczą bez tej bardzo ważnej wewnętrznej. Przecież koń się dookoła niej wygina 🙂 a zewnętrzna pilnuje zadu i tego by koń nie wypadał na zewnątrz
Ja bym na Twoim wzięła obowiązujący podręcznik - Akademię Jeździecką i omówiła prawidłowe pomoce.
A poza tym, to chyba nie na temat. Tu ma być o dosiadzie, nie o pomocach 🙂
Nie wiem, pewnie było tutaj to pytanie, ale nie jestem w stanie znaleźć odpowiedzi.
Jak ma wyglądać prawidłowa dosiadówka??? Na czym to powinno polegać??
Julie, Tak też robię, tylko, że z Wszechstronnym Szkoleniem Koni J. Savoie 🙂 (Akademię komuś kiedyś pożyczyłam i już do mnie nie wróciła...a z autografem jedynego w Polsce trenera klasy mistrzowskiej była...)

Tak niby nie na temat, ale jednak troszkę na temat. Bo w zakręcie pozycja ciała nam się troszkę zmienia i ułożenie bioder/ łydek to też dosiad 🙂 
Wiem jak przekonać i wytłumaczyć swoim kursantom prawidłowe pomce, ale skąd się biorą te bzdurne?
Według mnie na początku powinna rozluźnić. Ze swojego doświadczenia wiem, że po trybie typowo siedzącym trudno jest ot tak puścić nogę, usiąść głęboko, zrotować udo. Mięśnie trzeba przygotować do pracy. Więc koń się rozstępowuje, a my robimy ćwiczenia, które pozwalają wszystko pooorooozciągać, pamiętając o odpowiednim oddychaniu. Głupie sięganie uszu, ogona czy łopatek, czyli to, co robi większość dzieciaków na początku według mnie sprawdza się doskonale. Skoro mamy się już rozluźnić, to pomoże też rozmowa z lonżującym w międzyczasie. Co by odwrócić uwagę. Oczywiście nie u każdego się sprawdza. Jak już wszystkie stawy wskoczą na swoje miejsce, a mięśnie będą gotowe do pracy, to siadamy tak, jak nam nakazali. A przynajmniej próbujemy. I tu zależy już od człowieka: jedni są bardziej świadomi swojego ciała i swoich błędów, i im można pozwolić po prostu zacząć eksperymentować ze swoim ciałem z drobnymi wskazówkami, a innych trzeba pilnować. I tutaj lonżujący musi się wykazać uwagą, cierpliwością i przede wszystkim znajomością motoryki ciała. Jak trafimy na taką osobę, która będzie wiedziała, że lekko przesunięte biodro jest powodem tego, że coś jest nie tak np. w wygięciu, to dziękujmy Bogu.
Z lonżami dosiadowymi u osób już zaawansowanych styczności nie miałam, więc tutaj się nie wypowiem, ale jeśli chcemy poprawić dosiad w kłusie ćwiczebnym, czy poprawić nasz pełny siad, to trzeba niestety wyklepać. Zwykle nogi puszczają po pierwszych zagalopowaniach i wtedy dopiero można usadzać. Fajnie też ćwiczy się przejścia na takiej lonży. Wtedy dopiero wychodzi, ile procent jest na ręce, a ile w dosiadzie 😉
Ja zwykle robię tak: przy rozstępowaniu sięganie uszu/ogona/łopatek, krążenia ramion, przeróżne wymachy i co tylko mi do głowy przyjdzie. Później jakaś próba rotacji uda, łapiemy strzemiona i siadamy poprawnie. Zakłusowanie, jakieś małe poprawki i siadamy w ćwiczebny, w którym się męczymy już do końca. Jak złapiemy rytm to jakieś dodania, skrócenia, przejścia w dół i w górę, cały czas zwracanie uwagi na dosiad. Zagalopowania, jak lonżowany pewny siebie, to wymachy, krążenia ramion, przekładanie czegoś (bacik, czapka, cokolwiek) z ręki do ręki. Wymaga skupienia się i już jakiegoś działa niezależenie od tego, co biodra/ciało robi. Pod koniec zawsze podsumowanie, wnioski, pochwalenie, klepanie i tyle. W trakcie zwykle nadrabianie niewiedzy teoretycznej, typu 'a teraz powiedz mi, jak się robi poprawne zagalopowanie'. Nieraz tylko przypomnienie rozwiązuje problemy.
Chociaż każdy przypadek jest inny i każdego trzeba potraktować inaczej. Jeden ma problemy z ręką, inny nie może USIĄŚĆ, jeszcze ktoś nie kontroluje tego, co się dzieje od pasa w dół. Wszystko wyjdzie w praniu, a umiejętność polega na tym, żeby się dostosować. I chętnie poznam inne metody, bo przyznam, że nieraz brakuje mi pomysłów na tych topornych  😡
No właśnie zależy mi na ćwiczeniach, bo samo klepanie tyłkiem - wiadomo, trzeba swoje odrobić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się