Sposoby oszczędzania

cieciorka   kocioł bałkański
13 grudnia 2009 21:21
mery, ale to z piatkami to zadne oszczędzanie 🤣
zdajesz sobie z tego sprawę? 😉

weszłam do wątku bo chyba musze się oficjalnie przyznać, że musze oszczędzać. moze to mnie bardziej zmobilizuje.
ostatnio zaczełam zajadać smutki, nawet byście nie uwierzyły ile wydałam na zapychacze :bum:
łatwo jest płacić kartą i nie mam takiego problemu ze z karta "zawsze sie jest przy kasie" nawet tej wirtualnej. problem mam z gotowka. nie za wszystkie potrzebne rzeczy zaplace karta (bo np za mało), a i drobne sa przydatne w kieszeni. z tym że te drobne zawsze mi się rozpływaja od azu, nie umiem ich utrzymać! jelsi mam fizycznie pieniadze w garcsi nagle zaczynam kupować bez sensu!  🤔
jeśli ich nie mam potrafie się powstrzymać od rzeczy na których mi na prawdę zależy, a tak wydaję w oka mgnieniu. czasami 10 zł w portwelu można nie ruszac placac karta za wazne rzeczy przez bardzo długi czas. a ja sie boje miec 5zł przy sobie na wszelki wypadek, zeby chociaz bułke kupic jeśli złgodnieje, bo za byłka da 25gr, a reszty sie pozbede. dla mnie to proste jak sikanie. w zasadzie chyba musze chodzic bez pieniedzy i najwyżej pogłodować.
ma ktoś podobnie, moze sobie jakoś poradziliście?
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
13 grudnia 2009 21:22
Bez przesady 😁
Ja już mam kolo 230 zl, a muszę uzbierać ponad 600zł 😁

A do skarbonki to i papierek wrzucam jak nie mam 5tek 😉
mery, ale to z piatkami to zadne oszczędzanie 🤣
zdajesz sobie z tego sprawę? 😉


jak nie ? mi tam sie podoba :]
In.   tęczowy kucyk <3
13 grudnia 2009 21:58
mery, Notarialna, również zbieram ... ; )
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
13 grudnia 2009 22:06
No to można już stworzyć 'kółko wsparcia zbierających na obiektyw' 😁
cieciorka   kocioł bałkański
13 grudnia 2009 22:09
odkładnia piątki nie powstrzymuje cię przed wydawaniem. wydajesz tyle ile wydawałaś, tylko piątki odkładasz i zamiast być w portwelu sa w skarbonce. wydajesz "nowe" pieniądze, a tak płaciłabyś piątkami i na to samo wychodzi tylko że trzymasz ja gdzie inedziej i mająć kilkadziesiąt piątek możesz zbudować piramidę.
In.   tęczowy kucyk <3
13 grudnia 2009 22:10
cieciorka, ano widzisz, niektórych powstrzymuje, np. tych, co nie mają "nowych" pieniędzy do wydawania zamiast tych piątek 😎
cieciorka   kocioł bałkański
13 grudnia 2009 22:16
w takim razie mam dla was jeszcze lepszy sposób, prze-rewolucyjny!
nie wydawajcie także 1, 2 i żadnych papierkowych 😉
Cieciorka, da się zrobić- można płacić tylko kartą :P
ale to nie chodzi o to, ze sie mniej wydaje... przynajmniej ja mam swiadomosc, ze odkladam kase, ktora bede mogla za jakis czas z przyjemnoscia wyciagnac i stwierdzic, ze EUREKA, stac mnie na 50tke 😉
No właśnie, tak samo jak Mery to widzę- może i wydam tyle samo, ale za to jak po roku wyjmę tą kasę...  😎
cieciorka   kocioł bałkański
14 grudnia 2009 00:18
ale to przecież tak, jakbym 100zl schowała na dno paczki płatków śniadaniowych. po tygodniu, jak zjem bedę miała 100zł. ale czy bede miała 100zł wiecej? nie, ale jeśli wam to sprawia frajde to no problem 😉

chcąc odpisać Dzionce zastanowiłam się i chyba zrozumiałam- to jest jak zamrażanie pieniędzy! tzn zakladając że mamy określone przychody miesięczne nakladamy na siebie jakieś ograniczenie zakładając ze mam puste konto i zyję od wypłaty do wyplaty/kieszonkowego, mam stałe wydatki i mocno ograniczony budżet to to może miec sens.
hm, i to się chyba może też sprawdzić u mnie! zastanowie się, moze wymysle jeszcze jakis sposób.
cieicorka to chyba nie zupełnie tak. Przynajmniej w moim wypadku, ja te 5 odkładam i ich nie dotykam. Jedyny problem, to nie zbieram na nic konkretnego i zastanawiam się kiedy będę mogła je ruszyć🙂 A konto niestety potrafię opróżnić do zera🙁 Jak mam zły nastrój, albo na allegro zobaczę ''okazję''. po sklepach z racji ograniczeń czasowych prawie nie chodzę, a jak już wyjdę na zakupy to niestety nie umiem się powstrzymać...
Znam autentycznego milionera. I on mówi tak:
- każdą zarobioną złotówkę trzeba przykryć następną, te dwie kolejną .
Czwartą zainwestować a dopiero piątą można wydać.
Ech... gdyby to było takie proste.
Mnie dużą oszczędność przyniosło zapisanie się do biblioteki bo wydawałam wiele na durne kryminałki na raz.
ale to przecież tak, jakbym 100zl schowała na dno paczki płatków śniadaniowych. po tygodniu, jak zjem bedę miała 100zł. ale czy bede miała 100zł wiecej?

Cieciorka to czym jest dla Ciebie oszczedczanie?Przy  oszczedzaniu odkladasz,a nie mnozysz  🙄

Ja tez odkladam piateczki.Zbieram na koia  😂
cieciorka   kocioł bałkański
16 grudnia 2009 14:55
odkłądanie do odkładanie. jeśli odkładasz tyle, że cię to ogranicza, to musisz również oszczędzać. oszczędzanie to ograniczanie.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
29 stycznia 2010 15:10
I tym sposobem otworzyłam zanitowaną skarbonkę po 2 miesiącach i zebrałam 350 zł 🏇
Notarialna, brawo 😅
A ja dziś kolejne 4 5tki wrzucić muszę i aż ściska... Nic to, dam radę 😎
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
29 stycznia 2010 22:50
W sumie na obiektyw już mam, bo zmieniłam jednak model, ale wszystko poszło na nową dostawę półfabrykatów i koralików do kolczyków, ale szybko się zwróci, b statnio koclzyki rozchodzą się jak ciepłe bułeczki 😁

Już na allegro wyczaiłam kilka pozycji 😁
hmm, w jednej skarbonce juz 260 zł, samymi 5tkami!
do drugiej zajrzec nie moge 😁 to jest prawdziwa skarbona, bez otwarcia 😉

zbieram dalej!
ja zbieram same badz prawie same 2funtowki (jak mi dlugo nie daja zadnej 2funtowki to wrzucam dwie jednofuntowki) od niecalego miecha i dzis prawie spadlam z krzesla - nazbieralo mi sie juz 36 funtow!!!  😲 😲 😲


od dzis wrzucam tam wszystkie drobne  😅 kupie za to Mlodemu cos fajnego  😜 😁
Odkopuje.

Bo mam pytanie - jak oszczędzać na codziennych wydatkach? Ostatnio zauważyłam, że strasznie dużo pieniędzy wydaje w miesiącu na jedzenie. Nie umiem gotować dla dwóch osób, dużo wyrzucam. Nie umiem wymyślić taniego dania 😉
Na ogół robię obiad z jednego dania, codziennie coś nowego.
Jak oszczędzać?

Staram się patrzeć na to co wrzucam do koszyka, więc to raczej nie kwestia zakupów. Tylko właśnie tego że "źle" gotuje. Podziwiam rodziny które utrzymują się w miesiącu na nieduże pieniążki. Nam idą spore sumy na żarcie - okropność.
Muffinka - zapraszam na kurs gotowania do mojego męża  😉 Chodzi o to, że jak robisz zakupy to przeważnie kupujesz pod konkretne danie danego dnia. Tu jest problem. Przeważnie z produktów które kupiłaś, ciężko wykombinować coś innego.... bo najzwyczajniej nie bardzo się da. Musisz zacząć kupować zestawy produktów, z których da się stworzyć kilka różnych dań.

Przykładowy zestaw podstawowy:
- ryż
- marchewka
- zielony groszek
- kurczak
- makaron
- ziemniaki

Z tego już masz:
- rosół
- zupa pomidorowa (po dodaniu koncentratu lub przecieru pomidorowego)
- ogórkowa (po dodaniu kiszonych startych ogórków)
- inne zupki (w zależności od dodatków)

- kurczak w różnej postaci: udka, filety na kotlety +ryż lub makaron lub ziemniaki
- risotto
- makaron z warzywami i kurczakiem (siekany kurczak)
- marchewka z groszkiem jako dodatek do obiadu

Na szybko tyle wymyśliłam... 🙂
Nie prowadziłam nigdy zbyt dokładnej rachunkowości domowej, więc to co napiszę, to trochę pi razy drzwi i intuicyjnie. Doszła jeszcze zmiana kraju, więc porównywanie wydatków tym bardziej nie wyjdzie, ale widzę, że teraz przestałam mieć problem z niewykorzystanym jedzeniem i wyrzucaniem, którego nie lubiłam. Nie ma czego wyrzucać po prostu. Wszystko w porę znika. W każdym razie sprawdza mi się robienie większych zakupów rzadziej, a na bieżąco - dokupowanie tego, czego się nie da nagromadzić. Albo co przyjdzie do głowy spontanicznie. Bo jak masz w domu "pakiet podstawowy", to często wystarczy dokupić jakieś drobiazgi, żeby zrobić coś niepodstawowego. Duże zakupy są głównie wg listy, chociaż sztywno się jej trzymać nie warto, w końcu nie zawsze w sklepie jest to samo, takie samo, za tyle samo. I nigdy na głodniaka, bo to się b. źle kończy 😉 Warto się też rozejrzeć po okolicy za jakimś targiem. Za niektóre rzeczy mogą zdzierać, ale niekoniecznie za wszystko 🙂 Zależy też na ile taki targ jest "dla miastowych z fanaberiami".

Ja mam taki plik w komputerze - bieżące zakupy. Jak coś się kończy, to od razu dopisuję. Łatwiej wtedy zrobić szybko sensowną rozpiskę przed wyjściem na większe zakupy. Jak się kupi, co potrzeba, to potem jest mniej powodów, żeby pójść do sklepu po jedną rzecz i wrócić z dziesięcioma niezupełnie potrzebnymi. Których się nie wykorzysta i wyrzuci. U mnie rzeczy z pakietu podstawowego to też wszelkie soczewice, fasole, dyniowate, cukinie. Puszkowych warzyw, zwłaszcza zimą, też nie unikam. I co tam sezon niesie. Mięsa mało - jak jem, to wolę mniej a lepszego. Chleb, jak się "uzbiera" za dużo, żeby zjeść od razu, mrożę. Sposób nieidealny, ale się pieczywo nie marnuje (ok, koniarz zawsze może ususzyć, wiadomo dla kogo).
Na większe zakupy prawie zawsze idę z listą i staram sie jej trzymać. Na codzień dokupuje tylko potrzebne rzeczy - często to tylko pieczywo.
Teraz poszłam za radą mojej mamy i zamówiłam sobie duzo mięska u mnie na wsi - wsadzę do zamrażarki od razu poporcjowane i zobaczę co z tego wyjdzie. Po pierwsze świeże, po drugie tańsze niż w sklepach.

Ja też na ogół budżetu nie robię ale ostatnio podliczyliśmy wydatki i wpadłam w panikę 😉 Normalnie przestanę gotować i żreć 😉
fanelia   Never give up
12 marca 2010 21:56
Muffinka - co do mięsa, to własnie dobrze nakupić wiecej i potem podzielić na porcyjki dla jednej-dwóch osób - kilka porcji mielonego mięsa, kilka piersi osobno zapakowanych, kilka udek. Wtedy na dany obiad rozmrażasz sobie tylko jakąś porcyjkę, a nie np. od razu całego kurczaka 😉 Moja mama kiedyś nawet podpisywała takie paczuszki "na zupę", "do sosu" itd.
Popieram "zestaw podstawowy" 😉 u mnie podstawy to: mleko, jogurt, ser żółty i twaróg, chleb, mięso mielone, jakaś ryba, jajka, mąka, makaron, ryż, kasza, płatki owsiane, jakiś owoc - przeważnie jabłko i pomarańcza, marchew, pietruszka, seler. Na tym bazuje prawie cała moja dieta 😉 i większość produktów robie z tego, z tych kilku produktów jestem w stanie zrobić kilkadziesiąt różnych potraw - w razie potrzeby dodaję np. pieczarki, pomidor, koncentrat, coś tam jeszcze. W zasadzie jak idę do sklepu po zakupy to zawsze kupuję to samo i ewentualnie sobie planuję: aha, w sobotę robię pizzę, więc dokupię pieczarki i drożdże. Poza tym mam rozplanowane: we wtorki zawsze zupa, w piątek ryba, w niedzielę "obiad polski -> ziemniaki, mięcho, surówka", w pozostałe dni różne wariacje na temat moich stałych produktów 😉 typu naleśniki, omlety, misz masze z jogurtu i płatków, sosy z ryżem czy kaszą, mięso/ryba z surówkami itd. Dzięki takim rozplanowaniom dni nie zrobię na przykład jakiegoś wielkiego, drogiego obiadu w dzień, w którym mam przewidzianą zupę 😉
Ogólnie na jedzenie wydaję bardzo mało, bo zawsze kupuję to samo, te same produkty tych samych firm, prawie w ogóle nie eksperymentuję z nowymi rzeczami przez co nie wydaję kasy na zbędne produkty. Lubię nowe potrawy i lubię pichcić w kuchni coś nowego, ale wiem, że nie mam na to na razie pieniędzy, więc kupuję "zestaw podstawowy" i na razie starczy 😉 Aktualnie nowe smaki poznaję u znajomych, bo czasem wpadam się do kogoś stołować i żeruję na cudzej kuchni  🤣

Niestety mam problem z "niezagospodarowanymi drobniakami", bo jak tylko jakieś mam (co rzadko się zdarza, bo mam kase scisle wyliczona, zeby starczylo na minimum) to wydaje na slodycze i moglabym cos zaoszczedzic, ale jak juz tylko mi ta zlotoweczka czy dwa zlote zostanie to MUSZĘ, po prostu muszę! przepuścić  🙄
Ja się zastanawiam czy nie podzielić sobie jakoś części kasy i po prostu ustalić że w tygodniu nie mogę wydać więcej niż xxx zł. Na codziennie zakupy. Wiadomo że inaczej sprawa wygląda jak np mamy gości.
Po prostu jakoś nie widzę innego sposobu u siebie na to żeby ta kasa sie tak nie rozłaziła, bo mi słabo na myśl ile przejadamy. No i chyba muszę wymyślać jakieś tańsze potrawy. Niby nie ma u nas tak że mięso jest codziennie - ani ja ani mój mąż nie musimy jeść mięsa zbyt często, ale jednak się je. Może robić więcej zup...no ale zupą facet się nie naje. I tak coś trzeba będzie dorobić...Hmmm 😉
Powinnam się chyba udać do teściówki na przeszkolenie, bo moja mama też wydaje sporo kasy.
Dobrym sposobem na oszczędzenie paru zł w ciągu miesiąca na "resztkach"  😉 Tzn. na przykład, dzisiaj ugotowałam za dużo ziemniaków, to te które zostały wkładam do lodówki , jutro je pokroję w plasterki , dodam szynki/kiełbasy i mam obiad na następny dzień. ( tu mówie o zapiekankach , takich typu "Pomysł na" ) Poza tym do takich zapiekanek można spokojnie zamiast trzeć ser żółty to kupić okrawki serowe w spożywczym.

Lekko twarde pieczywo - plasterek szynki i sera i do opiekacza! Na kanapki sie nie nadaje ale na tosty w sam raz  😉

Ja akurat jestem na utrzymaniu rodziców, także na jedzeniu nie musze szczególnie oszczędzać, natomiast mam straszny problem z trzymaniem kasy na swoje wydatki... co zarobie/dostane od razu wydam. Kupuje mase niepotrzebnych rzeczy, robię za dobrą koleżanke i nagminnie stawiam piwo/pizze/itd. I nie pomaga wpłacenie pieniędzy na konto, bo tu allegro, tu okser.pl ...
No właśnie - u mnie często do kosza leci troszkę makaronu, trochę ryżu, ziemniaków.  Bo jak zostaje mi taka "głupia" ilość tego to nie wiem co z tym zrobić - za mało dla naszej dwójki, a jak mam dogotować to...wolę zrobić coś innego 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się