Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

donkeyboy, to co tu napisałaś bardzo mi się podoba, bo zgadzam się z tym co piszesz.
Szczególnie to o definicji związku, że każdy ma inną ( też to pisałam wyżej).
Co do młodego wieku to fakt, że każdy mój związek i jego koniec przeżywałam i twierdziłam, że to była miłość mojego życia i że teraz to już nigdy nie spotkam takiej osoby 🤣🤣 no i wiadomo przyjaciółki miały tak samo🙂
Przemoc psychiczna w niewielkim stopniu jest wg mnie w każdej relacji, bo nawet malutkie dzieci już uczą się manipulować swoimi rodzicami w celu osiągnięcia korzyści dla siebie.
Piszesz, że nie każdy stary kawaler=zboczeniec, a wyżej EMS pisała, że mniej więcej właśnie równa się i to jest dla mnie smutne.
To jak ja mam 40 lat i przykładowo byłabym singielką to jestem zboczeńcem wg tej wypowiedzi😀 Uff dobrze, że mam męża :-)
"Po drugie, dla mnie mężczyzna (i kobieta pewnie też), który ma 40 lat i nie ma "historii" jest grubo podejrzany. 100 razy bym się zastanowiła co z nim nie tak, że do tej pory: nie ożenił się, nie spłodził dziecka, nie związał się z nikim na stałe? Czy jest aż tak beznadziejny, że nikt z nim nie wytrzymuje? A może ukrywa swoją przeszłość, bo nie jest zbyt chlubna? "
Dla mnie jest właśnie dość wąskie myślenie. Wśród ludzi których znam jest sporo takich osób, które jeszcze nie uległy presji biegania do ołtarza. Ale i w rodzinie mam kuzynkę, kórej szczytem marzeń jest posiadanie dzieci i siedzenie z nimi w chacie oraz gotowanie dla męża obiadu. Ja bym umarła wówczas, a dla niej to szczyt marzeń.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 sierpnia 2022 10:05
Perlica, ja wypowiedzi EMS tak nie odebrałam. W sensie nie tak zerojedynkowo że coś równa się czemuś. Raczej jako ostrożność.

Faktem jest że też sama bym się zastanowiła, phi, sama się nad swoim "starym" (różnica "tylko" 8 lat w tym wypadku) zastanawiałam o co chodzi z nim że jeszcze nikt go nie sprzątnął sprzed nosa. Ani brzydki ani głupi, no sroce spod ogona nie wypadl a jednak sam. Okazało się że nikogo nie szukał. Albo to co znajdywał chciało co innego (czyt. mam 30 lat i zegar biologiczny tyka). Więc pytania miałam i wcale go nie uraziły gdy się dopytalam. Jak ktoś nie ma nic do ukrycia to nie ma z tym problemu. Za to mojej kuzynki dość starszy, dziwnie wolny eks miał druga dziewczynę i ponoć rodzinę 😉
Wiecie, długoletnie związki też się rozpadają np. po 15 latach. Nie każdy marzy o ślubie i dzieciach, ale to nie znaczy, że „nie ma historii i nie stworzył stałego związku”. Mógł taki związek tworzyć i związek ten po prostu się skończył. I tym sposobem, prostą matematyką mamy 40letniego singla. I to oznacza, że coś z nim nie tak, że jest świrem lub zboczeńcem? No halo…
Wzięcie ślubu i spłodzenie dziecka to naprawdę nie jest szczyt osiągnięć i gwarancja dojrzałości i normalności.
donkeyboy, no właśnie, więc to nigdy nie wiadomo zanim się kogoś nie pozna.
Mój mąż nie zdecydował się na żaden związek poważny, bo wszystkie kobiety go nudziły , a miał ich sporo całkiem. Też nie szukał, ale że one same wyrastały jak spod ziemi to czemu miał nie korzystać. Tylko finalnie one chciały więcej, a on wiedział po kilku miesiącach że nudzi go dana kobieta, więc nic z tego nie będzie.
Każda potwora znajdzie swego amatora , w końcu finalnie albo i nie, i też dobrze.
Bo ja pozytywnie cenię sobie czasy zwiażku jak i bycia singlem.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 sierpnia 2022 10:54
infantil, no oczywiście, niemniej jednak myślę że dopytanie co i jak nikomu nie szkodzi a tak naprawdę w pewnych sytuacjach też nie wystarczy jeśli ktoś ewidentnie coś ukrywa (patrz wyżej: eks mojej kuzynki) i można z takim być wiele lat i nie wiedzieć (i tak było). Zakładanie że ktoś jest taki/śmaki/owaki nie jest fair, ale ostrożność moim zdaniem nie jest niczym złym. Gdyby mój obecny facet powiedział mi wtedy że żaden z jego związków nie wytrzymał roku bo kobiety go rzucają po miesiącu to bym się dwa razy zastanowiła dlaczego tak się działo; czy to złe kobiety były czy może on 😉

Ja z kolei coraz częściej się przekonuje że ślub i dzieci ASAP to wręcz anty dowód na dojrzałość, raczej na uleganie presji... chociaż ja tam swoją miarą mierze bo dla mnie to nie jest nawet na liście "to-do" ale co kto woli, co komu w duszy gra.


Perlica, ja również miło wspominam bycie singlem, zawsze uważałam że z życiem i związkami to trochę jak z grą The Sims - związek to powinien być dodatek do życia jak expansion pack do gry podstawowej a nie na odwrót 🤣
Wiecie, długoletnie związki też się rozpadają np. po 15 latach. Nie każdy marzy o ślubie i dzieciach, ale to nie znaczy, że „nie ma historii i nie stworzył stałego związku”. Mógł taki związek tworzyć i związek ten po prostu się skończył. I tym sposobem, prostą matematyką mamy 40letniego singla. I to oznacza, że coś z nim nie tak, że jest świrem lub zboczeńcem? No halo…

infantil, Ale tutaj masz akurat człowieka z historią. Związek nie wyszedł. Normalna rzecz. Kurczę, życie pisze różne scenariusze. Jasne, że to nie musi być żona czy dziecko - to był tylko przykład, skrót myślowy. Może miał pracę która co pół roku rzucała go z jednego kąta świata w inny. Gdyby taki delikwent z rozbrajającą szczerością powiedział: "No wiesz, chyba długo byłem młody i głupi, miałem kilka miłosnych przygód, ale nie myślałem do tej pory o niczym poważnym" to pewnie też ok.
donkeyboy, oczywiście, że ostrożności nigdy za wiele.
Bardziej niż kłamst obawiałbym się świra jakiegoś czy pscychopaty w typie seryjnego mordercy ( oglądam za dużo filmów USA o sprawach kryminalnych 😁😉.
Siostra mojej znajomej też była wiele lat z meżęm, mieli 2 dzieci, który okazał się oszustem finansowym w stosunku do niej i poprzedniej żony/dzieci o których nie wiedziała. Zrobił dług na około milion pln w ich wspólnej firmie i ona musiałą to spłacać, bo czywiście siedziała w domu z dziećmi i nie wnikała bardzo w finanse firmy. Nie miała nawet gdzie podziać się z dziećmi....
Gość uciekł i tyle go widzieli, potem się okazało , że poprzednia żona miała tą samą historię.
Ale różnicy wieku tu akurat nie było.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 sierpnia 2022 11:56
Perlica, mam podobne przemyślenia ale to już jak pisałam wcześniej, ekstremalne przypadki.

PS. Jak lubisz true crime, to polecam ci kanał Justyny Mazur (Piąte: nie zabijaj) na YouTube/Spotify - polskie true crime (jest kilka zagranicznych spraw ale większość polskie). Bardzo się skupia na personie kryminalistów, do takiego stopnia że potrafi naprawdę zmienić perspektywę na daną sprawę. Ja tak miałam np. z jej podcastem o Katarzynie Wasniewskiej.

Jak widać jestem ciężko uzależniona od słuchania tych podcastów i muszę sobie dawkować już bo się kończą a słucham czasem i po kilka dziennie 🤣
Sąd może i kreatywną uniewinnił, ale IV dział KW jej włości jest bezlitosny.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 sierpnia 2022 12:42
wetinka, kogo uniewinnił, Waśniewską?
donkeyboy, - ja mam podobne podejście do ślubów i dzieci, tj. bawi mnie to, że ciągle w opinii publicznej jest myślenie, że spłodzenia dziecka/wzięcie ślubu jakoś automagicznie czyni człowieka dojrzałym, lepszym 😅 Kiedy no, czasem to nie gnanie do ołtarza i założenie gumki jest dojrzałością. Już ciul w te śluby, są rozwody, ludzie dorośli, ale kurde, dziecko to nowy człowiek, nie maskotka, ma swoje potrzeby. Trzeba mieć finanse, czas, miejsce i na tyle przepracowane swoje problemy, żeby nie mieszać jemu w głowie. "Jakoś to będzie" nie zawsze działa. Ostatnio też czytałam o tabu, o którym bardzo mało się mówi - żałuję rodzicielstwa. Tyle się mówi o tych co nie mogą, używa tego do wywierania presji, a o drugiej stronie społeczeństwo milczy, robi taki "cancel", nie przyjmuje do świadomości.
keirashara, wydaje mi się, iż mówi się coraz więcej. Ja mam moja rodzinę naprawdę nieźle wychowaną już, bo kilka razy musiał zrobić OPR z góry do dołu ze to nie jest ich sprawa CZY lub KIEDY będą dzieci. Udaje się, ale same kobiety, faceci czy pary muszą być stanowczy😀
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
23 sierpnia 2022 13:19
keirashara, mam kumpelę, bliską, która od ogólniaka już zawsze piszczala, że ona już chce dzieci, rodzine i te dzieci to absolutnie koniecznie. Zdecydowala sie po 30 na pierwsze, jakoś 33-34 lata, drugie 2 lata później. Mowi, ze bardzo je kocha i teraz nie wyobraża sobie żeby mialo ich nie być, ale że gdyby ktoś jej mógł wcześniej powiedzieć jak to będzie wyglądało i jak zmieni się jej życie, to by się nie zdecydowała na żadne. Tu nie chodzi, że żyła w jakimś odrealnionym bąblu 😉 ale, że teraz żałuje, bo koniec końców okazało się że to nie dla niej.
xxagaxx, Wydajei się, że keirashara miała na myśli sytuację jak powyżej, że o tym mało się mówi, a nie o decyzji o braku dzieci.
zembria, kumam. Ale myślę że ciezko "od" tabować temat w którym matka, ojciec czy rodzice, mówią na głos, publicznie że żałują iż mają dzieci... i te dzieci, nawet dorosłe to słuchają.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
23 sierpnia 2022 13:47
xxagaxx, to na pewno, nikt nie chciałby czegoś takiego usłyszeć od rodzica.
donkeyboy, bardzo mnie takie podcasty kręcą, a jak jeszcze jest odniesienie do osobowości to już piszczę z zachwytu. Ja generalnie tak hobbystycznie lubię obserwować ludzi , to co mówią, piszą , robią, a chcąć niechcać od studiów jestem uwikłana w mechanizmy przerabiane na terapiach przez przyjaciółki, których to praca.
Niemiej jednak nie podskoczymy USA i akcjom, które tam sfilmowano czyli : Czarny Ptak, Potwór z Cleveland czy Zabiłem swojego ojca.
Choćby w tym ostatnim jest pokazany mechanizm przemocy w związkach/rodzinie.
Ogólnie mogłabym być kryminologiem lub profilerem, gdybym mieszkała w USA.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 sierpnia 2022 14:30
keirashara, no totalnie, najgorzej jeszcze jak rodzice ubóstwiają takie podejście i smarują mi mordę jakąś Kasią czy inną Zosią że ta już ustawiona, tradycyjnie po polskiemu - piękny ślub z pompą i disco polo, bombelek prawilnie po ślubie od razu i wielki zachwyt bo "wyrobiła się" przed 25rż (śmieję się jak to pisze 🤣😉. I że ja jestem spozniona na tę imprezę i w ogóle ja jestem zła 🤣

No super nie wiem czego najpierw gratulować, tego że Kasia permanentnie mieszka w swoim pokoju w którym mieszkała za dzieciaka tylko że teraz z mężem i dzieckiem? Albo tego że Zosia jest totalnie uzależniona finansowo od innych bo widocznie zakłada że papierek z uczelni zapewnia karierę i gdyby coś pierdnęło to pracodawcy się będą o nią bić jak dziecko odchowane? W XXI wieku? No dupa mi pęka z zazdrości, jest co naśladować nie ma co, ja nie dałam rady się tak ustawić 🙄😂

Nie wiem, niech każdy żyje jak mu się podoba, mogę się i mylić i mieć priorytety na odwrót, róbta co chceta ale mnie przeraża jakbym miała mojego pytać o kasę na to żeby pójść do sklepu kupić bułkę. Nie chodzi mi tu o pożyczanie sobie wzajemnie kasy ani o wszelkie różnice w zarobkach tylko wiszenie tak na czyjejś łasce. I jeszcze jedna rzecz tak prosić tylko na siebie, a co tu wspomnieć jak dzieciaka trzeba uposażyć a dzisiejszy kapitalizm, rynek i ceny zakładaja że oboje rodziców pracuje. Nie wiem czy to taka odpowiedzialność robić sobie dzieci w takim układzie aby szybciej "się wyrobić", w takim klimacie, w takich czasach.

Btw. ten temat to pozycja nr 1 z cyklu "co mnie wku... rza" więc przepraszam za emocjonalny esej 😂
donkeyboy, Tak samo uważam, ostatni akapit mam na myśli, poprzednie także, ale szanuję że kogoś szczytem marzeń jest być gospodynią i matką, bo ktoś przecież musi te dzieci rodzić. Na mnie niestety w tej materii polegać nie da się, jestem już za stara i zbyt wygodna i zbyt świadomo świata, a może to tylko jest idealna wymówka? Nie wiem sama.
Nie mniej na studiach miałam narzeczonego 2 lata starszego, mieszkanie wspólne meblowaliśmy, sobie wyobrażałam że 2 dzieci będziemy mieć i że przed 30. I było to takie normalne dla mnie, aż przed wspólnym wprowadzeniem się zrozumiałam, że to nie dla mnie. Z dnia na dzień zostawiłam wszystko i się uwikłałam w jakiś głupi związek, gdzie dostałam po tyłku, no ale tak miało być bo bankowo byłabym nie szczęśliwa, mój standardowy ówczesny narzeczony i nasze dzieci....
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
24 sierpnia 2022 09:40
Perlica, dzięki za polecajki - Zabiłem swojego ojca mignelo mi na Netfliksie ostatnio.

Ja też szanuje ale mam automatyczny trigger jak ktoś taki (bądź z tego nurtu) wprost w twarz miesza z błotem każdego innego kto robi inaczej. Moi rodzice mieli taką tendencję wywyższania osób które zrobiły "po ichniemu" (mają dość tradycjonalne i ciut przestarzałe podejście aczkolwiek jest lepiej dzięki moim awanturom z nimi 😉 ). Mam po jednej stronie rodziny naście kuzynostwa i w momencie kiedy zaczęły się dzieci to zaczęło się jeżdżenie po młodszych kuzynkach (włącznie ze mną) że studia/praca to nic w porównaniu z wychowaniem małego człowieka. Mówią to osoby które mają babcie i prababcie pod ręką do pomocy. I nigdy nie były na studiach, może na stażu w pracy gdzieś i tyle.
Owszem z niektórych studiów wylecieć się nie da i może łatwo ale nie rozumiem czemu otwarcie deprecjonować czyiś wysiłek. Jakbym ja do takiej panny podeszła i zaczęła mówić że chciałabym sobie w domu posiedzieć z dzieciakiem (i babcia i prababcia) bo pracuje/studiuje na dwa etaty i chciałabym odpocząć to krzyk chyba by trzęsienie ziemi wywolal.

Ja tylko przypomnę że są młodzi rodzice którzy nie wspomagają się pomocą babci/dziadka, idą do pracy jak najszybciej bo kasy brak i ci zwykle nie mają czasu na gloryfikowanie trudów macierzyństwa, nie mają czasu na narzekanie i pouczanie jak to trudno. Takim to się kłaniam nisko.

Co do dzieci, ja jestem generalnie na nie i czekam na ten magiczny moment "kiedy się odmieni"... I plan mam taki że kupię/zaadoptuje szczeniaka i po przetrwaniu wstawania w nocy żeby go wysiusiać, sprzątania prezentów, nauki i stresu żeby go wychować na wzorowego pieska NADAL będę chciała drugiego i to też przetrwam to wtedy może dopuszczę do przemyśleń dzieci 🤣🤣🤣 i nie wynika to z wygody a z obawy o to żeby nie pęknąć psychicznie i właśnie nie żałować jak wyżej ktoś pisał. Pies to fajna wersja próbna i do tego najlepszy przyjaciel człowieka w przeciwieństwie do zbuntowanego nastolatka trzaskającego drzwiami w nos 😅

donkeyboy, Trochę przewrotnie sama sobie odpowiedziałaś na swoje pytanie. Rodziców nie zmienisz, czasu nie cofniesz. Ile ludzi tyle różnych relacji. Ale na własnym przykładzie wiesz jakich zachowań unikać, jeżeli chcesz uczestniczyć w życiu dziecka a nie o wszystkim dowiadywać się na szarym końcu. U moich koleżanek w domach również ich życie uczuciowe nie były tematem tabu 🙂
Co do piesek vs dziecko, to bardzo spłciłaś sobie tę skalę. Na dłuższą metę nie ma porównania. Jedyne czego się możesz (choć niekoniecznie musisz) dowiedzieć, to to jak z partnerem uda Wam się podzielić obowiązki i czy system wychowawczy psa będzie spójny. Ciekawe doświadczenie 😁
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
24 sierpnia 2022 10:09
falletta, nie no oczywiście nie mówię że wychowanie psa równa się wychowaniu dziecka, raczej o to mi chodzi że to jest dobry test bo jeśli nie ma się cierpliwości/zdrowia/nerwów/wstaw dowolne do psa to tym bardziej nie będzie się miało do dziecka... Przynajmniej tak mi się wydaje, masz dzieci to możesz poprawić moje myślenie 😀
donkeyboy, jak dla mnie to nie da się przełożyć, bo inny stosunek można mieć do ludzi a inny do zwierząt, inne priorytety, motywacja itd itd. Co więcej, ja np. nigdy nie lubiłam dzieci, działają mi na nerwy a swoje kocham i moje nerwy mają się dobrze 😂 no nie dowiesz się jak nie doświadczysz. Każdy odczuwa inaczej. Także uważam, że taki test na psie jest wyznacznikiem jedynie relacji i stosunku do psa 😁
Donkeyboy, zgadzam się z falletta. Nie ma przełożenia między psem czy jakimkolwiek innym zwierzęciem a dzieckiem. No po prostu to jest zupełnie inna kategoria - opieki, emocji, uczuć, problemów i radości. Nic ci nie jest w stanie tak mocno dać w dupę jak własne dziecko, ale z drugiej strony dla nikogo i niczego nie potrafisz dać z siebie aż tak wiele.
Donkeyboy, zgadzam się z falletta. Nie ma przełożenia między psem czy jakimkolwiek innym zwierzęciem a dzieckiem. No po prostu to jest zupełnie inna kategoria - opieki, emocji, uczuć, problemów i radości. Nic ci nie jest w stanie tak mocno dać w dupę jak własne dziecko, ale z drugiej strony dla nikogo i niczego nie potrafisz dać z siebie aż tak wiele.
EMS,

i to jest piękny przykład na tę dyskusję, że nie każda matka tak będzie miała. Nie każda będzie dawała z siebie cokolwiek, nie każdej "uśmiech" bąbelka (wiem ze to jest nacechowanie negatywnie ale idealnie pasuje :P ) wynagrodzi. Ale zgadzam się, że nie da się przygotować na dziecko, jak się nie czuje bycia matką to po urodzeniu może sie człowiek poczuć, a może i nie. i to chyba jest najtrudniejsze dla osób, które nie kochają dzieci i nie marzą o potomstwie od 10 lat 😀
xxagaxx, jedna matką będzie dawała z siebie bardzo dużo, inna mniej, albo mało. Ale każda da więcej niż się spodziewa (oczywiście pomijając patologię). Taki paradoks matki. 😉 Znam dużo kobiet, które nie lubią dzieci, a wcale nie są złymi matkami. Może nawet są lepsze niż te co dzieci lubią. Znam też kilka takich, które w ogóle nie chciały mieć dzieci, a mimo to są dobrymi matkami.
I też nie uważam, że "uśmiech" bąbelka itd... Po latach macierzyństwa (które nie było słodko-pierdzące) uważam, że najlepszą receptą na szczęśliwą matkę i zadbane dziecko jest to, żeby kobieta postępowała zgodnie z własnymi przekonaniami. Jeśli uważa, że woli karmić piersią przez półtora roku i nie wracać do pracy dopóki bąbelek nie pójdzie do przedszkola to jest to ok. Nikomu nic do tego. Jeśli uzna, że karmienie piersią jest dla niej za trudne i ją wk.wia i woli karmić butelką to też ok. Jeśli nagle wymyśli sobie, że potrzebuje urlopu i wyjedzie na tydzień zostawiając dziecko z ojcem, babcią, nianią to też jest ok.
Najgorsze problemy powstają wtedy gdy otoczenie próbuje wpływać na kobietę co powinna robić i jak powinna postępować z dzieckiem i zmusza ją do czegoś czego ona po prostu nie chce.

Podobnie, jeśli ktoś uważa, że nie nadaje się na matkę, nie wyobraża sobie tego, nie chce nigdy przenigdy i już - no to też ok. Każdy podejmuje swoje własne decyzje.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
24 sierpnia 2022 13:21
falletta, to prawda, wiem po swoich rodzicach - dla nich pies to pies; ja jednak mam trochę inne podejście, może nawet zbyt odpowiedzialne do własnych zwierząt bo przejmuje się ich nimi aż za bardzo że aż na głowę mi to wchodzi czasami. Nie chodzi o tam jakieś kokardki i że slodko-pierdzaco tylko "to ja jestem odpowiedzialna za dobro i szczęśliwe życie tej istoty i zrobię wszystko co w mojej mocy żeby tak było".

EMS nie mówię o tym że to sama kategoria, mam raczej takie myślenie że jak ktoś nie daje rady sobie z pieskiem to z dzieckiem łatwiej nie będzie stąd taki pomysł (a psa i tak chciałabym mieć 🤣😉. O tym że różni ludzie mają inne podejścia już opisałam powyżej i fakt - nie da się tego zaszufladkować jednoznacznie, niemniej jednak wiem sama po sobie że jeśli siusiajacy gdzie popadnie gryzak mnie przerasta to z dzieckiem będzie jeszcze trudniej 😉

Co do matek które zwykle dają więcej niż myślały (tu już odniesienie do twojej ostatniej wiadomości) - a nie jest tak że nawet jeśli matkę przerasta dziecko to i tak nie ma wyjścia przecież z takiej sytuacji? Muszą się zaadaptować do sytuacji i z siebie coś dać, czy chcą czy nie. I tu już chyba wracamy do tego tematu tabu gdzie matki żałują że mają dzieci ale o tym się nie mowi.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
28 sierpnia 2022 19:44
Też zaczynam słuchać od rodziny, że muszę coś zrobić, bo czas mija. Tata raz prosił wujka, by w pracy znalazł mi jakoegoś fajnego chłopaka. Wujek-kawaler, który kiedyś mi wypominał, że kocham konia zamiast znaleźć sobie chłopa, mówi mi, że lata lecą (w kontekście, że z dziećmi nie zdążę). Mam czasem wrażenie, że dla rodziny mogłabym mieć i żula spod sklepu, byle tylko spłodził mi dziecko.
Ale! Trzech znajomych (z jednym zerwałam szybko kontakt, z pozostałymi ograniczyłam) ofiarowali się, że mogą mnie zapłodnić, żebym chociaż dziecko miała. Jeden z nich powiedział, żebym sobie kota kupiła, bo stare panny mają koty...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
29 sierpnia 2022 12:00
Dementek, to nagraj wujkowi randkę z jakąś Grażynką albo weź gazetę i pozakreslaj mu jakieś panny szukające pana 🤣 ja lubię takie osoby "mundrzejsze" prowokować i zawstydzić ich własnym zachowaniem zwróconym przeciwko nim. Niektórym daje to do zrozumienia, innym nie przetlumaczysz.

Moja mama z kolei kiedyś wpadła na totalnie świetny pomysł żeby kazać mi pójść na mszę i po mszy wyłapać jakiegoś tam randomowego chłopaka "bo wydaje się fajny" 🤣🤣🤣 miałam różne romantyczne żenady w życiu ale żeby takową sama spowodować to nie 🤣

Dementek   ,,On zmienił mnie..."
29 sierpnia 2022 18:37
donkeyboy, może i zacznę tak robić 😉 Bo nie zamierzam na siłę szukać sobie faceta. Zresztą pewna osoba powiedziała mi, że ,,takich jak ja nikt nie chce". Nie to nie. Mi dobrze jest samej.
Temat pranie - koszulka na siłownię, techniczna. Kupiona 2 miesiące temu, prana w płynie do odzieży sportowej i śmierdzi potem pod pachami, zostaje zapach po wypraniu 😖 Jest szansa ją odratować? Znacie jakiś cwany sposób? Szlak mnie trafia, bo do tanich wcale nie należała 🙄
Ewentualnie macie może do polecenia męskie koszulki, które wytrzymają bez smrodku więcej niż 2 miesiące regularnego chodzenia na siłkę?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się