Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...

Dziewczyny, a zdradzicie ile sie za taka orke na ugorze zarabia? 👀 np. W krajach Beneluxu? W ogole nie wiem jako jest system wyplat, godzinowo, tygodniowo, miesiecznie? Tak orientacyjnie, z ciekawosci pytam 😉
Kokosnuss
W DE zwykle najnizsza krajowa.
vissenna   Turecki niewolnik
06 listopada 2017 17:33
Oj, to temat rzeka.
Jeśli chodzi o system pracy 6 dni w tyg 7😲0 - 17😲0 plus mieszkanie i legalna umowa. To stawka 1700E-2000E powinna być na początek ok.
W DE dostaje się pensję za miesiąc, tylko ważne żeby operować stawkami brutto bo jest kilka grup podatkowych i takie pensje mogą się znacznie różnić między sobą ( nawet i kilkaset euro różnicy w wypłacie "na rękę"😉
vissenna, ale te 1700-2000 to na reke podajesz, po odliczeniu mieszkania? Czy brutto? Chociaz za 50+ godzin dosc ciezkiej I ryzykownej pracy tygodniowo to nawet wersja ze to netto to nie sa jakies super kokosy.

Slabo to brzmi, niby show groom to duzo lepszy prestiz niz np. pakowacz papryki przy tasmie 😉 ale pomijajac obciazenie fizyczne, to psychicznie tez pewnie nie jest lekko a stawki jak dla dobrego pakowacza wlasnie. Nawet myslalam zeby sobie na ostatnie studenckie wakacje cos poszukac w konskiej branzy, ale chyba wole juz zostac w mojej obecnej a w stajni byc jako klient nasz pan 😉
Nie wiedziałam w jakim wątku zadać pytanie a wyszukiwarka mi nic nie wypluła i doszłam do wniosku że ten wątek będzie odpowiedni🙁 Znacie może jakieś fajne zagraniczne fora jeździeckie? Jakieś fajne stronki? Coś do poczytania i podszkolenia języka jeździeckiego angielskiego i niemieckiego?
vissenna   Turecki niewolnik
06 listopada 2017 18:46
kokosnuss mówię tu o opłaconym mieszkaniu przez pracodawców i o kwocie "na rękę".
Ja uwielbiałam być show groomem. Atmosfera zawodów i brak rutyny były najfajniejsze w tej pracy. No ale też bardzo szybko nauczyłam się wybierać dobre oferty pracy.



Pjona! 😀


Dla mnie najgorszym typem pracodawcy są ci, co ogłaszają, że szukają luzaka z HGV licence. Takich omijać szerokim łukiem. Oznacza to dla luzaka, że po całym tygodniu na zawodach będzie prowadził ciężarówkę nocą wracając z zawodów. Ile ja swego czasu słyszałam o przemęczonych luzakach zasypiających za kółkiem... Pracodawca który wymaga takich rzeczy od luzaka powinien być dyskwalifikowany od razu bo mu życie pracowników ani swoich koni nie jest ważne...


O to to to! Dla mnie to jest jakieś chore, żeby kazać wozić konie na zawody nie raz setki kilometrów, po setki godzin, następnie wyrabiać kilkanaście godzien w dzień i nie raz w nocy na zawodach, a następnie wszystko spakować i znów spędzać kilka godzin za kółkiem ciężarówki pełnej koni. Osobiście NIGDY się na to nie zgodzę, ja już podjęłam decyzję, że nie mam zamiaru nawet robić prawka na ciężarówkę, bo jak będę mieć, to już się nie wymigam od prowadzenia koniowozu. Najlepsze, że jak zaczęłam obecną pracę to szef poruszył temat i powiedział, że on mi zapłaci za kurs, bo mogłabym zrobić. Wybiłam mu to z głowy 😉 Już i tak bez prowadzenia wraca się całkowicie zrypanym, a drogę się często gęsto przesypia 🙄 Mnie zresztą prowadzenie kółka zawsze nuży, mam problem nie raz przejechać 2h, bo mi oko leci, a co dopiero jeździć na przemęczeniu trasy z końmi na tyłach. Moim zdaniem to jest najzwyczajniej w świecie niebezpieczne.

Co do pensji, o której wspomniano, to ona jest uważana wręcz za bardzo dobrą. Uważana oczywiście przez pracodawców 😉 Z tego co zauważyłam pensje oscylują przy 1500 na rękę z zakwaterowaniem. 1700 to było maksimum jakie oferowano, jak ktoś dostawał więcej to powinien całować po stopach. Choć i tak jest lepiej, 2 lata temu znajoma powiedziała, że jak mi zechcą dać 1200 to powinnam być happy. Miała rację, bo byli tacy co oferowali poniżej 1000!! Na szczęście w końcu trafiłam na jedną sensowną ofertę i ją wybrałam, bo dla mnie 1200 było niedopuszczalne. To tak na poziomie w granicach 3*, nie wiem, może na najwyższym poziomie płacą więcej. Nie ma co ukrywać ten zawód nigdy nie był zarobkowy. Moim zdaniem do tej pracy nie idzie się, by zbierać kokosy, raczej spełniać się w zawodzie, który jest (powinien) być naszą pasją. Ale jak ktoś bardzo chce się urządzić to chyba najlepiej wychodzi się na byciu freelancerem. Jest się niezależnym i samemu się decyduje kiedy się pracuje, a kiedy nie, wybiera które zlecenia/zawody nas interesują. Oczywiście najlepiej pracować za granicą, a żyć w Polsce ze względu na poczwórny zarobek (z euro na złoty) 😁 Sama miałam plan wyjechać, pobyć jakiś czas luzakiem, żeby się obyć w inny kraju, a potem zacząć na własną rękę, ale znalazłam miejsce marzeń i to mi pokrzyżowało plany, ale tak pokrzyżowane to mogą być 😎
Ale powiem wam coś, co mnie osobiście mega zszokowało, nie sądziłam, że takie coś nadal występuje. W rozmowie z 2 młodymi osobami (18-19 lat), które przyjechały do swojej pierwszej pracy jako luzacy, co się dowiedziałam - śpią oboje w karawanie, w której nie działa łazienka, kuchnia i nie ma ogrzewania. Prysznic i gotowanie muszą ogarniać w socjalu w stajni, więc prywatności zero. Dostawali miesięcznie !!! 450 i 550e. Bez wyżywienia, tylko tek karawan. Nawet pralki nie mieli i musieli zanosić ubrania do stajni. Do tego był jeździec, dziewczyna już nie taka młoda, bo ponad 30 lat, jeździła konie, skakała, czasem startowała, w stajni po 12h, prowadzenie ciężarówki na zawody (zawsze) dostawała uwaga 650e miesięcznie. Do tego mini pokój (nie mieszkanie więc też brak łazienki i kuchni). Mało tego, wszyscy trzej bez umowy. Spytałam o dni wolne, powiedzieli że planowo miał był jeden dzień wolny w tygodniu, ale w rzeczywistości, to w ciągu kilku miesięcy mieli może 2 dni wolnego.. Po prostu chore. Najbardziej zastanawia mnie dlaczego te osoby się w ogóle na to godzą? Jest tyle możliwości, tyle ofert pracy. Nawet chciałam pomóc, przesłałam grupy facebookowe, parę ogłoszeń, ale wolą jeszcze chwile zostać. Ja rozumiem, pierwsza praca, mało doświadczenia, chcą się obyć, ale kurde są granice! Im dłużej będą osoby zgadzające się na taki wyzysk, tym dłużej będzie takie coś istniało 🤔
Tutaj 1430eur z umowa, przed oplaceniem konia i po oplaceniu mieszkania (smieszne 20funtow na mc). Po oplaceniu boksu konia wychodzi cos kolo 1200eur. Mowie w kwotach netto.

W Szwecji 450eur na mc po mieszkaniu, czesci jedzenia, boksie i treningac, bylo tez auto.

A kto z Was ma w pracy swojego konia i jak rozwiazujecie "problem" opieki jak macie wolne, wyjezdzacie czy jedziecie do PL?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 listopada 2017 00:55
[quote author=Horseline_89 link=topic=823.msg2727590#msg2727590 date=1509993794]
Nie wiedziałam w jakim wątku zadać pytanie a wyszukiwarka mi nic nie wypluła i doszłam do wniosku że ten wątek będzie odpowiedni🙁 Znacie może jakieś fajne zagraniczne fora jeździeckie? Jakieś fajne stronki? Coś do poczytania i podszkolenia języka jeździeckiego angielskiego i niemieckiego?
[/quote]

amerykańskie forum COTH

https://www.chronofhorse.com/forum/
Vissienna
Gdzie tyle placa z mieszkaniem i umowa za luzakowanie?  👀 
Serio nigdy sie nie spotkalam z taka kwota, nawet jak ktos jest head groomem  👀 1000-1300 euro to max jaki widzialam. W wielu przypadkach bez mieszkania i bywalo ze bez umowy  😲
1700 nie zarabial u nas nawet jezdziec jezdzacy konie x lat na tym stanowisku (gdzie co rok podwyzka
🤔wirek:  ) .
Musze sie chyba powaznie zastanowic nad soba i swoja praca tutaj.
vissenna   Turecki niewolnik
07 listopada 2017 12:10
KaNie ja tak pracowalam w Berlinie. Dorzucali tez sluzbowy samochod ale wolalam rower bo szybciej i zdrowiej bylo 🙂
Vissenna
To mialas szczescie ogolnie. W moim landzie tyle nie płacą 😉
Na Hesji też tak nie płacą. Znajome pracowały na Pfalz i dostawały ok. 1600-1700 na rękę + wliczone mieszkanie. Praca 48h tygodniowo i wszystko na luzie tempem spacerowym. Ogólnie pojęte luzakowanie i dodatkowo opieka nad źrebakami bo szef rozkręcał hodowlę.
Dziewczyny raczej z tych co nie dają sobie w kaszę dmuchać, ale tam za bardzo nie dyskutowały bo warunki pracy określiły jako niemal LUKSUSOWE 😀 Mówcie gdzie płacą 2000€ na rękę to pakuje dobytek życia i w ciągu paru godzin tam jestem  😁
Zorilla u nas pracownicy z własnymi końmi dogadują się żeby na czas urlopu ktoś sie tym koniem zajął (padok, karuzela, podstawowa kontrola stanu zdrowia jak u reszty pensjonariuszy) u nas jest to dość oczywiste. Raczej nikt nikomu za to nie płaci, ale wszyscy obdarowują się czekoladami i jakimś alkoholem w ramach podziękowania.
Normalnie taki serwis jest dodatkowo płatny.

A kto z Was ma w pracy swojego konia i jak rozwiazujecie "problem" opieki jak macie wolne, wyjezdzacie czy jedziecie do PL?


Z tego co podpatrzylam, to pod nieobecność wlasciciela koń ma sprzątniete w boksie i nakarmione, ale nikt nic więcej nie robi tzn. właściciel konia musi przyjść w swoj wolny dzien i sam konia pospacerowac lub wsiąść. Jeśli chodzi o dluzsze niz jeden dzien wolne to tutaj trzeba juz poprosic o dodatkowe rzeczy i sie dogadac, zazwyczaj trzeba rzucic jakims pieniądzem za usluge 😉 No chyba, ze by to bylo cos malego to moze ktos to zrobi za czekolade czy alkohol.
Myślę że u nas wynika to z tego że wszyscy jedziemy na tym samym wózku, a że zarabiamy tak jak zarabiamy to nikt nie ma sumienia brać od współpracowników kasy  😁 Tak samo bierzemy wzajemnie swoje psy na spacery lub na "przechowanie" na czas urlopu.
Co innego klienci - zawsze chętnie przyjmuję napiwki w zamian za dodatkowy rzut okiem i szczególną opiekę, ale oczywiście nie mówię tego głośno bo to oficjalnie zabronione. Serwis to serwis, my mamy stałe pensje i ma być sprawiedliwie.
Czy pracował ktoś w stajni Paula Schockemohle jako bereiter? Jakieś opinie? 🏇
O tak, przewinęło sie tu pare osob i chyba KaNie wciąż tam pracuje? Czy namieszałam?

Ja podjęłam cieżka decyzje o zapisaniu się na siłownie, dziś rozpoczęłam 3 dniowy trial i plan jest chodzić od grudnia (bieda w tym miesiącu - ale kupiłam auto! cięzko żyć na wiosce bez auta...). Tzymajcie kciuki bo siłownia to nie moje naturalne środowisko  😁. Byłam na zajęciach które okazały się ze sztangami, slowo daje nie wiem jak ja jutro grabie do gnouju podniose  🤔wirek:.
Ja jestem na macierzyniskim póki co.
A Ty w jakim rejonie przebywasz ?
Ja obecnie w Burgundii w okolicach Dijon. Właśnie szukam mojej pierwszej pracy przy koniach, bo z ludźmi juz pracować nie mogę, zwłaszcza z francuzami  🤣 Znalazłam dość ciekawą dla mnie oferte, bo za pracę jako head groom miałabym mieć treningi, akomodacje, wyżywienie, samochód do jazdy i tylko 200 € bez umowy... Do tego 600 km od mojego chłopaka czyli deszczowy i wietrzny Calvados. Sama nie wiem czy to jest ok? Wszyscy odradzają pracę za taki grosz twierdząc, że to niewolnictwo ale obawiam się, że z moim brakiem profesjonalnego doświadczenia nie mam za bardzo czego oczekiwać. Dajcie znać co sądzicie weteranki.  :kwiatek:
Ja weteranem to nie jestem ale za to 200 to ty tam nawet nie wyżyjesz, fajnie ze masz auto do uzytkowania ale ono nie jezdzi na powietrze.
Co by mnie zastanawialo to tez to, jaki poziom reprezentuje to miejsce skoro na head groom chca zatrudnic kogos z zerowym doswiadczeniem i placic mu 200euro... To nawet nie jest 1000zl. Jestem wiecej niz pewna ze we francji znajdziesz lepsza pozycje z latwoscia i to blizej faceta.
Serio, nie warto.
Miłka, 200euro?  😵 I ty się jeszcze zastanawiasz?  😲 Litości. 1200 to minimum. Zapewnione zakwaterowanie to dziś standard. Samochód do użytku ma większość luzaków, to też nie jest żaden och i ach. Treningi fajnie, tylko żeby się nie okazało, że będą raz w miesiącu i wyglądały tak, że dostaniesz 2 polecenia na godzinę. Do tego jeszcze brak umowy. Nie wiem co wiesz, ile umiesz, jakie masz doświadczenie, ale naprawdę. Oferta poniżej 1000 euro nigdy nie powinna wchodzić w grę. Nawet jeśli nie jesteś jeszcze profesjonalnym luzakiem, to z minimum wiedzy i podstawowymi umiejętnościami możesz znaleźć normalne miejsce. Okej, przyznaję. Ja swój pierwszy rok (w Polsce) przepracowałam za darmo. Nie dostawałam ani grosza, nie miałam ani jednego dnia wolnego, a w stajni spędzałam całe dnie i robiłam wszystko. Pchałam się do każdej roboty, na wszelkie wyjazdy, wszystko chciałam widzieć, wiedzieć itp. Tylko, że ja świadomie wybrałam tę opcję, żeby się nauczyć podstaw, bo nie umiałam właściwie nic. Nie potrafiłam lonżować, bandażować, siodło założyć wiedziałam gdzie 😁 ale daleko było od poprawnego, nawet konia wcześniej nie kąpałam. Jak tylko poczułam, że mam jakieś minimum wiedzy to poszukałam płatnej pracy i od razu wylądowałam w profesjonalnej stajni sportowej. Tam się okazało, że nadal "nic" nie umiem, ale szybko załapałam, weszłam w obroty i wszyscy byli zadowoleni. Więc naprawdę, jeśli wiesz cokolwiek, a przy tym masz chęć nauki i pozytywne nastawienie to ktoś na pewno cię weźmie. Zawsze powtarzam, że lepszy ktoś zielony, ale chcący się uczyć niż wszystkowiedząca primadonna, co tak naprawdę niewiele jeszcze widziała 😉
Milka nie psuj rynku!  🤬 😉
Brak doświadczenia (w tym profesjonalnym kontekście) to nie jest powód żeby pracować za takie kieszonkowe. Jeśli umiesz się obchodzić z końmi na tyle żeby wykonywać najprostsze pracę typu wyprowadzanie na padoki, karuzelę i szykowanie do jazdy to już możesz oczekiwać co najmniej minimalnej krajowej zakładając że pozostałe warunki też będą spełnione. W tej pracy trzeba się dobrze ubrać, na same ciuchy idzie tyle kasy że szkoda gadać... Bardzo szybko się zdobywa doświadczenie pozwalające na uczciwe wynagrodzenie. Treningi - brzmi super. Ale jak często, na jakich koniach, w ramach godzin pracy czy w czasie wolnym? No i powiem szczerze- praca na czarno to wg. mnie najgorsza głupota. Pomijam porządek w papierach, co z ubezpieczeniem? To praca bardzo "kontuzjogenna" 🙂
Mi to wygląda jak poszukiwanie łosia do czarnej roboty za darmo. Profesjonalne stajnie sobie na coś takiego raczej nie pozwalają, więc ile warte będzie takie doświadczenie?
W tej pracy trzeba się dobrze ubrać, na same ciuchy idzie tyle kasy że szkoda gadać...


Możesz rozwinąć? Ja wydaje więcej na jedzenie niż na ubrania, nie mówiąc już o tym ile wydaje na ubrania dla koni 🤣 Szczerze to dla siebie kupię coś raz na ruski rok i to na prawdę po taniości. Nie wiem od kiedy luzak musi się dobrze ubrać 👀 Chyba nie w Armaniego? 😁 I tak po przekroczeniu progu stajni trociny i siano wejdą mi do butów, koń mnie obrzuci smarkiem, zostawi resztkę jedzenia z pyska na moim ramieniu i wetrze ślinę we włosy  🏇
Ja bym to rozumiala w takim sensie ze trzeba wydac na buty, bruczesy, kurtki, kalosze etc. Zuzycie jest wieksze niz jezdzac sobie jednego konikanpare razy w tygodniu.
Chociaz doslownie z wypowiedzi kajpo to wynika ten Armani ;P
Nie polecałabym Armaniego 🤣 Pisząc "dobrze" nie miałam na myśli "stylowo" tylko ADEKWATNIE 😀
Ale pomyślcie: chociażby solidne, bezpieczne, nieprzemakalne i przyjazne dla stopy buty... My wszyscy mamy w pracy zainstalowane w telefonach aplikacje do mierzenia kilometrów. Nie zgadniecie ile wychodzi... 20 - 30 km dziennie
W lato sprawa jest łatwiejsza ale idzie zima. Mega ważne są wygodne, ciepłe, wiatroodporne spodnie. Kto się nabawił odmrożeń na udach ten wie o czym mówię. Dziadostwo powraca przy każdym delikatnym ochłodzeniu. Nie wspominam już nawet o warstwach na górze (ja się ubieram na cebulę). Ciuchy trzeba często prać bo nie da się ukryć że szybko wchłaniają zapachy. Zużycie jest ogromne, ja muszę na bieżąco wymieniać garderobę.

Btw. Przypomniałam sobie mój zestaw letni do pracy. Krótkie, luźne lniane spodenki a'la plażowe, do tego zwykła polówka, buty sportowe, okulary przeciwsłoneczne + słomkowy kapelusik  😂 ale było mi przewiewnie, wygodnie, no i stylówę miałam bardzo urlopową co bardzo poprawiało mi humor.

gllosia znasz to? Niestety tylko przez facebooka:  KLIK
Ja sie z pensją 2 tys na rękę z darmowym mieszkaniem i autem spotkałam w Irlandii, ale u jak to jeźdźcy zawodowi nazywali - 'amatorów'. Jżdzacych tez nieraz GP, ale generalnie ludzi którzy żyli z czego innego, mieli 3-4 prywatne, dobre konie, na których sobie startowali i faktycznie tam dobrze płacili pracownikom. Jeźdźcy, którzy z żyli  z koni płacili 1000, max 1500 euro miesięcznie.
Ja pamiętam zazdrosciłam lasce co luzakowała babce, co czasem przyjeżdżała do nas na treningi. Miała łacznie 4 konie! w stajni,bo  na zawodach max 2, opróćz tego mieli kogoś do wybieranie obornika i wypuszczania koni. Więc ona tylko je czyściła, plus cały sprzęt i czasem coś wsiadała. Raz u nich byliśmy bo mój jeździec oglądał jakiegoś tam konia i ja nie mogłam uwierzyć jakie tam były warunki, jakie ta luzaczka miała mieszkanie!!! I do tego taką pensję na czysto (miała ponad dwójkę na rękę!) a sama mi przyznawała, ze zwyle jest 4-6 godzin w pracy i to mocno się nastarajac, żeby coś znaleźć do roboty, typu czyszczenie złotych elementów ogłowi szczoteczką do zębów, albo pielęgnowanie ogona przez godzine :P
I ja sie zastanawiałam, jak to jest, ze ich konie zawsze takie idealne zaplecione na zawodach, ale jak ona miała dwa konie a ja 6-10, to no cóż, nasze miały grzywy robione w 5 min bo nie było więcej czasu i tyle. A ona sobie szyla 2 godziny koreczki :P
Ale też potem sie dowiedziałam, że ta luzaczka pracowala u wielu jeźdźców z czołowki, wyrobiła sobie markę i bardzo długo szukała takiej pracy i w końcu znalazła, ale że to nie bylo tak, że wszyscy się o nią zabijali i miala sama super oferty - po prostu w końcu tak trafiłą i wiem, że jest tam luzaczką do dziś, pomimo że  w miedzyczasie urodziła dziecko i byla na macierzyńskim. No ale takich ofert jest mało, zwykle jednak płacą poniżej 2000, a jak ktoś nie siedzi w fachu a dopiero zaczyna to ciężko liczyc na wiele więcej niż 1000E....
kajpo, no dobra, ale czy ty kupujesz jakieś drogie, firmowe rzeczy? Bo ja nie 😀 Nie wiem czy kiedyś dojrzeję do ubrania Nike do stajni, bo mi ich po prostu szkoda, a wielu luzaków je nosi. Ja garderoby często wymieniać nie muszę, choć jestem w stajni dzień w dzień.. Do stajni kupuję wszystko tak naprawdę po taniości. Nie noszę nieprzemakalnych butów tylko tak po prawdzie to kupuję tenisówki za 10 euro 😡 Na jeden sezon mam jak nic. W razie czego mam zawsze pod ręką kalosze na zmianę, które też oczywiście kupiłam najtańsze jakie znalazłam 🙄  Zimą fakt, jest trochę gorzej, ale ja mam szczęście, bo tu w Belgii zimy jako takiej nie ma, więc nawet buty zimowe z futrem, które przywiozłam z Polski leżą nieużywane. W Polsce z kolei jak pamiętam zimowe buty szybko mi umierały i to była jedyna rzecz, która musiałam często wymieniać. Dużo sportowej odzieży za nie dużą cenę można znaleźć chociażby w Decathlonie. Ciepłych, wiatroodpornych spodni też nie mam, ale już teraz zakładam ciepłe getry pod zwykłe spodnie/bryczesy i to zapobiega odmrożeniu, a też muszę bardzo uważać, bo się odmroziłam przed laty i tak jak mówisz - wraca to bardzo łatwo. Kurcze, dziwi mnie, że masz takie zużycie ubrań 🤔 Ja niektóre bluzy czy kamizelki mam już któryś rok. Kurtek mam parę na zmianę, na typową zimę mam kurtkę narciarską, która jest chyba niezniszczalna. Nawet ci powiem, że już bym chciała, żeby niektóre rzeczy się wykończyły, bo miała bym powód kupić nowe, ale cholera jakieś nieśmiertelne są, a ileż można nosić w kółko to samo. Największy przebój to podkolanówki, które mam już chyba 3 lata. Mam 6 par, każda taka sama i używam ich codziennie, już drugi rok będzie (wcześniej używałam bardziej sporadycznie). I nawet najmniejszego przetarcia czy dziurki nie mają, nic! One są bez firmowe i nie pamiętam już ile za nie dałam, ale na bank to były jakieś grosze! Niby fajnie, ale różowe są i chyba nadszedł czas na coś bardziej stonowanego, ale france nie chcą mnie opuścić 😎
Gllosia w pewnym momencie przedstawiłam się z kupowania możliwie najtańszych szmat do stajni na rzecz badania rynku pod kątem porządnych ciuchów i mój komfort pracy uległ ogromnej poprawie. W zeszłą zimę się zebrałam w sobie i kupiłam chyba najdroższy płaszcz zimowy w życiu, był to Pikeur przeceniony chyba z 40% a i tak kosztował 120€. Każdego dnia dziękuję sama sobie że go jednak kupiłam i nie żałuję ani centa. I tak się okazało z wieloma rzeczami. Teraz dostałam spodnie z odzysku i odkryłam taką markę https://m.engelbert-strauss.de/en i juz wiem że będę sobie uzupełniać garderobę. Pierwszy raz jest mi ciepło w pracy przy wietrze i chłodzie. Jak temperatura zejdzie poniżej 0°C to pewnie pomyślę o rajstopach.
Cały dzień w tenisówkach chyba bym nie wyrobiła. Tzn. Kiedyś jak mi się rozpadły kolejne dziurawe pseudo adidasy za 10€ to mąż został oddelegowany do kupienia jakichkolwiek tenisówek , po tygodniu noszenia takich myślałam że umrę. Buty są chyba najważniejsze w tej robocie, stopa się kisi te 10h i jeszcze robi niewiadomo ile kilometrów, smoczy się na myjce, koń nadepnie i zgniecie palce, też się musiałam zebrać w sobie i wydać więcej kasy na porządne buciory robocze 😉
Dobrze, że mi tak kładziecie do głowy. Mój chłopak mi powtarzał, że to bardziej niewolnictwo niż praca ale ja się upierałam, że przecież nie mam doświadczenia w sporcie, że nikt mnie za normalną pensję nie weźmie. 😡 Na szczęście rodzice mojego chlopaka mają dobre kontakty i w poniedziałek idę się spotkać z jakimś Poważnym Panem Trenerem który może mi pomóc więc trzymajcie kciuki.  😅
Ciekawa jestem jak u was było z językiem? Wiadomo, że angielski to dzisiaj podstawa ale francuzi niestety jeśli już mówią, to słabo a ja dopiero się uczę francuskiego.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się