Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Kasija 7 M-cy....a odkąd konie mamy u siebie to bawi się w Matkę Polkę Karmicielke i donosi im jedzenie co raz 🙂

Z tym założeniem, że moje kolejne dziecko będzie butelkowe, to bym nie szalała 😉 Ja takie miałam w stosunku do Sary i dupa, podjęłam sto prób, kupiłam sto butelek i smoczków, zostawiłam z tatą na pół dnia i wyłączyłam telefon - ni chu chu, butli nie tknęła, a tylko się obie namęczyłysmy. W przypadku Heli nawet nie próbowałam z butlą, żadnej nie mam nawet w domu. Nie chce mi się męczyć, parę miesiecy mija i dziecko wcina kaszki i inne zupki, więc rada dla mam opornych butelkowców - olejcie, szkoda waszych nerwów 😉
Taa są takie typy, Jagna to mi zwymiotowała jak ją próbowałam zawzięcie butlą nakarmić, smoka też za żadne skarby nie chciała. Przy młodszej nie próbowałam butli.
bobek, Sara zemdlała, odcięło jej prąd, przy próbie karmienia butlą przez męża jak mnie nie było. Do tej pory mam kosmiczne wyrzuty sumienia, że taką próbę pt. "jak nie będzie miała wyboru to wypije z butli" podjęliśmy w ogóle.. A z młodszymi widzę podobnie 😉
Nawet mnie nie denerwujcie.
W ciągu dnia fakt - kilka miesiecy i po krzyku
A co z wieczorami i nocamiiiiiiiiiiii
Czy ja już nigdy nie poimprezuje dalej od domu? 🤣
Dzionka Dzięki za te wpisy ,bo ja niby się pogodzilam i ułożyłam to w głowie ale jednak jak się poczyta takie historie że nie jest się jedyną to trochę lżej.
Mam takie a nie inne dziecko,nie będę z nią walczyć jak widzę że nie da rady bo obie się umeczymy. Szukam obecnie takiej alternatywy żebyśmy obie były szczęśliwe, a ja miała trochę "wolności" nawet jak oznacza to że będzie ze mną jeździć wszędzie tylko po to by mieć "bufet " w zasięgu pyszczka 🙄 
dziz, Twoje dziecko ledwo z brzucha wyszło.. Dziewczyny, jesteście matkami - życie już nigdy nie będzie takie jak było, skończyły się nocne imprezy i inne atrakcje które były normalne jak nie było dzieci. Po prostu. Na palcach jednej ręki mogę policzyć wieczorne wyjścia bez dziecka, ale cóż, nie będę się katowac myslami jaka jestem uwięziona - bo.to się wiązało z decyzją o dziecku i już. Żeby nie było, matce się od tego odpoczynek nalezy, ale nie oszukujmy się że będą to czasy jak przed dzieckiem. Jak dla mnie decydując się na dziecko powinnyśmy zdawać sobie sprawę że pierwsze parę lat, a już. pierwszy rok to na pewno, będzie dla dzieci i już. Będzie wtedy łatwiej sobie to wszystko w głowie poukładać i wyluzowac.
nerechta ja myślę, że guni i innym z nas, nie chodzi o powrót do starych czasów, o nocne imprezy itd. Zapewne chodzi jedynie o to, żeby móc wybrać się do urzędu/lekarza/na szybkie zakupy bez targania malucha ze sobą i jednocześnie w spokoju, że jak się głodne obudzi to ktoś będzie mógł dać jeść 😉
dziz, Twoje dziecko ledwo z brzucha wyszło.. Dziewczyny, jesteście matkami - życie już nigdy nie będzie takie jak było, skończyły się nocne imprezy i inne atrakcje które były normalne jak nie było dzieci. Po prostu. Na palcach jednej ręki mogę policzyć wieczorne wyjścia bez dziecka, ale cóż, nie będę się katowac myslami jaka jestem uwięziona - bo.to się wiązało z decyzją o dziecku i już. Żeby nie było, matce się od tego odpoczynek nalezy, ale nie oszukujmy się że będą to czasy jak przed dzieckiem. Jak dla mnie decydując się na dziecko powinnyśmy zdawać sobie sprawę że pierwsze parę lat, a już. pierwszy rok to na pewno, będzie dla dzieci i już. Będzie wtedy łatwiej sobie to wszystko w głowie poukładać i wyluzowac.

Brawo,  Brawo, brawo.
Też myslalam że wszystko za mną, ale tak naprawdę wychodząc tesknnilam strasznie i myślami byłam w domu. Teraz mam starsze dzieci więc już jest luz, ale jak były malusszkami to mnie było ciężej niż im.
Mi nie chodzi o imprezy absolutnie bo przed ciąża na takowe też nie chodziłam, a jak idę na posiadówke do znajomych czy rodziny mała idzie ze mną nawet i na pół nocy i śpi w innym pokoju i ja tu problemu nie widzę. Mi chodzi właśnie o to co pisze Szalona. Miałam w tamtym tygodniu sytuację że byłam u dentysty ( zeby mam po ciąży w strasznym stanie ) i nie zdążyłam wrócić po 3 h ,Lila została z tatą i 200 ml mojego mleka w butli i płakała bita godzinę aż padla ze zmęczenia a zjadła dopiero jak ja wrocilam ,usłyszała przez sen mój głos to wstała z krzykiem 🙁
O takie sytuacje chodzi ,bo ja za długo na nią czekałam za bardzo była wymarzona żeby teraz się frustrowac że mnie uwiazala.
Chciałabym tylko żebyśmy obie były szczęśliwe a jeśli to się liczy rokiem czy więcej naszego uwiazania do siebie to się z tym pogodze i znajdę złoty środek  😉
Wszystko jest kwestia organizacji i dostosowania sie do potrzeb dziecka - niemowle potrzebuje jesc co 2-3h i juz, po jakims czasie przerwy beda dluzsze, potem wejdzie inne jedzenie itd. i bedzie zupelnie inaczej. Sytuacje awaryjne sie zdarzaja oczywiscie, wtedy trzeba po prostu przepekac, ale przez pierwsze miesiace przy kp nie oczekiwalabym ze moge wyjsc gdzies na 2 czy wiecej godzin bo rodza sie niepotrzebne frustracje albo bedzie tak, jak mowi agulaj. U mnie bylo tak samo, wyszlam i po pol godzinie wracalam w te pedy bo moja glowa byla przy dziecku  😁 Z czasem bedzie lepiej, teraz skupcie sie na dzieciach 🙂
Ja to myślę, że każda matka sama musi do tego dojrzeć. Jak nam ktoś będzie tłuamczył, że z dzieckiem nie da się tego i tamtego, to tylko się bardziej zaweźmiemy, żeby pokazać, że się da 😉 Czasem kosztem siebie, czasem i kosztem dziecka, niestety. Ja np. dopiero przy Helce żyję w 100% w zgodzie z jej potrzebami. Wyluzowałam. Karmię wszędzie, przy kolegach, bracie, tacie, mam w dupie kto patrzy - ja wychodzić nie zamierzam 😉 Żyję pod dyktando tego niespełna rocznego malucha, bo widzę, jak jest z Sarą - zostanie z babcią na calutki dzień, zje albo nie zje, ale z rozpaczy nie umiera. A bity rok umierała minutę po moim wyjściu i darła się aż nie wróciłam, więc naprawdę była ciężkim przypadkiem. Tak więc odpuściłam sobie, odpuściłam Helce i nie walczę z losem, bo widzę jak bardzo chwilowa jest ta sytuacja.
Tego luzu wam dziewczyny życzę. Choć wiem sama, że przychodzi wraz z biegiem czasu i pewnych spraw przyspieszyć się po prostu nie da.

Gunia, wzrusz jak Cię czytam ;(
Haha, laski, ja mam nadzieje ze widać ze ja wszytsko pisze ze śmiechem, a nie z tragicznym tonem? 😀
Ale! O ile byłoby fajniej gdybym po wyjściu do kina nie musiała jechać na złamanie karku (do kina mam 30 km i byłam raz ostatnio, w końcu! 😀) albo po koncercie (tez raz byłam 😀 ) bo mam świadomość ze albo zdążę przed pobudka albo zafunduje dziecku i osobie która z nim została trochę stresu 😉
W dzień wychodzę już na luzie...
...i zawsze tęsknie jak nienormalna  😜
sienka, jeśli to do mnie, to przecie oczywista, że widzę 😉 A miałam Ci dawno powiedzieć! Wiesz jak teraz wyglądają moje z W dialogi jak czegoś szukamy? Gdzie jest mój portfel, nie wiesz? Sprawdź w koszyku! 😁 Dzięki za Spota, hehe

W tym roku (Sara lat DWA) miałam dwie próby pójścia na wesele bez niej - obie zakończone totalną porażką, powrotem na syrenie itd. Na jednym zostałam (kasski :kocham🙂, bo mama nie raczyła mi powiedzieć, że Sara od 3 w nocy nie spała tylko na mnie czekała. Zakończyło się to totalną histerią przez cały następny dzień i noc. Także tego, podchodze z dystansem do pomysłów zostawienia dziecka na weekend u dziadków a także do dziwnych spojrzeń w trakcie rozmów o tym, jak to inni zostawiają dzieci na tydzień u dziadków na działce i takie tam. No dzieci są różne, mojego sie nie da zostawić na razie i pewnie nie tlyko mojego.
ash   Sukces jest koloru blond....
10 listopada 2018 19:05
Nawet mnie nie denerwujcie.
W ciągu dnia fakt - kilka miesiecy i po krzyku
A co z wieczorami i nocamiiiiiiiiiiii
Czy ja już nigdy nie poimprezuje dalej od domu? 🤣


Kiedyś przestanie jeść w nocy 😉
Ja to chyba jakaś niezbyt normalna jestem bo jak Tymek był już na butli to został z babcia na noc a my pojechaliśmy na wesele...zamiast się bawić z przyjaciółmi to myślami cały czas byłam z dzieckiem, choć starałam się udawać ze się dobrze bawię.
Za to teraz jak wychodzimy to na luzie wychodzimy, bo wiem ze da się bez problemu położyć spac  obu babciom. Musimy tylko wracać max po północy bo się królewicz przebudza i sprawdza obecność 😉
dea   primum non nocere
10 listopada 2018 19:49
Tak ściśle technicznie, moja niebutlowa i niesmoczkowa, piła po palcu ze strzykawki. Ode mnie... Nie wiem czy by piła od kogoś innego, bo mama patrzyła na mnie kilka razy krzywo i stwierdziła, że tego nie czuje 😉 dokarmiłam tylko kilka razy, bo wygodniej było bezpośrednio, ale może to jest trop?

Co do strony emocjonalnej to się zgadzam co do zbawiennego wpływu na psychikę braku oczekiwań w pierwszym roku życia dziecka 😉 teraz to już tylko mam problem z organizacją opieki i tym, że szkoda mi spędzać z nią tak mało czasu. Zostaje bez problemu (a była przylepa krańcowa).
Scottie   Cicha obserwatorka
11 listopada 2018 07:59
Mam pytanie do dziewczyn, których dzieci nie akceptują smoczków/butelek. Czy Wasze dzieci były dokarmiane MM przez butelkę w szpitalu? Czy po powrocie ze szpitala (mowa o pierwszych 2 tygodniach) próbowałyście dawać smoczek lub butlę z MM/własnym mlekiem?
Sara była dokarmiana mm, ba - nawet w pierwszych 4 miesiącach kilka razy jadła mm z butli, mój pokarm tez. Koło 5 miesiąca odmówiła współpracy z butelka i juz nigdy nie dała sie namówić. A smoczek do spania porzuciła dopiero jak miała dwa lata i to nie z własnej woli 😉 ale smoka nigdy nie chciała jak nie spała, od razy pluła. Za to do spania poza chusta był niezbędny.

Helka za to po kilku dniach życia odrzuciła smoczka i nie było szans jej żadnego zaaplikować, jest wiec  bezsmoczkowa od początku.
Mojej dali mm w szpitalu bo twierdzili że ona duża a ja mam za mało pokarmu, wypila 3 lyki i wszystko zwrocila. I razy wypila moje ściągnięte na śpiocha. Jak jest świadoma to butelki no buzi nie wezmie za żadne skarby. Smoka też w szpitalu dostała raz na śpiocha i już więcej nigdy tak ładnie to nie zaciagnela .
Dziewczyny, czytam Was, nie ma kiedy pisać, ogarnęłam się na razie tylko na tyle, że mam już czas jeść i się zdrzemnąć, ale jak młody ma kryzys to ciągle muszę wybierać czy wolę być głodna czy niewyspana 😁 Nie no, pranie też mam czas zrobić i powiesić, bo nie tylko dzieć brudzi, ale tatuś też, bo remontu nie skończyliśmy na czas. Generalnie wszystko jest nie tak, osiwieję ze stresu, ale nie wiem czy kiedykolwiek byłam szczęśliwsza, nawet, jeśli chodzę w oplutej i utytłanej mlekiem koszuli.

Solidaryzuję się w problemach z wszystkowiedzącą rodziną, zwalaniem się na głowę, uwiązaniem w domu (u mnie się obudziły ósemki i marzę o dentyście, bo boli mnie cała szczęka... 🙁), z kp czuję się już prawie pewnie (tak długo jak jestem w domu :lol🙂, ale nawet wyjście na spacer to lekki stres - zwłaszcza, że młody ma ogromny problem z gazami. Ja zrobiłam progres i uodporniłam się na jego płacz (nie płaczę już razem z nim w 95% przypadków 😉), i staram się mu pomagać jak mogę.
Wpadam przypadkiem z szybkim pytaniem - jadę pod koniec miesiąca do znajomej, ma chłopczyka urodzonego w sierpniu. Co polecacie na prezent ? Nie mam kompletnie obycia z dziećmi, wiec nie wiem co się przydaje najbardziej 🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 listopada 2018 16:40
kolebka, może jakaś zawieszka do wózka? Moja Sara jest w podobnym wieku, wg mnie to by było ok.
kolebka, gryzak żyrafka Sophie, na przyszłość- bidon b.box.
Wynik prawidłowy! 😅
mundialowa, cudnie!
Mundialowa Super  😀
Scottie   Cicha obserwatorka
13 listopada 2018 15:25
mundialowa, gratulacje 🙂

Dziewczyny, szczepicie? Jeśli tak to czym?
Mundialowa super! Cieszę się ze skończył  się wasz stres
ash   Sukces jest koloru blond....
13 listopada 2018 17:45
mundialowa, ufffff kamień z serca! Współczuje stresu
Scottie My już po pierwszym szczepieniu.Szczepimy wszystkim tj u nas 6w1,pneumokoki i rotawirus,potem jeszcze meningokoki będą ale to po 3 miesiacu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się