Co mnie wkurza w jeździectwie?

A ułani się w grobach przewracają
Boli od samego patrzenia  😤 masakra...
Wkurza mnie brak dobrych stajni pensjonatowych w okolicach Poznania (20-30 km). 😤 Nie uważam, że mam wysokie wymagania, oczekuję jedynie stajni z dobrą wentylacją, jasnej, wysokiej; padokowania chociaż od 7-8 do 16-17, im dłużej tym lepiej, żeby była trawa, a na padokach bez niej, siano. I żeby była jakaś normalna wielkość, tzn. tyle miejsca by konie mogły się jakkolwiek ruszyć. Opieka 24h, hala i najlepiej bez szkółki oraz boks angielski.
I rozumiem, że brak szkółki i boks angielski może być już lekką fanaberią, tak myślę, że porządne karmienie, padokowanie i budynek stajni powinny być standardem. A jak się okazuje tak nie jest 🙁
julka177, Naprawdę nic nie ma? Może podbij do forumowej Dodofon, Lov albo Atei? One chyba są z okolic 🤔 a może coś wiedzą więcej.
A ja narzekałam, że mam do stajni 5km. 😲 🤬

A Hermanów sprawdzałaś? Mają halę, boksy angielskie, duże łąki. Tylko nie wiem ile to od Poznania...
julka177, wątek wielokrotnie omawiany i poruszany, bliski niestety większości forumowiczów niezależnie od tego gdzie mieszkają 🙁 Ja żeby mieć takie warunki jak sobie życzę dojeżdżam 50km, i nadal uważam że mam ogromnego farta, mając tak blisko stajnię spełniającą w 100% moje wymagania i super trenera na miejscu 🙂 Poszukaj nieco dalej - tym bardziej, że jesteś zmotoryzowana, więc czemu nie możesz jechać tych 50 czy nawet 60km?
Gillian   four letter word
22 czerwca 2016 06:36
Olson, bo to koszmarny wydatek jeździć tak 100km dziennie? Ja mam tyle, jeżdżę starym oplem i na paliwo co miesiąc schodzi mi 600zł. Za drogi interes.
Olson, ja również niestety nie wyobrażam sobie jeździć codziennie 50 czy 60 km w jedną stronę do stajni, pomimo że akurat w takiej odległości miałabym fajne warunki. W takiej opcji przy jeżdżeniu do stajni tylko raz dziennie (aktualnie jeżdżę 2 razy) wychodziłoby mi dobrze ponad 5000 km miesięcznie (dochodzą dojazdy do pracy), przy spalaniu rzędu 8 l / 100 km (benzyna) daje to 400 l paliwa miesięcznie, czyli dobrze ponad 2 000 zł. Jak się do tego doliczy czas dojazdu (w moim przypadku niestety przejazd przez całe miasto + korki czyli i spalanie będzie wyższe...) to generalnie będę spać po 2 h na dobę chyba 😉
Aktualnie wstaję przed 5tą aby przed pracą być u konia (leki). W opcji 50 - 60 km wstawałabym dobrze przed 4tą chyba...
Podsumowując nie każdy ma możliwość dojazdu do koni na takich odległościach niestety 🙁
Swego czasu dojeżdżałam 45km w jedną stronę, ale było to na tyle upierdliwe i czasochłonne, że wytrzymałam całe 2 miesiące ... Na pewno jeśli dojazd jest dobry - mam tu na myśli jakość drogi, bo inaczej jedzie się autostradą, inaczej dziurawymi wertepami na przysłowiowym zadupiu - jest to mniej uciążliwe, ale koszty paliwa powalają ... Pomimo, że mam Almerę w dieslu, która jeździ na powietrze (spalanie na poziomie 3,5 - 4l /100km), dość mocno odczułam zmianę dystansu w ilości tankowań 😉
Renobiusz, chyba wolę dziury, niż korki 😉
No tak dziewczyny, rozumiem Was, natomiast konie to sport dla bogatych 😉 Jeśli ma się wymagania, to trzeba też mieć kasę, żeby je sobie spełnić.
julka177, - witamy w klubie. Zadziwiające, jak często takie proste wymagania jest trudno spełnić 🙁

Mnie wkurza to, że stoje w stajni, która ma ogromne możliwości, serio, no kapitalne. Tylko organizacja i chęci dość kiepskie :/ Wkurza mnie to niesamowicie.
I wkurza mnie to, ze sprowadziły się dwie/trzy syfiary i w kanciapie to tylko za przeproszeniem g... z wisienką na środku brakuje. Wchodze tam tylko po jedno siodło i czasami się przebrać, paki mam na korytarzu, bo się nie zmieściły. Ostatnio sprzątając ławeczke do przebierania ze sterty ciuchów odkryłam pomiędzy nimi zgnite marchewki - takie w stanie półciekłym... bleh. Na placach też nie idzie po własnym koniu posprzątać, co wkurza mnie niepomiernie, bo pierwsze co robie, to latanie ze sprzątajką. Nie mówiąc o tym, że część tego syfu zdążą wdeptać w podłoże - hale mamy kwarcowe, więc to jest serio przykre.
Do tego było wielkie oburzenie na fakt, że śmiałam jakiś syf stojący na moich pakach pozbierać i postawić koło śmietnika - a stał na moich pakach dobre pół roku i prośbą/żartem/groźbą nie szło dotrzeć do niektórych, że sobie tego nie życzę, bo chciałabym móc własne paki otwierać swobodnie, a nie przestawiać sterte syfu za każdym razem. Poza kablem do właściciela stajni, to mam spokój i porządek. Kabel poszedł, że niby jakieś leki wyrzuciłam - no jak ktoś leczy konia zgniłymi marchewkami, brudnymi szmatami, połamanymi wiadrami i tym podobnym sprzętem, to pełen 👍 Widać mam za niski level w szamaństwie, żeby to ogarnąć  😜

_Gaga, - nie wolisz dziur 😉 Rozwalone opony w ilości wiele, amortyzatory wytrzepane, no i myjka codziennie, albo jazda upierniczonym autem. Mam dziury na dojazdówce i nie polecam. W poprzedniej stani jak była dłuższa zima i potem długie roztopy to jeździliśmy w pewnym momencie na szage przez las, bo normalną drogą ostatniego kawałka już nie szło, a my to w sumie trudno, najwyżej byśmy się przedreptalibyśmy te 500m - ale co, jak miał przyjechać kowal albo wet? 😉
Gaga Miałam w komplecie i dziury i korki  😜 Niestety wybór pensjonatów jest tu na tyle marny, że nawet mając góry złota trudno znaleźć coś sensownego. Najczęściej jest to kwestia wyboru dobro konia/wygoda jeźdźca. Doświadczenie jednak pokazuje, że złote klamki nie gwarantują zadowolenia  😵 Pomijam już fakt, że czas jest dla mnie dużo bardziej istotny niż kasa ...
Renobiusz tylko urbanizacja posuwa się tak szybko , że za chwilę nie będzie w ogóle stajni oferujących odpowiednie warunki padokowania i ciekawe tereny do jazdy bliżej niż 50 km od miasta .
keirashara, mam dziury  💃 Dziś Vectra idzie znów na wymianę czegoś tam stukającego po prawej 😉
Ja z pracy do stajni mam 2 km (z domu 30 km) i to podstawowy argument za pozostaniem tam.
Poza tym nie narzekam, "własna" stajnia (3 osobne, wielkie boksy), osobne spore pastwisko z wiatą dla karych diabłów, automatyczne poidła w boksach i na pastwisku, hala, 2 ujeżdżalnie zewnętrzne, siano / słoma bez limitu.
Jest wiele przeciw (słabe podłoża, dojazd do lasu tylko przez ruchliwą szosę, dziwni pensjonariusze). Ale za jest jednak więcej 🙂
tereny, podłoża? O czym wy mówicie... Ja mam problem ze znalezieniem stajni gdzie 1. boksy będą codziennie sprzątane, 2. stały dostęp do siana, 3. cały dzień na padoku. Nie interesuje mnie na tą chwilę, żadna infrastruktura. I bez ograniczeń jeśli chodzi o cenę. Oczywiście chciałabym jak najbliżej... jeśli nie to jeszcze 4. podawanie paszy i suplementów. I co? D***
Sivens  . Bo Szczecin jako miasto jest dużo bardziej atrakcyjniej  położone, jeżeli chodzi o możliwości prowadzenia stajni niż Wrocław .  W ogóle  Płn Polska pod tym względem jest ciekawsza niż południe  .
niesobia Oczywiście, ale skoro już ktoś tą stajnię prowadzi to po po co odwala taką fuszerę? Ja rozumiem, że nie ma miejsca na wielkie pastwiska z trawą do kolan, ja rozumiem nawet całkowity brak tej trawy... ale nie rozumiem gruzowiska na padoku (łącznie z gwoździami, śmieciami, dechami itp.), nie rozumiem braku siana na padoku na którym nie ma źdźbła trawy, nie rozumiem podawania koniom 5 kg siana dziennie, ani wyrzucania gnoju co 6 tyg. I tak można wymieniać i wymieniać, a to już jest chore... albo ze mną jest coś nie tak, że mi to przeszkadza. I to nie są stajnie za 500 zł, tylko 600-800 zł.
Sivens, u mnie boksy są sprzątane raz w tygodniu, zatem w sezonie nie pastwiskowym (gdy koni nie trzymam 24 h na zewnątrz), sprzątam sobie sama i tyle.
niesobia, dlaczego Szczecin lepszy niż Wrocław? Wydawało mi się (być może błędnie) że Wrocław z racji bliskości Strzegomia, Partynic, Książa, czy nawet Lewady - jakoś tak bardziej jeździecki
Toć u nas jeździecko nic nadzwyczajnego nie ma niestety 🙁 Ot SK Nowielice bez infrastruktury sportowej. To wszystko aktualnie 🙁

Sivens jak jest klientela na takie warunki, to się warunki zmieniać nie będą... taki lajf niestety
U nas (Wrocław) popyt przewyższa podaż. Dlatego musimy wybierać "mniejsze zło" i słono za to płacić, niestety. Ja robię w jedną stronę ok. 35 km, po czym wyrzucam sobie brudy, gotuję jedzenie, zrywam trawę, etc. Z plusów koń stoi w lesie, w angielskim boksie, ma swoją łąkę.
Sivens .Nie no oczywiście  to co opisujesz to przegięcie , Ja tylko stwierdzam ,że Szczecin jako duże miasto  ma  najszczęśliwsze położenie do prowadzenia stajni  . Dużo terenów zielonych w granicach administracyjnych  miasta  i  dużo lasów wokół miasta . Wrocław tak dogodny  nie jest .
Gaga może w okolicach Wrocławia dzieję  się więcej  , ale Szczecin ma lepszą infrastrukturę . Tory wyścigowe w Wrocku i Wawie  są już zamknięte przez miasto , a powstały przed wojną .  Szczecin ma np, wiele ciekawych terenów do powstania torów , hipodromów  itp . Może to nawet szansa dla miasta  .
Espana  a  u mnie  6h łąk na: w tej chwili 5 koni w tym jeden roczniak { zgrozo ogier }  , 1,5 h  zagajnika  sosnowego gdzie koń może się do cienia schować  , a zimą  pędy sosnowe obgryzać , puszczy tyle, że za  życia nie zjeździsz,  za jedyne  5 stówek .  Siana i słomy do bólu  , owsa nie gniecionego  do bólu ,  makuchy lniane  zimą , marchew  jesienią ,  jabłka jesienią , zimą , i wczesną wiosną .  No ale Ty do mnie konia nie wstawisz .  😍
Ej to chyba mało który mieszkaniec miasta ma do konia 5 km 😉 Ja również mam 30 z tym że po drodze do pracy, więc mi się to ładnie zgrywa na codzień 🙂

niesobia masz racje, Szczecin jest otoczony zielenią. Średnia cena tej zieleni to 130 zł/m2 (a są i działki po 300zł/m2), czyli sama ziemia pod niewielki, 10 hektarowy ośrodek jeździecki to już 13 000 000 zł... kto niby udźwignie taką inwestycję przy założeniu słabej zwrotności? 🙁

Tory, hipodromy? W mieście? W XXI wieku w Polsce? Przecież żaden z torów czy hipodromów w kraju nie zarabia na siebie... stawianie kilkudziesięciomilionowej inwestycji w mieście, inwestycji która będzie propagować sport niszowy? Bez  sensu kompletnie... Lepiej zostawić w mieście piękną, zabytkową zieleń i promować wodny Szczecin, bo sporty wodne są o wiele bardziej popularne i łatwo dostępne...
Gaga no niestety z racji ekonomi  konie z miasta wychodzić będą.  Szczecin ma jeszcze tereny podmiejskie do zagospodarowania , Wrocław już nawet tego .  Paradoks polega na tym , że klienci na konie są w miastach , a warunki na wsiach . A klient miejski wygodny  i chciał by mieć stajnie w lesie , ale dojazd jak do Castoramy  .
_Gaga Ja sobie też sprzątałam sama, szykowałam żarcie i podawałam siano wieczorne. Stajnia miała tylko wypuszczać na padok, karmić z naszykowanych wiaderek i dać rano siano. I wiesz co? Przerosło ich to... potrafili wypuścić konie na 2 h lub wcale bo pada. Płacąc 800 zł miesięcznie musiałam oprócz ogarniania jedzenia i boksu jeszcze pilnować, żeby koń był na padoku. Kolejna stajnia nieco tańsza. Koń wychodził na padok, nie na jakoś bardzo długo ale wychodził. Tutaj też sobie sprzątałam sama, szykowałam jedzenie, konia drugi raz na padok wypuszczałam, więc był wybiegany w porównaniu do tamtej. Tylko tu znowu problem z ilością siana. Mój i tak dostawał więcej niż pozostałe, ale to nadal za mało. I taka ciekawostka: w tej stajni balot 200 kg wystarcza dla 20 koni i 2 kuców na 2 dni. Policzcie sobie sami. Biorąc pod uwagę, że mój dostawał więcej to któryś musiał dostać jeszcze mniej.
Dopóki młody ma 2 lata to ja mogę sobie sprzątać i wszystkiego pilnować. Ale na jazdę mi już czasu nie zostanie. Wolałabym zapłacić więcej i mieć spokój. Teraz nawet nie mogłam się w spokoju wygoić po operacji, bo koniem się zajmowała mama laik i musiałam lecieć i pilnować. Nawet nie można 1 dzień pochorować, bo samo się nie zrobi. Obowiązków tyle co we własnej stajni, tylko koszty znacznie większe.
Oczywiście lepsze stajnie też są, tylko pełne :P
Sivens u mnie niestety to samo. Płacę 500 zł, nie wiem w sumie za co. We własnym zakresie kupuję słomę, siano, paszę (musli), bo od właściciela stajni konie dostają głodowe porcje. Mój koń, gdy go pierwszy raz zobaczyłam (wychowany w tej stajni) wyglądał jak zagłodzona chabeta, można się było na nim uczyć anatomii. W stajni jestem codziennie choroba nie choroba, na wakacjach nie byłam od trzech lat, ponieważ nikt mi konia nie wypuści, a tym bardziej że to ogier, to już w ogóle abstrakcyjne wymagania  🤣 ... No więc jeżdżę codziennie po uczelni/robocie, jeżdżę konia i wypuszczam na padok albo przed stajnię, wracam do domu o 10:30 - 11😲0. Pastwisk nie ma, jedynie malutki padok przypominający raczej plac budowy niż miejsce do puszczania koni. Padok sprzątałam sama z rozsypanego szkła, wycinałam kątówką wystające elementy zbrojenia, przenosiłam fragmenty rozsypanego budynku na oko 30 kg (cięższe od worka paszy). Dobrze że jestem "wiejska baba" i mam dużo pary w łapskach 🤣 . No więc jeszcze mi dochodzi łażenie z koniem na trawę albo proszenie matki żeby poszła i pozrywała trawę gdzieś na miedzy jak ja jeżdżę 😀 . Do tego wszystkiego jestem w stajni znienawidzona bo "wymyślam" - nie można się doprosić o nic, u mojego konia w boksie był wystający pręt bo sąsiad się wyżywał na kratach oddzielających konie, po 2 miesiącach proszenia obcięłam go sama. Tak samo jak mówiłam o syfie na padoku - dwa konie już sobie pochlastały nogi, w tym jeden tak że do końca życia będzie utykał, ale właściciel wie swoje, nie ma z nim żadnego porozumienia. Siedzę w tym bagnie tylko i wyłącznie z jednego powodu, takiego że koń o którym mówiłam nie jest mój, jest własnością jakiegoś arabskiego księcia (emira???, nie łapię się w tym), a właściciel stajni uniemożliwia mi kontakt z tymże, dobrze wiedząc że nie zostawię konia, bo wiem jak będzie wyglądało jego życie w tej stajni bez mojej opieki. Jestem przez to wszystko w takim stanie psychicznym, że od trzech lat chyba ani jednej nocy nie przespałam spokojnie...

Espana   a  u mnie  6h łąk na: w tej chwili 5 koni w tym jeden roczniak { zgrozo ogier }  , 1,5 h  zagajnika  sosnowego gdzie koń może się do cienia schować  , a zimą  pędy sosnowe obgryzać , puszczy tyle, że za  życia nie zjeździsz,  za jedyne  5 stówek .  Siana i słomy do bólu   , owsa nie gniecionego  do bólu ,  makuchy lniane  zimą , marchew  jesienią ,  jabłka jesienią , zimą , i wczesną wiosną .  No ale Ty do mnie konia nie wstawisz .   😍



Wiem, bo ogier, i psami mnie poszczujesz  😁 A warunków z całego serca zazdroszczę.  😜
Czytam i czytam i im więcej czytam tym bardziej doceniam "moją" stajnię. Szczególnie, że był czas gdzie skakałam ze stajni do stajni i większość z wymienionych sytuacji przerobiłam. Od skąpienia siana po dojazdy... tylko, że to Warszawa to ceny trochę inne i tym bardziej jest to wkurzające bo za te 1000 zł w zwyż człowiek się jednak spodziewa czegoś więcej. A teraz za tego przysłowiowego  tysiaka mam wszystko czego chce i mnie wołami stąd nie wyciągną.  😁
Espana , Oj tam , oj tam  nie  taki straszny niesobia  jak się i go  malują  .  😀iabeł:  😜
Mirinda94, czy to arab? (koń, nie właściciel)
berula tak, ogier po Cyprysie 😉 A czemu pytasz?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się