Co mnie wkurza w jeździectwie?
Aninna mi kiedyś "mój" najbliżej mieszkający powiedział że nie przyjedzie ( dość awaryjna sytuacja, źrebię które przestało jeść), że nie przyjedzie, bo ma wigilię w gminie...
Ja liczę, że kowal jej do rozumu przemówi, w końcu już miała nogi robione 🙄 może ja się za mocno cackam. Silna jest, zabiera i odstawia syrę i dziękuję a ja jestem mało konsekwentna 🙄
Gillian, - no niestety, ale śląskie łby potrzebują konsekwencji. Jak sobie dasz wejść na głowę to przekichane 😉 Im zwykle jasno musisz postawić granicę i nie wszystko zrobisz na smaczki, wręcz mam wrażenie, że czasem przynosi to przy tych uparciuchach odwrotny efekt.
Na szczęście ona jest przekupna jak mały Cygan 😅
Nowy pomysł źrebaków mnie wkurza. Położyły sie w nocy w tych zielonych czepiajacyh się kulkach - ogony sztywne i splątane, grzywy całe pozczepiane, a najlepsze są zielone kulki w uszach.....
Cały dzień wyciągania to będzie mało.
karolina_, ja ostatnio też walczyłam z rzepikiem, bo jak konie wróciły z pastwiska na noc to całe grzywy w tym dziadostwie… stwierdziłam, że znajdę tę krzaczki i powycinam by zaoszczędzić sobie roboty. Po godzinie walki poddałam się. Tego jest zdecydowanie za dużo. Konie tego nie jedzą (nie były nadgryzione), trawa wokół marnej jakości więc nie wiem po co one tam chodzą i jakim cudem aż tyle tego zgarniają grzywami 😅
karolina_, to przytulia czepna
diuk, raczej rzepik pospolity. Teraz kwiaty przekształcają się w owoce - kuleczki z rzepami. Są drobne i wyjątkowo upierdliwe. Przytulia nie ma aż takich mocy sprawczych jak rzepik. Fakt, czasem może się przyczepić ale nie wplątuje się we włosie
IMG_7134.jpeg
IMG_7135.jpeg
patkahm, U mnie jest dużo przytuli. Wplątuje się we wszystko. Jest gorsza niż rzepy bo drobna i jest jej więcej.
Oczywiście zakuty śląski łeb zrobił dramę ale tylko na tyłach więc mamy 50% sukcesu 😅
Gillian, - odpracujecie, to są fajne bestie 😉 Powoli do celu, wiem, że jak się śląski mózg uprze na coś, to na prawdę bywa ciężko, ale jak już się uda to przepracować to jest super.
Mojego na początku wysłałabym pierwszym transportem na kiełbasę, a dziś nie zamieniłabym za nic na innego i najchętniej sklonowała 🙂 Nawet jak dalej czasem mam ochotę udusić 😂
Wkurza mnie kupno konia, zrebaka(!) dziecku, bez zadnej wiedzy oraz chęci zdobycia tej wiedzy. Pare osob z otoczenia (w jednym miejscu szkolka i hodowla) pokupowalo zrebaki rasy prymitywnej dzieciom. I teraz te kilka koni stoi lub bedzie stac przy domach, pojedynczo, oddzielone od stada. Troche serce peka, ale taka jest hodowla- wylozyli kase i kupili. Tylko nikt nie nysli o zapewnieniu minimum potrzeb tym koniom, najwazniejsze ze nazywa sir, ze maja konia. Jednym z nich jest moja była kobyłka która z potulnej uleglej klaczki staje sie agresywna w stosunku do ludzi (brak stada, niewlasciwe karmienie, niewlasciwa praca).
Kolor, to jest pseudohodwla i nic innego. W ciągu tygodnia poinformowałam z 5 osób ze koń który im się podoba jest owszem super ale jest silny - różnica wagowo wzrostowa między mną a potencjalnym nabywca była na tyle duża, żeby to zaznaczyć. Osoby które kupuja źrebaki mają albo możliwość zostawienia na odchów (o ile moja logistyka pozwala) albo pytania o co chcą i ile chcą żeby odchować samemu. Tylko no... o ile za psa czy kota z hodowli (a nie z pseudo) udzie dopłacają o tyle u koni nadal panuje szukanie okazji, a nikt za okazyjna cenę nie będzie się starał, bo to nie jest działalność charytatywna
Kolor, znam podobną sytuację, aczkolwiek różnica jest taka, że źrebak ma jeszcze stado.
Cała historia zaczyna się w miejscu x, gdzie ludzie nie znający się na koniach, zapisali się na jazdy. Nic w tym złego, każdy od czegoś musi zacząć. Problem pojawił się w momencie, gdy właściciel zauważył, że ma dość spory wpływ na swoich klientów. I tak z chęci zarobku, sprzedał im źrebaka. Pominę dalsze perypetię, bo tylko zwierzaka szkoda. Młody jeszcze nie odsadzony od matki, a już stoi przed nim wizja kaleki do końca życia.
Nie rozumiem, jak można wykorzystywać cudzą niewiedzę do tego stopnia, że wciska im się najprawdziwsze głupoty, by tylko zarobić. A z drugiej strony, jak można nabyć zwierzaka bez elementarnej wiedzy...
karolina_, Ale tu akurat hodowca tlumaczy czego konie potrzebuja, oni przytakuja a potem robia swoje.Jest to tania rasa, gdzie zrebaja kupuja za 6k, wiec to nie jest majatek i mimo, ze te konie sa naprawde odporne to nadal sa konmi i potrzebuja zapewnienia im dobrych warunkow. Ja sprzedalam konia dziewczynie ktora u nas jezdzi, pytali sie o wszystko a i tak robia po swojemu. Zaraz kon dostanie ochwatu bo karmia owsem i to tyle ile kon chce (bo on tak prosi). Kon juz jeet tlusty i jak stwierdzilam ze siodlo juz nie pasuje i dlatego kon bryka to ponownie zalozyli siodlo i mieli gdzies.
Zero checi dowiedzenia sir na dany temat czemu tak a nie inaczej. No i szkoda mi mojej pracy bo konik byl naprawde wychowany i ladnie tuptal na placu, w terenie, w zaprzegu. No ale czasu na dwa konie nie mam niestety i ktoregos sprzedac musialam.
Mnie wykurzają ludzie kupujący siano z pola (zmoczone pare miesięcy z rosnącymi grzybami)
a później się dziwią, że koń choruje dosłownie na wszystko.
Jakby sobie taki wł. pojadł przez miesiąc zielony chleb + zielone mięso to może by zrozumiał jak się jego zwierze czuje i jak musi te wszystkie grzyby, pleśnie toksyny przerabiać w swoim delikatnym organiżmie :/
anetakajper, w temacie grzybów, to mnie wkurza syf w stajniach. Syf, wilgoć, zaduch i muchy, miliony much. Obornik po miesiąc lub półtora, aż grzyby rosną w słomie w boksach. Nikt nie widzi problemu i to jest tragedia. Właściciel, jeśli głupi i chytry, to czuje oszczędność, ale właściciele koni? Nie widzą problemów. Poraża mnie brak wiedzy, empatii i szacunku dla zwierząt. Nie pojmę tego nigdy.
jagoda1966, u mnie w stajni wkurza to tak 50/50 właścicieli koni.... ale nikt się nie odważy głośno odezwać niestety :/
martrix, opcje są dwie, trzymasz buzię zamkniętą to jest tylko gorzej i gorzej z warunkami, bo przecież wszystkim pasuje. Odzywasz się, to spotyka Cię sroga kara w postaci focha właściciela stajni. Coś o tym wiem.
Eeee, jest jeszcze jedna opcja - zmienia się stajnie na normalną.
Fokusowa, pod warunkiem, że jest gdzie 😂
O ile takie zachowanie właścicieli stajni jest podyktowane oszczędnościami. Tak nie rozumiem, co motywuje właścicieli koni, aby sie na to godzić…
Wiadomo, nie ma stajni idealnych, ale właściciel konia powinien wiedzieć jakie ma wymogi nie do ruszenia, a bez czego bedzie w stanie sie obejść.
Czasem jak się zwróci uwagę to można być wyrzuconym ze stajni😉 u mnie na szczęście boksy są sprzątane codziennie, w zależności od pracownika raz gorzej raz lepiej ale ja nie narzekam. A jak ktoś chce to sam bierze taczki i widły i robi po swojemu. Ja tego unikam i wolę zwrócić uwagę niż przyzwyczajać do robienia bylejakości bo w końcu za coś się płaci 😉
Gdzie bym nie stała to latałam z taczką :-) i za 1700 i za 600. Wolę poszuflować i mieć czysto niż byle jak. Zawsze to jakiś dodatkowy ruch 😜
+1 niestety takie stajnie to jest błędne koło, a czasami człowiek nie ma wyjścia i płaci prawie 2k za stajnie "zrób to sam". Gdzie to jest i tak najmniejszy problem, jak naruszane są podstawowe zasady bezpieczeństwa. Mi udało się w końcu uwolnić od takiego miejsca i teraz jestem w końskim raju. Ale jak sobie przypomnę ten stres i ciągłe myślenie o koniu (szczególnie podczas wyjazdów) bo nie miałam pewności czy ma podstawowe potrzeby zapewnione... albo czy jak się coś stanie to czy w ogóle dostane telefon bo jakaś moja koleżanka mnie poinformuje czy nie... Mogłabym tutaj ścianę tekstu walnąć ale się powstrzymam z emocjami 🤣
Mimo wszystko my jako klienci nie powinniśmy przyzwalać na takie traktowanie. Dobrze jest mieć oczy szeroko otwarte i szukać innych opcji, nawet gdybyśmy musieli zrezygnować z jakiejś wygody na rzecz bezpieczeństwa, higieny i spokoju.
Gdzie bym nie stała to latałam z taczką :-) i za 1700 i za 600. Wolę poszuflować i mieć czysto niż byle jak. Zawsze to jakiś dodatkowy ruch 😜
Gillian, piona.
Stałam w stajni, gdzie na początku było sprzątane na błysk, po czym doszło do tego że, koń stał w takim gnoju, że głowa mała.
Jak zwróciłam uwagę to nastąpiła obraza majestatu - "jak Ci się nie podoba..."
O dokładnie. Nie podoba się, to mam 5 osób na Twoje miejsce. I najgorzej, że ta następna osoba nie będzie marudzić i sprzątać 😅
Gillian, a jak nie ma gdzie latać z taczką? nie ma miejsca gdzie wyrzucać obornik z boksów? Nie ma i koniec, i możesz ewentualnie do samochodu sobie napchać 😉 serio, ściana.
maluda tak! o tym właśnie piszę. To mnie wkurza.
Jak ja się cieszę, ze u Nas właścicielka stajni sprząta codziennie. Nie do zera, ale konie mają zawsze czysto i siana pod kurek. Strasznie wam współczuje latania z taczką…
Właśnie między innymi takie problemy ze stajnia skłoniło mnie do kupna domu na wsi i mam konie u siebie. Po 10 latach takiego płacenia i rób wszystko sama, mam w końcu święty spokój. Najgorsza sytuacja była dla mnie (wtedy to była najlepsza stajnia w okolicy,. Niby najbardziej obeznany w koniach człowiek). Grudzień kolezanka do mnie dzwoni, że coś mój koń ma z noga, stoi w boksie i tak dziwnie odstawia. Kurcze ja mogę być najwcześniej godzinka chyba 17, i mówię aby powiedziała właścicielowi, żeby nie zamykał stajni bo będę. Na co on nagle stwierdzil, że nie będzie nikt przyjeżdżać wieczorami do stajni i będzie ona zamknięta.... Jeszcze wtedy wyszło wiele różnych rzeczy. Np dołożyłam swojemu koniowi siana, po czym wychodzę że stajni, mijam się z inną właścicielka konia i mówię zrób mi fotę czy ma to siano (akurat wtedy też był właściciel stajni jak dawałam i to widział). Co się okazało chwilę po moim wyjściu to siano miał zabrane. Jakieś max 2 tyg później zabrałam konia stamtąd.