stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Dlatego wlasnie wole nie wchodzic w szczegoly, to zbyt osobiste i nie na temat.
Ale moge powiedziec tak; maz jest totalnym laikiem co do koni, choc w swoim mniemaniu wie o nich duzo. Nie uwaza, ze kon potrzebuej treningu, podobnie jak jezdziec. Przeciez bylam ponad rok u trenera, i ja i kon, wiec powinno niejako zostac w nas na zawsze. Bo kon jak przeciez jest jak samochod, wsiadasz i jedziesz, a skoro utrzymuje sie w siodle, nawet w czasie jej wystepow, to znaczy ze jestem dobrym jezdzcem i nie potrzebuje trenera (fakt, co jak co, ale utrzymyawanie sie w siodle za wszelka cene opanowalam do stopnia, ze moge zaczac brac udzial w rodeo).
I dla mnie to jest dziwne, bo byl do niedawan zapalonym kajakarzem gorskim, wiec wiedzial, jak wazny jest regularny trening, samemu i z trenerem.

Ale jakby mu bylo zal kasy na trenera dla mnie.

Jak mozna sklonic konia do stepa na lonzy, kiedy on chce biec? Z checia sie dowiem i sprobuje zastosowac w praktyce. Co do odwrazliwiania woszem, odwrazliwialam metoda Andersona, do tego stopnia, ze kiedy trzymalam ja na uwiazie, krotko i trezpalam batem kolo niej, smyralam ja, robilam kola nad jej glowa, z bokow itp, zaczela stac spokojnie. Kiedy mam bat w czasie lonzowania-kazde podniesienie oznacza dla niej zdwojenie tempa.

Loznowania bylam uczona, zeby juz wyszczegolnic, zamykajac ja w trojlkacie; lonze trzymam w rece od strony glowy, jestem do niej przodem, a batem niejako zamykam trojkat za jej zadem. Trzymam go poziomo.

W siodle mam wodze i nogi, ktorymi moge niejako regulowac tempo.. Jak regulowac tempo na lonzy, jesli kon zapiety na lonze po prostu popindala w kolko na najwyzszych obrotach i lonza dla niej= wybiganie sie bez zwracania uwagi na czlowieka? Bo zmienic kierunek moge, obrot robi. Zatrzymac moge, szaerpnieciem, podniesieniem bata kompletnie i komenda glosowa. Ale zmienic tempa nie umiem.Probuje i glosem, i szarpnieciem, i pozycja bata lub nawet bez bata, zeby sie go nei bala. Nie robi stepa i juz.
planta moj czterolatek też z początku jak przyspieszy to był koniec, nie było mowy zeby przeszedł do stępa. Dopiero nie glosem , lonża czy batem. Lecz moja postawą sklaniałam go do zwolnienia i zatrzymania. Najpier opuszczałam rece, ramiona i głowe. Jak to nie działalo odwracałam sie do niego bokiem lub czasem nawet tyłem. Mi sie wydaje, że koń postrzega wtedy czlowieka jako "niegroznego" i zwalnia. Swoim ciałem po niekąd można pokazać swoje nastawienie. Mój koń odpuscił, nauczył sie. Teraz glosem, energia swoja mozesz go przyspieszac lub zawlniać.  :kwiatek: Może coś z tego Ci sie przyda. Pierwsze lonze byly walka o zycie haha a im bardziej ja sie wkurzalam i irytowalam tym bardziej nie moglam nad nim zapanowac. Teraz to juz inna historia.
Planta, no właśnie, nie wiesz, nie umiesz. Dobrze, że przyznajesz, ale nikt cię tego nie nauczy przez internet. Koń też nie wie, nie umie i w dodatku ma jakieś traumy i poprzednie doświadczenia. Więc trzeba go nauczyć. Tylko nieumiejący człowiek + nieumiejący koń = problem. Ciebie nikt nie nauczy przez internet. Oczywiście są podstawy, zasady lonżowania, jak ze wszystkim. Ale ty masz problem do rozwiązania, a każdy problem jest inny i każdy koń jest inny, więc i droga rozwiązania go będzie inna. Do tego trzeba mieć wyczucie, umieć odczytać konia i umieć wysyłać odpowiednie sygnały za pomocą mowy ciała. To są lata praktyki na dziesiątkach, setkach koni. Naprawdę spróbuj znaleźć kogoś do pomocy.
Jak mozna sklonic konia do stepa na lonzy, kiedy on chce biec? Z checia sie dowiem i sprobuje zastosowac w praktyce. Co do odwrazliwiania woszem, odwrazliwialam metoda Andersona, do tego stopnia, ze kiedy trzymalam ja na uwiazie, krotko i trezpalam batem kolo niej, smyralam ja, robilam kola nad jej glowa, z bokow itp, zaczela stac spokojnie. Kiedy mam bat w czasie lonzowania-kazde podniesienie oznacza dla niej zdwojenie tempa.
Starsi wyjadacze kierowali konia na płot czy ścianę, kiedy był nie do zatrzymania na lonży bądź nie respektował pomocy hamujących.

W każdym bądź razie - ja bym sobie odpuściła. Pewnych granic się nie przekracza, po prostu.
Takk, gorzej jak kon wpadnie na pomysl , ze to rowniez super pomysl na zatrzymanie podaczas jazdy 😂 Aby ja zakonczyc.
Anil-tez to robie, opuszcam glowe, odstawiam noge w bok, opuszczam glowe, odwracam sie bokiem. Konczy sie tym, ze ja stoje nieruchomo na srodku, a kon galopuje lub klusuje w kolo mnie, wzdluz ogrodzenia lonzownika.

Gllosiu-nie uwazam, ze wiem wszytsko i slucham rad.

Maludo-to juz sie zdarza-kiedy ja probuje zatrzymac, mimo mojego pociagania za wodze sama dochodzi do pastucha i staje przez dnim. Wydaje mi sie, jakby chcial przewidziec jaki bedzie moj nastepny krok i to robi z wlasnej woli. To samo, kiedy jechalismy wzdluz drogi, w szerokim plaskim rowie melioracyjnym. Kiedy poniosla, pierwsze dwa razy skierowalam ja na ogrodzenia pasitwisk, ktore mijalismy. Natsepne razy ona sama po poniesieniu i przy ciagnieciu za wdoze robila-skrecala tak, zeby zatrzymac sie piersia tuz przy ogrodzeniu.

Podobnie zdarzylo sie jakis czas temu. Wieczorami pakuje moja corke , zwykle na Shy, w sioldo, porowadze konai na kantarze i idziemy do najblizeszj stacji benzynowej zeby corka mogla sobie kupic cos slodkiego. No i wzielma tak kiedys Babe. Babe pod dzieckiem jest bardzo uwazna, jakby wiedziala, ze dziecko nie ma balansu w siodle (corka ma 9 lat) jak dorosly, wiec idzie barzdo spokojnie, bez zadnych fochow czy uskakiwania. No i kiedys wzielam ja na krotka przejazdzke, musielismy przejechac kolo stacji benzynowej, tej samej zreszta. Babe zaczela ciagnac za wodze i wyraznie kierowac sie do wejscia-zwykle dziecko zeskakuje z konia na parkingu kolo drzwi, a ja czekam z koniem na zwykle niezajmowanym miejscu dla niepelnosprawnych. I taks ie stalo. Babe sama poszla w strone drzwi, zaparkowala na tym miejscu i zaczela sie na mnie ogladac, dlaczego nie zlaze z siodla!  ruszylam ja z miejsca w strone wyjazdu z parkingu, a ta obrocila sie i z powrotem ciagnie w to samo miejsce i znowu stanela na parkingu, czekajac chyba az kupie sobie cukierka  🙄
Jest bardzo inteligentna. To nasz problem.
dea   primum non nocere
29 lipca 2017 21:17
Konie kochają schematy.
Jak dla mnie to ten koń robi z tobą co chce. To on rozdaje karty w tym układzie, nie ty. A powinno być na odwrót 😎
dea   primum non nocere
29 lipca 2017 21:24
A to swoją ścieżką 😉 ale mając świadomość tych schematów można wiele zrozumieć, np. to zapitalanie na lonży. Żeby to zmienić, trzeba przerwać schemat. Im więcej schematów jej pokażesz albo pozmieniasz, czytelnie, na tym większy zarobisz szacunek.
Takk przebierz sie za kaluna i poloz jej dragi i cavaletti to na pewno bedzie inny schemat 😂 A tak serio, wiadomo chcesz osiagnac cos w podstawach i zeby tak juz zostalo. Moze warto online ja komu pokazac.
W ten weekend mam zamiar przeprowadzic powazna rozmowe z mezem tn trenera.
Oby sie zgodzil. Sama wiem jak to jest z mezami...
vissenna   Turecki niewolnik
29 lipca 2017 23:25
Planta znam przynajmniej dwa skuteczne sposoby na zatrzymanie konia na lonzy. Ktos musi ci pomoc, bo cala ta sytuacja wyglada nieciekawie....
Wlasnie gadalam z nim, ze by zajrzrc do centrum jezdzieckiego i treningowego niedaleko nas, czy wzieliby Babe na treningi. Zgodzil sie, zebysmy zajechali jutro. Nie chce sie ekscytowac. Bo moze sie okazac ze znowu mu cos wypadnie i nici...

Visenno-zatrzymac moge. Ale nie moge zmusic zeby z tego zatrzymania zrobic konia idacego stepem. Nie moge tez zwolnic jej z innego biegu do stepa.

BTW ostatnio , wczoraj sie jeszce bardziej schytrzyla i zatrzymania na pastuchu zmienily sie ciagi boczne 🙄. Tak, zeby nie musiec stanac w miejscu, kon robi kroki piersia do pastucha, wzdluz ogrodzenia, prostopadle.

Update; wczoraj przyszlo nowe, gumowe wedzidlo. Ostatnio uzylam zamiast metalowych wynalazkow zwyklego gumowego, takiego:


Koniowi zdecydowanie sie spodobalo, zula je, byly tylko dwie proby ponoszenia, obie skonczoen po paru krokach skreceniem lba o 90 stopni. Kon momentalnie sie zatrzymal. Zreszta po jezdzie na poprzednim i silowym zatrzymywaniu, ma lekko otarte kaciki warg i mysle, ze to, ktore nie boli przy zatrzymywaniu jedna wodza, moze jej bardziej podpasowac.
Widac zreszta zadowolona mine po jezdzie


Jedyna wada jest to, ze jest ciut krotkie, 5 cali. Nie moglam znalezc dluzszego identycznego, wiec znalazlam mam nadzieje podobne, 5 3/4 cala dlugosci, o smaku jablkowym. Mam nadzieje ze jej sie spodoba i sprobujemy czy bedzie podobnie grzeczniejsza na nim. To wedzidlo ma lekkie profilowanie, ale zaloze je strona bez wypuklosci.




Dodam ze oba wedzidla sa z elastycznej gumy.

Maz dalej podtrzymuje ze pojedziemy dzisiaj. Na razie jest wczesnie rano i jest burza, wiec czekamy. Moze kolo poludnia  💃

BTW ostatnio , wczoraj sie jeszce bardziej schytrzyla i zatrzymania na pastuchu zmienily sie ciagi boczne 🙄. Tak, zeby nie musiec stanac w miejscu, kon robi kroki piersia do pastucha, wzdluz ogrodzenia, prostopadle.



No, czyli praca nad chodami bocznymi (nie ma czegoś takiego jak ciąg boczny, chyba że o czymś nie wiem :oczy2🙂 nie poszły na marne! 😅
Chody boczne. Pisalalam w emocjach :kwiatek:

Okazalo sie, ze wedzidlo gumowe Babe ma gdzies. Tak wiec jestesmy umowieni we wtorek z trenerem koni westowych, glownie cuttingowych i reiningowych. Od jego oceny zalezy dalszy los Babe.
Dzis wsiadlam na nia, dala piekny pokaz cwalowania, jak tylko zwrocila leb w strone domu. I zadne kola, serpentyny itp nie pomagaly. Na koniec zadebowala.Wrocilam do domu placzac z bezsilnosci. Prowadzilam ja, bo kolo nas jest asfatwowa droga, jesli by cwalem wpadla, bylby wypadek.Nawet zatrzymac jej nie moglam do kompletnego stopu, zsunelam sie jak krecila sie w kolko.
Jesli trener oceni ze jest trudna do odrobienia, wystawiam ja na sprzedaz. Moze ktos kupi do hodowli. Jest piekna. Ale mam dosc. Naprawde dosc.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
31 lipca 2017 01:58
Planta: ciekawe co ten trener powie, jak oceni konia. Był kiedyś taki wątek i na starej volcie  o siwej arabce którą jedna dziewczyna kupiła i miała z nią trochę podobne problemy w sensie że koń non stop ponosił, uciekała też z padoku lecąc na oślep gdzie popadnie, dziewczyna próbował wszystkiego z tym koniem, kasy wydała straszne ilości, też zdaje się była kilkakrotnie poturbowana przez tego konia. Trwało to dobre kilka lat i nic nie wskórała. Tu ten stary wątek z volty z 2008 http://www.voltahorse.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=11754  i z 2010 http://www.voltahorse.pl/forum/viewtopic.php?f=1&t=13471
Planta, super, że udało ci się umówić trenera, oby jakiś sensowny i faktycznie mógł ci pomóc. Konie da się odrobić, tylko to zwykle trwa bardzo długo i wymaga codziennej, poprawnej pracy przez kogoś doświadczonego i z wyczuciem. Także przygotuj się na pracę z trenerem przez co najmniej kilka miesięcy albo faktycznie sprzedaj i znajdź sobie jakiegoś miłego, spokojnego konia 😉
Konie da się na ogół odrobić, ale nie zawsze warto. Czasem nawet nie powinno, zwłaszcza koni po przejściach.
Przy włożeniu maksylmalnej ilości zaangażowania, doświadczenia i rzetelnej wiedzy, zaspokojeniu wszystkich bytowych potrzeb konia i tak nie wiadomo, kiedy załączy się guzik "trauma". Gdzieś już był taki wpis w tym wątku nawet.
Pół biedy, jak ten guzik załączy się we względnie sprzyjających okolicznościach - jesteśmy w domu, na ogrodzonym placu, siedzi ktoś ogarnięty. Ale w terenie, pod kimś niedoświadczonym, z ruchliwą drogą przed sobą, to możemy mieć historię bez happy endu.
Są konie, które nie nadają się do jazdy i dla własnego bezpieczeństwa trzeba czasem odpuścić.
Planta Współczuję Ci tej bezsilności. Ale nic tak nie pomoże jak pomoc kogoś z boku. Może ktoś ja pojeździ i odkryje gdzie leży problem. Trzymam kciuki za was 😀
Planta jestem ciekawa opinii jaką wystawi trener, jednakże pomijając już to... nie dałabym jej do hodowli w obawie, że przekaże "ten" charakter dalej. Moim skromnym, laickim okiem to ona na matkę też się nie nadaje.
vissenna   Turecki niewolnik
31 lipca 2017 11:20
maluda No jeśli chodzi o hodowlę to bym się kłóciła. Całkiem ładny i poprawny TW:


W USA ludzie rozmnażają takie maszkarony, że akurat Babe byłaby przykładem dobrej hodowli.
A charakter? Nie wiadomo na ile wpływ na jej obecny charakter miała kiepska przeszłość. Z tego co pisze Planta jest to całkiem kumaty egzemplarz z którym idzie się dogadać, kiedy nie załączają jej się traumy z przeszłości.

Planta daj znać co powie trener!  😀
Nie oceniam budowy konia tylko obecny charakter i ja jako (jej) właściciel nie podjęłabym decyzji o dalszym rozmnożeniu klaczy. Nie mówię, że jest to zła opcja i trzeba ręce za nią ciąć, ale w moim osobistym mniemaniu nie jest ona właściwa.
Jednakże przyznaję rację, że jej niesubordynacja i niejaka złośliwość może być objawem złego (wcześniejszego)  traktowania.

Przecież kobyła charakter przekazuje nie tylko w genach - w zachowaniu przy źrebaku też.
Planta, czytam od jakiegoś czasu o Twoich perypetiach i naprawdę podziwiam Cię za cierpliwość. Jazda konna powinna nam sprawiać przyjemność, a jeśli nie od razu przyjemność to przynajmniej satysfakcję z postępów w odrabianiu konia. To co opisujesz, to kompletna klapa, bo koń nie jest na Twoje umiejętności i raczej nie na Twój charakter. Ty masz dziecko do wychowania. Chcesz to robić z poziomu wózka inwalidzkiego, jak ten koń Cię w końcu uszkodzi?

Wygląda na to, jakbyś postanowiła skomplikować sobie życie przez jednego konia.  😵 Ja Ci się naprawdę dziwię, że tak długo w tym trwasz. 😲 Jeśli jazda z trenerem nie przyniesie rezultatu to po prostu sprzedaj to zwierzę. Będziesz miała jedno mniej do obsługi, mniej kontuzji i pewnie więcej samozadowolenia. Ja jeżdżę ponad 30 lat i nie wpadłabym na to, żeby się tak męczyć z koniem. Naprawdę  🙄

Ty masz chyba zbyt dużo problemów osobistych, które w dodatku są pogłębiane za przyczyną tego konia, żeby tak bardzo się męczyć.

A jeśli chodzi o pracę z trenerem - to daj sobie na nią określony czas, żeby się nie okazało, że koleś bierze kasę przez rok i zero efektów.
Dance Girl-dlatego daje sobie i jej okreslony limit finansowy i czasowy na odrabianie.
W ciagu trzech lat, jak pisalam, odrobilam z pomoca dwoch trenerek naprawde duzo. Kon szedl na uwiazie w miare spokojnie, po czym przy probach czyszczenia i zakladania siodla bylo odsadzanie z lamaniem karabinczykow i zrywaniem kantarow (jak pisalam w innym miejscu, w dwa miesiace zniszczyla 8 uwiazow, jeden strzelil mnie w wierzch reki karabinczykiem i polamal kosc). Nie podawala nog-teraz wystarczy stanac kolo nogi lub przejechac dlonia, sama podnosi. Z konia kotlujacego sie, chodzacego na uwiazie przy koniowiazie teraz stoi cierpliwie, nawet przy zaplataniu grzywy, choc wiem, ze uwiazanie sprawdza napinaniem, czy da sie zerwac, dopiero wtedy stoi jak baranek.
Przy probie wlozenia nogi w strzemie startowala juz jak rakieta, teraz stoi spokojnie do wsiadania; w kazdym miejscu, na pastiwksu i z ziemi i przy schodkach, bez trzymania za wodze, ktore przy wsiadaniu zarzucam na rog siodla i dopiero zbieram jak jestem juz obiema nogami w strzemionach, sto i czeka na sygnal nogami do ruszenia.
To nie jest tak, ze jest to kon zlosliwy w kazdej sytuacji. To wlasnie pod siodlem jej odpala i to nie zawsze. Wczesniej spokojnie moglam pojechac w teren. Zdarzaly sie sytuacje, ale nie bylo tak jak teraz, ze za kazdym razem kon odpala wrotki (swoja droga bardzo fajne okreslenie, ktore podlapalam tu na volcie  :kwiatek🙂. Zaczelam czytac o tym arabie (dzieki, Elu za link  :kwiatek🙂 i rzeczywiscie, widze wiele podobienstwa. Chocy w tym, ze ufa tylko mi, jako jedynej. I jako jedyna moge wsiasc w siodlo (no, nie licze spacerow z corka w siodle, bo wtedy kon zamienia sie w czula nianke), ale w 10 minut zrzucila zawodowego kowboja, jezdzacego na bykach!
Stad nawet przestalam proponowac probe jazdy nawet doswiadczonym jezdzcom, bo nie chce ich miec na sumieniu.
Na jakiejkolwiek arenia kon od razu sie poci i zaczyna szybko oddychac, mysle ze wlasnie przez ta przeszlosc jako konia w show. Stad i z porownan, a mam sporo zrodel o TWH, zarowno ksiazek z wzorcami budowy, jak i DVD i filmikow, wiem ze jest dobrze zbudowana. Uzywana do hodowli byla, widac to po jej brzuchu i wymieniu; ogladala ja osoba, ktora hodowala konie. Jaka bedzie jako matka, trudno powiedziec. Byc moze jest taka dla mnie, a dla kogo s innego bedzie inna. Zreszta, tylko ja spedzam z nia czas, tylko ja sie nia opiekuje, wiec byc moze stad nieufnosc do obcych. Traume nie przekaze w genach, moze byc dobra matka, a przy hodowlach typu-kon wiekszosc czasu spedza na manezu i w boksie, trudno powiedziec co przekazalaby zrebakowi.
Mialam kiedys plany, zeby zazrebic ja i zostawic sobie zrebaka do odchowania, zeby ktos zaufany zajezdzil mi go i miec konia bez nabytych narowow, ktore moga wyskoczyc jak diabelek z pudelka, ale mi przeszlo. Przede wszystkim nie czuje sie na silach jakby nie bylo, uczyc mlodego konia, jesli sama nie mam wiekiego doswiadczenia.
Moze skonczyc sie tym, ze sprzedam ja, pooszczedzam jakis czas i bede miec pieniadze na konia profesora, bo mam jednak slabosc do tej rasy. Nie wiadomo ile czasu Shy jeszcze bedzie chodzic pod siodlem, ma juz 16 lat wg naszego dentysty, i chce miec pewnosc, ze gdyby musiala pojsc na emeryture, bede mogla kupic konia do jazdy.
Z Babe tez celowalam wkonai profesora. Z ogloszenia wydawala sie idealna. 12 letnia, czyli juz troche znajaca zycie, jezzdaca tereny-czyli spokojna i nie ploszaca, "gaiting machine"-jak dla mnie oznaczalo ze spokojnei bedzie stepowac czy robic running walk, jest wyuczona utrzywywac zadany chod i robi to dobrze.
A wyszlo ze kon jest ledwie 8-9 letni (wg obecnego dentysty); czyli kupilam ja jako 5 latke (czyzby nie sprawdzila sie w show, nie zdobyla medali i wlasciciel zdecydowal sie jej pozbyc?), ktorej chodami byly galop i rack. Na arenie dostawala wscieklizny. W terenie-jakby byla na torach wyscigowych. No i te blizny po soringu, ukryte pod sierscia.
A jednak mi zal sie z nia rozstawac, chocby dlatego, ze ledwie mnie zobaczy, podchodzi do ogrodzenia i rzy, rzy...

Planta - tak z ciekawości - jak kupowałas Babe to nie robiłaś jazd próbnych ? To byl koń z ogłoszenia czy z polecenia ?A co do wieku to kon nie ma dokumentów w których jest data urodzenia ?
Kon byl za daleko, zeby pojechac i sprawdzac, wiec zaryzykowalismy i kupilismy z ogloszenia, razem z transportem. Dzis wiem, ze to byl blad. Bylam poczatkujaca, naiwna, i bardzo chcialam wlasnego konia. Zreszta, kupowana byla od handlarza, kto wie, czym bylaby naszpikowana, zeby byla spokojna pod siodlem? Bo patrzac na zdjecia z ogloszenia, nie wierze, ze stala tak spokojnie do nich. Musiala byc na srodkach uspokajajacych.









A propos, tak wyglada nowiutkie wedzidlo po wczorajszej jezdzie. A zapewniam, guma jest twarda.

Planta czy aby na pewno wędzidło  leżało w bezzębnej części żuchwy? Przypadkiem nie niżej? Wędzidło w klasycznym ogłowiu jest sporo wyżej, niż chociażby na zdjęciach, które właśnie wstawiłaś. Nigdy nie widziałam takiej miazgi z plastikowego wędzidła.
Czyli " kombinacje handlowe " są pod każda szerokością geograficzna jak widać....
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się