Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania
Ha wczoraj miałam cheet day.
Po południu wyszłam na rolki, ale zrobiłam tylko 7km, bo konkubenta ma dziś zawody biegowe i nie chciał za dużo biegać.
A wieczorem poszliśmy do jego siostry i ona znów narobiła zarcia, wszystko co lubię. Pojadlam, ale się nie przeżarłam.
20220903_150432.jpg
20220903_151807.jpg
Fajnie jest Was znowu widzieć (czytać😉😉👍
Ja wczoraj pobiegane, dziś planuję w domku górę robić, chyba z Agatą Zając. Jedzeniowo niestety wieczorem znów była porażka - murzynek i dwie garście granoli, mimo że kalorycznie raczej nie przekraczam normy, to makrosowo beznadzieja. Czytanie Was bardzo motywuje i mam zamiar skończyć z tymi wieczornymi napadami.
A propos leczo, to z racji własnego ogrodu jestem zmuszona do produkcji pierdyliarda przetworów z cukinii i nie tylko. Leczo robię bezmięsne, bez pieczarek, po prostu podsmażam po kolei cukinię, cebulkę, czosnek, paprykę i pomidory, doprawiam i tyle. Niskokaloryczne, bo 1 litrowy słoik lecza zawiera około 1 łyżkę stołowa oleju. Jem to czasami na 2 śniadanie, czasami robię sobie z tego zupę krem, można dodać ziemniaki albo bulion, można wsadzić w tortillę
ja do cukinii robię farsz a la mięsny z granulatu sojowego i zapiekam. Mało kalorii, pyszne i napycha. Leczo jakoś nie.
U mnie wczoraj spoko dzień. Jadłam normalne rzeczy, nie gotowałam nic, zjadłam mało, bo mi kotlety nie smakują :P Sporo z psami aktywności i potem hiit w domu.
Cukinie to mogłabym jeść w każdej postaci 😍
Ostatnio ja grilluje.
Moja mama robi też w słoikach, w curry. Nadaje się i do obiadu i na kanapki.
Wczoraj 500 na minusie. Makro spoko.
Dziś też planuję się trzymać.
Moje leczo to do gara: pomidory, zeszklona na minimalnej ilości oleju cebula, cukinia, pieczarki papryka, marchew i papryka chilli. Doprawiam jakąś wegetą, solą, pieprzem i chili i tyle. Wychodziło mi 40 kcal w 100 gramach. I jak przegnę z chilli, to ....idzie do śmieci. Jak nie przegnę to jakoś to w siebie wcisnę. Ale już tego nie robię, bo mam dość umartwiania się jedzeniem.
Ostatnio z warzyw, których nienawidzę odkryłam rukolę, która jest super! Wrzucam do miski mieszankę listków+ dodatkowo czasami jeszcze więcej rukoli, ogórki, pomidory. Robię sos francuski z gotowej małej saszetki w proszku. Tyle że oliwy daję minimum. I dzięki rukoli mi to smakuje.
Staram się jeść już tylko to, co mi smakuje!
Ja nie jestem w stanie jeść czegoś, co mi nie smakuje. Nie i ciul. Dlatego wszelkie pudła u mnie odpadają, bo jestem zbyt wybredna i za dużo rzeczy wykluczam (ryby, grzyby w tym pieczarki, ostre, zieloną pietruszkę, seler naciowy, nie za bardzo mogę też jeść większe ilości cebuli i czosnku). Nie tknę, a potem na głodzie zeżre jakieś ciastki.
Leczo uwielbiam 😍 Tylko sama robię w wersji cukinia, papryka, cebula, koncentrat pomidorowym, przyprawy i ew. chłop se kiełbaski doda. On ma 190cm i niesprawiedliwą przewagę tego, że na samo oddychanie spala z 30% wincyj 😅
Generalnie lubię warzywka i jak ich nie mam w ciągu dnia to mi brakuje. Był taki okres, gdzie jadłam mało, bo ciągle w biegu i szama z łapanki, ale odkąd zmieniłam pracę i trochę swoje życie to mam czas na normalne robienie posiłków. Dalej jestem raczej leniem w tym zakresie, nie lubię brudzić 10 garnków i stać pół dnia w kuchni, ale staram się znaleźć te 2 minuty na pokrojenie papryki czy ogórka. Fajny ma też na prawdę super sensowną dietę od swojego trenera, taką dla ludzi, do ogarnięcia, dużo inspiracji tam podłapałam 🙂
Z takich rzeczy jesiennych i napchanych warzywkami, duży gar na raz to cisnę chilli con carne (na łagodnie), albo curry z krewetkami (w bieda wersji z kurczakiem).
Obecnie dwa dni siedzę na tyłku na zawodach, więc ruch to raczej leży i jem co mi dają, ale no cóż 😅 Za to kolację wczoraj zjadłam tycią, skyr i brzoskwinkę. Dziś krócej to zamierzam wsiąść na konia po. Cieszę się, że już spadła temperatura i w końcu można też pospacerować z przyjemnością, kocham jesień 🙂
ja też! jesień to mój czas. Dużo czasu na spacery w miłej pogodzie. Dla mnie lato jest ciulate, bo ja zdycham jak jest powyżej20 stopni, a taka temperatura w której czuję się super mieści się od -15 do 15 na plusie. Latem np. mało spaceruję, bo mam psa, który koszmarnie szybko się przegrzewa, więc zostaje nam powłóczenie się nocą. Jak z drugim jadę na obóz treningowy to w lutym było wspaniale, teraz w sierpniu pot przysłaniał mi widok XD i jakby miałam to zawsze, nawet jak byłam szczupła, więc to nie kwestia tłuszczu.
na śniadanie zjadłam kawałek ciasta ze śliwkami i kawę, a teraz wcinam serek wiejski i michę owoców i marchewki.
keirashara, ooo, uwielbiam zimą/jesienią takie jednogarnkowce. Chili robię sin carne, ostatnio też robiłam moje ukochane curry, które mega polecam. Mleczko kokosowe używam light, bo w ogóle nie jestem fanką jakąś wielką.
http://www.mniumniu.com/2015/02/ciecierzyca-z-marchewka-i-cynamonem-w.html
(jak ktoś będzie robić, to wege trick - cieciorkę moczymy w wodzie z dodatkiem sody oczyszczonej, ok 0,5 łyżeczki, wtedy szybko mięknie).
U mnie dieta od jutra, więc dziś jeszcze picka wpadnie (ale bez sera :P ). Pojechałam rowerem do stajni (15 km w jedną stronę), pojeździłam pół godziny staruszka i myślałam że nie dojadę do domu. Jestem okropnie słaba (po covidku nadal), dobrze że chociaż po płaskim chodzę w miarę swobodnie. Ale pomalutku, od czegoś trzeba zacząć. Dobrze że chociaż mnie nie dusiło zbytnio dziś 🙂
Na obecną chwilę mam 13 000 tys kroków, ponad 6km zarejestrowanego spaceru i 10km na rolkach. 😁
Teraz mogę leżeć, jeść lasagne i oglądać seriale😁
20220904_151047.jpg
Dzisiaj na obiad była wątróbka 😲
Chyba tez zamiast autem pojadę do stajni rowerem. 😉
No to lecim z dietką. Na śniadanko pasta bezjajeczna, chleb i warzywka. Na obiad będzie spaghetti, na kolację zupa. Po śniadaniu nadal chce mi się jeść, ale ostatnio jadłam dużo, więc przestawienie się pewnie trochę potrwa. Dopuszczam dopchanie się 2-3 waflami ryżowymi w razie dużego problemu z chęcią na żarcie. Dziś mało ruchu, ale postaram się chociać połazić.
ja po owsiance i kanapce już. Dziś z aktywności trening pasterski z psem, zobaczymy, jak owce są szybkie to schodzę mokra. Jeśli wrócę wcześnie, to jeszcze hiit zrobię.
Ja jestem przed okresem, więc mam straszny apetyt na słodkie. Na szczęście nic pod ręką nie mam, ale strasznie mnie ssie. Na razie zalewam się piciem, ale coś czuję że wieczór może być ciężki :/
Wjechałam dziś do Biedronki i zrobilam zakupy do pracy na tydzien (poza mlekiem, bo karton mam na tydzien), wyszło mnie połowę mniej niż za pudełka.
Dziś ma wadze 100g mniej niż w sobotę, a po tym co jadłam to nie powinno być mniej 😅
Wjeżdża właśnie musli. Dzisiaj jestem w pracy do 18, więc z aktywności tylko joga o 20.30 i na bieżni kroków dociągnę do 10 tysięcy 😁
20220905_080755.jpg
20220905_110424.jpg
Co to za cisza ?
Jak zakończył się wasz poniedziałek?
Bo u mnie na 5! 🙂
U mnie spoko w miarę-jedzeniowo tak se, ale nie obżarłam sie 😉
U mnie beznadziejny, bo przewiało mnie na zawodach w weekend i czułam, że albo teraz dam organizmowi odpocząć, albo mnie sam usadzi na tydzień w domu 😐 Także z ruchu to miąchanie kotów, jedzeniowo w miarę ok, ale nie idealnie. Zawsze mam problem się pilnować siedząc na tyłku w domu, zajadanie nudy i stresu to moje grzechy glowne 🙈
Jutro musi być lepiej, a w środę mam trening.
Ja sobie pyknęłam po pracy rowerkiem do stajni, pojeździłam na koniu i rowerem (jako tako) wróciłam. Wieczorkiem zjadłam dwie kostki czekolady, wypiłam kawę i poskubałam trochę słonecznika, ale chyba bez przesadyzmu. Od rana było kiepsko. Rano jestem ciagle głodna :/ Zobaczymy, jak będzie jutro.
Muszę mniej trenować/ćwiczyć i mniej jeść. Ostatnio jestem już przemęczona.
Tyle że ciężko jest mniej jeść 😎 No ale muszę! Bo padnę.
Mój poniedziałek wyszedł bardzo ok. Oprócz pudełek zjadłam 2 wafle ryżowe do kolacji (bo zupa była, a ja jednak lubię coś pogryźć) i jedną mikro landrynkę znalezioną w torbie 😉 Dziś śniadanie obfite (sałatka ziemniaczana), ruchu dziś nie będzie znów jakoś super dużo, ale spacery w planie.
Ja zaraz robię owsiankę na mleku od krowy, normalnego sklepowego nie mogę pić, a po takim nic mi nie jest. Fascynuje mnie to, ale nawet nie chce wiedzieć ile ma kalorii 😁
Na obiad chyba zjem miso, jeszcze nie wiem. Mam nadzieję na aktywne popołudnie dziś
Dziś dzień start od owsianki, z jagodami goji, brzoskwinką i śliwką. Dobrze, że jeszcze są sezonowe owocki.
Robię właśnie listę na większe zakupy jedzonkowe, macie może jakieś swoje sprawdzone przepisy na obiady? Szukam inspiracji do jakiejś odmiany 😉
Ja dziś wybywam na brazylijskie pośladki, a na 20 idę na pierwsze zajęcia z nauki pływania 😅
Bardzo się boję, że będę ta pierwsza osoba, która się w dwa miesiące nie nauczy jednak pływać 🙄
JARA, - dasz radę! Pozytywne nastawienie to połowa sukcesu. Robisz to przecież dla siebie, nie masz jakieś presji. Nie musisz być chyba też od razu mistrzynią, wystarczy się nie topić przez kawałek 😜
Pływanie jest super. To dla mnie jedyny minus końca lata, że nici z pływania (nie mogę chodzić na basen).
JARA, zazdro, ja bym się mega chciała nauczyć, ale panikuje w wodzie
U mnie weganskie schabowe z cieciorki. Później zjem jakąś sałatkę. Kocham je!
20220906_133344.jpg
Kij z tym czy będzie Olimpiada tylko czy przez dwa miesiące uda się nie zatonąć? 😅
madmaddie, ja też raczej fanką wody nie jestem, ale właśnie łapanie nadchodzących myśli to jeden z kroków milowych mojej terapii 😁 pomyślałam, że może nauczę się pływać i oto jestem!
Leczo wjechało jak dzik w żołędzie, na 18 brazylijskie pośladki, a na 20 basen 😁
Będzie ma 5! 😁
2 dni na dietce praktycznie bez podjadania. Uff. Wczoraj wyszło finalnie mało ruchu (za mało!), bo konie w stajni były i nie musiałam iść przez hektary do staruszka 😉 Dziś ścianka. Miałam rowerem jechać do biura, ale finalnie oczywiście odpuściłam. Może i lepiej bo jednak gardło jakieś wrażliwe mam, wolę dmuchać na zimne żeby nie chorować. Dziś pewnie dołożę gruszkę i może jakiegoś wafla ryżowego na kolację, ale po wspinaniu to będę mogła ze spokojną głową.
Wczoraj dzień na 5
Dziś chcę też tak samo. Aktywności dziś będzie mało, bo pracuję, ale to nic. Ciało sobie odpocznie. Dietę muszę utrzymać!
ja wczoraj zrobiłam mocny, choć niedługi, hiit z którego jestem dumna, aż mi się Insanity przypomniało XD
dziś już po śniadaniu (kasza gryczana na słodko) i konkretnej porcji skyra (polubiłam bardzo ten w wiaderku z Mlekovity, jest delikatniejszy w smaku niż Piatnica). Na obiad zupka miso z makaronem pełnoziarnistym, bo nie mam ryżowego, warzywami, glonami, tofu i olejem sezamowym. Po pracy cisnę do lasu na długi spacer, jest bardzo przyjemnie dziś.
Przyszłam 1.5h za wcześnie na zajęcia i pedałuje... 🙄 ale będzie na 5!
20220907_181842.jpg