Melduje, że Meduza robi postępy. Sytuacja przy siodłaniu nie powtórzyła się, ale siodłamy się tylko na ogrodzonym kawałku łąki dla bezpieczeństwa. Meduza wczoraj dostała swojego tymczasowego "jeźdźca" oto Zdzicha czyli wypchane jeansy, które nie ucierpią w razie "W". Pod koniec lonży dała mi stanąć w strzemieniu, skakać obok siebie czy naciskać ręką na strzemię imitując wsiadanie. Wędzidło przyjmuje już jak i oddaje bez problemu (magia jabłek). Jednym słowem idziemy ku lepszemu. Motywuje mnie wciąż fakt, że już kiedyś na niej raz jeździłam i wiem, że wrócimy do tego, zwłaszcza, że mam ją na wyłączność i nikt inny jej nie rusza a pewne osoby zniknęły ze stajni.